Szanowni Państwo.
Jak to dobrze, że maluczcy, tacy jak my, mogą liczyć na pomoc mędrców. Co to wyjaśnią wszystko i powiedzą co robić żeby było jeszcze lepiej.
Proszę, doceńmy Ich wielki trud. Oddajmy pokłon.
Ostatnio wlazłem na ekran. Jakże wiele można tam znaleźć perełek mądrościowych.
Pan Janusz, wielki bloger bo światowiec, napisał:
“Polska musi być silna. I to wewnętrznie, jak i na międzynarodowej arenie. To jest najważniejsza polska racja stanu.
Trzeba robić wszystko, aby Polska odzyskała należny jej status silnego, dosyć dużego państwa w środku Europy, z mądrymi obywatelami, prężną gospodarką i niezależnością ekonomiczno – polityczną.
Polskę trzeba od nowa odbudować.”
Czyż nie prześlicznie napisane?! Tak zdroworozsądkowo, tak ach…!
Jeszcze cudowniejsze są następne zdania:
“Potencjał mamy ogromny. Może nie aż taki, jak Ukraina, lecz mamy tą przewagę, że jesteśmy 20 lat do przodu; jesteśmy od dawna w NATO, oraz już prawie 10 lat w Unii Europejskiej.”
Tak, Tak! Do przodu, przodu! Kocham, kocham! Mówię miłość – myślę: UENATO, mówię UENATO – myślę: miłość.
Uwielbiam babrać się w tej świadomości, że dzięki moim wielkim panom, jestem w UENATO, że mnie, polskiego śmiecia, przygarneli na swe światowe łono. Teraz dopiero jestem kimś! Wszystkie pokolenia Polaków marzyły o tym, żeby dojechać do Paryża na dowód. A dopiero ja, mogę to zrobić. Jestem najszczęśliwszym z ludzi!
No jak ja się cieszę…! Tak jak wszyscy. Bo przecie jest przesuper! Bo podwójnie. Bo jesteśmy w NATO (1000 pkt do kosmopolitycznego lansu, Układ Warszawski miał tylko 999, czyż nie należy być wdzięcznym za tak znaczące polepszenie tego wyniku?!). No i weszliśMY też do Uni, kochanej Uni (1001 pkt lansu, proste banany i autostrady dostaliśmy gratis).
W tym momencie można by już zakończyć, bo radość rozpiera nasze niewolnicze serca przeogromna ale pofolgujmy sobie jeszcze:
“Jak do tej pory staliśmy się świetnymi dostawcami wykwalifikowanej i nie wykwalifikowanej siły roboczej, wysoko cenionej na świecie. Nasze produkty rolne mają wysoką markę i dobrze się sprzedają.
Przemysł niestety kuleje, bo daliśmy sobie narzucić politykę gospodarczą Unii, która nie przewiduje dla nas zbyt dużo miejsca w wytwarzaniu dóbr.
Coś tam składamy dla światowych potentatów, budowane w ich fabrykach i zakładach. Nasze, typowo polskie, konsekwentnie, powoli są niszczone.
Nie dostarczamy też za dużo myśli technicznej i naukowej na światowy rynek. Uniwersytety i pozostałe uczelnie wyższe kiepsko są notowane w światowym rankingu, gdzieś w połowie czwartej setki.
W kulturze też nie dajemy światu za dużo owoców.”
Czy to nie wspaniałe? Że istniejemy dla obcych, że dla nich rodzimy się (jak się komuś akurat uda), wegetujemy i zdychamy?!
Przecież jakbyśmy mieli swoje państwo to nie byłoby tak fajnie. To by było passe. Tak żyć po prostu tylko dla swojej Ojczyzny, dla swoich dzieci?! A tak, żyjemy dla całego świata!
Przyznajmy śmiało – Polak prawdziwie spełniony, to Polak poklepany przez zagranicznego pana. Większej rozkoszy na tym świecie zaznać nie sposób. No może poza otwarciem kolejnej biedry.
Proszę też zwrócić uwagę na niezwykłe piękno tej wypowiedzi. Jakże konsekwentna jest jej budowa! To właśnie najlepszy dowód na to, że mędrzec ją pisał, więc trochę szacunku, na prawdę, trochę szacunku…
Przypominam:
„jesteśmy […] już prawie 10 lat w Unii Europejskiej“ – radujmy się!
A bezpośrednio potem:
„Przemysł niestety kuleje, bo daliśmy sobie narzucić politykę gospodarczą Unii, która nie przewiduje dla nas zbyt dużo miejsca w wytwarzaniu dóbr.“
Tak doskonale logicznej struktury dzieła to i sam Urząd Skarbowy w swych pit’ach się nie poszczyci.
To jeszcze nie koniec!
Jeszcze deser. Krwista wisienka na mądrościowym torcie.
Komentarz Pana Krzysztofa:
“Pyta Pan: z kim sojusz? Odpowiadam: z Rosją. Nie mamy na tę chwilę żadnej innej “nieksiężycowej” opcji.”
Proszę Państwa!
Wzruszenie wprost zacina mi klawiaturę. Och! Dzięki Panu Krzysztofowi wznieślimy się na Himalaje mądrości. Ba! Stoimy dumnie na szczycie największego księżycowego krateru. Kto by nas zawlókł wyżej!?
Przyznajmy, jak bardzo błądziliśmy, jak wielka była nasza głupota. Nie jednemu z nas wydawało się, że wschód i zachód to nasi odwieczni wrogowie. Nigdy nic dobrego nas od nich nie spotkało. Że najlepiej w naszej historii nam było, gdy brataliśmy się Litwą, Ukrainą, Węgrami, gdy wywczasy spędzaliśmy nad Morzem Czarnym…
Co za głupota, ta nasza głupota…Okazuje się, że właśnie nie! Lepiej wyluzować się na białych niedźwidziach, albo w licznych ośrodkach wypoczynkowych „KL“.
Bo dla postępowego Polaka istnieć powinien tylko jeden dylemat – czy wypiąć dupkę na wschód czy na zachód. A już najwspanialej by było jak wypniemy na obie strony! Wtedy będzie geopolityczny full wypas.
Jeszcze raz.
Oj bo coś czuję, że cały czas wielu z nas nadal w swej zatwardziałej i zaściankowej głupocie się tapla.
Nie! Nie chcemy i nie możemy mieć własnego suwerennego Państwa. Tak po prostu, sami z siebie i dla siebie. Nie możemy dla odmiany tasować kart i je rozdawać. Mamy warować pod stolikiem, i czekać jak spadnie jakiś drobny żeton. To są skrajnie głupie pomysły, no że my coś możemy i chcemy. Nie myślmy o tym więcej!
A wogóle to od myślenia za nas są inni. Bo oni są mądrzejsi od nas i zawsze wiedzą lepiej.
Nigdy, przenigdy nie odwracajmy swych głupich głów od kierunku wschodniego i zachodniego. Gdzie indziej gapić się не надa!
A to, że resztka wolnych ludzi z całego kontynentu czeka na nasze przywództwo. Trudno. Nie doczekają się.
Mamy pozostać lokajami. Tak nam dopomóż, duchu postępu przenajświętszy i ty, boginio nieuchronności dziejów.
Ałła men.
____________________________
Co by nie było, że w necie sama smądrość ino grasuje:
Gdzież tam dziadom do młodzieży?
Młodzież walczy. Dziad chce przeżyć!
Szanowny Panie,
cieszę się, że przytoczył Pan mój komentarz z Nowego Ekranu zamieszczony pod tekstem niosącym zapytanie o to, z kim Polska powinna w obecnej sytuacji współpracować. Odpowiedziałem całkiem szczerze, zgodnie ze swoim najgłębszym przekonaniem opartym na tym wszystkim, co do tej pory osadziło się w moich szarych komórkach. Oczywiście liczyłem się ze złośliwościami, takimi jak powyżej.
Napisał Pan:
Nie jednemu z nas wydawało się, że wschód i zachód to nasi odwieczni wrogowie. Nigdy nic dobrego nas od nich nie spotkało.
Abecadłem taktyki politycznej oraz militarnej, ale i instynktu samozachowawczego, jest unikanie walki na dwa fronty. W konkretnej dzisiejszej sytuacji – bo przecież rozmawiamy o “tu i teraz”, w której jedna z dwu największych potęg kontynentalnych wprost pożera nas systematycznie i bezkarnie, szukanie zwady z drugą potęgą zakrawa na zdradę stanu. Polityka nie zna terminu “odwieczni wrogowie”. To ona kształtuje relacje między narodami i państwami. Nic nie jest dane raz na zawsze: ani zgoda, ani niezgoda. Błędem jest też oczekiwanie “dobrego” od obcych. Czynienie tego nie jest ich rolą, mają oni własne interesy. To my mamy sobie zrobić dobrze.
Napisał Pan:
Że najlepiej w naszej historii nam było, gdy brataliśmy się Litwą, Ukrainą, Węgrami, gdy wywczasy spędzaliśmy nad Morzem Czarnym…
Coś było, coś minęło. Już dawno nie jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla Litwy, która znalazła sobie protektora w Berlinie i jest to wytłumaczalne z perspektywy geopolityki. Zresztą nie jesteśmy atrakcyjni dla nikogo. Nie bardzo zaś rozumiem, o jakie bratanie z Ukrainą Panu chodziło. Zapytam też o to sentymentalne bratanie się z Węgrami. Jaki ono miało pozytywny wpływ na losy państwa polskiego? Powiem szczerze, że sam zachowuję dystans wobec dzisiejszych achów i ochów wznoszonych wobec przywódców dzisiejszych Węgier. Jeśli Pan podejmie rękawicę, możemy o tym kierunku tu, na “Legionie”, porozmawiać.
Napisał Pan:
Nie! Nie chcemy i nie możemy mieć własnego suwerennego Państwa. Tak po prostu, sami z siebie i dla siebie. Nie możemy dla odmiany tasować kart i je rozdawać. Mamy warować pod stolikiem, i czekać jak spadnie jakiś drobny żeton.
Cynizm nie zastąpi politycznego rachunku. Przytoczę z pamięci słowa Romana Dmowskiego: niepodległości nie odzyskaliśmy dlatego, że ktoś głośno powiedział, że tego chce. Odzyskaliśmy ją, bo było grono osób, które wiedziało, jak tego dokonać i potrafiło tę myśl wprowadzić w życie. Niech spróbuje Pan ocenić z ówczesnej perspektywy deklarację Wiktora Jarońskiego z sierpnia 1914 r. Podobieństwo okoliczności z dniem dzisiejszym sprawia, że i w tym aspekcie możemy kontynuować ciekawą dyskusję. Decyduje się Pan (zastrzegam, że interesuje mnie wyłącznie polemika merytoryczna)? A wracając do Pańskich gorzkich słów: jeżeli potrafi Pan pstryknięciem palców zmienić rzeczywistość i oddać tę talię kart do rozdania w polskie ręce – proszę to uczynić.
Proszę się nie gniewać, ale ten Pański zawiera pokłady politycznego prestidigitatorstwa.
Napisał Pan:
Ałła men.
A tego nie zrozumiałem.
I jeszcze jedno:
Możemy się nie zgadzać. Dyskutujmy jednak merytorycznie, bez wzajemnego opluwania się. W pluciu jestem kiepski.
Proszę Pana.
Miło, że Pan odpowiada. Chce Pan rozmowy.
Gdy taka rozmowa już się zacznie. Co się zadzieje.
Ano ugruntuje się przekonanie, mylne, że Pańskie racje są, i moje racje są. I możemy se pogadać, która racniejsza.
Czyli.
Pan chce ruskich. Bene.
Ja nie chcę. Tys dobrze.
Nie. To nie jest prawdziwe.
Pan tkwi mentalnie w świecie stworzonym przez naszych okupantów.
Tak?! A kto tego dowodzi?! Pan czy ta “potęga”.
Pan nie może z tego wyskoczyć. Ja małe nic, a tam, za Odrą i Bugiem, i Atlantykiem, wielkie potęgi. I albo się przykleję do jednej z nich albo do obu.
I Pan chce z takim nastawieniem budować dobro. No jakim cudem?!
Slogan. Mający za zadanie uznać Pana jako eksperta od “taktyki politycznej oraz militarnej”.
Byle gówniaż w piskownicy będzie się bił o swoją łopatkę. Pan nie.
Pan odda skwapliwie największemu zakapiorowi na podwórku.
I nonszalancko wciska Pan kit, że dobrowolnie Pan oddał, bo tylko w jego rękach będzie bezpieczna…
Bardzo proszę. To chyba będzie clou problemu. Proszę wyjaśnić co Pan rozumie przez zrobienie sobie dobrze dla Polski i Polaków.
Z tego co zauważyłem dotychczas, to Pan próbuje z Polaków zrobić żabojadów czy innych pepików. Żebyśmy byli interesownymi, giętkimi, konformistami.
Nie da Pan rady. Polskości w Polakach jeszcze nikt nigdy nie zdołał wytępić. Bo to niemożliwe. Zawsze, gdzieś na końcu znajdzie się Inka.
I znowu. Pan ekspert raczył rzeknąć. Chamstwo niech słucha.
Otóż nie.
Niech Pan pisze za siebie. Może faktycznie Pan nie jest atrakcyjny.
Jeśliby tak było jak Pan usiłuje nam insynuować, to dlaczego jesteśmy prześladowani, okradani, zabijani na masową skalę, przez całe wieki, przez te Pańskie “największe potęgi kontynentalne”. Czemu sobie nami zawracają głowy, czego się boją skoro jakoby nie ma czego i kogo?
No pewnie! Lepiej ochować kagiebistów.
Panie Krzysztofie. Bądź Pan poważny bo ludzie patrzą.
Nie. Nikt nie potrafi. Tylko Bóg wszystko może.
Więc pstrykanie palcami na nic się zda.
Trzeba złożyć ręce do modlitwy.
I wykonywać Boży plan, który jest zresztą dla Polski przewidziany. Tyle Pan o tym mówi, trawiasto.
Proszę Pana. I w tej kwestii Panu rację przyznaję. Przepraszam Pana. Tak, słowa moje były złośliwe, tanie.
Ale po ludzku nie daję rady jak czytam takie mądrości jak Pańskie.
Co Pan sobie ubzdurał?!
Akowcy też niepostępowi, niegeopolityczni byli, że się nie chcieli układać z bolszewikami, tylko podjeli próbę przywitania ich jako gospodarze.
Brawo!
A w 1920 też głupio zrobili, że ich zatrzymali, bo moglimy bagnet, w bagnet domaszerować do Paryżewa.
A i Turczynom pomagać wcześniej w budowie meczetów, tamże. Ooo! Jakże by polska budowlanka zarobiła…!!!
Pański sposób myślenia jest z gruntu antypolski.
Le coeur a ses raisons que la raison ne connaît point.
To Pan jest którym organem?
1. Przed Rosją nie klęczymy, tarzamy się w prochu zawodząc hymn na cześć naszych byłych okupantów, morderców i gnębicieli. Wiem, nie tyle my-się ile jesteśmy tarzani… ale przy braku stanowczego sprzeciwu Narodu tak to niestety z zewnątrz wygląda.
Cóż moglibyśmy im zaoferować w tej sytuacji, aby położyć coś wartego dla nich na szali targów o sojusz? Chyba tylko powrót do pełnej okupacji?
2. Skąd pomysł, że Rosja stanowi przeciwwagę dla Niemiec, z naszego, geopolitycznego punktu widzenia? Przepraszam za drastyczny przykład, ale moim zdaniem jest on w pełni adekwatny: jeśli prostytutka chce porzucić swój bezbożny proceder, to nie zrobi tego szukając “w miarę przyzwoitego alfonsa”, ale rezygnując z w ogóle z tego rodzaju “ochrony”. Szczególnie, jesli obaj kandydaci są bliskimi przyjaciółmi.
Pozdrawiam
Jedno z większych “uff” jakie mi było dane wykonać.
Dziękuję Wodzu!
P.S.
I nie żeby tego, że się fraternizuję, wkupiam w łaski.
Po prostu, to dla mnie szczęście, że mogę tu być, pod takim przywództwem.
To pisałem ja, Karolek.
P.P.S.
Owszem, za jedno mogłoby mi się dostać, za język, za formę.
Ale jak tu dyskutować jak ktoś chce wskakiwać do ogniska i przy okazji chce wskoczyć całą resztę.
Karolu, czy Ty masz choć cień wyobrażenia, jak kłopotliwe są dla mnie Twoje słowa?
No nie dręczże mnie więcej tym “wodzem” do diaska!
Przy panu Krzysztofie jestem nędznym ignorantem, gdy idzie o znajomość historii i rozumienie zawiłości politycznych, że wymienię tylko dziedziny mojej niższości najsilniej związane z tematem tej rozmowy.
Odważam się z tym ignoranctwem odsłonić pro publico bono, szczerze pytając, jak mój stan wiedzy dyktuje, bo kiedy głupszy rozmawia z mądrzejszym, to ten pierwszy może tylko zyskać, a drugi – może stracić czas, ale zyskać upowszechnienie swojej wiedzy.
Szanowny Panie Marku,
bardzo proszę, byśmy szanowali poziom dyskusji i pokazali, że jesteśmy w stanie to czynić. Dlatego nie ma mojej zgody na wkładanie sobie w usta treści niewypowiedzianych: nie zawodzę “hymnu na cześć naszych byłych okupantów, morderców i gnębicieli”. Zgodzę się z tym, że to, co w cudzysłowie, dotyczy państwa rosyjskiego w przeszłości. Nikt z nas nie wie z kolei, co przyniesie przyszłość. Wiem za to, że w dniu dzisiejszym państwo to nie wykazuje wrogości wobec mojej ojczyzny, a i to, że wielu wrogów mamy wspólnych. To wystarczające powody do podjęcia próby porozumienia się.
Znów posłużę się Dmowskim, który z bólem zauważył, że wielu z nas “bardziej nienawidzi Rosji, niż kocha Polskę”. Jest to smutna prawda weryfikowalna i dziś. Jakimże ona miodem dla serc naszych grabarzy!
Pański przykład jest zbyt drastyczny. Polska nie jest prostytutką!!! Jest nią władza nam narzucona, ale przecież nie o niej teraz rozmawiamy i nie od niej oczekujemy troski o polski interes.
Rosja stanowi przeciwwagę (i odwrotnie) dla Niemiec w Europie. Nikt rozsądny tego nie zakwestionuje. Każde z tych państw ma ambicje przodowania na kontynencie, ale w ostatnich trzydziestu, czterdziestu latach górę wzięły Niemcy. Skoro woła Pan o geopolitykę, to musi Pan pamiętać o kwestii tzw. Ziem Odzyskanych. Niemcy nigdy nie pogodziły się z ich utratą i jako europejski hegemon w sposób czytelny dążą do ich odzyskania. Dla nas jest to kwestia pierwszorzędna i musimy szukać dla niej wsparcia. U kogo? Proszę podać swoje propozycje. Ja stawiam sprawę jasno (zresztą pisałem o tym wielokrotnie): Polska i Rosja są – w nierównym rzecz jasna stopniu – wspólnie zagrożone niemieckim rewizjonizmem terytorialnym. To raz. Dwa: strategiczne interesy Moskwy i Berlina są sprzeczne i z tego zdają sobie sprawę obie te stolice. Niemcom zależy na tym, aby swój scenariusz rozgrywać cichaczem, zasłaniając się UE, a gorące ziemniaki wyjmować z rosyjskiego ogniska polskimi rękami (vide sprawa Ukrainy). To im się świetnie udaje.
Na koniec dwie rzeczy:
1. Nie jestem rusofilem. Uważam, że orientacja na Rosję (dziś, aczkolwiek nie wiem, czy jutro) jest nakazem chwili i jedyną realną szansą na wydostanie się ze śmiertelnej matni, w której tkwimy. Też chciałbym więcej, ale tak krawiec kraje… Proszę spróbować przekonać mnie do innej opcji, a nie tylko emocjonalnie krytykować tę przez mnie zapodaną.
2. Będę unikał polemik zawierających zwykłe obelgi i argumenty ad personam. Do tego nie przywykłem i nie uprawiam wobec Panów. Chyba to widać, prawda? Kolejny raz proszę o merytoryczną dyskusję. Zaproponowałem ją powyżej “karolowijózefowi”, choćby w temacie Jarońskiego czy współczesnej polityki węgierskiej. Napotkałem na pospolity magiel. Może Pan podniesie rękawicę?
No faktycznie. Nie wpadłem na to, cep ze mnie. Jestem aspołeczny.
__________________________
Dobra. Napiszę jak było i jest. Jak zwykle szczerze, jak zwykle niestety…
Pana Krzysztofa zauważyłem ostatnio dopiero na Legionie.
W pierwszym momencie, pomyślałem sobie – o! mądry zawodnik, taki inny…
Potem, tak jak już gdzieś wyznałem, tknęło mnie coś i przesłuchałem gruntownie parę Jego wypowiedzi zamieszczonych na youtube. Tam jedynie irytowała mnie forma, nie treść. Treść była całkiem spoko – jak mawia młodzież. A reszta cóż, dała się wysłuchać.
Potem przypadkiem trafiłem na tą nieszczęsną notkę Pana Janusza i komentarz pod nią.
No i po prostu krew mnie zalała.
Że dajemy się tak wykorzystywać. Że łykamy największe nielogiczności, zakłamania, byle by tylko autor dodał, że jest patriotyczny, wierzący, mądrzejszy.
I co?
Że ja cham, prostaczek. Nie warto ze mną rozmwiać, bo co ja mogę wiedzieć o wielkim świecie i wielkiej polityce.
Wisi mi to jak kilo kitu.
Prawda, która istnieje roztrzyga wszystko.
Ta notka, którą napisałem, to i tak było o dużo za dużo.
Nie warto było, aż tak. Przyznaję.
Zauważmy – samą absurdalność procesu myślowego.
Nie ma Polski. Dopiero Ją trzeba odtworzyć, wskrzesić i będzie to najtrudniejsze wyzwanie z naszych dziejach.
Jeszcze Jej nie ma, a Pan Krzysztof już oddaje Ją, nas, Rosji.
Padło już wiele dosadnych słów. Ale trzeba powtórzyć.
To są pomysły sutenerskie. To jest znieważanie największych świętości.
I co?! Trzeba to tolerować, bo tak trzeba, bo rozmowa, bo polityka, bo chrześcijańskie miłosierdzie.
Szanowni Państwo.
Walcie mnie w ryj, gdybym kiedykolwiek Was raczył takimi genialnymi pomysłami.
Uwiebiam to!!!
Bożek – atak ad personam.
A jak komuś życzę dobrego dnia – Dzień dobry Panu!, to czy tak można, czy nie można, no bo życzę konkretnie jemu, ad personam…
Bożek kolejny – wiedza i intelekt.
Nic to. Bo i co po największej wiedzy i największym intelekcie jak nie wynikają z tego dobre, słuszne wnioski.
Jedziemy z dziesięcioma atlasami, pięcioma gps’ami, nawet teściowa dorzuci swoją widzę geograficzną, bo też ją posiada. Co z tego jeśli skręcimy w lewo lub w prawo. Gdy jechać trzeba było prosto.
Czy chłop na poboczu, podparty rowerem, który wskazał prosto, choć nie miał map, gps’ów i teściowej, to czy on dobrze wskazał czy źle?!
Panie Krzysztofie.
To Pan nas notorycznie obraża. Mało! Pan ubliża Polsce. Więc to Pan nareszcie zbastuj.
Drogi Panie Krzysztofie,
Źle się wyraziłem – zbyt nieprecyzyjnie. Jasne, że nie Pan osobiście przyjmuje upokorzenia, przybiera służalczą postawę wobec Rosji. Czyni to nasze państwo, słowami i działaniem naszych (według prawa międzynarodowego) reprezentantów.
Chodziło mi o to, że nasze władze państwowe mają bardzo mało do zaoferowania państwowemu apratowi Rosji. To “nasze” władze czołgają się przed władzami Rosji, w żadnym razie nie chciałem sugerować, że robi to Pan.
Czy chodzi Panu o zawarcie sojuszu na innym poziomie, niż oficjalny? między-rządowy? Jeśli tak, to moje pytanie traci sens.
Powstaje wtedy inne: czy rosyjska opozycja, lub jakiekolwiek inne siły pozarządowe, które ma Pan na myśli, mają wystarczające znaczenie i niezależność choćby od FSB i innych organizacji pochodnych od KGB i GRU, by z koli móc nam coś istotnego zaoferować?
Z pierwszą częścią tego zdania nie mogę się zgodzić. Zakłamywanie historii, postawa w sprawie Katynia oraz śledztwa w sprawie “katastrofy smoleńskiej”, stosowanie nacisków gospodarczych… jest to poziom agresji, który można określić co najmniej jako zimną wojnę.
Nie jest? Tylko każdy, kto zapłaci może ją mieć. Żydzi mówią wprost, że ją kupują. W Radiu Maryja ktoś mówił, że Niemcy kupują ją za pomocą tzw. “słupów”.
Rosjanie nie płacą, tylko zmuszają do uległości strachem.
Nie musimy tego nazywac prostytucją. Jaką nazwę Pan proponuje?
Nie posądzam Pana o rusofilię. Chcę rozmawiać merytorycznie. Wydaje mi się, że zadałem bardzo konkretne pytania… rzeczywiście – ubrane w dramatyczne parabole, ale liczyłem na rozebranie ich sensu kluczem rozumowym a nie – emocjonalnym.
Spróbuję.
Dlatego pozwoliłem sobie wkroczyć do dyskusji Panów. Karoljózef ma moim zdaniem duszę poety i bardzo gorące, uczciwe serce, co podziwiam i szanuję. Ze względu na wagę tematu chciałem jednak abyśmy dalej prowadzili tę dyskusję już bez emocji, możliwie precyzyjnie, na pewno bez argumentów ad personam.
Ma Pan mój ogromny szacunek – nic z tego, co pisałem Karolowi nie było kokietowaniem. Wierzę, że możemy się zrozumieć lub przekonać, a czytelnicy “tych peryferiów” (określenie autorstwa Circ) jakoś na tym skorzystają. Da Bóg, a zyska Polska…
Wiem, że są dwa sojusze, które Polacy muszą zawrzeć jak najprędzej, aby uratować swój byt.
1. Sojusz z rozumem. Zatem edukacja. Samo-edukacja. Patriota musi się nieustannie uczyć. Musi pomagać uczyć się innym – dzieląc się wiedzą i źródłami. Rozpowszechniając ważne fakty, które są przemilczane przez monopol medialny i edukacyjny. Musi popierać wszelkie inicjatywy podnoszące poziom nauczania. Musi przeciwstawiać się atakom na naukę i szkołę, a żeby czynić to skutecznie – musi nauczyć się taktyki i pragmatyki – musi nauczyć się koncentrować na celu ofiarowując swoją dyscyplinę i swój czas.
2. Sojusz z Bogiem. Krucjata Różańcowa. Konsekwentne obstawanie za intronizację Jezusa Chrystusa.
Nie widzę innych, pewnych sojuszy w obecnej sytuacji.
Co do Rosji – uważam to za genialne, lapidarne określenie najbliższych celów strategicznych: “aby Polska znalazła się w takiej sytuacji, by mogła zawrzeć korzystny dla siebie sojusz z Rosją”. Optymistycznie – do pomyślenia za 10-15 lat, jeśli zdarzy się cud i masowo zawrzemy zaraz te dwa pierwsze sojusze, o których napisałem.
I jeszcze… uważam, że jest trochę nie fair prosić Pana o merytoryczną dyskusję pod notką, która jest emocjonalnym atakiem na Pana.
Napisałem notkę, przywołującą tekst “Deklaracji Jarońskiego”.
Myślę, mam nadzieję, że sojusz z Rosją o którym Pan mówi to coś innego, niż mi przychodzi do głowy na dźwięk tych słów.
Dlatego prosiłbym przedewszystkim o wyjaśnienie, co ma Pan na myśli. Jak ten sojusz miałby w obecnej sytuacji wyglądać?
http://www.ekspedyt.org/?p=21371
Tak, będę się odnosił do tego co Pan tu wypisuje, bo świadomie Pan pisze na forum publicznym.
Jeśli jest Pan Polakiem, to Pańska ojczyzna nie istnieje.
A to dlatego właśnie, że Jej teren jest pod wpływem między innymi Pańskiej Rosyji.
Ergo, nie sposób by okupant był wrogi wobec samego siebie, wobec swoich struktur.
Za to jest stale niebezpieczny wobec nas, Polaków. No, ale Pan może ma inaczej.
No to jak w końcu jest? Polska jest czy Jej nie ma?
Raz Pan pisze, że jest, bo chce Pan zawierać “sojusze”, no to trzeba chyba istnieć jako państwo żeby to robić.
A teraz Pan nagle wyskakuje z olśnieniem, że “władza jest nam narzucona”…
Prrr!
Ja, Karolek se to zakwestionuję…
Bom Polak, i tylko przed Bogiem i Matką Boga kolana zginam i głowę schylam.
Mało tego! Tak jak już drzewiej bywało, bierzemy z Rodakami sprawy w swoje polskie ręcę, i zrobimy nareszcie z tym całym szajsem porządeczek. I to my, będziemy przodować na kontynencie. To takie proste, czego Pan nie rozumie?
I może na pamiątkę tego, Pańska “wielka potęga” ustanowi sobie nowe, najważniejsze święto narodowe na pamiątkę tego jak to paru chłopaków pojechało po trochę kawioru do Moskwy.
A Pan musi sobie przypomnieć o Kresach.
I jeszcze o tym, że z jednym złodzejem nie negocjuje się tego, by oddał łup swojego koleżki, tym bardziej gdy napad robili we dwóch.
Pan jest fantastycznie infantylny.
Wężykiem, wężykiem!
Pan to zapewne nie ma czasu nie błahostki, ale czy słyszał Pan kiedykolwiek o pakcie r-m lub chociaż widział Pan na obrazku taką dużą rurkę co niedaleko naszego wybrzeża sobie leży?
Pańska kurtuazja jest specyficzna. W rodzaju:
– Szanuję Panów, ale z waszej matki chcę zrobić dziwkę. I proszę się nie awanturować. Mój pomysł jest bardzo korzystny dla mamusi. Czy możemy pozrozmaiwać teraz w jakiej wystąpi haleczce przed swoim panem? To jest teraz najistotniejsza kwestia. I tylko o tym będziemy rozmawiać.
Nie.
Kończąc.
Robiłem sobie herbatkę i nareszcie zaskoczyłem o co Panu chodzi.
Przecież dla Pana geopolityczna ziemia obiecana to prl i to czym teraz jest.
Pański ideał!
Jesteśmy zsojuszowani z Rosją od kilku dziesięcioleci. Co Panu jeszcze nie pasuje?!
Aaa! Może to, że nie tylko z nią. Że jeszcze cała reszta świata nas sojuszuje. A Pan by chciał aby tylko Rosija…
Pan to musi mieć smutno. Faktycznie ciężko będzie to Panu zmienić.
Ale nie poniegwa się Pan, jak my Polacy, w między czasie weźmiemy wszystko?!…
Proponuję przeczytać ten wpis:
http://zagozda.neon24.pl/post/103444,tak-dla-rosyjskich-rakiet-w-obwodzie-kaliningradzkim
Na ekspedycie go nie zauważyłam.
Jasne, że Pan K.Zagozda może mieć swoje zdanie. Ale z tego co wiem, to zamierza ze swoją Błękitną Polską startować w wyborach, a wtedy to już nie jest tylko prywatne zdanie… ponieważ zamierza mieć wpływ na kształt naszej Ojczyzny…
Widziałem, czytałem.
I co, Pani Patrio, chce Pani takiego namiestnika?
Pod moim wpisem “Bezbronni idioci” odpowiedziałam na to Asadowowi… więc powtórzę – nie ufam ludziom zajmującym się polityką, którzy optują za układami z Rosją. Mamy w nich śmiertelnych wrogów i sojuszy musimy szukać wśród Czechów, Łotyszy, Węgrów, Litwinów, czyli byłych postkomunistycznych państw, które doskonale wiedzą co znaczy sojusz z diabłem.
Pani Patrio.
Ale to jest tylko Pani opinia.
A Pan Krzysztof mówi co innego.
I co dalej?
Jak to co Panie Karoljozefie ? Nie głosujemy na nich :)
Jutro Wigilia, Bóg się narodził.
Jeśli On będzie z nami, to któż przeciwko…
Tak. Tamta notka i dyskusja była dobra.
Proszę, tu słowa Asadowa, wszystko w temacie:
I to sobie Pan Krzysztof winien przeczytać i wykuć na blaszkę.
I kto ma się kogo bać?
Ludzie, rozglądnijcie się trochu szerzej.
Dzisijeszy i jutrzejszy, i pojutrzejszy świat to Chiny.
Póżniej długo nic.
Później reszta azji, Indie, wyspiarze.
Dalej. Ameryka Południowa.
Później przyjdzie/wróci Afryka.
A z naszej europki to ewentualnie zostanie cokolwiek jak MY zdołamy to uratować, nikt inny.
Także nosy do góry, i do przodu i pod prąd.
I może sie zdarzyć, jak w tym kawale za komuny :))
Na granicy polsko-chińskiej spokój :)))
Ale Pani jest nietolerancyjna Pani Patrio. A fe. Nie znałem Pani z tej strony.
I za to mam dla Pani upominek muzyczny. Najpiękniejsze wykonanie kolędy i najgorzej nagrane jakie znam:
Proszę zauważyć, że Ziółko nie śpiewa, on snuje tą pieśń, tak jak nić Ariadny, bez ustanku, bez końca.
Wie Pani ile trzeba mieć pary w płucach i w sercu, że o rozumie nie wspomnę, żeby takiej rzeczy dokonać?…Wielki mistrz.
A żeby Pani wiedziała!!!
To kawał był, czy proroctwo?!
Piękna kolęda…
Co do kawału… to powiem tak. Chiny w czasie ostatniej wojny światowej zostały wykorzystane jak Polska. Pomagały aliantom w wojnie, ale ruskie im Mandżurię zajumali. Oni im tego nigdy nie zapomną. W czasach komuny, kiedy słuchalismy RWE, często były podawane treści z gazet chińskich na temat naszej walki z sowietami. Nie zapomnę tego ich kwiecistego charakteru, dosadnego na temat ruskich i pełnego podziwu dla Polaków.
Pan Bóg nas cięzko doświadcza sąsiedztwem 2 państw, które stworzyły najokropniejsze totalitaryzmy na świecie, wymordowały najwięcej ludzi w historii świata….. a my jednak przetrwaliśmy.
Wivat Cristo Rey.
Z Bogiem… dobranoc.
O! To są wiadomości, które warto znać.
Również dobrej nocy Pani życzę, chociaż tej końcówki…
Bardzo mi się spodobał i Twój tekst, i Twoje argumenty w dyskusji, Karolujozefie. W pełni Cię popieram, chociem drobny komentator tylko.
Pozdrawiam na nowy dzionek.
Chciałbym Pana o coś zapytać, jeżeli można – korzystając z Pana aktualnej obecności na Legionie.
Pod Pana tekstem na NE24 (i ciekawym, i kontrowersyjnym) “Decyzję o stanie wojennym podjęto na Zachodzie” pojawiło się kilka komentarzy/pytań.
Nie pytam “dlaczego Pan na nie nie odpowiedział”, bo może (acz niesłusznie) mógłby Pan to uznać za jakiś atak.
Chciałbym po prostu wiedzieć, czy znajdzie Pan czas by tam odpowiedzieć.
Powtarzam – tekst mnie zainteresował, natomiast pytania które w komentach padły uważam za dość istotne dla wizji całości.
Pozdrawiam.
Nawet tak kwaśna papierówka jak ja, różowi się na tak miłe słowa…
Dziękuję!
P.S.
To ciekawe, że człowiek ma przez cały czas jakieś hamulce, żeby nie zareagować adekwatnie tak jak należałoby. No nic.
Pan Krzysztof chyba obrażon. Tu nie wyszło, pójdzie werbować gdzie indziej.
A po ludzku mi żal, bo gdyby nie ta rosyjskość to przecie cała reszta super była.