Lubię zbiegi okoliczności (sic!) związane z notkami ewangelicznymi Judyty i moim codziennym życiem.
Miałem dzisiaj nieoczekiwaną przygodę ze studentami (takimi już dorosłymi, poważnymi), którzy w miłej atmosferze doprowadzili mnie do werbalnego sformalizowania podstaw cywilizacji białego człowieka, opartej na greckim stosunku do prawdy, rzymskim prawie i etyce chrześcijańskiej.
Ku mojemu zdumieniu jeden z w miarę, wydawało by się, przytomnych ludzi wywulkanił z siebie ewidentnie zaprogramowany, bezmyślny potok nienawistnych i kłamliwych twierdzeń przeciwko ostatniemu członowi tej tezy.
I nagle stało się coś takiego (nie, żaden cud), że reszta grupy spokojnie i z należnym szacunkiem dla godności oponenta konsekwentnie tę wymyśloną przez bolszewików i faszystów, pełną mitów i kłamstw wobec dokonań Kościoła Świętego na przestrzeni wieków tezę, obróciła w perzynę.
A ja wykładam nauki bardzo ścisłe.
Huraa.
Oby więcej tak dobrych wiadomości.
[ewangeliczne notki nazywają się czytaniami z Kalendarza Liturgicznego, w skrócie brewiarzem. Brewiarzem modlą się codzień kapłani i zakony]
Alleluja! Prawdziwie Bóg jest wielki.