W swym dążeniu do absurdu i samounicestwienia, lewactwo po raz kolejny postanowiło zaatakować szkołę. Lewacy pod przewodnictwem niejakiego Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego czasopisma “Liberte”, zbierają podpisy pod projektem “Wolna Szkoła”, który zamierzają przekazać do parlamentu. Jest to inicjatywa, jak wszystkie lewackie pomysły skrajnie niebezpieczna. Po fiasku akcji “uwalniania” klas szkolnych, sal szpitalnych i sali sejmowej od krzyży, teraz lewacy postanowili w ogóle “uwolnić” szkołę od religii i zakazać finansowania nauki religii ze środków publicznych.
Argumenty są głupie jak zwykle. Postulowanie stworzenia szkoły neutralnej światopoglądowo jest podobnie nonsensowne jak próby stworzenia neutralnego światopoglądowo państwa. I żadne wyssane z czerwonego palucha pseudoargumenty tego nie zmienią. Neutralna światopoglądowo może być noga od stołu. Bo taka noga nie myśli! Natomiast każdy świadomy człowiek jakiś pogląd ma. Musi mieć. Podobnie społeczeństwo ma jakiś światopogląd, będący wypadkową światopoglądów ludzi je tworzących. I nigdy taki zbiorowy światopogląd nie będzie neutralny, ponieważ niektóre światopoglądy muszą być promowane, jako społecznie korzystne, a inne muszą być piętnowane jako niedopuszczalne, szkodliwe lub co najmniej niepożądane. Takimi przykładami szkodliwych światopoglądów jest komunizm, faszyzm, czy na przykład światopogląd “złodziejski”, wedle którego dopuszczalne jest odbieranie ludziom ich własności na drodze przestępstwa (w zasadzie można by postawić znak równości, pomiędzy komunizmem, a złodziejstwem, ale komunizm jest jednak znacznie gorszy i znacznie bardzeij niebezpieczny…).
Nie dajmy się nabrać. Oni nie chcą szkoły neutralnej światopoglądowo, tylko szkoły, która promuje ich własny, lewicowy, ateistyczny światopogląd! Światopogląd zupełnie samobójczy, skrajnie nieskuteczny w kształtowaniu postaw dzieci i młodzieży. Światopogląd, który nie tylko nie pomaga, ale potwornie szkodzi w wychowywaniu młodych ludzi.
Kształtowanie światopoglądu dzieci i młodzieży z użyciem spójnego systemu etycznego, jest znacznie ważniejsze niż matematyka!
Już samo towarzystwo takich ludzi jak: aktor Krzysztof Pieczyński, pisarka Manuela Gretkowska, Barbara Nowacka, Wanda Nowicka, Magdalena Środa, Kazimiera Szczuka, Robert Biedroń i Krystian Legierski, którzy tę akcję popierają powinno tym, którzy wahają się, czy podpisać, czy nie podpisać, dać dużo do myślenia. Jak napisałem w jednej z moich notatek, w przypadku braku pewności co do jakiejś sprawy, należy popatrzeć jak postępują lewacy, choćby osoby wymienione powyżej, by sprawdzić jakie mają w danej kwestii zdanie i – postąpić dokładnie odwrotnie!
Podpisy zbierano m.in. na Woodstocku, co też nie pozostawia cienia złudzeń, co do proweniencji całego pomysłu.
Panu Jażdżewskiemu proponuję zmianę nazwy swojego pisma, na bardziej pasujące do lewackiej myśli społeczno-politycznej. Proponuję słowo “Liberte” w nazwie czasopisma uzupełnić tak, by nazwa ta brzmiała: “Liberte ou la mort”, czyli “wolność albo śmierć”, bo po pierwsze, takie słowa widniały na sztandarach rewolucji francuskiej, o czym ludzie pokroju pana Jażdżewskiego z premedytacją zapominają, a po drugie dlatego, że działania ludzi jemu podobnych, wprost do śmierci narodu prowadzą.
z poważaniem
Lech Mucha
Dla uważnego obserwatora wiadomym jest, że lewica wcale nie paradoksalnie, nie przypadkowo, lecz z premedytacją dąży do państwa wyznaniowego, czyli opartego na porządku w którym neokomunistyczna ideologia dominuje nad polityką, a polityka nad prawem.
Świecka i obowiązkowo ateistyczna konfesja jest “ukorzeniana” w prawie Unii posteuropejskiej , a ostatnio w USA. Lewacy zrezygnowali z masowych mordów i porzucili model sowiecki na rzecz skuteczniejszego sposobu – komunizmu kulturowego.
Z premedytacją i jednocześnie uparcie kłamiąc, że dąży do neutralności światopoglądowej…
Zgadzam się. Forsują swój szkodliwy światopogląd, obłudnie twierdząc, że chcą neutralności światopoglądowej.
Podpisuję się dwiema rękami. Mogę spróbować także nogami. Dodam tylko, że sama spójność nie wystarczy. Musi być dobry, zbawienny dla ludzi, płodny i twórczy, czyli chrześcijański, czyli bazujący na Chrystusie, bo inne już nawet sprawdzaliśmy w praktyce, że rodzą złe lub jeszcze gorsze owoce.
Ludzie lewicy zarzucają katolikom, że chcą państwa wyznaniowego, co nie jest prawdą, bo katolik nie chce stosować przymusu państwowego do praktyk religijnych. Lewica natomiast wprowadza do systemu prawnego regulacje, które przewidują przymus państwowy i sankcje za nie stosowanie się do patologicznych praktyk, np. przymusowej edukacji seksualnej dzieci w przedszkolach i szkołach.
Mamy zatem ponownie przejaw hipokryzji lewactwa, które zarzuca ludziom religijnym tworzenie państwa wyznaniowego, podczas gdy sami takie państwo wyznaniowe tworzą. Na dodatek oparte na wyznawaniu patologicznych ideologii.
Nikt nie wymyślił i nie wymyśli niczego lepszego niż chrześcijaństwo!:-)
Ta religia w szkołach to bardzo ciekawa sprawa jest. Nie wiem, czy to nie odnosi odwrotnego skutku, od zamierzonego. Na bazie własnych doświadczeń, relacji, filmików w Internecie, mam wrażenie, że lekcje religii służą tylko do “nabijania się z czarnych”. Bo prawda jest taka, że około 70% naszego społeczeństwa w ogóle nie praktykuje, a nawet jeśli, to te 30% pozostałych, wzorem palikociarstwa przejawia silny instynkt antyklerykalny na zasadzie “wierzę w Boga, a nie w spasionego księdza z czarną limuzyną” (nomen omen).
Dzieci tych 70% są jeszcze bardziej bezwględne i stanowią większość na zajęciach z religii.
W rezultacie te lekcje nikogo nieprzekonanego do Boga i tak nie przybliżają. A co gorsza,nieliczną część dzieci praktykujących Wiarę mogą od Boga odepchnąć, bo podświadomie, każdy chce być taki jak grupa i boi się wyśmiania.
Czy religia w salkach katechetycznych byłaby lepsza? To ma też swoje zalety. Chodziliby tam wyłącznie przekonani katolicy, a każdy w tej Wierze by się umacniał i równał do grupy. Tam zostałby wyszydzony za kpiny z “czarnych”.
Z drugiej strony, rezygnacja z religii w szkołach mogłaby być uznana jako kapitulacja Kościoła wobec dyktatu lewaków.
Sądzę, że to świetny temat do dyskusji, być może nawet pod oddzielnym, nowym wątkiem. Jestem ciekaw Waszych opinii.
“Na bazie własnych doświadczeń, relacji, filmików w Internecie, mam wrażenie, że lekcje religii służą tylko do „nabijania się z czarnych”.”
Trzeba by mieć jakieś obiektywne dane na ten temat. Te obserwacje nie pokrywają się z moimi, które mam z relacji moich dwojga dzieci.
Myślę, że niefrasobliwe, a nawet nieraz głupkowate podejście do niektórych przedmiotów nauczania w szkole, nie powinno być kryterium oceny ich zasadności. Dzieciaki jak nie czują respektu to wchodzą na głowę każdemu ;-)
Według mnie lekcje religii mają za zadanie przekazanie wiedzy o Chrystusie i wierze katolickiej, podobnie jak wiedzy z historii lub matematyki. Ta wiedza ma jedynie pomóc w podjęciu osobistej i wolnej decyzji o pójściu za Chrystusem lub inną drogą. Nikt nie ma obowiązku w Niego uwierzyć i podążać Jego drogą. Odrzucenie Chrystusa i wiary katolickiej, krytykę i naśmiewanie się z niej, także atakowanie Kościoła, powinniśmy traktować jako przejaw tej wolnej decyzji. Pan Jezus mówił konsekwentnie do wszystkich “jeśli chcesz…”. Ci, którzy nie chcieli, byli obojętni, a nawet czynili wszystko, aby Go upokorzyć i zabić. Dzisiaj jest podobnie.
No tak, ale czym skorupka za młodu…
Jak ktoś jest wychowywany w wierze katolickiej, to o ile coś się niezwykłego nie wydarzy, rzadko odchodzi od wiary. Zwłaszcza, jeśli widzi przykład w domu, w rodzinie…