A przynajmniej jako jedyny dziennikarz, który nie oparł się na zmanipulowanym przekazie mainstreamu przed wypowiedzeniem się na temat Janusza Korwin-Mikkego, ale przeczytał to, co ten naprawdę mówił. W swym artykule “Bądźmy uczciwi wobec JKM. Mamy do czynienia z brutalną manipulacją” /TUTAJ/ Warzecha stwierdził:
“Jednak w przypadku tej konkretnej wypowiedzi mamy do czynienia z brutalną manipulacją. JKM nie powiedział: „strzelałbym do protestujących górników”. Jego wypowiedź brzmiała następująco:
Zasiłki dla bezrobotnych trzeba koniecznie znieść. Wtedy wszyscy pójdą do roboty. Oczywiście: po zniesieniu jednocześnie podatków dochodowych i płacy minimalnej – bo wtedy robota dla nich będzie. Raczej wyjdą na ulice. No to niech sobie demonstrują, byle spokojnie. Bo jak zaczną palić, niszczyć domy i rozwalać samochody – to do akcjiwkroczy policja, a w razie konieczności i wojsko. Nie można pozwalać na to, by jakaśgrupa szantażowała całą Polskę, jak niedawno górnicy, którzy zażądali po 50 tys. zł. To był taki sam rabunek, jak włamanie do mieszkania. Kazałbym strzelać do takich rabusiów. Bez cienia wahania.
Diagnoza JKM pokrywa się w części z moją oceną górniczych żądań. (…) Można mieć uczulenie na formę, w jakiej lider KORWiN-a przekazuje swoje poglądy, ale – po pierwsze – w treści jego opinii na temat górniczych protestów nie ma nic szokującego i – po drugie – elementarna uczciwość nakazuje nie czynić skrótów tam, gdzie wypaczają one zasadniczo sens wypowiedzi. “.
To jasne, że JKM mówił o strzelaniu do rabusiów, a nie do górników. Ta manipulacja mainstreamu odniosła jednak pożądany skutek. Tego samego dnia /16.04.2015/ Jarosław Kaczyński uznał za stosowne stwierdzić /TUTAJ/:
“Jarosław Kaczyński uważa, że Janusz Korwin-Mikke jest “elementem patologii polskiego życia publicznego”. Według prezesa PiS, patologia ta służy podtrzymaniu w obecnym kształcie systemu, który odbiera Polakom bardzo wiele szans. (…) Jarosław Kaczyński porównał Korwin-Mikkego do Władimira Żyrinowskiego w Rosji.”.
Bardzo mnie to martwi. To już co najmniej trzeci taki przypadek, gdy Kaczyński i PiS dokładają się do nagonki kierowanej przez manipulujące media mainstreamu. Pierwszym, który pamiętam, była sprawa radnego PiS z Oleśnicy, Artura M. Nicponia. “Gazeta Wyborcza oskarzyla go na podstawie przekręconych cytatów z jego blogu o szerzenie idei faszystowskich. Opierając się tylko na doniesieniach “GW”, Jarosław Kaczyński potępił Nicponia i zawiesił go w prawach członka PiS. Nicpoń skasowal blog i wycofał się z zycia publicznego.
Druga sprawa – to protesty w siedzibie PKW po sfalszowaniu wyborów samorządowych. Prawie natychmiast po ich rozpoczęciu, rzecznik PiS, p. Mastalerek, zdecydowanie się od nich odciął. W parę dni potem Jarosław Kaczyński przyznal, że wybory nie były uczciwe, ale wyznaczył termin protestów podczas Marszu 13 grudnia. Twierdził, że sprawy nie odpuści. Od tego czasu mineły ponad 4 miesiące. Ani Kaczyński, ani PiS nie zrobili nic.
Obecny atak na JKM to właśnie ten trzeci przypadek, gdy Kaczyński i PiS wolą kierować się opinią mainstreamu niż dobrem swej własnej partii. Przypominają w tym psa Pawłowa. “Gazeta Wyborcza” dzwoni dzwonkiem, a Kaczyński i PiS wprawdzie się nie ślinią, ale potępiają tego, kogo im mainstream wskazał..
Nie podzielam tej opini, obserwując Warzechę od lat.