Bydło w autobusach, bydło w tramwajach. Być pasażerem MPK to bardzo niemiła konieczność.

na_winogrono

Autobusy i tramwaje komunikacji miejskiej. Codziennie podróżuje nimi miliony Polaków, korzystam również i ja. Chciałbym się podzielić swoją subiektywną oceną na temat komfortu tej dziedziny transportu. Tak trochę na poważnie, trochę z przymróżeniem oka. Jednak pominę tu takie oczywiste niedogodności, jak cięcia przejazów, niebywały tłok, ciasne pojazdy, pechowy zlot kilku matek z wózkami gdy ja mam większy bagaż, kosmiczne podwyżki cen biletów. To temat na zupełnie inną dyskusję w której problemem są czynniki obiektywne albo pieniądze, a właściwie ich brak. Chciałbym się skupić na tych aspektach transportu zbiorowego, które również niesamowicie wkurzają, ale które można by było wyeliminować za bajońską sumę zero złotych i zero groszy. Chodzi mi o ludzką kulturę osobistą i elementarny savoir-vivre.

Choć jestem człowiekiem młodym, na przestrzeni moich paru lat życia, zdążyłem zaobserwować gwałtowne obniżenie standardów przyzwoitości wśród uczestników transportu publicznego. Po prostu od pewnego czasu podróż tramwajem czy autobusem stała się z tego punktu widzenia nieznośna. No bo czego oczekujemy od takiej przejażdżki? Spokoju, spokoju i jeszcze raz spokoju, gdyż często ma ona miejsce po ciężkim dniu w pracy, szkole itp.

Zamiast oczekiwanego spokoju mamy totalne zamieszanie, chamstwo, prostactwo i arogancję, przede wszystkim ze strony młodszej części uczestników tej imprezy. Pal licho, gdy chodzi o gównażerię z podstawówki, czy gimnazjum. Sam w tamtym czasie aniołkiem nie byłem, dzieci mają już to do siebie, że szczególnie, gdy jeżdżą w grupkach, muszą rozładować swoje dziecinne napięcie. Zachowuję więc dla tej grupy wiekowej jeszcze pewną dozę tolerancji.

Niestety, bardzo przykrym stał się fakt, że te dziecinne, szczeniackie przyzwyczajenia stały się czymś normalnym dla grupy wiekowej “Młodych Wykształconych z Wielkich Miast”, powiedzmy dla przedziału wiekowego 18-35 lat. To jest nieprawdopodobne, w jak odizolowany od drugiego człowieka sposób, z jakim bezwstydem poczynają sobie co niektórzy pasażerowie. I to w takim wieku, w którym już by wypadało zachować jakieś minimalne standardy. O jakie wkurzające zachowania mi chodzi?

-Chamstwo wobec starszych. Coś co razi w sposób chyba największy, co najbardziej bulwersuje. Dziś w odróżnieniu od dawnych czasów nieustąpienie miejsca starszemu stało się czymś normalnym. Ale ta pogarda wobec ludzi w podeszłym wieku przeszła do jeszcze gorszej, zwierzęcej wręcz odmiany. Zdarza się, że młody harcownik, gdy zwróci mu się uwagę, że może powinien jednak ustąpić, albo nie powinien używać tak wulgarnego języka, szczeka jak piesek wylewając całe wiadro pomyj, ostrych słów, chamstwa i szczeniackiego chichotu wobec osoby starszej. Nieprawdopodobna buta, arogancja i egoizm, coś niebywałego w naszym kręgu cywilizacyjnym, ale też coś nowego. Aż strach pomyśleć co dalej? Przemoc fizyczna? Smutne, ale prawdziwe, to chyba rezulat medialnej nagonki na starszych, przedstawianych jako ciemnota, zaścianek i zacofanie. Medialna przemoc na “moherowe barety” zbiera swoje żniwa.

-Heroiczność starszych. Nie wiem, czy w związku z niebywałą agresją młodzieży, starsi ludzie już nawet się nie proszą o miejsca siedzące. Denerwuje mnie więc sytuacja w której ja ustępuję seniorce, a ta mówi “dziękuję, proszę sobie siedzieć”. A ja się czuje jak jakiś kretyn. Wszyscy na mnie patrzą, ja nie siadam, pani nie siada i co by tu powiedzieć, może jeszcze raz ją zachęcić, a może nie, bo znowu odmówi, czyli ogólna żenada. Dlatego mój apel do wszystkich seniorów i młodych, którzy mogą im to przekazać. Jeżeli ktoś Wam ustępuje miejsce w tramwaju bądź autobusie, to nigdy, przenigdy nie odmawiajcie, bo młodzi będą się bali Wam ustępować w obawie przed odrzuceniem tej szlachetnej, acz jakże naturalnej propozycji.

-Permanentne przeklinanie. To zazwyczaj domena dresów. Ale nie tylko. Wchodzi takich dwóch i non stop nawijają jakieś mało interesujące historyjki z ich życia, doprawiając je “przecinkami” na literę “k”. Sam często przeklinam, tylko staram się to robić w nieco bardziej wtajemniczonym środowisku. Natomiast w autobusie, tramwaju? Gdzie naokoło roi się od kobiet, także tych starszych, od małych dzieci? Według mnie niebywały brak kultury.

-Słuchanie muzyki na cały regulator. Też domena dresów, najczęściej włączają hip-hop. Ja rozumiem, że jak lubi, niech słucha co chce, ale czy taki baran zastanowi się nad tym, że inni mogą jego muzyki nie lubić? Czy to taki wielki problem włączyć sobie słuchawki? No przecież nie, bo wszyscy muszą usłyszeć hiphopowe przesłanie o “reprezentowaniu biedy”.

-Głośne rozmowy. W tej kategorii królują studenci. Sam nim jestem, piąty rok, mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie. A tu oczywiście w tramwaju student na studencie. Koło, kolokwium, poprawka, laborki, projekt, komis, sesja, egzamin, warunek, seminarium. Koło, kolokwium, poprawka, laborki, projekt, komis, sesja, egzamin, warunek, seminarium. Koło, kolokwium, poprawka, laborki, projekt, komis, sesja, egzamin, warunek, seminarium. I tak do upadłego, ani chwili wytchnienia od tych cholernych kół, kolokwiów, poprawek, laborków, projektów, komisów, sesji, egzaminów, warunków, seminariów, które i tak mnie prześladują bez tych tramwajów. Jeszcze te wszystkie rozmowy z taką jakąś nadmierną egzaltacją, jakimś niepotrzebnym podnieceniem, tak jakby cały tramwaj miał usłyszeć: “jestem studentem, czyli jestem super”.

-Głośne rozmowy przez telefon. Według mnie najwyższy szczyt chamstwa. Ja rozumiem, że zawsze może się zdarzyć jakaś pilna sprawa. Można odebrać, pomówić, załatwić. Ale 99% rozmów, które siłą rzeczy muszę podsłuchiwać(czego sobie nie życzę), to są za przeproszeniem długie tasiemce z cyklu o d***e maryni. Zawsze można powiedzieć, że przykro mi, jestem w tramwaju, nie mogę gadać, poplotkujemy później. A tu nie, trzeba przez całe 15 minut rozprawiać o nowej torebce, o wizycie u fryzjera, o tym, że tamten ma nową, że tamta go rzuciła, że tamten ją kocha, że tamtej tamten się podoba, że ten świetnie całuje, że tamta nie lubi swojego szefa. To nie jest tak, że czasem się taki maniak przytrafi, tak jest niemal zawsze, gdy ktoś gada przez telefon! Przepraszam, co mnie to, i innych pasażerów obchodzi?! Nie życzę sobie być zmuszonym do wysłuchiwania czyichś opowieści z życia prywatnego. Zresztą dziwię się, że tym którzy to robią nie zależy na własnej prywatności, a także co gorsza na prywatności osób o których plotkują. A podczas takich “debat” często padają nawet imiona i nazwiska konkretnych osób.

-Zakochane pary. Tak samo jak nie jestem zwolennikiem publicznego okazywania sobie miłości przez homoseksualistów, tak samo jestem przeciwnikiem publicznego okazywania sobie miłości przez pary hetero. Jak im nie wstyd wsadzać sobie ręce tu i ówdzie, namiętnie się całować? Wczoraj miałem podobny przypadek, tym razem w pociągu. Trafiłem na taką rozpaloną parkę, która już prawie zaczęła kopulować. Ja rozumiem mieć pociąg w pociągu, ale może lepiej rozładować podniecenie w nieco bardziej ustronnym miejscu?

-Żebranie. Mnie osobiście zdażyło się tylko dwa razy trafić na taką sytuację, ale wiem, że to coraz częstszy proceder. Czyli wchodzą Cyganie do tramwaju, zabierają ze sobą słodkie dzieciątko z karteczką, że potrzebuje na jedzenko a te wyciąga dłoń do pasażerów po “miedź”. Samo żebranie mnie tak nie razi, gorzej gdy jest nachalne. A jeszcze gorzej, gdy towarzyszu mu głośne granie na akordeonie.

-Jedzenie. Najczęściej schemat jest taki. Gość kupuje sobie zapiekankę/hot doga/kebab śmierdzące na kilometr sosem czosnkowym i wchodzi sobie z tym, jakby nigdy nic do pojazdu. Co go tam obchodzi, że roznosi niemiłą woń, co go tam obchodzi, że może przez przypadek kogoś oblać sosem lub keczupem. Szczególnie popularny jest ten zwyczaj w liniach nocnych. Ale temat chamstwa w liniach nocnych jest na tyle szeroki, że zmieściłby się w osobnej notce.

-Podróż z kibolami. Na mecze chodzę często, różne mecze. Na najwierniejszych kiboli w komunikacji miejskiej trafiam rzadziej. Ale taka podróż nigdy do przyjemnych nie należy. Sam jestem przeciwnikiem medialnego ostracyzmu mediów mętnego nurtu wobec kiboli. Kibol, jak kibol. Istnieje na każdej szerokości geograficznej, istnieje też w Polsce. I nigdy do wyjątkowo ułożonych nie należał, bo też w innym przypadku nie byłby kibolem. Bardzo cenię kiboli za ich patriotyczne nastawienie, antyrządowe oprawy, niezależność i nieustępliwość. Gorzej, gdy trzeba z nimi jechać tramwajem po wygranym meczu. Mój apel do szefów kiboli, wiem że do wszystkich nie traficie, ale wytłumaczcie swoim kolegom kibolom, że nawalanie z całej siły w sufit rozklekotanego miejskiego tramwaju nie jest bynamniej przejawem partiotyzmu lokalnego.

Przesiadanie się. Kto oglądał “Dzień Świra” ten wie o co chodzi. Te komiczne sceny z przesiadania się w autobusie wcale nie są oderwane od rzeczywistości, to naprawdę czasami tak wygląda. A może przodem, a może tyłem, a może bokiem, a może przy oknie. Istne wariactwo.

Sam wygląd niektórych ludzi. Ja wiem, nie ocenia się ludzi po wyglądzie, ale jak Boga kocham, gdy widzę takiego zniewieściałego leminga z pedalskim ubraniu i okularkami zerówkami z grubymi oprawkami to zbiera mi się na odruch wymiotny. Nie inaczej jest gdy spotkam kobietę przebraną za faceta. A takich “genderowych” pomyleńców niestety jest coraz więcej.

Jak widać większość przewinień w komunikacyjnej etykiecie bierze się z totalnego egoizmu, poczucia, że można robić to co chcemy, niezależnie od tego, czy innym się to podoba, czy nie. Kultura w transporcie publicznym jawi nam się jako obraz nędzy i rozpaczy. Szkoda, że ten upadek kultury podróżowania miesza się z kryzysem branży w ogóle. Bo na nieszczęście tych wspomnianych cięć, podwyżek cen, tłoku dochodzą jeszcze niedogodności w sferze savoi-vivre’u pasażerów, których w normalnym społeczeństiwe by nie było.

A co Panstwa z kolei wkurza w transpocie zbiorowym? Czy też Państwo zauważyliscie zmiany in minus?

 

Źródło grafiki: http://mojawarszawa.blox.pl/resource/na_winogrono.jpg

O autorze: Migorr

Jestem równolatkiem tworu zwanego "Trzecią Rzeczpospolitą". Moje marzenie: Aby jej kres, którego konsekwencją będzie budowa Wolnej Polski nastąpił jeszcze za mojego życia.