Myśl dnia
John Eugene Smith
Pierwsi „chrześcijanie” w Antiochii
Czytanie z Dziejów Apostolskich.
Ci, których rozproszyło prześladowanie, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii, głosząc słowo samym tylko Żydom. Niektórzy z nich pochodzili z Cypru i z Cyreny. Oni to po przybyciu do Antiochii przemawiali też do Greków i opowiadali Dobrą Nowinę o Panu Jezusie. A ręka Pańska była z nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana.
Wieść o tym doszła do uszu Kościoła w Jerozolimie. Wysłano do Antiochii Barnabę. Gdy on przybył i zobaczył działanie łaski Bożej, ucieszył się i zachęcał wszystkich, aby całym sercem wytrwali przy Panu; był bowiem człowiekiem dobrym i pełnym Ducha Świętego i wiary. Pozyskano wtedy wielką liczbę dla Pana.
Barnaba udał się też do Tarsu, aby odszukać Pawła. A gdy znalazł, przyprowadził go do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi. W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 87,1a i 2 i 3a.4-5.6-7)
Refren: W ręce Twe, Panie, składam ducha mego.
Na świętych górach Jego miasto: +
umiłował Pan bramy Syjonu *
bardziej niż wszystkie namioty Jakuba.
Wspaniałe rzeczy głoszą o tobie, *
miasto Boże.
Wymienię Egipt Babilon wśród tych, co mnie znają, +
oto Filistea, Tyr, i Etiopia. *
nawet taki kraj tarn się narodził.
O Syjonie powiedzą: „Każdy człowiek urodził się na nim, *
a Najwyższy sam go umacnia”.
Pan zapisuje w księdze ludów: *
„Oni się tam narodzili”.
I tańcząc śpiewać będą; *
„Wszystkie moje źródła są w tobie”.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 10,27)
Aklamacja:Alleluja, alleluja, alleluja.
Moje owce słuchają mojego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.
Aklamacja:Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (J 10,22-30)
Moje owce słuchają mojego głosu
Słowa Ewangelii według świętego Jana.
Obchodzono w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona.
Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: „Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie”.
Rzekł do nich Jezus: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
Moje owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki.
Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.
Oto słowo Pańskie.
KOMENTARZ
Otwartość na łaskę
Wraz z sakramentem chrztu zostajemy włączeni w ciało Chrystusa, którym jest Kościół. Otrzymujemy też pierwsze dary łaski, które pozwalają nam wzrastać w wierze. Oczywiście gdy z naszej strony nie ma zaangażowania, to wiara nie będzie się rozwijać, a w skrajnych przypadkach możemy ją zupełnie utracić. Jezus, który jest dobrym pasterzem troszczy się o owce ze swojej owczarni. Każda owca ma jednak wolną wolę. Może zdać się na pasterza, może go też opuścić. Może warto, abym zadał sobie dzisiaj to pytanie: Czy jestem otwarty na łaskę wiary, którą daje mi Bóg?
Panie, wraz z sakramentem chrztu zostałem włączony w społeczność Kościoła. Chroń mnie od wszelkich pokus złego ducha, który próbuje wyrwać mnie z twojej Boskiej owczarni.
Autor: ks. Mariusz Krawiec SSP
Edycja Świętego Pawła
Na dobranoc i dzień dobry – J 10, 22-30
Żyć w jedności z drugim…
Chrystus – jedno z Ojcem
Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie.
Rzekł do nich Jezus: Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec. Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.
Opowiadanie pt. “O sklepie i deszczu”
Właściciel sklepu (niech żyje prywatyzacja!) usłyszał właśnie, jak jeden ze sprzedawców tłumaczył klientce: – Nie, proszę pani; już od tygodnia nie mieliśmy i nie wygląda na to, aby rychło nadszedł.
Szef rozdrażniony taką beztroską postawą pracownika, wyskoczył z zaplecza i zaczął gwałtownie prostować: – To nieprawda, proszę pani, na pewno wkrótce otrzymamy, zamówiliśmy przed paroma tygodniami.Potem wziął owego sprzedawcę na stronę na krótkie szkolenie: – Nigdy nie ma pan prawa mówić, że czegoś nie mamy; a jeżeli rzeczywiście czegoś brak, trzeba powiedzieć: już zamówiliśmy i jest w drodze…
A o co tej kobiecie właściwie chodziło? – chciał wiedzieć na koniec – O deszcz – powiedział subiekt.
Refleksja
Życie w jedności z drugim człowiekiem, z wszystkim ludźmi, może nie jest łatwe, ale za to bardzo… praktyczne. Bo oto Ci, którzy żyją blisko nas, dziś są nam obojętni, ale jutro są już bardzo ważną częścią naszego życia. Sami wiemy, że nasza codzienność to splot różnych wydarzeń i niespodzianek, które z biegiem czasu układają się w jedną całość. Nie ma zatem co wzbudzać sporów, bo one do niczego nie prowadzą. Bo oto jednego dnia wróg staje się przyjacielem, a przyjaciel wrogiem…
Jezus był tym, który łagodził wszelkie spory, bo wiedział, że tylko jedność buduje, a podziały rujnują ludzkie życie. On i Ojciec stanowili jedno. Ta harmonia potem była przenoszona na konkret codziennego życia. Tylko poprzez bycie razem, możliwe jest budowanie relacji bez granic i wzajemnych sporów. Tam, gdzie jest szczerość i otwartość możliwe jest budowanie mostów łączących i jednoczących ludzkie umysły i serca…
3 pytania na dobranoc i dzień dobry
1. Dlaczego warto żyć w jedności z innym ludźmi?
2. Dlaczego nie warto rozpoczynać jakichkolwiek sporów?
3. Dlaczego warto budować na szczerości i otwartości?
I tak na koniec…
Wtedy gdy wyniknie spór pomiędzy dwoma filozofami, nie będzie już potrzebny trud naukowej dysputy większy niż trud dwóch rachmistrzów. Wystarczy, jeśli obaj siądą przed swoimi maszynami do liczenia i powiedzą do siebie (być może z przyjemnym uśmiechem): No to policzymy! (Gottfried Wilhelm Leibniz)
*****
Komentarze do Ewangelii św. Jana 7, 10, 26; PG 74, 20
Charakterystyczną cechą owiec Chrystusa jest ich zdolność do słuchania, do posłuszeństwa, podczas gdy obce owce wyróżniają się swoim brakiem uległości. Słowo „słuchać” pojmujemy w sensie zgody na to, co zostało powiedziane. I ci, którzy słuchają, są znani Bogu, ponieważ „być znanym” oznaczy być zjednoczonym z Nim. Nie ma nikogo, kogo by Bóg nie znał. Kiedy zatem Chrystus mówi: „Znam moje owce”, pragnie powiedzieć: „Przyjmę je i zjednoczą ze sobą w sposób trwały i mistyczny”. Można powiedzieć, że stając się człowiekiem, spokrewnił się ze wszystkimi ludźmi, przyjmując ich naturę. Wszyscy jesteśmy zjednoczeni z Chrystusem ze względu na Jego wcielenie. Ale ci, którzy nie zachowują podobieństwa ze świętością Chrystusa, stają się Mu obcy…
„Moje owce idą za Mną” – mówi Chrystus. Bowiem dzięki łasce Bożej wierzący kroczą śladami Chrystusa. Nie poddają się przepisom starego Prawa, które było zapowiedzią, ale, dzięki łasce, idą za zaleceniami Chrystusa i wzniosą się na Jego wysokość, zgodnie z powołaniem dzieci Bożych. Kiedy Chrystus wstępuje do nieba, oni też tam za Nim idą.
****************************************************************************************************************************************
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE
28 KWIETNIA
****
Święty
Ludwik Maria Grignon de Montfort, prezbiter
Ludwik pochodził ze starego francuskiego rodu. Urodził się 31 stycznia 1673 r. w Montfort-la-Cane (obecnie Montfort-sur-Meu w Bretanii, Francja) jako drugi z osiemnaściorga dzieci adwokata Jana Chrzciciela Grignon i Joanny Robert, córki urzędnika miejskiego. Rodzina była bardzo pobożna. Jego dwóch braci zostało kapłanami, jeden dominikaninem, a dwie siostry wstąpiły do klasztoru. Po ukończeniu miejscowej szkoły Ludwik pobierał naukę w kolegium jezuitów w Rennes (1685-1693). Potem udał się do Paryża, gdzie u sulpicjanów studiował teologię (1693-1700). W liście do swojego przełożonego nakreślił taki program swojego działania: “Odczuwam wielkie pragnienie umiłowania Pana naszego i Jego świętej Matki. Chciałbym jako prosty i ubogi kapłan uczyć biednych wieśniaków i zachęcać grzeszników do nabożeństwa do Świętej Dziewicy”.
Po przyjęciu święceń kapłańskich (5 czerwca 1700 r.) pracował jako kapelan szpitala w Poitiers (1701-1703). W listopadzie 1700 r. wstąpił do tercjarzy dominikańskich, prosząc o zgodę nie tylko na naukę odmawiania różańca, ale i na zakładanie bractw różańcowych. Założył z Marią Ludwiką Trichet zgromadzenie żeńskie pod wezwaniem Bożej Mądrości dla pielęgnowania chorych. Następnie z woli przełożonych został misjonarzem. Wędrował od wioski do wioski, od miasteczka do miasteczka i głosił Boże słowo. Natrafił jednak niespodziewanie na opór miejscowych duszpasterzy, którzy widzieli w misjonarzu intruza, który wchodzi w ich kompetencje. Udał się więc do Rzymu i u papieża Klemensa XI wyprosił sobie przywilej głoszenia kazań w całej Francji. Zwalczał szczególnie szerzący się jansenizm, w którym widział głównego wroga pobożności chrześcijańskiej (przedstawiciele tego ruchu zaprzeczali wolnej woli uważając, że bez specjalnej łaski Bożej człowiek nie jest w stanie zachować przykazań; ograniczali też możliwość przystępowania do Komunii św.). W czasie swoich wędrówek Ludwik wygłosił około 200 rekolekcji i misji. Każda misja trwała do 5 tygodni: uczył religijnych śpiewów, zapisywał wiernych do bractw: Różańca świętego, Pokutników, 44 Dziewic, Milicji św. Michała i Przyjaciół krzyża. Aby swojemu słowu nadać skuteczność, podejmował w intencji nawrócenia grzeszników wiele pokut, co tym więcej wzruszało i kruszyło serca.
Ludwik miał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej. Oddał się Jej w “niewolę miłości” i na wyłączną własność. W Jej ręce złożył nawet wszystkie swoje zasługi, modlitwy, posty, uczynki pokutne, prace apostolskie, całą swoją osobę. Napisał Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Matki Najświętszej, w którym szeroko rozwinął i uzasadnił korzyści, jakie daje to całkowite oddanie się Maryi. Zostawił także regulaminy wspomnianych wcześniej bractw, które zakładał, oraz teksty pobożnych pieśni, które ułożył. Zostawił wreszcie kilka traktatów teologicznych i ascetycznych, z których najciekawszy to traktat Miłość Jezusa – odwieczna Mądrość.
Zbyt intensywna apostolska praca wyczerpała siły Świętego. Pożegnał ziemię dla nieba 28 kwietnia 1716 roku, mając zaledwie 43 lata. Pozostawił po sobie dwa zakony: “Towarzystwo Maryi” i “Zgromadzenie Córek Mądrości (Bożej)”. Jako cel wyznaczył swoim synom i córkom duchowym nauczanie ubogiej młodzieży, nawiedzanie i doglądanie chorych w szpitalach, przytułkach i domach prywatnych, oraz służenie pomocą wszystkim, którzy się do nich o nią zwrócą. Akt oddania siebie Maryi podejmowali później papieże, teologowie, m.in. św. Pius X, Benedykt XV i Pius XI, Stefan kardynał Wyszyński oraz św. Jan Paweł II, który w swoim herbie umieścił zawierzenie Bogurodzicy: “Totus Tuus” – “Cały Twój”. On też w uroczystym akcie powierzył NMP Kościół i świat.
Ludwika beatyfikował w roku 1888 papież Leon XIII, a kanonizował w roku 1947 papież Pius XII. Relikwie św. Ludwika znajdują się w kościele w St. Lament-sur-Serve, gdzie zmarł.
Dzieła św. Ludwika Marii Grignon de Montfort zostały początkowo zapomniane, ale odkryte na nowo w XIX w. – do dziś są wydawane.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/04-28b.php3
Święci w życiu Jana Pawła II: św. Ludwik Maria Grignion de Montfort
“Totus Tuus” – tak często słyszeliśmy to wezwanie, szczególnie w kontekście pontyfikatu Jana Pawła II, ale czy wiemy, co znaczy to łacińskie motto? “To jego zawołanie” – powie ktoś, spoglądając na papieski herb. Ale jakie jest znaczenie tego sformułowania i dlaczego przez tak długie lata był z nim związany Karol Wojtyła, ksiądz i biskup, a później Papież Jan Paweł II? Aby je zrozumieć, w naszych rekolekcjach wielkopostnych trzeba zatrzymać sie na postaci kolejnego świętego – św. Ludwika Marii Grignion de Montfort.
“Totus Tuus” – “Cały Twój”, to zawołanie, jakie obrał Karol Wojtyła jako biskup krakowski. Jednak by zrozumieć właściwy sens słów “Totus Tuus”, musimy sięgnąć myślą o wiele dalej, aż do młodzieńczych lat Karola Wojtyły. Ich znaczenie nie ogranicza się jedynie do dosłownego tłumaczenia, lecz ma o wiele bogatszy, duchowy wymiar.
Jan Paweł II w 50. rocznicę swoich święceń kapłańskich wyznał, że jego sposób pojmowania nabożeństwa do Matki Bożej uległ niegdyś pewnej przebudowie. “O ile dawniej byłem przekonany, że Maryja prowadzi nas do Chrystusa, to w tym okresie zacząłem rozumieć, że również i Chrystus prowadzi nas do swojej Matki”. I tu wskazał, że z pomocą przyszła mu książeczka św. Ludwika Marii Grignion de Montfort nosząca tytuł “Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. Jak wyznał, lektura tej książki stała się dla niego momentem przełomowym, przy czym tym “momentem” nazywa “cały proces wewnętrzny”, który trwał dość długo. Jan Paweł II wyraźnie mówi o swojej duchowej drodze, wewnętrznej przemianie, jaka się w nim dokonała za przyczyną św. Ludwika i jego traktatu. Jeśli zatem pragniemy zrozumieć głębsze znaczenie zawołania “Totus Tuus”, postawmy sobie jeszcze dwa pytania. Pierwsze: Kim był Ludwik Grignion de Montfort, autor “Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”? I drugie: Cóż to za traktat, o którym mówi Jan Paweł II?
Przez Maryję do Chrystusa
Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort (1673-1716) słynął z umiłowania Matki Bożej i z gorącego nabożeństwa do Niej. Oddał się Jej w niewolę miłości, na wyłączną własność. Wierzył w Jej potężne pośrednictwo u Boga i uważał, że przez Nią łatwiej iść do Chrystusa. Jest on postacią wyróżniającą się, która ukształtowała fundamenty duchowości maryjnej Papieża Polaka właśnie poprzez “Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. Pragnąc zatem zrozumieć pobożność maryjną Karola Wojtyły, trzeba nam sięgać do tego dzieła św. Ludwika.
Jakie jest jego przesłanie? Ojciec Święty w Liście do rodzin montforiańskich w 2003 r. mówił o wspomnianym traktacie następująco: “Mija sto sześćdziesiąt lat od opublikowania dzieła, które stało się klasycznym tekstem o duchowości maryjnej. Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort napisał “Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” w początkach XVIII w., lecz manuskrypt pozostał praktycznie nieznany przez ponad sto lat. Gdy po niemal przypadkowym odkryciu go w 1842 r. został opublikowany w 1843 r., osiągnął natychmiastowy sukces, okazując się dziełem nadzwyczaj skutecznym w szerzeniu “prawdziwego nabożeństwa” do Najświętszej Maryi Panny. Lektura tej książki była również dla mnie wielką pomocą w młodzieńczych latach, gdyż w niej “znalazłem odpowiedź na moje pytania” wywołane obawami, że kult Maryi może zyskać “w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa”. Dzięki mądrości nauki św. Ludwika Marii zrozumiałem, że jeśli przeżywa się tajemnicę Maryi w Chrystusie, to takie niebezpieczeństwo nie istnieje. Mariologia świętego jest bowiem zakorzeniona “w tajemnicy trynitarnej oraz w prawdzie o Wcieleniu Słowa Bożego””.
Prawdziwa pobożność maryjna
Treść traktatu Karol Wojtyła zgłębiał już jako młodzieniec w fabryce sody Solvay. Jak sam niejednokrotnie wspominał, czytał tę niebieską książeczkę od początku do końca i od końca do początku. Sięgał do niej w każdej wolnej chwili. Z czasem ta mała książeczka, poplamiona już i zniszczona, stała się namacalnym dowodem tego, jak bardzo starał się wniknąć w głębię nauki św. Ludwika. Poprzez traktat jej autor z każdym dniem stawał się dla Karola nauczycielem i przewodnikiem ku prawdziwej pobożności maryjnej.
Co jednak znaczy owa prawdziwa pobożność maryjna? Odpowiedź znajdujemy w liście “Rosarium Virginis Mariae”, w którym Jan Paweł II przytacza naukę św. Ludwika: “Ponieważ cała doskonałość nasza polega na upodobnieniu się do Chrystusa Pana, na zjednoczeniu z Nim i poświęceniu się Jemu, przeto najdoskonalszym ze wszystkich nabożeństw jest bezspornie to, które nas najdoskonalej upodabnia do Chrystusa, najściślej z Nim jednoczy i całkowicie Jemu poświęca. A że ze wszystkich stworzeń najpodobniejsza do Chrystusa Pana jest Matka Najświętsza, wynika stąd, że spośród wszystkich nabożeństw, tym, które duszę najlepiej poświęca Zbawicielowi naszemu i ją z Nim jednoczy, jest nabożeństwo do Najświętszej Panny, Jego świętej Matki. Im bardziej poświęcona jest Maryi, tym zupełniej należeć będzie do Jezusa”.
W ten oto sposób dochodzimy do kulminacyjnego momentu na drodze maryjnej formacji Karola Wojtyły, a mianowicie aktu osobistego poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi według św. Ludwika. Znajdujemy w nim takie słowa: “Jestem CAŁY TWÓJ – i dzisiaj, i do końca moich dni, i przez całą wieczność. Możesz obchodzić się ze mną jak ze wszystkimi kwiatami Twego ogrodu: zabrać mnie stąd, choćby i dziś, i przesadzić w inne miejsce; podlewać wodą pociech lub dotknąć suszą oschłości i trudu, otoczyć pięknymi kwiatami ludzi bliskich i przyjaznych lub cierniami niechętnych i wrogich. Możesz dać mi obfitość pokarmu lub jałową glebę głodu, braków i niepowodzeń, a nawet odciąć mnie od korzeni życia i zdrowia, bo wiem, że w Twoich rękach będzie mi najlepiej. Chcę we wszystkim podobać się tylko Tobie, o Różo mistyczna, Różo męki i chwały, najpiękniejszy Kwiecie nieba i ziemi. Czyń ze mną, co tylko chcesz”.
Jak możemy zauważyć, to całkowite oddanie się Matce Bożej, w pobożności Karola Wojtyły, właśnie tu znajduje swoje źródło. “Totus Tuus”, czyli “Cały Twój”, czyli całkowicie i bezgranicznie oddany Maryi, bez cienia wątpliwości, że Maryja nie przysłania Chrystusa. Słowa te nabierają jednak w życiu Papieża szczególnego znaczenia. Całkowite oddanie się Jana Pawła II Maryi pogłębia się z biegiem lat; co więcej, z racji zamachu w 1981 r. nabiera ono szczególnego znaczenia.
Poświęcenie i czyn
Oddanie się Maryi nie jest tylko jednorazowym aktem, ale przekłada się ono na całe późniejsze życie. Poświęcenie się Bogurodzicy jest aktem religijnym i jako taki zawiera w sobie głęboki sens, pociągając za sobą pewne zobowiązania. Żaden bowiem akt religijny, choćby najbardziej uroczyście dokonany, nie ma żadnego sensu, jeśli nie wywoła silnego i trwałego oddźwięku w naszej woli. Poświęcić się Niepokalanemu Sercu to związać się wewnętrznie z Jej życzeniami, które należy wypełniać. Na tym właśnie polega nasz duchowy związek z Nią, który nie jest niczym innym jak służbą dla niej. Takie świadectwo pozostawił nam Jan Paweł II. Oddany Matce Bożej czuł się nieustannie zobowiązany, by czynem odpowiedzieć na życzenia i prośby Maryi.
Czy każdy z nas myśli podobnie? Czy nasze oddanie się Maryi jest równie konsekwentne? Poświęcenie się Maryi ma przecież prowadzić do Chrystusa i do czynienia Jego woli w życiu osobistym i społecznym. Co z tego, że mówimy o miłości do Matki Bożej, nazywamy ją naszą Królową, gdy jako ojciec, matka, dziecko, pracownik, pracodawca, urzędnik czy wreszcie człowiek władzy postępujemy wbrew ewangelicznej miłości Boga i bliźniego? Za pobożnością maryjną musi iść czyn, który we wszystkich sferach naszego życia buduje przyjaźń z Chrystusem.
Przykład tego dał Jan Paweł II. Taki był jego pontyfikat. Pięknie z pobożnością maryjną Papieża Polaka korelują słowa, które wypowiedział on na progu swej posługi Piotrowej: “Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Dopełnienie maryjnego oddania i zawierzenia się Jej przez Jana Pawła II nastąpiło 2 kwietnia 2005 r. – w pierwszą sobotę miesiąca, w wigilię Niedzieli Miłosierdzia Bożego. Maryja wskazała na Chrystusa, a Chrystus wskazał na Maryję. Tak oto w życiu Jana Pawła II ucieleśniły się słowa aktu całkowitego oddania Maryi: “Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Praebe mihi cor Tuum, Maria” (Cały Twój jestem i wszystko, co moje jest Twoje. Przyjmuję Cię do wszystkiego, co moje. Okaż mi serce Twoje, Maryjo).
ks. Krzysztof Czapla SAC
Pomyśl! – Ojciec Święty wyznał, że dzięki św. Ludwikowi zaczął na nowo odkrywać wszystkie skarby dotychczasowej pobożności maryjnej. – A kiedy Ty ostatni raz śpiewałeś Godzinki czy Gorzkie Żale? – Czy odmawiasz Różaniec? – Zauważ też, jak wiele ślubowań złożyliśmy Maryi: prywatnie, we wspólnocie parafialnej, w naszej Ojczyźnie. Czy dziś o nich pamiętamy?
http://www.jp2w.pl/pl/46914/50850/Swieci_w_zyciu_Jana_Pawla_II_sw._Ludwik_Maria_Grignion_de_Montfort.html
Św. Ludwik od Totus Tuus – św. Ludwik Maria Grignion de Montfort
dodane 2008-12-09 10:10
ks. Tomasz Jaklewicz
Spotkał na ulicy trędowatego i zaniósł do klasztoru, w którym wtedy mieszkał. Gdy drzwi były zamknięte, do skutku wołał: Otwórzcie drzwi Jezusowi Chrystusowi!
Najsłynniejsze dzieło św. Ludwika Marii Grignion de Montfort (1673–1716) „Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”, było nieznane przez ponad sto lat. Manuskrypt odkryto dopiero w roku 1842. Po opublikowaniu w 1843 r., traktat okazał się dziełem niezwykle popularnym. To z tej książeczki Jan Paweł II zaczerpnął swoją dewizę Totus Tuus (Cały Twój). W „Darze i tajemnicy” wyznaje: „Był taki moment, kiedy poniekąd zakwestionowałem swoją pobożność maryjną uważając, że posiada ona w sposób przesadny pierwszeństwo przed nabożeństwem do samego Chrystusa. Muszę przyznać, że wówczas z pomocą przyszła mi książeczka św. Ludwika (…). W niej znalazłem poniekąd gotową odpowiedź na moje pytania. Tak, Maryja prowadzi nas, przybliża do Jezusa, prowadzi nas do Niego, ale pod warunkiem, że przeżyjemy Jej tajemnicę w Chrystusie”.
Kim był św. Ludwik? Przede wszystkim gorliwym duszpasterzem francuskiej biedoty. Sam pochodził z ubogiej bretońskiej rodziny, liczącej 18 dzieci. Kształcił się u jezuitów w Rennes. Skończył seminarium duchowne w Paryżu. Przez 16 lat wędrował jako misjonarz w zachodniej Francji. Zmarł z wycieńczenia w 43. roku życia.
Słynął z ewangelicznego radykalizmu. Miał coś z gwałtowności Savonaroli. Jego pasją było ratowanie dusz z niewoli grzechu. Nie rozstawał się z różańcem, gdy mówił do tłumów, podnosił ponad głową wielki krucyfiks. Gromił grzech, słuchaczy pobudzał do płaczu nad Jezusem ukrzyżowanym i nad własnymi nędzami. Wdarł się nawet siłą do spelunki, w której błagał grzeszników, by się nawrócili i ratowali swe dusze. Podróżował pieszo, wygłosił około 200 rekolekcji i misji. Swoim radykalizmem ściągnął na siebie niechęć niektórych biskupów. Pewnego dnia spotkał na ulicy trędowatego biedaka, wziął go na ramiona i zaniósł do klasztoru, w którym wtedy mieszkał. Gdy drzwi były zamknięte, do skutku wołał: „Otwórzcie drzwi Jezusowi Chrystusowi!”. Czyżby słowa Jana Pawła II z inauguracji pontyfikatu: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi” były także nawiązaniem do tego Bożego szaleńca?
Św. Ludwik dzięki swoim żarliwym pismom maryjnym stał się klasykiem maryjnej pobożności. W całym świecie można usłyszeć: „Poświęciłem się Maryi, tak jak nauczał św. Ludwik z Montfortu”. Sławnymi uczniami św. Ludwika byli m.in. św. Maksymilian Kolbe i Prymas Tysiąclecia. To z jego pism zaczerpnęli ideę niewolnictwa z miłości i oddania Maryi. Jan Paweł II zwracał uwagę, że „naukę montfortiańską należy dziś odczytywać i interpretować w świetle nauczania Soboru, przez co nie traci ona bynajmniej swej istotnej wartości”. W pismach św. Ludwika pojawia się nieraz pobożna przesada. Można chwilami odnieść wrażenie, że Maryja przesłania Chrystusa. A jednak sam św. Ludwik zapewnia: „Gdyby nabożeństwo do Najświętszej Panny oddalało nas od Chrystusa Pana, należałoby je odrzucić jako poduszczenie diabelskie. (…) Nabożeństwo to jest nam tylko i wyłącznie po to potrzebne, abyśmy mogli Chrystusa tym doskonalej znaleźć, tym czulej ukochać i tym wierniej Mu służyć”.
http://kosciol.wiara.pl/doc/490575.Sw-Ludwik-od-Totus-Tuus-sw-Ludwik-Maria-Grignion-de-Montfort
Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny
Konieczność nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy
1. Przez Najświętszą Maryję Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat i przez Nią też chce w świecie panować.
2. Maryja prowadziła życie ukryte, dlatego przez Ducha Świętego i Kościół zwana jest Alma Mater: Matką ukrytą i tajemniczą. Pokora Jej była tak głęboka, że nie miało dla Niej większego powabu nic, jak tylko prowadzić życie ukryte przed samą sobą i przed wszelkim stworzeniem, aby być znaną tylko Bogu.
3. Bóg wysłuchał zanoszonych do Niego próśb, o życie ukryte, ubogie i pełne upokorzeń, i w dobroci swojej zasłonił przed wzrokiem ludzkim Jej Poczęcie i Narodzenie, tajemnice Jej życia, Jej Zmartwychwstanie i Wniebowzięcie. Nawet rodzice nie znali Jej dobrze: aniołowie zaś często pytali siebie nawzajem: Quae est ista? Kim jest Ta?1. Albowiem i przed nimi Ją ukrył Najwyższy ukrył; a jeśli czasem odsłaniał im rąbek tajemnic, to jeszcze większe wspaniałości przed nimi ukrywał.
4. Bóg Ojciec zgodził się na to, by za życia nie zdziałała żadnego mającego rozgłos cudu, choć dał Jej ku temu władzę. Bóg Syn zgodził się na to, by nie wypowiadała się prawie wcale, choć Ją wzbogacił swoją mądrością. Bóg Duch Święty – mimo że Maryja była Jego wierną Oblubienicą – sprawił, iż Apostołowie i Ewangeliści mówią o Niej bardzo mało, tyle tylko, ile było konieczne, ażeby świat poznał Jezusa Chrystusa.
5. Maryja jest najdoskonalszym arcydziełem Najwyższego, którego znajomość i posiadanie zastrzegł On dla siebie2. Maryja jest godną czci Matką Syna, któremu spodobało się za Jej ziemskiego życia utwierdzać Ją w pokorze przez to, że Ją uniżał i ukrywał nazywając mulier, niewiastą3, jak gdyby Mu była obcą, choć w Sercu Ją cenił i kochał bardziej niż wszyscy aniołowie i ludzie. Maryja jest owym zapieczętowanym źródłem4, jest wierną Oblubienicą Ducha Świętego, do której tylko On ma dostęp. Maryja jest przybytkiem i miejscem odpoczynku Trójcy Przenajświętszej, gdzie Bóg króluje w sposób wspanialszy i cudowniejszy niż gdziekolwiek indziej, nie wyłączając nawet Jego siedziby nad Cherubinami i Serafinami. Bez szczególniejszego przywileju żadne stworzenie, choćby najczystsze, nie ma wstępu do tej Świątyni.
6. Ze świętymi mówię, że Najświętsza Maryja jest rajem ziemskim nowego Adama (Chrystusa), który wcielił się tam za sprawą Ducha Świętego, by działać w Nim niepojęte cuda. Maryja jest owym wielkim i cudownym światem Boga, pełnym niewypowiedzianych piękności i skarbów; jest wspaniałością5, w której Najwyższy ukrył, jakoby we własnym łonie, Syna swego Jedynego, a z Nim wszystko, co najdoskonalsze i najkosztowniejsze. Ileż to rzeczy wielkich i ukrytych zdziałał Bóg wszechmocny w tym cudownym Stworzeniu! Jakże prawdziwie mówi Maryja sama o sobie mimo swej głębokiej pokory: Fecit mihi magna qui potens est6. Świat owych wielkich rzeczy nie zna, bo do tego jest niezdolny i niegodzien.
7. Święci mówili przedziwne rzeczy o tym świętym Mieście Boga i, jak sami przyznają, nigdy nie byli bardziej wymowni i szczęśliwi, jak wtedy, gdy o Nim mówili. W końcu wołali głośno, że nie jest możliwe poznać wysokości Jej zasług, które się wznoszą aż do tronu Boga, ani zmierzyć ogromu Jej miłości, szerszej od całej ziemi, ani pojąć wielkości Jej władzy, którą Ona posiada nawet nad Bogiem samym. Nie sposób wreszcie zbadać bezdennej głębokości Jej pokory, Jej cnót i wszelkich łask. O niepojęta wysokości! O, niewypowiedziany ogromie! O, bezmierna wielkości! O niewypowiedziany ogromie! O bezmierna wielkości! O głębio bezdenna7!
8. Każdego dnia, z krańca ziemi do krańca, na wysokościach niebios i w najgłębszych otchłaniach, wszystko sławi, wszystko głosi przedziwną Maryję. Zarówno dziewięć chórów anielskich, jak i ludzie wszelkiego wieku i stanu, dobrzy i źli, nawet szatani siłą prawdy zniewoleni są zmuszeni zwać Ją Błogosławioną. Wszyscy aniołowie niebiescy, jak mówi św. Bonawentura, wołają do Niej bezustannie: Święta, Święta, Święta Maryja, Boża Rodzicielka, Dziewica! i przesyłają Jej codziennie miliony milionów razy Pozdrowienie Anielskie: Zdrowaś, Maryjo! A oddając Jej pokłon najgłębszy, proszą Ją pokornie jak o łaskę, by ich zaszczycić raczyła choćby jednym ze swych rozkazów. Nawet św. Michał, książę całego Dworu Niebieskiego, oddaje Jej z największą gorliwością – według słów św. Augustyna – wszelką cześć, innych do tego skłania i czeka skwapliwie, by go zaszczyciła jakąś misją i by z Jej rozkazu wolno mu było oddać jednemu z Jej sług jakąś przysługę8.
9. Cała ziemia jest pełna Jej chwały9, zwłaszcza kraje chrześcijańskie, a liczne królestwa, prowincje, diecezje i miasta obrały Ją sobie za Patronkę i Opiekunkę. Mnóstwo kościołów katedralnych poświęcono Bogu pod Jej wezwaniem. Nie ma kościoła bez ołtarza poświęconego Jej czci. Nie ma kraju ani okolicy, gdzie by nie czczono cudownego Jej obrazu, przed którym chorzy znajdują uzdrowienie, a wierni otrzymują liczne łaski. Ileż to bractw i kongregacji istnieje ku czci Maryi! Ileż zakonów nosi Jej imię i znajduje się pod Jej opieką! Ile braci i sióstr wszelkich zgromadzeń, ile zakonników i zakonnic głosi Jej cześć i wysławia Jej miłosierdzie! Nie ma dziecięcia, które by Jej nie wielbiło, szczebiocząc Zdrowaś, Maryjo. Trudno też o grzesznika tak zatwardziałego, który by nie miał ku Niej choć iskierki ufności! Nawet szatani w piekle odnoszą się do Niej z szacunkiem, choć się Jej lękają.
10. Naprawdę zatem, musimy powiedzieć ze świętymi: De Maria numquam satis! – O Maryi nigdy dosyć! Maryję niedostatecznie dotąd sławiono, za mało wychwalano, czczono, kochano! Zbyt mało Jej służono! Należy się Jej więcej chwały, czci, miłości i nabożeństwa!
11. Istotnie, trzeba powtórzyć z Duchem Świętym: Omnis gloria eius filiae Regis ab intus – Cała pełna chwały wchodzi córa królewska10. I zdaje się, jakoby wszystka chwała zewnętrzna, o którą współubiegają się dla Niej niebiosa i ziemia, była niczym w porównaniu z chwałą, jaką Stwórca wewnętrznie Ją przyozdabia, a jaka ukryta jest przed marnymi stworzeniami, niezdolnymi wniknąć w „Tajemnicę nad tajemnicami” Króla.
12. Zaprawdę, trzeba zawołać z Apostołem: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć11, tak niepojęte są piękności, wspaniałości i doskonałości Maryi, tego Cudu nad cudami, doskonałości łaski, natury i wiekuistej chwały. Jeśli chcesz zrozumieć Matkę – mówi św. Eucheriusz – zrozum Syna, gdyż jest Ona godną Matką Boga. Lecz tu niech zamilknie wszelki język.
13. Ze szczególną radością poddało mi serce to wszystko, co powyżej napisałem, by wykazać, że Matka Najświętsza dotąd nie była znana12 i że to jest jeden z powodów, dlaczego Jezus Chrystus nie jest tak znany, jak być powinien. Jeśli zatem, co jest pewne, nastąpi poznanie Jezusa Chrystusa i Jego Królestwo na świecie zapanuje, to może to być tylko koniecznym następstwem poznania Królestwa Bogurodzicy Maryi, która Chrystusa po raz pierwszy dała światu i która również po raz drugi Go światu ukaże.
____________
1 Pnp 3, 6; 8, 5.
2 Myśl św. Bernardyna ze Sieny.
3 J 2, 4; 19, 26.
4 Pnp 4, 12.
5 Ryszard od św. Wawrzyńca, De laudibus N. V. M., k. 4 (Bogardi, Duaci 1625, kol. 228);św. Bernardyn ze Sieny,
Serm. XII. in fest. Assumpt. gloriosae V. M., a. 1, r. 2. Tekt łaciński w TPN 248.
6 Łk 1, 49: Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.
7 W nawiązaniu do Ef 3, 18; Ap 21, 15-16.
8 Por. Dn 10, 13; Hbr 1, 14.
9 Iz 6, 3.
10 Ps 45, 14.
11 1 Kor 2, 9.
12 Nie znaczy to, jakoby Najświętsza Maryja Panna nie była dotąd wcale znana; znaczy to raczej, że większość
ludzi zna Najświętszą Maryję Pannę tak mało, że powiedzieć można, iż Jej wcale nie zna.
[1. Bóg chciał rozpocząć i zakończyć swe największe dzieła przez Najświętszą Maryję Pannę.]
14. Wyznaję z Kościołem, że Maryja jako stworzenie, które wyszło z rąk Najwyższego, w porównaniu z Jego nieskończonym Majestatem mniejsza jest niż najdrobniejszy pyłek, lub raczej, że jest niczym, gdyż jeden Bóg jest Tym, Który Jest13. Toteż ów Pan wielmożny, całkiem niezależny i sam sobie wystarczający, nie potrzebował ani nie potrzebuje Najświętszej Dziewicy do spełnienia swojej woli i objawienia swojej chwały. Wystarczy Mu tylko zechcieć, by wszystkiego dokonać.
15. Przyjąwszy jednak rzeczywisty stan rzeczy, twierdzę, że Bóg, który od chwili stworzenia Najświętszej Dziewicy, by chciał największe swe dzieła przez Nią się rozpoczęły i dokonywały, nie zmieni z pewnością swego postępowania na wieki, gdyż jest Bogiem i nie podlega zmianom ani w swych zamiarach, ani w swym postępowaniu.
16. Bóg Ojciec nie inaczej dał światu Syna swego Jednorodzonego, jak tylko przez Maryję. Choć patriarchowie z takim utęsknieniem za Nim wzdychali, choć prorocy i święci Starego Przymierza przez cztery tysiące lat o skarb ten tak gorąco błagali, jedna Maryja wysłużyła Go i znalazła łaskę u Boga14 mocą swych modlitw i wielkością swych cnót. Ponieważ świat nie był godzien – mówi św. Augustyn – otrzymać Syna Bożego bezpośrednio z rąk Ojca, dlatego dał Go Bóg Maryi, by świat Go otrzymał przez Nią. Syn Boży stał się dla naszego zbawienia człowiekiem, lecz w Maryi i przez Maryję. Bóg Duch Święty ukształtował Jezusa Chrystusa w Maryi, uzyskawszy jednak najpierw przez jednego z przedniejszych sług swego dworu Jej przyzwolenie.
17. Bóg Ojciec udzielił Maryi swojej płodności w granicach przystępnych dla czystego stworzenia, czyniąc Ją zdolną porodzić swego Syna oraz wszystkie członki Jego Mistycznego Ciała.
18. Bóg Syn zstąpił do Jej dziewiczego łona, jako nowy Adam do swego ziemskiego raju, by w nim sobie upodobać i w ukryciu dokonywać cudów łaski. Bóg, stawszy się człowiekiem, znalazł swobodę i wolność w tym, że zamknął się w Jej łonie. Okazał On swą moc dozwalając, by Go ta mała Dzieweczka nosiła. Znalazł On swoją chwałę i chwałę Ojca w tym, że blask swój ukrył przed wszelkim stworzeniem ziemskim, odsłaniając go tylko Maryi. Okazał On swoją niezależność i swój Majestat przez to, że chciał być zależnym od tej Najmilszej Dziewicy w swym Wcieleniu, Narodzeniu, Ofiarowaniu w świątyni, w swoim życiu ukrytym przez lat trzydzieści, a nawet w swej śmierci, przy której Maryja musiała być obecna, aby mógł zjednoczyć się z Nią w ofierze. Za Jej przyzwoleniem ofiarował się Ojcu Przedwiecznemu, jak niegdyś Izaak został ofiarowany przez przyzwolenie Abrahama, poddającego się woli Boga. Maryja karmiła Boga Wcielonego mlekiem, żywiła Go, pielęgnowała, wychowywała i za nas złożyła w ofierze.
O, przedziwna i niepojęta zależności Boga! Chociaż Duch Święty chciał przemilczeć w Ewangelii prawie wszystkie inne dzieła cudowne, które Mądrość Wcielona spełniła w swym życiu ukrytym, tej jednak zależności ukryć nie mógł, chcąc nam przez to pokazać, jaka w tym tkwi wartość i nieskończona chwała! Jezus Chrystus oddał Bogu Ojcu większą chwałę przez to, że poddany był swojej Matce przez lat trzydzieści, niż gdyby przez największe cuda nawrócił w tym czasie świat cały. Jak wielką chwałę oddaje Bogu ten, kto za przykładem Jezusa Chrystusa, Jedynego naszego Wzoru, poddaje się Maryi, by przypodobać się Bogu!
19. Przyglądając się dalej z uwagą życiu Jezusa Chrystusa, przekonamy się, że chciał On rozpocząć swą cudotwórczą działalność również przez Maryję. Słowem przez Maryję wypowiedzianym uświęcił Jana w łonie matki jego, Elżbiety. Gdy Maryja przemówiła, Jan został uświęcony. Był to Jego pierwszy i największy cud łaski15. Na Jej pokorną prośbę przemienił w Kanie Galilejskiej wodę w wino16. Był to pierwszy Jego cud w porządku natury. Słowem, Jezus zaczął czynić cuda przez Maryję, nie przestaje ich spełniać przez Nią i przez Nią będzie je spełniał do końca świata.
20. Bóg Duch Święty, w Bogu niepłodny, to znaczy – nie dający początku innej Osobie Boskiej, stał się płodny przez Maryję, którą poślubił. Z Nią i w Niej, i przez Nią ukształtował swe Arcydzieło – Boga Wcielonego i aż do końca świata codziennie kształtuje wybranych i członki Mistycznego Ciała Chrystusa. Toteż, gdy odkrywa On Maryję, swą umiłowaną i nierozłączną Oblubienicę, w jakiejś duszy, tym silniej i skuteczniej działa na nią, by ukształtować w owej duszy Jezusa Chrystusa, a duszę w Jezusie Chrystusie.
21. Nie znaczy to, jakobym chciał rzec, że Najświętsza Maryja Panna dawała Duchowi Świętemu płodność, której On nie posiadał. Będąc Bogiem, posiada On płodność tak samo, jak Ojciec i Syn, choć nie wprowadza jej w czyn, ponieważ nie daje początku żadnej innej Osobie Boskiej. Ale pragnę powiedzieć, że Duch Święty, który Najświętszej Panny nie potrzebuje koniecznie, chciał jednak użyć Jej pośrednictwa dla okazania swojej płodności, kształtując w Niej i przez Nią Jezusa Chrystusa oraz Jego członki. Oto tajemnica łaski, ukryta nawet przed największymi uczonymi i najbardziej uduchowionymi spośród chrześcijan.
22. Sposób postępowania, jaki przyjęły trzy Osoby Trójcy Przenajświętszej przy Wcieleniu i przy pierwszym przyjściu na świat Jezusa Chrystusa, jest niezmienny. Codziennie zachowują One w sposób niewidzialny to samo postępowanie w Kościele świętym i będzie tak do końca świata, do ostatniego przyjścia Jezusa Chrystusa.
23. Bóg Ojciec zebrał wszystkie wody i nazwał je morzem. Utworzył On też zbiornik wszystkich swoich łask i nazwał go Maryją. Bóg Najwyższy posiada skarbiec, składnicę bardzo bogatą, w której zamknął wszystko, co piękne, cenne, rzadkie i kosztowne, nawet własnego Syna. Tą przebogatą skarbnicą jest właśnie Maryja. Święci nazywają Ją „Skarbcem Pana”, bo z Jego to pełni ludzie są wzbogacani.
24. Bóg Syn swojej Matce dał wszystko, co swym życiem, śmiercią, swymi nieskończonymi zasługami i przedziwnymi cnotami wysłużył. Uczynił Ją Szafarką tego wszystkiego, co Ojciec Mu dał w dziedzictwie. Przez Nią daje swoim członkom udział w swych zasługach i cnotach i przez Nią rozdaje łaski swoje. Maryja jest Jego tajemniczym kanałem, przewodem, przez który łagodnie a obficie płyną bogactwa Jego miłosierdzia.
25. Bóg Duch Święty udzielił Maryi, swojej wiernej Oblubienicy, niewypowiedzianych darów. Uczynił Ją Szafarką wszystkiego, co posiada, tak, iż Ona jedna rozdziela wszelkie dary i łaski17, dając, komu chce, ile chce, jak chce i kiedy chce. Toteż nikt z ludzi nie otrzyma żadnego daru niebieskiego, który by nie przeszedł przez Jej dziewicze dłonie, albowiem wolą Boga jest, abyśmy wszystko mieli przez Maryję. W ten sposób chciał Najwyższy wzbogacić, podnieść i uczcić Tę, która z pokory przez całe życie chciała być ubogą i ukrytą, uniżając się aż do głębi nicości. Tak uczy Kościół, a z nim święci Ojcowie.
26. Gdybym przemawiał do współczesnych „uczonych”, starałbym się wszystko, co tu w prosty sposób podaję, ściśle udowodnić na podstawie Pisma Świętego i Ojców Kościoła, przytaczając odnośne cytaty po łacinie. Przytoczyłbym również szereg niezbitych dowodów, które podaje wielebny o. Poire w swym dziele pt. Troista Korona Najświętszej Dziewicy. Ale ponieważ przemawiam przeważnie do ludzi ubogich i prostych, do ludzi dobrej woli, którzy mają zwykle więcej wiary niż uczeni i z większą wierzą prostotą i zasługą, poprzestaję też na prostym przedstawieniu prawdy, nie zatrzymując się długo nad cytatami, których by i tak nie rozumieli. Mimo to jednak przytoczę niektóre z nich, ale bez specjalnego wyboru.
27. Ponieważ łaska doskonali naturę, a chwała łaskę, dlatego jest pewne, że Pan Jezus w niebie tak samo jest Synem Maryi, jak Nim był na ziemi. Przeto zachował On względem Niej uległość i posłuszeństwo najdoskonalszego Syna wobec najlepszej Matki. Wszakże we wspomnianej zależności nie wolno upatrywać jakiegoś poniżenia lub jakiejś dla Jezusa Chrystusa niedoskonałości. Maryja bowiem stoi nieskończenie niżej od swego Syna, będącego Bogiem, i dlatego nie daje Mu rozkazów tak, jakby to czyniła matka ziemska względem podwładnego sobie dziecka. Maryja, przebóstwiona przez ową łaskę i chwałę, która przebóstwia wszystkich świętych, nie prosi o nic, nie żąda niczego, nie czyni nic, co by się sprzeciwiało przedwiecznej i niezmiennej woli Bożej.
Gdy więc czytamy w pismach św. Bernarda, św. Bernardyna, św. Bonawentury i innych świętych, że zarówno w niebie, jak i na ziemi, wszystko, nawet sam Bóg, podlega Najświętszej Maryi Pannie, to chcą oni przez to powiedzieć, iż władza i moc, której Pan Bóg raczył Jej udzielić, jest tak wielka, że zdaje się, jakoby Ona posiadała tę samą władzę, co Bóg. Jej zaś modlitwy i prośby są u Pana Boga tak wszechpotężne, że wprost uchodzą za rozkazy przed Majestatem Boga, który nigdy nie odrzuca próśb swej ukochanej Matki, bo pokorne są zawsze i zgodne z Jego wolą.
Jeżeli Mojżesz siłą swej modlitwy zdołał tak skutecznie powstrzymać Boży gniew na Izraelitów, iż najwyższy i nieskończenie miłosierny Pan, nie mogąc się oprzeć, prosił Mojżesza, by ten nie wstrzymywał zapalczywości Jego gniewu wobec owego buntowniczego ludu18, cóż dopiero sądzić o modlitwie pokornej Maryi, godnej Matki Boga, która wobec Majestatu Bożego potężniejsza jest niż prośby i orędownictwo wszystkich aniołów i świętych w niebie i na ziemi.
28. Maryja rozkazuje w niebie aniołom i błogosławionym. W nagrodę za Jej głęboką pokorę Bóg dał Jej władzę i zlecił posłannictwo, aby trony opróżnione przez upadłych skutkiem pychy aniołów19 obsadzała świętymi. Taka jest wola Najwyższego, który wywyższa pokornych20, by niebo, ziemia i piekło bezwzględnie poddane były rozkazom pokornej Maryi, którą uczynił Królową nieba i ziemi, Hetmanką swych zastępów, Skarbnicą swoich bogactw, Szafarką łask, Sprawczynią wielkich cudów, Pośredniczką ludzi, Zagładą nieprzyjaciół Boga i wierną Towarzyszką swej chwały i swoich triumfów.
29. Bóg Ojciec aż do skończenia świata pragnie sobie kształtować dzieci za pośrednictwem Maryi, do której mówi: In Jacob inhabita – Zamieszkaj w Jakubie21, to znaczy: uczyń sobie stały przybytek i stolicę w moich dzieciach i w wybranych wyobrażonych przez Jakuba, a nie w dzieciach szatana i odrzuconych, których wyobraża Ezaw.
30. Podobnie, jak w porządku naturalnym i cielesnym dziecko ma ojca i matkę, tak w porządku nadprzyrodzonym i duchowym mamy Ojca – Boga i Matkę – Maryję. Wszystkie prawdziwe dzieci Boże i wybrani mają Boga za Ojca, a Maryję za Matkę, a kto nie ma Maryi za Matkę, ten nie ma Boga za Ojca. I dlatego ci, co pójdą na potępienie, mianowicie heretycy, schizmatycy itp., którzy Najświętszej Maryi Panny nienawidzą lub odnoszą się wobec Niej z pogardą i obojętnością, nie mają Boga za Ojca, jakkolwiek się tym szczycą, gdyż nie mają Maryi za Matkę. Gdyby bowiem mieli Ją za Matkę, kochaliby Ją i czcili, jak prawdziwe i dobre dziecko kocha i czci tę matkę, jaka je na świat wydała.
Najbardziej niezawodnym znakiem, po którym można rozpoznać odstępców, głosicieli błędnych nauk i tych, których Bóg nie zaliczył w poczet wybranych, jest to, że mają oni dla Matki Najświętszej tylko wzgardę lub obojętność, i starają się słowem i przykładem, otwarcie lub skrycie, nieraz pod pięknymi pozorami umniejszać nabożeństwo i miłość do Niej. Niestety! Bóg Ojciec nie powiedział Maryi, by w nich założyła swoje mieszkanie, albowiem oni są dziećmi Ezawa.
31. Bóg Syn pragnie się codziennie kształtować w swoich członkach i niejako wcielać przez ukochaną swoją Matkę i mówi Jej: In Israel haereditare – W Izraelu obejmij dziedzictwo22, jakby mówił: Ojciec dał mi w dziedzictwie wszystkie narody ziemi, wszystkich ludzi dobrych i złych, wybranych do chwały wiecznej i odrzuconych. Pierwszych złotym poprowadzę berłem, drugich żelaznym prętem; dla jednych będę Ojcem i Rzecznikiem, dla drugich sprawiedliwym Mścicielem, a Sędzią wszystkich. Ty natomiast, Matko ukochana, posiądziesz w dziedzictwie tylko wybranych, wyobrażonych przez Izraela; jako dobra Matka, Ty ich porodzisz, wykarmisz i wychowasz; a jako ich Królowa będziesz nimi kierować, będziesz nimi rządzić i ich bronić.
32. Człowiek i człowiek narodził się w Niej – mówi Duch Święty (Ps 86(87),5, Wulgata23) Pierwszym człowiekiem, który narodził się w Maryi, jest według tłumaczenia niektórych Ojców Kościoła24 Bóg-człowiek, Jezus Chrystus, drugim zaś jest każdy człowiek, będący przybranym dzieckiem Boga i Maryi. Jeżeli Jezus Chrystus, Głowa ludzkości, w Niej się narodził, to konieczne jest, by wybrani, którzy przecież są członkami tej Głowy, także się w Niej narodzili. Wszak żadna matka nie wydaje na świat głowy bez członków ani członków bez głowy: powstałby dziwoląg natury. Tak samo dzieje się w porządku łaski: Głowa i członki rodzą się z tej samej Matki. A gdyby jakiś członek Mistycznego Ciała Chrystusa z innej narodził się matki niż z Maryi, która porodziła Głowę, to nie byłby on wybranym ani członkiem Mistycznego Ciała Chrystusa, lecz byłby dziwolągiem w porządku łaski.
33. Co więcej, ponieważ obecnie Jezus jest tak samo owocem Maryi, jak niegdyś, co wszak niebo i ziemia każdego dnia tysiące razy Jej powtarzają: I błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus, więc pewne jest, że Jezus Chrystus dla poszczególnego człowieka, który Go posiada, jest tak samo prawdziwie owocem i dziełem Maryi, jak i dla wszystkich razem. I dlatego każdy wierny, w którego sercu ukształtowany jest Jezus Chrystus, śmiało może powiedzieć: Wszystko zawdzięczam Maryi; wszystko, co mam, jest Jej dziełem i jest Jej owocem; bez Niej tego nie mógłbym posiadać. Słowa, które św. Paweł stosuje do siebie, w Niej pełniejsze mają zastosowanie: Quos iterum parturio, donec in vobis formetur Christus – Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje25.
Święty Augustyn, prześcigając niejako sam siebie oraz to, co właśnie powiedziałem, mówi: aby wszyscy wybrani mogli się upodobnić do obrazu Syna Bożego, dopóki pozostają na tym świecie, ukryci są w łonie Najświętszej Maryi Panny, gdzie Ona ich strzeże, karmi i pielęgnuje, i gdzie wzrastają, aż ich ta dobra Matka nie zrodzi po śmierci do wiekuistej chwały. Śmierć bowiem jest dla nich właściwym dniem narodzin, jak Kościół nazywa dzień śmierci sprawiedliwych. O, tajemnico łaski! Tajemnico nieznana odrzuconym, a tak mało znana wybranym do chwały wiecznej.
34. Bóg Duch Święty pragnie w Maryi i przez Maryję kształtować sobie wybranych i mówi do Niej: In electis meis mitte radices – Umiłowana moja Oblubienico , między wybranymi moimi zapuść korzenie26 wszystkich Twych cnót, aby wzrastali z cnoty w cnotę, z łaski w łaskę. Tak wielkie znalazłem upodobanie w Tobie, gdy żyłaś na ziemi ćwicząc się w najwznioślejszych cnotach, że pragnę odnajdować Cię jeszcze na ziemi, mimo że nie przestajesz być w niebie. Odradzaj się zatem i odtwarzaj w mych wybranych, abym w nich z upodobaniem dostrzegał korzenie Twej niezłomnej wiary, Twej głębokiej pokory, Twego bezgranicznego umartwienia, Twej wzniosłej modlitwy, Twego żarliwego miłosierdzia, silnej nadziei i wszystkich cnót Twoich. Zawsze jesteś moją Oblubienicą wierną, czystą i płodną, jak niegdyś. Niech więc wiara Twoja daje mi wiernych, czystość Twoja dziewice, niech Twoja płodność daje mi wybranych i rozszerza mój Kościół.
35. Kiedy Maryja zapuści korzenie w czyjejś duszy, czyni w niej cuda łaski, które Ona jedna czynić może, bo jest tą płodną Dziewicą, co w czystości i płodności nigdy nie miała, ani mieć nie będzie podobnej sobie.
Za sprawą Ducha Świętego Maryja poczęła największe Arcydzieło, jakie kiedykolwiek istniało i istnieć będzie: Boga-człowieka. Niepokalana Dziewica będzie też czynić owe największe rzeczy, które w czasach ostatecznych dziać się będą. Kształtowanie i wychowywanie tych wielkich świętych, którzy wówczas nastaną, dla Niej są zastrzeżone, bo tylko Maryja, ta przedziwna i cudowna Dziewica, w łączności z Duchem Świętym sprawiać może rzeczy niezwykłe i nadzwyczajne.
36. Kiedy Duch Święty, Jej Oblubieniec, znajduje Ją w jakiejś duszy, wnet zbliża się ku niej, wstępuje w nią całkowicie i udziela się jej na miarę, miejsca udzielonego Jego Oblubienicy.
Jednym z głównych powodów, dla których Duch Święty nie czyni po dziś dzień w duszach uderzających cudów łaski, jest to, że nie są one wystarczająco ściśle zjednoczone z Jego wierną i nierozłączną Oblubienicą. Powiadam: „nierozłączną Oblubienicą”, gdyż odkąd Duch Święty, substancjalna miłość Ojca i Syna, poślubił Maryję, by ukształtować Jezusa Chrystusa, Głowę wybranych i Jezusa Chrystusa w wybranych, odtąd nigdy się Jej nie wyrzekł, ponieważ Ona zawsze była wierną i płodną.
____________
13 Wj 3, 14.
14 Łk 1, 30.
15 Por Łk 1, 41.
16 Por J 2, 1-12.
17 Św. Bernardyn ze Sieny, Serm. de 12 Priv., I. 2, r. 8; Serm. in Nativ. B.M.V., art. un., r. 8.
18 Por Wj 32, 10-14.
19 Konrad z Saksonii, Speculum B.M.V., lect 11, n. 6.
20 Por. Łk 1, 52.
21 Por. Syr 24, 8.
22 Por. Syr. 24, 8.
23 Wulgata – dokonany przez św. Hieronima przekład Pisma Świętego na język łaciński. Cytaty z Pisma Świętego w
niniejszym wydaniu zaczerpnięto z: 1. Biblii Tysiąclecia, wyd. IV, Pallottinum,1989. 2. Wulgaty w przekł.
ks. J. Wujka, Kraków 1962.
24 Np. Orygenes, a za nim św. Bonawentura.
25 Ga 4, 19.
26 Por. Syr 24, 12.
[2. Nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest konieczne.]
37. Z tego, co właśnie powiedziałem, należy oczywiście wyciągnąć wniosek:
Po pierwsze, że Maryja otrzymała od Boga wielką władzę nad duszami wybranych. Inaczej nie mogłaby w nich czynić sobie mieszkania, co nakazał Jej Bóg Ojciec; nie mogłaby ich kształtować, karmić i jako Matka rodzić do życia wiecznego; nie mogłaby uważać ich za swoje dziedzictwo, nie mogłaby kształtować ich w Jezusie Chrystusie ani Jezusa Chrystusa w nich, nie mogłaby zapuszczać w ich sercu korzeni swoich cnót i być nierozłączną towarzyszką Ducha Świętego we wszystkich dziełach łaski; nie mogłaby Ona, powtarzam, czynić tego wszystkiego, gdyby nie miała prawa i władzy nad duszami mocą osobliwej łaski Najwyższego, który dając Jej władzę nad swoim Jedynym i rodzonym Synem, dał Jej także władzę nad swymi przybranymi dziećmi, nie tylko co do ciała, bo niewiele by to znaczyło, ale także co do duszy.
38. Maryja jest Królową nieba i ziemi dzięki łasce, podobnie jak Jezus Chrystus jest ich Królem ze swej natury i jako zdobywca27. Królestwo Jezusa Chrystusa istnieje głównie w sercu i we wnętrzu człowieka, według słów Pisma Świętego: Królestwo Boże pośród was jest28, tak samo i Królestwo Najświętszej Dziewicy rozwija się głównie we wnętrzu człowieka, to znaczy w jego duszy. Dzięki temu, Maryja otrzymuje wraz z swym Synem więcej chwały w duszach niż we wszystkich stworzeniach widzialnych. Dlatego wraz ze świętymi możemy Maryję nazywać Królową serc29.
39. Po drugie, należy wnioskować, iż skoro Najświętsza Dziewica była dla Boga konieczna, koniecznością, którą nazywamy hipotetyczną, wynikającą z Jego woli, to tym bardziej jest Ona niezbędna ludziom, by mogli oni osiągnąć swój cel ostateczny. Dlatego nie wolno nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy stawiać na równi z nabożeństwem do świętych, jak gdyby ono było niekonieczne lub nadobowiązkowe.
40. Uczeni i świątobliwi: Suarez z Towarzystwa Jezusowego, Justus Lipsius, doktor z Lowanium i wielu innych, opierając się na Ojcach Kościoła (mianowicie na nauce św. Augustyna, św. Efrema z Edessy, św. Cyryla Jerozolimskiego, św. Germana z Konstantynopola, św. Jana Damasceńskiego, św. Anzelma, św. Bernarda, św. Bernardyna, św. Tomasza, św. Bonawentury) udowadniają, iż nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest do zbawienia konieczne oraz że brak czci i miłości dla Niej jest niezawodnym znakiem potępienia, co nawet Ekolampadiusz (pseudoreformator) i kilku innych kacerzy wyraźnie stwierdza. I odwrotnie, całkowite i szczere oddanie się Jej stanowi niezawodny znak wybraństwa.
41. Dowodzą tego figury i słowa Starego oraz Nowego Testamentu, stwierdza to nauka i przykład świętych, a rozum i doświadczenie dają temu świadectwo. Nawet szatan i jego poplecznicy30, zniewoleni siłą prawdy, często zmuszeni byli to przyznać, wbrew swej własnej woli. By tę prawdę udowodnić, zebrałem długi szereg fragmentów z pism świętych Ojców i Doktorów Kościoła. Nie chcąc jednak wywodów swoich zbytnio przedłużać, poprzestaję na jednym: Tobie się oddaję, święta Dziewico, bo jesteś puklerzem zbawienia, jaki Bóg daje tym, których chce zbawić31 (św. Jan Damasceński).
42. Chciałbym tu przytoczyć dwa wydarzenia świadczące o prawdziwości tych słów, a mianowicie:
- To, które można znaleźć w kronikach św. Franciszka. Czytamy tam, jak w ekstazie ujrzał on wielką drabinę, wznoszącą się do nieba. Na jej szczycie znajdowała się Najświętsza Panna. Przez to widzenie zrozumiał, że trzeba po tej właśnie drabinie wspinać się, by dojść do nieba.
- To, które przytaczają kroniki św. Dominika. Jest w nich mowa o biednym heretyku, opętanym przez piętnaście tysięcy szatanów. Działo się to w pobliżu Carcassone, gdzie św. Dominik wygłaszał kazania o Różańcu. Szatani ci, na rozkaz dany im przez Najświętszą Pannę, ku własnemu zawstydzeniu byli zmuszeni wygłosić dobitnie i jawnie kilka wielkich i pocieszających prawd dotyczących nabożeństwa do Matki Bożej. Owej autentycznej opowieści i pochwał na temat nabożeństwa do Najświętszej Panny, wyrażonych przez szatana przeciw jego woli, nie sposób czytać bez wylewania łez radości.
43. Jeśli nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy konieczne jest dla wszystkich ludzi chcących osiągnąć żywot wieczny, to o wiele potrzebniejsze jest ono tym, którzy powołani są do pełni doskonałości. Nie wierzę, by ktokolwiek mógł dojść do ścisłego zjednoczenia z Panem Bogiem i do doskonałej wierności Duchowi Świętemu, jeśli nie jest ściśle zjednoczony z Najświętszą Dziewicą i nie zależy całkowicie od Jej pomocy.
44. Tylko Maryja znalazła łaskę u Boga32 bez pomocy innej ludzkiej istoty. Wszyscy, którzy po Maryi znaleźli łaskę u Boga, znaleźli ją jedynie przez Maryję i tylko przez Nią znajdą ją ci, którzy jeszcze przyjdą (św. Bonawentura). Maryja była pełna łaski, kiedy pozdrowił Ją Archanioł Gabriel33; została przepełniona obfitością łask, kiedy Duch Święty na Nią zstąpił i w sposób tajemniczy Ją osłonił34. Tę zaś podwójną obfitość Maryja z dnia na dzień i w każdej chwili tak pomnażała, że osiągnęła niezmierzony i niepojęty stopień łaski. Najwyższy uczynił Maryję jedyną Skarbnicą swoich bogactw i jedyną Szafarką łask, aby według swojej woli uszlachetniała, podnosiła i wzbogacała ludzi; aby wprowadzała, kogo zechce, na wąską drogę wiodącą do nieba; aby przeprowadzała, kogo zechce, mimo wszelkich przeszkód, przez ciasną bramę życia; aby wreszcie dała tron, berło i koronę królewską, komu Jej się podoba. Jezus jest zawsze i wszędzie owocem i Synem Maryi, a Maryja jest wszędzie prawdziwym drzewem, które nosi owoc żywota, i prawdziwą Matką, która rodzi Jezusa Chrystusa.
45. Tylko Maryi przekazał Bóg klucze skarbnicy Bożej Miłości i Jej jednej dał zdolność postępowania najwspanialszymi i najtajniejszymi drogami doskonałości i innych ku nim prowadzenia. Tylko Maryja otwiera nędznym dzieciom wiarołomnej Ewy bramy Raju ziemskiego, by w nim mile przechadzali się z Bogiem, żeby byli w nim bezpieczni przed nieprzyjaciółmi, by bez obawy powtórnej śmierci żywili się owocem drzewa życia i wiadomości dobrego i złego, by krzepili się niebiańską wodą tryskającą obficie z błogiego źródła żywota. A ponieważ Maryja sama jest tym Rajem ziemskim, czyli ową ziemią dziewiczą i błogosławioną, z której Adam i Ewa zostali wypędzeni po grzechu, więc przystęp do siebie daje według własnego upodobania tylko tym, których chce prowadzić do świętości.
46. Wszyscy możni narodów35, powtarzam za św. Bernardem wyrażenie Pisma Świętego, z błaganiem upadać będą przed Obliczem Twoim po wszystkie wieki, zwłaszcza przy końcu świata. Najwięksi święci, dusze36 najbogatsze w łaskę i cnotę, modlić się będą najusilniej do Najświętszej Dziewicy i ciągle będą się w Nią wpatrywać, jako w doskonały wzór do naśladowania i potężną pomoc we wszelkich potrzebach.
47. Powiedziałem, że stanie się to zwłaszcza przy końcu świata, i to wkrótce, gdyż Najwyższy wraz ze swoją najświętszą Matką muszą ukształtować sobie wielkich świętych. Dalece przewyższą oni świętością wielu innych świętych, niczym cedry Libanu przewyższające niskie krzewy, jak to Bóg objawił pewnej świętej duszy, której życie opisał Renty37.
48. Owe wielkie dusze, pełne łaski i gorliwości, będą powołane do stawienia oporu nieprzyjaciołom Boga, którzy zewsząd zajadle podniosą głowy. Zapałają one szczególniejszym nabożeństwem do Najświętszej Dziewicy, będą oświecone Jej światłem, będą karmione Jej mlekiem, kierowane Jej duchem, wspierane Jej ramieniem i otoczone Jej opieką tak, iż jedną ręką będą walczyć, a drugą budować38. Jedną ręką będą zwalczać, powalać, miażdżyć heretyków wraz z ich herezjami, schizmatyków wraz z ich schizmami, bałwochwalców z ich bałwochwalstwem, grzeszników z ich bezbożnictwem, a drugą ręką będą budować prawdziwą świątynię Salomona i mistyczne Miasto Boże, to znaczy Najświętszą Pannę, zwaną przez Ojców Kościoła Świątynią Salomona i Miastem Bożym (św. Augustyn). Słowem i przykładem pobudzą świat cały do doskonałego nabożeństwa do Najświętszej Panny, im wprawdzie przysporzy co mnóstwo nieprzyjaciół, ale też wyjedna dużo zwycięstw i ogrom chwały dla Boga. Bóg objawił to św. Wincentemu Ferreriuszowi, wielkiemu apostołowi swego wieku (XV). Święty sam wyraźnie zaznacza to w jednym ze swych dzieł.
Zdaje się, jakoby Duch Święty przepowiedział już to wszystko w Psalmie 59: I poznają (wszyscy), że Bóg panuje nad Jakubem, aż do krańców ziemi; co wieczór powracają oni i przymierają głodem jak psy, i krążą wokoło miasta, szukając zdobyczy39.
Owym miastem, które ludzie znajdą przy końcu czasów, by się nawrócić i zaspokoić pragnienie sprawiedliwości, jakie będą odczuwać, jest Najświętsza Maryja Panna, którą Duch Święty nazwał Miastem Bożym40.
____________
27 Por. Pius XII, tamże: Jezus jest Królem odwiecznych wieków z natury i na zasadzie zdobyczy; przez Niego, z Nim,
Jemu podporządkowana. Maryja jest Królową z mocy łaski, przymierza Bożego, zdobyczy, szczególnego wyboru”.
28 Łk 17,21.
29 Por. Mikołaj z Clairvaux, Serm. XI de Annunt. B.M.V. (inter opuscula S. Petri Damiani), PL 144, 557. Modlitwa
opatrzona odpustem przez świętą Penitencjarię 29 czerwca 1924 r.: „Weź zatem i przyjmij całe moje istnienie, o
Maryjo, Królowo serc, i uczyń mnie niewolnikiem spętanym więzami miłości, abym zawsze był Twój i abym mógł
powtarzać zgodnie z prawdą: cały należę do Jezusa przez Maryję” (Doc. Pont., 4 Doc. mar., B.A.C. 1954,
S. 4 36). Jeśli chodzi o tytuł „Królowa serc”, por. Devy, notatki opublikowane pośmiertnie w „Nouvelle
Revue Mariale”, n. 8, 1956, s. 18-36.
30 W rękopisie: „same diabły i ich poplecznicy”.
31 Bóg pragnie zbawienia wszystkich ludzi (zob. 1 Tym2,4; Tt 2,11; Mt 18,14). Powyższe zdanie św. Jana
Damasceńskiego należy rozumieć jako szczególniejszą łaskę i dostąpienie zbawienia przez praktykę nabożeństwa
do Najświętszej Maryi Panny, którego celem ostatecznym jest nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus – przyp. red.
32 Łk 1, 30.
33 Łk. 1, 28.
34 Zob. Łk 1, 35.
35 Ps 45, 13.
36 Św. Ludwik często używa słowa „dusza”, „dusze”, mając na myśli całego człowieka, z podkreśleniem jego
duchowego wymiaru – przyp. red.
37 Chodzi o Marię des Vallées (zm. 1656), mistyczkę, której kierownikiem duchowym był Jan Eudes.
38 Zob. Neh 4, 10-12
39 Ps 59, 14-16.
40 Ps 87, 3.
[B. KONIECZNOŚĆ NABOŻEŃSTWA DO MARYI, ZWŁASZCZA W CZASACH OSTATECZNYCH.]
49. Przez Maryję rozpoczęło się zbawienie świata i przez Maryję musi się ono dopełnić. Przy pierwszym przyjściu Jezusa Chrystusa Maryja prawie wcale się nie ukazywała, aby ludzie, którzy o osobie Jej Syna mało jeszcze wiedzieli, nie przywiązywali się do Niej zbyt ziemskim i przyrodzonym uczuciem, oddalając się przez to od prawdy. A gdyby Maryja bardziej była znana, niezawodnie by to nastąpiło, z powodu cudownego Jej wdzięku, którym Najwyższy także na zewnątrz Ją ozdobił. Toteż Dionizy Pseudo-Areopagita pisze, iż gdy Ją ujrzał, z powodu Jej tajemniczego uroku i niezrównanej piękności byłby wziął Ją za bóstwo, gdyby wiara, w której był ugruntowany, nie pouczyła go, że Ona nim nie jest.
Natomiast przy drugim przyjściu Jezusa Chrystusa Maryja musi być znana i przez Ducha Świętego objawiona, aby to przez Nią Chrystusa poznano, kochano i Mu służono, albowiem powody, dla których Duch Święty ukrył swoją Oblubienicę za Jej życia ziemskiego, dając w Ewangelii tak szczupłe o Niej objawienie, już istnieć nie będą.
[I. Bóg chce objawić i odsłonić Maryję w czasach ostatecznych]
50. Bóg zatem pragnie Maryję, Arcydzieło rąk swoich, w owych czasach ostatecznych objawić i odsłonić:
- Ponieważ sama ukrywała się na tym świecie i w swej głębokiej pokorze uniżała się bardziej niż proch, uzyskawszy u Pana Boga, u Apostołów i Ewangelistów to, że zamilczeli o Jej życiu.
- Ponieważ Maryja jest Arcydziełem rąk Bożych, tak na ziemi przez łaskę, jak w niebie przez chwałę, Bóg chce, by Go w Niej za to wielbiono na ziemi i wśród żyjących wysławiano.
- Ponieważ Maryja jest Jutrzenką, poprzedzającą i odsłaniającą Słońce sprawiedliwości, Jezusa Chrystusa, dlatego powinna być poznana i objawiona, by przez to Jezus Chrystus był poznany i uwielbiony.
- Ponieważ Maryja jest drogą, którą Jezus Chrystus przyszedł do nas po raz pierwszy, będzie nią i wtedy, kiedy Chrystus przyjdzie powtórnie, choć nie w ten sam sposób.
- Ponieważ Maryja jest środkiem pewnym, drogą prostą i niepokalaną, by dojść do Chrystusa i znaleźć Go niezawodnie, dlatego święte dusze, które mają szczególną zabłysnąć świętością, muszą znaleźć Jezusa przez Maryję. Kto znajdzie Maryję, znajdzie Życie41, to znaczy Jezusa Chrystusa, który jest Drogą, Prawdą i Życiem42. Nie można jednak znaleźć Maryi, nie szukając Jej; nie można Jej szukać, nie znając Jej, gdyż nikt nie szuka, ani nie pragnie, czego nie zna. Konieczne jest więc rzeczą, by Maryję znano więcej niż kiedykolwiek, ażeby Trójca Przenajświętsza jak najwięcej była znana i wielbiona.
- Maryja musi w owych czasach ostatecznych więcej niż kiedykolwiek zajaśnieć miłosierdziem, mocą i łaską. Musi zajaśnieć miłosierdziem, by przyprowadzić do owczarni Chrystusowej i miłośnie przygarnąć biednych grzeszników i zbłąkanych, którzy nawrócą się i powrócą do Kościoła katolickiego. Musi zajaśnieć mocą przeciw nieprzyjaciołom Boga, przeciw bałwochwalcom, schizmatykom, mahometanom, żydom i zatwardziałym bezbożnikom, którzy będą się strasznie buntować i wytężą wszystkie siły, żeby tych, co się im przeciwstawią, skusić i doprowadzić do upadku obietnicami lub groźbami. Wreszcie, musi zajaśnieć łaską, by dodać otuchy i męstwa walecznym żołnierzom i wiernym sługom Jezusa Chrystusa, którzy będą walczyć w Jego sprawie.
- Na koniec Maryja musi być groźna jak zbrojne zastępy43, straszna jak wojsko gotowe do boju przeciw szatanowi i jego wspólnikom, głównie w owych czasach ostatnich, gdyż szatan wiedząc dobrze, że mało, o wiele mniej niż kiedykolwiek pozostaje czasu44, by gubić dusze, będzie codziennie podwajać swe wysiłki i zakusy. Wznieci więc on okrutne prześladowanie i pocznie zastawiać straszne zasadzki na wierne sługi i na prawdziwe dzieci Maryi, które mu o wiele trudniej pokonać niż innych.
51. Do tych właśnie ostatnich i okrutnych prześladowań szatana, co wzmagać się będą z dnia na dzień aż do przyjścia Antychrysta, odnosi się głównie owa pierwsza i sławna przepowiednia i owo przekleństwo, które Bóg rzucił na węża w raju ziemskim.
Warto je tu wytłumaczyć na chwałę Najświętszej Dziewicy, dla zbawienia Jej dzieci i ku zawstydzeniu szatana.
Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo Jej. Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę45.
52. Tylko jeden raz położył Bóg nieprzyjaźń, ale nieprzyjaźń nieprzejednaną, która trwać będzie do końca świata i wzmagać się nieustannie: to nieprzyjaźń między Maryją, czcigodną Matką Bożą, a szatanem, między dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i wspólnikami Lucyfera. Maryja, Najświętsza Matka Boża, jest największą nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi. Już w raju ziemskim Bóg tchnął w Nią, choć wtedy istniała tylko w myśli Bożej, tyle nienawiści do tego przeklętego nieprzyjaciela Bożego, dał Jej tyle zręczności do ujawnienia złośliwości tego starodawnego węża, tyle siły do zwyciężenia, zdeptania i zmiażdżenia tego pysznego bezbożnika, że on nie tylko lęka się Jej więcej niż wszystkich aniołów i ludzi, ale poniekąd więcej niż samego Boga. Nie znaczy to, jakoby gniew, nienawiść i potęga u Boga nie były nieskończenie większe niż u Najświętszej Maryi Panny, gdyż doskonałości Maryi są przecież ograniczone. Raczej tłumaczy się to tym, że po pierwsze: szatan w swej pysze cierpi nieskończenie bardziej, iż zwycięża go i gromi nikła, pokorna służebnica Pańska, której pokora upokarza go bardziej niż potęga Boża; po drugie: Bóg dał Maryi tak wielką władzę nad szatanami, że – jak często sami zmuszeni byli wyznać ustami opętanych – więcej boją się jednego za jakąś duszą Jej westchnienia niż modlitw wszystkich świętych; więcej boją się jednej Jej groźby niż wszelkich innych mąk.
53. Co Lucyfer stracił przez pychę, Maryja odzyskała przez pokorę. Co Ewa zgubiła i zaprzepaściła przez nieposłuszeństwo, Maryja uratowała przez posłuszeństwo. Słuchając węża, Ewa zatraciła siebie wraz ze wszystkimi swymi dziećmi i wydała je w ręce szatana. Maryja przez swą doskonałą wierność Bogu ocaliła siebie i wszystkie swoje dzieci, i poświęciła je Majestatowi Bożemu.
54. Bóg wprowadził nie tylko nieprzyjaźń, lecz nieprzyjaźnie, bo nie tylko pomiędzy Maryją i szatanem, ale i pomiędzy potomstwem Najświętszej Dziewicy a potomstwem szatana. Znaczy to, że Bóg wprowadził nieprzyjaźń, odrazę i skrytą nienawiść między prawdziwymi dziećmi i sługami Najświętszej Dziewicy a dziećmi i niewolnikami szatana. Nie kochają się oni wzajemnie i żadnej nie ma między nimi wewnętrznej łączności. Dzieci Beliala46, niewolnicy szatana, miłośnicy świata – bo to na jedno wychodzi – prześladowali dotąd i w przyszłości bardziej niż kiedykolwiek prześladować będą wszystkich, co należą do Najświętszej Dziewicy, jak niegdyś Kain prześladował brata swego Abla47, a Ezaw brata swego Jakuba48. Wyobrażają oni odrzuconych i wybranych. Jednakże pokorna Maryja zawsze odnosić będzie nad pysznym szatanem zwycięstwa i tak świetne triumfy, że zetrze jego głowę, siedlisko pychy. Po wsze czasy Maryja odsłoni jego wężową złośliwość, odkryje piekielne jego zamysły, unicestwi jego diabelskie zamiary, a osłaniać będzie przed jego okrutnymi pazurami swe wierne sługi do końca wieków.
Jednak władza Maryi nad wszystkimi diabłami zabłyśnie w czasach ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy: na wierne Jej dzieci i pokorne Jej sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi. W oczach świata będą oni mali i biedni, poniżeni, prześladowani i uciskani, podobnie jak pięta w stosunku do reszty członków ciała. Lecz w zamian za to będą bogaci w łaski Boże, których im Maryja obficie udzieli; będą wielcy i możni przed Bogiem; w świętości zostaną wyniesieni ponad wszelkie stworzenie przez swą gorącą żarliwość, a Bóg tak potężnie podtrzymywać ich będzie swoją mocą, że wraz z Maryją głęboką swą pokorą miażdżyć będą głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa.
____________
41 Prz 8, 35.
42 J 14, 6.
43 Pnp 6, 10.
44 Zob. Ap 12, 12.
45 Rdz 3, 15
46 Belial – w ST synonim nieprawości, szatan; w NT w brzmieniu Beliar – przeciwnik Chrystusa, Antychryst. Przypis za
Biblią Tysiąclecia.
47 Por. Rdz 4, 08.
48 Rozwinięcie w TPN 184-212.
[ 2. Nabożeństwo do Maryi konieczne zwłaszcza w czasach ostatecznych.]
55. Wreszcie, Bóg pragnie, by Jego Najświętsza Matka była obecnie więcej znana, bardziej kochana i czczona bardziej niż kiedykolwiek. Bez wątpienia, nastąpi to gdy wybrani rozpoczną za łaską Ducha Świętego tę wewnętrzną i doskonałą praktykę; którą im zaraz przedstawię. Wtedy ujrzą, o ile wiara na to pozwala, tę piękną Gwiazdę Morza, by pod Jej kierunkiem mimo burz i rozbojów morskich dopłynąć szczęśliwie do portu. Wtedy poznają wspaniałość tej Królowej i poświęcą się całkowicie Jej służbie jako poddani i niewolnicy z miłości. Doświadczą Jej słodyczy i pieszczot matczynych i kochać Ją będą czule jako ukochane dzieci. Poznają miłosierdzie, którego Maryja jest pełna; poznają, jak bardzo potrzebują Jej pomocy i będą we wszystkim uciekać się do Niej, jako do swojej ukochanej Orędowniczki i Pośredniczki u Jezusa Chrystusa. Zrozumieją, że Maryja jest najpewniejszym, najkrótszym i najdoskonalszym środkiem, by dojść do Jezusa Chrystusa, i oddadzą się Jej z duszą i ciałem, niepodzielnie i bez zastrzeżeń, by zupełnie i niepodzielnie należeć do Jezusa Chrystusa.
56. Lecz kimże będą owi słudzy, niewolnicy i dzieci Maryi? Będą ogniem gorejącym, sługami Pańskimi49, którzy wszędzie rozniecą ogień Bożej miłości.
Będą jako strzały w ręku mocarnej Maryi50, by przebić Jej nieprzyjaciół. Staną się jako synowie pokolenia Lewiego, którzy dobrze oczyszczeni ogniem wielkich utrapień, a ściśle zjednoczeni z Bogiem, będą nosić złoto miłości w sercu, kadzidło modlitwy w duszy i mirrę umartwienia w ciele.
Dla biednych i maluczkich wszędzie staną się oni dobrą wonią Chrystusową; dla „wielkich” zaś tego świata, dla bogaczy i pysznych, będą wonią śmierci51.
57. Będą jak chmury gromonośne, które za najmniejszym powiewem Ducha Świętego polecą w dal, by rozsiewać słowo Boże i nieść życie wieczne, nie przywiązując się do niczego, nie dziwiąc się niczemu, niczym się nie smucąc. Grzmieć będą przeciw grzechowi, huczeć przeciwko światu, uderzą na diabła i jego wspólników i przeszyją obosiecznym mieczem słowa Bożego52 na życie lub śmierć wszystkich, do których Najwyższy ich pośle.
58. Będą to prawdziwi apostołowie czasów ostatecznych, którym Pan Zastępów da słowo, moc działania cudów i odnoszenia chwalebnych zwycięstw nad Jego nieprzyjaciółmi.
Będą spoczywać bez złota i srebra, a co ważniejsze, bez troski „pośród innych kapłanów i duchownych” – „inter medios cleros”, a jednak będą mieli srebrzące się skrzydła gołębicy53, by z czystą intencją chwały Bożej i zbawienia dusz udawać się tam, dokąd Duch Święty zawoła. A wszędzie, gdzie będą głosić słowo Boże, pozostawią po sobie tylko złoto miłości, będącej doskonałym wypełnieniem Prawa54.
59. Wiemy wreszcie, że będą to prawdziwi uczniowie Jezusa Chrystusa, idący śladami Jego ubóstwa, pokory, wzgardy dla świata, miłości bliźniego. Będą nauczali, jak iść wąską drogą do Boga w świetle czystej prawdy, tj. według Ewangelii, a nie według zasad świata, bez względu na osobę, nie oszczędzając nikogo, bez obawy przed kimkolwiek ze śmiertelnych, choćby najpotężniejszym. W ustach będą mieli obosieczny miecz słowa Bożego55; na ramionach nieść będą zakrwawiony proporzec Krzyża, w prawej ręce krucyfiks, różaniec w lewej, święte imiona Jezusa i Maryi na sercu, a w całym ich postępowaniu zajaśnieje skromność i umartwienie Jezusa Chrystusa.
Takimi oto będą owi wielcy mężowie, którzy się pojawią, a których Maryja ukształtuje i wyposaży na rozkaz Najwyższego, by Królestwo Jego rozprzestrzeniali nad krainą bezbożnych, bałwochwalców i mahometan. Kiedy i jak to się stanie?… Jest to wiadome Bogu samemu. My zaś milczmy, módlmy się, prośmy, wyczekujmy: Czekając oczekiwałem Pana56.
____________
49 Ps. 14, 4; Hbr 1, 7.
50 Ps 127, 4.
51 Por. 2 Kor 2, 14-16.
52 Ef 6, 17.
53 Ps 68, 14.
54 Rz 13, 10.
55 Por. Hbr 4, 12; Ef 6, 17.
56 Ps 39 (40), 2 Wlg.
II. Na czym polega nabożeństwo do Maryi?
[A. Podstawowe prawdy nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy]
60. Mówiliśmy dotychczas o konieczności nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy. Teraz z Bożą pomocą wytłumaczę, na czym to nabożeństwo polega. Najpierw jednak podam kilka prawd zasadniczych, które to wzniosłe i tak gruntownie uzasadnione nabożeństwo postawią we właściwym świetle.
[Jezus Chrystus jest ostatecznym celem wszelkiej naszej pobożności.]
61. Pierwsza prawda: Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, musi być ostatecznym celem wszelkiej naszej pobożności, inaczej byłaby ona fałszywa i zwodnicza. Jezus Chrystus to Alfa i Omega57, Początek i Koniec wszystkiego. Pracujemy to, jak mówi Apostoł, by każdego człowieka uczynić doskonałym w Jezusie Chrystusie, gdyż tylko w Nim mieszka cała pełnia Bóstwa i cała pełnia łaski, cnoty i doskonałości.
Tylko w Nim otrzymaliśmy pełnię błogosławieństwa duchowego. Chrystus jest naszym jedynym Mistrzem, który ma nas nauczać; jedynym Panem, od którego zależymy; jedyną Głową, z którą mamy być zjednoczeni; jedynym Wzorem, do którego mamy się upodobnić; naszym jedynym Lekarzem, który ma nas uzdrowić; jedynym Pasterzem, który ma nas żywić; jedyną Drogą, która ma nas prowadzić; jedyną Prawdą, której musimy wierzyć; jedynym Życiem, które ma nas ożywiać; słowem – jest naszym jedynym Wszystkim we wszystkim, które ma nam wystarczyć. Albowiem nie dano ludziom pod niebem żadnego innego Imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni. Bóg nie położył innego fundamentu dla naszego zbawienia, dla naszej doskonałości i naszej chwały, niż Jezusa Chrystusa. Każda budowla, która nie spoczywa na tej Opoce, stoi na lotnym piasku i wcześniej czy później runie. Każdy wierny, który nie trwa w Nim jak latorośl w winnym szczepie, opadnie, uschnie i będzie wart tylko wrzucenia w ogień. Gdy jesteśmy w Jezusie Chrystusie, a Jezus Chrystus jest w nas, nie potrzebujemy obawiać się potępienia. Ani aniołowie w niebie, ani ludzie na ziemi, ani demony w piekle, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie może nam szkodzić, bo nie może nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Jezusie Chrystusie. Przez Niego, z Nim i w Nim możemy wszystko: możemy oddać Bogu Ojcu w jedności Ducha Świętego wszelką cześć i chwałę58; stać się doskonałymi; a dla naszego bliźniego – być miłą wonią Chrystusową na żywot wieczny.
62. Jeśli więc ustanawiamy doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy, to jedynie po to, by nasze nabożeństwo do Jezusa Chrystusa stało się gruntowniejsze i doskonalsze oraz by podać łatwy i pewny środek do znalezienia Chrystusa. Gdyby nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy oddalało nas od Jezusa Chrystusa, to trzeba by je odrzucić jako złudzenie szatańskie. Tymczasem rzecz ma się przeciwnie, jak to już wykazałem i jeszcze wykażę. Nabożeństwo to jest konieczne, ale po to, by Jezusa Chrystusa całkowicie znaleźć, ukochać Go i wiernie Mu służyć.
63. Mój umiłowany Jezu, tu zwracam się do Ciebie, by serdecznie użalić się przed Twym Majestatem, że większość chrześcijan, nawet spośród bardzo uczonych, nie rozumie koniecznej łączności, jaka istnieje między Tobą a Twą świętą Matką. Ty, Panie, zawsze jesteś z Maryją, a Maryja zawsze jest z Tobą i bez Ciebie być nie może; inaczej przestałaby być tym, czym jest. Łaska tak Ją przekształciła w Ciebie, że już nie Ona żyje i nie Ona jest, ale Ty, mój Jezu, żyjesz i królujesz w Niej doskonalej niż we wszystkich aniołach i błogosławionych. Gdyby ludzie znali chwałę i miłość, jakie otrzymujesz w tej przedziwnej Istocie, zaprawdę, przyjmowaliby Ciebie i Ją z zupełnie innymi uczuciami. Maryja jest tak ściśle z Tobą zjednoczona, że łatwiej byłoby oddzielić światło od słońca i żar od ognia, a nawet – powiem śmiało – prędzej można by odłączyć od Ciebie wszystkich aniołów i błogosławionych, aniżeli Twą błogosławioną Matkę, gdyż Ona goręcej Cię kocha i doskonalej Cię sławi niż wszelkie inne stworzenia razem.
64. Czyż nie jest to godne pożałowania, najmilszy mój Mistrzu, gdy się widzi panujące na ziemi ciemnotę i nieuświadomienie względem Twej świętej Matki? Nie mówię tu o bałwochwalcach i poganach, którzy Ciebie nie znając, nie starają się też poznać Jej. Nie mówię również o heretykach i odszczepieńcach, co odłączywszy się od Ciebie i Twego świętego Kościoła, nie troszczą się o nabożeństwo do Twej świętej Matki. Mówię tu o chrześcijanach katolikach, a nawet, wśród katolików uczonych, którzy ucząc prawd innych ludzi, znają Ciebie i Twoją świętą Matkę chyba tylko czysto rozumowo, sucho i obojętnie. Rzadko kiedy mówią o Twej świętej Matce i o nabożeństwie, jakie do Niej mieć powinniśmy, ponieważ, jak twierdzą, lękają się, by go nie nadużyto, a Tobie nie uchybiono, oddając cześć Twej świętej Matce zbyt wielką. Kiedy widzą lub słyszą że jakiś czciciel Najświętszej Dziewicy często mówi o nabożeństwie do tej dobrej Matki z czułością, siłą i przekonaniem, jako o środku pewnym i wolnym od złudzeń, jako o drodze krótkiej i bezpiecznej, jako o ścieżce niepokalanej i o cudownej tajemnicy, by Cię odnaleźć i doskonale umiłować – wnet powstają przeciwko niemu i przytaczają tysiące fałszywych dowodów, by mu wykazać, że nie powinien tyle mówić o Najświętszej Dziewicy; że pod tym względem dzieją się wielkie nadużycia; że należy starać się, by je usunąć. Twierdzą, iż trzeba raczej mówić o Tobie, pobudzać wiernych do nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, którą kochają wystarczająco.
Niekiedy rozprawiają o nabożeństwie do Twej świętej Matki, ale nie po to, aby je rozszerzać, lecz by usuwać nadużycia, jakich w nim rzekomo upatrują. Tymczasem brak im pobożności i gorącego nabożeństwa nawet do Ciebie, Panie, a to dlatego, że nie znają Maryi. Uważają Koronkę, Szkaplerz i Różaniec za nabożeństwa odpowiednie dla umysłów słabych i dla ludzi ciemnych, zbędne więc do dla osiągnięcia zbawienia. A gdy spotkają kogoś z różańcem w ręku, zaraz starają się odmienić jego myśli i uczucia. Zamiast Różańca zalecają mu odmawianie siedmiu psalmów pokutnych, w miejsce nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy – nabożeństwo do Jezusa Chrystusa.
O, mój najmilszy Jezu, czyż ci ludzie mają Twego Ducha? Czy są oni Tobie mili, tak postępując? Czy może Ci być miły, kto nie dokłada wszelkich starań, aby przypodobać się Twej Matce, z obawy, by Tobie nie sprawić przykrości? Czyż nabożeństwo do Twej świętej Matki jest przeszkodą w nabożeństwie do Ciebie? Czy Maryja przywłaszcza sobie oddawaną Jej cześć? Czy stanowi Ona coś odrębnego od Ciebie? Czy jest Ci obca, nie mając z Tobą żadnej łączności? Czyż może nie podobać się Tobie ten, kto pragnie Jej się przypodobać? Czyż oddając się Jej i kochając Ją, odłączamy się lub oddalamy od Twojej miłości?
65. Jednakże, mój umiłowany Mistrzu, większość tych uczonych nie zdoła odwieść nas od nabożeństwa do Najświętszej Panny i sprawić, byśmy stali się wobec niego obojętni, i to będzie dla nich upokorzenie za ich pychę. Ustrzeż mnie, Panie, ustrzeż od ich uczuć i praktyk, a daj mi udział we wdzięczności, poważaniu, szacunku i miłości, które Ty sam okazujesz Twej świętej Matce, abym Ciebie miłował i chwalił tym więcej, im dokładniej będę Cię naśladował i im bliżej przy Tobie będę kroczył.
66. Jeżeli dotąd nic jeszcze nie powiedziałem na cześć Twej świętej Matki, uczyń mnie godnym, ażebym Ją chwalił: Fac me digne tuam matrem collaudare59 – wbrew wszystkim wrogom, którzy przecież i Twoimi są wrogami; abym ze świętymi radośnie mógł powiedzieć: Non praesumat aliquis Deum se habere propitium, qui benedictam matrem offensam habuerit – Niech się nie spodziewa Miłosierdzia Bożego, kto Jego świętą Matkę obraża60.
67. Abym zaś z Twojego miłosierdzia otrzymał łaskę doskonałego nabożeństwa do Twej świętej Matki i mógł je rozkrzewiać po całej ziemi, spraw: niech Cię ukocham gorącą miłością. Przyjmij żarliwą modlitwę, którą ze św. Augustynem zanoszę do Ciebie:
Tu es Christus, Pater meus sanctus, Deus meus pius, Rex meus magnus, pastor meus bonus, magister meus unus, adiutor meus optimus, dilectus meus pulcherrimus, panis meus vivus, sacerdos meus in aeternum, dux meus ad patriam, lux mea vera, dulcedo mea sancta, via mea recta, sapientia mea praeclara, simplicitas mea pura, concordia mea pacifica, custodia mea tota, portio mea bona, salus mea sempiterna.
Christe Jesu, amabilis Domine, cur amavi, quare concupivi in omni vita mea quidquam praeter te Jesum Deum meum? Ubi eram quando tecum mente non eram? Jam ex hoc nunc, omnia desideria mea, incalescite et effluite in Dominum Jesum; currite, satis hactenus tardastis; properate quo pergitis; quaerite quem quaeritis. Jesu, qui non amat te, anathema sit; qui te non amat amaritudinibus repleatur… O dulcis Jesu, te amet, in te delectetur, te admiretur omnis sensus bonus tuae conveniens laudi. Deus cordis mei et pars mea, Christe Jesu, deficiat cor meum spiritu suo, et vivas tu in me, et concalescat in spiritu meo vivus carbo amoris tui, et excrescat in ignem perfectum; ardeat iugiter in ara cordis mei, ferveat in medullis meis, flagret in absconditis animae meae; in die consummationis meae consummatus inveniar apud te… Amen.
Tyś jest Chrystus, Ojciec mój święty, mój Bóg litościwy, mój wielki Król, mój Pasterz dobry, Mistrz mój jedyny, Wspomożyciel mój najlepszy, Umiłowany mój przepiękny, mój Chleb Żywy, mój Kapłan na wieki, Przewodnik mój do Ojczyzny, ma Światłość prawdziwa, Słodycz moja święta, moja Droga prosta, moja Mądrość jasnością lśniąca, Prostota nieskalana, mój Pokój niezmącony, cała Straż moja, Dziedzictwo me drogie, moje wieczne Zbawienie.
Chryste Jezu, mój najmilszy Panie, czemuż w całym swym życiu pragnąłem i kochałem cokolwiek prócz Ciebie, Boga mego? Gdzież byłem, kiedy myślą i sercem nie byłem z Tobą? Odtąd będzie inaczej. Wszystkie moje pragnienia, rozpalajcie się i ulatujcie do Pana Jezusa. Biegnijcie, dość już zwłoki; śpiesznie zmierzajcie do celu waszego; szukajcie Tego, którego szukacie. Jezu, niech wyklęty będzie, kto Ciebie nie kocha; niech przepełniony będzie goryczą, kto Ciebie nie miłuje… O, słodki Jezu, niech Cię ukocha, niech rozraduje się w Tobie, niech Cię podziwia wszelki rozum oddany chwale Twojej. Boże serca mego i cząstko moja, Chryste Jezu, niech umrze w sercu moim własny mój duch, a żyj we mnie Ty. Niech się rozpali we wnętrzu moim żywy węgiel Twojej miłości; niech się wzmaga i rozpali ogniem potężnym; niechaj się pali nieustannie na ołtarzu serca mego; niech żarzy się we wnętrznościach moich i niech w głębi duszy mojej płonie. Obym w dniu skonania mego stanął doskonały przed Obliczem Twoim… Amen.
[Należymy do Jezusa Chrystusa i do Maryi jako niewolnicy.]
68. Druga prawda: Z powyższych uwag wykazujących, kim Jezus Chrystus jest dla nas, wynika, że nie należymy do samych siebie, jak mówi Apostoł61 lecz całkowicie do Chrystusa jako Jego członki i Jego niewolnicy, których odkupił nieskończenie drogo, bo za cenę swojej drogocennej Krwi62. Przed chrztem św. byliśmy niewolnikami szatana. Chrzest św. uczynił nas prawdziwymi niewolnikami Jezusa Chrystusa63, którzy mają żyć, pracować i umierać tylko po to, by rodzić owoc Bogu-człowiekowi64; by Go wielbić w naszym ciele i pozwolić Mu panować w naszej duszy, gdyż jesteśmy Jego zdobyczą, Jego ludem nabytym i Jego dziedzictwem65.
Dlatego przyrównuje nas Duch Święty:
- do drzew posadzonych na roli Kościoła wzdłuż potoków łaski, mających rodzić owoc w swoim czasie66;
- do latorośli, której szczepem jest Jezus Chrystus i która ma wydać obfite grona67;
- do stada, którego pasterzem jest Chrystus i które ma rozmnażać się i hojnie dawać mleko68;
- do ziemi urodzajnej, którą Bóg uprawia, a której ziarno mnoży się i przynosi plon trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny69.
Jezus Chrystus przeklął nieurodzajne drzewo figowe70 i wydał wyrok potępienia na nieużytecznego sługę, który nie umiał pomnożyć swego talentu71. Wszystko to dowodzi, że Jezus Chrystus pragnie od nas, słabych ludzi, owoców, to znaczy dobrych uczynków, gdyż dobre uczynki nasze są Jego wyłączną własnością: Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili72.
Przytoczone słowa Ducha Świętego wykazują, że Jezus Chrystus jest jedynym źródłem wszystkich naszych dobrych uczynków i ma być także ich celem ostatecznym, oraz że mamy Mu służyć nie tylko jako najemnicy, ale jako niewolnicy z miłości.
69. Na ziemi istnieją dwa rodzaje przynależności do kogoś, względnie zależności od czyjejś władzy,: zwykła służba i niewola; stąd też mówimy o sługach lub o niewolnikach. Przez kontrakt służebny, jaki chrześcijanie między sobą zawierają, człowiek zobowiązuje się służyć drugiemu przez pewien czas i za pewną opłatą. Natomiast człowiek zostający w niewoli przez całe życie zależy zupełnie od swego pana i jest zmuszony służyć mu bez żadnego odszkodowania lub zapłaty, jak zwierzę, do którego życia i śmierci ma właściciel prawo.
70. Są trzy rodzaje niewoli: niewola naturalna, przymusowa i dobrowolna. Wszystkie stworzenia są w pewnym znaczeniu niewolnikami Boga, gdyż do Pana należy ziemia i to, co ją napełnia73.
W niewoli drugiego rodzaju znajdują się złe duchy i potępieni. Sprawiedliwi zaś i święci są niewolnikami trzeciego rodzaju.
Niewola dobrowolna jest najdoskonalsza i przynosi najwięcej chwały Bogu, który patrzy w serce74, prosi o serce75 i nazywa się Bogiem serca76, czyli miłującej Go woli. Przez dobrowolną bowiem niewolę przenosi człowiek Boga i Jego służbę ponad wszystko, choćby nawet prawem natury nie był do tego zobowiązany.
71. Pomiędzy sługą a niewolnikiem wielka zachodzi różnica:
- Sługa nie daje swemu panu wszystkiego, czym jest i co posiada, ani wszystkiego, co może nabyć z czyjąś pomocą lub własnymi siłami; niewolnik tymczasem oddaje się swemu panu całkowicie, oddaje mu bez zastrzeżeń wszystko, co posiada, i wszystko, co może zrobić.
- Sługa domaga się zapłaty za usługi, które panu oddaje; tymczasem niewolnik niczego nie może wymagać, choćby nie wiem, jak pilnie, zręcznie i jak ciężko pracował.
- Sługa może opuścić swego pana, kiedy zechce, a przynajmniej wtedy, gdy upłynie czas jego służby; niewolnik zaś nie ma prawa opuścić swego pana samowolnie.
- Pan nie posiada nad sługą prawa życia i śmierci. Gdyby go więc zabił jak zwierzę domowe, popełniłby karygodne morderstwo; tymczasem pan niewolnika ma z mocy prawa zastrzeżoną władzę nad jego życiem i śmiercią77; i to taką, że może go sprzedać, komu zechce, albo i zabić, jak nie przymierzając mógłby to zrobić ze swym koniem.
- Wreszcie, sługa pozostaje na służbie u pana przez pewien czas; niewolnik zaś – na zawsze.
72. Nic jak niewola bardziej na świecie ludzi ze sobą nie łączy, nic bardziej nie sprawia, że jeden człowiek pełniejszą staje się własnością drugiego. Chrześcijanin nie zna też innego sposobu, by stać się zupełniejszą własnością Jezusa Chrystusa i Jego Najświętszej Matki, nad niewolę dobrowolną. Przykład dał nam sam Jezus Chrystus, który z miłości ku nam przyjął postać sługi78, a potem Matka Najświętsza, która się nazwała służebnicą i niewolnicą Pańską79.
Apostoł z dumą określa się jako servus Christi – sługa Chrystusa80. W Piśmie Świętym chrześcijanie niejednokrotnie nazywani są servi Christi – sługami Chrystusowymi81. Wyraz zaś sługa – servus w starożytności nie oznaczał nic innego, jak niewolnika, bo wtedy nie było jeszcze sług w dzisiejszym rozumieniu, a panów obsługiwali tylko niewoli lub niewolnicy wyzwoleni. Katechizm Soboru Trydenckiego, nie chcąc pozostawić najmniejszej wątpliwości, że jesteśmy niewolnikami Jezusa Chrystusa, posługuje się wyrazem wykluczającym wszelką dwuznaczność i nazywa nas mancipia Christi – niewolnikami Jezusa Chrystusa.
73. Twierdzę zatem, iż musimy należeć do Jezusa Chrystusa i Jemu służyć, nie tylko jako słudzy lub najemnicy, lecz jako niewolnicy miłości, którzy oddają się Mu i poświęcają z wielkiej a serdecznej miłości, by służyć Mu jako niewolnicy – dla samego zaszczytu, że do Niego należą. Przed Chrztem św. byliśmy niewolnikami diabła. Chrzest św. uczynił nas niewolnikami Jezusa Chrystusa82. Chrześcijanie więc koniecznie pozostają: albo niewolnikami diabła, albo niewolnikami Jezusa Chrystusa.
74. To, co bezwzględnie orzekam o Jezusie Chrystusie, to samo twierdzę o Matce Najświętszej. Bo skoro Jezus obrał sobie Najświętszą Pannę za nierozłączną towarzyszkę swego życia i śmierci, swej chwały i potęgi w niebie i na ziemi, to Jej udzielił z łaski swego Majestatu tychże praw i przywilejów, które On sam posiada z natury:
Wszystko, co jest właściwe Bogu z natury, jest właściwe Maryi na mocy łaski – jak mówią święci. Według ich zdania, Jezus Chrystus i Maryja mają tę samą wolę i tę samą władzę; wspólnie posiadają tych samych poddanych, te same sługi i tych samych niewolników83.
75. Idąc za odczuciami i przykładem świętych i wielu uczonych, można zatem zostać i nazywać się niewolnikiem z miłości Najświętszej Panny, by przez to stać się w sposób doskonalszy niewolnikiem Jezusa Chrystusa84. Najświętsza Maryja Dziewica jest drogą, którą posłużył się nasz Pan, by do nas przyjść; jest także drogą, którą my musimy się posługiwać, by dojść do Niego85. Maryja nie jest jak inne stworzenia, które – gdy się do nich przywiążemy – raczej od Boga nas oddalają, niż do Niego zbliżają. Największym pragnieniem Maryi jest raczej to, by nas zjednoczyć z Chrystusem, swym Synem; a największe pragnienie Jej Syna: żebyśmy przychodzili do Niego przez Jego świętą Matkę. Tak właśnie oddajemy Chrystusowi cześć i sprawiamy Mu radość, podobnie jakby uczcił i ucieszył króla ten, kto by się stał niewolnikiem królowej, chcąc przez to stać się doskonalszym poddanym i niewolnikiem króla. Toteż święci Ojcowie Kościoła, a za nimi św. Bonawentura, wyraźnie mówią, że Matka Najświętsza jest drogą prowadzącą do Chrystusa86.
76. Co więcej, jeśli, jak powiedziałem, Najświętsza Dziewica jest Królową i Władczynią nieba i ziemi, Ecce imperio Dei omnia subiciuntur, et Virgo; ecce imperio Virginis omnia subiciuntur et Deus – Oto władzy Boga podlega wszystko, nawet Dziewica; oto władzy Dziewicy podlega wszystko, nawet Bóg. To słowa św. Anzelma, św. Bernarda, św. Bernardyna, św. Bonawentury. Czyż więc nie ma Maryja tylu poddanych i niewolników, ile jest stworzeń na świecie? Czy nie jest słuszne, żeby przy tylu niewolnikach z przymusu nie było niewolników z miłości, którzy by wybrali Maryję na Królową z własnej woli, ofiarując się Jej jako niewolnicy? Jakże to? Ludzie i demony mieliby posiadać niewolników dobrowolnych, a Maryja nie? Jakże to? Król poczytuje sobie za zaszczyt, że królowa, jego towarzyszka, posiada niewolników, nad którymi jest panią życia i śmierci, gdyż jej chwała i jej potęga są zarazem jego chwałą i potęgą. Czyżby można przypuścić, by Pan nasz, który jako najlepszy z synów udzielił wszelkiej swej władzy Matce Najświętszej, nie był zadowolony z tego, że Maryja ma niewolników? Miałby On mniej szacunku i miłości dla swej Matki, niż Aswerus dla Estery, lub Salomon dla Batszeby?87. Któż odważyłby się coś podobnego powiedzieć lub nawet pomyśleć?
77. Lecz dokądże prowadzi mnie pióro moje? Po cóż zatrzymuję się tak długo, by rzecz tak jasną uzasadniać? Jeśli ktoś nie chce nazywać się niewolnikiem Najświętszej Panny, nie ma to znaczenia! Niechże się stanie i nazwie niewolnikiem Jezusa Chrystusa! Wszak znaczy to tyle samo, co być niewolnikiem Maryi, gdyż owocem i chwałą Maryi jest Jezus. Otóż, doskonałym sposobem dostąpienia zaszczytu tego wzniosłego niewolnictwa jest właśnie nabożeństwo, o którym powiemy dalej.
[Musimy wyzbyć się tego co w nas złe]
78. Trzecia prawda: najlepsze nasze uczynki bywają zwykle splamione i skalane przez zło, które w nas tkwi. Kiedy się wleje czystej, przezroczystej wody do cuchnącego naczynia lub wina do beczki, której wnętrze nie jest czyste, wówczas czysta woda i dobre wino psują się i łatwo przesiąkają odorem. Podobnie się dzieje, gdy Bóg do wnętrza naszej duszy, skażonej grzechem pierworodnym i uczynkowym, złoży rosę niebieską łaski lub przedziwne wino swej miłości. Otóż dary Jego psują się zazwyczaj i plamią skutkiem zarodka zła, który w nas pozostawił grzech. Wszystkie nasze uczynki, nawet najwznioślejsze cnoty, bywają nim zarażone. Żeby osiągnąć doskonałość, której zdobycie nie jest możliwe bez łączności z Jezusem Chrystusem, bardzo jest więc ważne, abyśmy całkowicie oczyścili się z tego, co w nas złe. Inaczej Pan nasz, który jest nieskończenie czysty i najmniejszej skazy w duszy nie znosi, odrzuci nas od swego Oblicza i z nami się nie zjednoczy.
79. Aby oderwać się od samych siebie, trzeba nam, po pierwsze: z pomocą światła Ducha Świętego dobrze poznać naszą skażoną naturę, naszą nieudolność w czynieniu tego, co dobre, naszą we wszystkim słabość, ustawiczną niestałość, niegodność wobec wszelkiej łaski i ogólną naszą nieprawość. Grzech pierwszego rodzica zatruł nas wszystkich, przekwasił i popsuł, jak kwas przekwasza i psuje ciasto, w które go włożono. Popełnione grzechy uczynkowe, śmiertelne czy powszednie, choć już odpuszczone, powiększyły naszą pożądliwość, słabość, chwiejność i nasze skażenie, pozostawiając w duszy złe naleciałości.
Ciała nasze są tak skażone, że Duch Święty nazywa je ciałami grzesznymi88, poczętymi w grzechu89, karmionymi grzechem i do każdego grzechu zdolnymi. Podlegają one tysiącznym chorobom, stają się z dnia na dzień słabsze, rodzą tylko świerzb, robactwo i zniszczenie.
Dusza nasza połączona z ciałem stała się tak cielesna, iż wprost nazwano ją ciałem. Wszelkie ciało skaziło drogę swego życia na ziemi90. Udziałem naszym jest tylko pycha i zaślepienie ducha, zatwardziałość serca, słabość i chwiejność duszy, zmysłowość, zbuntowane namiętności i choroby ciała. Z natury pyszniejsi jesteśmy niż pawie, więcej przywiązani do ziemi niż ropuchy, niegodziwsi niż kozły, bardziej zazdrośni niż węże, popędliwsi niż tygrysy, leniwsi niż żółwie, słabsi niż trzcina, bardziej zmienni niż chorągiewki na dachach. Sami z siebie mamy tylko nicość i grzech, a zasługujemy jedynie na gniew Boży i piekło wieczne.
80. Czy zatem można się dziwić, iż Zbawiciel powiedział, że ten, kto chce iść za Nim, powinien zaprzeć się samego siebie91 i gardzić własną swą duszą; że kto miłuje duszę swoją, straci ją, a kto nią gardzi, zachowa ją?92. Mądrość nieskończona, która nie daje przykazań bez powodu, każe nam nienawidzić samych siebie, bo zasługujemy wielce na nienawiść. Nic tak nie jest godne miłości jak Bóg, nic tak godne nienawiści jak my sami93.
81. Po drugie: by się wyzbyć samych siebie, trzeba codziennie dla siebie obumierać, to znaczy: trzymać na uwięzi władze duszy i zmysły ciała. Trzeba patrzeć, jakbyśmy nie widzieli; słyszeć, jakbyśmy nie słyszeli; posługiwać się rzeczami tego świata, jakbyśmy ich nie używali94. Święty Paweł nazywa to codziennym umieraniem: quotidie morior95. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo96. Jeśli nie obumrzemy dla siebie i jeśli najświętsze nasze praktyki religijne nie doprowadzą nas do śmierci tak koniecznej, a zarazem tak życiodajnej, nie przyniesiemy pożytecznego owocu. Nasze nabożeństwa będą bezużyteczne, a wszystkie nasze dobre uczynki – skażone miłością własną i samowolą, to zaś sprawi, że Bóg będzie się brzydzić największymi naszymi ofiarami i najlepszymi uczynkami, jakich mogliśmy dokonać. Wówczas, w chwili śmierci staniemy z próżnymi rękoma, to jest: bez cnót i zasług, i nie będzie w nas ani jednej iskry czystej miłości. Bo miłość taką posiadają tylko dusze dla siebie obumarłe, których życie ukryte jest z Jezusem Chrystusem w Bogu97.
82. Po trzecie: spośród wszystkich nabożeństw do Najświętszej Dziewicy trzeba wybrać o, które jest najlepsze, najbardziej uświęcające i najprędzej nas doprowadzi do owej śmierci dla siebie samych. Trzeba bowiem pamiętać, że nie wszystko, co się świeci, jest złotem; nie wszystko, co słodkie, jest miodem; nie wszystko, co jest łatwe i wykonywane przez większość ludzi, najbardziej uświęca. Podobnie jak w łonie natury istnieją tajemnice, dzięki którym w krótkim czasie, małym nakładem kosztów i bez trudu dokonać można pewnych naturalnych czynności, tak i w porządku łaski są tajemnice, dzięki którym w krótkim czasie, radośnie i łatwo spełniać można dzieła nadprzyrodzone: pozbyć się miłości własnej, napełnić się Bogiem i stać się doskonałym.
Praktyka, którą chcę odsłonić, jest jedną z tych tajemnic łaski, nie znaną wielkiej części chrześcijan, a znaną małej liczbie dusz pobożnych, zaś praktykowaną i umiłowaną małej garstce. Otóż, czwarta prawda, wypływająca z trzeciej, ma nas o tej praktyce pouczyć.
[Potrzebujemy pośrednika u samego Pośrednika.]
83. Czwarta prawda: Rzeczą doskonalszą, bo pokorniejszą, jest nie zbliżać się do Boga wprost, lecz przez pośrednika. Ponieważ natura nasza jest tak skażona, jak dopiero co wykazałem, nie sposób dojść do Boga i Jemu się podobać, opierając się na własnej pracy, na własnych staraniach i przygotowaniach, gdyż wszystkie nasze dobre uczynki są skażone i zbyt małej przed Bogiem wartości, by mogły Go skłonić do zjednoczenia się z nami i wysłuchania nas. Nie bez powodu dał nam Bóg pośredników wobec swego Majestatu. Widział On naszą niegodność i niezdolność, miał litość nad nami i, aby nas dopuścić do zdrojów swego miłosierdzia, dał nam potężnych orędowników u swojego Majestatu; tak, że lekceważenie tych pośredników i zbliżanie się do Jego Świętości wprost i bez żadnego poparcia jest brakiem pokory, brakiem szacunku wobec Boga tak wielkiego i tak świętego; jest to mniej poważne traktowanie tego Króla nad królami niż zwykłego króla lub księcia ziemskiego, do którego nie ośmielamy się zbliżać bez przyjaciela, co by za nami przemówił98.
84. Pan nasz, Jezus Chrystus, mocą dzieła Odkupienia jest naszym Obrońcą i Pośrednikiem u Boga Ojca. Przez Niego mamy się modlić z całym Kościołem triumfującym i wojującym99; przez Niego mamy dostęp do Majestatu Bożego i nie powinniśmy nigdy ukazywać się przed Obliczem Boga inaczej, jak tylko wsparci zasługami Jezusa Chrystusa i w nie niejako przyobleczeni, podobnie jak młody Jakub, który przyodziany w koźlą skórę stanął przed ojcem swym Izaakiem, by uzyskać błogosławieństwo100.
85. Czy jednak nie potrzebujemy pośrednika u samego Pośrednika? Czy nasza czystość jest dostatecznie wielka, byśmy wprost i bezpośrednio mogli się z Nim zjednoczyć własnymi siłami? Czyż Jezus Chrystus to nie Bóg równy we wszystkim Ojcu, a więc Święty świętych, godny takiego szacunku, co i Ojciec? Jeśli z nieskończonego swego miłosierdzia stał się naszą poręką i pośrednikiem u Boga, Ojca swego, by nas z Nim pojednać i spłacić Mu nasz dług, to czyż mielibyśmy mieć mniej szacunku i bojaźni wobec Jego Majestatu i świętości?
Powiedzmy więc śmiało za św. Bernardem, iż u samego Pośrednika potrzebujemy pośrednika i że jedynie Najświętsza Panna może spełnić to miłościwe posłannictwo. Przez Maryję Chrystus przyszedł do nas, my też mamy pójść do Niego przez Maryję101. Jeśli lękamy się iść wprost do Jezusa Chrystusa, ze względu na Jego nieskończoną wielkość lub z powodu naszej nikczemności czy grzechów, śmiało błagajmy Maryję, Matkę naszą, o pomoc i orędownictwo. Ona jest dobra i czuła. Nie ma w Niej nic surowego ani nic odstraszającego, nic zbyt wzniosłego lub błyskotliwego. Patrząc na Nią widzimy jedynie istotę o naturze takiej, jak nasza. Maryja nie jest słońcem, które by blaskiem swych promieni mogło nas słabych oślepić, lecz raczej jest piękna i łagodna jak księżyc102, który swe światło otrzymuje od słońca i je łagodzi, by je przystosować do naszych ograniczonych możliwości. Maryja jest tak miłosierna, że nigdy nie odrzuca tego, kto Ją o pośrednictwo prosi, choćby był największym grzesznikiem. Jak to mówią święci, nie słyszano nigdy, jak świat światem, by ktokolwiek, kto się do Najświętszej Dziewicy z ufnością i wytrwałością uciekał, został przez Nią odrzucony. Maryja jest tak potężna, że nigdy jeszcze żadna Jej prośba nie została odrzucona. Wystarczy, iż stanie przed swym Synem, aby Go prosić, a On natychmiast udziela, natychmiast przyjmuje; zawsze zostaje miłosiernie pokonany przez piersi i łono, i modlitwy swej najdroższej Matki.
86. Powyższą naukę zaczerpnęliśmy z pism św. Bernarda i św. Bonawentury. Według nich, powinniśmy po trzech stopniach wstępować do Boga: pierwszy, najbliższy nam i najbardziej odpowiadający naszym zdolnościom – to Maryja; drugim jest Chrystus, a trzecim Bóg Ojciec. By dojść do Jezusa, trzeba iść do Maryi, bo orędując, Ona jest naszą Pośredniczką. By dojść do Ojca Przedwiecznego, trzeba iść do Jezusa, bo to nasz Pośrednik Odkupienia. Nabożeństwo, o którym wkrótce dokładniej opowiem, ściśle zachowuje wymieniony porządek
[Łaski i skarby otrzymane od Boga jest nam bardzo trudno zachować.]
87. Piąta prawda: nasza słabość i ułomność sprawiają, że bardzo nam trudno zachować w sobie otrzymane od Boga łaski i skarby:
1) Ponieważ ów skarb, który więcej jest wart niż niebo i ziemia, w kruchych nosimy naczyniach103, mianowicie: w ciele podlegającym zepsuciu i w duszy słabej i niestałej, którą najmniejsza drobnostka niepokoi i zniechęca.
88. 2) Ponieważ, złe duchy, ci przebiegli złodzieje, czyhają, by nas znienacka napaść, okraść i obrabować; dniem i nocą czatują, by upatrzyć korzystną chwilę; krążą dookoła nas nieustannie, by nas pożreć104 i w jednej chwili przez nasz grzech wydrzeć wszystkie łaski i zasługi, jakie długoletnią pracą zdobyliśmy. Wziąwszy pod uwagę ich złośliwość i doświadczenie, podstępy i wielką ich liczbę, bardzo musimy się lękać, zwłaszcza, gdy zważymy, że osoby, które miały więcej łaski, bogatsze w cnoty i doświadczenie, i świątobliwsze, niestety, zostały nędznie zaskoczone, okradzione i bezlitośnie ograbione. Ileż to już widziano cedrów Libanu, ile gwiazd na firmamencie, co marnie upadły i w mgnieniu oka straciły całą wzniosłość i świetność! Skąd ta dziwna zmiana? Zaiste, nie skutkiem niedostatecznej łaski danej każdemu, lecz z braku pokory. Ludzie ci czuli się silniejsi i pewniejsi niż byli w rzeczywistości. Zdawało się im, że wystarczają sami sobie, że potrafią o własnych siłach zachować swe skarby; ufali samym sobie i na sobie się opierali; zdawało się im, że dom ich dosyć jest pewny, a skarbiec ich dość silny, by kosztowny skarb łaski przechować bezpiecznie. I właśnie dlatego, że zbytnio ufali samym sobie – jakkolwiek sądzili, iż opierają się jedynie na łasce Bożej – nieskończenie sprawiedliwy Pan pozostawił ich samym sobie i dopuścił, że haniebnie zostali obrabowani.
Niestety! Gdyby znali oni owo cudowne nabożeństwo, które przedstawię niebawem, swój skarb powierzyliby potężnej i wiernej Dziewicy, a Ona byłaby go strzegła jako swej własności, a nawet poczytałaby to sobie za sprawiedliwy obowiązek.
89. 3) Ponieważ świat pogrążony jest w nadzwyczajnej złości, dlatego trudno wytrwać w sprawiedliwości. Przez zepsucie świata zdaje się, jakoby religijne serca koniecznie musiały zaznać skalania, jeśli już nie błotem ziemskim, to przynajmniej światowym kurzem. To istny cud, jeżeli wśród owego rozhukanego potoku zła mężnie się ktoś ostoi i nie da się porwać prądowi; jeśli kto w tym burzliwym morzu nie utonie, lub nie wpadnie w ręce rozbójników morskich i korsarzy; czy wśród zatrutego powietrza nie ulegnie zarazie. Jedynie Maryja, wierna Dziewica, nietknięta przez piekielnego węża, dokonuje cudu w duszach tych, co wiernie Jej służą: kochają oni piękną miłością.
____________
57 Następujący fragment jest piękną mozaiką cytatów Pisma Świętego zaczerpniętych z: Ap 1,8; Ef 4,13; Kol 2,9;
Mt 23,8-10; J 13,13; 1Kor 8,6; Kol 1,18; J 13,15; J 10,16; J 14,6; Dz 4,12; 1 Kor3,11; Mt 7,26-27; J 15,6;
Rz 8,1 Rz 8,38-39, 2 Kor 2,15 nn.
58 Kanon Mszy świętej.
59 Św. Bonawentura (Inter opuscula), Psalt. majus, Ps 79.
60 Powyższe zdanie nie zaprzecza prawdzie o nieskończonym Miłosierdziu Bożym, ale stanowi swoistą przestrogę
przed zatwardziałością serca – przyp. red.
61 1 Kor 16, 9.
62 1 P 1, 19.
63 Biblijne potwierdzenie tej prawdy, tak trudnej do przyjęcia przez współczesnego człowieka, który chce być
niezależny nawet od Boga, znajdujemy także u proroka Izajasza i w tym kontekście, w którym pisze Święty,
możemy ją odczytać: Ale teraz tak mówi Pan, Stworzyciel twój, Jakubie, i Twórca twój, o Izraelu:
„Nie lękaj się, bo cię wykupiłem, wezwałem cię po imieniu; tyś moim!” (Iz 43,1-2).
64 Por Rz 7, 4.
65 Por 1 P 2, 9.
66 Ps 1, 3.
67 Zob. J 15, 1-5.
68 Zob. J 10, 11.
69 Zob. Mt 13, 8.
70 Zob. Mt 21, 19.
71 Zob. Mt 25, 24-30.
72 Ef 2, 10.
73 Ps 24, 1.
74 Zob. 1 Sm 16, 7.
75 Zob. Prz 23, 26.
76 Zob. Ps 73, 26.
77 Podobnego prawa nie zna ani prawo naturalne, ani prawo mojżeszowe. Autor przytacza tu tylko poglądy ludów
pogańskich, chcąc na tym przykładzie lepiej wykazać omawianą zależność, abstrahując zupełnie od moralnej
wartości takiego czynu.
78 Flp 2, 7.
79 Łk 1, 38.
80 Rz 1, 1; Ga 1, 10; Flp 1, 1; Tt 1, 1.
81 1 Kor 7, 22; 2 Tm 2, 24.
82 Zob. Rz 6, 22.
83 Św. Jan Damasceński, Hom. 22 in Dorm. B.M.V., PG 96, 742 A.-C.
84 Por. np. św. Ildefons, Liber de virginitate perpetua S. Mariae, r. 12, PL 96, 108 A.
85 Por. TPN 85, przyp. 195.
86 Św. Bonawentura (Inter opera), Psalt. majus, Ps 117 (Opera omnia, Vivès, Parisis 1868, vol. 14, s. 215).
87 Zob. Est 5, 2-6; 1 Krl 2, 19-20.
88 Rz 6, 6.
89 Ps 51, 7.
90 Rdz 6, 12 Wlg.
91 Zob. Łk 9, 23; Mt 16, 24.
92 J 12, 25.
93 Żeby dobrze zrozumieć tę ewangeliczną myśl, należy tu uczynić wyraźne rozróżnienie. Przedmiotem
naszej nienawiści może być tylko zło samo w sobie, a więc grzech, który popełniamy. Nigdy nie może być nim sam
człowiek, stworzony na obraz Boży (Rdz 1,27) i mający godność dziecka Bożego (1J 3,1), choćby był
największym grzesznikiem (Mt 5,22). Podobnie prawda o naszej grzesznej naturze nie powinna napełniać nas
pogardą i nienawiścią do niej (Ef 5,29), ale raczej radością wobec miłosiernej Miłości Boga gotowego nam
zawsze przebaczyć (J 8,1-11). Gdybyśmy byli doskonali i bez grzechu, „nie potrzebowalibyśmy” Boga, dlatego
prawda o naszej nicości (2Mch 7,28) powinna być dla nas radosna, wyzwalająca i prowadzić nas zawsze
w miłosierne ramiona Ojca (Łk 15,11-32). Nie może nas to jednak zwolnić od mozolnej pracy nad opanowaniem
naszych nieuporządkowanych pragnień i skłonności (Ga 5,24).
94 Zob. 1 Kor 7,29-31. Tej myśli św. Pawła nie możemy rozumieć w sensie niewrażliwości na to, co się wokół nas
dzieje, bo jest ona czymś złym. Apostoł przestrzega nas, byśmy nie wpadli w sidła naszej zmysłowej natury i nie
utracili szczęścia życia wiecznego – przyp. red.
95 1 Kor 15, 31.
96 J 12, 24.
97 Kol 3, 3.
98 Por. Św. Bernard, Sermo de Assumpt.: Signum magnum, n. 1-2, PL 183, 429-430 (por. przyp. 14).
99 Dawne określenia Kościoła niebieskiego i pielgrzymującego na ziemi.
100 Rdz 27, 27.
101 Św. Bernard, Serm. in Nativ. B.M.V.: de aqaeductu, n. 7, PL 183, 441 (por. przyp. 14).
102 Pnp 6, 10.
103 2 Kor 4, 7.
104 1 P 5, 8.
[B. Oznaki prawdziwego nabożeństwa do Maryi]
90. Na podstawie wymienionych pięciu prawd trzeba teraz uważniej niż zwykle dokonać właściwego wyboru doskonałego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy: obecnie bowiem fałszywych do Niej nabożeństw jest więcej niż kiedykolwiek, tak, że łatwo można ulec złudzeniu. Diabeł, ów przebiegły fałszerz i doświadczony oszust, który tylu już ludzi oszukał i zatracił przez błędnie pojęte nabożeństwo do Matki Bożej, posługuje się codziennie swym szatańskim doświadczeniem, by gubić coraz to innych przez to, że ich pod pozorem paru rzekomo dobrze odmawianych modlitw lub zewnętrznych praktyk religijnych w grzechu trzyma i usypia. Podobnie jak fałszerz pieniędzy, który podrabia zazwyczaj tylko złoto i srebro, a rzadko kiedy inne kruszce, gdyż to się nie opłaca, tak zły duch najczęściej fałszuje nabożeństwo do Pana Jezusa i Maryi, nabożeństwo do Eucharystii i do Matki Najświętszej, bo wśród innych nabożeństw są one tym, czym złoto i srebro między kruszcami.
91. Sprawą bardzo ważną jest zatem najpierw poznanie fałszywych form nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, żeby ich unikać, oraz prawdziwego nabożeństwa, by je praktykować; następnie – wśród wielu różnych praktyk prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy – poznanie z nich najdoskonalszej, najmilszej Matce Bożej, przynoszącej największą chwałę Bogu i najbardziej nas uświęcającej, ażeby do niej właśnie się przywiązać.
[1. Fałszywi czciciele Najświętszej Dziewicy i fałszywe formy nabożeństwa do Niej.]
92. Wyróżniam siedem rodzajów fałszywych nabożeństw czy też fałszywych czcicieli Najświętszej Panny, mianowicie:
1) krytykantów,
2) skrupulatów,
3) powierzchownych,
4) zarozumiałych,
5) niestałych,
6) obłudników,
7) interesownych.
[Czciciele – krytykanci]
Czciciele – krytykanci to zazwyczaj pyszni uczeni, zarozumiali niedowiarkowie, którzy w głębi duszy niby zachowują coś z nabożeństwa do Najświętszej Panny, ale krytykują wszelkie pobożne praktyki nieuczonych ludzi z ich prostotą i namaszczeniem ku czci tej Dobrej Matki, a krytykują je dlatego, że nie odpowiadają one ich gustom. Poddają w wątpliwość wszelkie cuda i zdarzenia, przekazane przez wiarygodnych autorów lub zapisane w kronikach zakonów, a świadczące o miłosierdziu i potędze Najświętszej Maryi Panny. Z wielkim trudem przychodzi im patrzeć na ludzi prostych i pokornych, klęczących przed ołtarzem lub obrazem Najświętszej Dziewicy, a niekiedy i na rogu ulicy, aby tam modlić się do Boga; oskarżają ich niemal o bałwochwalstwo, jak gdyby czcili drzewo lub kamień. Z dumą zaznaczają, że nie lubią takich form pobożności i nie są tak naiwni, by wierzyć w te wszystkie opowiadania i historyjki o Najświętszej Pannie. A kiedy słyszą owe przedziwne pochwały Najświętszej Dziewicy, głoszone przez Ojców Kościoła, to powiadają, że Ojcowie ci jako kaznodzieje przesadzali, lub też przewrotnie tłumaczą ich słowa.
Tego rodzaju ludzi, pełnych pychy i światowych, źle pojmujących pobożność, bardzo się trzeba wystrzegać. Wyrządzają oni niezmierną krzywdę nabożeństwu do Najświętszej Dziewicy przez to, że oddalają od niego ludzi pod pozorem walki z nadużyciem.
[Czciciele – skrupulanci]
94. Czciciele – skrupulaci to ci, którzy obawiają się, by czcząc Matkę, nie ująć czci Synowi, a wynosząc Maryję, nie poniżać Jezusa. Nie znoszą, by Najświętszej Dziewicy oddawano głęboką a tak słuszną cześć, jaką Jej oddawali Ojcowie Kościoła. Z trudem znoszą, gdy widzą, że więcej ludzi klęczy przed ołtarzem Matki Bożej niż przed Najświętszym Sakramentem, jak gdyby jedno było sprzeczne z drugim, jak gdyby ci, co się modlą do Matki Najświętszej, nie modlili się przez Nią do Pana Jezusa. Nie chcą, by tak często mówiono o Najświętszej Dziewicy, by się do Niej często zwracano.
Oto kilka typowych zwrotów, którymi się zwykle posługują: Po cóż tyle Różańców, tyle bractw i zewnętrznych nabożeństw do Najświętszej Panny? Ileż w tym nieświadomości! Czy to nie jest ośmieszanie naszej religii? Uznaję tylko tych, którzy się modlą do Jezusa Chrystusa. Trzeba się uciekać do Chrystusa, On jest bowiem naszym jedynym Pośrednikiem. Trzeba głosić Jezusa Chrystusa – oto, co jedynie jest pewne.
Powyższe twierdzenia są poniekąd słuszne, jednakże stosuje się je w tym celu, by przeszkadzać nabożeństwu do Najświętszej Panny. Dlatego są one bardzo niebezpieczne i stanowią pewnego rodzaju sidła, które zły duch zastawia pod pozorem większego dobra. Nigdy bowiem nie czcimy Jezusa Chrystusa więcej niż wtedy, kiedy czcimy Najświętszą Dziewicę; czcimy Ją zaś tylko dlatego, by doskonalej czcić Jezusa Chrystusa. Idziemy ku Niej jako do drogi prowadzącej do zamierzonego celu, którym jest Jezus Chrystus.
95. Kościół święty wraz z Duchem Świętym błogosławi najpierw Najświętszą Dziewicę, a potem dopiero Jezusa – Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc żywota Twojego, Jezus – nie dlatego, jakoby Najświętsza Maryja Panna znaczyła więcej niż Jezus, lub była Mu równa: byłoby to nieznośną herezją, ale dlatego, że należy najpierw sławić Maryję, by doskonalej wielbić Jezusa. Powiedzmy zatem ze wszystkimi prawdziwymi czcicielami Maryi – wbrew twierdzeniom owych fałszywych skrupulatów: O Maryjo, błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc żywota Twojego, Jezus!
[3. Czciciele powierzchowni]
96. Czciciele powierzchowni to ci, którzy nabożeństwo do Najświętszej Panny opierają na praktykach czysto zewnętrznych. Lubują się tylko w zewnętrznej szacie nabożeństwa do Najświętszej Panny, gdyż nie mają ducha wewnętrznego. Odmawiają pośpiesznie mnóstwo Różańców, wysłuchują po kilka Mszy św. bez nabożeństwa; biorą udział w procesjach bez należytego skupienia; należą do wszystkich możliwych bractw – a przy tym wszystkim: nie ma w ich życiu najmniejszej poprawy; nie walczą z namiętnościami i nie naśladują cnót Najświętszej Maryi Panny. Rozkoszują się tylko uczuciowymi momentami nabożeństw, nie zważając na ich prawdziwą treść. Kiedy w praktykach religijnych nie przeżywają tkliwych uczuć, zdaje się im, że nie robią nic, wpadają w nieład duchowy; przerywają pobożne praktyki lub spełniają je niedbale i dorywczo. Świat jest pełen takich ludzi zewnętrznych i nikt bardziej niż oni nie krytykuje osób prawdziwie religijnych, które skupienie wewnętrzne uważają za sprawę zasadniczą, choć bynajmniej nie lekceważą zewnętrznej skromności jako oznaki prawdziwej pobożności.
[4. Czciciele zarozumiali]
97. Czciciele zarozumiali to grzesznicy pozostający niewolnikami swych namiętności, lub miłośnicy świata, którzy pod pięknym mianem chrześcijan i czcicieli Maryi ukrywają pychę i skąpstwo, nieczystość niesprawiedliwość, złość, obmowę przekleństwo itd. Pod pozorem, że są czcicielami Matki Najświętszej, trwają spokojnie w złych nałogach, nie zadając sobie najmniejszego trudu, by się poprawić. Wmawiają sobie, że Pan Bóg im przebaczy, że nie umrą bez spowiedzi i nie będą potępieni, ponieważ odmawiają Różaniec, poszczą w soboty, należą do Bractwa Różańcowego, do Szkaplerza lub Sodalicji i noszą medalik Matki Bożej, itd.
Jeśli ktoś im zwróci uwagę, że ich nabożeństwo to tylko szatańska ułuda lub zgubne zuchwalstwo, mające ich doprowadzić do wiecznego potępienia, nie chcą wierzyć. Odpowiadają: Bóg jest dobry i miłosierny i nie po to nas stworzył, by nas potępić; nie ma człowieka, który by nie grzeszył; nie umrą bez spowiedzi; żal doskonały za grzechy w chwili śmierci wystarczy, zwłaszcza iż mają nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, noszą szkaplerz; odmawiają codziennie, nie chełpiąc się tym, siedem Ojcze nasz i siedem Zdrowaś, Maryjo na Jej cześć, a nawet od czasu do czasu odmawiają Różaniec i Godzinki do Najświętszej Panienki; poszczą itp.
Aby potwierdzić to, co mówią, i więcej się tym zaślepić, przytaczają rozmaite historie – mniejsza: usłyszane czy przeczytane w książkach, prawdziwe zmyślone – zaświadczające, że pewne osoby zmarłe w grzechu śmiertelnym bez spowiedzi zostały cudem wskrzeszone, aby się mogły wyspowiadać; że w innym przypadku dusza biednego grzesznika pozostała cudownym sposobem w ciele tak długo, dopóki tenże nie odprawił spowiedzi; że wielu otrzymało od Boga przez miłosierdzie Najświętszej Maryi Panny łaskę doskonałego żalu za grzechy, odpuszczenie ich w chwili śmierci i dostąpiło zbawienia. A wszystko to stało się dlatego, iż osoby te za życia odmawiały pewne modlitwy lub spełniały niektóre praktyki religijne na cześć Najświętszej Panny, więc i oni się tego spodziewają.
98. Nie ma w chrześcijaństwie nic tak godnego potępienia, jak ta szatańska zarozumiałość. Bo czyż może ktoś mówić szczerze, że kocha i czci Najświętszą Dziewicę, jeśli swymi grzechami kłuje, przebija, krzyżuje i znieważa bezlitośnie Jezusa Chrystusa, Jej Syna? Gdyby Maryja przez swe miłosierdzie z reguły ratowała ludzi tego rodzaju, to wprost popierałaby zbrodnię i dopomagała w ukrzyżowaniu i znieważaniu swego Syna. Któż ośmieliłby się coś podobnego przypuścić?
99. Twierdzę, że nadużywać w ten sposób nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny, które po nabożeństwie do Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jest najświętsze i najpewniejsze, znaczy popełniać przerażające świętokradztwo – najgorsze i najmniej zasługujące na przebaczenie, prawie jak niegodnie przyjęta Komunia święta.
Przyznaję wprawdzie, że – aby być prawdziwym czcicielem Najświętszej Maryi Panny – nie potrzeba koniecznie być tak świętym, by wystrzegać się wszelkiego grzechu, jakkolwiek byłoby to bardzo pożądane. Jednakże, prawdziwy czciciel Maryi musi przynajmniej (proszę dobrze uważać na to, co teraz powiem):
po pierwsze, mieć szczere postanowienie unikania co najmniej wszelkiego grzechu śmiertelnego, który Matkę tak samo znieważa, jak Syna;
po drugie, zapierać się siebie, by unikać grzechu;
po trzecie, należeć do bractw, odmawiać Różaniec lub inne modlitwy, pościć w soboty itd.
100. Wszystko to przedziwnie przyczynia się do nawrócenia nawet najbardziej zatwardziałych grzeszników. Jeśli czytelnik znajduje się w ich liczbie, to radzę mu – choćby jedną nogą był już nad przepaścią – zastosować te ćwiczenia, pod warunkiem jednak, że będzie je wykonywał w intencji uzyskania u Boga za pośrednictwem Najświętszej Maryi Panny łaski żalu doskonałego za grzechy i przebaczenia oraz pokonania złych nałogów i że nie będzie żył spokojnie w stanie grzechu mimo wyrzutów sumienia i wbrew przykładowi Jezusa Chrystusa i świętych oraz wbrew zasadom świętej Ewangelii.
[5. Czciciele niestali]
101. Czciciele niestali to ci, co służą Matce Najświętszej dorywczo i kapryśnie. Raz są żarliwi, raz obojętni; raz są gotowi zrobić wszystko, by służyć Najświętszej Pannie, a niebawem stają się zupełnie inni. Chwytają się wszystkich możliwych nabożeństw ku czci Najświętszej Panny i wstępują do Jej stowarzyszeń, a potem nie spełniają wypływających stąd obowiązków. Zmieniają się jak księżyc105. Toteż Maryja trzyma ich jak księżyc u stóp swoich, bo zmienni są, a niegodni, by zaliczono ich do grona owych sług Panny wiernej, których udziałem jest wierność i stałość. Lepiej nie podejmować się wielu modlitw i praktyk pobożnych; lepiej spełniać ich mniej, lecz wiernie i z miłością, mimo pokus pochodzących od świata, szatana i ciała.
[6. Czciciele obłudni]
102. Do pozornych czcicieli Najświętszej Dziewicy zaliczyć trzeba przede wszystkim czcicieli obłudnych, którzy pod płaszczem tej Dziewicy wiernej ukrywają swe grzechy i złe przyzwyczajenia, by w oczach ludzi uchodzić za takich, jakimi w rzeczywistości nie są.
[7. Czciciele interesowni]
103. Czciciele interesowni wreszcie tylko po to uciekają się do Najświętszej Dziewicy, by wygrać jakiś proces, uniknąć jakiegoś niebezpieczeństwa, wyleczyć się z jakiejś choroby lub w podobnych potrzebach. Inaczej o Panience Najświętszej zapomnieliby. Są to czciciele fałszywi, którzy nie są mili Bogu ani Matce Najświętszej.
104. Strzeżmy się zatem, by nie należeć do: czcicieli-krytykantów, którzy w nic nie wierzą, a wszystko krytykują; do czcicieli małodusznych, którzy z szacunku dla Pana Jezusa obawiają się czcić zbytnio Matkę Najświętszą; albo do czcicieli powierzchownych, opierających nabożeństwo tylko na praktykach zewnętrznych; czy do czcicieli zuchwałych, co pod pozorem doskonałego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy gnuśnieją w grzechach; albo do czcicieli niestałych, lekkomyślnie zmieniających swe praktyki pobożne lub przy najmniejszej pokusie opuszczających je zupełnie; czy do czcicieli obłudnych, którzy wstępują do bractw i noszą oznaki Najświętszej Panny, by za dobrych uchodzić; lub wreszcie – do czcicieli samolubnych, uciekających się do Najświętszej Dziewicy, by pozbyć się cierpień cielesnych czy uzyskać dobra doczesne.
____________
105 Por. Syr 27, 11.
[2. Oznaki prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy]
105. Skoro już omówiłem i napiętnowałem fałszywe formy nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, przechodzę do krótkiego przedstawienia doskonałego nabożeństwa, które jest:
1) wewnętrzne,
2) czułe,
3) święte,
4) stałe i
5) bezinteresowne.
[1. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest wewnętrzne.]
106. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest wewnętrzne, to znaczy ma swe źródło w umyśle i sercu człowieka; pochodzi z głębokiej czci wobec Najświętszej Dziewicy, z przedstawienia sobie Jej wielkości i z miłości do Niej.
[2. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest czułe.]
107. Jest ono czułe, czyli pełne zaufania do Najświętszej Maryi Panny – zaufania dziecka do najlepszej matki. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Panny sprawia, że dusza ucieka się do Niej we wszelkich potrzebach ciała i ducha z wielką prostotą, z ufnością i czułością, tak, że błaga tę Dobrą Matkę o pomoc zawsze, wszędzie i w każdej potrzebie: w wątpliwościach prosi Ją o światło; na bezdrożach o wskazanie właściwej drogi; w pokusach o pomoc; w słabościach o siłę; w upadkach o podźwignięcie; w zniechęceniu o otuchę; w skrupułach o radę; w krzyżach, pracach i przeciwnościach życia o pocieszenie. Wreszcie, we wszystkich dolegliwościach jest Maryja stałą ucieczką takiej duszy, co nie potrzebuje się obawiać, że Dobrej tej Matce zbytnio się narzuca lub naraża się Panu Jezusowi.
[3. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest święte.]
108. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest święte, to znaczy: pobudza duszę do unikania grzechu i do naśladowania cnót Najświętszej Maryi Panny, zwłaszcza – Jej głębokiej pokory, żywej wiary, świętego posłuszeństwa, stałości w modlitwie, wszechstronnego umartwienia, boskiej czystości, Jej głębokiego miłosierdzia, Jej heroicznej cierpliwości, anielskiej słodyczy i mądrości zaiste boskiej. Oto dziesięć głównych cnót Najświętszej Maryi Panny.
[4. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest stałe.]
109. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest stałe. Utwierdza ono duszę w dobrym i sprawia, że człowiek dla błahych powodów nie opuszcza praktyk religijnych. Czyni ono duszę odważną wobec świata i jego zasad, mężną w zwalczaniu słabości ciała, jego namiętności oraz szatana i jego pokus. Stąd wynika, że człowiek, który Najświętszej Maryi Pannie rzeczywiście służy, nie jest zmienny, zgryźliwy, niespokojny lub bojaźliwy. Nie znaczy to wcale, by taki człowiek czasem nie upadał lub nie zmieniał swych praktyk religijnych. Lecz kiedy upadnie, zaraz się podnosi, wyciągając ręce do swej Dobrej Matki. A jeśli traci chęć do modlitwy i doświadcza oschłości, nie popada w zniechęcenie, w rozterkę, gdyż żyje on z wiary w Jezusa106 i w Maryję, nie zaś z uczuć cielesnych.
[5. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest bezinteresowne.]
110. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jest bezinteresowne, to znaczy: sprawia, że dusza nie szuka siebie, lecz tylko Boga i Jego świętej Matki.
Prawdziwy czciciel Maryi nie służy tej dostojnej Królowej dla jakiejś korzyści lub zysku, ani dla własnego dobra doczesnego, wiecznego, cielesnego, duchowego, lecz jedynie dlatego, że Maryja zasługuje na to, by służyć Jej, a w Niej Bogu. Czciciel nie kocha Maryi, bo wyświadcza mu Ona dobrodziejstwa, czy że się od Niej spodziewa jakichś dóbr, ale dlatego, że Ona jest godna miłości. Stąd też kocha Ją on i służy Jej tak w zmartwieniach i w oschłościach, jak w czasie wesela duszy i w odczuciu żarliwości; kocha Ją na Kalwarii, jak i na godach w Kanie Galilejskiej. Jakże miły i drogi w oczach Boga i Najświętszej Panny jest ten, kto nie szuka siebie w usługach, jakie Im oddaje! Niestety, taką duszę spotykamy rzadko! I dlatego właśnie chwyciłem za pióro, by spisać to, czego przez długie lata publicznie i prywatnie nauczałem.
111. Dużo już powiedziałem o Najświętszej Dziewicy. Lecz pragnę powiedzieć o Niej jeszcze więcej, gdyż zamiarem moim jest ukształtować prawdziwych czcicieli Maryi i prawdziwych uczniów Chrystusa Pana. Pominę jednak tu nieskończenie więcej, bądź to z brak wiedzy, bądź też z braku czasu.
112. Jakże sowicie mój trud byłby nagrodzony, gdyby ta książka dostała się do rąk jakiejś szlachetnej duszy, zrodzonej z Boga i Maryi, a nie z krwi ani z żądzy ciała, ani z woli męża107; gdyby łaska Ducha Świętego odsłoniła jej całą doskonałość i wartość nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy, które zamierzam opisać, i do niego ją zapaliła. Jeśli bym wiedział, że moja grzeszna krew może się przyczynić do wyrycia w sercu prawd, o których na cześć mej umiłowanej Matki i wszechwładnej Pani piszę, to miast atramentu posługiwałbym się krwią własną, w nadziei, że znajdę szlachetne dusze, co przez swą wierność nabożeństwu, które głoszę, wynagrodzą mej Drogiej Matce i Pani straty, jakie Ona poniosła przez mą niewdzięczność i niewierność.
113. Silniej niż zwykle budzi się we mnie wiara i ufność, że spełni się wszystko, co głęboko mam w sercu wyryte i o co proszę Boga od lat wielu; mianowicie, że wcześniej czy później Najświętsza Dziewica będzie miała dzieci, sług i niewolników z miłości więcej niż kiedykolwiek108 i że – skutkiem tego – Jezus Chrystus, ukochany mój Pan, będzie pełniej niż kiedykolwiek panował w sercach.
114. Przeczuwam, jak wiele ryczących bestii porwie się w istnym szale, by szatańskimi swymi zębami rozedrzeć to pisemko lub przynajmniej ukryć je w ciemnościach jakiej skrzyni, aby się nigdy nie ukazało. Będą one nawet napadać i prześladować tych, co je będą czytać i zawarte w nim prawdy w czyn wprowadzać109.
Lecz mniejsza o to! Owszem, tym lepiej! Przeczucie to budzi we mnie nadzieję i dodaje mi odwagi: wielkie będzie jego powodzenie, powstanie liczny zastęp odważnych i walecznych rycerzy Chrystusa i Maryi, rycerzy obojga płci, którzy w nadchodzących, niebezpiecznych czasach podbiją i zwyciężą świat, szatana i skażoną naturę! Kto czyta, niech rozumie110. Kto może pojąć, niech pojmuje!111.
____________
106 Por. Hbr 10, 38.
107 J 1, 13.
108 Warto zauważyć połączenie pojęć: dzieci, słudzy, niewolnicy. Podobnie zostały one zestawione w Katechizmie
Soboru Trydenckiego, cz. I, r. 3: De secundo symboli articulo, in fine: „Jakkolwiek bowiem (Jezus) obejmuje nas
swoją mocą i panowaniem, jako niewolników, których odkupił swoją krwią, to jednak okazuje nam tak wielką
miłość, że raczy nas nazywać swoimi przyjaciółmi i braćmi, a nie niewolnikami. Oto bezsprzecznie jeden
z najmocniejszych powodów, być może nawet główny, by nas zobowiązać do uznania Go, darzenia czcią
i służenia Mu wciąż jako naszemu prawdziwemu Panu”.
109 Przepowiednia ta sprawdziła się dosłownie. W ciągu całego XVIII wieku synowie św. Ludwika byli –
dla swej gorliwości w głoszeniu tego nabożeństwa – wystawieni na napaści jansenistów, a drogocenny
rękopis niniejszego dzieła, schowany z powodu zamieszek rewolucji francuskiej, znaleziono dopiero w
r. 1842 w kufrze pomiędzy starymi książkami. Po raz pierwszy opublikowano go rok później.
110 Mt 24, 15.
111 Mt 19, 12.
[C. Najważniejsze praktyki nabożeństwa do Maryi]
115. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny znamionuje kilka praktyk wewnętrznych. Oto najważniejsze z nich, w skrócie:
- czcić Maryję jako godną Matkę Boga czcią hiperdulii112, to znaczy czcić Ją i szanować ponad wszystkich innych świętych jako Arcydzieło łaski i pierwszą po Jezusie Chrystusie, prawdziwym Bogu i prawdziwym człowieku;
- rozważać Jej cnoty, przywileje i czyny;
- rozmyślać o Jej godności i wielkości;
- składać Jej akty miłości, uwielbienia i wdzięczności;
- wzywać Ją serdecznie;
- ofiarowywać się Jej i jednoczyć się z Nią;
- spełniać swe czynności w intencji przypodobania się Jej;
- wszelkie czynności rozpoczynać, wykonywać i kończyć przez Nią, w Niej, z Nią i dla Niej, aby je spełniać przez Jezusa, w Jezusie, z Jezusem i dla Jezusa Chrystusa, naszego ostatecznego celu. Praktykę tę wytłumaczę poniżej.
116. Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy posiada też kilka zewnętrznych praktyk. Oto główne z nich:
- zapisać się do Jej bractw i zgromadzeń;
- wstępować do ustanowionych ku Jej czci zakonów;
- głosić Jej chwałę;
- dawać jałmużnę na Jej cześć, pościć i umartwiać ducha i ciało;
- nosić na sobie Jej oznaki: różaniec, koronkę, szkaplerz lub medalik;
- odmawiać z uwagą, pobożnie i w skupieniu Różaniec święty, składający się z piętnastu dziesiątek Pozdrowień Anielskich na cześć piętnastu głównych Tajemnic życia Pana Jezusa, lub przynajmniej część Różańca, składającą się z pięciu Tajemnic, czyli jedną trzecią całego Różańca (czy to ku czci pięciu Tajemnic radosnych: Zwiastowania, Nawiedzenia, Bożego Narodzenia, Ofiarowania i Odnalezienia Jezusa w świątyni; czy ku czci pięciu Tajemnic bolesnych: Konania Jezusa Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym, Biczowania, Ukoronowania Cierniem, Dźwigania Krzyża i Ukrzyżowania; czy też ku czci pięciu Tajemnic chwalebnych: Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, Jego Wniebowstąpienia, Zesłania Ducha Świętego, Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy z ciałem i duszą oraz Jej Ukoronowania na Królową przez trzy Osoby Trójcy Przenajświętszej. Można także odmawiać Koronkę złożoną z sześciu lub siedmiu dziesiątek, by czcić lata, które Najświętsza Dziewica przypuszczalnie przeżyła na ziemi, lub tzw. Małą Koronkę do Najświętszej Maryi Panny, składającą się z trzech Ojcze nasz i dwunastu Zdrowaś, Maryjo ku uczczeniu Jej korony z dwunastu gwiazd, czyli Jej przywilejów; albo oficjum Najświętszej Dziewicy, ogólnie przyjęte i odmawiane w Kościele. Chwalebną też jest rzeczą modlić się wg. małego psałterzyka Najświętszej Dziewicy, ułożonego na Jej cześć przez św. Bonawenturę, tak tkliwego i serdecznego, że nie sposób nie odczuć bez wzruszenia; odmawiać czternaście Ojcze nasz i Zdrowaś, Maryjo na cześć Jej 14 radości; inne modlitwy, hymny i pieśni kościelne, jak Salve Regina, Alma; Ave Regina coelorum lub Regina coeli, stosownie do okresu Roku Kościelnego; Ave Maris Stella, O gloriosa Domina itp., Magnificat, czy też jakiekolwiek inne modlitwy, których mamy wiele w książeczkach do nabożeństwa;
- śpiewać na Jej cześć pieśni pobożne i innych do tego zachęcać;
- klęknąć pewną ilość razy lub pokłonić się Jej, mówiąc przy tym na przykład co rano sześćdziesiąt do stu razy np.: Ave Maria, Virgo fidelis – Bądź pozdrowiona, Panno wierna, by za Jej pośrednictwem być wiernym łaskom Bożym otrzymywanym w ciągu dnia, wieczorem zaś: Ave Maria, Mater Misericordiae – Bądź pozdrowiona, Matko Miłosierdzia, by przez Nią otrzymać od Boga przebaczenie grzechów, które popełniliśmy w ciągu dnia;
- otaczać opieką Jej bractwa; przyozdabiać Jej ołtarze; ubierać kwiatami i upiększać Jej obrazy;
- nosić i dawać innym Jej obrazy podczas procesji i stale nosić Jej obrazek przy sobie jako potężną broń przeciwko złemu duchowi;
- zlecać malowanie Jej obrazów i umieszczać je w kościołach i domach lub na bramach miast, kościołów i domów;
- ofiarować się Jej w sposób szczególny i uroczysty.
117. Jest jeszcze mnóstwo innych praktyk doskonałego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy. Duch Święty pociąga do nich dusze święte, bo przyczyniają się one znacznie do naszego uświęcenia; można przeczytać o nich szerzej w książce pt.: Raj otwarty dla Filagii, napisanej przez wielebnego ojca Paula Barry z Towarzystwa Jezusowego. Zebrał on tu wielką liczbę pobożnych praktyk, jakie uprawiali Święci ku czci Najświętszej Dziewicy. Praktyki te wspaniale służą uświęceniu dusz pod warunkiem, że wykonujemy je należycie, to znaczy:
- z dobrą i szczerą intencją podobania się tylko Bogu, zjednoczenia z Jezusem jako naszym celem ostatecznym i ku zbudowaniu bliźnich;
- z uwagą, bez dobrowolnego roztargnienia;
- z pobożnością, bez pośpiechu lub niedbalstwa;
- ze skromnością, w pokornej i budującej postawie.
____________
112 Rozróżniamy dwojaką cześć religijną: „latrię” i „dulię”. „Latria” to najwyższa cześć, jaką oddajemy samemu
Bogu z powodu Jego nieskończonej doskonałość;. „Dulia” to cześć,oddawania osobom stworzonym
z powodu pewnej nadprzyrodzonej doskonałości, jaką je Bóg obdarzył. Taka cześć należy się aniołom
świętym.
[D. Doskonała praktyka nabożeństwa do Maryi]
118. Przeczytałem prawie wszystkie książki, traktujące o nabożeństwie do Najświętszej Dziewicy. Rozmawiałem o tym szczerze z uczonymi i świątobliwymi osobami i twierdzę śmiało i otwarcie, że nie poznałem dotąd żadnego innego pobożnego ćwiczenia ku czci Najświętszej Dziewicy podobnego temu, o jakim chcę mówić. Żadne nie wymaga od nas więcej poświęcenia dla Boga, żadne lepiej nie uwalnia duszy od samej siebie i od miłości własnej; żadne wierniej nie zachowuje jej w łasce lub łaski w niej; żadne nie łączy jej łatwiej i doskonalej z Jezusem Chrystusem; wreszcie, żadne nie przynosi Bogu więcej chwały, nie uświęca bardziej duszy i nie jest użyteczniejsze dla bliźniego.
119. Ponieważ istota tego nabożeństwa tkwi we wnętrzu człowieka, które ma zostać przez nie ukształtowane, nie znajdzie ono jednakowego u wszystkich zrozumienia: jedni zatrzymają się na tym, co w nim jest zewnętrzne, i nie pójdą dalej – tych będzie najwięcej. Inni zaś, nieliczni, wnikną do jego wnętrza, ale wstąpią tylko na pierwszy stopień. Któż wstąpi na stopień drugi? Kto dojdzie do trzeciego? Któż wreszcie wytrwa na nim? Ten, komu Duch Jezusa Chrystusa odsłoni tę tajemnicę. Duch Święty sam poprowadzi wierną duszę, by postępowała z cnoty w cnotę, z łaski w łaskę, ze światła w światło, aż do przeistoczenia jej w Jezusa Chrystusa, w człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa113.
____________
113 Ef 4, 13.
[1] Doskonałe ofiarowanie się Jezusowi Chrystusowi114
120. Ponieważ cała nasza doskonałość polega na tym, by upodobnić się do Jezusa Chrystusa, zjednoczyć się z Nim i Jemu się poświęcić, dlatego najdoskonalszym nabożeństwem jest bezsprzecznie to, które najwierniej upodobnia nas do Jezusa, najściślej z Nim jednoczy i poświęca nas wyłącznie Jemu. A ponieważ ze wszystkich ludzi najbardziej podobna do Jezusa jest Najświętsza Maryja Panna, stąd wynika, że spośród wszystkich innych nabożeństw, nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny najbardziej jednoczy z Panem Jezusem duszę naszą i sprawia, że staje się Jemu najbardziej podobna. Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym bliższa jest Panu Jezusowi.
I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi to nic innego, jak doskonałe i całkowite poświęcenie się Najświętszej Dziewicy. I takie właśnie jest nabożeństwo, które głoszę i które w istocie swej stanowi tylko doskonałe odnowienie ślubów i przyrzeczeń złożonych na Chrzcie św.
121. Wspomniane nabożeństwo polega na zupełnym oddaniu się Najświętszej Dziewicy, aby przez Nią należeć całkowicie do Pana Jezusa. Powinniśmy Jej oddać:
- nasze ciało ze wszystkimi jego zmysłami i członkami;
- naszą duszę ze wszystkimi jej władzami;
- nasze dobra zewnętrzne, czyli majątek, który obecnie posiadamy, jak i ten, który posiądziemy w przyszłości;
- nasze dobra wewnętrzne i duchowe, to znaczy – nasze zasługi, cnoty i dobre uczynki, zarówno dawne, jak teraźniejsze i przyszłe; słowem, wszystko, co posiadamy w porządku natury i łaski, oraz wszystko, co w przyszłości posiąść możemy w porządku natury, łaski i chwały.
A to wszystko oddajemy Maryi bez żadnych zastrzeżeń, nie rezerwując dla siebie choćby jednego grosza, jednego włosa lub najmniejszego dobrego uczynku. Tę naszą ofiarę czynimy na całą wieczność, w zamian nie żądając ani nie spodziewając się żadnej innej nagrody, prócz zaszczytu należenia do Pana Jezusa przez Maryję i w Maryi, chociażby ta Miłościwa Pani nie była taką, jaka jest rzeczywiście, to znaczy nie była najszczodrobliwszą i najwdzięczniejszą spośród istot stworzonych.
122. Trzeba tu zaznaczyć, że w dobrych uczynkach, które spełniamy, należy odróżnić dwa aspekty: zadośćuczynienie i zasługę, innymi słowy, wartość zadośćuczynienia i wartość zasługi. Każdy dobry uczynek posiada wartość zadośćuczynienia, o ile wynagradza za grzechy lub jeśli wyjednuje nowe łaski; wartość zasługi zaś – gdy wysługuje łaskę i chwałę wiekuistą.
Przez całkowicie poświęcenie się Najświętszej Dziewicy, oddajemy Jej wszystkie nasze dobre uczynki oraz ich wartość zadośćuczynienia, przebłagania i zasługiwania.
Oddajemy Jej nasze zasługi, łaski i cnoty nie po to, by z nich udzielała innym duszom (zasługi, łaski i cnoty, mówiąc ściśle, są nieprzenośne; tylko Jezus Chrystus, który się za nas ofiarował Bogu Ojcu jako okup, mógł nam udzielić swych zasług), lecz po to, by je zachowała, powiększyła i upiększyła. Ofiarujemy Jej nasze zadośćuczynienia, by z nich udzielała, komu zechce, na większą chwałę Bożą.
123. Z powyższego wynika:
1) Przez to nabożeństwo dajemy Panu Jezusowi w najdoskonalszy sposób, bo przez ręce Maryi, co tylko Mu dać możemy, o wiele więcej niż przez inne nabożeństwa, w których dajemy Mu tylko część swego czasu, dobrych uczynków, część swych zadośćuczynień i umartwień. Tu dajemy i poświęcamy Panu Jezusowi wszystko, również prawo rozporządzania dobrami wewnętrznymi i zadośćuczynieniami, jakie z dnia na dzień zdobywamy przez dobre uczynki. Tego nie czyni się nawet w żadnym zakonie. Zakonnicy oddają Bogu dobra doczesne przez ślub ubóstwa, dobra ciała przez ślub czystości, wolną wolę przez ślub posłuszeństwa i nieraz wolność osobistą przez ślub klauzury; ale nie ofiarują Bogu wolności i prawa rozporządzania wartością swoich dobrych uczynków i nie pozbawiają się tego wszystkiego, co dla chrześcijanina jest rzeczą najkosztowniejszą i najdroższą, tj. zasług i zadośćuczynień.
124. 2) Ten, kto się w ten sposób dobrowolnie poświęcił i ofiarował Jezusowi Chrystusowi przez Maryję, nie rozporządza już wartością żadnego ze swych dobrych uczynków. Wszystko, co cierpi, co myśli, mówi i czyni dobrego, należy do Maryi. Ona tym rozporządza zgodnie z wolą swojego Syna i na Jego większą chwałę. Zależność ta nie czyni jednak najmniejszego uszczerbku obowiązkom stanu, w jakim się ktoś znajduje lub w jakim mógłby znajdować się w przyszłości – np. obowiązkom kapłana, który z urzędu czy z innej racji powinien ofiarować Msze św. w intencji jakiejś osoby: wspomnianą ofiarę on składa tylko zgodnie z wolą Bożą i właśnie zgodnie z obowiązkami swego stanu.
125. 3) Ofiarujemy się równocześnie Najświętszej Maryi Pannie i Jezusowi Chrystusowi: Najświętszej Maryi Pannie jako doskonałemu sposobowi, który Pan Jezus wybrał chcąc zjednoczyć się z nami, a nas z Sobą, i Zbawicielowi, jako ostatecznemu naszemu celowi, któremu zawdzięczamy wszystko, czym jesteśmy, jako naszemu Odkupicielowi i Bogu.
126. Powiedziałem, że przedstawione nabożeństwo można by bardzo dobrze nazwać doskonałym odnowieniem ślubów lub przyrzeczeń złożonych na Chrzcie świętym.
Każdy chrześcijanin przed Chrztem św. był niewolnikiem szatana, bo do niego należał. W sakramencie Chrztu św. osobiście albo przez swoich rodziców chrzestnych wyrzekł się uroczyście szatana, jego pychy i dzieł, a obrał sobie Jezusa Chrystusa za Mistrza i wszechwładnego Pana, by jako niewolnik z miłości do Niego należeć. Na tym właśnie polega to nabożeństwo. Człowiek wyrzeka się szatana, świata, grzechu i siebie samego i oddaje się całkowicie Jezusowi przez ręce Maryi.
Czyni on nawet więcej, bo w czasie Chrztu św. neofita mówi zwykle cudzymi ustami, przez ojca chrzestnego lub matkę chrzestną, a więc oddaje się Jezusowi przez pośrednika. Natomiast w nabożeństwie, o które tu chodzi, składamy ofiarę z samych siebie osobiście, dobrowolnie, z pełną świadomością.
W sakramencie Chrztu św. człowiek nie oddaje się Jezusowi przez ręce Maryi, przynajmniej nie wyraża tego słowami. Nie oddaje również Jezusowi wartości swych dobrych uczynków. Po Chrzcie św. zachowujemy zupełną swobodę ofiarowania naszych dobrych uczynków lub ich zatrzymanie dla siebie. Natomiast przez przedstawione nabożeństwo wyraźnie oddajemy się Panu Jezusowi przez ręce Maryi i ofiarujemy Mu wartość wszystkich naszych dobrych uczynków.
127. W czasie Chrztu świętego – mówi św. Tomasz – przyrzekają ludzie wyrzec się szatana i jego pychy. Przyrzeczenie to – jak mówi św. Augustyn – jest największe i najuroczystsze.
To samo mówią kanoniści: Najważniejszym ślubem jest ten, który składamy na Chrzcie świętym. Lecz któż dochowuje owego uroczystego ślubu? Kto dotrzymuje wiernie obietnic Chrztu św.? Czyż większość chrześcijan nie sprzeniewierza się wierności obiecanej Chrystusowi na Chrzcie św.? Skąd pochodzi to ogólne rozprzężenie moralne, jeśli nie stąd, że żyjemy zapominając o obietnicach i zobowiązaniach Chrztu św. i że mało kto osobiście zatwierdza i odnawia przymierze z Bogiem, zawarte przez rodziców chrzestnych.
128. Prawda ta jest tak oczywista, że synod w Sens (w 839 r.), zwołany, by zaradzić wielkiemu wśród chrześcijan rozprzężeniu, orzekł, iż główna przyczyna zepsucia obyczajów tkwi w ogólnym zapomnieniu i zaniedbaniu zobowiązań złożonych na Chrzcie św. Toteż wspomniany synod nie znalazł lepszego środka dla zaradzenia tak wielkiemu złu nad ten, by pobudzać chrześcijan do odnawiania ślubów i obietnic Chrztu św.
129. Katechizm Soboru Trydenckiego napomina proboszczów, by przypominali i nauczali wiernych, że są oni związani z naszym Panem Jezusem Chrystusem i Jemu poświęceni jako niewolnicy swojemu Odkupicielowi i Panu.
130. Skoro więc i sobory, i Ojcowie Kościoła, i doświadczenie, pokazują nam, że najlepszy środek przeciw rozprzężeniu moralnemu wśród chrześcijan polega na tym, by im przypominać zobowiązania Chrztu św. i zalecać odnawianie złożonych ślubów, czyż nie jest właściwe uczynić to w sposób doskonały poprzez omawiane tu nabożeństwo, poświęcając się Panu naszemu przez Jego Najświętszą Matkę? Powiedziałem: „w sposób doskonały”, gdyż przy wspomnianym ofiarowaniu się Panu Jezusowi posługujemy się środkiem najdoskonalszym, mianowicie – Najświętszą Dziewicą.
131. Nie można czynić zarzutu, jakoby nabożeństwo owo było nowością lub było bez znaczenia. Nie jest nowe, gdyż sobory, Ojcowie Kościoła i inni pisarze, zarówno starsi, jak i współcześni, mówią o tym poświęceniu się Panu naszemu lub o odnowieniu ślubów Chrztu św. jako o praktyce pobożnej, znanej od najdawniejszych czasów, i zalecają ją wszystkim chrześcijanom. Nie jest ona bez znaczenia, gdyż główny powód wszelkiego nieporządku w duszach, a zatem i potępienia chrześcijan, tkwi w tym, że zapominają o tej praktyce i zachowują się wobec niej obojętnie.
132. Może ktoś powie, iż nabożeństwo, przez które oddajemy Panu naszemu przez ręce Najświętszej Maryi Panny wartość wszystkich naszych dobrych uczynków, modlitw i umartwień, uniemożliwia nam spieszenie z pomocą duszom naszych krewnych, przyjaciół i dobroczyńców. Odpowiadam więc. Po pierwsze, nie można w żaden sposób przypuścić, że nasi przyjaciele, krewni lub dobroczyńcy poniosą stratę, ponieważ poświęciliśmy i ofiarowaliśmy się bez zastrzeżeń na służbę naszemu Panu i Jego Najświętszej Matce. Znaczyłoby to uwłaczać wszechmocy i dobroci Jezusa i Maryi, którzy potrafią pomóc naszym krewnym, przyjaciołom i dobroczyńcom, czy to z nikłych naszych zasobów duchowych, czy też innymi drogami.
Po drugie, nabożeństwo to bynajmniej nie przeszkadza nam modlić się za innych, zmarłych lub żywych, jakkolwiek odniesienie naszych dobrych uczynków zależy od woli Najświętszej Dziewicy. Przeciwnie, wolno nam modlić się z tym większą ufnością. Jak osoba bogata, która całe swoje mienie dała jakiemuś wielkiemu księciu, chcąc go przez to bardziej uczcić: ona z większą ufnością prosiłaby go o jałmużnę dla potrzebującego swego przyjaciela. Prośbą swą nawet sprawiłaby księciu radość, bo dałaby mu sposobność do okazania swej wdzięczności wobec tego, kto stał się ubogi, by księcia uczcić. To samo trzeba powiedzieć o Panu naszym i Najświętszej Dziewicy: nigdy nie pozwolą prześcignąć się w hojności.
133. Ktoś inny może powie: jeżeli ofiaruję Najświętszej Dziewicy całą wartość moich uczynków, by Ona z niej udzielała, komu zechce, to zapewne czekają mnie długie męki w czyśćcu.
Zarzut ten pochodzi z miłości własnej i niewiedzy o hojności Boga i Matki Najświętszej, dlatego nie może się ostać. Czyż dusza żarliwa i szlachetna, która więcej ceni sprawy Boże niż własne, która oddaje Bogu wszystko, co posiada, szczerze i bez ograniczenia, tak, iż nic już więcej dać nie może, non plus ultra, dusza, co tylko wzdycha za chwałą i panowaniem Jezusa Chrystusa przez Jego Najświętszą Matkę i poświęca się całkowicie, by posiąść Jezusa, miałaby cięższą ponosić karę na tamtym świecie od innych, dlatego, że była szlachetniejsza i bardziej bezinteresowna? Przeciwnie! Właśnie wobec takiej duszy, jak to zaraz zobaczymy, Pan nasz i Jego Najświętsza Matka hojniejsi są zarówno na tym, jak i na tamtym świecie, w porządku natury, jak i w porządku łaski i chwały.
134. Przypatrzmy się teraz pokrótce powodu, dla których nabożeństwo to jest godne polecenia, następnie – przedziwnym skutkom, które sprawia w wiernych duszach; a wreszcie zapytajmy się, jak należy prowadzić jego praktykę.
____________
114 Pierwszy autentyczny tytuł rękopisu.
[2. Powody, które powinny nas skłaniać do polecenia tego nabożeństwa.]
[Nabożeństwo to oddaje nas całkowicie na służbę Bogu.]
135. Oto pierwszy powód wskazujący, jak doskonale jest ofiarować samego siebie Chrystusowi Panu przez ręce Maryi. Jeśli nie można wyobrazić sobie na ziemi wznioślejszego zajęcia nad służbę Bożą, jeśli najmniejszy sługa Boży bogatszy jest, możniejszy i szlachetniejszy niż ci wszyscy królowie i cesarze ziemi, co nie są sługami Boga, to jakże wielkie są bogactwa, jakże wielka potęga i godność wiernego i doskonałego sługi Bożego, co służbie tej poświęca się całkowicie, bez zastrzeżeń i bez granic! Takim sługą jest ów, kto z miłości stał się wiernym niewolnikiem Jezusa i Maryi; kto oddał się całkowicie na służbę tego „Króla królów” przez ręce Jego Najświętszej Matki; kto dla siebie nic nie zatrzymał. Całe złoto ziemi, wszelka piękność niebios nie dorównują wartości takiego sługi.
136. Inne zgromadzenia, stowarzyszenia i bractwa, ustanowione ku czci Pana naszego i Jego Najświętszej Matki, tyle dobrego czyniące w chrześcijaństwie, nie wymagają od swych członków oddania wszystkiego bez zastrzeżeń. Nakazują tylko pewne praktyki i uczynki, przez które członkowie czynią zadość swym zobowiązaniom, pozostawiają zaś im swobodę co do innych działań i reszty czasu ich życia. Natomiast to nabożeństwo wymaga, byśmy wszystkie myśli, słowa, czyny, cierpienia i cały czas naszego życia ofiarowali bez zastrzeżeń Jezusowi i Maryi, tak, żeby w każdej chwili – czy to czuwamy, śpimy; jemy czy pijemy; spełniamy czyny największe czy najdrobniejsze – móc szczerze powiedzieć: wszystko, co czynimy, nawet o tym nie myśląc – samą mocą naszego poświęcenia – jest własnością Jezusa i Maryi, na mocy tego aktu ofiarowania, chyba że świadomie go cofniemy. Jakaż to wielka pociecha!
137. Jak już zaznaczyliśmy, brak lepszego środka, by w łatwy sposób pozbyć się owego szukania samego siebie, które wkrada się niepostrzeżenie nawet do najlepszych naszych czynów. Tej wielkiej łaski udziela nam nasz dobry Jezus w nagrodę za heroiczny i bezinteresowny czyn, jaki spełniamy, ofiarując Mu przez ręce Najświętszej Maryi Panny całą wartość dobrych naszych uczynków. Jeżeli Jezus stokrotnie wynagradza już na tym świecie tych, co dla Jego miłości opuszczają dobra zewnętrzne, doczesne i przemijające115, jakaż będzie owa nagroda, której udzieli On tym, co składają w ofierze nawet swe dobra wewnętrzne i duchowe.
138. Jezus, nasz wielki Przyjaciel, oddał się nam bez zastrzeżeń, z duszą i ciałem, z cnotami, łaskami i zasługami: Zdobył mnie całego – mówi św. Bernard – oddając mi się całkowicie. Czyż nie jest wymogiem sprawiedliwości i wdzięczności, byśmy dali Jezusowi wszystko, co dać możemy? Wszak to Jezus pierwszy był wobec nas hojny. Idźmy za Nim, a doznamy w życiu, w godzinę śmierci i w wieczności jeszcze większej Jego szczodrobliwości.
[Nabożeństwo to każe nam naśladować przykład dany przez Jezusa Chrystusa i Boga samego i praktykować pokorę.]
139. Drugi powód wskazuje na to, iż słuszne jest, a dla chrześcijanina nadzwyczaj zbawienne, ofiarować się całkowicie Najświętszej Maryi Pannie według wyłożonej tu praktyki, aby tym doskonalej należeć do Pana Jezusa.
Ten dobry Mistrz nie wzgardził zamknięciem się w łonie Najświętszej Dziewicy jako więzień i niewolnik z miłości i był Jej poddany i posłuszny przez lat trzydzieści. Otóż tu, powtarzam, gubi się rozum ludzki, gdy rozważa postępowanie Mądrości Wcielonej: choć mogła, nie chciała Ona oddać się ludziom wprost, lecz przez Najświętszą Dziewicę. Jezus nie chciał przyjść na świat w wieku dojrzałym, bez zależności od kogokolwiek, lecz jako biedne dzieciątko, zależne od starań i opieki Matki Najświętszej. Ta nieskończona Mądrość, która tak bardzo pragnęła uwielbienia Boga Ojca i zbawienia ludzi, nie znalazła skuteczniejszego i odpowiedniejszego środka nad poddanie się we wszystkim Najświętszej Dziewicy, nie tylko przez pierwsze osiem, dziesięć lub piętnaście lat życia, jak inne dzieci, lecz przez lat trzydzieści. Więcej też widać chwały oddała Bogu, swemu Ojcu, poddając się Najświętszej Dziewicy, niż gdyby poświęciła te trzydzieści lat na czynienie cudów, głoszenie słowa Bożego po całej ziemi, na nawracanie wszystkich ludzi – inaczej bowiem to właśnie by czyniła. Jakże wielbi Boga ten, kto za przykładem Jezusa poddaje się Maryi! Czyż mając przed oczyma ów widoczny i znany powszechnie przykład, bylibyśmy tak nierozumni, by myśleć, że znajdziemy doskonalszy i łatwiejszy sposób oddania chwały Bogu niż podporządkowanie się Maryi śladem Jej Syna?
140. Powinniśmy zatem żyć w zależności od Najświętszej Dziewicy. Przypomnijmy tu sobie to, co rzekłem, o przykładzie, dawanym nam przez Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, gdy chodzi o zależność od Matki Najświętszej.
Bóg Ojciec tylko przez Maryję dał i daje nam swego Syna, i tylko przez Maryję czyni sobie dzieci, i przez Maryję udziela swych łask.
Syn Boży tylko przez Maryję przyjął ludzką naturę dla całej ludzkości; tylko przez Maryję w łączności z Duchem Świętym uobecnia się On codziennie i kształtuje, i tylko przez Maryję udziela swych cnót i zasług.
Duch Święty tylko przez Maryję ukształtował Jezusa Chrystusa i tylko przez Nią tworzy członki Jego Ciała Mistycznego (Kościoła) oraz przez Nią tylko rozdziela swe dary i łaski.
Czy przy tylu, tak dobitnych przykładach danych nam przez samą Trójcę Przenajświętszą moglibyśmy obyć się bez Maryi, nie poświęcać się Jej i od Niej nie zależeć, gdy idziemy do Boga i Jemu chcemy się poświęcić? Zaiste, musielibyśmy być zupełnie zaślepieni.
141. Oto kilka zdań wybranych z pism Ojców Kościoła, które przytaczam na poparcie tego, co powiedziałem:
– Dwóch jest synów Maryi: Bóg-człowiek i zwykły człowiek; jednego Maryja jest Matką według ciała, drugiego według duszy (św. Bonawentura i Orygenes).
– Taka jest wola Boga, który chciał, abyśmy wszystko mieli przez Maryję. Jeśli zatem posiadamy jakąś nadzieję, jakąś łaskę, jakiś dar zbawienny, wiedzmy, że Jej to zawdzięczamy (św. Bernard).
– Wszystkie dary, cnoty i łaski Ducha Świętego Maryja rozdziela swoimi rękami, kiedy chce, jak chce i ile chce (św. Bernardyn).
142. Bóg – mówi św. Bernard – widząc, że jesteśmy niegodni otrzymywać łaski bezpośrednio z Jego rąk, przekazuje je Maryi, byśmy przez Nią otrzymywali wszystko, cokolwiek dać nam zechce. Znajduje również swoją chwałę w otrzymywaniu z rąk Maryi wdzięczności, czci i miłości, jakie winniśmy Mu za otrzymane dobrodziejstwa. Słuszne jest zatem, żebyśmy to Boże postępowanie naśladowali, aby – jak uczy dalej św. Bernard – łaska wróciła do swego Sprawcy tym samym przewodem, przez który do nas spłynęła. Czynimy to w przedstawionym nabożeństwie. Ofiarujemy i poświęcamy wszystko, czym jesteśmy i co posiadamy, Najświętszej Dziewicy, by Pan nasz Jezus Chrystus otrzymał za Jej pośrednictwem chwałę i wdzięczność, która Mu się należy. Uznajemy się za niegodnych i niezdolnych, by zbliżyć się wprost do Jego nieskończonego Majestatu i dlatego uciekamy się do orędownictwa Najświętszej Dziewicy.
143. Nabożeństwo to jest ponadto aktem wielkiej pokory, którą Bóg miłuje ponad inne cnoty. Dusza, która się wywyższa, poniża Boga, dusza zaś, która się upokarza, wywyższa Boga. Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę116. Jeżeli się uniżasz uważając, żeś niegodny zbliżyć się do Niego i stanąć przed Nim, wtedy On sam zstępuje i uniża się, by przyjść do ciebie i wywyższyć cię wbrew twej woli. Przeciwnie dzieje się, gdy człowiek w swej zuchwałości zbliża się do Boga bez pośrednictwa. Bóg się wtedy oddala i nie można Go dosięgnąć. Jak bardzo Bóg kocha pokorę serca! A do tej właśnie pokory zobowiązuje nas praktyka wspomnianego nabożeństwa. Uczy nas ono, że nikt nie powinien zbliżać się wprost do Pana naszego, jakkolwiek jest łagodny i miłosierny, ale że każdy człowiek powinien korzystać z orędownictwa Najświętszej Dziewicy zawsze i wszędzie: czy chce stanąć przed Panem, czy mówić do Niego, czy zbliżyć się do Niego, czy Mu cokolwiek ofiarować, czy zjednoczyć się z Nim i Jemu się poświęcić.
[To nabożeństwo zapewnia nam względy Najświętszej Dziewicy.]
144. Trzeci powód. Najświętsza Maryja Panna jest Matką pełną łagodności i miłosierdzia, której nikt nie zdoła prześcignąć w miłości i hojności. Gdy Ona widzi, że ktoś oddaje się Jej całkowicie, by Ją czcić i Jej służyć, ogołocając się ze wszystkiego, co mu najdroższe, by Ją tym przyozdobić – również i Maryja oddaje się całkowicie i w sposób niewysłowiony temu, kto Jej oddaje wszystko.
Zanurza go w morzu swych łask; przyozdabia go swymi zasługami; wspiera go swoją potęgą; oświeca go swym światłem; napełnia swoją miłością; udziela mu swych cnót: pokory, wiary, czystości itd.; staje się jego rękojmią, dopełnieniem i jego „wszystkim” u Jezusa. Wreszcie, ponieważ taka osoba należy zupełnie do Maryi, to i Maryja należy całkowicie do niej, tak, iż o takim doskonałym słudze i dziecku Maryi można rzec to, co św. Jan Ewangelista mówi o sobie, iż obrał Najświętszą Dziewicę jako całe swe dobro: uczeń wziął Ją do siebie117.
145. Wszystko to rodzi w duszy wiernego sługi wielką niewiarę w siły własne, wstręt i odrazę do samego siebie, a z drugiej strony wielką ufność do Najświętszej Dziewicy i nieograniczone oddanie się swej Dobrej Pani. Już nie opiera się on, jak przedtem, na własnych postanowieniach, zamiarach, zasługach, cnotach i dobrych uczynkach, gdyż uczyniwszy z nich raz na zawsze całkowitą ofiarę Jezusowi Chrystusowi przez swą Dobrą Matkę, posiada jeden tylko skarb, w którym się wszystkie jego dobra mieszczą, a które nie są już jego własnością: tym skarbem jest Maryja.
Dlatego zbliża się on do Pana bez służalczej obawy i bez lęku i prosi Go z wielką ufnością. Umie wczuć się w myśli i uczucia pobożnego i uczonego zakonnika Ruperta, który czyniąc aluzję do zwycięstwa Jakuba nad aniołem118 zwraca się do Najświętszej Dziewicy tymi pięknymi słowami: O Maryjo! Księżniczko moja, Matko Niepokalana Boga i człowieka, Jezusa Chrystusa! Uzbrojony nie w moje, ale w Twoje zasługi, pragnę walczyć z tym Mężem, to znaczy ze Słowem Bożym.
Jakże potężny i mocny jest u Jezusa Chrystusa ten, kto uzbrojony jest w zasługi i orędownictwo godnej Matki Boga, która – jak mówi św. Augustyn – miłością pokonała Wszechmocnego.
146. Ponieważ przez to nabożeństwo składamy Panu w darze, przez ręce Najświętszej Matki, wszystkie nasze dobre uczynki, owa Dobra Pani oczyszcza je, uszlachetnia i sprawia, że Jej Syn je przyjmuje.
1) Maryja oczyszcza nasze dobre uczynki z wszelkiego brudu miłości własnej i z niedostrzegalnego przywiązania do stworzeń, nieznacznie wkradającego się do najlepszych czynów. Z chwilą, gdy w Jej przeczystych i życiodajnych rękach, nigdy nieskalanych i nigdy bezczynnych, oczyszczających wszystko, czego się dotkną – znajdą się nasze uczynki natychmiast stają się czyste, bo z daru, jaki Jej składamy, Maryja usuwa wszystko, co zepsute i niedoskonałe.
147. 2) Maryja uszlachetnia nasze dobre uczynki, zdobiąc je swymi zasługami i cnotami. Wyobraźmy sobie wieśniaka, który chcąc zdobyć sobie przyjaźń i przychylność króla, idzie do królowej i oddaje jej jabłko, stanowiące cały jego dobytek, z prośbą, by je ofiarowała królowi. Królowa przyjmuje ten ubogi i nikły dar wieśniaka, a położywszy go na wielką, szczerozłotą tacę, ofiaruje go w jego imieniu królowi. Wówczas jabłko, samo w sobie prawie żadnej nie przedstawiające wartości, byłoby – przez wzgląd na złoty półmisek, a przede wszystkim na osobę, która je wręcza – podarunkiem godnym królewskiego majestatu.
148. 3) Maryja przedstawia nasze dobre uczynki Jezusowi Chrystusowi, ostatecznie bowiem niczego z tego, co Jej ktoś ofiaruje, dla siebie nie zatrzymuje. Wszystko oddaje wiernie Jezusowi. Kto Maryi daje, daje Jezusowi. Gdy Ją ktoś sławi i chwali, Maryja sławi i wielbi Jezusa. I jak wówczas, gdy św. Elżbieta Ją wysławiała, tak i teraz, ilekroć my Ją chwalimy i wielbimy, Maryja śpiewa Magnificat anima mea Dominum – Wielbi dusza moja Pana120.
149. 4) Maryja sprawia, że Jezus przyjmuje te dobre uczynki, jakkolwiek dla „Świętego świętych” i „Króla królów” mały i ubogi przedstawiają dar. Jeżeli Jezusowi ofiarujemy coś bezpośrednio, opierając się na własnych siłach i zdolnościach, wtedy On bada nasz dar i nieraz odrzuca go dla zmazy, pochodzącej z miłości własnej, jak niegdyś odrzucił ofiary Żydów przepojone samowolą121.
Jeśli jednak ofiarujemy cokolwiek Jezusowi przez czyste i dziewicze ręce Jego ukochanej Matki, wtedy dotykamy (jeśli wolno tak powiedzieć) Jego słabej strony. Bo Jezus nie patrzy tyle na sam dar, ile raczej na tę najmilszą Matkę, która ów dar wręcza. Nie zważa na to, skąd dar pochodzi, lecz raczej, kto go podaje. Tak Maryja, której prośby Syn nigdy nie odrzuca, lecz zawsze miłośnie przyjmuje, sprawia, że wszystko, małe czy duże, cokolwiek swemu Synowi przedstawia, znajduje u Jego Majestatu przychylne przyjęcie. Wystarczy, Maryja przedstawiła, a Jezus przyjmuje i zatwierdza. Oto złota rada, której św. Bernard udzielił swoim uczniom: Gdy pragniecie ofiarować coś Bogu, jeśli nie chcecie zostać odrzuceni, postarajcie się uczynić to przez najmilsze i najgodniejsze ręce Maryi122.
150. Czyż sama natura nie ukazuje podobnego postępowania istotom małym wobec wielkich? Dlaczego więc łaska nie miałaby nas pobudzać, żebyśmy my postępowali tak wobec Boga, który przewyższa nas nieskończenie i wobec którego mniejsi jesteśmy niż najdrobniejszy pył? Wszak mamy Orędowniczkę tak potężną, że Bóg Jej nigdy niczego nie odmawia; tak mądrą i roztropną, że zna wszystkie sekrety pozwalające zdobyć Serce Boga; tak dobrą i litościwą, iż nie odrzuca nikogo, choćby nie wiem jak był nędzny i grzeszny. Poniżej123 wyjaśnię te prawdy przykładem wziętym z historii Jakuba i Rebeki.
[To nabożeństwo jest doskonałym sposobem oddania największej chwały Bogu.]
151. Czwarty powód. Nabożeństwo to wiernie praktykowane jest doskonałym sposobem, by wartość wszystkich naszych dobrych czynów została obrócona na największą chwałę Bożą124. Nikt prawie nie działa w tym szlachetnym celu, choć wszyscy jesteśmy do tego zobowiązani. Jedni bowiem po prostu nie wiedzą, na czym polega najwyższa chwała Boża; inni zaś wcale jej nie pragną. Natomiast Najświętsza Maryja Panna, której oddajemy wartość i zasługę naszych dobrych uczynków, wie doskonale, jak szukać owej chwały. I dlatego wierny sługa tej Dobrej Pani, który poświęcił się Jej całkowicie, może być pewien, iż wartość wszystkich jego uczynków, myśli i słów przyczynia się do pomnożenia chwały Boga, póki sam swej ofiary wyraźnie nie cofnie. Czy może być coś bardziej pocieszającego dla duszy, kochającej Boga miłością czystą i bezinteresowną, która chwałę Boga i Jego sprawy więcej ceni niż interesy własne?
[To nabożeństwo jest drogą do zjednoczenia z naszym Panem.]
152. Piąty powód. Nabożeństwo to jest drogą łatwą, krótką, doskonałą i pewną, wiodącą do zjednoczenia z Panem naszym, co stanowi doskonałość chrześcijańską.
[Jest drogą łatwą.]
1. Jest ono drogą łatwą, którą Jezus Chrystus utorował sam, do nas przychodząc, i na której brak przeszkód, by do Niego dojść. Można wprawdzie osiągnąć zjednoczenie z Bogiem inną też drogą, ale wtedy nie obędzie się bez liczniejszych krzyży, ciężkich umartwień i o wiele większych przeszkód, trudnych do przezwyciężenia. Dusza przechodzi wówczas przez ciemne noce, przez walki i nadzwyczajne cierpienia, przez urwiska, przez ciernie i straszne pustkowia. Droga Maryi zaś jest łagodniejsza i spokojniejsza.
Prawda, że i tu trzeba staczać ciężkie walki i przezwyciężać wielkie opory. Ale ta Dobra Matka i Pani zawsze jest przy swoich wiernych sługach, by im oświecać ciemności, pouczać w wątpliwościach, umacniać w chwilach trwogi, podtrzymywać w walkach i trudnościach – tak, że ta dziewicza droga do Jezusa Chrystusa w porównaniu z drogami innymi jest naprawdę drogą róż i miodu. Nieliczni święci, jak np. św. Efrem, św. Jan Damasceński, św. Bernard, św. Bernardyn, św. Bonawentura, św. Franciszek Salezy, poszli tą łagodną drogą do Jezusa Chrystusa, bo Duch Święty, wierny Oblubieniec Maryi, wskazał im ową drogę ze szczególną łaską. Inni święci natomiast, a nawet większość, mając nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, tej wzniosłej drogi nie wybrali wcale, lub szli nią krótko. Stąd ich doświadczenia trudniejsze i niebezpieczniejsze.
153. Skądże więc pochodzi, zapyta niejeden z wiernych czcicieli Maryi, że wierni słudzy tej Dobrej Matki tyle mają sposobności do cierpienia, cierpiąc więcej niż ci, którzy nie są Jej tak oddani? Są zwalczani, prześladowani, obrzucani oszczerstwami, inni nie mogą ich znieść chodzą w ciemnościach wewnętrznych i po pustkowiach, gdzie brak najmniejszej kropli rosy niebieskiej. Jeżeli to nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy ma ułatwić drogę do Jezusa Chrystusa, to dlaczego ci ludzie są najdotkliwiej ukrzyżowani?
154. Odpowiadam na to: jest prawdą, że najwierniejsi słudzy Najświętszej Dziewicy, jako najwięksi Jej ulubieńcy, otrzymują od Niej największe łaski i przywileje – są nimi krzyże. Twierdzę jednak, że słudzy Maryi krzyże te noszą z większą łatwością, większą zasługą i z większą chwałą. To, co innych by tysiąc razy zatrzymało lub powaliło na ziemię, sług Maryi nie zatrzymuje ni razu i sprawia, że idą oni dalej, bo najlepsza ta Matka, pełna łaski i namaszczenia Ducha Świętego, wszystkie ich krzyże zaprawia słodyczą matczynej łagodności i namaszcza czystą miłością, tak, że słudzy Maryi przyjmują je z weselem, bo słodkie są niby zaprawione w cukrze zielone orzechy, bardzo gorzkie same w sobie. Twierdzę zatem, iż kto pragnie żyć cnotliwie i pobożnie w Jezusie Chrystusie, kto cierpieć chce prześladowanie125 i nieść swój codzienny krzyż – nigdy nie będzie potrafił dźwigać ciężkich krzyży, albo nie będzie ich nosił z weselem do końca, jeśli nie będzie się odznaczał żarliwym nabożeństwem do Najświętszej Dziewicy. Ona to sprawia, że krzyż staje się słodki. Tak samo właśnie – bez wielkiego, trwałego przymusu nikt nie zdoła jeść zielonych orzechów, nie usmażonych w cukrze.
[Jest drogą krótką.]
155. 2. Przedstawione nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy jest drogą krótką, prowadzącą do Jezusa Chrystusa: najpierw dlatego, że nie można na niej zbłądzić; następnie, jak dopiero co wspomniałem, droga ta jest radośniejsza i łatwiejsza, a więc idzie się po niej o wiele szybciej. Żyjąc w poddaństwie i w zależności od Maryi, w krótkim czasie postąpimy dalej, aniżeli przez całe lata żyjąc w samowoli i opierając się na własnych siłach. Napisano wszak, że człowiek posłuszny i oddany Matce Bożej opiewać będzie zwycięstwa odniesione nad wszystkimi nieprzyjaciółmi126. Prawda: nieprzyjaciele będą się starać przeszkadzać mu w postępie, zmuszać go do odwrotu, czy doprowadzić do upadku, ale opierając się na Maryi, z Jej pomocą i pod Jej kierunkiem – nie upadnie, nie cofnie się, a nawet się nie opóźni, lecz będzie ku Chrystusowi postępował krokiem olbrzyma, tą samą drogą, którą – jak napisano – Jezus krokami olbrzyma przyszedł do nas w krótkim czasie127.
156. Jak sądzicie, dlaczego Jezus Chrystus żył na ziemi tak krótko i dlaczego prawie wszystkie lata – z niewielu lat swego życia – spędził w posłuszeństwie wobec swej Matki? Otóż dlatego, że wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele128, więcej niż Adam, którego winy przyszedł naprawić. Chociaż Adam żył dłużej niż 900 lat, Jezus Chrystus żył długo, gdyż pragnąc spełnić wolę Ojca, żył w zupełnym poddaniu i ścisłej jedności z Matką Najświętszą. Albowiem:
- kto czci swoją matkę, podobny jest do człowieka gromadzącego skarby, mówi Duch Święty129; to znaczy, kto czci Maryję, swą Matkę, przez to, że się Jej poddaje i we wszystkim jest Jej posłuszny, stanie się w krótkim czasie bardzo bogaty, ponieważ gromadzi skarby codziennie;
- według trafnej interpretacji słów Ducha Świętego: Starość moja dozna wielkiego miłosierdzia w żywocie Matki130; młodzieńcy stają się w łonie Maryi starcami pod względem oświecenia, świętości, doświadczenia i mądrości, i w niewielu latach dochodzą do miary wielkości według pełni Chrystusa131; powiadam: „w łonie”, które objęło i poczęło człowieka doskonałego i zdolne było objąć Tego, którego cały świat ogarnąć nie zdoła.
[Jest drogą doskonałą.]
157. 3. Praktykowanie tego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy jest doskonałą drogą do Jezusa Chrystusa i zjednoczenia się z Nim, ponieważ Najświętsza Maryja Panna jest Istotą najdoskonalszą i najświętszą ze wszystkich stworzeń, a Jezus Chrystus, doskonale do nas przychodząc, nie obrał sobie innej drogi w swej wielkiej i przedziwnej podróży. Najwyższy i Niepojęty, Niedostępny, TEN, KTÓRY JEST132, zechciał przyjść do nas, małych robaczków ziemskich, którzy jesteśmy niczym. Jakże się to stało?
Najwyższy zstąpił do nas w sposób doskonały i boski przez pokorną Maryję, nie tracąc przez to nic ze swej Boskości i świętości. Toteż nie inaczej jak przez Maryję maluczcy powinni doskonale wznosić się do Najwyższego, wolni od wszelkich obaw.
Niepojęty zapragnął, by mała Maryja objęła Go i całkowicie ogarnęła, i nie stracił przy tym nic ze swej niezmienności. I my zatem doskonale i bez zastrzeżeń musimy dać się pomieścić w małej Maryi i pozwolić do końca się właśnie Jej prowadzić.
Niedostępny zbliżył się do nas przez Maryję i przez Nią się zjednoczył najściślej, bo osobowo, z naszym człowieczeństwem, nie tracąc przez to nic z blasku swego Majestatu. Toteż i my powinniśmy zbliżać się do Boga przez Maryję i jednoczyć się najściślej z Jego Majestatem, nie obawiając się odrzucenia.
Wreszcie, TEN, KTÓRY JEST, chciał przyjść do tego, co „nie jest133” , i sprawić, by to, co „nie jest”, stało się Bogiem , stało się TYM, KTÓRY JEST. Bóg dokonał tego w sposób doskonały przez to, że oddając się i poddając całkowicie młodziutkiej Maryi Dziewicy, nie przestał w czasie być zarazem TYM, KTÓRY JEST, czyli odwiecznym Bogiem134. Podobnie więc i my, choć jesteśmy niczym, możemy przez Maryję stać się Bogu podobni przez łaskę i chwałę – mianowicie; gdy się Jej oddamy doskonale i całkowicie, tak abyśmy sami w sobie będąc niczym, w Niej byli wszystkim, wolni od obaw, że się mylimy.
158. Gdyby wskazano mi nową drogę, którą można by dojść do Jezusa Chrystusa, i gdyby droga ta wyłożona była wszystkimi zasługami błogosławionych, ozdobiona wszelkimi ich heroicznymi cnotami , rozjaśniona i upiększona całą światłością i pięknem aniołów, i gdyby wszyscy aniołowie i święci na niej stanęli, by prowadzić, bronić i podtrzymywać tych, co nią iść pragną, zaprawdę, powiem śmiało i powiem prawdę: ponad tę drogę, tak doskonałą, wybrałbym raczej niepokalaną drogę Maryi: Czyni niepokalaną drogę moją, drogę bez skazy i plamy, bez grzechu pierworodnego i uczynkowego, bez cienia i ciemności. A kiedy mój miły Jezus w całej swej chwale przyjdzie na świat po raz drugi, by nad nim panować, nie obierze drogi innej, jak Maryję Niepokalaną, przez którą w sposób tak pewny i doskonały przyszedł po raz pierwszy. Różnica między Jego pierwszym a ostatnim przyjściem będzie taka, że pierwsze Jego przyjście było utajone i ukryte, gdy tymczasem drugie będzie chwalebne i jaśniejące. Jednakże oba sposoby przyjścia Chrystusa są doskonałe, bo oba dokonują się przez Maryję. Niestety! Nikt tej tajemnicy nie pojmuje: Niech zamilknie tu wszelki język!
[Jest drogą pewną.]
159. 4. Przedstawione nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy stanowi pewną drogę, by dojść do Jezusa Chrystusa, zjednoczyć się z Nim i przez to osiągnąć doskonałość:
1) ponieważ praktyka ta nie jest nowa. Raczej jest ona tak dawna, że początku jej nie da się ściśle wyznaczyć, jak tego dowodzi zmarły niedawno w opinii świętości Boudon (archidiakon, 1624-1702), w książce poświęconej owemu nabożeństwu135. Z całą pewnością ślady wspomnianego nabożeństwa znajdujemy w Kościele już od ponad 700. lat.
Święty Odylon, opat z Cluny, który żył około roku 1040, był – jak czytamy w jego życiorysie – jednym z pierwszych, praktykującyvh to nabożeństwo we Francji.
Kardynał Piotr Damiani opowiada, że w roku 1016 brat jego, błogosławiony Marinus, w obecności swego kierownika ofiarował się w sposób bardzo budujący Najświętszej Dziewicy w charakterze niewolnika. Założył sobie sznur na szyję, ubiczował się, a jako zewnętrzny znak swego oddania i poświęcenia się Najświętszej Dziewicy złożył na ołtarzu pewną sumę pieniędzy. Przez całe życie był tak wierny temu nabożeństwu, iż wysłużył sobie łaskę, iż w chwili śmierci ta Dobra Pani nawiedziła go i pocieszała, obiecując mu raj w nagrodę za wierną służbę.
Cezary Bolland wymienia sławnego rycerza Waltera z Birbach, który około roku 1300 ofiarował się całkowicie Najświętszej Dziewicy. Nabożeństwo to praktykowało wielu ludzi do XVII w., kiedy zostało ono przyjęte powszechnie.
160. Ojciec Szymon de Rojas, z zakonu trynitarzy, zwanym też Zakonem od Wykupu Niewolników, kaznodzieja króla Filipa III, rozpowszechnił owo nabożeństwo w całej Hiszpanii i w Niemczech i za pośrednictwem Filipa III uzyskał od Grzegorza XV wielkie odpusty dla tych, którzy je praktykują.
Ojciec de Los Rios (1580-1652), z zakonu św. Augustyna, wraz ze swym przyjacielem o. de Rojas podjął ogromne starania dla krzewienia tegoż nabożeństwa słowem i pismem w Hiszpanii i w Niemczech. Napisał wielkie dzieło, pt. Hierarchia Mariana, w którym zarówno z miłością, jak i z erudycją, pisze o początkach, doskonałości i istocie owego nabożeństwa.
Ojcowie Teatyni rozpowszechniali to nabożeństwo w ostatnim stuleciu we Włoszech, na Sycylii i w Sabaudii.
161. Ojciec Stanisław Falacjusz TJ (1592-1652) wspaniale rozkrzewił to nabożeństwo w Polsce136.
Ojciec de los Rios przytacza w wymienionej już książce imiona królów, książąt, księżniczek oraz kardynałów różnych narodowości, którzy nabożeństwo to gorliwie praktykowali.
Ojciec Korneliusz a Lapide (1567-1637), znany zarówno z pobożności, jak i z głębokiej wiedzy, otrzymał od kilku biskupów i teologów polecenie, by nabożeństwo owo poddał gruntownemu badaniu. Dokładnie wykonawszy powierzone mu zadanie, wyraża się o nim z pochwałą godną jego pobożności. To samo uczyniło kilka innych wybitnych osób.
Ojcowie Jezuici, znani ze swej gorliwości w służbie Najświętszej Dziewicy, w imieniu sodalisów kolońskich, przedstawili księciu Ferdynandowi Bawarskiemu, arcybiskupowi kolońskiemu, małą rozprawę o tym nabożeństwie137. Arcybiskup dał pozwolenie na jej druk i zachęcił wszystkich proboszczów i zakonników swej diecezji, by wszelkimi sposobami to doskonałe nabożeństwo rozkrzewiali.
162. Kardynał de Berulle (1515-1629), którego błogosławiona pamięć trwa w całej Francji, należał do najgorliwszych krzewicieli tego nabożeństwa we Francji, pomimo bezustannych oszczerstw i prześladowań, jakie musiał znosić ze strony krytykantów i wolnomyślicieli138. Oskarżali go o nowinki i przesądy. Wydali przeciwko niemu oszczercze pismo i posługiwali się (a raczej użył ich do tego szatan) rozlicznymi podstępami, by mu przeszkadzać w rozpowszechnianiu tego nabożeństwa we Francji. Lecz ów wielki i święty mąż z niezłomną cierpliwością znosił ich oszczerstwa, a na zarzuty, zawarte w ich paszkwilu, odpowiedział krótką rozprawą, w której obala ich wywody, wykazując, że nabożeństwo to oparte jest na przykładzie, jaki dał nam Chrystus, na naszych wobec Niego zobowiązaniach i ślubach, które złożyliśmy na Chrzcie św.
Zwłaszcza tym ostatnim dowodem zamyka usta swym przeciwnikom, jasno wykazując, że ofiarowanie się Najświętszej Pannie i przez Jej ręce Chrystusowi nie jest niczym innym, jak doskonałym odnowieniem ślubów i obietnic Chrztu świętego.
163. W swej książce Boudon wymienia papieży, pochwalających owo nabożeństwo, i teologów, badających je. Pisze o prześladowaniach, jakie ich spotkały, i o sposobach przezwyciężenia; o tysiącach ludzi, którzy je przyjęli. Pewne jest zatem, iż owo nabożeństwo nie jest nowe. Powszechnie go nie przyjęto ponieważ mało jest tych, co wzniosłe to nabożeństwo są w stanie zrozumieć i praktykować.
164. 2) nabożeństwo to jest środkiem pewnym, by dojść do Chrystusa, gdyż pragnieniem Najświętszej Dziewicy jest prowadzić nas do Chrystusa drogą pewną, podobnie jak miłosną wolą Jezusa jest prowadzić nas bezpiecznie do Ojca Przedwiecznego. Niechaj dusze dążące do doskonałości nie sądzą błędnie, że Maryja mogłaby stać się dla nich przeszkodą w ich zjednoczeniu z Bogiem. Bo czy jest możliwe, by Ta, co przed Bogiem znalazła łaskę dla całego świata i dla każdej poszczególnej duszy, była dla kogokolwiek przeszkodą, gdy idzie o uzyskanie owej wielkiej łaski, jaką jest zjednoczenie z Bogiem? Czyż byłoby możliwe, żeby Ta, która była pełna łaski oraz przebogata w dary Boże, zjednoczona z Bogiem i przebóstwiona tak, iż sam Bóg raczył się w Niej wcielić, stanęła na przeszkodzie tam, gdzie celem jest zupełne zjednoczenie z Bogiem?
Inne, nawet święte stworzenia, mogą niekiedy opóźnić zjednoczenie z Bogiem, to prawda. Ale nie Maryja – jak powiedziałem i powtarzać będę bezustannie. Jednym z powodów, dla których tak mało dusz dochodzi do pełni wieku Chrystusa, jest to, że Maryja, która była i jest zawsze Matką Syna i Oblubienicą Ducha Świętego, nie jest dostatecznie ukształtowana w ich sercach. Kto chce mieć owoc dojrzały i o pięknym kształcie, powinien mieć drzewo, które go rodzi.
Kto chce mieć owoc życia, Jezusa Chrystusa, powinien mieć drzewo życia, którym jest Maryja. Kto chce doznać w sobie działania Ducha Świętego, powinien być zjednoczony z Jego wierną i nierozłączną Oblubienicą, z Najświętszą Maryją, która Go czyni urodzajnym i płodnym, jak to już wcześniej zostało dowiedzione.
165. Bądźcie zatem przekonani, że im więcej we wszystkich waszych modlitwach, rozmyślaniach, czynach i cierpieniach, będziecie się wpatrywać w Maryję, choćby w sposób nie całkiem jasny i wyraźny, ale przynajmniej wejrzeniem ogólnym i niejako instynktownym, tym doskonalej odnajdować będziecie Tego, co zawsze jest z Maryją – Chrystusa wielkiego, potężnego, działającego i niepojętego, który przebywa w Maryi bardziej niż w niebie lub w jakimkolwiek stworzeniu wszechświata. Jest więc oczywiste, że Matka Boża, cała zanurzona w Bogu, nie może przenigdy dla człowieka dążącego do doskonałości być przeszkodą w drodze do zjednoczenia z Bogiem. Przeciwnie, nie było dotąd i nigdy nie będzie stworzenia, które by dla nas było skuteczniejszą pomocą w osiągnięciu tego wielkiego celu. Maryja bowiem udziela potrzebnych ku temu łask, jak słusznie zauważył św. German z Konstantynopola, który powiada, że ktokolwiek bywa napełniony myślą o Bogu, to tylko przez Maryję. Z drugiej zaś strony, chroni nas ta Dobra Matka od złudzeń i oszustw złego ducha.
166. Tam, gdzie panuje Maryja, tam złego ducha nie ma. Dlatego też jednym z niezaprzeczalnych dowodów, iż kogoś prowadzi dobry duch, jest jego wielkie nabożeństwo do Maryi i że o Niej często myśli i mówi. Tak uważał św. German z Konstantynopola, co uczy, iż podobnie, jak oddychanie jest dowodem pewnym, że człowiek nie umarł, tak częsta myśl o Maryi i wzywanie Jej miłującym sercem jest niezawodnym znakiem, że dusza nie umarła przez grzech.
167. Kościół i Duch Święty, który nim kieruje, wyraźnie mówią, iż Maryja sama pokonała wszelkie herezje: Wszystkie herezje sama zniszczyłaś na całym świecie139. Toteż nie zdarzyło się nigdy, jakkolwiek umysły krytyczne sprzeciwiają się podobnemu twierdzeniu, by wierny sługa Maryi popadł w herezję lub w jakiś błąd formalny140.
Być może: że zbłądzi on bezwiednie, czy uzna kłamstwo za prawdę, albo ducha złego za dobrego. Nie zbłądzi on jednak tak łatwo, jak kto inny, a, co najważniejsze, wcześniej czy później, rozezna błąd materialny, jakiemu uległ. Gdy tylko zaś go spostrzeże, nie będzie w żadnym razie upierał się przy swoim zdaniu, lecz porzuci to, w co wierzył uprzednio.
168. Kto więc pragnie bez obawy złudzeń, czepiających się osób bogobojnych, postępować na drodze doskonałości oraz znaleźć Chrystusa w sposób pewny i doskonały, ten niech wielkodusznie141 praktykuje nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy; nabożeństwo, którego dotąd może wcale nie znał. Niech wstąpi na tę nieznaną mu, a tak doskonałą drogę, którą ja mu wskazuję142. Jest to droga utorowana przez Jezusa Chrystusa, Mądrość Wcieloną; jedyną Głowę ciała, którego członek, postępując nią nie może zabłądzić.
Nabożeństwo to jest drogą łatwą ze względu na pełnię łaski i namaszczenie Ducha Świętego, który ją napełnia. Nie męczy się, ani nie cofa, kto nią postępuje. Jest to droga krótka, bo w krótkim czasie doprowadza nas do Jezusa Chrystusa; jest doskonała, bo nie ma na niej błota ni pyłu, ani najmniejszej skazy grzechu; jest wreszcie drogą pewną, prowadzącą nas do Jezusa Chrystusa i do życia wiecznego w sposób prosty i bezpieczny, bez zbaczania w prawo czy w lewo. Wejdźmy więc na tę drogę i postępujmy nią dniem i nocą, aż do miary wielkości według Pełni Chrystusa143.
[To nabożeństwo daje wielką wewnętrzną wolność.]
169. Szósty powód. Nabożeństwo to daje tym, którzy je wiernie praktykują, wielką wolność wewnętrzną, wolność dzieci Bożych144. Ponieważ przez nabożeństwo owo stajemy się niewolnikami Jezusa Chrystusa, ofiarując Mu się całkowicie – nasz Dobry Mistrz w nagrodę za tę naszą niewolę z miłości:
- uwalnia nas od wszelkich skrupułów i niewolniczych obaw, co duszę zacieśniają, krępują i splątują;
- rozszerza nasze serca przez święte zaufanie do Boga, sprawiając, że patrzymy na Niego jako na Ojca;
- wzbudza w nas czułą, dziecięcą miłość.
170. Nie będę tu dłużej udowadniał tej prawdy, poprzestając na przytoczeniu zdarzenia z żywota Matki Agnieszki od Jezusa, dominikanki z Langeac, która zmarła tamże w opinii świętości w roku 1634. Gdy miała zaledwie lat siedem i cierpiała straszliwe udręki duchowe, usłyszała głos, że jeśli chce być oswobodzona ze wszelkich swych dolegliwości i bezpieczna od wszystkich swych nieprzyjaciół, powinna jak najprędzej uczynić się niewolnicą Jezusa i Jego Najświętszej Matki. Gdy tylko powróciła do domu, zaraz oddała się Jezusowi i Jego Matce Najświętszej w całkowitą niewolę – chociaż wcześniej nie wiedziała, na czym nabożeństwo to polega – a znalazłszy łańcuszek żelazny, przepasała się nim, nosząc go potem aż do śmierci. Zaraz też, wszystkie jej dolegliwości duchowe i skrupuły ustały i odzyskała wielki pokój i radość serca, co skłoniło ją, by o nabożeństwie tym pouczyć kilka innych osób, które dzięki temu zrobiły ogromne postępy w życiu duchowym (należał do nich Olier, założyciel Seminarium św. Sulpicjusza, oraz kilku księży tegoż instytutu). Pewnego razu, ukazała się jej Najświętsza Panna i założyła jej na szyję złoty łańcuszek, na znak radości jaką sprawiła Jej Agnieszka, czyniąc się niewolnicą Jej Syna i Jej samej. Towarzysząca Maryi św. Cecylia, rzekła zaś do Niej: – Szczęśliwi są wierni niewolnicy Królowej nieba, zażyją oni bowiem prawdziwej wolności. Maryjo, służyć Tobie – to wolność!
[To nabożeństwo przynosi wielkie dobra bliźniemu.]
171. Siódmy powód. To, co nas powinno bardziej jeszcze zachęcić do praktykowania owego nabożeństwa, to wielkie korzyści, jakie nasi bliźni zeń czerpią. Przez nabożeństwo to bowiem ćwiczymy się bardzo skutecznie w miłości bliźniego, oddając przez ręce Maryi naszym bliźnim to, co mamy najdroższego, co stanowi wartość wynagradzającą i wstawienniczą wszystkich naszych dobrych uczynków, nie wyłączając najmniejszego nawet przebłysku dobrej myśli lub najdrobniejszego cierpienia. Godzimy się na to, aby wszystkie zdobyte przez nas, również w przyszłości, do śmierci, zadośćuczynienia, poświęcone były – według woli Najświętszej Dziewicy – dla nawrócenia grzeszników albo wybawienia dusz z czyśćca.
Czyż nie jest to doskonała miłość bliźniego?145 Czy nie tak powinien postępować prawdziwy uczeń Chrystusa, którego po miłości bliźniego poznaje się? Czyż nie jest to doskonały środek nawracania grzeszników – bez obawy narażania się na niebezpieczeństwo próżności – i wybawiania dusz z czyśćca, przy czym: nie robi się prawie nic ponad to, co każdy w swym stanie czynić powinien?
172. Trzeba tu zdać sobie sprawę z tego, jak wielkim dobrem jest nawrócenie grzesznika albo wybawienie duszy z czyśćca. Jest to dobro nieskończone, większe niż stworzenie nieba i ziemi, ponieważ przez to pozwalamy duszy posiąść Boga146. Gdybyśmy przy pomocy tej praktyki w całym naszym życiu uwolnili z czyśćca choćby jedną duszę lub nawrócili tylko jednego grzesznika, nie wystarczyłoby to by każdego prawdziwie miłosiernego człowieka zachęcić do praktykowania tego nabożeństwa?
Należy jednak zauważyć, że nasze dobre uczynki dzięki przejściu przez ręce Maryi nabierają większej czystości, a tym samym, większej zasługi oraz wartości zadośćczyniącej i wstawienniczej. Gdy idzie o pocieszenie dusz w czyśćcu lub o nawrócenie grzeszników, są one skuteczniejsze niż gdyby nie przechodziły przez dziewicze i szczodre ręce Maryi. Ten niewielki dar, który dajemy przez Najświętszą Dziewicę dobrowolnie i z bezinteresownej miłości, staje się w rzeczywistości dobrem tak potężnym, że uśmierza gniew Boga i sprowadza Jego miłosierdzie. I, być może, w chwili śmierci okaże się, iż osoby bardzo tej praktyce wierne w taki sposób uwolniły niejedną duszę z czyśćca, nawróciły niejednego grzesznika, choć niby spełniały tylko najprostsze obowiązki związane ze swym stanem życia. Jakaż stąd radość na Sądzie Bożym! Jaka chwała w wieczności!
[To nabożeństwo jest wspaniałym sposobem wytrwania.]
173. Ósmy powód. Do owego nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy zachęca nas skutecznie ta okoliczność, iż stanowi ono cudowny środek wytrwania w cnocie i wierności. Skąd bowiem bierze się to, iż większość nawróconych grzeszników nie potrafi wytrwać? Skąd bierze się to, że tak łatwo znów popadamy w grzech? Skądże pochodzi, że większa część sprawiedliwych, zamiast postępować w cnocie i wzrastać w łasce, częstokroć traci tę odrobinę posiadanych cnót i łask? Jak wykazałem poprzednio, nieszczęście to pochodzi stąd, że człowiek – przecież tak bardzo skażony, słaby i niestały – przecenia siebie samego, opiera się na własnych siłach i sądzi, że sam zdoła zachować skarb łask, cnót i zasług.
Przez to nabożeństwo Najświętszej Dziewicy, która jest wierna, powierzamy wszystko, co posiadamy; uznajemy Ją za Powiernicę wszelkich naszych dóbr natury i łaski; zawierzamy Jej wierności; opieramy się na Jej potędze, na Jej miłosierdziu i miłości, ażeby to Ona zachowała i pomnażała nasze cnoty i zasługi – wbrew diabłu, światu i ciału, czyniących wszystko, by je nam odebrać. Człowiek mówi do Maryi jak dziecko do matki, jak wierny sługa do swej pani: Depositum custodi – Strzeż depozytu mego147. Moja dobra Matko i Pani, uznaję, że dotąd za Twoją przyczyną otrzymałem więcej łask od Pana Boga, niż na to zasługiwałem, a smutne doświadczenia, jakie zdobyłem, pouczyły mnie, że skarb łaski noszę w bardzo kruchym naczyniu i że jestem zbyt słaby i nędzny, by go sam zachować. Młody jestem i wzgardzony148. Błagam Cię więc: wszystko, co posiadam weź w depozyt, i zachowaj Swą wiernością i potęgą. Jeśli Ty będziesz się mną opiekować, nie stracę nic; jeśli Ty mnie podtrzymywać będziesz, nie upadnę; jeśli Ty mnie osłaniać będziesz, uchronię się przed nieprzyjaciółmi.
174. O tym właśnie mówi św. Bernard, aby nas do tego nabożeństwa zachęcić: jeśli Ona cię wspiera, nie upadniesz; jeśli cię osłania, nie będziesz się lękał; gdy przewodzi, nie zaznasz znużenia; gdy okazuje ci łaskę, docierasz do portu zbawienia.
Św. Bonawentura mówi to samo dobitniej: Najświętsza Dziewica nie tylko sama zachowywana jest w pełni świętości, lecz utrzymuje i zachowuje świętych w pełni ich życia wewnętrznego, by nie zmniejszała się ich świętość. Maryja zapobiega, by nie obniżały się ich cnoty, by nie malały ich zasługi, żeby ich łaski nie ginęły, a szatani im nie szkodzili; kiedy zaś grzeszą, wstrzymuje karzącą rękę Syna.
175. Najświętsza Maryja Panna jest Dziewicą wierną, wiernością naprawiającą szkody spowodowane wiarołomstwem niewiernej Ewy, i wyprasza wszystkim, którzy się do Niej przywiążą, wierność Bogu i wytrwałość. Dlatego pewien święty porównuje Ją z silną kotwicą, co broni człowieka przed rozbiciem na wzburzonym morzu doczesnego życia, gdzie tyle dusz ginie z powodu braku tego silnego oparcia: Przywiązujemy, powiada on, dusze nadzieją do Ciebie jako do silnej kotwicy149. Przecież to do Niej najbardziej przywiązywali się święci, którzy ocaleli, i do Niej przywiązywali drugich, by wytrwali w cnocie. Szczęśliwi więc, tysiąckroć szczęśliwi są chrześcijanie, co teraz przywiązują się do Niej jako do silnej kotwicy i wiernie przy Niej trwają. Nie zgubią ich burze tego świata nie zniszczą ich niebieskich skarbów. Szczęśliwi wchodzący do Niej, jak do arki Noego! Wody potopu grzechu, w których tylu zginęło, nie zaszkodzą im; albowiem ci, mówi Maryja z Mądrością150 , którzy ze Mną nad swym zbawieniem pracują, nie upadną. Szczęśliwe niewierne dzieci nieszczęsnej Ewy, co przywiązują się do Matki i Dziewicy zawsze wiernej i niezawodnej151 i zawsze kochającej tych, co Ją kochają152, i to nie tylko miłością uczuciową, lecz miłością prawdziwą i skuteczną.
Chroni Ona swych czcicieli wielką obfitością łask, by nie cofali się w cnocie, nie upadali w drodze i nie utracili łaski Jej Syna.
176. Ta dobra Matka przyjmuje zawsze z czystą miłością wszystko, co oddajemy Jej na przechowanie, a będąc powiernicą, prawnie jest zobowiązana do przechowania tego, cośmy Jej powierzyli. Jak osoba, której powierzyłbym tysiąc złotych monet, jest zobowiązana do ich przechowania. Gdyby moje pieniądze zginęły z powodu zaniedbania, ona to byłaby za nie prawnie odpowiedzialna. Ale wierna Maryja nigdy przez zaniedbanie nie straci tego, co Jej powierzyliśmy. Prędzej przeminęłyby niebo i ziemia, niż Maryja stałaby się niedbała lub niewierna wobec tych, co Jej zaufali.
177. Biedne wy, dzieci Maryi! Jak wielkie są wasza słabość i wasza niestałość; jak bardzo skażona jest wasza natura. Przyznaję: pochodzicie z tego samego zepsutego szczepu, co reszta dzieci Adama i Ewy; lecz się nie zniechęcajcie. Raczej miejcie otuchę i cieszcie się! Oto tajemnica, jaką wam powierzam, której nie zna prawie nikt spośród chrześcijan, nawet najpobożniejsi.
Nie pozostawiajcie waszego złota i srebra w kufrach rozbitych. Już się do nich włamywał zły duch, co was okradł, i są one zbyt małe, słabe i zbyt stare, by mogły przechowywać tak wielki i kosztowny skarb. Nie lejcie zdrojów czystej i jasnej wody do waszych naczyń zepsutych i skażonych grzechem. Nawet gdy nie ma już tam grzechu, pozostała przykra woń, co zepsułaby wodę. Nie wlewajcie waszych wybornych win do starych beczek, napełnionych kiedyś lichym winem, bo wyborne skaziłoby się i łatwo mogłoby się rozlać.
178. Chociaż mnie dobrze rozumiecie, dusze wybrane, chcę jednak mówić do was bardziej otwarcie. Nie powierzajcie złota waszej miłości, srebra czystości, zdrojów łask niebieskich ani wina waszych zasług i cnót dziurawemu worowi, starej, połamanej skrzyni, naczyniu zepsutemu i skażonemu, jakim jesteście. Inaczej złupią was złodzieje, czyli szatani, którzy na to dniem i nocą czyhają; inaczej najczystsze Boże dary popsujecie złą wonią miłości własnej, zbytniej sobie ufności i samowoli.
W łono i serce Maryi – tu wlejcie wszystkie wasze skarby, łaski i cnoty: to jest naczynie duchowe, naczynie czcigodne, naczynie osobliwego nabożeństwa. Odkąd Bóg sam we własnej Osobie ze wszystkimi swymi doskonałościami zamknął się w tym naczyniu, stało się ono w pełni duchowe; stało się mieszkaniem duchowym najbardziej uduchowionych dusz, dusz najświetniejszych łagodnością, łaskami i cnotami i chwalebnym tronem największych książąt wieczności; stało się naczyniem szczególnego nabożeństwa mieszkaniem. Wreszcie, stało się Ono bogate jak niby Dom złoty, mocne jak Wieża Dawidowa, czyste jak Wieża z kości słoniowej.
179. O, jakże szczęśliwy jest człowiek, co wszystko oddał Maryi, który się Maryi ze wszystkim i we wszystkim powierza i dla Niej zatraca. Całkowicie należy on już do Maryi, a Maryja do niego. Śmiało może on mówić – z Dawidem: To zostało mi dane153. Maryja stworzona jest dla mnie. Lub – z umiłowanym uczniem: Wziąłem Ją za całe moje dobro154; lub – z Jezusem Chrystusem: Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje155.
180. Gdyby jakiś krytykujący umysł sądził, że przesadzam lub kieruję się wybujałą pobożnością, odpowiem mu, że mnie nie rozumie, niestety, a to dlatego, iż jest człowiekiem cielesnym, co nie pojmuje rzeczy duchowych, lub dlatego, iż należy do świata, niezdolnego przyjąć Ducha Świętego, lub wreszcie dlatego, że jest człowiekiem pysznym i przemądrzałym, potępiającym wszystko i pogardzającym wszystkim, czego nie rozumie. Natomiast ci, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale narodzili się z Boga156 i z Maryi, zrozumieją, co mówię, i znajdą w tym upodobanie. To dla nich właśnie piszę.
181. Jednym i drugim powtarzam jednak, że Najświętsza Maryja nigdy nie pozwoli się prześcignąć w miłości i hojności, ponieważ jest najszlachetniejsza i najhojniejsza ze wszystkich stworzeń, a za ofiarowaną Jej drobnostkę obficie daje z tego, co otrzymała od Boga. A zatem, jeśli jakaś dusza oddaje się Jej bez zastrzeżeń, jeśli w Niej pokłada całą swą ufność bez zarozumiałości i zuchwalstwa, ze swej strony pracuje nad zdobyciem cnót i opanowaniem namiętności, to i Maryja oddaje się takiej duszy całkowicie.
182. Niechże więc wierni słudzy Najświętszej Maryi Panny powtarzają śmiało za św. Janem Damasceńskim:
Pokładając ufność w Tobie, Matko Boża, będę zbawiony; pod Twym orędownictwem i opieką nie będę niczego się lękał; z Twoją pomocą będę zwalczał i zwyciężał moich nieprzyjaciół, gdyż nabożeństwo do Ciebie jest bronią zbawienia, jaką Bóg daje tym, których chce zbawić157.
__________
115 Zob. Mt 10, 29-30.
116 Jk 4, 6.
117 J 19, 27.
118 Zob. Rdz 32, 29.
119 Św. Augustyn (inter opera), In fest. Assumpt B.M., PL 39, 2130-2131.
120 Łk 1, 46.
121 Zob. Hbr 10, 57.
122 Św. Bernard, Serm. in Nativ. B.M.V.: de aqaeductu, n. 18, PL 183, 448 B (por. przyp. 14).
123 Patrz TPN 183-212.
124 Por. Boudon, Esclavage, tr. 1, r. 5, vol. 2, kol. 392.
125 2 Tm 3, 12.
126 Aplikacja słów z Księgi Przysłów (21,28 Wlg) do Najświętszej Maryi Panny.
127 Por. Ps 19, 6.
128 Mdr 4, 13.
129 Zob. Syr 3, 4.
130 Ps 91(92), 12 Wlg.
131 Ef 4, 13.
132 Wj 3, 14.
133 To znaczy do nas ludzi.
134 Zob. Ps 82,6. Stworzeni na obraz Boży (Rdz 1,27) i obdarzeni łaską przybrania za synów (Rz 8,15) wszyscy
jesteśmy wezwani do bycia „bogami” przez uczestnictwo w naturze samego Boga (zob. Katechizm Kościoła
Katolickiego poz. 460) – przyp. red.
135 Zapewne jest to książka zatytułowana Dieu seul ou Le saint esclavage de l’admirable Mère de Dieu, która
ukazała się w Paryżu w 1667 r. Montfort nawiązuje do niej dwa razy, co pozwala zakładać, że z niej korzystał,
szczególnie, jeśli idzie o rys historyczny.
136 Król Władysław IV, którego imię zapisane jest w księdze sodalicyjnej w Lowanium, polecił Ojcom Jezuitom
rozszerzenie tego nabożeństwa w swoim królestwie.
137 Tytuł ten z rozprawki Mancipium Virginis, Kolonia 1634.
138 Wolnomularstwo, czyli masoneria, to tajna ogólnoświatowa organizacja, przepojona duchem satanizmu,
skierowana zwłaszcza przeciwko Kościołowi katolickiemu. Jakże aktualna jest dzisiaj wypowiedź
św. Maksymiliana Marii Kolbego: „Czasy obecne wymagają od nas wielkiego poświęcenia i zaparcia się dla
janseniści, tak dziś masoneria, posługując się zdobyczami najnowszej techniki i kultury, siecią tajnych intryg
wpływa na oziębienie ducha religijnego wiernych. Z drugiej strony, różne sekty zastawiają swe macki,
podkopują zaufanie wiernych do duchowieństwa, odwodzą lud od Kościoła i nabożeństwa do Matki Bożej.
A co mówić o pomocy dla biednych pogan, złaknionych prawdy Bożej?
Doprawdy, ile to pracy czeka na nas jeszcze! Jak wiele trzeba będzie pokonać trudności, aby osiągnąć
zamierzony cel: zdobycie całego świata dla Niepokalanej i oddanie Jej na własność wszystkich dusz i każdej z
osobna, które są i będą. Trud to ponad siły ludzkie, toteż Maryja nie żąda od nas rzeczy nadzwyczajnych,
chce tylko, byśmy się stali posłusznymi narzędziami w Jej niepokalanych rękach, a wszystkie trudności Ona
sama pokona. Nam pozostaje tylko posłuszeństwo Jej woli, dziecięca ufność w bezgraniczną pomoc tej
najlepszej z matek. Jak dziecko – mówił Ludwik Maria Grignion – otrzymuje od matki pożywienie do jego słabośc
i dostosowane, tak wybrani czerpią pokarm duchowy i siłę u Matki Bożej. Jasno widzimy to w życiu Ludwika
Marii. Bez poparcia od ludzi, bez środków materialnych, uzbrojony jedynie tarczą ufności w pomoc
Niepokalanej, rzuca się w wir walki. Wyrzucany jednymi drzwiami, wchodzi drugimi, wszędzie siejąc miłość,
wiarę i ukojenie. A ile Maryja przez niego zdziałała i ile jeszcze zdziała przez pozostałe po nim pisma – to tylko
Jej wiadome”.
139 Łacińskie Oficjum o Błogosławionej Maryi Dziewicy.
140 Formalnie błądzi, kto z wiedzą i świadomością zaprzecza jakiemuś artykułowi wiary. Co do materii błądzi, kto
bezwiednie i w dobrej wierze błąd za prawdę uznaje.
141 Por. 2 Mch 1, 3.
142 Por. 1 Kor 12, 31.
143 Ef 4, 13.
144 Por Rz 8, 21.
145 Zob. J 13,35.
146 Św. Augustyn, Tract. 72 in Joan., PL 35, 1823.
147 1 Tym 6, 20.
148 Ps 119, 141.
149 Św. Jan Damasceński, Hom in Dorm. B.M.V., n. 14, PG, 96, 719.
150 Syr 24, 22.
151 Aplikacja słów św. Pawła (2Tym 2,13) do Najświętszej Maryi Panny.
152 Prz 8, 17.
153 Ps 118(119), 56 Wlg.
154 Por. J 19, 27.
155 J 17, 10.
156 J 1, 13.
157 Zob. przypis nr 11.
[3. Biblijna figura tego doskonałego nabożeństwa: Rebeka i Jakub]
183. Przedziwną figurę wszystkich prawd dotyczących Najświętszej Dziewicy oraz Jej dzieci i sług daje nam Duch Święty w Piśmie Świętym w historii Jakuba158, który otrzymał błogosławieństwo ojca Izaaka dzięki przebiegłości i staraniom swej matki, Rebeki. Najpierw historię tę opowiem, a potem objaśnię.
[Historia Jakuba]
184. Ezaw sprzedał Jakubowi swe prawo starszeństwa. Kilka lat później Rebeka, matka obu braci, która czule kochała Jakuba, przebiegłością całkiem świętą i pełną tajemnic zapewniła mu błogosławieństwo będące następstwem wspomnianego prawa. Kiedy bowiem podeszły w latach Izaak chciał przed śmiercią pobłogosławić swego ukochanego syna Ezawa, przywołał go, kazał mu iść na polowanie i ze złowionej zwierzyny przygotować potrawę. Następnie chciał go pobłogosławić. Rebeka szybko zawiadomiła o tym Jakuba, i kazała mu niezwłocznie przynieść dwa koźlęta ze stada. Z nich przyrządziła Izaakowi potrawę, którą, jak wiedziała, bardzo lubił. Następnie ubrała Jakuba w odzież Ezawa, którą przechowywała, a jego ręce i szyję pokryła skórą koźląt, aby ojciec, który utracił wzrok, dotykając włosów jego rąk, myślał, że to jest Ezaw. Rzeczywiście, Izaak zaskoczony głosem, który wydawał mu się być głosem Jakuba, kazał synowi zbliżyć się, a dotknąwszy sierści skór, którymi ów miał okryte ręce, rzekł: Głos wprawdzie jest głosem Jakuba, ale ręce – rękami Ezawa!159 Po spożyciu posiłku ucałował Jakuba, a gdy przy tym poczuł miłą woń jego odzieży, pobłogosławił go: życzył mu rosy nieba i żyzności ziemi. Ustanowił go panem wszystkich braci i zakończył swe błogosławieństwo tymi słowami: Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty. Każdy kto będzie cię błogosławił, niech będzie błogosławiony160.
Zaledwie Izaak wypowiedział te słowa, wszedł Ezaw z upolowaną zwierzyną i poprosił ojca o błogosławieństwo. Zdumienie ogarnęło świętego Patriarchę, gdy dowiedział się, co zaszło. Ale nie cofnął słowa; przeciwnie, zatwierdził swe błogosławieństwo, bo w całym tym zajściu jasno ujrzał palec Boży. Ezaw podniósł wówczas lament, jak zaznacza Pismo Święte, i obwiniając głośno swego brata o oszustwo, pytał ojca, czyżby posiadał on rzeczywiście jedno tylko błogosławieństwo.
Zdaniem Ojców Kościoła, Ezaw jest wyobrażeniem tych, co łączą Pana Boga ze światem i pragną zażywać wszystkiego razem, zarówno pociech niebieskich, jak i ziemskich. Izaak, wzruszony lamentem Ezawa, pobłogosławił go wreszcie, lecz błogosławieństwem ziemi, i uczynił go poddanym brata. Dlatego Ezaw zapłonął tak jadowitą nienawiścią do Jakuba, że czekał tylko śmierci ojca, by brata zabić. Jakub zaś nie uszedłby śmierci, gdyby nie kochająca matka Rebeka, umiejąca go osłonić swoją przezornością i dobrymi radami, do których Jakub chętnie się stosował.
[Interpretacja historii Jakuba]
185. Zanim wyjaśnię tę piękną historię, muszę zaznaczyć, iż – według wszystkich Ojców Kościoła i komentatorów Pisma Świętego – Jakub jest wyobrażeniem Jezusa Chrystusa i wybranych do chwały wiecznej. Ezaw natomiast przedstawia odrzuconych. By to zrozumieć, wystarczy przyjrzeć się czynom i zachowaniu obu braci.
- Starszy brat Ezaw był silny i krzepki na ciele, sprawny i zręczny w strzelaniu z łuku; zabijał mnóstwo zwierzyny.
- Prawie nigdy nie było go w domu, bo ufając jedynie własnej sile i zręczności, pracował sam tylko, osobno.
- Nie zadawał sobie dużo trudu, by podobać się matce swej, Rebece, i nic w tym celu nie czynił.
- Tak był łakomy i tak dogadzał swemu żołądkowi, że sprzedał prawo starszeństwa za miskę soczewicy.
- Podobnie jak Kain, zazdrościł swemu bratu i zawzięcie go prześladował.
186. Oto postępowanie, jakim stale odznaczają się odrzuceni:
1. W sprawach doczesnych ufają własnym tylko siłom i własnemu sprytowi. Bywają bardzo silni, zręczni i światli w sprawach tej ziemi, natomiast bardzo są słabi i nieoświeceni w sprawach nieba. I dlatego:
187. 2. Wcale nie przebywają, lub przebywają mało we własnym domu, czyli w swym wnętrzu, będącym owym istotnym, duchowym mieszkaniem, jakie Bóg dał każdemu człowiekowi, by w nim za Jego przykładem przebywał: Bóg bowiem zawsze przebywa u siebie. Odrzuceni nie lubią odosobnienia, ani życia duchowego, ani pobożności wewnętrznej. Ludzi żyjących życiem wewnętrznym, co wycofali się ze świata i co oddają się więcej pracy wewnętrznej niż zewnętrznej, uważają za umysły ciasne, za świętoszków i zacofańców.
188. 3. Odrzuceni nie troszczą się wcale o nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy, Matki wybranych. Owszem, otwarcie nie żywią do Niej nienawiści, oddają Jej niekiedy cześć, mówią, że Ją kochają; odprawiają ku Jej chwale jakieś nabożeństwo. Poza tym, nie znoszą, by inni Ją czule kochali, bo nie mają dla Niej czułości Jakuba. Co się tyczy tego nabożeństwa (któremu dobre dzieci i słudzy Maryi wiernie się oddają, chcąc zjednać sobie Jej miłość), ustawicznie je krytykują, nie wierząc, by ono było im do zbawienia potrzebne. Sądzą, że jeśli otwarcie nie nienawidzą Najświętszej Dziewicy lub otwarcie nie gardzą nabożeństwem do Niej, już zasłużyli sobie na Jej łaskę i są Jej sługami, zwłaszcza, gdy odmówią lub odklepią kilka modlitw na Jej cześć, nie mając zresztą żadnej dla Niej miłości i nie troszcząc się wcale o poprawę samych siebie.
189. 4. Sprzedają swe prawo starszeństwa, to jest rozkosze raju, za miskę soczewicy, czyli za przyjemności tej ziemi. Śmieją się, piją, jedzą, bawią się, grają, tańczą itp., nie starając się bynajmniej o to, podobnie jak Ezaw, by stać się godnymi błogosławieństwa Ojca Niebieskiego. Słowem, myślą tylko o ziemi; mówią i pracują tylko dla ziemi i jej przyjemności; sprzedają za małą chwilę, za próżne kadzidło chwały i za kawałek żółtej czy białej twardej ziemi161 – łaskę Chrztu św., szatę niewinności i dziedzictwo niebieskie.
190. 5. Wreszcie, odrzuceni nienawidzą wybranych, otwarcie lub skrycie, prześladują ich, ciemiężą, gardzą nimi, krytykują ich, zniesławiają, okradają, oszukują, zubożają, wypędzają i chcieliby obrócić ich w proch. Sami zaś zbijają majątek, zażywają przyjemności, wiedzie im się dobrze, wzbogacają się, awansują i żyją wygodnie.
191. 1. Jakub, młodszy, słabszej budowy ciała, łagodny i cichy, przebywał zwykle w domu, by zyskać sobie przychylność swej matki, Rebeki, którą czule kochał, a jeśli wychodził z domu, to nie z własnej woli ani dlatego, jakoby ufał własnemu sprytowi, lecz z posłuszeństwa wobec matki.
192. 2. Kochał i czcił matkę, przebywał więc w domu, by przy niej być. Czuł się najszczęśliwszy, gdy ją widział. Unikał wszystkiego, co by się mogło jej nie podobać, a czynił, o czym tylko sądził, że sprawi jej radość. Wszystko to potęgowało miłość, którą Rebeka żywiła do niego.
193. 3. Był on we wszystkim uległy i całkowicie posłuszny ukochanej matce. Jej rozkazy wykonywał bez zastrzeżeń, szybko i z prawdziwej miłości. Na każde jej zawołanie młody Jakub biegł i pilnie pracował. Bezwzględnie wierzył we wszystko to, co mu mówiła, niczego nie poddając w wątpliwość. I tak, np., kiedy mu zleciła, by przyniósł dwa koźlęta na potrawę dla ojca Izaaka, nie upierał się, że jedno koźlę zupełnie wystarczy, na przygotowanie posiłku dla jednego człowieka, ale nie zastanawiając się, zrobił, co matka mu zleciła.
194. 4. Miał wielkie zaufanie do swej ukochanej matki. Nie polegał na własnej zaradności i zręczności, lecz jedynie na matki staraniach i opiece, dlatego wzywał jej we wszelkich swych potrzebach i radził się jej we wszelkich wątpliwościach. I tak, np., gdy ją zapytał, czy zamiast błogosławieństwa nie otrzyma on od ojca przekleństwa, uwierzył jej i zaufał, kiedy mu odrzekła, że wówczas wzięłaby owo przekleństwo na siebie.
195. 5. Wreszcie, starał się naśladować cnoty, jakie widział u swej matki, i zdaje się, że jednym z powodów, dla których chętnie pozostawał w domu, było właśnie to pragnienie naśladowania jej tak bogatej w cnoty, oraz chęć przebywania z dala od złego towarzystwa, psującego dobre obyczaje. Przez to stał się godny otrzymania od ojca podwójnego błogosławieństwa.
196. Takim też postępowaniem każdego dnia odznaczają się wybrani:
1. Przebywają oni z Matką stale w domu, to znaczy lubią odosobnienie; żyją życiem duchowym, się chętnie modlą, idąc za przykładem Matki, Najświętszej Dziewicy, której cała chwała jest wewnątrz i która w ciągu całego swojego życia tak bardzo miłowała odosobnienie i modlitwę. Wprawdzie raz po raz bywają oni w świecie, lecz dzieje się to z posłuszeństwa dla woli Boga i ich ukochanej Matki, by wypełnić obowiązki swego stanu. Choćby nie wiadomo, jak wielkich dzieł dokonywali na zewnątrz, to jednak o wiele bardziej cenią te, których dokonują w życiu wewnętrznym, wspólnie z Najświętszą Dziewicą. To tutaj spełniają oni wielkie dzieło doskonalenia się, wobec którego wszelkie inne dzieła są tylko dziecięcą igraszką. Dlatego, gdy czasem ich bracia i siostry pracują na zewnątrz, z całych sił, ze sprytem i dobrym skutkiem – w opinii i przychylności świata – oni w świetle Ducha Świętego poznają, że o wiele więcej chwały, dobra i przyjemności przynosi pozostawanie w ukryciu i odosobnieniu z Jezusem Chrystusem – ich wzorem, w całkowitym i doskonałym poddaniu się ich Matce, aniżeli czynienie własnymi siłami cudów natury i łaski w świecie, jak czyni to tylu Ezawów i odrzuconych. Dobrobyt i bogactwo będzie w jego domu162. Chwała dla Boga i bogactwo dla człowieka znajdują się w domu Maryi.
Panie Jezu, jak godne miłości są przybytki Twoje! Wróbel znalazł dom, gdzie zamieszka, a jaskółka gniazdo, gdzie złoży swe pisklęta163. Jakże szczęśliwy jest człowiek, który mieszka w domu Maryi, kędy Ty pierwszy, Panie, uczyniłeś sobie mieszkanie! W tym przybytku wybranych otrzymuje on pomoc od Ciebie samego i tam układa w swym sercu drogi i stopnie wszystkich cnót, by się wznieść ku doskonałości na tym łez padole. Jakże miłe są przybytki Twoje, Panie Zastępów!164
197. 2. Miłują oni czule i czczą prawdziwie Najświętszą Maryję Pannę jako swą dobrą Matkę i Panią. Kochają Ją nie tylko ustami, ale i dobrymi czynami; czczą Ją nie tylko zewnętrznie, lecz też w głębi swych serc. Podobnie jak Jakub, unikają oni wszystkiego, co by mogło się Jej nie podobać, a spełniają gorliwie wszystko, co w ich przekonaniu zaskarbi im Jej życzliwość. Przynoszą Jej i ofiarują nie dwa koźlęta, jak Jakub Rebece, lecz to, co owe koźlątka wyobrażają, a więc swą duszę i ciało oraz wszystko, co do nich należy, aby Maryja:
- przyjęła ich jako swoją własność;
- sprawiła, by obumarli dla grzechu i dla samych siebie, odzierając i ogołocając ich ze skóry miłości własnej, by w ten sposób podobali się Jezusowi, Jej Synowi, który tylko tych chce mieć za przyjaciół i uczniów, co dla samych siebie umarli;
- ukształtowała ich według upodobania Ojca Niebieskiego, które Ona zna lepiej niż jakiekolwiek inne stworzenie, oraz na najwyższą Jego chwałę;
- przez swą opiekę i orędownictwo sprawiła, że ciało i dusza wolne od wszelkiej skazy, obumarłe sobie, całkowicie ogołocone i doskonale przysposobione, staną się przedziwną ucztą, godną ust i błogosławieństwa Ojca Niebieskiego.
Czyż nie tak postępować będą wybrani, którzy ukochają i będą praktykować to doskonałe poświęcenie się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi, by przez to dać Jezusowi i Maryi świadectwo miłości praktycznej i odważnej?
Odrzuceni mówią dostatecznie dużo, że kochają Jezusa, że kochają i czczą Maryję, jednak w istocie – nie kochają i nie czczą Jej tak, by Jej poświęcić swe ciało ze wszystkimi zmysłami oraz swą duszę łącznie z władzami, jak to czynią wybrani.
198. 3. Wybrani są ulegli i posłuszni Najświętszej Dziewicy, swej ukochanej Matce, na wzór Jezusa Chrystusa, który z trzydziestu trzech lat, przeżytych na ziemi, poświęcił trzydzieści, by przez doskonałe i całkowite posłuszeństwo swej świętej Matce wielbić Boga, swego Ojca. Są Jej posłuszni i postępują dokładnie według Jej wskazówek, jak młody Jakub wobec Rebeki, gdy do niego rzekła: Synu mój, posłuchaj mego polecenia165, lub jak słudzy na godach w Kanie Galilejskiej, do których Najświętsza Dziewica zwróciła się ze słowami: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie166. Dzięki temu, że był posłuszny Matce, Jakub otrzymał błogosławieństwo w sposób zaiste cudowny, jakkolwiek naturalnym biegiem rzeczy nie powinien był go otrzymać. Podobnie słudzy w Kanie Galilejskiej, co usłuchali Najświętszej Dziewicy, dostąpili zaszczytu ujrzenia pierwszego cudu Jezusa Chrystusa, który na prośbę Matki Najświętszej przemienił wodę w wino. Tak samo wszyscy, którzy do końca czasów otrzymywać będą błogosławieństwo Ojca Niebieskiego i będą godni cudów łask Bożych, otrzymają je wyłącznie dla doskonałego posłuszeństwa wobec Maryi. Przeciwnie naśladowcy Ezawa: utracą oni błogosławieństwo wskutek braku posłuszeństwa wobec Najświętszej Dziewicy.
199. 4. Mają oni wielkie zaufanie do dobroci i potęgi Najświętszej Dziewicy, swej dobrej Matki, i wzywają nieustannie Jej pomocy; wpatrują się w Nią jako w Gwiazdę przewodnią, wskazującą im kierunek i prowadzącą ich szczęśliwie do portu. Szeroko otwartym sercem odsłaniają Jej swe cierpienia i potrzeby. Tulą się do Jej miłosiernych i pełnych słodyczy piersi, by za Jej wstawiennictwem uzyskać przebaczenie grzechów lub zakosztować Jej matczynej słodyczy w trudach i kłopotach. Wręcz rzucają się na Jej pełne miłości i dziewicze łono, ukrywają się tam i w przedziwny sposób zatracają, by znaleźć się w ogniu czystej miłości, oczyścić się z najmniejszej skazy i posiąść w całej pełni Jezusa, który przebywa tam jako na najchwalebniejszym swym tronie. O, jakież to szczęście! Nie sądźcie – mówi opat Guerryk- że więcej szczęścia daje mieszkanie na łonie Abrahama niż na łonie Maryi, skoro Pan umieścił tam swój tron. Inaczej odrzuceni: pokładają całą swą nadzieję w sobie, wraz z synem marnotrawnym spożywają pokarm wieprzów, z ropuchami żywią się tylko ziemią i z ludźmi światowymi kochają jedynie rzeczy widzialne i zewnętrzne; nie kosztują słodyczy z łona i piersi Maryi, nie znajdują pewnej ufności i silnego oparcia w Najświętszej Dziewicy, dobrej Matce. Kochają i zaspokajają marny głód swój, który odczuwają na zewnątrz, jak mówi św. Grzegorz, ponieważ nie chcą kosztować słodyczy, która została przygotowana w ich własnym wnętrzu oraz w Jezusie i Maryi.
200. 5. Wreszcie, wybrani strzegą dróg Najświętszej Dziewicy, swej dobrej Matki, to znaczy naśladują Ją i dlatego są prawdziwie szczęśliwi i pobożni. Stanowi to niewątpliwie znamię ich przyszłej chwały wiecznej, jak to im ta dobra Matka mówi: „Błogosławieni, którzy dróg moich strzegą167″, czyli: szczęśliwi są ci, co z pomocą łaski Bożej ćwiczą się w moich cnotach i co idą śladami mego życia. Są oni szczęśliwi za życia dzięki obfitości łask i słodyczy, których udzielam im z własnej pełni o wiele obficiej niż tym, którzy mnie nie naśladują tak wiernie. Szczęśliwi są w godzinę śmierci, tak łagodnej dla nich i spokojnej; zazwyczaj wtedy jestem obecna i sama wprowadzam ich do radości wiecznej. Wreszcie szczęśliwi są w wieczności, gdyż żaden z mych wiernych i dobrych sług, który za życia naśladujący me cnoty, jeszcze nie zginął”.
Przeciwnie odrzuceni: bywają nieszczęśliwi za życia, w godzinie śmierci i w wieczności, bo nie naśladują cnót Najświętszej Dziewicy, zadowalając się tym, że czasem wstąpią do jakiegoś bractwa, że odmówią kilka modlitw na Jej cześć lub powierzchownie spełnią jakieś inne pobożne ćwiczenie.
Najświętsza Dziewico, moja dobra Matko, jakże szczęśliwi są – powtarzam to raz jeszcze w uniesieniu serca – jakże szczęśliwi są ci, co nie dają się zwieźć jakimś do Ciebie fałszywym nabożeństwom i wiernie strzegą Twoich ścieżek, Twych rad i rozkazów! Lecz również: jakże nieszczęśliwi i przeklęci są ci, którzy nadużywając nabożeństwa do Ciebie, nie zachowują przykazań Twego Syna: Przeklęci odstępcy od Twych przykazań!168.
[Miłosierne uczynki spełnione przez Najświętszą Dziewicę wobec swych wiernych sług.]
201. Oto uczynki miłosierdzia Najświętszej Dziewicy, najlepszej z matek, wobec tych swoich wiernych dzieci które Jej się oddały tak, jak powiedziałem, i na wzór Jakuba.
[1. Miłuje ich.]
1. Maryja kocha wierne swe sługi: Tych kocham, którzy mnie kochają169. Maryja kocha ich, ponieważ:
- jest ich prawdziwą Matką, a każda matka kocha dziecko, owoc swego łona;
- kocha ich z wdzięczności, gdyż oni prawdziwie Ją kochają jako swą dobrą Matkę;
- kocha ich, bo Bóg ich kocha jako swych wybranych: Jakuba umiłowałem, a Ezawa miałem w nienawiści170;
- kocha ich, gdyż oni ofiarowali się Jej całkowicie i są Jej cząstką i Jej dziedzictwem: W Izraelu obejmij dziedzictwo171;
202. e) kocha ich czule i bardziej niż wszystkie matki razem. Spróbujcie sobie złożyć całą miłość naturalną, jaką matki całego świata miłują swe dzieci, w sercu jednej matki dla jednego dziecka. Jeśli prawdą jest, że matka ta kochałaby swoje dziecko niezrównanie, to niemniej jest prawdą, iż Maryja niewspółmiernie bardziej kocha swe dzieci, niż owa matka kochałaby swego jedynaka.
Maryja kocha nie tylko serdecznie, ale i skutecznie. Jej Miłość dla nich jest bardziej czynna i skuteczniejsza niż miłość Rebeki do Jakuba. Oto, co czyni ta dobra Matka, której Rebeka jest tylko figurą, by uzyskać dla swych dzieci błogosławieństwo Ojca Niebieskiego:
203. 1. Podobnie, jak Rebeka, upatruje stosownej chwili, by im dobrze czynić, uczynić ich wielkimi i bogatymi. W Bogu widząc jasno wszystko dobro i zło, szczęście i nieszczęście, Boże błogosławieństwo i przekleństwo, układa przezornie wszystko tak, by swe wierne sługi chronić przed wszelkiego rodzaju złem, a obdarzać ich wszelkim dobrem. Jeśli więc u Boga można osiągnąć pomyślność przez wierne pełnienie jakiegoś urzędu, to Maryja z pewnością tę pomyślność zapewni niejednemu ze swoich dobrych dzieci i sług, i da im łaskę wierności do końca. Ipsa procurat negotia nostra jak mówi pewien święty172.
204. 2. Udziela im dobrych rad, jak Rebeka Jakubowi,: Synu mój, posłuchaj mego polecenia173. Między innymi, poddaje im myśl przyniesienia Jej i ofiarowania dwóch koźlątek, czyli duszy i ciała, by mogła przyrządzić z nich miłą Bogu ucztę. Zachęca ich, by robili wszystko, czego Jezus, Syn Jej, słowem i przykładem nauczał. Jeśli sama nie udziela im tych rad, czyni to przez aniołów, którzy nie znają większego zaszczytu i szczęścia nad okazanie posłuszeństwa Jej nakazowi zstąpienia na ziemię i pomagania wiernym Jej sługom.
205. 3. A kiedy już poświęcili Jej ciało, duszę oraz wszystko, co do nich należy, cóż wtedy czyni ta dobra Matka? – To, co uczyniła niegdyś Rebeka z dwoma koźlętami, które jej przyniósł Jakub:
- zabija je; każe im, by umarli w życiu starego Adama;
- odziera ich ze skóry, tj. z ich naturalnych skłonności, miłości własnej, samowoli i z przywiązania do wszystkich stworzeń;
- oczyszcza je ze zmaz nieczystości i grzechów;
- przygotowuje ich według upodobania Bożego i ku najwyższej Jego chwale. A ponieważ jedynie Maryja doskonale zna upodobania Boże i najwyższą chwałę Najwyższego, tylko Ona może nieomylnie przygotować i przysposobić nasze ciało i duszę do owego najwznioślejszego upodobania Bożego, do owej chwały nieskończonej i niewysłowionej.
206. 4. Ta dobra Matka otrzymując doskonałą ofiarę, którą w tym nabożeństwie składamy Jej z samych siebie, z naszych zasług i zadośćuczynień, bierze nas w swe posiadanie, uwalnia ze starych, krępujących nas szat, i czyni godnymi ukazania się przed Obliczem Ojca Niebieskiego.
- Przyodziewa nas w szaty czyste, nowe, kosztowne i wonne starszego Ezawa, czyli Jezusa Chrystusa, swego Syna, które przechowuje w swym domu, to znaczy, nad którymi ma władzę, będąc Skarbniczką i powszechną Szafarką zasług i cnót swego Syna, Jezusa Chrystusa, a które daje, komu chce, jak chce i w tej mierze, w jakiej chce, jak widzieliśmy wyżej.
- Owija szyję i ręce swych sług skórami zabitych i odartych koźląt, to znaczy: przyozdabia ich zasługami i bogactwem uczynków, które sami spełnili. Niszczy i usuwa wszystko, co w nich jest nieczyste i niedoskonałe, nie rozpraszając nic z dóbr, jakie w nich zdziałała łaska. Strzeże je i pomnaża, by nimi przyozdobić i wzmocnić szyję i ręce swych dzieci, to znaczy, by ich wzmocnić do niesienia jarzma Pańskiego, które nosi się na karku, oraz do pełnienia wielkich rzeczy na chwałę Bożą i dla zbawienia ich biednych braci;
- Maryja daje nową woń i nowy urok tym szatom, oddając im szaty własne, tj. swoje zasługi i cnoty, przy śmierci przekazane im w testamencie, jak mówi pewna święta zakonnica174 zmarła w ubiegłym stuleciu w opinii świętości, która dowiedziała się o tym z objawienia. Wszyscy zatem wierni Jej słudzy i niewolnicy szaty mają podwójne, mianowicie szaty Jej Syna i Jej własne: Wszyscy domownicy Jej mają po dwie suknie175. I dlatego nie potrzebują obawiać się zimna Jezusa Chrystusa, który jest biały jak śnieg i którego odrzuceni, nieodziani, pozbawieni zasług Jezusa Chrystusa i Najświętszej Dziewicy, nie będą mogli znieść.
207. 5. Wreszcie, Maryja sprawia, iż wierni Jej słudzy otrzymują błogosławieństwo Ojca Niebieskiego, choć – jako dzieci młodsze i przybrane – otrzymać go nie powinni. Odziani w szaty zupełnie nowe, bardzo kosztowne i nadzwyczaj pięknej woni, z ciałem i duszą doskonale przysposobioną, zbliżają się z ufnością do łoża, na którym spoczywa ich Ojciec Niebieski. Słyszy On i rozróżnia ich głos, będący głosem grzesznika. Wszakże dotyka ich rąk pokrytych skórami, czuje piękną woń ich odzienia, spożywa z radością to, co Maryja, ich Matka, przygotowała, a rozpoznając w nich zasługi i piękną woń swego Syna i Jego Najświętszej Matki:
- daje im podwójne błogosławieństwo rosy niebieskiej176, czyli łaski Bożej, będącej zaczynem chwały: Napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich – w Chrystusie177, oraz błogosławieństwo żyznej ziemi178, to znaczy, że ten Dobry Ojciec daje im chleb powszedni i wystarczającą obfitość dóbr tego świata.
- czyni ich panami pozostałych braci, czyli odrzuconych. Choć panowania tego nie zawsze widać na tym przemijającym świecie179, gdzie często panują odrzuceni: Bezbożni mówić będą zuchwale i bezwstydnie i przechwalać się będą180, Widziałem jak występny się pysznił181, to jednak jest ono prawdziwe i okaże się jawne na tamtym świecie, gdzie sprawiedliwi, jak mówi Duch Święty, będą sądzić ludy, zapanują nad narodami182.
- Majestat Boży błogosławi nie tylko im samym i ich dobrom, lecz nadto błogosławi wszystkim, którzy im będą błogosławić, a przeklina tych, co będą im złorzeczyć, i prześladować ich i przeklinać.
[2. Zaopatruje ich we wszystko.]
208. Drugim czynem miłosierdzia Najświętszej Dziewicy wobec wiernych sług, jest to, że zaopatruje ich we wszystko, co dotyczy ciała i duszy. Daje im podwójne szaty, jak dopiero co wykazaliśmy. Częstuje ich najbardziej wyszukanymi potrawami ze stołu Bożego; daje im Chleb Życia183, który ukształtowała. Drogie dzieci, mówi im słowami Mądrości, nasyćcie się mymi owocami184, to znaczy Jezusem, Owocem Żywota, który dla was wydałam na świat. Chodźcie, powtarza im, spożywajcie mój chleb, którym jest Jezus, i pijcie wino Jego miłości, które zmieszałam z mlekiem piersi moich185. Jako Skarbniczka i Szafarka łask Najwyższego, Maryja rozdziela znaczną a najlepszą ich część, by nią żywić i utrzymywać swoje dzieci i sługi. Są oni utuczeni na Chlebie żywym, są upojeni186 winem, co rodzi dziewice187. Dlatego z łatwością noszą oni jarzmo Chrystusa i prawie nie odczuwają jego ciężaru188, za sprawą oliwy pobożności, dzięki której gnije drzewo jarzma.
[3. Prowadzi ich i nimi kieruje.]
209. Trzecie dobrodziejstwo, jakie Dziewica Maryja wyświadcza swoim wiernym sługom, polega na tym, że prowadzi ich i kieruje nimi według woli swego Syna. Rebeka prowadziła młodego Jakuba i od czasu do czasu dawała mu dobre rady, by zapewnić mu błogosławieństwo ojca i uchronić przed zazdrością i prześladowaniem brata Ezawa.
Maryja, która jest Gwiazdą Przewodnią, prowadzi wszystkie swe wierne sługi do dobrego portu; wskazuje im drogę wiodącą do życia wiecznego, pozwala im unikać niebezpiecznych kroków; prowadzi ich za rękę ścieżkami sprawiedliwości189; podtrzymuje ich, by nie upadli, a podnosi, kiedy upadli; jako Miłosierna Matka upomina ich, gdy w czymś uchybili, a nieraz nawet karci ich z miłością. Czyż może zbłądzić w drodze do wieczności dziecko posłuszne Maryi, swej Żywicielce i światłej Kierowniczce? Idąc Jej śladami – mówi św. Bernard – nie zgubisz się. Nie obawiajcie się, by prawdziwe dziecko Maryi mogło ulec diabelskim podszeptom i popaść w formalną herezję. Tam, gdzie Maryja wskazuje kierunek, tam ani duch ciemności ze swymi mamidłami, ani odszczepieńcy z całą swą przebiegłością dostępu nie mają. Jeśli Maryja cię trzyma, nie upadniesz.
[4. Broni ich i strzeże.]
210. Czwartą przysługą, którą Maryja oddaje swym wiernym dzieciom i sługom, jest to, że ich broni i osłania przed nieprzyjaciółmi. Przez swe starania i czujność Rebeka uchroniła Jakuba od wszelkich niebezpieczeństw, w jakich się znajdował, a w szczególności od śmierci. Brat Ezaw byłby mu ją na pewno zadał, gdyż żywił doń nienawiść i zazdrość, jak niegdyś Kain wobec Abla190. Maryja, Dobra Matka wybranych, ukrywa ich pod swymi opiekuńczymi skrzydłami niczym kokosz pisklęta191. Rozmawia z nimi, zniża się do nich, współczuje ich słabościom. By ich uchronić przed jastrzębiem i sępem, okrąża ich i towarzyszy im groźna jak zbrojne zastępy192. Czyż człowiek otoczony stutysięczną armią będzie się obawiał swych nieprzyjaciół? A wierny sługa Maryi, otoczony Jej opieką i potęgą królewską, jeszcze mniej ma podstaw do obawy. Ta dobra Matka i można Władczyni niebios szybciej wysłałaby milionowe hufce aniołów na pomoc słudze swemu, niżby ktokolwiek mógł rzec, że wierny sługa, który się Jej zawierzył, został pokonany przez złość, liczbę i siłę nieprzyjaciół.
[5. Wstawia się za nimi.]
211. Piąte wreszcie i największe dobro, jakiego Maryja udziela swym wiernym czcicielom, polega na tym, że wstawia się za nimi u Syna i uśmierza Jego gniew swymi prośbami, jednoczy ich z Jezusem bardzo głęboką więzią i w niej zachowuje.
Rebeka kazała zbliżyć się Jakubowi do łoża ojca. Ten dobry człowiek dotknął syna, uścisnął i nawet ucałował go z radością; zadowolony i nasycony smacznie przyrządzonym mięsiwem, które mu przyniósł Jakub. Wielce uradowany poczuł wyszukaną woń jego szat i zawołał: Oto woń mego syna, jak woń pełnego pola, które pobłogosławił Pan193.
To pełne pole, którego woń oczarowała serce ojca, to nic innego jak woń cnót i zasług Maryi, tego pola pełnego łaski, na którym Bóg Ojciec zasiał ziarno pszeniczne wybranych: swego Jedynego Syna.
Dziecko pachnące piękną wonią Maryi z radością wita Jezus Chrystus, który jest Ojcem przyszłego wieku194. Natychmiast i doskonale jednoczy się ono z Nim, Już to szerzej pokazaliśmy.
212. Maryja zaś, napełniwszy swe dzieci i wierne sługi swymi względami i uzyskawszy dla nich błogosławieństwo Ojca Niebieskiego i zjednoczenie z Jezusem Chrystusem; zachowuje je w Jezusie Chrystusie i Jezusa Chrystusa w nich; chroni je i zawsze czuwa nad nimi, by nie utracili łaski Bożej i nie wpadli w sidła nieprzyjaciół: utrzymuje świętych w ich pełni i uzyskuje dla nich łaskę wytrwania aż do końca.
Oto wytłumaczenie tej dawnej i wspaniałej figury wybraństwa i odrzucenia, opowieści tak mało zgłębianej, a tak pełnej tajemnic.
____________
158 Rdz 27.
159 Rdz 27, 22.
160 Rz 27, 29.
161 Określenie złota i srebra.
162 Ps 112, 3.
163 Ps 84, 4.
164 Ps 84, 2.
165 Rdz 27, 8.
166 J 2, 5.
167 Prz 8, 32.
168 Ps 119, 21.
169 Prz 8, 17.
170 Rz 9, 13.
171 Syr 24, 8.
172 „Ona sama kieruje naszymi sprawami” – Rajmund Jordan.
173 Rdz 27, 8.
174 W rękopisie przed poprawieniem było: „pewna święta osoba.” Chodzi o Marię z Agredy (1602-1665), która
faktycznie tak ujmuje w swojej książce La cité mystique de Dieu, s. 3, k. 8, r. 18 [tłum. pol.: Bł. Maria od
Jezusa z Agredy, Mistyczne Miasto Boże, czyli Żywot Matki Boskiej, Warszawa-Struga 1985].
175 Prz 31, 21 Wlg.
176 Rdz 27, 28.
177 Ef 1, 3.
178 Rdz 27, 28.
179 Zob. 1 Kor 7, 31.
180 Ps 94, 4.
181 Ps 35, 37.
182 Mdr 3, 8.
183 Por. J 6, 35.
184 Syr 24, 26 Wlg.
185 Zob. Prz 9, 5; Pnp 5,1.
186 Oczywiście w znaczeniu duchowym.
187 Zob. Za 9, 17.
188 Por. Mt 11, 30.
189 Por. Ps 23, 3.
190 Por. Rdz 4, 8.
191 Por. Mt 23, 37.
192 Pnp 6, 4.
193 Rdz 27, 27 Wlg.
194 Por. Iz 9, 6.
[4.] Cudowne skutki, jakie to nabożeństwo powoduje w duszy, która jest mu wierna.
213. Drogi bracie, bądź przekonany, że jeśli będziesz wierny praktykom zewnętrznym i wewnętrznym tego nabożeństwa, które zaraz wymienię, wówczas:
[Poznasz siebie i wzgardzisz sobą.]
1. Dzięki światłu, którego udzieli ci Duch Święty przez Maryję, drogą swą Oblubienicę, poznasz swoją skażoną naturę, zepsucie i niezdolność do wszelkiego dobra195, o ile Bóg nie jest jego źródłem jako stwórca natury lub łaski, a dzięki temu rozpoznaniu będziesz sobą gardził, będziesz myślał o sobie tylko ze wstrętem. Będziesz na siebie patrzył jak na ślimaka, który wszystko brudzi swym śluzem, jak na ropuchę, co wszystko zatruwa swą trucizną, lub jak na złośliwego węża, co tylko czyha, by kogoś oszukać. Wówczas pokorna Maryja pozwoli ci brać udział w swej głębokiej pokorze i sprawi, iż będziesz sobą gardził; nie będziesz gardził nikim innym, i ukochasz pogardę.
[Udział w wierze Maryi.]
214. 2. Najświętsza Dziewica pozwoli ci uczestniczyć w swej wierze, która za Jej ziemskiego życia była większa niż wiara wszystkich patriarchów, proroków, apostołów i świętych. Teraz, królując w niebie, tej wiary nie ma, bo w świetle chwały wszystko widzi w Bogu. Ale za przyzwoleniem Najwyższego nie utraciła jej, wstępując do chwały; zachowała ją i zachowuje w Kościele wojującym dla swych najwierniejszych sług i służebnic. Im więcej zatem względów zaskarbisz sobie u tej dostojnej Władczyni i wiernej Dziewicy, tym więcej w twym postępowaniu będzie czystej wiary: wiary czystej, co sprawi, że nie będziesz się troszczył o to, co zmysłowe i nadzwyczajne; wiary żywej i ożywianej miłością, dzięki której jedyną pobudką twych czynów będzie czysta miłość; wiary silnej i niewzruszonej jak skała, dzięki której pozostaniesz niezachwiany i niezłomny wśród życiowych burz i zamętu; wiary czynnej i przenikliwej, która jak tajemnicza przepustka da ci dostęp do wszelkich tajemnic Jezusa Chrystusa, do celów ostatecznych człowieka, i do Serca Boga; wiary mężnej, dzięki której bez wahania podejmiesz i doprowadzisz do końca wielkie dzieła dla Boga i dla zbawienia dusz; wiary, co będzie dla ciebie płonącą pochodnią, życiem Bożym, ukrytym skarbem boskiej Mądrości i przepotężną bronią, którą posługiwać się będziesz, by oświecać tych, co są w ciemnościach i w cieniu śmierci; by rozpalać tych, którzy są letni i potrzebują rozżarzonego złota miłości; by dawać życie tym, co umarli przez grzech; by łagodnym a silnym słowem wzruszać serca z kamienia i obalać cedry Libanu; wreszcie, by odeprzeć szatana i wszystkich nieprzyjaciół zbawienia.
[Łaska czystej miłości.]
215. 3. Maryja, Matka pięknej miłości196, wyzwoli twe serce z wszelkiego niepokoju sumienia i ze służalczego lęku. Maryja twe serce otworzy i rozszerzy tak, że będziesz biegł po drodze przykazań197. Jej Syna w świętej wolności dzieci Bożych. Maryja wprowadzi do twego serca czystą miłość, której skarb jedynie Ona posiada. Odtąd w swym postępowaniu będziesz się kierować już nie obawą, lecz czystą miłością ku Bogu, który sam jest Miłością. Będziesz Go uważał za najlepszego Ojca, któremu bezustannie będziesz się starał podobać, z którym będziesz ufnie rozmawiał, jak dziecko z dobrym ojcem. Gdybyś przypadkiem miał nieszczęście Go obrazić, upokorzysz się przed Nim natychmiast, przeprosisz Go pokornie, wyciągniesz ku Niemu z prostotą ręce, powstaniesz z miłością i dalej, bez niepokoju, obawy i bez zniechęcenia będziesz ku Niemu dążyć.
[Wielka ufność wobec Boga w Maryi.]
216. 4. Najświętsza Dziewica napełni cię wielką ufnością wobec Boga i siebie samej:
- odtąd bowiem nie będziesz się już zbliżał do Jezusa sam, lecz zawsze przez tę dobrą Matkę.
- Ponieważ oddałeś Jej wszystkie swe zasługi, łaski i zadośćuczynienia, by nimi rozporządzała według swej woli, to Maryja udzieli ci swoich cnót i przyodzieje cię swoimi zasługami, tak, że z ufnością będziesz mógł Bogu powiedzieć: Oto Maryja, Twoja Służebnica, niech mi się stanie według Twego słowa198.
- Ponieważ oddałeś się Jej całkowicie z duszą i ciałem, to Maryja, hojna wobec hojnych i hojniejsza niż najhojniejsi, nawzajem odda się tobie w sposób cudowny, ale prawdziwy, tak że śmiało będziesz mógł Jej powiedzieć: Należę do Ciebie – wybaw mnie199 lub z umiłowanym uczniem rzec: Wziąłem Cię, Maryjo, jako całe me dobro200.
Będziesz mógł także powtórzyć za św. Bonawenturą: Najdroższa Pani i Wybawicielko moja, będę działał z ufnością i nie będę się lękał, bo Ty jesteś moją mocą i moją chwałą w Panu… Jestem cały Twój i wszystko, co posiadam, do Ciebie należy201; o, chwalebna Dziewico, błogosławiona nad wszystkie stworzenia, pragnąłbym Cię położyć jako pieczęć na moim sercu, bo miłość Twoja jest mocna jak śmierć. Będziesz mógł wyrazić Bogu uczucia proroka: Panie, moje serce się nie pyszni i oczy moje nie są wyniosłe. Nie gonię za tym, co wielkie, albo co przerasta moje siły. Przeciwnie: wprowadziłem ład i spokój do mej duszy. Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza202.
4) Niech twoją ufność do Maryi spotęguje ta okoliczność, że oddając Jej wszystko, co masz dobrego, będziesz mniej ufał sobie, a o wiele więcej Tej, która jest twym Skarbem. Jakaż to ufność, jaka pociecha dla duszy, gdy może powiedzieć, że Skarbiec Boży, do którego Bóg włożył wszystko, co miał najkosztowniejszego, jest także jej własnością! A Maryja, jak powiedział św. Rajmund Jordan, jest Skarbcem Pana.
[Oddanie się duszy i ducha Maryi.]
217. 5. Jeśli będziesz wierny praktykom tego nabożeństwa, dusza Najświętszej Dziewicy zjednoczy się z twoją duszą, by wielbić Pana; ducha twego Jej duch ogarnie, by radować się w Bogu, Zbawicielu swoim. Niech dusza Maryi będzie w każdym człowieku, aby tam wielbić Pana; niech duch Maryi będzie w każdym człowieku, aby radować się w Bogu203.
Kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe – rzekł pewien wielki czciciel Maryi – kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe, gdy Maryja zostanie ustanowiona Panią i Władczynią serc, by je zupełnie poddać panowaniu wielkiego i jedynego Jezusa? Kiedyż dusze będą tak oddychać Maryją, jak ciało oddycha powietrzem? Wtedy to dopiero staną się cuda na tym padole, kiedy Duch Święty, znajdując swą najdroższą Oblubienicę jakby odzwierciedloną w duszach, zstąpi na nie z całą obfitością i napełni je swymi darami, zwłaszcza darem mądrości, by przez nie dokonywać cudów łaski. Drogi bracie, kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe, ów wiek Maryi, gdy dusze wybrane i przez Maryję wyproszone u Najwyższego, same się zatracając w otchłani Jej wnętrza, staną się żywymi Jej obrazami, by kochać i wielbić Jezusa Chrystusa? Czasy te nadejdą dopiero wówczas, gdy ludzie poznają i praktykować będą nabożeństwo, którego nauczam: Niech przyjdzie Królestwo Twoje, niech przyjdzie królestwo Maryi.
[Przemiana dusz w Maryi na obraz Jezusa Chrystusa.]
218. 6. Jeżeli Maryja, to drzewo życia, jest starannie pielęgnowana w twojej duszy przez wierne praktykowanie wyłożonego tu nabożeństwa, w swoim czasie przyniesie ono owoc, a Owocem jego jest sam Jezus Chrystus204. Widzę tylu ludzi pobożnych, szukających Jezusa Chrystusa: jedni szukają Go na tej drodze i przez taką praktykę, drudzy w inny sposób; a iluż to z nich, napracowawszy się przez całą noc, może powiedzieć: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy, i niceśmy nie ułowili205. I do nich można zastosować słowa: Pracowaliście dużo, a zarobiliście mało206. Jezus Chrystus jest w was jeszcze bardzo słaby.
Natomiast na niepokalanej drodze Maryi i przy pomocy tej Bożej praktyki, której uczę, praca odbywa się w ciągu dnia w miejscu świętym i jest lekka. U Maryi nie ma nocy, bo nie było w Niej nigdy nawet najmniejszego cienia grzechu. Maryja jest miejscem świętym i najświętszym, gdzie są formowani święci.
219. Proszę zwrócić uwagę na to, co tu rzekłem: święci formują się w Maryi. Jest bowiem wielka różnica między wyciosaniem posągu przy pomocy młota i dłuta, a odlaniem go w formie. Rzeźbiarze ciężko się napracują i dużo zużyją czasu, nim wyrzeźbią posąg dłutem i młotem. Natomiast, by odlać posąg w gotowej formie, mało potrzeba pracy i czasu. W jednym z kazań św. Augustyn nazywa Najświętszą Maryję Pannę „Forma Dei” – „Formą Boga”, właściwą formą do kształtowania i formowania bogów207. Kogo wrzucono do tej Bożej Formy, ten od razu zostaje ukształtowany w Jezusie Chrystusie i Jezus Chrystus w nim. Małym kosztem i w krótkim czasie będzie on przebóstwiony, ponieważ wrzucono go do tej samej Formy, co ukształtowała Boga.
220. Wydaje mi się, że tych kierowników duchowych i te osoby pobożne, które w sobie lub w drugich chcą kształtować Chrystusa przy pomocy ćwiczeń innych niż to, jakie wykładam, doskonale mogę porównywać do rzeźbiarzy, co ufni we własną zręczność, pilność czy sztukę, twardy kamień lub kawał nie ociosanego drzewa obrabiają ogromną ilością uderzeń młota i dłuta, by wyryć w nim wizerunek Jezusa Chrystusa. Nieraz nie udaje się im oddać podobieństwa do Jezusa, bo nie znają wyrazu Jego Oblicza, czy też z powodu braku znajomości i doświadczenia Jezusa Chrystusa, lub – skutkiem błędnego uderzenia, którym popsuli całe dzieło. Natomiast tych, co pojęli tajemnicę łaski, jaką im przedstawiam, przyrównuję słusznie do odlewników. Oni to, znalazłszy piękną formę – Maryję, w której Jezus został ukształtowany naturalnym i boskim sposobem, oraz własnej zręczności nie ufając, lecz jedynie doskonałości Formy – rzucają się w Maryję i w Niej się zatracają, by móc stać się wiernym odbiciem Jezusa Chrystusa.
221. Jakież to piękne i prawdziwe porównanie! Lecz któż je zrozumie? Pragnąłbym, byś ty je pojął, drogi bracie. Ale pamiętaj, że do formy wlewa się tylko to, co jest stopione i płynne, to znaczy, iż trzeba zniszczyć i stopić w sobie starego Adama, by stać się Adamem nowym (Chrystusem) w Maryi.
[Największa chwała Jezusa Chrystusa.]
222. 7. Dzięki tej praktyce, przestrzeganej bardzo wiernie, w jednym miesiącu oddasz Jezusowi więcej chwały niż przez inne ćwiczenia, choćby trudniejsze, w ciągu kilku lat. Dlaczego? Otóż odpowiadam:
1) Spełniając swe uczynki przez Najświętszą Dziewicę w myśl tego nabożeństwa, zrzekasz się własnych, nawet dobrych i znanych ci intencji i dzieł, by zniknąć, że tak powiem, w zamierzeniach i działaniu Najświętszej Dziewicy, choć tych nie znasz. Zyskujesz przez to udział we wzniosłości intencji Maryi. Były one tak czyste, iż najmniejszy z Jej uczynków – np. przędzenie kądzieli czy zrobienie igłą jednego ściegu – więcej oddał Bogu chwały niż okrutne męczeństwo św. Wawrzyńca na rozpalonej kracie, więcej nawet niż wszyscy święci przez swe najbardziej heroiczne czyny208. Słowem, Maryja w ciągu swego ziemskiego życia zdobyła taki bezmiar niewysłowionych łask i zasług, że łatwiej można by policzyć gwiazdy na firmamencie, krople wody w morzu i na wybrzeżu ziarnka piasku niż Jej zasługi i łaski. Oddała Bogu więcej chwały, niż wszyscy aniołowie i święci oddali i jeszcze oddadzą. Maryjo! Cudzie łaski! Istotnie, potrafisz czynić cuda łaski w duszach, które dobrowolnie i całkowicie chcą się zatracić w Tobie.
223. 2) Dusza, która to nabożeństwo wiernie praktykuje, za nic uważa wszystko, co sama z siebie myśli lub czyni. By zbliżyć się do Chrystusa lub z Nim przynajmniej rozmawiać, szuka ona oparcia i znajduje upodobanie jedynie w zamierzeniach i intencjach Maryi. I dlatego ćwiczy się ona o wiele bardziej w pokorze niż dusze, które działają same z siebie, które w sobie i we własnych zamiarach mają upodobanie i na własne liczą siły. Toteż dusza taka Bogu oddaje o wiele większą chwałę, bo wychwalają Boga doskonale tylko pokorni w duchu i cichego serca.
224. 3) Najświętsza Panna z wielkiej ku nam miłości przyjmuje w swe dziewicze dłonie dary, jakie składamy Jej z naszych uczynków, a nadając im piękność i cudowny blask, sama je ofiarowuje Chrystusowi, przez co przynoszą one Panu naszemu więcej chwały, niż gdybyśmy to my naszymi grzesznymi rękami składali Mu je w ofierze.
225. 4) Ilekroć myślisz o Maryi, Maryja za ciebie myśli o Bogu; dlatego; ilekroć wielbisz i czcisz Maryję, Maryja wraz z tobą wielbi i czci Boga. U Maryi wszystko odnosi się do Boga, tak, iż trafnie można Ją zwać więzią Boga, istniejącą tylko w odniesieniu do Boga, lub echem Bożym, które nic nie mówi i niczego innego nie powtarza, jak Bóg. Jeśli powiesz: Maryja, Ona powie: Bóg. Elżbieta wysławiała Maryję i nazwała błogosławioną Tę, która uwierzyła; Maryja zaś jako wierne echo Boga zaintonowała: Wielbi dusza moja Pana209. Jak Maryja uczyniła wówczas, tak czyni codziennie. Gdy Ją wielbisz, chwalisz, lub Jej coś ofiarujesz, to wielbisz, kochasz, czcisz Boga i dajesz Bogu przez Maryję i w Maryi.
____________
195 Ponieważ sam Bóg jest źródłem wszelkiego dobra, a więc i naszych dobrych czynów (zob. Mk 10,17).
196 Por. Syr 24, 18 Wlg.
197 Zob. Ps 119, 32.
198 Łk 1, 38.
199 Ps 119, 94.
200 Por. J 19, 27.
201 Św. Bonawentura (inter opera), Psalt. majus Cant. ad instar illuis Moisis, Ex 15.
202 Ps 131, 1-2.
203 Św. Ambroży, Expos. in Luc. II, n. 26, PL 15, 1642.
204 Por. Ps 1, 3; Łk 1, 42.
205 Łk 5, 5.
206 Por. Ag 1, 6.
207 Zob. Ps 82,6. Stworzeni na obraz Boży (Rdz 1,27) i obdarzeni łaską przybrania za synów (Rz 8,15) wszyscy
jesteśmy wezwani do bycia „bogami” przez uczestnictwo w naturze samego Boga (zob. Katechizm Kościoła
Katolickiego poz. 460) – przyp. red.
208 Por. Saint-Jure, Connaissance et amour de Notre-Signeur Jesus-Christ, k. 1, r. 2 (Périsse, Lyon-Paris 1841, vol.
1, s. 42).
209 Łk 1, 46.
[5.] Konkretne praktyki związane z tym nabożeństwem.
Ćwiczenia zewnętrzne
226. Jakkolwiek istota tego nabożeństwa polega na aktach wewnętrznych, to istnieje jednak szereg ćwiczeń zewnętrznych, których nie wolno zaniedbywać, najpierw dlatego, że ćwiczenia zewnętrzne, jeśli są dobrze wykonywane, pobudzają nas do ćwiczeń wewnętrznych; potem dlatego, że przypominają nam, którzy przecież korzystamy z pomocy zmysłów, o naszych powinnościach wobec Boga; wreszcie dlatego, iż przyczyniają się do zbudowania bliźnich, którzy je widzą, gdy przeciwnie, ćwiczenia czysto wewnętrzne są niedostrzegalne.
Niech zatem żaden światowiec ani krytyk nie wścibia tutaj nosa, aby stwierdzić, że prawdziwa pobożność tkwi w sercu; że w nabożeństwie należy unikać tego, co zewnętrzne i że może zawierać się w tym pycha; że należy ukrywać swoją próżność itd. Na podobne krytyki odpowiadam razem z moim Panem: Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie210. Nie mamy więc, jak mówi św. Grzegorz, spełniać zewnętrznych uczynków i ćwiczeń pobożnych, by się ludziom podobać i ściągać na siebie pochwały, bo to byłoby próżnością; mamy je natomiast niekiedy spełniać przed ludźmi, by podobać się Bogu i Go czcić, nie zważając na to, czy przyniosą nam wzgardę, czy pochwałę ludzką.
Omówię teraz w skrócie kilka praktyk zewnętrznych, które nazywam zewnętrznymi nie dlatego, abyśmy mieli je spełniać bez wewnętrznej intencji, lecz by je odróżnić od czysto wewnętrznych.
[Ofiarowanie się po ćwiczeniach przygotowawczych]
227. Pierwsze ćwiczenie. Ci, którzy pragną praktykować to szczególne nabożeństwo, które nie ustanawia bractwa – jakkolwiek należałoby sobie tego życzyć211 – powinni przynajmniej przez dwanaście dni pracować nad tym, by wyzbyć się ducha tego świata, sprzecznego z Duchem Jezusa Chrystusa. Następnie powinni trzy tygodnie poświęcić na napełnić Jezusem Chrystusem przez Najświętszą Dziewicę. Oto porządek, jakiego powinni się trzymać:
228. W pierwszym tygodniu ofiarują w duchu pokory wszystkie swe modlitwy i akty pobożności, z prośbą o poznanie samych siebie i o żal za grzechy. W tym celu mogą, jeśli zechcą, rozmyślać nad tym, co powiedziałem wyżej o naszym złym wnętrzu212 i przez sześć dni tego tygodnia patrzeć na samych siebie jak na ślimaki, małże, ropuchy, świnie, węże i kozły. Mogą też rozważać następujące trzy myśli św. Bernarda: Rozważaj, czym byłeś – nasieniem zepsutym; czym jesteś – naczyniem pełnym błota; czym będziesz – pastwą robaków. Będą prosili Pana naszego i Jego Ducha Świętego o światło: Panie, spraw, żebym przejrzał213. Spraw, abym poznał samego siebie (św. Augustyn). Codziennie będą odmawiać Litanię do Ducha Świętego i będą się uciekali do Najświętszej Dziewicy z prośbą o tę wielką łaskę, będącą podstawą dla wszystkich innych łask. W tej intencji odmawiać będą codziennie hymn Ave Maris Stella – Witaj Gwiazdo Morza i Litanię do Najświętszej Maryi Panny.
229. W czasie drugiego tygodnia starać się będą we wszystkich swych modlitwach i uczynkach o to, by poznawać Najświętszą Dziewicę. O to poznanie prosić będą Ducha Świętego. Za czytanie i rozmyślanie posłużyć może im to, co w niniejszej książeczce powiedziałem214. Podobnie jak w pierwszym tygodniu, będą odmawiać w tej intencji Litanię do Ducha Świętego, hymn Witaj, Gwiazdo Morza i Różaniec lub przynajmniej jedną jego część w tej intencji.
230. Trzeci tydzień poświęcą poznaniu Jezusa Chrystusa. W tym czasie mogą czytać i rozważać to, co powiedziałem na ten temat215; oraz odmawiać modlitwę św. Augustyna216 i powtarzać wraz z nim nieustannie: Panie, spraw, abym Cię poznał! Panie, spraw, abym ujrzał, kim jesteś! Jak poprzednio, będą odmawiać Litanię do Ducha Świętego, hymn Witaj Gwiazdo Morza oraz Litanię do Imienia Jezus.
231. Pod koniec trzeciego tygodnia wyspowiadają się i przyjmą Komunię św. w intencji oddania się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi jako niewolnicy z miłości, a po Komunii św. co spróbują uczynić zgodnie z opisaną niżej metodą217 odmówią akt ofiarowania się218. Przyrzeczenie to powinni złożyć również na piśmie i podpisać w tym samym dniu.
232. Byłoby dobrze, by tegoż dnia złożyli Jezusowi Chrystusowi i Jego Matce Najświętszej jakąś daninę jako pokutę za swe przeszłe niewierności wobec ślubowań chrztu oraz by przez to wyrazić swoją zależność od Jezusa i Maryi. Daninę tę może stanowić post, jakieś umartwienie lub jałmużna czy zapalenie świecy. Wystarczy rzecz najdrobniejsza, byle tylko dana z czystej intencji, bo Jezus patrzy jedynie na dobrą wolę.
233. Co najmniej raz w roku, w rocznicę ofiarowania się, należy odnowić ów akt, spełniając te same ćwiczenia przez trzy tygodnie. Zbawienne jest odnawiać je co miesiąc, a nawet codziennie, tymi słowami: Totus tuus ego sum, et omnia mea tua sunt – Jestem cały Twój i wszystko, co mam, jest Twoją własnością, umiłowany Jezu, przez Maryję, Twoją świętą Matkę219.
[Odmawianie Koronki do Najświętszej Maryi Panny.]
234. Drugie ćwiczenie. Będą odmawiać codziennie przez całe życie, o ile to możliwe, Małą Koronkę do Najświętszej Dziewicy, składającą się z trzech Ojcze nasz i dwunastu Zdrowaś Maryjo na cześć dwunastu przywilejów i wielkości Najświętszej Dziewicy. Praktyka ta jest bardzo stara. Święty Jan ujrzał Niewiastę ukoronowaną dwunastoma gwiazdami, obleczoną w słońce, z księżycem pod stopami220. Według komentatorów Pisma Świętego tą Niewiastą jest Najświętsza Dziewica.
235. Istnieje kilka sposobów poprawnego odmawiania tej Koronki, lecz podanie ich tu zajęłoby zbyt wiele czasu. Najlepszego sposobu jej odmawiania nauczy niezawodnie sam Duch Święty wszystkich, którzy to nabożeństwo będą wiernie praktykować. Jednak najprościej będzie odmówić na początku modlitwę: Dozwól mi chwalić Cię, o Panno Przenajświętsza, i daj mi moc przeciw nieprzyjaciołom Twoim; po czym należy odmówić: Wierzę w Boga, Ojcze nasz, cztery Zdrowaś Maryjo i raz Chwała Ojcu, znowu: Ojcze nasz, cztery Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu, itd.
[Noszenie żelaznego łańcuszka.]
236. Trzecie ćwiczenie. Jest chwalebne i bardzo pożyteczne, by ci, którzy w ten sposób uczynili się niewolnikami Jezusa i Maryi, na znak swej miłosnej niewoli nosili poświęcony łańcuszek żelazny221.
Oznaki zewnętrzne nie należą, co prawda, do istoty omawianego nabożeństwa i można się bez nich bardzo dobrze obejść. Nie mogę się jednak powstrzymać, by nie wyrazić uznania tym, co wyzbywszy się haniebnej niewoli szatana, w którą wtrąciły ich grzechy śmiertelne, oddają się dobrowolnie w chwalebną niewolę Jezusa Chrystusa i chlubią się ze św. Pawłem, że ich kajdany, choć z żelaza i bez blasku, są stokroć chwalebniejsze i kosztowniejsze niż wszystkie złote naszyjniki cesarzy.
237. Rzeczą niegdyś najbardziej haniebną był krzyż. Obecnie jednak stanowi on najchwalebniejszy znak chrześcijaństwa. To samo można by powiedzieć o łańcuchu niewoli. W starożytności pogańskiej nie znano nic bardziej haniebnego od kajdan niewoli. Dla chrześcijanina jednak kajdany Jezusa Chrystusa są najbardziej chwalebne bo uwalniają nas z haniebnych więzów grzechu i szatana, ponieważ darzą nas prawdziwą wolnością i łączą nas z Chrystusem i Maryją nie przymusem i siłą, jak złoczyńców, lecz z miłosierdzia i miłości, jak dzieci: Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, mówi Bóg przez usta proroka, a były to więzy miłości222. Więzy te są silne jak śmierć223, a poniekąd od śmierci silniejsze, u tych mianowicie, którzy chwalebne te oznaki wiernie będą nosić do śmierci. A chociaż śmierć wniwecz obróci ich ciała zamieniając je, w proch, nie zdoła ona zniszczyć więzów ich niewoli, które będąc z żelaza, nieprędko ulegną zniszczeniu. Kto wie, czy w wielki dzień Sądu Ostatecznego, gdy zmartwychwstaną ciała, te łańcuchy opasujące szkielety niewolników Jezusa i Maryi nie przyczynią się do pomnożenia ich chwały i nie zostaną przemienione w ozdoby zaszczytne i świetliste? Szczęśliwi zatem, po tysiąckroć szczęśliwi są wierni niewolnicy Jezusa i Maryi, którzy aż po grób będą nosić swoje kajdany!
238. Oto powody, dla których nosi się wspomniane łańcuszki:
Po pierwsze, aby chrześcijaninowi przypominały o ślubach i zobowiązaniach przyjętych na Chrzcie św., o odnawianiu ich w przedstawianym nabożeństwie i o ścisłej powinności, której musi być wierny. Ponieważ człowiek często mocniej kieruje się zmysłami niż żywą wiarą, dlatego łatwo zapomina o swych zobowiązaniach wobec Boga, jeżeli mu ich nie przypomina jakaś zewnętrzna rzecz. I dlatego łańcuszki takie są doskonałym środkiem przywodzącym na myśl kajdany grzechu i niewolę szatana, od których Chrzest św. go uwolnił. Równocześnie przypominają mu jego zależność od Jezusa Chrystusa, do której Chrzest św. go zobowiązał. Jednym z powodów, dla jakich tak mało chrześcijan pamięta o przyjętych na Chrzcie św. zobowiązaniach i żyje w pogańskiej bezbożności, jak gdyby nic Bogu nie obiecali, jest to, że nie noszą oni żadnego zewnętrznego znaku, który by uczynione Bogu obietnice ustawicznie im przypominał.
239. Po drugie, aby pokazać, że wcale nie wstydzimy się niewoli Chrystusowej i zależności od Jezusa Chrystusa, a wyrzekamy się zgubnej niewoli świata, grzechu i szatana.
Po trzecie, aby uchronić się i ustrzec przed kajdanami grzechu i szatana, albowiem będziemy nosić bądź okowy nieprawości, bądź też kajdany miłości i zbawienia.
240. Bracie drogi! Skruszmy kajdany grzechów i grzeszników, świata i światowców, szatana i jego popleczników, i odrzućmy daleko od siebie zgubne ich jarzmo. Stargajmy ich więzy i odrzućmy od siebie ich pęta224. Włóżmy nogi, mówiąc słowami Ducha Świętego, w Jego chwalebne dyby, a szyję w Jego obrożę225. Poddajmy też ramiona by nosić Mądrość, którą jest Jezus Chrystus, i niech nam się Jego kajdany nie przykrzą: Podłóż ramię twoje i noś Ją, a niech ci się nie przykrzą Jej więzy226. Zauważ, iż zanim Duch Święty wymówi te słowa, przygotowuje duszę do ich przyjęcia, by nie odrzuciła Jego ważnej rady: Słuchaj, synu, przyjmij me zasady, a rady mojej nie odrzucaj!227.
241. Przyjacielu drogi! Dozwól, bym zjednoczył się z Duchem Świętym i dał tę samą radę: Kajdany Jego są łańcuchami zbawienia228. Jezus Chrystus na krzyżu musi do siebie przyciągnąć wszystkich, czy chcą, czy nie: odrzuconych przyciągnie łańcuchami własnych ich grzechów, by jak złoczyńców i szatany przykuć ich do swego gniewu wiecznego i do swej mściwej sprawiedliwości; wybranych zaś przyciągnie, zwłaszcza w czasach ostatecznych, więzami miłości: A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie229. Przyciągnę ich łańcuchami miłości230.
242. Ci niewolnicy, rozkochani w Chrystusie i Jemu poddani, mogą nosić łańcuszek na szyi, na ręku, albo wokół bioder czy nad kostką stopy. Ojciec Wincenty Carafa, siódmy generał Towarzystwa Jezusowego, zmarły w opinii świętości w 1643 r., nosił na nodze żelazną obręcz na znak miłosnej niewoli i miał zwyczaj mawiać, iż ubolewa nad tym tylko, że nie może publicznie ciągnąć za sobą łańcucha. Matka Agnieszka od Jezusa, o której już mówiłem, nosiła żelazny łańcuch dookoła bioder. Niektóre kobiety nosiły łańcuch na szyi, na znak pokuty za naszyjniki z pereł, noszone w świecie. Znowu inni nosili je na ręce, aby każda czynność ich rąk mogła im przypominać, że są niewolnikami Jezusa Chrystusa.
[Specjalne nabożeństwo do Tajemnicy Wcielenia.]
243. Czwarte ćwiczenie. Będą żywili szczególne nabożeństwo do wielkiej Tajemnicy Wcielenia Słowa, obchodzonej 25 marca. Jest Ona właściwą tajemnicą tego nabożeństwa, gdyż zostało ono zainspirowane przez Ducha Świętego:
- Aby uczcić i naśladować ową niewypowiedzianą zależność, jaką Syn Boży zechciał przyjąć wobec Maryi na chwałę Boga, swego Ojca, i dla naszego zbawienia. Zależność tę widać najjaśniej w tej właśnie Tajemnicy, gdy Jezus Chrystus żyje jako więzień i niewolnik w łonie Najświętszej Maryi Panny, będąc we wszystkim od Niej zależnym.
- Aby podziękować Bogu za niezrównane łaski, którymi obdarzył Maryję, a zwłaszcza za to, że Ją wybrał na swoją najgodniejszą Matkę, co się właśnie w tej Tajemnicy dokonało. Są to dwa zasadnicze cele niewoli Jezusa w Maryi.
244. Proszę, zwróćcie uwagę, że zwykle używam zwrotów: „niewolnik Jezusa w Maryi”, „niewolnictwo Jezusa w Maryi”. Można by wprawdzie równie dobrze rzec, jak mówią niektórzy: „niewolnik Maryi”, „niewolnictwo Najświętszej Dziewicy”. Zdaje mi się jednak, że lepiej nazywać się „niewolnikiem Jezusa w Maryi”, zgodnie z radą, jakiej ksiądz Tronson, przełożony generalny seminarium Saint-Sulpice, znany z wyjątkowej roztropności i doskonałej pobożności, udzielił pewnemu duchownemu, który zasięgał jego opinii w tej kwestii. Oto jakie są tego powody:
245. 1) Żyjemy w czasach pychy, w których pełno jest nadętych uczonych, niedowiarków i krytyków, którzy nawet w najlepiej uzasadnionych, najtrwalej ugruntowanych praktykach pobożnych znajdują coś nagannego. Otóż, by im nie dawać sposobności do bezpodstawnej krytyki, lepiej jest mówić o „niewolnictwie Jezusa Chrystusa w Maryi” i zwać się „niewolnikiem Jezusa Chrystusa” niż „niewolnikiem Maryi”. Wtedy bowiem nazywamy to nabożeństwo przez wzgląd na jego cel ostateczny, którym jest Jezus Chrystus, a nie przez wzgląd na drogę, którą się do Niego dochodzi, czyli Maryję. Wszakże można bez skrupułów posługiwać się jednym i drugim określeniem, jak to sam czynię. Na przykład, ktoś, kto idzie z Orleanu do Tours drogą na Amboise, może śmiało powiedzieć, że idzie do Amboise i że idzie do Tours; że jest w podróży do Amboise i do Tours; jednak z tą różnica, że Amboise jest tylko drogą prowadzącą do Tours, a samo Tours jest ostatecznym celem i kresem podróży.
246. 2) Ponieważ główną tajemnicą, którą w tym nabożeństwie wielbimy i czcimy, jest Tajemnica Wcielenia, a wcielonego Jezusa Chrystusa widzieć można tylko w Maryi, należałoby mówić raczej o „niewolnictwie Jezusa w Maryi”, o oddaniu się w niewolę Jezusowi mieszkającemu i panującemu w Maryi, według słów przepięknej modlitwy: O, Jezu, żyjący w Maryi, przyjdź i żyj we mnie, w duchu Twojej świętości, w pełni mocy Twojej, w doskonałości dróg Twoich, w prawdzie cnót Twoich, w uczestnictwie tajemnic Twoich. Panuj we mnie nad wszystkim mocami wrogów, nad światem, szatanem i ciałem w mocy Twego Ducha, na chwałę Ojca. Amen.
247. 3) Wyrażając się w ten sposób uwydatniamy dobitniej ową wewnętrzną łączność istniejącą między Jezusem i Maryją. Wszak są oni tak ściśle ze sobą zjednoczeni, że Jezus cały jest w Maryi, a Maryja cała w Jezusie lub, lepiej, Jej już nie ma, lecz sam Jezus jest w Niej231, tak, że łatwiej można by odłączyć światło od słońca niż Maryję od Jezusa. Dlatego można nazwać Pana naszego „Jezusem Maryi”, a Najświętszą Dziewicę „Maryją Jezusa”.
248. Czas nie pozwala zatrzymać się dłużej nad rozważaniem wzniosłości i wielkości Tajemnicy Słowa Wcielonego, czyli Jezusa żyjącego i panującego w Maryi. Powiem tylko, że jest to pierwsza tajemnica Jezusa Chrystusa, najwspanialsza, tajemnica najwznioślejsza, najbardziej ukryta i najmniej znana. W tej Tajemnicy Jezus w łonie Maryi, nazwanym przez świętych Aula sacramentorum – Przybytkiem tajemnic Bożych, wybrał wszystkich wybranych; w tej Tajemnicy dokonał wszystkich późniejszych Tajemnic swego życia, przyjmując je. Bo kiedy Jezus zstępował na świat, mówił: Oto idę, abym spełniał wolę Twoją, Boże232. Stąd też Tajemnica ta obejmuje wszystkie inne Tajemnice Chrystusa, bo zawiera wolę i łaskę do wypełnienia wszystkich innych.
Tajemnica Wcielenia jest wreszcie Tronem miłosierdzia, szczodrobliwości i chwały Bożej. Jest ona dla nas Tronem miłosierdzia, bowiem nie możemy się w niej zbliżyć się do Jezusa inaczej, jak tylko przez Maryję, i dlatego nie możemy widzieć Jezusa, ani z Nim rozmawiać, jak tylko za pośrednictwem Maryi. Jezus, który swojej drogiej Matki zawsze wysłuchuje, udziela tu biednym grzesznikom łaski miłosierdzia: Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski233.
Tajemnica ta jest Tronem szczodrobliwości Boga wobec Maryi, albowiem w czasie, gdy nowy Adam pozostawał w tym prawdziwym Raju ziemskim, zdziałał tam tyle ukrytych cudów, że ani aniołowie, ani ludzie nie zdołają ich pojąć. I dlatego święci nazywają Maryję: Magnificentia Dei Wspaniałością Bożą, jak gdyby tylko w Maryi Bóg był wspaniały234.
Jest to Tron Jego chwały dla Boga Ojca, gdyż w Maryi Jezus Chrystus przebłagał całkowicie swego Ojca zagniewanego na ludzkość. W sposób doskonały naprawił w Niej chwałę Ojca, zdeptaną przez grzech. A przez ofiarę ze swej woli i z siebie samego, złożoną w Maryi Bogu Ojcu oddał, więcej chwały, niż Mu jej oddały wszystkie ofiary Starego Przymierza. Wreszcie, w Maryi Jezus oddał Ojcu swemu chwałę nieskończoną, jakiej Ojciec nigdy nie odebrałby od ludzi.
[Wielkie nabożeństwo do Ave Maria i Różańca]
249. Piąte ćwiczenie. Z wielkim nabożeństwem będą odmawiali Ave Maria, którego wartość, zasługę, wspaniałość i konieczność zna tak niewielu światłych nawet chrześcijan. Matka Najświętsza ukazywała się kilkakrotnie wielkim świętym (np. św. Dominikowi, św. Janowi Kapistranowi, bł. Alanowi de Rupe) i pouczała ich o ogromnym pożytku płynącym z odmawiania tej modlitwy. O jej wzniosłości i skuteczności w nawracaniu dusz święci ułożyli całe tomy. Opowiadali głośno i głosili publicznie, że zbawienie świata rozpoczęło się od Zdrowaś, Maryjo, że zbawienie każdego poszczególnego człowieka również jest do tej modlitwy przywiązane i tak, jak Ave sprawiło, że zeschła i nieurodzajna ziemia zrodziła Owoc Żywota, tak bez wątpienia sprawi ono także, jeśli je nabożnie będziemy odmawiać, że w duszach przyjmie się ziarno słowa Bożego i wyda Owoc Żywota, Jezusa Chrystusa.Zdrowaś, Maryjo – to rosa niebiańska, orzeźwiająca ziemię235, czyli duszę, żeby wydała owoc w swoim czasie. Dusza, niezraszana tą modlitwą, tą rosą niebiańską, nie przynosi owocu, rodzi tylko ciernie i osty i narażona jest na przekleństwo236.
250. Oto, co Najświętsza Dziewica objawiła błogosławionemu Alanowi de Rupe, a co opisał on w książce De dignitate Rosarii (O godności Różańca):
Wiedz, mój synu, i przekaż to wszystkim, że prawdopodobnym i bliskim znakiem wiecznego potępienia jest niechętne, letnie i niedbałe odmawianie Pozdrowienia Anielskiego, które cały świat naprawiło.
Są to słowa zaiste krzepiące, acz mimo to nie mniej groźne, i nie bylibyśmy skłonni im uwierzyć, gdyby ich prawdziwości nie poręczał autorytet świętego męża, a także św. Dominika i wielu innych świątobliwych osób oraz doświadczenie wieków. Zresztą, doświadczenie samo pokazuje, że ci, co noszą na sobie znamię potępienia, jak wszyscy heretycy, bezbożni, ludzie pyszni i światowi, nienawidzą Pozdrowienia Anielskiego i Różańca, lub mają je w pogardzie. Heretycy odmawiają wprawdzie Ojcze nasz, ale nie odmawiają ani Zdrowaś, Maryjo, ani Różańca. Modlitwy te budzą w nich obrzydzenie; woleliby raczej nosić przy sobie węża niż różaniec. Takoż postępują ludzie pyszni, choć są katolikami, mając te same skłonności, co ich ojciec, Lucyfer, gardzą oni Pozdrowieniem Anielskim lub są względem niego obojętni, a na Różaniec patrzą jak na nabożeństwo dobre dla dewotek, ignorantów i analfabetów. Tymczasem doświadczenie uczy, że ci, którzy noszą na sobie widoczne znaki wybrania, kochają Pozdrowienie Anielskie, znajdują w nim upodobanie i chętnie je odmawiają, a im ściślej zjednoczeni są z Bogiem, tym bardziej tę modlitwę kochają. To właśnie powiedziała bł. Alanowi Najświętsza Dziewica po słowach, jakie wcześniej przytoczyłem.
251. Nie wiem, jak to się dzieje i dlaczego tak jest, wiem jednak, że to bezsprzeczna prawda: jeśli chcę wiedzieć, jest – li jakaś osoba z Boga, to nie znam lepszego sprawdzianu od pytania, czy lubi odmawiać Zdrowaś Maryjo i Różaniec. Mówię wyraźnie „lubi”, bo może się przecież zdarzyć, że ktoś z niemożności już to naturalnej, już to nadprzyrodzonej, nie jest w stanie odmawiać Różańca, ale kocha go i miłuje, i zamiłowanie to wpaja innym.
252. Dusze wybrane! Niewolnicy Jezusa i Maryi, wiedzcie o tym, że Zdrowaś, Maryjo jest po Modlitwie Pańskiej najpiękniejszą ze wszystkich modlitw. Stanowi najdoskonalszy komplement, jaki możecie powiedzieć Maryi, gdyż to jest Pozdrowienie, które Najwyższy kazał Jej przesłać przez Archanioła, aby pozyskać Jej Serce; i tak przemożnie wpłynął on na Jej Serce ukrytymi pięknościami, których wiele kryje, że Maryja mimo swej głębokiej pokory dała przyzwolenie na Wcielenie Słowa. Toteż przez ów komplement i wy niechybnie zjednacie sobie Jej Serce, jeśli Ave pobożnie będziecie odmawiać.
253. Zdrowaś Maryjo odmawiane dobrze, czyli uważnie, z nabożeństwem i pokorą, jest według świadectwa świętych nieprzyjacielem szatana, którego zmusza do ucieczki; jest młotem, który go miażdży; jest uświęceniem duszy; radością aniołów, śpiewem wybranych, pieśnią Nowego Testamentu; rozkoszą Maryi i chwałą Trójcy Przenajświętszej. Zdrowaś, Maryjo jest rosą niebieską, co sprawia, że dusza staje się płodna; jest czystym i pełnym miłości pocałunkiem, jaki składamy Maryi; jest czerwoną różą, którą Jej ofiarujemy, kosztowną perłą, którą Jej składamy w ofierze; jest czarą ambrozji i boskiego nektaru, który Jej dajemy. Wszystkie te porównania pochodzą z ust świętych.
254. Błagam was więc usilnie, przez miłość, którą ku wam w Jezusie i Maryi w sercu noszę, nie zadowalajcie się odmawianiem Małej Koronki do Najświętszej Dziewicy, ale odmawiajcie codziennie, o ile wam czas pozwoli, cały Różaniec, a w chwili śmierci błogosławić będziecie dzień i godzinę, kiedyście mi uwierzyli: Bo kto sieje w błogosławieństwach, z błogosławieństw też żąć będzie237.
[Odmawianie Manificat.]
255. Szóste ćwiczenie. Aby dziękować Bogu za łaski, którymi obdarzył Najświętszą Dziewicę, dzieci Maryi wzorem świętych, będą odmawiać często Magnificat. Jest to jedyna modlitwa, jedyne dzieło, które Najświętsza Dziewica ułożyła, lub raczej, które w Niej ułożył Jezus, gdyż On mówił przez Jej usta. To najwspanialsza pieśń uwielbienia, jaką Bóg otrzymał w przymierzu łaski. Hymn to z jednej strony, najpokorniejszy i najbardziej pełny wdzięczności, z drugiej strony – najbardziej szczytny i najwznioślejszy. Zawiera on tajemnice tak wielkie i tak ukryte, że nawet aniołowie wszystkich nie znają. Gerson , pobożny i uczony pisarz, który życie całe poświęcił nauce, dopiero u schyłku życia, i to z drżeniem, podjął się napisania objaśnienia do Magnificat, pragnąc tym dziełem ukoronować wszystkie swe prace. W potężnym tomie opowiada on o wielu cudownościach tej pięknej i Bożej pieśni. Między innymi, pisze, że Najświętsza Dziewica często odmawiała Magnificat, zwłaszcza po Komunii św., jako dziękczynienie.
Uczony Benzoniusz239, który również napisał komentarz do Magnificat, opowiada o wielu cudach zdziałanych mocą tego hymnu. Autor mówi, że szatani drżą i uciekają, gdy słyszą słowa hymnu: Fecit potentiam in brachio suo, dispersit superbos mente cordis sui On przejawia moc ramienia swego, rozprasza pyszniących się zamysłami serc swoich240.
[Wzgardzenie światem.]
256. Siódme ćwiczenie. Wierni słudzy Maryi powinni gardzić zepsutym światem, nienawidzić go, uciekać odeń stosując środki, jakie podaliśmy w pierwszej części, by dojść do wzgardy świata241.
____________
210 Mt 5, 16.
211 Pierwsze „Bractwo Maryi Królowej serc” powołał do życia 1899 r. w Ottawie bp Duhamel; w 1913 r. Pius
X ustanowił odpowiednie arcybractwo w Rzymie; 16 lipca 1955 r. Stolica Apostolska zdecydowała o utworzeniu
dwóch oddzielnych stowarzyszeń dla wiernych świeckich i dla księży; 5 lipca 1956 r. zatwierdziła nowy statut.
Stowarzyszenie liczy obecnie 140 ośrodków rozrzuconych po całym świecie; a dom generalny jest w Rzymie.
212 Por. TPN 78-79.
213 Łk 18, 41.
214 Zwłaszcza w TPN 16-36, 83-89.
215 Zwłaszcza w TPN 61-77.
216 TPN 67.
217 Por. TPN 266-273.
218 Patrz na koniec.
219 Św. Bonawentura (inter opera), Psalt. majus Cant. ad instar illuis Moisis, Ex 15, Ten akt odnowienia został
opatrzony odpustem 300 dni toties quoties dla członków obu stowarzyszeń „Maryi Królowej Serc”, na mocy
dekretu Św. Penitencjarii z 18 grudnia 1913 r., potwierdzonego 2 lipca 1956 r.
220 Por. Ap 12, 1.
221 W praktyce Towarzystwa Montfortańskiego łańcuszki zastępuje medalik „Maryi Królowej Serc”.
222 Oz 11, 4.
223 Por. Pnp 8, 6.
224 Ps 2, 3.
225 Syr 6, 24.
226 Syr 6, 25 Wlg.
227Syr 6, 23.
228 Syr 6, 31 Wlg.
229 J 12, 32.
230 Oz 11, 4.
231 Tę tajemnicę przebóstwienia, tak trudną do wyrażenia słowami, a najdoskonalej wypełnioną w Niepokalanej
Dziewicy, wyraził tu św. Ludwik słowami Apostoła: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus
(Ga 2,20).
232 Hbr 10, 7.
233 Hbr 4, 6.
234 Por. Iz 33, 21.
235 Por. Za 8, 12.
236 Zob. Hbr 6, 1-8; Rdz 3, 17-18.
237 2 Kor 9, 6 Wlg.
238 Jan Gerson, kanclerz Uniwersytetu Paryskiego, odznaczał się wielką wiedzą i świętością. Żył w latach
1363-1428.
239 Biskup Loreto, zmarł w 1613 r.
240 Łk 1, 51.
241 Autor ma na myśli upadek moralny i grzech w ogólności – przyp. Red.
Ćwiczenia szczególne i wewnętrzne dla tych, co chcą się stać doskonali.
257. Oprócz wymienionych praktyk zewnętrznych – a nie należy lekceważyć ich ani opuszczać z niedbalstwa, o ile obowiązki stanu i warunki na nie pozwalają – są jeszcze ćwiczenia wewnętrzne, mogące się bardzo przyczynić do uświęcenia powołanych do wielkiej doskonałości przez Ducha Świętego. Ćwiczenia te można streścić w czterech słowach: spełniać wszystkie swe uczynki przez Maryję, z Maryją, w Maryi i dla Maryi, aby je spełniać doskonalej przez Jezusa, z Jezusem, w Jezusie i dla Jezusa Chrystusa.
[Spełniać wszystkie uczynki przez Maryję.]
258. 1. Należy spełniać swe uczynki przez Maryję, to znaczy, trzeba we wszystkim i we wszelkich okolicznościach życia być posłusznym Najświętszej Dziewicy i pozwolić kierować się Jej duchowi, którym jest Duch Święty. Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi242. Ci, których prowadzi duch Maryi, są dziećmi Maryi, a więc i dziećmi Boga, jak pokazałem. Spośród wszystkich czcicieli Najświętszej Dziewicy prawdziwymi i wiernymi Jej poddanymi są ci tylko, co kierują się Jej duchem. Rzekłem, iż duch Maryi jest Duchem Bożym, gdyż Maryja nigdy nie kierowała się swoim duchem, lecz jedynie Duchem Bożym, który tak Ją opanował, że stał się Jej własnym. Dlatego mówi św. Ambroży: Niech dusza Maryi będzie w każdym z nas, by wielbić Pana; duch Maryi niech będzie w każdym z nas, by radować się w Bogu. Jakże szczęśliwa jest dusza, która na wzór zmarłego w opinii świętości brata Rodrigueza243 zupełnie opanowana jest i owładnięta duchem Maryi, tym duchem, co jest łagodny a silny, gorliwy a roztropny, pokorny a mężny, czysty a płodny!
259. Aby duch Maryi kierował duszą, powinna ona:
- Zanim cokolwiek postanowi, wyrzec się własnego ducha, swojego światła, własnej woli, np. przed odmówieniem modlitwy, przed rozmyślaniem, przed Mszą św., przed Komunią św., gdyż słabość naszego rozumu, złośliwość naszej woli i naszego postępowania, gdybyśmy się nimi kierowali, stawiłyby zapory duchowi Maryi, choćbyśmy je nawet uważali za dobre.
- Poddać się duchowi Maryi, by on nas prowadził i nami kierował według Jej woli. Trzeba więc pozostawać w Jej dziewiczych rękach jak narzędzie w rękach rzemieślnika, jak lutnia w rękach artysty. Niczym kamień wrzucony do morza, tak dusza musi zanurzyć się w Maryi i w Niej zniknąć. Dzieje się to w prosty sposób, w mgnieniu oka, jednym wejrzeniem ducha, przez krótki akt woli, myśl jedną, albo przez słowa np.: Wyrzekam się siebie i oddaję się Tobie, Matko moja najdroższa! A choć przy tym akcie nie odczuwasz żadnego wyczuwalnego ukojenia, to jednak jest on bardzo rzeczywisty. Również, gdyby z taką samą szczerością – od czego niech Bóg nas broni – powiedział: Oddaję się szatanowi, należałby rzeczywiście do szatana, choćby słowa te wyrzekł bez najmniejszego uczuciowego poruszenia.
- Od czasu do czasu, zarówno w trakcie, jak i po dokończeniu czynności, ponawiać ten sam akt oddania się i zjednoczenia; a im częściej będziemy go powtarzać, tym prędzej uświęcimy naszą duszę; tym szybciej osiągniemy jedno z Jezusem, gdyż zjednoczenie z Jezusem jest koniecznym następstwem zjednoczenia z Maryją, albowiem duchem Maryi jest Duch Jezusa.
[Spełniać wszystkie uczynki z Maryją.]
260. 2. Trzeba wszystko czynić razem z Maryją, to znaczy we wszystkich pracach należy spoglądać na Maryję jako na idealny wzór wszelkiej cnoty i doskonałości, ukształtowany przez Ducha Świętego w czystym stworzeniu, by naśladować go na miarę naszych ograniczonych możliwości. Musimy zatem przed każdym naszym czynem zastanowić się, jak postępowała Maryja lub jakby postąpiła, gdyby była na naszym miejscu. Dlatego powinniśmy rozważać owe wielkie cnoty, w jakich Maryja ćwiczyła się za swego ziemskiego życia, zwłaszcza:
- Jej żywą wiarę, dzięki której bez wahania uwierzyła słowom Archanioła; wierzyła wiernie i stale aż do stóp krzyża na Kalwarii;
- Jej głęboką pokorę, która sprawiała, że Maryja ukrywała się, milczała, poddawała się wszystkiemu i we wszystkim zajmowała ostatnie miejsce;
- Jej prawdziwie boską czystość, która nigdy nie miała i mieć nie będzie równej sobie na ziemi. Należy także rozważać wszystkie inne Jej cnoty. Proszę pamiętać, powtarzam to raz wtóry, że Maryja jest jedyną i doskonałą „Formą Boga”, zdolną utworzyć z małym trudem i w krótkim czasie żywe odbicie Boga. Dusza, co tę Formę znalazła i się w Niej zatraciła, szybko przemieni się w Jezusa Chrystusa, którego owa Forma wiernie przedstawia.
[Spełniać wszystkie uczynki w Maryi]
261. 3. Należy wszystko spełniać w Maryi. By praktykę tę dobrze zrozumieć, trzeba wiedzieć, że: a) Najświętsza Dziewica jest prawdziwym Rajem ziemskim nowego Adama (stary raj ziemski był tylko figurą Maryi). W tym ziemskim Raju istnieją więc niesłychane bogactwa, piękności, rzadkości i niewypowiedziane słodycze, które nowy Adam – Jezus Chrystus tam pozostawił. Raj ów upodobał On sobie przez dziewięć miesięcy; tam zdziałał swe cuda, tam rozpostarł swe bogactwa z iście Bożą wspaniałomyślnością. Prześwięte to Miejsce składa się wyłącznie z dziewiczej i niepokalanej ziemi, z jakiej przez działanie tam mieszkającego Ducha Świętego utworzony został nowy Adam, wolny od wszelkiej plamy i skazy. W tym to Raju ziemskim znajduje się rzeczywiście drzewo żywota, które zrodziło Jezusa Chrystusa – Owoc Żywota, a także Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego, które dało światłość światu. W tym boskim miejscu rosną drzewa zasadzone ręką Bożą i zraszane Jego Boską rosą, co wydawały i wydają każdego dnia owoce o smaku Bożym. Są tam kwietniki strojne w piękne i różnorodne kwiaty cnót, wydające miłą dla samych aniołów woń. Są tam zielone łąki nadziei, niezdobyte wieże mocy, cudowne przybytki ufności itd. Tylko Duch Święty może dać zrozumienie prawdy ukrytej pod tymi figurami rzeczy materialnych. Jest w tym Raju najwspanialsze powietrze o nieskażonej czystości; piękny dzień świętego człowieczeństwa, nieznający mocy; piękne słońce Bóstwa, nieznające cienia; tam bezustannie goreje żar miłości, w którym wszelkie żelazo, jeśli tylko doń zostanie wrzucone, topnieje i zamienia się w złoto; tam płynie rzeka pokory, tryskająca z ziemi, a dzieląc się na cztery odnogi, którymi są cztery cnoty kardynalne, nawadnia całą tę rajską krainę.
262. b) Duch Święty, przez usta świętych Ojców Kościoła, nazywa Najświętszą Dziewicę także:
- Bramą Wschodnią, przez którą Arcykapłan, Jezus Chrystus, wchodzi na świat i wychodzi244. Przez Nią przyszedł On po raz pierwszy na świat i przez Nią przyjdzie także raz wtóry;
- Przybytkiem Bóstwa, miejscem odpoczynku Trójcy Przenajświętszej, Tronem Bożym, Miastem Bożym, Ołtarzem Bożym, Świątynią Boga, Światem Boga. Wszystkie te określenia i pochwały są najprawdziwsze przez wzgląd na rozmaite cuda i łaski, których Najwyższy dokonał w Maryi. Jakież to bogactwa! Jakaż chwała! Jaka radość i szczęście, móc znaleźć mieszkanie w Maryi i przebywać tam, gdzie Najwyższy ustawił tron swej chwały najwyższej.
263. Trudno to podobnym do nas grzesznikom uzyskać pozwolenie, zdolność i światło, by móc wstąpić do miejsca tak wzniosłego i świętego, którego strzeże już nie cherubin, jak dawnego raju ziemskiego245, lecz sam Duch Święty, co stał się wszechwładnym Panem tego Miejsca i mówi o Nim: Ogrodem zamkniętym jesteś, Siostro ma, oblubienico, ogrodem zamkniętym, źródłem zapieczętowanym246. Maryja jest „zamknięta”, jest „zapieczętowana”; nędzne dzieci Adama i Ewy, wypędzone z raju ziemskiego, nie mają wstępu do tego Raju bez szczególnej łaski Ducha Świętego, a na nią muszą zasłużyć.
264. Wysłużywszy zaś sobie przez wierność ową wielką łaskę, należy z upodobaniem trwać we wnętrzu Maryi, wypoczywać w nim w pokoju, opierać się na nim z ufnością, ukrywać się w nim bezpiecznie i całkowicie się w nim zatracać, aby w dziewiczym łonie Maryi dusza:
- karmiła się mlekiem Jej łaski i macierzyńskiego miłosierdzia;
- uwolniona była od niepokojów, obaw i wątpliwości;
- była bezpieczna od wszystkich swych nieprzyjaciół, od szatana, świata i grzechu, co nigdy tu nie mieli dostępu; dlatego sama Maryja zapewnia nas, że ci, którzy w Niej swe uczynki spełniają, nie grzeszą247, to znaczy, że duchowo mieszkający w Najświętszej Dziewicy nie popełniają większego grzechu;
- była ukształtowana w Jezusie Chrystusie, a Jezus Chrystus w Niej. Albowiem, według Ojców Kościoła, łono Maryi jest Przybytkiem boskich sakramentów, w którym zostali ukształtowani Jezus Chrystus i wszyscy wybrani.
[Spełniają wszystkie uczynki dla Maryi.]
265. 4. Wreszcie, trzeba wszystko czynić dla Maryi. Jest bowiem słuszne i sprawiedliwe, abyśmy wstąpiwszy raz w Jej służbę, wszystko czynili dla Niej, jak przystoi giermkowi, słudze lub niewolnikowi. Nie znaczy to, jakoby Maryja była ostatecznym celem naszej służby: jest nim Jezus Chrystus. Maryja zaś jest naszym celem bezpośrednim; jest owym tajemniczym polem, na którym działa Jezus Chrystus; jest łatwym sposobem dojścia do Niego. I tak, jak dobremu słudze i niewolnikowi nie przystoi bezczynność, tak i nam nie wolno próżnować. Z niewzruszoną ufnością w Jej pomoc i orędownictwo trzeba podejmować i czynić rzeczy wielkie dla tej dostojnej Władczyni i Królowej. Należy bronić Jej przywilejów, jeśli ich kto nie chce uznać; trzeba bronić Jej chwały, kiedy jest atakowana; trzeba starać się przyciągnąć jak najwięcej dusz – o ile jest to w naszej mocy – nawet świat cały: do służby Jej i do tego doskonałego i prawdziwego nabożeństwa. Trzeba z całą stanowczością występować przeciwko tym, co nadużywają nabożeństwa do Niej obrażając Jej Syna grzechami, a równocześnie starać się, by owo doskonałe nabożeństwo uzasadnić i krzewić z mocą. A jako nagrody za drobne te usługi nie trzeba niczego więcej od Niej żądać, nad zaszczyt przynależenia do tak ukochanej Pani i szczęście połączenia przez Nią nierozerwalnym węzłem z Jezusem, Jej Synem, w czasie i w wieczności.
Chwała Jezusowi w Maryi! Chwała Maryi w Jezusie! Chwała Bogu samemu!
__________
242 Rz 8, 14.
243 Alfonsa Rodrigueza TJ kanonizował papież Leon XIII w roku 1888.
244 Zob. Ez 44, 2-3.
245 Zob. Rdz 3, 24.
246 Pnp 4,12.
247 Zob. Syr 24, 22.
DODATEK
Sposób praktykowania tego nabożeństwa w Komunii świętej
Przed Komunią świętą
266. 1 ) Upokorzysz się głęboko wobec Boga.
2) Wyrzekniesz się zupełnie swego skażonego wnętrza i swych dyspozycji, jakkolwiek w świetle miłości własnej wydawałyby ci się dobre.
3) Odnowisz akt ofiarowania się, mówiąc: „Totus tuus ego sum, et omnia mea tua sunt” – „Jestem cały Twój i wszystko moje Twoim jest”. Jestem cały Twoją własnością, Pani ukochana, ze wszystkim, co posiadam.
4) Będziesz błagał tę dobrą Matkę, by użyczyła ci swego Serca, byś Jej Syna z tym samym co Ona przyjął usposobieniem.
Powiedz Jej, że chwała Jej Syna wymaga, by nie przyjmować Go do serca tak skalanego i niestałego jak twoje, bo byłoby to dlań ujmą. Lecz jeśli Ona w twym sercu zechce zamieszkać, by przyjąć swego Syna, może to uczynić dzięki temu, iż jest Władczynią serc. Przez Nią więc Syn Jej zostanie przyjęty odpowiednio, nieskazitelnie i bez lęku przed obrazą lub zniewagą.
Powiesz Jej z ufnością, że wszystko, co Jej dałeś ze swego dobra, to zbyt mało, by Ją prawdziwie uczcić, lecz przez Komunię świętą pragniesz złożyć Jej ten sam dar, jaki złożył Jej Ojciec Przedwieczny. Przez to więcej Ją uczcisz, niż gdybyś wszystkie dobra całego świata oddał Jej w ofierze.
Powiesz Jej wreszcie, że Jezus, który miłuje Ją miłością wyłączną, pragnie dalej znajdować w Niej swe upodobanie i spoczynek, choćby nawet w twojej duszy, brudniejszej i uboższej niż stajenka w Betlejem, do której Jezus chętnie przyszedł, gdyż Ona tam była.
Poprosisz o Jej Serce czułymi słowami: „Accipio te in mea omnia. Praebe mihi Cor tuum, o Maria!” – „Biorę Cię jako całe me dobro248. Daj mi Twe Serce, Maryjo!”
Podczas Komunii świętej
267. 2. Po Pater, gdy będziesz gotowy do przyjęcia Pana Jezusa, powiesz Mu trzy razy: Domine, non sum dignus – Panie, nie jestem godzien249. Za pierwszym razem mów do Ojca Przedwiecznego, że dla złych myśli i niewierności wobec tak Dobrego Ojca nie jesteś godzien przyjąć Jedynego Syna. Niech jednak raczy spojrzeć na Maryję, swoją służebnicę, która mówi: Ecce ancilla Domini – Oto ja służebnica Pańska250. Ona to czyni wszystko za ciebie i napełnia cię wielkim zaufaniem i szczególną nadzieją wobec Jego Majestatu: Bo Ty, Panie, szczególnie w nadziei utwierdziłeś mnie251.
268. Powiesz Synowi Bożemu:
Domine, non sum dignus…, że nie jesteś godzien Go przyjąć z powodu swoich słów złych i nieużytecznych oraz twych niewierności w Jego służbie. Błagaj Go, by się nad tobą zlitował, gdyż pragniesz Go wprowadzić do domu Jego własnej i twojej Matki. Powiedz, że nie pozwolisz Mu odejść, póki u Niej nie zamieszka. Pochwyciłem Go i nie puszczę, aż Go wprowadzę do domu mej Matki, do komnaty mej rodzicielki252. Poproś Go, by powstał i przyszedł do Miejsca swego spoczynku i do Arki swego uświęcenia. Wyrusz, o Panie, na miejsce Twego odpocznienia, Ty i Twoja arka, pełna chwały!253. Powiedz Mu, że we własnych zasługach, we własnej mocy i we własnym przygotowaniu nie pokładasz ufności, jak Ezaw, ale jedynie w zasługach i przygotowaniach Twej ukochanej Matki, Maryi, jak niegdyś młody Jakub w staraniach Rebeki. Powiedz Mu, że jakkolwiek jesteś grzesznikiem i Ezawem, ośmielasz się przystąpić do Jego świętości, wsparty na zasługach Jego świętej Matki i Jej cnotami przyozdobiony.
269. Powiesz Duchowi Świętemu: Domine, non sum dignus…, że z powodu oziębłości i nieprawości twych czynów i z powodu zatwardziałości wobec Jego natchnień nie jesteś godzien przyjąć Arcydzieła Jego Miłości, jednak całą twoją nadzieją jest Maryja, Jego wierna Oblubienica. Mów ze św. Bernardem: Maryja jest moją największą otuchą, całą moją nadzieją. Możesz Go nawet prosić, by raz jeszcze zstąpił na Maryję, nierozłączną swą Oblubienicę, bo Jej łono tak jest czyste, Jej Serce rozpalone miłością, jak kiedyś, i jeśli On do twej duszy nie zstąpi, to ani Jezus, ani Maryja nie zostaną w niej ukształtowani i godnego nie znajdą przybytku.
Po Komunii świętej
270. Po Komunii świętej w głębokim skupieniu, z zamkniętymi oczami wprowadź do Serca Maryi Jezusa Chrystusa. Oddasz Go Jego Matce, która Go przyjmie z miłością, posadzi na zaszczytnym miejscu, w głębokiej pokorze Go uwielbi, doskonale Go ukocha, czule obejmie i odda Mu w duchu i w prawdzie254 wiele powinności, które naszemu ciemnemu umysłowi są całkiem nieznane.
271. Możesz także w głębokiej pokorze serca trwać w obecności Jezusa, przebywającego w Maryi, lub jak niewolnik stanąć przed bramą królewskiego pałacu, w którym Król rozmawia z Królową; a w przekonaniu, że oni rozmawiając ze sobą, ciebie nie potrzebują, wznieś się w duchu do nieba i obejmij całą ziemię, prosząc wszystkie stworzenia, by za ciebie Jezusowi i Maryi składały hołd dziękczynienia, uwielbienia i miłości: Pójdźcie, upadnijmy i pokłońmy się255.
272. Możesz też sam prosić Jezusa w łączności z Maryją o to, by Jego Królestwo nastało na ziemi przez Jego Najświętszą Matkę, lub o mądrość Bożą, o miłość, o przebaczenie grzechów czy inną łaskę, zawsze jednak przez Maryję i w Maryi, mówiąc w pokorze: Panie, nie patrz na grzechy moje256, lecz niech Twe oczy ujrzą we mnie tylko cnoty i zasługi Maryi. Pomnąc na swe grzechy, dodaj: Nieprzyjazny człowiek to sprawił257. Ja to uczyniłem, który sobie największym jestem nieprzyjacielem; albo: On ma wzrastać, ja się umniejszać258. Jezu mój, wzrastaj w mej duszy, a ja niech maleję. Maryjo, potrzeba byś Ty we mnie wzrastała, sam zaś muszę stać się mniejszy niż jestem. Jezu, Maryjo, wzrastajcie we mnie i mnóżcie się poza mną w bliźnich moich.
273. Jest jeszcze mnóstwo innych myśli, które ci Duch Święty podda, o ile jesteś człowiekiem prawdziwie wewnętrznym, umartwionym i wiernym temu wielkiemu i wzniosłemu nabożeństwu, którego cię nauczyłem. Pamiętaj jednak: im więcej w Komunii świętej pozwolisz działać Maryi, tym bardziej Jezus będzie uwielbiony. Tym więcej zaś pozwolisz działać Maryi dla Jezusa i Jezusowi w Maryi, im głębiej się upokorzysz i im uważniej będziesz się przysłuchiwać w pokoju i milczeniu, nie pragnąc niczego widzieć, smakować lub odczuwać. Sprawiedliwy bowiem żyje zawsze i wszędzie z wiary, zwłaszcza, gdy przyjmuje Komunię świętą, będącą wiary dziełem: A mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie259.
____________
248 Por. J 19,27.
249 Mt 8, 8.
250 Łk 1, 38.
251 Ps. 4, 10 Wlg.
252 Pnp 3, 4.
253 Ps 132, 8.
254 Por. J 4, 24.
255 Ps 94(95), 6 Wlg.
256 Mszał, modlitwa przed Komunią św.
257 Mt 13, 28.
258 J 3, 30.
259 Hbr 10, 38.
Akt ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi
O, odwieczna, Wcielona Mądrości! O, najmilszy i czci najgodniejszy Jezu, prawdziwy Boże i prawdziwy człowiecze, Synu Jednorodzony Ojca Przedwiecznego i Maryi, zawsze Dziewicy! Oddaję Ci najgłębszą cześć w łonie i chwale Twego Ojca w wieczności oraz w dziewiczym łonie Maryi, Twej najgodniejszej Matki, w czasie Twego Wcielenia.
Dzięki Ci składam, żeś wyniszczył samego siebie przyjmując postać sługi, by mnie wybawić z okrutnej niewoli szatana. Chwalę Cię i uwielbiam, żeś we wszystkim raczył się poddać Maryi, Twej świętej Matce, aby przez Nią uczynić mnie swym wiernym niewolnikiem. Lecz niestety! W niewdzięczności i niewierności nie dochowałem obietnic uroczyście Tobie złożonych na Chrzcie św. Nie wypełniłem swoich zobowiązań. Nie jestem godzien zwać się dzieckiem czy niewolnikiem Twoim. A ponieważ wszystko we mnie zasługuje na Twój gniew, do Twego Najświętszego i Najdostojniejszego Majestatu nie śmiem już się sam zbliżyć. Przeto uciekam się do wstawiennictwa i miłosierdzia Twej Najświętszej Matki, którą dałeś mi za Pośredniczkę u Siebie. Za Jej możnym pośrednictwem mam nadzieję wyjednać u Ciebie skruchę i przebaczenie mych grzechów oraz prawdziwą mądrość i w niej wytrwanie.
Pozdrawiam Cię więc, Dziewico Niepokalana, żywy Boga Przybytku, w którym odwieczna, ukryta Mądrość chce odbierać cześć i uwielbienie aniołów i ludzi. Pozdrawiam Cię, Królowo nieba i ziemi, której panowaniu wszystko prócz Boga jest poddane. Pozdrawiam Cię, Ucieczko grzeszników, której miłosierdzie nikogo nie zawiodło. Wysłuchaj mej prośby, pełnej gorącego pragnienia Bożej mądrości, i przyjmij śluby i ofiary, jakie w pokorze Ci składam.
Ja…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj przed Twoim obliczem przyrzeczenia Chrztu św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i jego dzieł. Całkowicie oddaję się Jezusowi Chrystusowi, Mądrości Wcielonej, aby za Nim iść, niosąc mój krzyż po wszystkie dni życia. Abym zaś był Mu wierniejszy niż dotąd, obieram Ciebie dziś, Maryjo, w obliczu całego Dworu Niebieskiego, za moją Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam, jako Twój niewolnik, ciało i duszę swoją, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, przeszłych, obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku, co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności. Przyjmij, Panno łaskawa, tę niewielką ofiarę mej niewoli dla uczczenia i naśladowania owej uległości, jaką Mądrość odwieczna Twemu macierzyństwu okazać raczyła; dla uczczenia władzy, jaką Oboje posiadacie nade mną, nikłym robakiem i grzesznikiem nędznym; jako podziękowanie za przywileje, którymi Cię Przenajświętsza Trójca łaskawie obdarzyła. Zapewniam, że odtąd, jako prawdziwy Twój niewolnik, chcę szukać Twojej chwały i Tobie we wszystkim być posłuszny. Matko Przedziwna, przedstaw mnie Twemu drogiemu Synowi jako wiecznego niewolnika, ażeby – jak przez Ciebie mnie odkupił, tak też przez Ciebie przyjąć mnie raczył. Matko Miłosierdzia, udziel mi łaski prawdziwej mądrości Bożej i przyjmij mnie do grona tych, których kochasz, pouczasz, prowadzisz, żywisz i bronisz jako dzieci swe i sługi. Dziewico wierna, spraw, abym zawsze i we wszystkim był doskonałym uczniem, naśladowcą i niewolnikiem Mądrości Wcielonej, Jezusa Chrystusa, Syna Twego; abym za Twym pośrednictwem i za Twoim przykładem doszedł do pełni Jego wieku na ziemi i Jego chwały w niebie. Amen.
http://louisgrignion.pl/traktat-o-prawdziwym-nabozenstwie-do-najswietszej-maryi-panny.html
*****
Święta Joanna Beretta Molla
Joanna Beretta Molla była przedostatnim, dwunastym dzieckiem Alberta i Marii. Urodziła się w Magencie, niedaleko Mediolanu, w 1922 r. Dom, w którym rosła, pełen był miłości i wiary. Dzieci razem z matką codziennie modliły się i chodziły na Mszę św.
W 1942 r. Joanna rozpoczęła studia medyczne. Niestety również w tym roku, jedno po drugim, w odstępie zaledwie czterech miesięcy umarli jej rodzice. Żywa wiara i zaufanie Bogu nie pozwoliły na pogrążenie się w rozpaczy osieroconemu rodzeństwu. Studiując, Joanna podjęła intensywną pracę w szeregach Akcji Katolickiej i Stowarzyszeniu św. Wincentego a Paulo. Głosiła katechezy dla dziewcząt. Z zachowanych do dziś jej notatek z tego okresu przebija ogromna dojrzałość wiary i odpowiedzialność za każde słowo. Jej siostra i dwóch braci wybrało drogę zakonnego powołania. Joanna też miała taki zamiar, ale stan zdrowia jej na to nie pozwalał. Chciała zostać misjonarką.
Po uzyskaniu dyplomu z medycyny i chirurgii w 1949 r. na Uniwersytecie w Pawii, otworzyła klinikę medyczną w Mesero (koło Magenty). W kolejnym roku zrobiła specjalizację z pediatrii na uniwersytecie w Mediolanie, gdzie później prowadziła swoją praktykę lekarską.
W 1951 r. po raz pierwszy przypadkowo spotkała inżyniera Piotra Mollę. Kolejne spotkanie nastąpiło trzy lata później. Od tego czasu byli już nierozłączni. Kochali się bardzo, byli sobą zauroczeni. Wiedzieli, że chcą być ze sobą na zawsze. Snuli plany założenia rodziny otwartej na Boga i Jemu uległej. Na dziesięć dni przed ślubem Joanna pisała do Piotra: “Chciałabym, aby nasza nowa rodzina mogła się stać jakby wieczernikiem zjednoczonym wokół Jezusa”.
24 września 1955 r. Joanna i Piotr wzięli ślub. Byli ludźmi pracowitymi, ale pogodnymi i szczęśliwymi. Cechowała ich rzetelność i uczciwość. Starali się spędzać razem jak najwięcej czasu. Chodzili po górach, jeździli na nartach, lubili koncerty i przedstawienia teatralne. Joanna interesowała się modą, przeglądała nowe żurnale. Była elegancką i zadbaną kobietą. Umiała prowadzić samochód, co w tamtych czasach nie było częste wśród kobiet.
Państwo Molla chcieli mieć dużo dzieci. Rok po ślubie, w 1956 r., urodził się Pierluigi. W 1957 r. przyszła na świat Maria Zita, a dwa lata później – Laura. W 1962 r. miało urodzić się kolejne dziecko. We wrześniu 1961 r., pod koniec drugiego miesiąca ciąży, okazało się, że w macicy Joanny rozwinął się włókniak, który zagrażał rozwijającemu się płodowi i życiu matki. Mimo wskazań medycznych do przerwania ciąży, Joanna zdecydowała się donosić ją do końca. Wiedziała, zwłaszcza jako lekarz, że stan jest poważny. Zdawała sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa. Od początku stanowczo domagała się ratowania życia dziecka za wszelką cenę. Operacja usunięcia włókniaka udała się, dziecko mogło rosnąć bez przeszkód, ale stan zdrowia matki pogorszył się. Był to trudny czas dla całej rodziny. Mimo gorących modlitw o ocalenie matki i dziecka, Bóg zdecydował inaczej. 20 kwietnia 1962 r., w Wielki Piątek, Joanna przyjechała do szpitala. Nazajutrz rano urodziła zdrową, piękną córeczkę, ale sama znalazła się w agonii. Tydzień później – 28 kwietnia 1962 r. zmarła. Oddała swoje życie za dziecko, by mogło się bezpiecznie urodzić. Miała niecałe 40 lat. Przez siedem lat była mężatką. Pozostawiła męża i czworo małych dzieci. Mąż, rodzina, przyjaciele, ale też pacjenci, którym służyła, zapamiętali ją jako dobrą i delikatną kobietę.
Mąż po jej śmierci powiedział: “Aby zrozumieć jej decyzję, trzeba pamiętać o jej głębokim przeświadczeniu – jako matki i jako lekarza – że dziecko, które w sobie nosiła, było istotą, która miała takie same prawa, jak pozostałe dzieci, chociaż od jego poczęcia upłynęły zaledwie dwa miesiące”.
Św. Jan Paweł II beatyfikował Joannę podczas Światowego Roku Rodziny 24 kwietnia 1994 r., a kanonizował ją dziesięć lat później – 16 maja 2004 r. Na uroczystej Mszy św. byli obecni m.in. mąż Joanny i najmłodsza córka – Joanna Emanuela. Relikwie św. Joanny Molla znajdują się w wielu kościołach na całym świecie. W Polsce są też w wielu parafiach, bo święta ta cieszy się u nas dużym kultem.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/04-28c.php3
Fragment książki “Joanna Beretta Molla”. Autorzy: Maria Teresa Antognazza, Mario Picozzi, Antonio Rimoldi. Wydawca: Dom Wydawniczy Rafael.
Pogrzeb Joanny Beretty Molli, który odbył się 30 kwietnia 1962 roku o godz. 15.00 w Ponte Nuovo di Magenta, był triumfem wiary i modlitwy, współczucia i chrześcijańskiego świadectwa. Na drzwiach kościoła zawieszono klepsydrę o wymownej treści świadczącej o głębokim poruszeniu, które odczuwali mieszkańcy Ponte Nuovo i okolic:
„Głęboko poruszeni wspominamy doktor Joannę Mollę z domu Beretta, która świadomie ofiarowała siebie samą w zamian za życie córki Joanny Emanueli”.
Piotr w swoim liście do ojca Alberta z 12 sierpnia 1962 roku tak opisuje te dni:
„Sobota, niedziela i poniedziałek były dniami jednej, niekończącej się pielgrzymki mężczyzn i kobiet, starych, młodych i dzieci, którzy modlili się i płakali. Jej pogrzeb, Msza Święta za jej duszę: triumf wiary, modlitwy, współczucia i bohaterstwa. Jako że nasza kaplica nie była jeszcze gotowa, proboszcz Mesero, ojciec Gesuino (Corti) chciał, aby Joanna ze względu na święte świadectwo, które dała swoją wiarą i poddaniem się woli Boga, przyjmując męczeństwo i ofiarowując życie za swoje macierzyństwo, została pochowana pod ołtarzem, w którym przechowywano Eucharystię w głównej kaplicy cmentarza w Mesero. Teraz Joanna odpoczywa pod ołtarzem, obok świętego człowieka: mojego proboszcza, zmarłego w zeszłym roku, który dobrze znał jej cnoty i wiedział, jaki przykład Joanna dawała całemu Mesero”.
W tym samym liście do ojca Alberta Piotr Molla pisze:
„Wieczorem w dzień pogrzebu Joanny, ojciec (Olinto) Marella z Bolonii, święty kapłan, który dzień po dniu z pomocą Opatrzności opiekuje się ponad 400 sierotami, a który znał Joannę i jej cnoty, asystował przy jej agonii, błogosławił jej doczesne szczątki i asystował przy jej pogrzebie, powiedział do proboszcza z Ponte Nuovo następujące słowa: «W czasach, kiedy Kościół będzie mniej zbiurokratyzowany, łzy, modlitwy, wezwania, triumf wiary królujący podczas jej pogrzebu, męczeństwo jej macierzyństwa staną się same przez się kanonizacją»”.
Matka Wirginia w cytowanym już liście do swojego brata, ojca Alberta dodaje kilka szczególnie znaczących uwag dotyczących pogrzebu Joanny:
„Jej uroczystości pogrzebowe były piękniejsze, niż mogłaby mieć jakakolwiek księżniczka. Proboszcz z Ponte Nuovo powiedział, że nigdy nie wysłuchał tylu spowiedzi co tego roku. Pewni ludzie zwierzyli się zakrystianowi, że odczuwali potrzebę wyspowiadania się, zanim pójdą odwiedzić naszą Joannę. Wszyscy robotnicy z fabryki Saffa, nawet ci najbardziej zacietrzewieni i strajkujący, przychodzą grupkami i nieprzerwanie uczestniczą w Mszach Świętych, zapraszając Piotra do wspólnej modlitwy”.
Natomast siostra kanosjanka, matka Ada Deitinger tak pisze o pogrzebie Joanny:
„Jej pogrzeb był triumfem i chociaż moje serce było rozdarte bólem, cieszyłam się, słuchając wielu robotnic i robotników, którzy chwalili jej skromną dobroć. Mówili oni: «Nie chciała, żeby jej usługiwano; kiedy przychodziliśmy do jej domu, żeby naprawić jakiś drobiazg, to ona zawsze sprzątała, jeśli gdzieś nabrudziliśmy… Taka kobieta jak ona nie powinna umierać… miała tylko jedną wadę: była zbyt dobra…»”.
Bardzo wielu ludzi uczestniczyło w żałobie rodzin Molla i Beretta. Po śmierci Joanny ukazało się aż 45 zawiadomień i kondolencji, które opublikowano na łamach „Corriere della Sera”, „Corriere d’informazione” i „Avvenire” w dniach 29 i 30 kwietnia 1962 roku. Na ręce rodzin Mollów i Berettów nadeszło w tych dniach 760 telegramów, listów i kart kondolencyjnych. Pozycja społeczna inżyniera Molli i braci Beretta tylko w części może tłumaczyć tak aktywne współuczestnictwo w opłakiwaniu zmarłej.
Kardynał Giovanni Battista Montini wysłał do proboszcza Magenty ojca Giacomo Terraniego telegram następującej treści:
„Proszę przekazać Panu Piotrowi Molli i całej rodzinie moje kondolencje. Dołączam do nich pochwałę jej życia, pocieszenie i błogosławieństwo. Kardynał Montini”.
Na zebraniu członków Klubu Rotariańskiego, które odbyło się 9 maja 1962 roku, poświęcenie Joanny zostało przypomniane we wzruszającym wystąpieniu Maria Varisco, wiceprzewodniczącego i księgowego klubu. Bardzo interesujący jest jego fragment dotyczący uroczystości pogrzebowych Joanny Beretty Molli:
„Powodem przesunięcia naszego zebrania było wydarzenie, które zasmuciło nas wszystkich i nasze rodziny. Żałoba po śmierci doktor Joanny Beretty, ukochanej małżonki naszego przewodniczącego i siostry naszego kolegi, inżyniera Franciszka Beretty. Jeśli w normalnych okolicznościach żałoba budzi współczucie, to w tym przypadku, śmierć tak bliskiej osoby, jest tym bardziej wzruszająca, kiedy pomyśli się o tym, że młoda kobieta, matka, w pełni świadoma ryzyka, jakie podjęła, poświęciła samą siebie, aby dać życie nowej istocie. O tym niezmiernym poświęceniu wie każdy mieszkaniec w Ponte Nuovo, niezależnie od swojej pozycji społecznej i zajmowanego stanowiska. Ja, który dzisiejszego wieczoru mam zaszczyt przemawiać, doświadczyłem, jak bardzo zmienił się nastrój zebrania tego dnia, kiedy doktor Joanna znalazła swe miejsce wśród aniołów w raju, a mroki ziemi rozświetliła nowa maleńka Gwiazda, pocieszycielka ojca, który zmuszony jest żyć w niekończącym się bólu. Nasze zebranie zmieniło się w smutną pielgrzymkę do pokoju, w którym spoczywało ciało tej szlachetnej kobiety, która za życia ofiarowywała swoją dobroć i wiedzę na pożytek tych, którzy teraz pragną odwdzięczyć się, sprawując opiekę nad jej dziećmi”.
Mąż Joanny przygotował klepsydry, na których można było przeczytać następujące słowa:
doktor Joanny Molli z domu Beretta,
która uczyniła ofiarę ze swego życia
w imię swego Macierzyństwa
4 października 1922 – 28 kwietnia 1962”.
Na innej klepsydrze umieszczono zdjęcie Joanny trzymającej w ramionach swego pierworodnego syna. Pod fotografią znajdował się napis:
Jest blisko nas, żyje w nas,
kocha nas i chroni z nieba”
(św. Augustyn).
A na kolejnej umieszczone były słowa:
(Ewangelia św. Jana).
Dnia 24 grudnia 1962 roku w Mediolanie podczas dorocznego nagradzania zasłużonych obywateli, w obecności kard. G.B. Montiniego i ministra skarbu Roberto Tremelloniego, Rada Prowincji, której przewodniczył adwokat Adrio Casati, wydała uchwałę o nadaniu doktor Joannie Beretcie Molli złotego medalu, motywując decyzję w następujący sposób:
„Aktywna i ceniona współpracowniczka poradni ONMI w Magencie, kierując się duchem chrześcijańskim i jednocześnie głęboką wiarą w nieśmiertelne ideały, będąc już matką trojga dzieci, nie zawahała się poświęcić swojego młodego życia, aby jej ostatnie dziecko mogło przyjść na świat. Jej imię staje się świadectwem i wyrazem szczególnego heroizmu wszystkich matek świata. Wzbudza też głębokie wzruszenie w sercach tych wszystkich, którzy w jej postaci odnajdują nieprzemijające podstawy humanizmu”.
http://kosciol.wiara.pl/doc/491673.Kanonizacja-Joanny-Beretty-Molli/2
Jan Paweł II
Świadkowie pokoju Chrystusa wśród ludzi
Msza św. kanonizacyjna na placu św. Piotra
«Od dobrego wypełniania naszego powołania zależy nasze szczęście doczesne i wieczne. (…) Nie można decydować się na małżeństwo, jeśli nie potrafi się kochać. A kochać znaczy pragnąć udoskonalać siebie, ukochaną osobę, przezwyciężać własny egoizm. Miłość musi być całkowita, pełna, udoskonalana Bożym prawem. Napotykamy wiele trudności, ale z Bożą pomocą musimy iść dalej bez lęku. A jeśli w tej walce o nasze powołanie przyszłoby nam umrzeć, byłby to najpiękniejszy dzień naszego życia». Tych słów św. Joanny Beretty Molli (1922–1962) słuchali pielgrzymi, którzy 16 maja przybyli na plac św. Piotra, aby uczestniczyć w jej kanonizacji. Byli wśród nich jej mąż oraz córka Gianna Emanuela, za którą św. Joanna przed 42 laty oddała życie.
Oprócz tej heroicznej matki i żony Papież kanonizował tego dnia pięcioro innych błogosławionych: założyciela orionistów — ks. Alojzego Orione (1872–1940), pionierów apostolstwa rodziny — ks. Józefa Manyaneta (1833-1901) i s. Paulę Elżbietę Cerioli (1816-1865), maronickiego mnicha z Libanu — o. Nimatullaha Kassaba Al-Hardiniego (1808-1858) oraz o. Hanibala Marię Di Francię (1851-1927) — założyciela rogacjonistów, promotora powołań kapłańskich i zakonnych.
Po uroczystym odśpiewaniu Litanii do Wszystkich Świętych Jan Paweł II odczytał formułę kanonizacji. Mszę św. koncelebrowali z Papieżem m.in. przełożeni generalni zgromadzeń, do których należeli święci: opat Athanase Jalkh — Libańskiego Zakonu Maronitów, ks. Roberto Arcángel Simionato — orionistów, o. Giorgio Nalin — rogacjonistów, ks. Luis Picazo Ustrell — Zgromadzenia Synów Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa, oraz ks. Giuseppe Beretta — brat św. Joanny.
W kanonizacji uczestniczyły też oficjalne delegacje krajów, z których pochodzili święci, m.in. prezydent Libanu Émile Lahoud, oraz przewodniczący niższej izby włoskiego parlamentu Pier Ferdinando Casini.
Na placu św. Piotra tym razem najwięcej było Włochów, bo właśnie z Italii pochodziło aż czworo nowych świętych. Najbardziej widoczną grupą pielgrzymów byli wierni czciciele ks. Orione. Z nimi Jan Paweł II spotkał się już w przeddzień kanonizacji. W wygłoszonym do nich przemówieniu przypomniał m.in. postać abpa Bronisława Dąbrowskiego. «Pragnę jeszcze przypomnieć — powiedział Papież — duchowego syna ks. Orione, którego poznałem w Polsce: abpa Bronisława Dąbrowskiego, sekretarza generalnego Episkopatu Polski. Wspominam go zawsze z wielką sympatią i wdzięcznością, ponieważ w tamtych trudnych czasach uczył nas, że zawsze musimy być odważni, pokorni i silni. Niech jego dusza odpoczywa w pokoju».
Ojciec Święty spotkał się ponownie ze wszystkimi pielgrzymami przybyłymi na kanonizację 17 maja na placu św. Piotra.
1. «Pokój mój daję wam» (J 14, 27). W okresie wielkanocnym często słyszymy te słowa obietnicy, którą Jezus dał swoim uczniom. Prawdziwy pokój jest owocem zwycięstwa Chrystusa nad mocą zła, grzechu i śmierci. Wszyscy, którzy wiernie Go naśladują, stają się świadkami i budowniczymi Jego pokoju.
W tym świetle chcemy kontemplować postacie sześciorga nowych świętych, których Kościół ukazuje dziś jako godnych powszechnej czci: Alojzego Orione, Hanibala Marii Di Francii, Józefa Manyaneta y Vivesa, Nimatullaha Kassaba Al-Hardiniego, Pauli Elżbiety Cerioli, Joanny Beretty Molli.
2. «Mężowie, którzy dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie» (por. Dz 15, 26). Te słowa z Dziejów Apostolskich można odnieść do św. Alojzego Orione, człowieka całkowicie oddanego sprawie Chrystusa i Jego królestwa. Cierpienia fizyczne i duchowe, zmęczenie, trudności, niezrozumienie i wszelkiego rodzaju przeszkody naznaczyły jego posługę apostolską. «Chrystusa, Kościół, dusze — mawiał — musimy kochać i służyć im na krzyżu, jako ukrzyżowani; inaczej nie kochamy ich i nie służymy im wcale» (Scritti, 68, 81).
Serce tego stratega miłości «nie znało granic, bo rozszerzyła je miłość Chrystusa» (tamże, 102, 32). Gorliwa miłość do Chrystusa była duszą jego odważnego życia, wewnętrzną motywacją bezgranicznego altruizmu, zawsze świeżym źródłem niezłomnej nadziei.
Ten pokorny syn brukarza głosił, że «tylko miłość zbawi świat» (tamże, 62, 13), i wszystkim powtarzał, że «doskonała radość pochodzi jedynie z doskonałego poświęcenia siebie Bogu i ludziom, wszystkim ludziom» (tamże).
3. «Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę» (J 14, 23). W tych słowach Ewangelii dostrzegamy zarys duchowości Hanibala Marii Di Francii, który z miłości do Pana poświęcił całe swoje życie duchowemu dobru bliźniego. Ze względu na nie zwracał uwagę przede wszystkim na pilną potrzebę wypełniania ewangelicznego polecenia: «Rogate ergo… — Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo» (Mt 9, 38).
Ojcom rogacjonistom i siostrom ze Zgromadzenia Córek Bożej Gorliwości polecił dokładać wszelkich starań, aby modlitwa o powołania była «nieustanna i powszechna». Do tego o. Hanibal Maria Di Francia zachęca też młodzież naszych czasów, kierując do niej swe zwięzłe i często powtarzane wezwanie: «Zakochajcie się w Jezusie Chrystusie».
Z tej opatrznościowej intuicji zrodził się w Kościele wielki ruch modlitwy o powołania. Gorąco pragnę, aby przykład o. Hanibala Marii Di Francii inspirował i umacniał również w naszych czasach tego rodzaju działalność duszpasterską.
po hiszpańsku:
4. «Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem» (J 14, 26). Od początku Paraklet wzbudzał ludzi, którzy przypominali i głosili prawdę objawioną przez Jezusa. Jednym z nich był św. Józef Manyanet, prawdziwy apostoł rodzin. Czerpiąc przykład z nazaretańskiej szkoły, realizował pragnienie osobistej świętości i z heroiczną gorliwością poświęcił się misji, którą powierzył mu Duch Święty. Z myślą o niej założył dwa zgromadzenia zakonne. Widzialnym symbolem jego apostolskich aspiracji jest również świątynia Świętej Rodziny w Barcelonie.
po katalońsku:
Niech św. Józef Manyanet błogosławi wszystkim rodzinom i pomaga wam żyć w waszych domach zgodnie ze wzorem życia Świętej Rodziny.
po francusku:
5. Człowiek modlitwy, który umiłował Eucharystię i spędzał wiele czasu na Jej adoracji — św. Nimatullah Kassab Al-Hardini jest wzorem dla mnichów z Libańskiego Zakonu Maronitów, dla swych braci Libańczyków, a także dla wszystkich chrześcijan na świecie. Całkowicie poświęcił się Panu, prowadząc życie pełne wyrzeczeń, a przez to pokazał, że Boża miłość jest dla człowieka jedynym prawdziwym źródłem radości i szczęścia. Wytrwale szukał i naśladował Chrystusa, swego Mistrza i Pana.
Otwarty na swych braci, niósł pociechę, leczył liczne rany w sercach swych współczesnych, dając ludziom świadectwo o Bożym miłosierdziu. Niech jego przykład oświeca naszą drogę, budzi, zwłaszcza w młodych, prawdziwe pragnienie Boga i świętości, aby nieśli dzisiejszemu światu światło Ewangelii!
po włosku:
6. Anioł «ukazał mi Miasto Święte — Jeruzalem, zstępujące z nieba» (Ap 21, 10). Ten wspaniały obraz przedstawiony przez św. Jana w Apokalipsie sławi piękno i duchową płodność Kościoła, nowego Jeruzalem. Szczególnym świadkiem tej duchowej płodności jest Paula Elżbieta Cerioli, której życie obfitowało w dobro.
Kontemplując Świętą Rodzinę, Paula Elżbieta zrozumiała, że wspólnoty rodzinne będą trwałe, jeżeli więzi rodzinne będą umacniane i konsolidowane przez wspólnie uznawane wartości wiary i chrześcijańskiej kultury. Pragnąc upowszechniać te wartości, nowa święta założyła Instytut Świętej Rodziny. Była bowiem przekonana, że dzieci, aby mogły rozwijać się prawidłowo i w poczuciu bezpieczeństwa, potrzebują rodziny zdrowej i zjednoczonej, wielkodusznej i trwałej. Niech Bóg pomaga chrześcijańskim rodzinom przyjmować Jego miłosierną miłość i świadczyć o niej we wszystkich okolicznościach.
7. Joanna Beretta Molla była zwykłym, ale jakże wymownym świadkiem Bożej miłości. Kilka dni przed zawarciem małżeństwa pisała: «Miłość to najpiękniejsze uczucie, jakie Pan zaszczepił w ludzkich duszach».
Naśladując Chrystusa, który «umiłowawszy swoich (…) do końca ich umiłował» (J 13, 1), ta święta matka rodziny w sposób heroiczny dochowała wierności zobowiązaniom podjętym w dniu zawarcia sakramentu małżeństwa. Najwyższa ofiara, którą uwieńczyła swe życie, świadczy o tym, że tylko wtedy człowiek może się zrealizować, gdy ma odwagę całkowicie poświęcić się Bogu i braciom.
Oby nasza epoka, dzięki przykładowi Joanny Beretty Molli, mogła odkryć prawdziwe, czyste i płodne piękno miłości małżeńskiej, przeżywanej jako odpowiedź na Boże powołanie!
8. «Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka» (J 14, 27). Ziemskie doświadczenia tych sześciorga nowych świętych zachęcają każdego z nas do wytrwania na własnej drodze życia, ufając w Bożą pomoc i macierzyńską opiekę Maryi. A teraz niech ci święci czuwają nad nami z nieba i wspierają nas swym przemożnym wstawiennictwem.
opr. mg/mg
Copyright © by L’Osservatore Romano (7-8/2004) and Polish Bishops Conference
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/kanonizacja_16052004.html#
Świętość w codzienności – św. Gianna Beretta Molla
Beretta-Molla – święta z klasą
O życiu i heroicznym wyborze św. Joanny Beretty-Molli z jej synem Pierluigim Mollą rozmawia Joanna Bątkiewicz-Brożek.
Joanna Bątkiewicz-Brożek: Jak zapamiętałeś swoją mamę?
Pierluigi Molla: – Najżywsze wspomnienia to te z wypadów w góry. Mama zabierała mnie na narty. Była alpinistką, wspinała się z czekanem, na linie. Kilkakrotnie zdobyła Mont Blanc. W góry wyjeżdżała, kiedy tylko się dało. W tamtych czasach już jazda na nartach była czymś wyjątkowym, a co dopiero wspinaczka i to w wykonaniu kobiety.
Mnie to się od razu z Karolem Wojtyłą kojarzy.
– Jan Paweł II też miał takie skojarzenie (śmiech)! Moja mama była niemal jego rówieśnicą, urodziła się w 1922 roku. Pamiętam, że w 1994 r., kiedy spotkaliśmy się, zaczął rozmowę: „Tak jak wasza mama uciekałem w góry, żeby jeździć na nartach”. Historia mojej mamy zrobiła na nim wrażenie, a poznał ją jako arcybiskup Krakowa. Proces beatyfikacyjny był zaledwie na początku.
Twoja mama była ostatnią świętą wyniesioną przez niego na ołtarze.
– W grudniu 2003 r. Jan Paweł II podpisał dekret zatwierdzający autentyczność drugiego cudu za wstawiennictwem mojej mamy. Ceremonia kanonizacji zwykle odbywa się po roku. Mój tata miał 92 lata. Napisaliśmy list do Watykanu, że jest zaawansowany wiekiem i chciałby uczestniczyć w kanonizacji żony. I Jan Paweł II, w ostatnim momencie, wpisał na listę najbliższej ceremonii kanonizacyjnej moją mamę. Jej zdjęcie wisiało jako ostatnie po prawej stronie na fasadzie Bazyliki św. Piotra. Jako szósta wtedy, ostatnia, została ogłoszona świętą!
Jak to jest mieć świętą mamę, do której modlą się tysiące ludzi?
– To wielki zaszczyt. Odczuwam to 1 listopada, bo z całym Kościołem we Wszystkich Świętych oddaję jej cześć. Otrzymujemy z siostrami, Gianną i Laurą, mnóstwo listów i widzimy, jak rozszerza się kult, ile łask otrzymują rodziny. Mama ma mnóstwo roboty. Mam nadzieję, że pamięta jeszcze o nas (śmiech).
Modlisz się do niej?
– Codziennie! Ale nie dlatego, że jest świętą! Modliłem się do niej już, jak miałem pięć i pół roku, kiedy odeszła. Tata powtarzał, że mama jest święta. Wołałem ją każdego dnia, ciągle z nią rozmawiałem. Potrzebowałem jej …
Czy mama pomogła Ci w jakiejś szczególnej sprawie?
– To, że jestem tu teraz, zdrowy, że mam zdrową 21-letnią córkę, to są zasługi mamy. Są tysiące spraw, w których jest i była przy mnie. Po prostu to czuję.
Z rodzeństwa spędziłeś najwięcej czasu z mamą. Jak żyła święta?
– Zupełnie normalnie. Pamiętam, że kiedy Kościół mediolański zwrócił się do taty z prośbą o pozwolenie na otwarcie procesu beatyfikacyjnego, tata był zaskoczony.
Jak to zaskoczony? Przecież mówił wam, że mama jest święta.
– No tak. Powtarzał to i wiedział, że był mężem wyjątkowej kobiety. Ale tata urodził się w 1912 r. Żył w czasach, kiedy mówiło się o świętych w kontekście odległych wieków. Święci Antoni, Franciszek… Dla taty to było czymś niezwykłym.
Tak jak dla mnie fakt, że rozmawiam z synem mojej świętej patronki…
– Tym bardziej wyobraź sobie, jak przed 50 laty musiał zareagować mój tata! Pamiętam, że powiedział ówczesnemu arcybiskupowi Mediolanu, przyszłemu papieżowi Pawłowi VI: „Eminencjo, proszę się dobrze zastanowić”. Życie mojej mamy bez wątpienia było heroiczne, bo oddała życie za moją siostrę. Ale była osobą normalną, elegancką kobietą, dbała o swój ubiór. Kiedy była w trzecim miesiącu ostatniej ciąży, z Gianną, tata wybierał się w sprawach służbowych do Paryża. Mama powiedziała mu: „Przywieź mi magazyny mody. Jak urodzę Gianninę, chcę dobrze wyglądać”.
Święta na topie…
– Mama szyła kostiumy u krawcowej i była z modą na czasie. Grała na fortepianie, chodziła na koncerty do La Scali, malowała obrazy. Może to brzmi jak opowieść o zwykłej kobiecie współczesnej. Pomyśl jednak, że mówimy o latach 40. i 50. ubiegłego wieku. Wyobraź sobie, jak wyglądały miasta, samochody. Zobacz zdjęcia mamy. Brakuje jej tylko komórki!
Była więc swego rodzaju rewolucjonistką.
– To dobre określenie. Jeździła na motorze i to dość szybko, co w tamtych czasach do kobiety nie przystawało. Jak byłem większy, przesiadła się do samochodu. Zabierała mnie do pacjentów. Musiałem się trzymać, bo mama nie oszczędzała pedału gazu (śmiech). Kiedy rodzice gdzieś jechali, zwykle za kierownicą siadała mama.
Klękaliście razem do modlitwy?
– Tak! Mieszkaliśmy w Ponte Nuovo pod Mediolanem, blisko kościoła. Mama rano przed pracą wstępowała na Mszę św. Kilka razy zabrała mnie ze sobą.
Święta Joanna pisze z pasją o Jezusie, jest w Nim zakochana. Ostatnie dni agonii, które przypadły na czas od Wielkiego Piątku do Niedzieli Zmartwychwstania, cierpi razem z Nim, nie pozwala sobie podać środków przeciwbólowych. Rozmawiała z Wami o Jezusie?
– Jezus był dla mamy wszystkim. Jemu podporządkowywała decyzje. Nie musiała o Nim opowiadać, bo swoją miłość do Jezusa przekładała na życie. Jeśli chodzi o wiarę, była zdyscyplinowana: modlitwa, Msza św., na ile było to możliwe, każdego dnia. Jako lekarz uczyła nas, że pacjent to nie tylko ciało do leczenia, ale odbicie Chrystusa. W chorych widziała cierpiącego Boga. Wszystko to jednak było dla niej naturalne, była zupełnie normalna. Tato dużo mi o niej opowiadał. Na przykład, kiedy pojechali z mamą w podróż poślubną na Capri i do Taorminy na Sycylię, wstąpili do Rzymu. Tata ciągnął od kościoła do kościoła, na adoracje. A mama mówi: „Pietro, koniec ze zwiedzaniem kościołów, błagam, pokaż mi coś innego!”.
Jak się poznali Twoi rodzice?
– Mama pracowała w laboratorium medycznym u wujka lekarza. Pewnego dnia tata po prostu zjawił się tam jako pacjent. Po raz drugi spotkali się w kościele na Mszy św. I wszystko potoczyło się dalej przez jedną z moich ciotek. Zaprosiła ich oboje na Boże Narodzenie w 1954 r. na spektakl do La Scali. Po kilku miesiącach byli już małżeństwem. On miał 43 lata, ona 33.
Poruszyło mnie zdanie, które św. Joanna napisała do Twojego taty w pierwszym liście, jeszcze przed ślubem: „Pietro, powiedz mi, co mam zrobić, abyś ty był szczęśliwy”.
– To zupełnie inna perspektywa miłości niż ta serwowana dzisiaj. Miłość, która służy drugiemu. Najpierw „ty”, a „ja” na końcu. Miłość pełna, czysta, jak u św. Pawła, bezinteresowna, która nie zważa na swoje.
Inspiruje Cię to w życiu małżeńskim?
– To model. Jesteśmy od 25 lat szczęśliwym małżeństwem z żoną. Moi rodzice żyli ze sobą tylko 7 lat. W tym czasie napisali do siebie setki listów, dziś może byłyby to SMS-y. Tata sporo podróżował. Mama pisała mu o wszystkim, nawet o moich kaprysach. Ale jest w nich ocean miłości.
Twoja mama dokonała heroicznego wyboru. Oddała życie swoje za życie Twojej siostry. Zostaliście nagle sierotami. Zaakceptowałeś jej wybór?
– Tysiące razy zadawałem sobie pytanie: dlaczego? W wieku 5 lat znalazłem się nagle z jedną siostrą więcej i bez mamy. Jedyne, co miałem ochotę zrobić, to wyrzucić moją siostrę przez okno. Dla małego dziecka mechanizm był jasny: przez siostrę umarła mama. Do końca przyjąłem i zaakceptowałem ten wybór, dopiero kiedy sam zostałem rodzicem. Trzymając dziecko w ramionach, nabrałem przekonania, że dokonałbym tego samego wyboru co mama. Zrozumiałem, że Gianna od momentu poczęcia miała prawo do życia jak my. A mama jej to prawo do życia zagwarantowała. Mama jednak do ostatniej chwili miała nadzieję, że wszystko skończy się dobrze. Podjęła się ryzyka urodzenia Gianny świadomie, była lekarzem, zdawała sobie sprawę z konsekwencji operacji nowotworu. Niestety, po porodzie wdało się zakażenie.
Pamiętasz ostatnie spotkanie z mamą?
– Jakby to było wczoraj! Widzieliśmy się po raz ostatni, jak wychodziła z domu do szpitala. Pożegnała się ze mną inaczej niż zwykle… mam to przed oczami do dzisiaj. Jej spojrzenie, przytuliła mnie jakoś inaczej. Zastanawiałem się, czemu mama tak się ze mną pożegnała. Jakby coś chciała mi przekazać. Nie zdawałem sobie sprawy ze stanu mamy. Próbowaliśmy z siostrami odwiedzić ją w szpitalu, ale nie wpuszczono nas. Tak naprawdę widziałem ją ostatni raz już martwą, na stole w domu…
Odeszła przy Was…
– Mama zmarła w swoim łóżku w domu. Przeniesiono ją ze szpitala na jej prośbę, kiedy było jasne, że to koniec. Wróciła po południu i zmarła następnego dnia o 7 rano. Do końca była świadoma, nie chciała środków uspokajających. Chciała słyszeć nasze głosy… Poprosiła, by podać jej Gianninę. Powiedziała: „Będziesz rosła beze mnie”. Tata położył martwą mamę na stole w jadalni – pięknie ubraną, jak lubiła. W tym czasie zbierałem dla mamy jej ulubione konwalie w ogrodzie. Ale nie zdążyłem jej dać… Ułożyłem je wokół jej ciała… i pogłaskałem ją… I wtedy zrozumiałem, że nie było jej tam, że żyje, ale gdzieś indziej… Wystarczy, przepraszam…
http://gosc.pl/doc/1179191.BerettaMolla-swieta-z-klasa/3
****
Święty Piotr Chanel, prezbiter i męczennik
Piotr Alojzy Maria Chanel, przyszły kapłan i pierwszy męczennik Oceanii, urodził się 12 lipca 1803 r. w Cuet, nieopodal Belley we Francji. Inteligencja i niezwykła pobożność zwróciły na niego uwagę miejscowego księdza, ojca Trompier, który zajął się jego podstawową edukacją. W seminarium diecezjalnym w Bourg Piotr zdobył serce i szacunek zarówno studentów, jak i profesorów.
Po przyjęciu święceń w 1827 r. otrzymał zaniedbaną parafię pod Paryżem; w ciągu zaledwie trzech lat zdołał ją ożywić i uporządkować. Jednak przez cały czas nie opuszczała go myśl o pracy misyjnej; w roku 1831 wstąpił do nowo utworzonego zgromadzenia marystów (Towarzystwa Maryjnego, Societe de Marie), którzy zajmowali się misjami w kraju i za granicą. W roku 1836 złożył śluby zakonne. Wbrew swojej woli został mianowany wykładowcą w seminarium w Balley; przez następne pięć lat gorliwie wypełniał swoje obowiązki.
W roku 1836 polecono zgromadzeniu nawracać Nowe Hebrydy; ku swej radości Piotr został przełożonym małej grupy misjonarzy. Podróż trwała dziesięć miesięcy. Po przybyciu na miejsce przeznaczenia grupa rozdzieliła się. Piotr udał się na wyspę Futuna; towarzyszył mu tylko jeden brat i człowiek świecki, Anglik nazwiskiem Tomasz Boog. Początkowo przyjęto ich życzliwie; miejscowy władca Niuliki niedawno zniósł kanibalizm.
Kiedy misjonarze opanowali język i zyskali zaufanie tubylców, władca przeraził się. Zdał sobie sprawę, że przyjęcie chrześcijaństwa prędzej czy później musi doprowadzić do zniesienia jego przywilejów jako najwyższego kapłana i władcy ludu. Kiedy więc nawet jego syn wyraził chęć przyjęcia chrztu, władca wysłał siepaczy, by ucięli misjonarzowi głowę. W ten sposób, 28 kwietnia 1841 roku, w trzy lata po przybyciu, Piotr Chanel został pochwycony i zabity przez tych, których chciał zbawić. Jego śmierć przyspieszyła tylko dzieło chrystianizacji wyspy: w ciągu pięciu miesięcy wszyscy tubylcy zostali nawróceni.
Beatyfikacji sługi Bożego dokonał papież Leon XIII w roku 1889, a kanonizował go papież Pius XII w roku 1954, ogłaszając równocześnie pierwszego męczennika Oceanii patronem tego obszaru. Dla podkreślenia powszechności Kościoła Chrystusowego papież Paweł VI w ostatniej reformie liturgicznego kalendarza (1969) wspomnienie św. Piotra Chanel rozciągnął na cały Kościół, a jego imię wprowadził także do Litanii do Wszystkich Świętych.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/04-28a.php3
Od kanibalizmu do katolicyzmu – św. Piotr Chanel
dodane 2010-04-22 11:16
ks. Tomasz Jaklewicz
Był misjonarzem zaledwie trzy lata na małej wysepce. Stał się pierwszym męczennikiem i patronem Oceanii.
Historie świętych zmuszają czasem do powtórki z geografii. Czy słyszeliście kiedykolwiek o wyspie Futuna? To maleńka wulkaniczna wysepka (83 km kw.) na Pacyfiku w Oceanii. Położona jest w dwóch trzecich drogi z Hawajów do Nowej Zelandii. Miejscowa ludność wysepki wsławiła się tym, że w XIX wieku dokonała najazdu na sąsiednią wysepkę Alofi i… zjadła wszystkich jej mieszkańców. Futuna razem z Wallis stanowi zamorskie terytorium Francji. Dzisiejsi mieszkańcy prawie w 100 proc. są katolikami. Przejście od kanibalizmu do katolicyzmu w tak krótkim czasie to dość ciekawa ewolucja. Jest ona w znacznej mierze zasługą jednego człowieka – francuskiego misjonarza św. Piotra Chanela (ur. 1803 r.).
Od dziecka chciał być misjonarzem. W młodości pasł owce, ale jego inteligencja i pobożność zwróciły uwagę miejscowego księdza ojca Trompiera, który zaczął uczyć go łaciny. Potem trafił do niższego, a następnie wyższego seminarium. W 1827 roku został księdzem. Otrzymał zaniedbaną parafię pod Paryżem, później został proboszczem pod Genewą. Nie opuszczała go myśl o pracy misyjnej, czytał namiętnie listy od misjonarzy. W roku 1831 wstąpił do nowo utworzonego zgromadzenia marystów, które zajmowało się misjami.
W końcu marzenie ks. Piotra się spełniło. W 1836 roku stanął na czele grupy misjonarzy, którzy wyruszyli z zamiarem ewangelizowania Oceanii. Piotr trafił wyspę Futuna, towarzyszył mu tylko jeden brat i jeden świecki Anglik. Początkowo miejscowy władca Tiuliki, który dopiero co zniósł kanibalizm, przyjął ich życzliwie. Kiedy jednak misjonarze opanowali język i zyskali zaufanie tubylców, władca zaczął obawiać się o swoją pozycję. Miara się przebrała, kiedy syn Tiuliki zdecydował się na chrzest. Kacyk wysłał wtedy siepaczy, by ucięli głowę misjonarzowi. Ojciec Piotr Chanel zginął męczeńską śmiercią 28 kwietnia 1841 roku.
Na wyspie spędził zaledwie trzy lata. Wydawać by się mogło, że poniósł klęskę. Tymczasem jego męczeńska śmierć przyspieszyła chrystianizację wyspy. W ciągu pięciu miesięcy wszyscy tubylcy przyjęli chrzest. Piotr Chanel został beatyfikowany w 1889 r., kanonizował go papież Pius XII w roku 1954, ogłaszając równocześnie pierwszym męczennikiem Oceanii i patronem tej części świata.
http://kosciol.wiara.pl/doc/507780.Od-kanibalizmu-do-katolicyzmu-sw-Piotr-Chanel
****
Błogosławieni
Luchezjusz i Buonadonna z Poggibonsi
Luchezjusz i jego żona Buonadonna są jednymi z pierwszych franciszkanów świeckich. Habity tercjarskie osobiście wręczył im św. Franciszek z Asyżu. Chociaż niektórzy historycy podważają tę tezę, na pewno są oni pierwszymi tercjarzami franciszkańskimi, którzy dostąpili chwały ołtarzy.
Luchezjusz urodził się w Gaggiano, we Włoszech, w 1181 r., był więc niemal rówieśnikiem św. Franciszka z Asyżu (1182-1226). Podobnie jak on, w młodości zajmował się kupiectwem i marzył o karierze rycerskiej. Zamieszkał jednak w Poggibonsi i tutaj ożenił się z Buonadonną. Według przekazów, początkowo małżonkowie byli bardzo skąpi. W 1212 r. przeżyli nawrócenie. Pozbyli się wszystkich zgromadzonych bogactw, przeznaczając je na jałmużnę dla ubogich, a swój dom przekształcili w szpital.
W 1221 r. przez Poggibonsi przechodził św. Franciszek z Asyżu. Małżonkowie spotkali się z nim. Poprosili go wówczas, aby przyjął Luchezjusza do zakonu franciszkańskiego, a Buonadonnę – do zakonu klarysek. Jednak św. Franciszek uznał, że aby być w zakonie, nie powinni nadal być małżeństwem. Między innymi sytuacja tej pary spowodowała utworzenie zakonu dla ludzi świeckich, a Luchezjusz i Buonadonna prawdopodobnie zostali jego pierwszymi członkami. Św. Franciszek nałożył na nich popielate habity pokutne oraz zakonne sznury. Napisał też dla franciszkanów świeckich regułę, którą w 1223 roku zatwierdził papież Honoriusz III.
Po spotkaniu z Biedaczyną z Asyżu, tercjarskie małżeństwo zamieszkało w niewielkim domu, przy którym było pole. Luchezjusz sam je uprawiał, a produkty rolne przekazywał biednym. Pomagał chorym, zdarzało się, że przynosił trędowatych do szpitala św. Jana, który istnieje do dzisiaj.
W 1260 r. Luchezjusz i Buonadonna zarazili się jakąś chorobą zakaźną od pielęgnowanych przez siebie chorych i 28 kwietnia 1260 r. zmarli.
Biografowie opisują niecodzienne wydarzenie z ich pogrzebu, w czasie którego padał ulewny deszcz – jednakże żadna kropla nie spadła na trumny ani na zgromadzonych ludzi. Przy ich grobie miały miejsce cudowne uzdrowienia. Papież Innocenty XII w roku 1694 potwierdził rytuał liturgiczny ku czci błogosławionych Luchezjusza i Buonadonny. Ich kult zatwierdził papież Pius VI w XVIII w.
http://www.brewiarz.katolik.pl/czytelnia/swieci/04-28d.php3
****
św. Pamfila, biskupa (+ 700); świętych męczenników: Patrycjusza, biskupa, Akacjusza, Menandra i Polyena (+ ok. 360); świętych męczenników Teodory, dziewicy, i Dydyma (+ 304); św. Walerii, męczennicy (+ II w.)
Z wywiadu z synem Św. Joanny Beretty Mola:
Polecam cały wywiad, przybliżający sylwetkę świętej dzisiejszego dnia …
Modlitwy do Św. Joanny Beretty Molli
Modlitwa za wstawiennictwem
św. Joanny
Boże, Ty powiedziałeś, że nie ma większej miłości nad tę, kiedy ktoś daje życie za osobę ukochaną. Dziękujemy Ci, że dałeś nam w osobie Świętej Joanny płomienny przykład prawdziwej miłości i szacunku do życia. Dopomóż nam, abyśmy zrozumieli Jej przykład życia, rozpowszechniali go i sami nim żyli. Odnów we wszystkich kobietach, żyjących na całym świecie, zrozumienie sensu ich misji i szacunku dla każdego życia, które jest darem Boga, a na którego straży winny staæ nawet za cenę własnego życia. Daj nam łaskę, której oczekujemy za wstawiennictwem Świętej Joanny, która idąc za przykładem Jezusa, ofiarnie złożyła swoje życie za życie innych.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Modlitwa św. Joanny do Jezusa
O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie dopuścisz, spraw tylko, abym poznała Twoją Wolę. Mój najsłodszy Jezu, Boże nieskończenie miłosierny, Ojcze najczulszy dla dusz, w szczególności tych najsłabszych, tych najbiedniejszych i tych najbardziej poranionych, które ze specjalną czułością bierzesz w swoje boskie ramiona, przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić, ze względu na miłość i zasługi Twego Najświętszego Serca o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej Świętej Woli, o łaskę zawierzenia Tobie i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności w Twoich kochających, boskich ramionach.
Modlitwa św. Joanny do Madonny
O Maryjo, ukrywam się i zawierzam swoje sprawy Twoim matczynym dłoniom, wewnętrznie pewna, że otrzymam to, o co Cię błagam. Ufam Ci, ponieważ jesteś moją słodką Matką, Tobie zawierzam, ponieważ jesteś Matką Jezusa, Tobie się polecam. W zaufaniu tym odpoczywam, uspokojona, że zostałam we wszystkim wysłuchana. Z taką ufnością w sercu pozdrawiam Cię Matko moja, ufności moja. Tobie poświęcam się wewnętrznie, prosząc Cię, abyś pamiętała, że jestem rzeczą i własnością Twoją. Strzeż mnie i bądź mi obroną, o słodka Maryjo i we wszystkich chwilach mego życia Ty sama przedstawiaj mnie Twemu Synowi Jezusowi.
Nowenna do św. Joanny
O Boże, nasz Ojcze, Ty dałeś swojemu Kościołowi Joannę Beretta, która z miłości dążyła do Ciebie i ku Tobie prowadziła inne dziewczęta, zachęcając je do apostolskiej działalności, do włączenia się w Akcję Katolicką, powierzając ich trosce chorych i ludzi starszych. Dziękujemy Ci za ten dar w osobie młodej dziewczyny, tak bardzo zaangażowanej w pracy dla Królestwa Bożego, i spraw, abyśmy – naśladując jej przykład – potrafili poświęcić nasze życie na Twoją służbę, dzieląc się radością z innymi.
Chwała Ojcu…
O Jezu, Odkupicielu wszystkich ludzi, Ty wezwałeś świętą Joannę Beretta do pełnienia służby lekarskiej, a przez jej posługę pokrzepiałeś ciała i dusze, cierpiących i opuszczonych. To w nich dostrzegała ona Ciebie samego. Dziękujemy Ci, Panie, że zechciałeś objawić się nam w Twojej służebnicy, jako “ten, który służy” i który łagodzi ludzkie boleści. Spraw, abyśmy trwając w Twojej szkole, stawali się chrześcijanami w pełni oddanymi służbie bliźnim, a zwłaszcza tym, którzy dźwigają krzyż.
Chwała Ojcu…
Duchu Święty Uświęcicielu, który kochasz Swój Kościół. Ty wlałeś w serce świętej Joanny Beretta dar Twojej miłości, dzięki któremu budowała żywy Kościół w swoim domu i kontynuowała Twoje wspaniałe dzieło stworzenia poprzez zrodzenie dzieci i wychowanie ich w poznawaniu i miłowaniu Ciebie.
Dziękujemy Ci za ten wspaniały wzór chrześcijanki, żony i matki. Niech dzięki Twej łasce jej odważne świadectwo przyczyni się do budowania naszych rodzin, a matki i żony umacnia w ich posłudze uświęcania ogniska domowego.
Chwała Ojcu…
O Boże, Stwórco i Miłośniku wszelkiego stworzenia, Ty wspierałeś świętą Joannę Beretta, gdy musiała wybrać między własnym życiem, a życiem dziecka, które jako upragniony dar nosiła w swoim łonie. Ufając Tobie samemu i pomna na Twoje przykazanie, znalazła dość odwagi, by jak prawdziwa matka bronić życia dziecka za cenę własnego. Za wstawiennictwem Maryi, Matki Twojego Syna Jezusa Chrystusa i za przykładem świętej Joanny, spraw, aby wszystkie matki umiały z miłością przyjąć każde rodzące się życie, a nas umacniaj w szacunku dla niego. Udziel nam także łaski, o którą z ufnością prosimy … Niechaj naśladowanie Twojej Służebnicy Joanny, w jej wiernym wypełnianiu powołania żony i ofiarnej matki, wniesie wiele Twojej radości w nasze życie rodzinne i osobiste. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Zdrowaś Maryjo…
Modlitwa o miłość i świętość
Boże, nasz Ojcze, uwielbiamy Cię i błogosławimy Tobie, ponieważ w osobie Joanny Beretta Molla dałeś nam poznać kobietę, która jako dziewczyna, żona, matka, lekarz jest świadkiem Dobrej Nowiny. Jesteśmy Ci także wdzięczni, ponieważ przez dar jej życia uczysz nas przyjmować i szanować każdą istotę ludzką.
Ty, Panie Jezu, byłeś dla niej najważniejszym odniesieniem: umiała Cię odnaleźć w pięknie świata przyrody; zastanawiając się nad wyborem własnej drogi życia poszukiwała Ciebie i tego, jak Ci najlepiej służyć; w miłości małżeńskiej stała się znakiem Twojej miłości do Kościoła i ludzi; podobnie jak Ty, Dobry Samarytanin, zatrzymywała się obok każdej osoby chorej, małej i słabej; na Twój wzór i ze względu na miłość ofiarowała sama siebie rodząc nowe życie.
Duchu Święty, źródło wszelkiej doskonałości, udziel również nam mądrości, rozumu i odwagi, abyśmy za przykładem i wstawiennictwem Joanny, w życiu osobistym, rodzinnym oraz zawodowym potrafili usłużyć każdemu mężczyźnie i kobiecie i w ten sposób wzrastać w miłości i świętości. Amen.
Hymn na cześć uśmiechu
ułożony przez św. Joannę
Uśmiechaj się do Boga, od którego każdy dar pochodzi
Uśmiechaj się do Boga Ojca w modlitwach coraz bardziej doskonałych
Uśmiechaj się do Ducha Św.
Uśmiechaj się do Jezusa idąc na Mszę Św., do Komunii Św., podczas nawiedzenia
Uśmiechaj się do tego, który uosabia Chrystusa – Ojca Św., wyznając wiarę
Uśmiechaj się do Najświętszej Maryi Panny – wzoru, do którego mamy dostosować nasze życie, tak aby ten, kto patrzy na nas, mógł żyć lepiej i po Bożemu myśleć
Uśmiechaj się do Anioła Stróża, dlatego, że został nam dany przez Boga, aby nas zaprowadzić do raju
Uśmiechaj się do rodziców, braci i sióstr, nawet wtedy, kiedy nakładają nam obowiązki, które sprzeciwiają się naszej pysze, ponieważ mamy być iskrami radości
Uśmiechaj się zawsze przebaczając zniewagi
Uśmiechaj się do wszystkich, których Pan posyła do nas w ciągu dnia
Świat poszukuje radości, ale jej nie odnajduje, ponieważ jest oddalony od Boga. My zrozumiawszy, że radość pochodzi od Jezusa, z Jezusem w sercu niesiemy radość. On będzie siłą, która nam pomaga.
Różaniec z św. Joanną
Tajemnice Radosne
I – Zwiastowanie NMP
“Powołanie jest darem Bożym, czyli pochodzi od Boga. Jeśli jest darem Bożym, to powinniśmy się troszczyć, by rozpoznać wolę Bożą. Musimy wkroczyć na tę drogę, jeśli Bóg chce, nigdy nie wyważając drzwi, lecz kiedy Bóg chce i w sposób, w jaki Bóg zechce”.
Błogosławieni małżonkowie, którzy patrzą na swoje życie jako na powołanie otrzymane od Boga. Błogosławieni rodzice, którzy wychowują dzieci do odpowiedzialnego odczytania ich własnej drogi życiowej. I szczęśliwe dzieci, które żyją w rodzinach, gdzie wiodący głos ma Pan Bóg.
II – Nawiedzenie św. Elżbiety
“Zwróćmy uwagę na misję kapłańską – tak jak kapłan może dotykać Jezusa – tak my dotykamy Jezusa w ciałach naszych chorych – biednych, młodych, starych, dzieci. Wszyscy na świecie pracujemy, służąc w jakiś sposób człowiekowi”.
Każdy dzień w domu rodzinnym to setki okazji, aby sobie wzajemnie usłużyć. Kłopot pojawia się tam, gdzie zadomowi się lenistwo, pretensjonalność lub destrukcyjna, interesowna postawa “czegoś za coś”.
Święta Maryjo, święta Elżbieto, bądźcie nam wzorem realizacji siebie przez wspaniałomyślny dar z samego siebie.
III – Narodzenie Pana Jezusa
“Każde powołanie jest powołaniem do macierzyństwa fizycznego, duchowego i moralnego. Bóg złożył w nas instynkt życia. Dlatego biada tym młodym ludziom, którzy nie przyjmują powołania do rodzicielstwa. Każdy musi przygotować się do własnego powołania, każdy musi przygotować się, aby być dawcą życia”.
Płodność albo jej brak to nie nade wszystko kwestia biologii. Pragnienie budzenia życia albo antykoncepcyjna mentalność unikania potomstwa znajduje swoje źródło najpierw w umyśle człowieka. Wiemy, że nasz Stwórca jest dla nas jak kochający miłością twórczą ojciec i matka. Chciejmy Go w tym naśladować.
IV – Ofiarowanie w świątyni
“Wszystko dla Ciebie, mój Boże, moja największa miłości, kiedy coś czynię, cierpię i myślę. Kochany Jezu, […] w moim sercu pragnę uczynić mieszkanie dla Ciebie. […] Wynagradzając moje przeszłe niewierności Tobie ofiaruję moje ubogie serce […] i pragnę z Twoją pomocą nigdy więcej nie grzeszyć”.
Jest pięknym zwyczajem rodziców ofiarowywanie swoich dzieci Panu Bogu. Praktykujmy to nie tylko w godzinach próby. Praktykujmy bez cienia warunku czy jakiegoś targu. I niechaj ofiarowanie potomstwa poprzedza osobisty akt zawierzenia Bogu samych małżonków.
V – Znalezienie Pana Jezusa
“Uśmiechnij się do wszystkich, których Pan Jezus stawia przy tobie w ciągu dnia. Świat szuka radości, lecz nie znajduje jej, gdyż pozostaje daleko od Boga. My, rozumiejąc, że radość pochodzi od Jezusa, niesiemy radość z Jezusem w sercu. On będzie siłą, która nam pomoże”.
Jakie nasze aspiracje, takie nasze szczęście. Dobre cele doczesne rodziny, aczkolwiek konieczne, nie wyczerpują pragnień serca ludzkiego. Sprawić to może dopiero Pan Bóg, który zstępując w dusze człowieka przychodzi przecież jako Bóg szczęśliwy. Czyżby niektórzy chrześcijanie, lekceważąc świętość niedzieli, o tym zapomnieli?
Tajemnice Światła
I – Chrzest Jezusa w Jordanie
“Kiedy dusza trwa w łasce Bożej, dzieli tym samym z Bogiem jedną rzecz – przybytek Boży. Nie jest to zamieszkanie przejściowe, ale zadomowienie trwałe, gdzie Chrystus pozostanie dopóty, dopóki Go nie usuniemy przez grzech”.
Rodzina chrześcijańska czy tzw. rodzina świecka? Które określenie bardziej pasuje do naszego stylu życia? Łatwo to sprawdzić choćby przez ocenę naszego udziału w sakramentach. Czy są systematycznie pogłębiane, bo praktykowane regularnie? Czy może powierzchowne i sprawowane tylko ze względu na większe uroczystości, typu chrzest, I Komunia dziecka, święta, ślub albo pogrzeb?
II – Objawienie się Jezusa na Weselu w Kanie
“Madonna połączy nasze modlitwy i pragnienia, a ponieważ jedność to siła, więc Jezus nie będzie mógł nas nie wysłuchać i nie wspomóc”.
Dobrze i co najważniejsze, mądrze postępują małżonkowie, którzy zapraszają do swej rodziny Matkę Najświętszą. Ich miłość zdobywa wówczas Orędowniczkę Pięknej Miłości, która nigdy nie przestanie zabiegać, aby w takim domu panowało posłuszeństwo Jej Umiłowanemu Synowi, a w konsekwencji pokój i radość
III – Nauczanie Jezusa o Królestwie i potrzebie nawrócenia
“Wielu jest takich, którzy nazywają siebie chrześcijanami. Jakże są odlegli od życia w chrześcijaństwie. Konieczne jest działanie – powtarza wielokrotnie w naszych czasach Ojciec święty. Chrystus, aby mogło zwyciężyć Jego Królestwo, potrzebuje współpracowników. Dlatego stajemy u boku kapłanów. Musimy walczyć o nadejście tego Królestwa”.
Religijność prywatna ukryta w czterech ścianach naszych mieszkań bez jasnego wyrazu w sąsiedztwie, miejscu pracy, nauki i innych formach życia społecznego to iluzja prawdziwej pobożności. Chrystus nie zaprosił nas przecież do wiary w “pluszowych pantoflach”. On potrzebuje świadków i takim zapewnia swoje obfite błogosławieństwo.
IV – Przemienienie na Górze Tabor
“Dusza nasza musi być zawsze w stanie łaski, to znaczy, iż musi być świątynią, żywym tabernakulum. Muszę mieć w swoim wnętrzu życie Boże, ażeby móc dzielić się nim z duszami, które mnie otaczają. Myślmy często, że dzięki Łasce [Bożej], z Jezusem w sercu, jesteśmy “Alter Christus”. Niewątpliwie [dzięki temu] unikniemy nie tylko grzechów, ale również zaniesiemy wszędzie radość, miły zapach Chrystusa”.
Z pustego nawet Salomon nie naleje. Odważmy się zatem na szczery rachunek sumienia: Jak pielęgnujemy w naszym domu ducha modlitwy? Kiedy ostatnio braliśmy udział w Eucharystii odprawianej w intencji naszej rodziny? Na jakiej lekturze budujemy swój światopogląd? I co czynimy dla pogłębienia swej religijności?
V – Ustanowienie Eucharystii
“Z pomocą i błogosławieństwem Bożym uczyńmy wszystko, ażeby nasza nowa rodzina mogła się stać małym wieczernikiem, gdzie Jezus zakróluje ponad każdym naszym uczuciem, pragnieniem i działaniem”.
Udział we Mszy Świętej to wyraźny znak czy nasza rodzina ma kontakt z Chrystusem. Ważna jest jednak nie tylko fizyczna obecność. Jezusowi zawsze zależy na naszej motywacji. Pan zaprasza na ucztę, podczas której otrzymujemy Święty Pokarm – siłę na sprawy bieżące i to, co najważniejsze: łaskę na życie wieczne. Nie limitujmy sobie tego Daru.
Tajemnice Bolesne
I – Modlitwa w Ogrodzie Oliwnym
“O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie dopuścisz, spraw tylko, abym poznała Twoją wolę. Mój Najsłodszy Jezu, […] przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić […] o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej świętej woli, o łaskę zawierzenia Tobie i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności w Twoich kochających, Boskich ramionach”.
Można praktykować modlitwę jako czas “wygadania się”. Można niepostrzeżenie wpaść w manierę dyskutowania z samym sobą. Tymczasem prawdziwe spotkanie z Bogiem to dopuszczenie do swego sumienie natchnień z góry. Od tej chwili stajemy się dla siebie partnerami, którym na sobie nawzajem szczerze zależy.
II – Biczowanie
“Nasze ciało jest święte. Nasze ciało jest narzędziem połączonym z duszą dla czynienia dobra. Czystość jest cnotą wynikającą z innych cnót, które prowadzą do zachowania czystości. Jak zachowywać czystość? Otoczyć nasze ciało ogrodzeniem poświęcenia. Czystość staje się piękna. Czystość staje się wolnością”.
Jedność małżonków realizuje się również poprzez komunię ich ciała. W komunii tej nie może dochodzić nie tylko do zdrad, ale także traktowania drugiej osoby jak przedmiotu używanego dla zaspokojenia własnego egoizmu. Ciało małżonków jest świątynią Ducha Świętego i jako takie domaga się należnej czci.
III – Cierniem ukoronowanie
“Życie jest piękne, kiedy poświęcone jest wielkim ideałom. Aby móc osiągnąć ten wielki ideał, potrzeba umieć oddać życie. [Trzeba] pracować, poświęcać się… wyłącznie dla chwały Bożej. Zasiewać, rzucać nasze małe ziarno niezmordowanie, a jeśli, mimo naszej najlepszej pracy, doznamy porażki, przyjmijmy ją wielkodusznie; porażka dobrze przyjęta przez apostoła, który wykorzystał wszystkie środki, aby osiągnąć sukces, bardziej przyczynia się do zbawienia niż triumf…”.
Około 300 dni w roku to w życiu każdej rodziny tzw. szara codzienność. Może na co dzień o tym nie myślimy, tym nie mniej warto pamiętać, że to właśnie od jakości tych dni zależy styl życia w domach, jakie w przyszłości założą nasze dzieci. Albowiem młode pokolenie jest jak gąbka, która chłonie atmosferę rodziny nie tylko od święta.
IV – Dźwiganie Krzyża
“Nie wyobrażałam sobie, iż trzeba tak wiele cierpieć, zostając mamą! Czegóż by nie uczynił wówczas człowiek, aby tylko nie widzieć cierpienia dziecka! Miłość i ofiara są tak ściśle związane ze sobą, jak słońce i światło. Nie można kochać bez cierpienia i cierpieć bez miłości. Spójrzcie na matki, które naprawdę kochają swoje dzieci. Jakże wiele ponoszą ofiar! Są gotowe do wszystkiego, również do ofiarowania własnej krwi”.
Cierpienie to rzeczywistość, której na tej ziemi nigdy chyba nie da się uniknąć. Cierpienie dotyka wszystkich. Bolesne jest tym bardziej, gdy dotyczy niewinnych, np. małych dzieci. Często stajemy bezradni przed rodzącymi się wówczas pytaniami. I dlatego zamiast silić się na górnolotne odpowiedzi lepiej przypomnieć sobie wzór miłości płynącej z Chrystusowego krzyża.
V – Śmierć Pana Jezus na Krzyżu
“Zbawiać świat nie było nigdy dziełem łatwym: ani dla Syna Bożego, ani dla apostołów. Przygotowanie się do swego powołania oznacza przygotowanie się do bycia dawcą życia. Jeśli w walce o nasze powołanie musielibyśmy umrzeć, to byłby to najpiękniejszy dzień naszego życia”.
Powiedzenie, że trzeba zbudować dom, urodzić dziecko i posadzić drzewo – to innymi słowy sugestia, że życie winno mieć jakiś sens. I rzeczywiście przychodzi taki moment, gdy ludzie odwracają się za siebie i pytają: Co po nas zostaje? W serce wpływa balsam pokoju, gdy widzą ogrom dobra albo pojawia się gorycz pustki, bo uświadamiają sobie, iż to, co nazywali miłością było zwyczajnym “egoizmem we dwoje”.
Tajemnice Chwalebne
I – Zmartwychwstanie
“Czynię święte postanowienie, aby robić wszystko dla Jezusa. […] Postanawiam, że wolę raczej umrzeć niż popełnić grzech śmiertelny. Chcę wystrzegać się grzechu śmiertelnego jak jadowitego węża i powtarzam raz jeszcze: tysiąc razy wolę umrzeć niż obrazić Pana Boga. Chcę prosić Pana Boga, aby mi pomógł nie dostać się do piekła, a więc unikać tego wszystkiego, co może zaszkodzić mojej duszy”.
Systematyczne, wspólne korzystanie ze spowiedzi, nie mówiąc już o stałym spowiedniku, to w przypadku małżeństw ciągle jeszcze postulat. Zmieńmy to jak najszybciej. Nie zgadzajmy się, aby nasze rodziny były duchowo kulawe. Jezus chce mieć kontakt z obojgiem małżonków. Jadowity wąż kąsa, ale my mamy sakramenty – skuteczne antidotum od Zmartwychwstałego.
II – Wniebowstąpienie
“Wszystkie drogi Pana są piękne, byle tylko prowadziły do takiego celu: zbawić naszą duszę i doprowadzić wiele innych dusz do nieba, aby oddać chwałę Bogu”.
Troska o sprawy tego świata ma być w hierarchii wartości niżej niż troska o zbawienie własne, współmałżonka i najbliższych. Co więcej, troska ta winna się objawiać zarówno za życia, jak i po śmierci. Nasz ostateczny dom jest przy Ojcu w niebie i dlatego smutno byłoby, gdyby tam zabrakło kogoś z naszych krewnych.
III – Zesłanie Ducha Świętego
“Miłość jest najpiękniejszym doświadczeniem, jakim Pan Bóg obdarzył dusze ludzi. [Miłość winna] być całkowita, pełna, kompletna, zgodna z prawem Boga i trwała aż po niebo. Pomyśl, […] Pan Jezus uczynił nam tak wielką łaskę. Jakże wdzięczni powinniśmy Mu być zawsze”.
W autentycznej miłości małżonków uczestniczy sam Bóg. Jeszcze lepiej to wyrazić, mówiąc, że ta ich miłość jest odblaskiem miłości, jaka odwiecznie ma miejsce we wspólnocie Trzech Osób Bożych. Jest po prostu owocem Ducha. A zatem rozumiemy, dlaczego podczas obrzędów ślubnych jest miejsce na hymn do Ducha Świętego i w imię czego Joanna nazywała małżeństwo Sakramentem Miłości pisanej z dużej litery.
IV – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
“Prawdziwa miłość to taka, która nie trwa jeden dzień lecz zawsze, a dwoje małżonków, którzy się kochają, kiedy pójdą do raju, zorientują się, iż czas, w którym się kochali był krótki i będą się radować na myśl, że przed nimi cała wieczność, aby mogli wzajemną miłość kontynuować”.
Sakrament małżeństwa jest ze swej istoty nierozerwalny. Ważnie zawarty znajduje swoją kontynuację w wieczności. Uzasadnienie jest proste: Każdy, kto choć trochę wyczuwa jak realizuje się prawdziwa miłość, ten powie, że ta albo jest na wieki albo w ogóle jej nie ma. Poza tym miłość zawsze dąży do tego, aby kochające się osoby – przykładem wzięcie Maryi do obecnego już w niebiosach Jezusa – były blisko siebie.
V – Ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny
“Powinniśmy się modlić z wiarą, nadzieją i miłością. […] Modlitwę rano i wieczorem czyńcie dokładnie, nie w łóżku, lecz na kolanach i w skupieniu. Msza święta – praktyką niezastąpioną i nie dającą się niczym zrekompensować. Komunia święta jak najczęściej. […] Nawiedzanie Najświętszego Sakramentu. Różaniec św.: bez pomocy Maryi nie dojdzie się do raju”.
Określenie “reguła życia” zwykliśmy odnosić do kapłanów i osób zakonnych. A tymczasem rzecz dotyczy wszystkich. Powołanych do małżeństwa bez wątpienia także. Czy zatem możemy potwierdzić, że nasza rodzina ma już swoją duchowość? A jeśli jeszcze nie, zwróćmy się do Boga przez modlitwę różańcową. Maryja na pewno pomoże.
Powyższe rozważania są inspirowane wypowiedziami własnymi św. Joanny Beretty Molli, zawartymi m.in. książce ks. Piotra Gąsiora Miłość bez lęku, wydanej w Krakowie w 2004 r. przez Dom Wydawniczy “Rafael”.
Droga Krzyżowa z św. Joanną
Joanna Beretta Molla pamiętała, że Chrystus cierpiał za nas i zostawił nam wzór, byśmy szli Jego śladami. Ale ona rozumiała też, że to naśladowanie nie dokonuje się dopiero w czasie choroby, kalectwa, na emeryturze czy tuż przed śmiercią, oraz że kroczenie za Panem nie stoi w żadnym konflikcie z radością i szczęściem korzystania z życia jako daru od Boga – naszego Dobrego Ojca, który jest w niebie.
STACJA I
Pan Jezus na śmierć skazany
Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni (por. Mt 7, 1). Z każdego bezużytecznego słowa, które wypowiedzą ludzie, zdadzą sprawę w dzień sądu (por. Mt 12, 36).
Ileż to razy wydawano o Chrystusie fałszywe sądy. Ostatni z nich poskutkował wyrokiem strasznej śmierci krzyżowej. Z podobnymi doświadczeniami przychodzi się zmierzyć również każdemu, kto chce życie swoje układać według nauk Jezusa. Trzeba się na to przygotować.
„Wiesz, ludziom łatwo się mówi: mają pieniądze i warunki, to dobrze, że mają dużo dzieci – ale nie rozumieją, że za każdym razem ja ryzykuję życiem”. (św. Joanna Beretta Molla do swej siostry Virginii)
Joanna była kobietą bardzo wrażliwą. Dlatego na pewno musiało ją boleć, gdy usłyszała nieprawdziwą ocenę jej szczerego pragnienia, aby wraz z mężem dzielić się szczęściem miłości i przekazywać dar życia wielu nowym ludziom. „Mają pieniądze, to dobrze, że mają dużo dzieci” – powiedziała jakaś nieodpowiedzialna kobieta.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24).
Drzewo męki już przygotowane. Lecz ów krzyż w sensie duchowym został przecież przyjęty przez Chrystusa o wiele wcześniej. W Wielki Piątek dopełnia się ten moment, kiedy to On – Jednorodzony Syn Boży zgadza się stać prawdziwym człowiekiem, który do końca wypełni wolę swego Ojca.
„O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie dopuścisz, spraw tylko, abym poznała Twoją wolę. Mój Najsłodszy Jezu, (…) przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić, ze względu na miłość i zasługi Twego Najświętszego Serca, o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej świętej woli, o łaskę zawierzenia Tobie i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności w Twoich kochających, Boskich ramionach”. (św. Joanna Beretta Molla)
Zrozumiała to młodziutka Joanna, gdy w wieku zaledwie 16 lat zapisywała w swym zeszycie duchowym prośbę o zgodę z wolą Bożą: „Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, spraw tylko, abym poznała Twoją wolę”. To było jej osobiste przyjęcie krzyża na wszystkie następne lata dorosłego życia. Czyż nie dostrzegamy tu wyraźnej zbieżności z modlitwami Chrystusa?
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA III
Pan Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem
Powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! (por. Ga 5, 13).
Ból uderzenia o ziemię. Pierwszy upadek. Może niespodziewany. Szok dla najbliższych. Satysfakcja nieżyczliwych. Beznamiętne wzruszenie ramion u postronnych obserwatorów. Może i sam Chrystus nie przypuszczał, że ta bela drzewa będzie aż tak ciężka.
„Postanawiam, że aby służyć Bogu, nie chcę więcej pójść do kina, jeśli wpierw nie będę wiedziała, czy film nadaje się do oglądania, czy jest skromny, niegorszący. Postanawiam, że wolę raczej umrzeć, niż popełnić grzech śmiertelny. Chcę wystrzegać się grzechu śmiertelnego jak jadowitego węża i powtarzam raz jeszcze: tysiąc razy wolę umrzeć, niż obrazić Pana Boga. Chcę prosić Pana Boga, aby mi pomógł nie dostać się do piekła, a więc unikać tego wszystkiego, co może zaszkodzić mojej duszy”. (św. Joanna Beretta Molla)
Pierwsze świadome zmagania o wierność podjętym decyzjom stały się udziałem również naszej Joanny. Na szczęście i ona wiedziała: Trzeba się podnieść. Trzeba walczyć ze swoimi słabościami. Nazywać rzeczy po imieniu; np. lenistwo zawsze jest lenistwem, a marnowanie czasu to rozrzutność, z której wszyscy będziemy musieli się rozliczyć.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA IV
Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką (por. Mt 12, 50).
Na drodze krzyżowej obok Jezusa staje Matka Jego – Maryja. Obydwoje przez ułamek sekundy patrzą sobie w oczy. Komunikują się bez słów. „A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 35) – wypowiedział 33 lata wcześniej do Maryi Symeon. Ona już to czuje. Jezus też to widzi i przeżywa.
„Nie wyobrażałam sobie, iż trzeba tak wiele cierpieć, zostając mamą! Czegóż by nie uczynił wówczas człowiek, aby tylko nie widzieć cierpienia dziecka! Miłość i ofiara są tak ściśle związane ze sobą jak słońce i światło. Nie można kochać bez cierpienia i cierpieć bez miłości. Spójrzcie na matki, które naprawdę kochają swoje dzieci. Jakże wiele ponoszą ofiar! Są gotowe do wszystkiego, również do ofiarowania własnej krwi”. (św. Joanna Beretta Molla)
Przeżycie rozstania z matką ziemską zapisało się w sercu Joanny bardzo dramatycznie. Tak bardzo ją kochała. Często – nawet po jej śmierci – wzywała ją w chwilach trudności. A gdy sama także została matką, poznała, ile cierpień przechodzi każda rodząca kobieta. Ponadto swą osobistą matką uczyniła Maryję, o której wszystkim mówiła, iż bez Niej nie dojdzie się do raju.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA V
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnijcie prawo Chrystusowe (Ga 6, 2).
Chrystus na pewno był mu bardzo wdzięczny. Na Jego kalwaryjskiej drodze pojawił się mężczyzna z Cyreny, który choć w pierwszej chwili wolał się raczej nie angażować, ostatecznie jednak przyniósł Mu prawdziwą ulgę. Sprawa Jezusa stała się jego własną i całej najbliższej rodziny.
„Uśmiechnij się do Jezusa, zbliż się do Niego poprzez Mszę św., Komunię i adorację. Uśmiechnij się do tego, kto zastępuje Chrystusa – papieża; do tego, kto uosabia Boga – spowiednika, nawet jeśli nakazuje ci bezkompromisowe cięcia. (…) Uśmiechnij się do Anioła Stróża, ponieważ został ci dany przez Boga, aby cię doprowadzić do raju. Uśmiechnij się do rodziców, braci i sióstr, ponieważ powinniśmy być flakonikami radości również wtedy, gdy nakładają na nas obowiązki, których nie akceptuje nasza pycha. (…) Uśmiechnij się do wszystkich, których Pan Jezus stawia przy tobie w ciągu dnia”. (św. Joanna Beretta Molla)
Joanna także otrzymała na swojej drodze życia dar takich „Szymonów”. Byli nimi m.in. kapłani, z którymi miała kontakt albo jako ze swoimi spowiednikami czy kierownikami duszy, kiedy poszukiwała własnego powołania, albo jako współpracownikami w służbie parafialnej, tudzież bliskimi przyjaciółmi, którzy przyszli do niej z sakramentami w godzinę agonii.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA VI
Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa
Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40).
Z Weroniki może wziąć przykład każdy. Zwyczajna dziewczyna o delikatnym, współczującym sercu, niby bez szans wobec tłumu i kordonu żołnierzy, dociera aż tak blisko, czyli do samego Jezusa. A On wynagradza ją, ofiarowując własne odbicie.
„Tak jak kapłan może dotykać Jezusa – tak my dotykamy Chrystusa w ciałach naszych chorych, biednych, młodych, starych, dzieci. Ażeby Jezus mógł się ukazać między nami, niechaj znajdzie wielu lekarzy, którzy ofiarują Mu samych siebie. On jakby chciał powiedzieć: «Kiedy spełnicie powołanie waszej profesji, będziecie cieszyć się życiem Boga, ponieważ byłem chory i mnie wyleczyliście»”. (św. Joanna Beretta Molla)
Doktor Beretta, podobnie jak Weronika, zawsze śpieszyła z pomocą chorym i potrzebującym: matkom, dzieciom, staruszkom. Wielokrotnie nie pobierała nawet za wizytę pieniędzy. A gdy widziała, że jest to konieczne, wkładała pod przepisaną receptę kilka tysięcy lirów. Pacjenci do dziś są jej wdzięczni i noszą jej wizerunek w pamięci i sercu.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA VII
Pan Jezus upada po raz drugi pod krzyżem
Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! Ani nie dawajcie miejsca diabłu! (por. Ef 4, 26).
Upadek w tym momencie boli jeszcze bardziej. Chrystus jest niemal całkiem wyczerpany. Ten stan można porównać do trudności, jakie mogą istnieć w życiu rodzinnym. Wydaje się czasem, że już nie podołamy, lecz musimy iść dalej. Chodzi przecież o tych, których kochamy. Chodzi o miłość.
„Obiecałam Ci [Drogi Piotrze], że zawsze będę Ci mówiła o swoich troskach. (…) Obawiam się, że nie sprostam oczekiwaniom Twych Najbliższych i że nie jestem taka, jakiej Oni chcieliby dla Ciebie. Wiem, że zawsze byłeś – i tak jest do tej pory – obiektem ich uczuć. I dlatego mam takie wrażenie, że Cię im zabieram. (…) Kiedy zeszłej niedzieli Twoja Mamusia powiedziała przy nas, że jeśli musiałaby w przyszłości widzieć Cię nieszczęśliwym, to nie wie, co by zrobiła, nasunęła mi się wątpliwość, że ja nie jestem dla Ciebie osobą odpowiednią…”. (św. Joanna Beretta Molla)
Doświadczenie to nie ominęło także Joanny. Trudne okazały się choćby pierwsze kontakty z przyszłą teściową. Na szczęście Joanna wiedziała, że musi się dużo modlić i szczerze rozmawiać z ukochanym Piotrem. Czuła, iż lepsza jest szczerość niż wewnętrzna obmowa. Nie chciała udawać obojętności lub praktykować cichych dni.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA VIII
Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! (Łk 23, 28).
Do uszu Chrystusa dochodzi szloch i zawodzenie. Jezus z trudem podnosi powieki i widzi zapłakane niewiasty. Nasz Pan jest bolejący, panuje jednak nad swoimi emocjami. Uczy, że uczucia są ważne, ale łzy powinny być wylewane z właściwych powodów.
„Muszę Ci od razu wyznać, że jestem kobietą bardzo łaknącą uczucia. Spotkałam Ciebie i pragnę oddać Ci siebie w całkowitym darze, aby stworzyć prawdziwie chrześcijańską rodzinę. Piotrze, pomyśl o naszym gniazdku rozgrzanym naszymi uczuciami i rozpromienionym przez nasze cudowne dzieciaczki, które Pan Jezus nam ześle. To prawda, że będziemy również doświadczać rozmaitych trudności, lecz jeśli zawsze będziemy szukać dobra, tak jak to czynimy dotychczas, z Bożą pomocą na pewno im wspólnie podołamy”. (św. Joanna Beretta Molla)
Dla Joanny sfera uczuć również była bardzo istotna. Tym niemniej w porę zorientowała się, że nie każda forma emocji jest dobra. Dlatego kiedy poznała, iż grozi jej melancholia, podjęła świadomą pracę nad sobą. Napisała hymn o uśmiechu. Stała się kobietą urzekającą wszystkich równowagą emocjonalną. Była otwarta na upomnienie. „Jeśli zobaczysz, że czyniłabym cokolwiek, co nie jest dobre, powiedz mi o tym, popraw mnie” – usłyszał od niej mąż.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA IX
Pan Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem
A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany (Rz 5, 5).
No, pewnie tym razem się już nie podniesie – mógł ktoś szyderczo pomyśleć o leżącym na bruku Jezusie. A jednak stało się inaczej. Chrystus powstał. On wiedział, że droga krzyżowa, choć tak wyczerpująca, ze wszystkimi kryzysami, to jeszcze nie całe spełnienie woli Ojca.
„Dziś jestem w nieco lepszym nastroju ducha (…) ale wczoraj, nie chcę udawać, było nieco gorzej. Pragnęłam mieć Cię blisko. Bardzo tęskniłam za Tobą i naprawdę zdecydowałam, że napiszę, abyś natychmiast powracał. Potem jednak mi to przeszło. Dziś mówię Ci: «Wróć tak szybko, jak to tylko możliwe. Piotruniu złoty, jak tylko możesz». (św. Joanna Beretta Molla)
Joanna przepraszała męża za swoje chwile zwątpienia, np. narzekanie, jakie się jej przytrafiało, gdy była w stanie błogosławionym. Wszystkie trudy związane z urodzeniem dzieci i ich chorobami były dla niej rzeczywistymi okazjami do przekraczania samej siebie. A zwyciężała, bo się modliła i systematycznie spowiadała.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA X
Pan Jezus z szat obnażony
Jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli (por. Rz 8, 13).
Ciało Chrystusa wystawiono na pośmiewisko. Jeszcze jedna forma upokorzenia: kpina z Jego ludzkiej godności, próba zdeprawowania poczucia wstydu, niejako rzucenie do konsumpcji nieczystym oczom gapiów świętego ciała naszego Mistrza.
„Właściwym i dozwolonym korzystaniem z przyjemności zmysłowych ma kierować [czystość]. Nasze ciało jest święte. Nasze ciało jest narzędziem połączonym z duszą dla czynienia dobra. Czystość jest cnotą wynikającą z innych cnót, które prowadzą do zachowania czystości. Jak zachowywać czystość? Otoczyć nasze ciało ogrodzeniem poświęcenia. Czystość staje się piękna. Czystość staje się wolnością”. (św. Joanna Beretta Molla)
Troska o wygląd to dla Joanny sprawa naturalna. Pamiętała o tym nawet będąc w szpitalu. Jednak zajmowanie się własnym ciałem nigdy nie stało się dla niej bożkiem. Mając właściwą hierarchię wartości, Joanna z przekonaniem broniła czystości narzeczeńskiej. W podobnym duchu rozmawiała o godności aktów małżeńskich ze swoim mężem.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XI
Pan Jezus przybity do krzyża
Jeżeli przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy złączeni z Nim w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie (por. Rz 6, 5).
Teraz Jezus jest już jedno z drzewem krzyża. Trzy gwoździe przeszyły Jego dłonie i stopy. Wydaje się, iż w tym stanie już nic dobrego nie można uczynić. Ale zostają przecież jeszcze usta, oczy i serce. Chrystus modli się więc, miłosiernie spogląda i ciągle kocha.
„Moje najdroższe skarby, tatuś zawiezie wam moc najczulszych całusów. Bardzo chciałabym i ja móc przybyć, ale muszę pozostać w łóżku, ponieważ mnie troszeczkę boli. Bądźcie dzielne, posłuszne… Noszę was w sercu i myślę o was w każdej chwili. Zmówcie za mnie Zdrowaś Maryjo. Dzięki temu Madonna szybko mnie uzdrowi i będę mogła powrócić do Courmayeur, ażeby was ponownie przytulić i być z wami na zawsze”. (św. Joanna Beretta Molla do swych małych dzieci)
Czy dwukrotne poronienie naturalne nie było dla Joanny owymi dwoma pierwszymi gwoźdźmi? Natomiast trzeci – to ostatnie wizyty szpitalne i „przybicie” do łóżka z powodu wykrytego nowotworu – włókniaka macicy. „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” – mówił 33-letni, bolejący Mistrz z Nazaretu. „Jezu, kocham Cię, daj mi siłę” – modliła się Jego wierna uczennica, 39-letnia cierpiąca Joanna.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XII
Pan Jezus na krzyżu umiera
Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15, 13).
Pan Jezus umiera z miłości do człowieka. Dobrowolnie oddaje swe życie w ręce Ojca. Potwierdza tym samym wszystko, czego nauczał. Co więcej – jest najdoskonalszym Wzorem człowieka spełnionego z miłości doprowadzonej do końca.
„Piotrze, ja już tam byłam i czy Ty wiesz, co widziałam? Pewnego dnia opowiem Ci o tym. Ale ponieważ byliśmy zbyt szczęśliwi, żyliśmy zbyt dobrze z naszymi cudownymi dziećmi, pełni zdrowia i łaski, ze wszystkimi błogosławieństwami Nieba, zostałam odesłana tu ponownie, na ten padół, aby jeszcze trochę pocierpieć, albowiem nie jest słusznym stanąć przed Panem Jezusem bez wielu cierpień”. (św. Joanna Beretta Molla)
Joanna Beretta Molla także w pełni zrealizowała Chrystusowy przykład miłości wobec przyjaciół. Poszła do kliniki, spodziewając się czwartego dziecka, świadoma, że lekarze będą mogli uratować tylko jedno z nich. „Jeżeli będziecie musieli decydować pomiędzy mną a dzieckiem, wybierzcie dziecko” – wyznała najpierw mężowi, a potem potwierdziła to dobitnie również lekarzom, którzy mieli ją operować.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XIII
Pan Jezus zdjęty z krzyża i oddany swej Matce
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie; jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana (por. Rz 14, 7-8).
Pan Jezus zostaje zdjęty z krzyża i oddany w ręce osób, które Go kochały. Dla ludzi obojętnych nie ma to już żadnego znaczenia. Tymczasem najbliżsi mają jeszcze wiele do zrobienia. Ich misja teraz niejako rozpoczyna się na nowo.
„Moje dzieci, procesu beatyfikacyjnego nie wszczęto na moją prośbę. Miałem możliwość zawetować, kiedy mnie o to poproszono. Nie uczyniłem tego, ponieważ zostałem zapewniony – co i wy możecie dostrzec – że świadectwo mamusi sprawi dużo dobra bardzo wielu osobom. Mamusia zawsze starała się czynić dobrze wszystkim, których napotkała. Dlatego nie było słuszne odpowiedzieć «nie». Jest to ofiara, którą musimy podjąć razem. Nasza ofiara jest przecież tak nieznaczna w porównaniu z tą podjętą przez mamusię”. (inż. Piotr Molla, mąż św. Joanny)
Tajemnica podobnego oddania powtórzyła się również w życiu rodzin: Berettów i Mollów. Joanna przez swoją śmierć oddała się wszystkim. Mąż dopiero po pogrzebie odnalazł notatki duchowe żony. W ręce przygotowujących beatyfikację oraz kanonizację zostały powierzone jej pisma i najintymniejsze listy narzeczeńsko-małżeńskie. Do publikacji trafiły też zdjęcia, a nawet filmy, jakie robił Joannie małżonek podczas różnych wydarzeń domowych.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
STACJA XIV
Ciało Pana Jezusa złożone do grobu
[Jezus] został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia (por. Rz 4, 25).
W pogrzebie Jezusa uczestniczyło zaledwie kilka osób. Wszystko odbywało się w niezawinionym pośpiechu. Dobrze przynajmniej, iż dzięki Józefowi z Arymatei znalazł się dla naszego Pana nowy grób, w którym nie złożono jeszcze nikogo (por. Mt 27, 59-60).
„Życie jest piękne, kiedy poświęcone jest wielkim ideałom. Aby móc osiągnąć ten wielki ideał, potrzeba umieć oddać życie. [Trzeba] pracować, poświęcać się (…) wyłącznie dla chwały Bożej. Zasiewać, rzucać nasze małe ziarno niezmordowanie, a jeśli – mimo naszej najlepszej pracy – doznamy porażki, przyjmijmy ją wielkodusznie: porażka dobrze przyjęta przez apostoła, który wykorzystał wszystkie środki, aby osiągnąć sukces, bardziej przyczynia się do zbawienia niż triumf…”. (św. Joanna Beretta Molla)
Na pogrzeb Joanny oprócz najbliższych przyszły tłumy. Niemal wszyscy dorośli stawiali sobie pytanie: Czy rzeczywiście musiała umrzeć? Natomiast dzieci Joanny, choć mógłby ktoś przypuszczać, że nic jeszcze nie rozumieją, myślały naprawdę ewangelicznie: Czy mamusia mnie nadal widzi, czy mnie nadal słyszy, czy mnie nadal dotyka? Czy mamusia nadal o mnie myśli? Jeśli mamusia jest w raju, to dlaczego płaczesz? – usłyszał Piotr przed wyjściem na Mszę św. pogrzebową.
Któryś za nas cierpiał rany,
Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
I Ty, któraś współcierpiała,
Matko Bolesna, przyczyń się za nami.
ZAKOŃCZENIE ROZWAŻAŃ
Po trzech dniach Chrystus zmartwychwstał. To znaczy, że żyje i można Go spotkać. Dzięki Niemu nieuchronny fakt śmierci, jaki nas czeka, nie jest już metą ludzkiego życia, lecz progiem nadziei na ciąg dalszy. Dla Boga bowiem wszyscy żyjemy. I my na ziemi, i ci wszyscy, którzy są już w wieczności.
Zgodnie z naszym chrześcijańskim Credo wierzymy w świętych obcowanie. Jeśli chodzi o św. Joannę – jesteśmy od niedawna świadkami cudów, jakich Bóg w swojej łaskawości dokonuje za jej orędownictwem. Z zachwytem patrzymy również na rodzący się i systematycznie rozszerzający kult tej współczesnej żony i matki.
Kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (por. Mk 8, 34). Podążajmy zatem wiernie kalwaryjską drogą Chrystusa, a na pewno spotkamy na niej także św. Joannę. To jedyna droga godna uczniów Jezusa z Nazaretu.
Za całe życie św. Joanny Beretty Molli i za Jana Pawła II Wielkiego, który ogłosił ją świętą –
Chwała Ojcu i Synowi,
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz
i zawsze, i na wieki wieków.
Amen.
Ks. Piotr Gąsior
________________________________________
Pełne opracowanie Drogi Krzyżowej z Joanną Berettą Mollą zostało wydane przez Dom Wydawniczy „Rafael”, rafael@rafael.pl http://www.rafael.pl
Opublikowano w Tygodniku Katolickim “Niedziela”, w numerze 12 z dnia 19 marca 2006 r.
Sposób odmawiania Różańca Świętego zalecany przez św. Ludwika Marię Grignion de Montfort
(na podstawie “Przedziwny sekret Różańca Świętego“)
Veni, Sancte Spiritus…
Ogólne ofiarowanie tajemnic
Łączę się ze wszystkimi Świętymi, którzy są w Niebie i ze wszystkimi sprawiedliwymi, którzy są na ziemi: łączę się z Tobą Jezu mój, aby godnie chwalić twoją Świętą Matkę i chwalić Ciebie samego w Niej i przez Nią. Wyrzekam się wszystkich roztargnień, które mogą przyjść w czasie tego Różańca.
Ofiarujemy Ci Najśw. Dziewico to “Wierzę”, aby uczcić Twoją wiarę tutaj na ziemi, i prosić Cię, abyś nam pozwoliła uczestniczyć w tej Twojej wierze.
Ofiarujemy Ci Panie to, “Ojcze nasz”, aby adorować Cię w Twojej Jedności i uznać Cię czym jesteś, przyczyną i końcem wszystkich rzeczy.
Ofiarujemy Ci Trójco Przenajświętsza te trzy “Zdrowaś Maryjo”, aby podziękować Ci za wszystkie łaski, których udzieliłaś Maryi i nam przez Jej pośrednictwo!
“Wierzę”, jedno “Ojcze nasz”, trzy “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”.
Poszczególne ofiarowanie tajemnic
TAJEMNICE RADOSNE:
I. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten pierwszy dziesiątek, ku czci Twojego Wcielenia i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o głęboką pokorę serca.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”, 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy Wcielenia wstąpi do mojej duszy i uczyni ją naprawdę pokorną.
II. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten drugi dziesiątek ku czci wizyty Twojej Świętej Matki u swojej kuzynki świętej Elżbiety i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Maryi, o doskonałą miłość względem bliźniego.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy Nawiedzenia wstąpi do mojej duszy i uczyni ją naprawdę pełną miłości.
III. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Dzieciątko Jezus, ten trzeci dziesiątek ku czci Twego świętego Narodzenia i prosimy Cię przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o oderwanie od dóbr świata, o miłość ubóstwa i biednych.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy Narodzenia wstąpi do mojej duszy i uczyni ją ubogą w duchu.
IV. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten czwarty dziesiątek ku czci Twojego Ofiarowania w Świątyni przez ręce Maryi i prosimy Cię przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o dar mądrości i czystości serca i ciała.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy Oczyszczenia wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę mądrą i naprawdę czystą.
V. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten dziesiątek ku czci Twojego znalezienia przez Maryję wśród uczonych, po całych trzech dniach odkąd Cię zgubiła i prosimy Cię przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki o nawrócenie nasze i braci odłączonych (heretyków, schizmatyków i bałwochwalców).
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy odnalezienia Pana Jezusa w Świątyni wstąpi do mojej duszy i nawróci ją naprawdę.
TAJEMNICE BOLESNE:
VI. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten szósty dziesiątek ku czci Twojej agonii śmiertelnej w Ogrodzie Oliwnym i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o doskonały żal za nasze grzechy i doskonałą zgodę z Twoją świętą wolą.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska agonii Jezusa wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę żałującą za swe grzechy i zgodną z wolą Bożą.
VII. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten siódmy dziesiątek ku czci Twojego krwawego biczowania i prosimy Cię przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o doskonałe umartwienie moich zmysłów.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska biczowania Jezusa wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę umartwioną.
VIII. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten ósmy dziesiątek ku czci Twojego okrutnego cierniem ukoronowania i prosimy Cię, przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o wielką pogardę dla świata.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”, 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy koronowania cierniem Jezusa wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę przeciwną zasadom świata.
IX. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten dziewiąty dziesiątek ku czci Twojej cierpliwości we wchodzeniu z krzyżem na Kalwarię i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o wielką cierpliwość, aby nieść za Tobą nasz krzyż, we wszystkie dni naszego życia.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”, 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy Jezusa, który wchodzi na Kalwarię obciążony krzyżem, wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę cierpliwą.
X. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten dziesiąty dziesiątek ku czci Twego ukrzyżowania na Kalwarii i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o wielką odrazę do grzechu, umiłowanie krzyża i dobrą śmierć dla nas i dla tych, którzy w tej chwili konają.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”, 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy Męki i Śmierci Jezusa Chrystusa wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę świętą.
TAJEMNICE CHWALEBNE:
XI. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten jedenasty dziesiątek ku czci Twego tryumfalnego Zmartwychwstania i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o żywą wiarę.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska Zmartwychwstania wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę wierzącą.
XII. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten dwunasty dziesiątek ku czci Twojego chwalebnego Wniebowstąpienia i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Twojej świętej Matki, o stałą nadzieję i wielkie pragnienie Nieba.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska tajemnicy Wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa wstąpi do duszy mojej i uczyni ją całą jakby niebem.
XIII. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Duchu Święty, ten trzynasty dziesiątek ku czci tajemnicy Zesłania Ducha Świętego i prosimy Cię, przez tę tajemnicę i przez wstawiennictwo Maryi Twojej wiernej Oblubienicy, o mądrość Bożą, aby wszyscy poznali, zasmakowali i praktykowali prawdę i innych do niej prowadzili.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska Zesłania Ducha Świętego wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę mądrą mądrością Bożą.
XIV. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten czternasty dziesiątek ku czci Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia z duszą i ciałem Twojej świętej Matki i prosimy Cię, przez te dwie tajemnice i przez Jej wstawiennictwo, o prawdziwe nabożeństwo do Niej, aby dobrze żyć i dobrze umrzeć.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Niech łaska Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia Maryi wstąpi do duszy mojej i uczyni ją naprawdę czcicielką Maryi.
XV. Dziesiątek:
Ofiarujemy Ci, Panie Jezu, ten piętnasty i ostatni dziesiątek ku czci chwalebnego Ukoronowania Twojej świętej Matki w Niebie i prosimy Cię przez tę tajemnicę i przez Jej wstawiennictwo o wytrwałość i postęp w cnocie aż do śmierci i o koronę wieczną, która jest nam przygotowana. O tę samą łaskę prosimy dla wszystkich sprawiedliwych i wszystkich naszych dobrodziejów.
1 “Ojcze nasz”, 10 “Zdrowaś Maryjo”, “Chwała Ojcu”. 1x “O mój Jezu”
Panie Jezu, prosimy Cię, przez piętnaście tajemnic Twojego życia, męki, śmierci, przez Twoją chwałę i przez zasługi Twojej świętej Matki, abyś nawrócił grzeszników, pomógł konającym, uwolnił dusze czyśćcowe i udzielił wszystkim nam łaski dobrego życia i dobrej śmierci i dopuścił do uczestnictwa w Twojej chwale, by oglądać Cię pewnego dnia twarzą w twarz i kochać Cię przez całą wieczność. Amen.
http://sanctus.pl/index.php?grupa=44&podgrupa=506&doc=457