Co by nam powiedzieli tacy „Żołnierze Wyklęci” gdybyśmy jakimś cudem mogli z nimi porozmawiać przy ognisku. Czy w ogóle by chcieli z nami gadać? Gdyby zobaczyli ten kraj, w którym już bez groźby sowieckich bagnetów ludzie dobrowolnie głosują na komunę, czy to co do niej przy okrągłym stole dołączyło.
Czy nie czynili by nam wyrzutów, że w 1939 to Polska zrobiła wszystko, by się obronić i miała taką szansę wobec Rosji, czy Niemiec o tyle teraz nie ma żadnej, nie robi prawie nic.
Oby nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji jak wtedy gdy najlepsi, ostatni żołnierze wolnej Polski ginęli zabijani przez Polaków na obcym żołdzie. Oby nigdy więcej armia której byli ostatnimi wojownikami nie została pokonana, jak wtedy w 1939.
To zależy tylko od nas wszystkich. Każdego z nas.
LONDYŃSKI MARSZ
„Panie i Panowie,
to pierwsza tego typu inicjatywa organizowana w Londynie. Od 2011 roku, dzień 1 marca został ustanowiony świętem państwowym, poświęconym żołnierzom zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Jako polscy emigranci, którzy z różnych powodów zdecydowaliśmy się wyjechać z naszej Ojczyzny, chcielibyśmy udowodnić, że nigdy nie zapomnimy o ludziach, którzy podczas drugiej wojny światowej a także i po niej, nie złożyli broni, poszli do lasów walczyć w imię wolnej Polski. Dziś ich imiona są często za…pominane, komuś bardzo zależy żebyśmy nie byli dumni z naszej historii. Na manifestacji chcielibyśmy przedstawić sylwetki najważniejszych Żołnierzy Wyklętych, przedstawimy także bannery o Doomed and Cursed Soldiers, aby Anglicy dowiedzieli się o tych samotnych i dzielnych wojownikach, którzy nigdy nie dali za wygraną.
SPOTYKAMY SIĘ 2 MARCA O 14.00 NA TRAFALGAR SQUARE
Następnie przejdziemy pod Whitehall (Parliamentary Street) gdzie zostaną wygłoszone okolicznościowe przemówienia. Demonstracja potrwa do ok. godziny 16.30.”
Żołnierze Wyklęci – 1 Marca Narodowy Dzień Pamięci
http://www.youtube.com/watch?v=SGd3rHSfn1E
Tadek – Żołnierze Wyklęci
http://www.youtube.com/watch?v=iHil7koBSII
NSZ – 1942-2012
http://www.youtube.com/watch?v=Q6ccZd-ArLs
De Press – Żołnierze Wyklęci (Piosenka ludzi bez domu)
http://www.youtube.com/watch?v=fgszHqsnpcw
ENGLISH – http://en.wikipedia.org/wiki/Cursed_soldiers
Na demonstracji i podczas marszu obowiązuje całkowity zakaz używania środków pirotechnicznych.
Ma nas być WIELU, także zapraszajcie swoich wszystkich znajomych, których los zesłał na Wyspy!
Prosimy o zabranie ze sobą polskich flag!
W razie jakichkolwiek pytań prosze kontaktować się z organizatorami poprzez facebook lub email patriaefidelis[at]hotmail.com”
“Oby nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji, jak wtedy gdy najlepsi, ostatni żołnierze wolnej Polski ginęli zabijani przez Polaków na obcym żołdzie.”
To nie takie proste.
Równie dobrze można odwrócić tę konkluzję:
Oby już nigdy Polacy (z AK) nie strzelali do innych Polaków (z Czerwoną Gwiazdą na czole), którzy walczą po stronie Dobra.
W 1945 r. (pomijając kwestię Polską, krajów bałtyckich i Ukrainę, bo Czechy same wybrały komunizm) w społeczeństwach narodów stłamszonych wojną nie istniał podział na swoich i najemników.
A może istniał, ale był to li tylko podział wewnętrzny – podział pomiędzy partyzantami a Berlingowcami (żołnierzy Andersa można tymczasowo pominąć, bo nie wrócili do kraju).
Podział w społeczeństwie nie pokrywał się z tym podziałem. Mentalność społeczna rozróżniała tylko walkę dobra (alianci) ze złem (Hitlerem).
Przyczyną klęski patriotycznego podziemia było to, że próbowało wprowadzić bardziej szczegółowy podział w obozie aliantów (bardziej swoi, tzn. akowcy oraz NSZ oraz mniej swoi – tzn. najemnicy, czyli AL i Berlingowcy).
To się musiało skończyć źle.
Skoro najwięksi tego świata postawili na współpracę ze Stalinem przeciwko Hitlerowi, nie wolno Polakom było się na Armię Czerwoną wypinać.
Każda próba dzielenia tego, co dobre (a walka z Hitlerem była konieczna i dobra), musiała się skończyć tak, jak się skończyła, tzn. marginalizacją jednej z tych potęg.
Oczywistym było, że w perspektywie najbliższych lat przegra słabszy. tzn. AK, a wygra potężniejszy, czyli Stalin i Armia Czerwona.
Na tym polegała mądrość tych tysięcy akowców, którzy się ujawnili i obiecali nie walczyć z nowym państwem polskim. Bo nie było sensu tworzyć Polski nawiązującej to tej sprzed września (unosić się honorem), skoro tylko Starzyński (i poniewczasie Rydz-Śmigły, plus kilku mniejszych, jak np. Hubal) pokazali, że są miana Polski godnymi.
Inni, ci co wyszli przez Rumunię i Francję do Anglii, okazali się godnymi wojowników sprawy ogólnoludzkiej. Jednak za słabi byli, by o Polskę zawalczyć.
Dlatego doraźne zwycięstwo w latach tuż powojennych odniósł Janek Kos i jego koledzy, a nie Hubal, żołnierze Kutrzeby czy Andersa.
Możemy sobie rozprawiać o moralnym zwycięstwie. To są puste słowa w kontekście przebiegu historii. Naród wybrał – naród chciał spokoju i dlatego może i cenił “tych z lasu”, ale współpracował z władzą ludową.
Wojna zakończyła się wygraną dla Berlingowców. Cała reszta tę wojnę w mniejszym lub większym stopniu przegrała (nie udało się wskrzesić Polski sprzed 1939 r.).
Oczywiście w atemporalnym mega-wymiarze rację mieli leśni. To była elita elit.
Z tym że nie można nikomu z żołnierzy Armii Czerwonej czynić zarzutu, że wykonywał rozkazy swych przełożonych i strzelał do Polaków z lasu.
Zwykły żołnierz nie jest od tego, by rozróżniać pomiędzy doraźną racją moralną a racją atemporalną. Leśni ponieśli ofiarę – świadomie lub nie – i ta ofiara przyniesie Polsce owoc stukrotny. Ale kiedy, to już nie od nas zależy. W tej domenie już boskie młyny mielą, a jak wiadomo, Gottes Muehlen mahlen langsam.
Aber sicher.
Autorowi proponuję myśleć wartościami (walka z Hitlerem), a nie etykietkami (Polak – zaprzaniec na obcym żołdzie).
Takie spłaszczanie tematyki powoduje, że AK-owcy uważają się za lepszych od tych z AL i Berlinga.
Do dzisiaj tych sporów nikt nie ogarnął.
A nie sądzę, by ofiara kolegów mojego stryja (brata mojego dziadka), który przeszedł cały szlak od Lenino aż po Berlin (jak mówił, tylko 25% pierwotnego składu jego pułku przeżyło wojnę) była gorsza od ofiary tych, co polegli w lasach świętokrzyskich po 1945 r.
Poza tym jest jeszcze jeden aspekt:
Mnóstwo Polaków po parcelacji pańskich gruntów i otrzymaniu na własność ziemi utożsamiało się z nową władzą, przynajmniej na początku. Wielu z nich zresztą to ci, którzy walczyli wcześniej w Batalionach Chłopskich.
Zniszczenie tego syfu, jakim był komunizm, to nie było zadanie na siły tamtego pokolenia.
Z tym syfem świat walczył jeszcze przez następne 45 lat, aż do upadku Sojuza w 1990 r.
A w Polsce – patrząc na zniewolenie mentalne – do dziś komunizm nam się czkawką odbija.
Naprawdę, oczekiwanie od ówczesnego polskiego społeczeństwa, że powinno było odwrócić się od Armii Czerwonej, to idiotyzm.
Na wszystkich marszach, manifestacjach, protestach wyłączajcie Państwo tel komórkowe i wyjmujcie baterie…jeżeli nie chcecie być rejestrowani jako uczestnicy tych pochodów. W dobie technologii cyfrowej banalnie proste jest dokładne rozpoznanie kto idzie po numerze komórki, która przecież łączy się sama co chwilę ze stacją bazową. Służby nie takie mają zabawki. Wiem, że wielu o tym zapomina.
Pawle … powiedz to rodzinom górników deportowanych w 1945r ze Śląska do Donbasu i Workuty, powiedz to rodzinom ofiar “obławy augustowskiej” .. powiedz to rodzinom ofiar Katynia, Kozielska, Charkowa i Starobielska.
A potem udaj się na obdukcję.
PS. płk Berling był zdrajcą i sowieckim agentem … ale większość jego żołnierzy to byli po prostu ci, którzy nie zdążyli do Andersa.