za: http://breviarium.blogspot.com/
(…)
Co zauważywszy, a równocześnie do głębi zastanawiając się nad tymi sprawami z pełną powagą i świadomością Naszego obowiązku, postanawiamy i nakazujemy to, co następuje:
1. Biskupi i najwyżsi przełożeni zakonów niech przedsięwezmą odpowiednie starania, aby już to w swoich seminariach, już to w swoich szkołach, w których przygotowują się młodzieńcy do kapłaństwa, wszyscy gorliwie przestrzegali zarządzenie Stolicy Apostolskiej w tej sprawie i okazywali jak największe posłuszeństwo tymże Naszym postanowieniom.
2. Ci sami przełożeni niech dbają z ojcowską troskliwością o to, by ci, którzy są wykształceni w nowoczesnych naukach nie odważyli się na własną rękę występować przeciwko językowi łacińskiemu czy to w nauczaniu głównych przedmiotów kościelnych, czy to w liturgii, ani z uprzedzeniem nie pomniejszali lub mylnie nie interpretowali dotyczących tej sprawy rozporządzeń Stolicy Apostolskiej.
3. W jaki sposób alumni, zanim rozpoczną ścisłe studia kościelne, mają być wykształceni w języku łacińskim przed odpowiednich nauczycieli i w odpowiednim czasie stanowią przepisy Kodeksu Prawa Kanonicznego (1364) i przepisy Naszych Poprzedników: „w ten sposób, aby w chwili, gdy rozpoczną studium głównych przedmiotów kościelnych… nie okazało się, że na skutek niezrozumienia wykładów nie mogli zdobyć pełnej wiedzy, nie mówiąc o tym, że nie będą mogli uczestniczyć w dysputach, w których tak bardzo kształtuje się zdolność młodzieńców do obrony prawdy”. Będzie się to także odnosić do tych, którzy w późnym wieku zostali powołani do służby Bożej i na skutek tego bardzo mało, lub wcale nie oddawali się naukom humanistycznym. Nikomu nie powinno się pozwolić na studium filozofii czy teologii katolickiej, jak długo nie wykaże się, ze jest w tym języku wykształcony i posiada zdolność posługiwania się nim.
4. Postanawiamy, że jeśli gdzieś na skutek dostosowania się do programu obowiązującego w szkołach świeckich w jakiś sposób troska o język łaciński byłaby pomniejszona ze szkodą dla istotnego i solidnego wykształcenia, tam należy nauczanie języka łacińskiego uzupełnić w wymaganym stopniu. Każdy bowiem winien być przekonany o tym, także i w tej sprawie, że sumiennie trzeba się troszczyć o program nauczania instytucji kształcących księży nie tylko odnośnie do liczby i rodzaju przedmiotów, ale także w stosunku do tego, co dotyczy czasu nauczania. Gdyby zaś ze względu na czas lub miejsce należało uwzględnić jakieś nowe przedmioty, wtedy dla tej przyczyny albo przedłuża się okres studiów, albo wykłada się je w krótszym okresie czasu, albo wreszcie naukę tychże przerzuca się na inny czas.
5. Główne przedmioty kościelne, jak to było już często nakazywane, mają być wykładane w języku łacińskim. Jak nas bowiem poucza doświadczenie wielu wieków, język ten był najstosowniejszy przy wyjaśnianiu w sposób odpowiedni i przejrzysty najtrudniejszych i najsubtelniejszych zagadnień. Język ten został od dawna wzbogacony właściwymi i stałymi terminami, dostosowanymi do zachowania nienaruszalności wiary katolickiej, a także w wysokim stopniu nadaje się do uniknięcia niepotrzebnej wielomówności. Dlatego ci, którzy czy to na uniwersytetach, czy to w seminariach wykładają wyżej wspomniane przedmioty, mają się posługiwać językiem łacińskim i książkami pisanymi w tym języku. Tych, którzy nie są w stanie zastosować się do tych przepisów Stolicy Świętej z powodu nieznajomości języka łacińskiego, czy też na skutek brak biegłości w nim, należy stopniowo zastąpić profesorami, którzy są do tego zdolni. Konieczną jest rzeczą, aby trudności wynikające już to ze strony profesorów, już to ze strony alumnów były pokonywane przy życzliwym poparciu profesorów a z wielką stanowczością biskupów i przełożonych.
6. Język łaciński jest żywym językiem Kościoła. Dla zaradzenia więc wzrastającej z dnia na dzień potrzebie nowego słownictwa, a także celem wzbogacenia go nowymi, stosownymi i odpowiednimi terminami, dla dorównania ogólnym wymaganiom, zgodnie z duchem języka łacińskiego – jak to stosowali święci Ojcowie i najwybitniejsi pisarze, zwani scholastykami – nakazujemy Kongregacji dla Seminariów i Uniwersytetów, aby powołała do życia Akademię Języka Łacińskiego. Szczególnym zadaniem tego Instytutu, w którym zgromadzą się uczeni ze wszystkich stron świata, znawcy języka łacińskiego i greckiego – będzie to, aby – nie inaczej, jak akademie poszczególnych państw, ustanowione dla podnoszenia poziomu języka swego narodu – podobnie dbał o należyty rozwój języka łacińskiego, o słownictwo łacińskie; jeśli będzie tego wymagał konieczność, uzupełni nowymi słowami z właściwym dla nich znaczeniem i odcieniem. Zadaniem Instytut będzie prowadzić studium nad rozwojem języka łacińskiego w poszczególnych wiekach, przede wszystkim chrześcijańskiego. Na tych studiach mają zdobyć głębszą znajomość łaciny dla właściwego i poprawnego posługiwania się nią w mowie i w piśmie ci, którzy będą wykładać język łaciński w seminariach, kolegiach, układać dekrety, wyroki, prowadzić korespondencję w Kongregacjach, w Kuriach Diecezjalnych, w Zakonach.
7. Język łaciński był bardzo związany z językiem greckim naturalnym pokrewieństwem i wpływem dawnych autorów. Z tego też względu, jak to często nakazywali Nasi Poprzednicy, zachodzi potrzeba, aby do niego przygotowywali się w szkołach typu niższego i średniego ci, którzy mają zamiar stać się sługami ołtarza. Chodzi o to, aby, gdy mianowicie rozpoczną wyższe studia, a w szczególności, gdyby chcieli osiągnąć stopnie akademickie z Pisma świętego, czy świętej Teologii, niech łatwość w dojściu i solidnym zrozumieniu, już nie filozofów greckich, których nazywać się zwykło scholastykami, ale przynajmniej oryginalnych kodeksów Pisma świętego, liturgii i świętych Ojców greckich.
8. Tejże samej Kongregacji polecamy, aby program nauczania języka łacińskiego przez wszystkich najdokładniej był zachowany. Okaże się, że ci, którzy będą się trzymać tego programu osiągną doskonałe poznanie i biegłość w tej mowie. Tego rodzaju program, jeśli rzecz tego będzie wymagać, mogą wprawdzie inaczej sformułować zebrania biskupów, ale w żaden sposób nie mogą umniejszać, ani zmieniać natury tegoż programu. Jednakże ci sami ordynariusze niech nie usiłują realizować swoich uchwał jak długo nie będą one rozpatrzone i zatwierdzone przez Świętą Kongregację.
Wreszcie to, co Naszą Konstytucją postanowiliśmy, rozstrzygnęliśmy i oznajmiliśmy, nakazaliśmy, żądamy i rozkazujemy Naszą Apostolską władzą, aby to wszystko jako prawomocne i ugruntowane we wszystkich swoich częściach trwało i pozostawało, bez względu na wszelkie przeciwne zarządzenia, chociażby godne szczególnej wzmianki.
Dane w Rzymie u św. Piotra, dnia 22 lutego 1962 r. w bazylice św. Piotra Apostoła, w czwartym roku Naszego Pontyfikatu
Napisał Dextimus dnia 27.4.14
Jan XXIII byłby na pewno zbulwersowany gdyby lud domagał się czegoś od biskupów, w dodatku natychmiast. Kościół nie rządzi się demokratycznie, ale hierarchicznie i postanowienia urzędującego Biskupa Rzymu są święte.
Drugi Sobór Watykański (1962):
Konstytucja o liturgii świętej (Sacrosanctum Concilium):
36. §1. W obrzędach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego, poza wyjątkami określonymi przez prawo szczegółowe.
54 (…) można pozwolić … na stosowanie języka ojczystego w odpowiednim zakresie (…) Należy (…) dbać o to, aby wierni umieli wspólnie odmawiać lub śpiewać stałe teksty mszalne, dla nich przeznaczone, także w języku łacińskim.
116. Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu.(…)
101 § 1. Zgodnie z wiekową tradycją obrządku łacińskiego duchowni mają zachować w oficjum język łaciński.
Dekret o formacji kapłańskiej (Optatem totius):
13. (…) alumni (…) ponadto niech zdobędą taką znajomość języka łacińskiego, aby mogli źródła tylu różnych nauk i dokumentów Kościoła zrozumieć i z nich korzystać.
Instrukcja wykonawcza Musicam Sacram (1967):
48. Ordynariusze miejscowi niech rozważą, czy po wprowadzeniu języka ojczystego do Mszy świętej, nie będzie pożyteczne, szczególnie w dużych miastach, w niektórych kościołach, gdzie dość często gromadzą się wierni różnych języków, odprawiać jedną, a nawet więcej Mszy świętych w języku łacińskim, zwłaszcza śpiewanych.
Kodeks Prawa Kanonicznego (1983):
Kan. 249 – W programie kształcenia kapłańskiego należy przewidzieć, by alumni nie tylko nauczyli się dokładnie języka ojczystego, lecz także by dobrze znali język łaciński oraz posiadali wystarczającą znajomość języków obcych, których umiejętność wyda się konieczna lub pożyteczna do ich formacji albo do wykonywania pasterskiej posługi
List na 40 rocz. konst. ap. “Veterum Sapientia” Jana XXIII (22 luty 2002):
Miłość do tego języka powinna stale wzrastać w przyszłych kapłanach. (…) Użycie łaciny jest niezastąpionym warunkiem nie tylko właściwych relacji między współczesnością a starożytnością, lecz także dialogu między rozmaitymi kulturami oraz potwierdzenia tożsamości katolickiego kapłaństwa.
Na koniec przytoczę wypowiedź Benedykta XVI z 2006 r.
dotyczącą języka muzyki sakralnej: „Prawdziwa odnowa muzyki kościelnej może nadejść jedynie w ślad za wielką tradycją przeszłości, chorału gregoriańskiego i kościelnej polifonii.”
Benedykt XVI ustanowił Papieską Akademię Języka Łacińskiego
Ma ona za zadanie krzewienie używania i znajomości tego języka zarówno w środowisku kościelnym, jak i świeckim, a więc także w edukacji szkolnej.
W podpisanym przez papieża dokumencie motu proprio „de Pontificia Academia Latinitatis condenda” napisano, że została ona utworzona wstępnie – „ad experimentum“ – na okres pięciu lat i będzie działać pod patronatem Papieskiej Rady Kultury. Jest to dwunasta akademia papieska.
Kierowanie Papieską Akademią Języka Łacińskiego papież powierzył włoskiemu latyniście prof. Ivano Dionigiemu, rektorowi Uniwersytetu Bolońskiego a sekretarzem został o. Roberto Spataro S.D.B. Ponadto nowa watykańska dykasteria będzie miała pięcioosobową radę oraz dołączą do niej jako członkowie honorowi wybitni naukowcy z różnych krajów świata.
http://ekai.pl/wydarzenia/watykan/x60554/benedykt-xvi-ustanowil-papieska-akademie-jezyka-lacinskiego/
„Kto myślał, że z przybyciem na Tron Piotrowy południowoamerykańskiego jezuity Jorge Mario Bergoglio Msza święta po łacinie, w swojej nadzwyczajnej formie, zostanie przeniesiona do archiwum na zawsze, przeliczył się. Ratzingerowe Motu Proprio z 2007 roku, Summorum Pontificum, jest nietykalne. Mszał Jana XXIII z 1962 roku, który jest ostatnią wersją trydenckiego Mszału Papieża św. Piusa V został uratowany. Ten ryt z celebransem zwróconym w stronę Boga a nie w stronę ludu, z balustradami oddzielającymi ławki dla wiernych od prezbiterium, nie jest jakimś starociem, przeznaczonym do wysłania do muzeum, aby się zakurzył – powiedział papież Franciszek, podejmując w Pałacu Apostolskim delegację biskupów apulijskich”.
Przestańcie pomawiać kolejnych papieży i fałszować prawdę.
To myślenie, że trzeba biskupom coś nakazywać pod faryzejskim płaszczykiem składania hołdu Janowi XXIII jest myśleniem marksistów i diabła siejącego zamęt w sercach.
Bardzo ciekawy artykuł. Wynika z niego, że teoria swoje, życie – swoje.
Czy tak być powinno?
Wniosek:
Skoro Papież (Jan XXIII, Benedykt XVI) oraz Kościół (Kodeks Prawa Kanonicznego i inne dekrety) mówią, że język ten jest ważny i należy go używać – to znaczy, że tak tylko mówią. Zgodnie z zasadą – “jak mówi, że da – to mówi”.
Pytanie:
Jak może funkcjonować instytucja, w której zarządzenia i rozporządzenia Dyrektora i innych kompetentnych organów, nie są realizowane?
Bo przecież jaka jest praktyka w zakresie łaciny – wiemy wszyscy.
Powyższy artykuł znalazłem też w Gajówce, gdzie przeczytałem godzien powielenia komentarz (pisownia jak w oryginale):
“Zdaje sie, ze obojetnie od jakiego zdania zaczyna sie ta odezwa- w koncu nie wiemy, gdzie i przy jakiej okazji zostala po raz pierwszy przedstawiona- to ma ona ogromne znaczenie dla Kosciola Katolickiego.
Sprobujmy sie zastanowic (sprobujmy- my ze szwagrem) komu i dlaczego zalezalo na zniesieniu lacinskiej liturgii i w ogole zniesieniu nauki jezyka lacinskiego dla wszystkich przedstawicieli Kosciola a takze osob swieckich, w tym mlodych ludzi zainteresowanych klasyka i kultura lacinska.
Mocno podejrzewam (ja – juz bez szwagra), ze wprowadzenie bakcyla ekumenizmu bardzo sprzyja zniecheceniu nad studiami klasycznymi a takze zagraza wspolnocie wiernych powszechnego Kosciola Katolickiego.
No bo sprobujmy sobie wyobrazic, ze nikt w KK juz nie zna Laciny:
– Spowoduje to niemoznosc korzystania z dokumentow, swietych ksiag i zapisow i zniszczy cala nasza wiedze nie tylko o historii Kosciola ale calej mysli i filozofii chrzescijanskiej. Tlumaczenie wszystkich tekstow lacinskich na jezyki swiata jest fizycznie i ekonomicznie niemozliwe; i kto mialby tego dokonac a i w jakim celu?
– Niemozliwe beda jakiekolwiek uzgodnienia i postanowienia, zjazdy, zloty i synody przedstawicieli roznych panstw z calego katolickiego swiata.
– Nie ma tez takiej mozliwosci, zeby jezyk angielski zastapil w liturgii i katechezie lacine.
– Wobec tego, biskup z Egiptu, nie bedzie mogl podzielic sie swoimi zapiskami, z biskupem z Polski czy Wegier.
Zaden Niemiaszek nie bedzie sie uczyc swahili czy maltanskiego jezyka tylko po to, zeby wziac udzial w konferencji biskupow na Malcie lub serbo-chorwackiego, zeby np. wziac udzial w poswieceniu nowego kosciola w Chorwacji. Albo wyuczyc sie w ostatniej chwili Tagalogu, bo akurat papiez ma zamiar odwiedzic Filipiny.
I to podejrzewam jest glownym celem zamordowania Laciny: zeby Kosciol Katolicki przestal byc Kosciolem Powszechnym. I zeby Meksykanin nie mial nic wspolnego z Filipinczykiem, czy Etiopczykiem.
Latwo zauwazyc, ze Kosciol Prawoslawny jest dosc rozczlonkowany, ukrainska cerkiew stara sie nie miec wiele wspolnego z greckim czy gruzinskim patriarcha.
Z kolei inwazja jezyka angielskiego wyraznie forsuje amerykanski ewangielizm i probuje podbic swiat jakas judeo-chrzescijanska kultura (nie chce nazywac po imieniu).
Wielu mlodych ludzi, zwlaszcza tych, co nie znaja znaczenia jezyka lacinskiego dla kultury chrzescijanskiej, odnosi sie do laciny dosc sceptycznie; wielu moich znajomych opowiada, ze ‚woli msze po polsku, bo przynajmnie wszystko rozumie’.
Jest to duze splycenie, nie tylko samej religii ale i etosu chrzescijanskiego.
A tymczasem rodza sie nowe Marksy/Engelsy/sufrazystki/neokatechumeny i inne zbuki religijne i ideologiczne, ktore celowo i bestialsko odcinaja nas od ogromnego dziedzictwa kulturowego Kosciola Katolickiego.
Nasze dzieci juz powtarzaja pierdoly o Inkwizycji, Sredniowieczu, i przesladowaniach zydow.
Mamy nabrac wstretu do wlasnych korzeni.
Mamy zniszczyc wlasna tozsamosc.
A po swiecie maja spacerowac same religijne zombole.”
Kontynuując powyższe rozważania – z językiem, jakiego używamy związana jest nasza tożsamość (i sposób myślenia nawet).
Gdyby nam najeźdźca jaki nakazał używanie języka chińskiego na ten przykład, czy nadal bylibyśmy Polakami?
Czy też bylibyśmy kimś innym? Czy czytając Pana Tadeusza po chińsku tak samo byśmy go przeżywali?
Czy nasz sposób myślenia by się nie zmienił?
Wszak pismo chińskie jest pismem w którym nie używa się liter, a symbole raczej. Czy w związku z tym nie myślelibyśmy raczej pojęciami (symbolami)?
Co z Kościołem, w którym tego języka zaprzestano w praktyce (z całą pewnością powszechnie) używać?
UWAGA! Wyjątek nie potwierdza reguły:)
Oczywiście!
Na przykład na takiej ostatniej kanonizacji było pięć osób! Słownie – pięć.
Kościół upadł.
Skąd ta ironia Panie Karolu?
Przeczytaj Pan swój komentarz ze dwa razy, zastanów się, pomyśl co oznaczają słowa “zjazdy, zloty i synody” i czy przypadkiem nie oznacza to wymiany myśli między uczestnikami?
A na takiej kanonizacji może być nawet 100.000 ludzi, którzy się z sobą nie porozumiewają (bo nie muszą, nie ma takiej potrzeby).
To coś zupełnie innego.
Panie Romanie.
A Pan czyta co Pan pisze?
Katolicy się bardzo dobrze rozumieją. I do tego porozumienia można wykorzystać każdy język.
Z nieba żeś Pan spadł, Panie Karolku kochany. Z nieba.
A ja głupi się biedziłem nad pewnym tekstem i… znikąd ratunku.
Języka nie znam, nawet jednego słowa, więc tylko sobie patrzę i patrzę.
I nic a nic nie kumam.
Przysłał mi link jeden bardzo porządny, ortodoksyjny bym powiedział katolik. Jak to się dawniej mówiło na “Samych Swoich”?
Dobre, bo przedwojenne? No właśnie…
On też dobry, przedsoborowy taki;)
Skoro Pan twierdzi, że do katolickiego porozumienia każdy język zdatny – zajrzyj Pan z łaski swojej na stronkę i wyjaśnij o co tam chodzi?
Bo że mowa o Janie XXIII to wiem. Ale co dokładnie?
No tego akurat nie wiem…Będę bardzo wdzięczny:)
http://www.catolica.me/vaticano-ii/los-escandalos-y-herejias-de-juan-xxiii.html
PS Strona ma w nazwie CATOLICA to myślę, że wszystko Pan zrozumie i mi przekaże.
Jak ktoś chce zrzędzić na Kościół, niech pozrzędzi u spowiednika- bardzo dobra okazja.
1 List do Tymoteusza
(8) Chcę więc, by mężczyźni modlili się na każdym miejscu, podnosząc ręce czyste, bez gniewu i sporu. (9) Podobnie kobiety – w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem, nie przesadnie zaplatanymi włosami albo złotem czy perłami, albo kosztownym strojem, (10) lecz przez dobre uczynki, co przystoi kobietom, które się przyznają do pobożności. (11) Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. (12) Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości. (13) Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem – Ewa. (14) I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo.
(1 List do Tymoteusza 2:8-14, Biblia Tysiąclecia)
Panie Romanie.
Jak Pan chce uczestniczyć w Mszach w dawnym obrządku, w języku łacińskim, to może Pan to bez przeszkód zrobić. Więc w czym problem?
I słusznie, a kobiety mogą oczekiwać od mężczyzn by słuchali się wszystkich nauk Kościoła, nie niektórych i byli posłuszni apostołom?
Strona ma w nazwie CATOLICA a w treści plotki o Papieżu Janie XXIII.
Proszę mi wierzyć, szkoda na to czasu.
Dziękuję.
ttps://www.youtube.com/watch?v=JVu_PcFVg2Y
Piękna msza, ale nikt ci nie broni.
A teraz wyobraż sobie tę mszę w Chinach gdzieś w prywatnych mieszkaniach, między Arabami pod groźbą zabicia, albo w Afryce w buszu. Kto jest przeciwny Nowej Mszy jest człowiekiem bez wyobraźni i empatii.
I nie o tę mszę im idzie, jak Lutrowi nie szło o odpusty ( wielki nieodkryty dar Kościoła)
Idzie o to czepianie się papieży, różnych punktów Soboru, i coraz to nowych roszczeń, zupełnie nieuzasadnionych, o kłamstwa, przekręcenia, pomówienia, czepianie się szczegółów, że u żydów zdjął piuskę, a u Arabów pocałował Koran (kiedy się tylko pochylił bo taki tam zwyczaj, oskarżania o modernizm, itd.
Idzie o ducha buntu i podejrzeń. Prostactwo inspirowane przez masonów i diabła, wiecznego oskarżyciela. A ile przy tym hałasu, niechęci i absurdu to widzi ten, kto to uważnie śledzi.
//A teraz wyobraż sobie tę mszę w Chinach gdzieś w prywatnych mieszkaniach, między Arabami pod groźbą zabicia, albo w Afryce w buszu. Kto jest przeciwny Nowej Mszy jest człowiekiem bez wyobraźni i empatii.//
Właśnie taką Mszę odprawiał dzikim Japończykom jezuita O. Wojciech Męciński herbu Poraj (jego doczesne szczątki spoczywają w krypcie archikatedry lubelskiej) i właśnie za taką Mszę został zamęczony w 1643 r. w Nagasaki.
Właśnie taką Mszę słuchali Irlandczycy nocą na wrzosowiskach i na skałach, gdy w XVII heretyccy okupanci angielscy zabronili odprawiać w Irlandii Mszę Świętą.
Księża odprawiający taką mszę byli zabijani na miejscu a wierni sprzedawani w niewolę do kolonii w Ameryce.
Kto jest przeciwny Nowej Mszy jest hitlerowcem, antysemitą i agentem Putina.
;-))
Panie Ptaszniku.
Niestety ale jestem ciekaw. Czy stroni Pan od nowych Mszy? Nie chadza na takie.
Czy zawsze jest Pan na łacińskiej?
I żydzi cenili sobie bardziej tłuste ofiary od posłuszeństwa Bogu, a potem Chrystusowi.
Piękno to nie wszystko, mówię ci ja co w tym robię.
Co ma do prześladowanych irlandzkich katolików zamiłowanie Żydów do tłustości ofiarnych ? I co ma do nich posłuszeństwo Bogu ? Non intelligo.
Z pewnością ucieszy Cię fakt że w obrzydliwie konserwatywnym, barokowym aż do bólu (cóż za “lefebryzm” !) kościele Wniebowstąpienia Panny Maryi w Lublinie do którego uczęszczam na niedzielną Mszę Świętą o 09.00, pojawia się tłum ludzi, w którym większość stanowią nie “skrzywione gęby” (Twoje – pełne miłości bliźniego – określenie) , tylko młode małżeństwa z gromadkami dzieci.
Dobrze to wróży przyszłości Kościoła Katolickiego. Nie sądzisz ?
Zawsze kiedy tylko jest to możliwe jestem na niedzielnej (i nie tylko niedzielnej) Mszy Świętej Wszechczasów .
Kiedy Msza się kończy, nie mogę się już doczekać następnej.
Ponieważ jestem człowiekiem twardo stąpającym po ziemi, myślę że to coś znaczy.
Na nową Mszę chodzę jedynie w sytuacjach nadzwyczajnych, kiedy jestem w podróży, w obcym miejscu, gdzie nie mogę znaleźć Mszy Świętej Wszechczasów.
Czy Mszą Świętą Wszechczasów nie jest według Ciebie ta, którą sprawował sam Chrystus, ustanawiając Eucharystię?
Dlaczego?
Nie jestem liturgistą , więc polecę tu fachowca: Ks. Feliks Cozel T.J.
“Msza Święta. Jej znaczenie, korzyści, obrzędy i sposoby słuchania”.
Napisane przystępnym językiem i wyjaśniające wszelkie wątpliwości.
Jednym słowem dałeś się zindoktrynować.
Skąd ten cytat? To na serio?
To obowiązująca (tradycyjnie?) recenzja tej książki polecanej przez Ptasznika. Szukałem jej po księgarniach internetowych.
A Ty żałujesz że to nie Tobie udało się mnie zindoktrynować ? ;-))
Na poważnie:
Widzę że przeczytałeś gdzieś jakąś recenzję tej książki i na podstawie tej – nie znanej mi recenzji – wypowiadasz się o stanie mojego “zindoktrynowania”.
Już wiem gdzie się spotkałem z takim postępowaniem, w wojsku na obowiązkowym szkoleniu z “politgramoty”.
Gorąco polecam przeczytanie książki a nie recenzji.
Co do popularnego określenia “Msza Święta Wszechczasów” to przypuszczam że wzięło się ono z bulli Św. Piusa V “Quo primum” w której ten święty papież zastrzegł że Msza tą bullą zatwierdzona i skodyfikowana , ma być niezmienna aż do skończenia świata.
Niestety “ojcowie” SWII olali bullę Św. Piusa V, no i mamy to co mamy, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Nie, nie chce Cię zindoktrynować. :)
Raczej – abyś sam się uwolnił od przywiązania do tradycji, które być może przesłania Ci rzeczy ważniejsze.
Nie wróżę, ale bardzo mnie cieszy. Mam nadzieję, że ciebie nie zdziwi, że krakowski kościół dominikanów jest pełen młodzieży na NOMie, jak i kościół św. Anny i inne.
I tak powinno być-Kościół jest bogactwem rytów i różnorodności.
Książkę wydało Te Deum
http://pl.wikipedia.org/wiki/Te_Deum_%28wydawnictwo%29
http://www.tedeum.pl/
Strasznie mi to masonerią jedzie.
I jest. Przecież jest jednym z rytów Kościoła, jak bardzo popularny w Polsce ryt bizantyjsko-ukraiński i ormiański.
Ludzie, jak się nie wstydzicie wciskać nam tutaj takich kitów. To jest obrzydliwe.
Uwolnić się od przywiązania do tradycji mojego Kościoła ???
Nie wierzę własnym oczom kiedy czytam coś takiego na katolickim forum :-))
Na jakiej podstawie sądzisz że tradycja KRK przesłania mi cokolwiek ?
Co też bardzo dziwi, że FSSPX jest tak popularne, a o FSSP nikt prawie nie słyszał.
http://www.fssp.pl/
Kapłańskie Bractwo Świętego Piotra zostało założone 18 lipca 1988 w opactwie cysterskim Hauterive w Szwacjarii przez dwunastu księży i grupę seminarzystów. Wkrótce po założeniu Bractwa, ordynariusz diecezji augsburskiej w południowych Niemczech, biskup Joseph Stimpfle, na prośbę kardynała Ratzingera erygowal pierwszy dom Bractwa na terenie Sanktuarium Maryjnego w miejscowości Wigratzbad w Bawarii gdzie obecnie znajduje się europejskie seminarium Bractwa. Jeszcze w październiku tego samego roku do Wigratzbad przybyła grupa księży i około trzydziestu seminarzystów gotowych zacząć “od zera”. Obecnie Bratcwo liczy ponad 130 księży i 130 seminarzystów.
http://www.fssp.pl/menu_items/57
Benedykt widząc co się święci pokrzyżował diabłu szyki.
Nasz Ptasznik chodzi więc na Mszę do katolickiego kościoła, nie odłączonego.
Odłączeni zbierają się w jakichś prywatnych kamienicach
http://www.piusx.org.pl/kaplice/Chorzow
http://www.piusx.org.pl/kaplice/Krakow
Twój kościół jest na Berka Joselewicza w Krakowie.
Nie wepchacie się do Kościoła Rzymskiego by go pęknąć.
//Ludzie, jak się nie wstydzicie wciskać nam tutaj takich kitów. To jest obrzydliwe.//
Panie Karolujózefie, niech Pan oprzytomnieje z tego “świętego” oburzenia.
Zaproponowałem wartościową książkę polskiego jezuity opisującego znaczenie Mszy Świętej i tłumaczącego jej poszczególne elementy.
Ten pobożny ksiądz napisał tą książkę jeszcze za życia Franciszka Józefa I a sam zmarł pewnie z 80 lat temu, więc na pewno nie mógł być lefebrystą, iluminatem czy agentem Putina.
To że książkę opublikowało wydawnictwo Te Deum może zapewne przestraszyć / odstręczyć jedynie idiotów ale przecież nie normalnych, myślących ludzi.
Dlaczego nie mogłem kupić tej książki lub np. Mszału Rzymskiego w Wydawnictwie Diecezjalnym ?
Bo Te Deum to wydawnictwo odszczepieńców.
Mszał Rzymski masz u benedyktynów tynieckich
http://libriselecti.pl/pl/p/Benedyktyni-tynieccy-Mszal-rzymski-mszalik-codzienny/555
Reprint Mszału rzymskiego (mszalika codziennego) w przekładzie i opracowaniu benedyktynów tynieckich, wydanego w Poznaniu w 1963 r. z imprimatur bp. Karola Wojtyły. Oprawa z naturalnej skóry, tłoczenie i złocenie okładki, złocenie i zaokrąglenie brzegów kart, 1520 stron, 6 zakładek.Mszalik zawiera: zasady życia chrześcijańskiego (skrót katechizmu) • objaśnienia liturgiczne • kalendarz liturgiczny według Missale Romanum 1962 • tabelę świąt ruchomych do 2050 r. • części stałe i zmienne Mszy św. na cały rok kościelny • Msze wspólne i własne o świętych, Msze wotywne • liturgię pogrzebu • ryty sakramentów • nabożeństwa, modlitwy i pieśni • spisy i indeksy • piękne ilustracje ze starych mszałów i mszalików.
Bo są agendą posoborowych wywrotowców. Zgadłem?
Jestem idiotą?
Też zgadłem?
Ja sobie stary mszał (chyba przedwojenny) kupiłem za dwa złote na ulicy.
Doprawdy, jest problemik. Drążmy…
//Twój kościół jest na Berka Joselewicza w Krakowie.
Nie wepchacie się do Kościoła Rzymskiego by go pęknąć.//
Myślę że przytomni forumowicze właściwie ocenią te spazmy i eksplozje.
To jest mój kościół : http://www.staszica16a.pl/
Nie ma nic wspólnego z żadnym Berkiem Joselewiczem ;-))
Zrób mi tę łaskę i przeczytaj uważnie
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nadzwyczajna_forma_rytu_rzymskiego
No i dobrze, tylko że w tym kościele msze trydenckie odprawiane są jako firma nadzwyczajna rytu rzymskiego który nigdy nie został zniesiony.
Dyskutujemy więc o tym, kto jaką mszę WOLI w KK.
Do tego nie ma nic Bractwo PiusaX i podważanie nauki papieży, bo to nie dzięki nim są te msze, ale dlatego, że zawsze były i będą.
Jest więc dwie FORMY jednego rytu, nadzwyczajny i nowy (uproszczony).
Każdy ma więc to co chce i lubi.
O co więc biega?
No i ma Pan bardzo piękny kościół.
To co Pan taki roszczeniowy?
Nie oburzamy się na księdza, ale na wstęp, który jest plugawy.
Czy ty masz tak skrzywiony i zindoktrynowany umysł, że nie rozumiesz co się pisze?
To jest dokładnie ten sam mszał i w tej samej cenie.
Zapewniam że wokół mszału który jest w moim posiadaniu nie unoszą się żadne opary siarki i smoły piekielnej (mimo że zakupiłem go w Te Deum) ;-))
Panie Karolujózefie, daj Pan sobie spokój.
Już się Pan wystarczająco popisał.
To właśnie Pan się popisuje, lansuje. Swoją katolickniejszą katolickością. I jeszcze Pan czekał na poklask.
Za co? Za szerzenie zamętu? Za to oczekuje Pan uznania?
Ja Pana bardzo przepraszam, ja się nie spodziewałem, że sobie pozwolę na tak ostre słowa tu na forum.
Ale jak Pan sobie folguje z nastawieniem wobec nawet papieża, to się Pan sam prosił.
Proszę zwrócić uwagę, że ja przynajmniej jestem świadomy, i źle mi z tym, że sobie pozwalam może za dużo.
U Pana skrupułów nie dostrzegłem.
Z Bogiem.
Moim zdaniem Panie karolku oni są jacyś zranieni, albo zakompleksieni, a może niedojrzali, że chodzą po peryferiach szukając dziury, a centrum ich nie interesuje, bo to tłum, a oni chcą pojedynczo lub w małych grupkach, elitarnie i obsikując męskim hormonem wszystkie słupki, ale nie za wiele słupków, bo nacięliby się na zbyt wiele innych zapachów. To jest wojsko, oni czują się samcami alfa, chcą mieć na wyłączność swój teren i inny kogut to dla nich wróg, napastnik, rywal.
Tylko dziury w całym ich interesują, bo tam mogą się wykazać i popisać- jednym słowem tata tak, to ja synuś odwrotnie.
Miałam to w domu- dwóch samczyków chciało po swojemu, Marcin schodził im z drogi, to ze mną się kopali, aż powiedziałam-nie podoba się, to wynocha. Nie będę ciągnąć tematu, ale zmądrzeli.
Myślę, że i to towarzystwo od kopania papieży zmądrzeje i wróci do Domu, a agenciaki zostaną same i się rozlecą, jak wszystko co poza papieżem.
Oczywiście że ten sam, bo oni żerują na Kościele.
Opary siarki są nie w Mszale, ale w was, agentach i pożytecznych idiotach podatnych na szukanie awantur i sensacji.
//No i dobrze, tylko że w tym kościele msze trydenckie odprawiane są jako firma nadzwyczajna rytu rzymskiego który nigdy nie został zniesiony.//
Doprawdy ?
Nigdy nie został zniesiony ?
Oczywiście. Przecież powszechnie wiadomo że Msza Trydencka była tak hołubiona przez biskupów przez cały czas po SWII i wszędzie dostępna że aż Jego Świątobliwość Benedykt XVI musiał użyć całego swojego autorytetu by pozwolić na jej odprawianie a i tak większość eurobiskupów go olała.
Benedykt XVI ma na pewniaka zarezerwowane miejsce w Niebie za ten jeden czyn odwagi.
I może dlatego musiał odejść.
Nie czarujmy się.
Hipokryzja nie jest groźna. Jest groteskowa. :-))
Wyborcza też wydała ”Cuda O. Pio”
Lewactwo nic samo z siebie nie wytwarza, tylko smród.
Jako impotenci muszą kraść innym.
Od Pana niczego nie oczekuję.
+
Doprawdy.
Coś jeszcze?
No może. To też.
Jak dla mnie to główna przyczyna jest inna. Prozaiczna.
Piszę też na podstawie własnych doświadczeń. Niestety.
Wchodzę w grupę, jestem w Kościele.
I automatycznie zaczynam kombinować następująco – no! przecież ja jestem wyżej, dalej, najmądrzejszy, a tu taka bida, muszę stanąć okoniem, niech wszyscy zobaczą jakim hardy.
A na takich cwaniaków już czekają myśliwi, co to już wiedzą jak ich najlepiej wykorzystać dla diabelskiej sprawy. Werbują, nadają godności, dają poczucie docenienia itd.
Prosta, arcyprosta psychologia. Mało kto się na to nie nabierze.
Byle stale wszystko mocno nawozić górnolotnymi słówkami.
A w międzyczasie człowiek taki tak daleko odchodzi o źródła, że trudno mu będzie wrócić.
Żeby wrócić, to musiałby się po pierwsze przyznać, że był kiep, że się dał wykorzystać, oszkać. A on jest taki przemądry pan… Książki czyta, co to nikt ich nawet na oczy nie widział.
I dlatego trwa w tym impasie długo.
Wyrwać z tej matni może dopiero solidny wstrząs.
A ja tak.
Żebyśmy się nie gniewali na siebie.
W sumie ci powiem, że dobrze się stało z tym, że heretyctwo oblazło Kościół, bo to go bardziej uzdrowi niż co innego.
Może kiedyś nawet stara msza będzie miała większość, ale na razie ludzie nie dorośli by ją wybierać gremialnie. Bo to jest msza dla świadomych i zdeterminowanych elit, które zresztą nigdy jej nie opuściły- rody królewskie ciągle chodzą na trydent. Oni wychowali się na łacinie, to dla nich matka języków, a trydent to dla nich ciągłość historyczna z monarchią katolicką, która nigdy nie została zdelegalizowana, bo Bożego pomazania nie można zdjąć, ani rozerwać.
Właściwie to jest ciągłość nie tylko historyczna, ale prawna, polityczna, religijna- monarchia katolicka to nadal uprawniony system i najlepszy, a rody monarchiczne nadal są legalnymi potomkami dawnych władców. Jeszcze za Piłsudskiego zebrała się Polska Rada Regencyjna, ale masoni ją rozwalili.
Dziękuję Panu za to, że Pan tu jesteś.
Proszę nie zwracać uwagi na ludzi udających,że są kim innym niż tym kim są naprawdę.
Niech Bóg prowadzi i ma w opiece.
Dużo słów. A fakty są nieco inne. Znam z doświadczenia przypadki karania kapłanów za zamiłowanie do mszy trydenckiej. Byłem na mszach odprawianych w kościele zamkniętym.
Mój kolega z liceum, ksiądz profesor z PAT został oddelegowany przez biskupa jakieś 15 lat temu do odprawiania mszy trydenckich i przeszkolenia księży. Opowiadał mi, że sami księża na początku nie byli zainteresowani, ale zwyciężyło posłuszeństwo, choć przychodzi niewielu wiernych na te msze.
Sama wybrałam się kiedyś na mszę trydencką do kościoła św. Krzyża i tłumu nie było. U Dominikanów zaś ścisk na NOMach, no ale liturgię oni mają najpiękniejszą w Krakowie. Teraz katedra wawelska próbuje ich naśladować i dobrze.
U Franciszkanów też coraz piękniej. Cieszy mnie ta różnorodność. Każdy Kościół w Krakowie ma swoich wiernych fanów. Ja jeżdzę do św. Anny na msze wieczorne, ale ostatnio też coraz częściej zostaję w parafii, bo coraz więcej w niej życia, a może i ja bardziej dojrzałam.
Notka została “zniknięta”. Czyżby autor był “niesłuszny” lub konkluzje zbyt “reakcyjne” ?
Bolszewizm w tak pobożnym miejscu ?
Ech wy Leszki Millery i Kajfasze za 5 groszy. :-))
Bolszewizm w treści notki powoduje, że trudno ją polecać – na portalu katolickim.
30 kwietnia 2014 godz. 21:26 – w odpowiedzi do: Asadow 20:20
Nie tradycja KRK w ogóle, ale tradycja form liturgicznych.
Jeśli msza rytu trydenckiego bardziej Ci się podoba, ale nie uważasz liturgii posoborowej za gorszą, jej celebransów i uczestników – za gorzej służących Bogu, to się mylę.
Jeśli uznajesz ważność i słuszność postanowień SVII i uważasz, że nasi dowódcy kościelni wiedzą, co robią i dobrze nam przewodzą, a w każdym razie – dla dobra Wiary i Kościoła jest to, byśmy byli im posłuszni, to się mylę.
Jeśli wierzysz, że w Kościele – teraz, dziś – działa Duch Święty i kieruje jego historią, to się mylę.
Wieszczysz, że KRK będzie narzędziem w opanowaniu świata przez żydo-masonerię.
Mnie to wygląda tak, jakby jakiś podoficer łaził po okopach i mówił na prawo i lewo: „Dowództwo się zaprzedało… tak naprawdę nie realizuje już starej strategii. Zmiany musztry, które wprowadzili spowodowały masowe dezercje. Nowy szef sztabu nie wie co robi.” Nie pada to dosłownie, ale wynik jest taki, że lepiej byłoby się wypisać, zwiać. Założyć partyzantkę. bo KRK już nie jest Boży, nie jest naszym domem. Szykuje się do zmiany flagi i obrócenia doktryny wojennej i sojuszy o 180 stopni.
To głosisz Ptaszniku, chyba, że nie wiesz, co mówisz.
Witam..!!
No wreszcie cos…mądrego …
…ciągłość historyczna z monarchią katolicką..
…która nigdy nie została zdelegalizowana..
…Bozego pomazania nie można zdjąć ..
…szanujecie sie ..jakoś ..wybiórczo ..
….brak miłości …BLIŹNIEGO
…pozdrawiam serd….hmmm..
…macie kondycje..
..a ile WY…..możecie i na,,ile,,…coś?? zmienić ??!!
Troche serca….ludzie…Karolu ,ciri..i reszta…!!SZCZEŚĆ BOZE …!!..tyle katolików ginie na świecie …??
Człowiek został kanonizowany, a jego zalecenia nie są realizowane. Przypomnienie tego faktu to bolszewizm.
Jedno zdanie do którego można stosować ten epitet to:
Faktycznie brzydko brzmi, ale skoro autor jest już świętym, to chyba dobrze byłoby coś jego autorstwa poczytać.
Nie zgadzam się z “bolszewizmem”. Mogę się zgodzić na “nieładny sposób ubarwienia”.
Proporcje objętościowe „ubarwienia” do cytowanych zaleceń Św. Jana XXIII nie mają tu nic do rzeczy.
Notka wzywa niemal do buntu, ataku na biskupów. Szkoda, że autor nie proponuje by zacząć od sprawdzenia, czy cytowane rozporządzenia nie są już respektowane.
Nie mam nic przeciwko promowaniu tekstów papieży, szczególnie uznanych za świętych, ale używanie ich jako dopełnienia w wezwaniach do wprowadzenie rozłamu w Kościele jest bardzo słabym pretekstem do przemycania i akceptacji tych wezwań.
Kpisz Pan czy o drogę pytasz?
No przecież wiadomo, że nie są. Mało, że łaciny nie znają, to wielu poznać nie chce. Pewien proboszcz powiedział, że msza łacińska jest wstrętna.
To wzywanie do stosowania rozporządzeń nowo kanonizowanego jest wzywaniem do rozłamu? To jest wzywanie do posłuszeństwa, czy do nieposłuszeństwa?
Któryś z nas ma poważne problemy z logiką. Miejmy nadzieję, że to ja, bo przecież ja nie sprawuję żadnych ważnych funkcji.
Może nich Pani Circ nas rozsądzi?
Ona jest zawsze taka bezstronna. Albo Karol.
Ja już się wypowiedziałam w pierwszym komentarzu pod notką i przytoczyłam przykłady, że Kościół realizuje postulaty.
A że ”pewien proboszcz powiedział” to jak jedna baba drugiej babie.
Nie czytaj Pan Maruchy, bo to ściek.
Czemu Pan szuka zła na wrażych stronach i niewiarygodnych, a nie szuka dobra?
https://www.youtube.com/watch?v=TgOHYKs44Ys
CHRZEŚCIJANIN NA ROZDROŻU Kryzys w Kościele posoborowym – ” W dyskusji wzięli udział ks. bp Grzegorz Ryś oraz autor książki “Chrześcijanin na rozdrożu” ks. Robert Skrzypczak, a poprowadził ją zastępca redaktora naczelnego Gościa Niedzielnego ks. Tomasz Jaklewicz.