“Czy od chwili mojego nawrócenia żyłem naprawdę jak chrześcijanin? (…) Co za słabość! Co za przychylność dla zła! I te ustawiczne upadki! To takie smutne, że aż gorzko śmieszne” – pisał Paul Claudel.
Wszyscy głupcy są uparci, a ludzie uparci –to głupcy. Im bardziej myląsięw poglądach, tym więcej przy nich obstają. Nawet gdy masz racjęi zupełnąpewność, dobrze jest czasem ustąpić. Bo wtedy nikt nie wątpi, po czyjej stronie słuszność. I widać nadto, że słuszności towarzyszy uprzejmość[1].
Jestem z Tobą i kocham Cię![2]
Paul Claudel: czterdzieści cztery lata spędzone w podróży. Od 1893 roku Claudel reprezentuje Francję jako konsul i ambasador. Kolejne państwa[3]. Kolejne miasta[4]. Od jego działalności dyplomatycznej bardziej istotna jest jednak twórczość pisarska (pozostawił około 50 tomów) oraz poszukiwania duchowe (przeżywa nawrócenie w Boże Narodzenie 1886 roku, w paryskiej katedrze Notre Dame). A zatem Claudel to dyplomata, który był poetą, oraz poeta, który stał się gorliwym katolikiem.
Paul Claudel oraz Dag Hammarskjöld wydają się najlepszymi arbitrami dla współczesnych „wielkich” tego świata. Świadkami innej rzeczywistości, która pozwala człowiekowi nie utracić najcenniejszego skarbu – człowieczeństwa. Wraz z ks. Alfredem Wilsonem mogą „elitom władzy” postawić krępujące pytanie: „Czy, mając władzę, uchylałem się od odpowiedzialności? Czy pozostawiałem dostateczną swobodę działania moim podwładnym i zastępcom? Czy traktowałem swoje stanowisko jako gwarancję nieomylności?”[5]. Ten rachunek sprzed pół wieku nie stracił nic ze swego oskarżycielskiego impetu. Skierowany jest do każdego człowieka:
Czy otaczałem się świadomie ludźmi miernymi, pochlebcami, uległymi manekinami, którymi mogę powodować i co do których nie muszę się obawiać, że mnie przerosną lub że dostrzegą szybko moje wady i braki? Czy hamowałem, świadomie lub nie, awans ludzi utalentowanych, czy wykazywałem szczególną i nadmierną troskę o ich cnotę pokory, o ich „brak doświadczenia”? Nasz stosunek do najzdolniejszych z naszych podwładnych zasługuje zawsze na baczną uwagę![6]
Claudel i Hammarskjöld na szczyt doskonałości kroczyli drogą wiary, a swoim życiem udowodnili, iż można zdobyć największe zaszczyty i zachować wierność Temu, który jest. Ojcu w niebie.
* * *
Paul Claudel dużo miejsca poświęcał Polsce i Polakom. W swoich „chińskich” zapiskach (obok Miltona) wspomina męczeństwo polskiego jezuity, Andrzeja Boboli: „oczy wyłupione, ręce odarte z ciała aż do kości, nos i wargi ucięte, wieniec ze zmoczonych witek, które się kurczą, język wydarty, ofiara leży na gnoju, cała broczy krwią” (C, 19)[7]. Z oburzeniem przypomina o zbrodni, którą wobec Rzeczpospolitej popełniły sąsiednie mocarstwa u schyłku XVIII stulecia: „Od czasu rozbioru Polski Europa jest w stanie grzechu śmiertelnego” (C, 25)[8]. Po dziesięciu latach w dzienniku Claudela znajdziemy pełen dumy wpis – datowany 19 sierpnia 1918 – „Uzyskuję od rządu brazylijskiego uznanie niepodległości Polski” (C, 116). Podobnie (pełniąc służbę dyplomatyczną w USA) Claudel, przyjaciel Polski, z wyraźną satysfakcją notuje swoją obecność na koncercie Paderewskiego w Białym Domu (C, 236), koncert Artura Rubinsteina (C, 203) albo wyprawę z polskim posłem Stanisławem Patkiem na Fudżijamę (C, 182). Z sierpnia 1941 roku pochodzi wzmianka Claudela, iż uroczyście zawiesił nad drzwiami swojego gabinetu wizerunek Czarnej Madonny, Matki Bożej Częstochowskiej (C, 374).
Dalej
Cytaty z Claudela
“Nie mam czasu” – w piekle nie ma już czasu.
Pokora to nie tylko źródło cnót , lecz i dobrego humoru.
Tajemnica świętości to zostawić Bogu pole działania i zaprzestać wszelkich sprzeciwów wobec Jego świętej woli. Dziecięca ufność.
Są piękne kobiety, których dusza przypomina odźwierną z historycznego zamku. Zadowala się niechlujną komórką, ale zwiedzającym pokazuje z dumą wspaniały gmach.
W dzień walki spostrzegł się, że stracił nie odwagę, lecz bojaźń.
Jedno Ave Maria w ustach chorego dziecka wystarczy, żeby wyludnić Czyściec
Jezus zamienił wodę w wino. Ale minimaliści i zwolennicy dosłowności atakując Biblię zamieniają wino w wodę.
Pokora nie jest czymś kalekim, smutnym, co nas przygarbia. Przeciwnie, to coś bujnego i radosnego. Im bardziej uwalniamy się od samych siebie, tym więcej robimy miejsca Bogu. To tak jak Ośla Skóra odrzucająca swoją powłokę zwierzęcą, aby zrobic miejsce dla królewskiego płaszcza przygotowanego już dla jej ramion. To cnota i dobry humor zarazem. Połapac się we własnych śmiesznostkach i próżnostkach to zabawne, lecz równocześnie zasmucające. Byłoby szkoda, gdyby nie towarzyszył nam wciąż obserwator gotów szydzić z naszych małpiarstw.
Kohelet powiada: Nic nowego pod słońcem. A Bóg w Apokalipsie – przeciwnie: Tworzę wszystkie rzeczy nowe.
W obliczu wieczności nie trać czasu
Diabeł liże swoje ofiary, zanim je pożre
Jesli chcesz wyróżniać się w rozmowie, pamiętaj, by otwierać usta tylko wtedy, kiedy masz coś do powiedzenia.
Miłosierdzie to praktyka Trójcy Świętej
Czemu wciąż oskarżać dobrego Boga? Nie umie się bronić. Przeprasza was. Słońcem i owocami, i kwiatami, i różą – przeprasza
źródło:
Paul Claudel
Paul Claudel “Dziennik. 1904 – 1955”
Instytut Wydawniczy PAX 1977
Iza, dawaj swoje notki do “Polecanych”. Gdzie Twoja pokora?
To ja teraz przepraszam.
Że ja zawsze zaznaczałem to okienko. Ale tak jakoś bezwiednie. Sobie zakonotowałem, że tylko wtedy notka wyskakuje na tej liście co ją widać, a inaczej nie. Swoją drogą uwarzam, że wszystkie nowe notki z automatu powinny lądować na jednej, wspólnej liście. Wtedy nic człowiekowi nie umknie.
Tak czy inaczej przepraszam.
I jeszcze dziękuję.
Bo parę razy dostąpiłem zaszczytu “jedynki”. A nie zawsze podziękowałem, i nie zawsze mi się należało to wyróżnienie. Co mogło być gorszące dla wielu. I słusznie.
To taki mój popiół popiątkowy.
Szczęściem, Wódz nasz niezmiennie miłosierny…
O my żuczki…
I tak jest. To ta lista, na lewo od komentarzy, na prawo od notek ze zdjęciami (lub miejscami na nie).
Autor ma prawo zdecydować, czy poleca swoją notkę, czy nie.
Chodzi o to, że czasem można napisać coś, żeby było, ale niekoniecznie zwoływać innych do przeczytania. Tak, że wolno nie-polecać.
Ja cenię pokorę, czyli jak ktoś zaznacza “Polecane” przy notkach godnych polecenia (co z tego, że własna?). Ujmuje mi to roboty redakcyjnej.
P.S.
Karolu. Dziękuję Ci za Twoją złośliwość. Widać zasługuję. Przyjmuję ku chwale Legionu, bym się udoskonalił w pokorze.
P.P.S.
Już tu nie trolujmy, bo tratujemy fajną notkę.
W twoich rękach dotąd była, dzięki że wypuściłeś ją na wolność.
Już mnie nie ma, już uciekam.
Ale ja absolutnie nie złośliwie pisałem.
Nie krygujmy się już, trzeba rzeczywiście dawać do Polecanek bez lęku to co uważamy.
Karolkowe jak najbardziej w Polecanych, bo szczere.
Dotąd znaliśmy Circ walącą prosto z mostu. Próbowaliśmy ją ulepszyć.
No i mamy.
Teraz będzie Circ – znawczyni i poskromicielka męskiego ego, władczyni serc, czarodziejka wielkiej mocy (ha – Frondowicze też Cię zdemaskowali!).
Świat zadrżał.
;-))))
Uporządkowałeś się to widzisz inaczej.