Sądy milczą wobec wniosków Bogdana Goczyńskiego. Wypuścić Goczyńskiego!

Bogdan Goczyński przebywa w więzieniu od 17 grudnia. Okoliczności uwięzienia budzą zasadnicze wątpliwości, a sądy penitencjarne nie zajęły do tej pory stanowiska. Kiedy zostaną rozpatrzone wnioski blogera? Nic nie wiadomo, sądy milczą.

 

Wiele osób pyta mnie, co się dzieje z uwięzionym blogerem Bogdanem  Goczyńskim. Oto aktualne informacje.

 

Przypomnienie wcześniejszych wiadomości

Jak wielokrotnie informowałam, bloger i dziennikarz obywatelski Bogdan Goczyński został zatrzymany 17 grudnia na terenie jednego z warszawskich sądów podczas licytacji mieszkania z wniosku egzekucyjnego byłej żony, na rzecz której zasądzono alimenty w wysokości 7 tysięcy złotych miesięcznie na 2 córki-bliźniaczki (wówczas 6-letnie). Wysokość alimentów nie pozostawała w żadnej relacji do możliwości finansowych ojca, który pozostawał bez pracy oraz przewlekle chorował, ani uzasadnionych potrzeb dzieci.

Po kilku dniach intensywnych wyjaśnień okazało się, że 17 grudnia Goczyńskiego aresztowano na 2 miesiące na wniosek Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach z dnia 24 października 2012 roku w sprawie sygn. akt II K 649/11 z oskarżenia prywatnego  o zniesławienie (art. 212 kk), wniesionego przez byłą żonę Goczyńskiego – mediatorkę sądową.

W dniu 9 stycznia 2013 roku Sąd Okręgowy w Gliwicach (sygn. akt VI Kz 8/13) uchylił ten absurdalny areszt, gdyż  ustalił, że Goczyńskiemu nie dostarczano w sposób skuteczny wezwań na rozprawy, w związku z tym bezzasadne było twierdzenie tarnogórskiego sądu, iż niezbędne było tymczasowe aresztowanie w celu zapewnienia uczestnictwa oskarżonego w procesie. Sąd stwierdził, że zarzut braku możliwości doprowadzenia na rozprawę przez Policję nie może być podstawą tymczasowego aresztowania, skoro oskarżonego wcześniej o  rozprawach nie powiadomiono.

Mimo to, Goczyński pozostaje nadal uwięziony, gdyż w dniu 17 grudnia 2012 roku zatrzymano go także z powodu odwołania warunkowego przedterminowego zwolnienia w sprawie Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach sygn. akt II K 856/07. Postanowienie to wydał Sąd Okręgowy w Warszawie Wydział XI Penitencjarny w dniu 15 maja 2012 roku.

Przypomnijmy, że postępowanie II K 856/07 dotyczyło rzekomej przemocy, której miał się dopuścić Goczyński wobec teściowej, gdy po dwóch latach uniemożliwiania mu kontaktów z córkami przez eks-żonę, chciał je w końcu zobaczyć.

Goczyński został skazany w dniu 27 lutego 2008 roku na 6 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniem wykonania kary na okres próby mimo przedstawienia dowodów niewinności, w tym okazania wyników badania wariograficznego potwierdzającego jego prawdomówność.

Wyrok został odwieszony w wysoce wątpliwych okolicznościach w 2011 roku zaocznie za rzekomy brak kontaktów B. Goczyńskiego z kuratorem. Goczyński nic nie wiedział o postępowaniu ani o wydanym orzeczeniu. Zwraca też uwagę, że odwieszenie wyroku było nieobligatoryjne (Art. 75 § 2 Kodeksu karnego) i zależało od uznania sądu. Mówiąc wprost, wyrok ten odwieszono z dość błahego powodu i to podczas nieobecności strony postępowania.

Goczyński znalazł się w więzieniu 27 lipca 2011 roku. Był więziony najpierw w Warszawie, a później w Zakładzie Karnym w Tarnowskich Górach.  W dniu 3.11.2011 roku Sąd Okręgowy w Gliwicach (sygn. akt VII Kow 2290/11/wz) warunkowo zwolnił Bogdana Goczyńskiego z dalszego odbywania kary, ustalając przy tym okres próby na 2 lata i obowiązek kontaktów zwolnionego z kuratorem w miejscu zamieszkania.

I tu zaczęła się kolejna „granda”.
Kuratorzy z Pruszkowa „zapolowali” na Goczyńskiego

W tej notce podawałam jak kuratorzy z Pruszkowa doprowadzili do ponownego uwięzienia Bogdana Goczyńskiego. Zadecydował o tym – na ich wniosek – Sąd Okręgowy w Warszawie XI Wydział Penitencjarny w dniu 15 maja 2012 r. Postanowieniem wydanym w sprawie XI Kow 754/12/owz sędzia Agnieszka Komorowicz odwołała B. Goczyńskiemu warunkowe przedterminowe zwolnienie udzielone postanowieniem Sądu Okręgowego w Gliwicach.

Dane zawarte w aktach sądowych ilustrują, jak nieomal natychmiast po opuszczeniu przez Bogdana Goczyńskiego więzienia w Tarnowskich Górach w listopadzie 2011 roku II Zespół Kuratorskiej Służby Sądowej Sądu Rejonowego w Pruszkowie szukał sposobu, by Goczyńskiego z powrotem uwięzić.

Goczyński w okresie od 30 grudnia 2011r.  do 14 marca 2012 r. czterokrotnie widział się z kuratorem, a mimo to zarzucono mu uchylanie się od dozoru kuratora, co stało się uzasadnieniem dla kuratorskiego wniosku o uchylenie warunkowego przedterminowego zwolnienia, uwzględnionego przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Wyglądało to następująco:

  • Goczyński spotkał się z kuratorem społecznym Edgarem Kowalskim w dniu 30 grudnia 2011 roku.
  • Goczyński spotkał się z kuratorem społecznym Edgarem Kowalskim w dniu 10 stycznia.2012 roku.
  • Z nieznanych powodów skierowano do Goczyńskiego korespondencję w dniu 13 stycznia 2012 roku, mimo że kurator Edgar Kowalski widział się z nim w dniu 10 stycznia 2012 r. (korespondencji tej B. Goczyński nie otrzymał).
  • W dniu 1 lutego 2012 roku Goczyńskiemu udzielono upomnienia (nie wiadomo z jakich powodów). Upomnienie do Goczyńskiego nie dotarło.
  • Goczyńskiego z nieznanych powodów wzywano do Sądu na dzień 10 lutego 2012 r. (wezwanie do Goczyńskiego nie dotarło).
  • Goczyński spotkał się z kuratorem społecznym Edgarem Kowalskim w dniu 8 lutego 2012 r.
  • Kurator Grzegorz Majewski pismem z dnia z dnia 5 marca 2012 roku upomina Bogdana Goczyńskiego z powodu „uchylania się od dozoru kuratora”.
  • Goczyński spotkał się z kuratorem społecznym Edgarem Kowalskim prawdopodobnie w dniu 14 marca 2012 roku.
  • W dniu 23 marca 2012 roku kurator zawodowy Grzegorz Majewski skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o odwołanie warunkowego przedterminowego zwolnienia.
  • Zapytałam zarówno kierowniczkę II Zespołu  Kuratorskiej Służby Sądowej Sądu Rejonowego w Pruszkowie, jak i Prezesa tego Sądu oraz Rzeczników Prasowych Sądu Okręgowego w Warszawie oraz Sądu Okręgowego w Gliwicach o to, czy czterokrotne widzenie się z kuratorem w okresie 2,5 miesiąca, to „uchylanie się od dozoru kuratorskiego”. Wszystkie instytucje uchylają się od odpowiedzi na zadane pytania.

 

Sądy uchylają się od odpowiedzi na pytania w sprawie bezpodstawności tezy o uchylaniu się Goczyńskiego od dozoru kuratorskiego

Przypomnę, jakie pytania zadawałam kierowniczce kuratorów pruszkowskich i Sądom:

  1. Ile spotkań z kuratorem i w jakich datach odbył pan B. Goczyński?
  2. Czy spotkania z kuratorem raz w miesiącu nie są wystarczające? Jeśli nie, to jaka liczba spotkań byłaby właściwa?
  3. Czy pan Bogdan Goczyński został pouczony, a jeśli tak, to w jakiej formie, na czym ma polegać: a/ oddanie pod dozór kuratora sądowego, b/ obowiązek informowania kuratora o przebiegu okresu próby?
  4. W jakim celu dozorowany był wzywany do Sądu na dzień 28 grudnia 2012 r.?
  5. Co było przedmiotem spotkania z kuratorem w dniu 30 grudnia 2012 roku?
  6. Co było przedmiotem spotkania w dniu 10.01.2012 r.?
  7. Z jakich powodów kierowano do dozorowanego korespondencję w dniu 13.01.2012, skoro kurator społeczny widział się z nim w dniu 10.01.2012 r.?
  8. Czego miało dotyczyć upomnienie, które miało być udzielone w dniu 1.02.2012 roku? W jakim celu wzywano pana Goczyńskiego do Sądu w dniu  10.02.2012 r.?
  9. Co było przedmiotem spotkania z kuratorem w dniu 8.02.2012 r.?
  10. Na czym polegały rzekome interwencje Policji, do których odwoływał się kurator społeczny Edgar Kowalski na karcie dozoru (,,w rozmowie z dzielnicowym w dniu 5 marca 2012 r. ustalono, że wobec skazanego były przeprowadzane liczne interwencje”), skoro pan Goczyński od 7 lat mieszka sam?
  11. Na czym miało polegać uchylanie się od dozoru kuratora, w związku z którym upomniano dozorowanego pismem z dnia 5 marca 2012 roku?
  12. Co było przedmiotem spotkania pana B. Goczyńskiego z kuratorem w marcu 2012 roku (prawdopodobnie w dniu 14.03.2012 r.)?
  13. Z jakich powodów kurator odnosił się do treści blogu prowadzonego przez B. Goczyńskiego, czy mieściło się to w jego uprawnieniach?
  14. Czy obowiązkiem dozorowanego jest pracować pomimo złego stanu zdrowia i braku odpowiedniej dla niego pracy na rynku zatrudnienia?
  15. Czy prawdą jest, że od pana Goczyńskiego żądano informacji o tym: „z kim się spotyka, na co wydaje pieniądze, ile i skąd je ma, kazano mu otworzyć rachunek bankowy do wglądu i meldować się kolejnemu kuratorowi”?
  16. Na czym ma polegać resocjalizacja pana Bogdana Goczyńskiego, skoro został on skazany za rzekomą przemoc wobec teściowej w Tarnowskich Górach, gdy po dwóch latach uniemożliwiania mu przez ex-żonę kontaktów z dziećmi chciał się zobaczyć w 2007 roku ze swoimi wówczas 8-letnimi córeczkami? Na czym miał polegać dozór nad resocjalizacją w okresie próby? Czy kurator pomagał panu Bogdanowi Goczyńskiemu sprawach będących powodem konfliktowych sytuacji, szczególnie w zakresie wyegzekwowania kontaktów z córkami, co systematycznie uniemożliwia była żona pana Bogdana Goczyńskiego, mediatorka sądowa?

„Odpowiedzi”, które otrzymałam, były następujące:

Kierownik II ZKSS Sądu Rejonowego w Pruszkowie, st. kurator Monika Łata, 22 Stycznia 2013 10:31:

„W odpowiedzi na maila informuję, że nie jestem upoważniona do udzielania niżej wymienionych informacji, a wszelkie zapytania proszę kierować do Prezesa Sądu Rejonowego w Pruszkowie lub Rzecznika Prasowego Sądu Okręgowego w Warszawie”.

Sąd Okręgowy w Warszawie, Samodzielna Sekcja Prasowa, 23 Stycznia 2013 11:35:

“W odpowiedzi na Pani prośbę informuję, zgodnie z wiadomością przekazaną dzisiaj przez XI Wydział Penitencjarny i Nadzoru nad  Wykonywaniem Orzeczeń Karnych, że nie ma możliwości udzielenia przez ten Wydział odpowiedzi na zadane pytania, ponieważ po zakończeniu sprawy akta dozoru, na podstawie których informacje mogłyby być udzielone, zgodnie z właściwością zostały przekazane Sądowi Okręgowemu w Gliwicach celem dołączenia do akt VII Kow 2290/11/wz”.

Sąd Rejonowy w Pruszkowie, Wiceprezes SSO Danuta Grunwald, 24 Stycznia 2013 15:54:

image002

 Sąd Okręgowy w Gliwicach, Rzecznik Prasowy ds. karnych, 6 Lutego 2013 12:47:

„W odpowiedzi na Pani e-mail z dnia 25 stycznia 2013 r., dotyczący informacji zawartych w aktach Sądu Okręgowego w Warszawie (sygn. akt XI Kow 754/12) oraz Sądu Rejonowego w Pruszkowie, uprzejmie informuję, iż odpowiedzi na pytania winny udzielić wskazane wyżej Sądy jako dysponenci zawartych w aktach danych i informacji dotyczących Pana Bogdana Goczyńskiego. Podkreślam, że pytania dotyczą dozoru kuratora sądowego, który nie był wykonywany w naszym okręgu sądowym”.

 

„Będziesz miłował kuratora swego, jak siebie samego”

Jak widać nikt nie chce zająć stanowiska wobec nadużycia uprawnień przez kuratorów z II Zespołu  Kuratorskiej Służby Sądowej Sądu Rejonowego w Pruszkowie.

Czego właściwie panowie kurator społeczny Edgar Kowalski i zawodowy Grzegorz Majewski  oczekiwali od Bogdana Goczyńskiego, nie wiadomo.

W tym kontekście przypomnijmy  komentarz dr T. Jedynaka do niektórych artykułów Kodeksu Etyki Kuratorów:

Zawód kuratora sądowego należy do tych profesji, o których prof. Lazari-Pawłowska, że działalność ich przedstawicieli wiąże się z ryzykiem wyrządzenia komuś dotkliwej szkody. Nadto podobnie jak profesja lekarska czy nauczycielska, profesja kuratorska posiada wyraźny i nieusuwalny wymiar etyczny.
Wzorem dla Kodeksu etyki kuratorskiej był kodeks etyki lekarskiej. Nie można się temu dziwić, albowiem “przedmiot” działań lekarza i kuratora jest ten sam: jest to człowiek, który z racji swoich różnorakich problemów potrzebuje pomocy”.

Zasady na których opiera się kodeks etyki kuratora sądowego znaleźć można w Preambule do tego kodeksu. Autorzy kodeksu odwołując się do dobra wspólnego i dobra osób powierzonych kuratorom, respektu dla godności osoby ludzkiej, do poszanowania sprawiedliwości, solidarności, równości i wolności stają na gruncie personalizmu (etycznego) akcentującego prymat osoby względem uwarunkowań społecznych i materialnych. Składając ślubowanie, kurator zobowiązuje się do postępowania zgodnie z zasadami etyki zawodowej, mając na względzie dobro Rzeczypospolitej Polskiej i dobro osób podlegających jego pieczy. Zobowiązania te stawiają kuratora sądowego w sytuacji szczególnej, w relacji do dobra wspólnego i do dobra indywidualnego, nakładają na niego odpowiedzialność za podejmowanie działań dla pomyślności społecznej i jednostkowej”.

Co miał wspólnego wniosek kuratora Grzegorza Majewskiego o umieszczenie w więzieniu nie szkodzącego nikomu, a skazanego w wysoce wątpliwym procesie, Bogdana Goczyńskiego, z dobrem społecznym i indywidualnym? Czy tak ma wyglądać morale kuratorów, aby poszukiwać rażąco wątpliwych pretekstów do więzienia ludzi pod pozorem, że 4-krotny kontakt z kuratorem w okresie 2,5 miesiąca jest rzekomo niewystarczający? Czy to tylko jakaś paranoja czy już przestępstwo nadużycia uprawnień? O co w tym wszystkim chodzi?

I jeszcze dla zilustrowania problemu uwięzienia Goczyńskiego teza Postanowienia SA w Lublinie z 2008-06-17, II AKzw 656/08

„nie każdy wypadek uchylania się od dozoru, nałożonych obowiązków lub orzeczonych środków karnych, chociaż stanowiący naruszenie porządku prawnego, jest “rażącym” naruszeniem tego porządku, a więc stanowi podstawę do odwołania warunkowego zwolnienia. Dlatego też obowiązkiem sądu jest ustalenie i ocena skali negatywnego stosunku, uporczywości i złej woli skazanego wobec dozoru, obowiązków i środków karnych, formy okazywania tej złej woli i uporczywości, permanentność takich zachowań, a także ich odbiór społeczny”.

Czy Bogdan Goczyński w ogóle uchylał się od dozoru kuratorskiego i to na dodatek w sposób rażący?

 

Natychmiast wypuścić Bogdana Goczyńskiego z więzienia

Nie sposób nie uznać, że zarówno wniosek kuratora Grzegorza Majewskiego z Pruszkowa, jak i Postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 15 maja 2012 roku o odwołaniu warunkowego zwolnienia Bogdana Goczyńskiego z więzienia, były rażąco błędne.

Bogdan Goczyński to nie przestępca, tylko ofiara konfliktu z byłą żoną, powołującą się na status mediatorki sądowej pomimo tego, że nigdy żaden sąd jej żadnej mediacji nie zlecił. To człowiek atakowany przez eks-żonę licznymi procesami karnymi i cywilnymi mimo, że małżeństwo od 2005 roku faktycznie nie istnieje. To ojciec nie mogący wyegzekwować należnych mu praw do wychowywania córek, bo żona mu to wbrew orzeczeniom sądowym uniemożliwia.

Sąd RP powinien natychmiast naprawić błąd Sądu Okręgowego w Warszawie i wypuścić Goczyńskiego na wolność.

Tymczasem nawet nie wiadomo co się dzieje z wnioskami penitencjarnymi Goczyńskiego. Jeszcze w piątek akta znajdowały się w Sądzie Okręgowym w Gliwicach, mimo że B. Goczyński od 30 stycznia przebywa w Warszawie w więzieniu na Służewcu. Sąd w Gliwicach nie odpowiedział do tej pory, jaki jest stan sprawy sygn. VII Kow 148/13/Pr mimo licznych monitów kierowanych do Rzeczników Prasowych tego Sądu od 6 lutego.

Przy takim tempie realizowania procedury penitencjarnej, Goczyński wyjdzie z więzienia w „normalnym” terminie, czyli 10 marca.

To skandal! Nie życzymy sobie, aby w polskich więzieniach siedzieli niewinni ludzie, bo tak zawnioskowali niekompetentni kuratorzy i zadecydowały mało wnikliwe sądy. To trzeba natychmiast naprawić!

 

Przyjdźcie do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli 18 lutego o godz. 11

Serial prześladowań karnych Bogdana Goczyńskiego trwa nadal. W poniedziałek 18 lutego o godz. 11 w sali 65  Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli rozprawa z oskarżenia prywatnego wniesionego przez człowieka powiązanego z eks-żoną Goczyńskiego (sygn. akt III K 629/10). Marek Kleta oskarża Bogdana Goczyńskiego o pobicie w kolejnym dziwnym procesie.

Bogdan Goczyński pisał w 2010 roku na swoim blogu, że został zaatakowany przez M. Kletę kilkoma ciosami w twarz i kopniakiem, co zakończyło się szyciem w szpitalu:

„Ostatnio miałem okazję zapoznać się z nowymi-starymi metodami działania SS. Jednym z celów sądów jest sianie chaosu i maksymalne skłócanie ludzi. Nie jest to przy tym głupota pojedynczych sędziów, lecz świadome, skoordynowane działanie. Tak było i w przypadku, do którego nawiązuję. Sędzia Adam Skowron z Tarnowskich Gór wydał ponad dwa lata temu arbitralne postanowienie w sprawie majątku mojego i mojej rodziny na rzecz mojej byłej żony. Należy wyjaśnić, że sędzia nie miał prawa się tym zajmować, gdyż sprawa rozwodowa toczyła się w sądzie w Warszawie. Świadom przekrętu, postanowienie utajnił przede mną. Nie wezwał mnie na rozprawę, która rzekomo miała miejsce i nie przysłał mi odpisu owego postanowienia. O sprawie dowiedziałem się ostatnio gdy moja ex zaczęła domagać się ode mnie dodatkowych pieniędzy. Sąsiadka zaproponowała nam spotkanie u niej dla wyjaśnienia sprawy. W spotkaniu towarzyszył mojej byłej niejaki Marek Kleta – osiłek z Tarnowskich Gór, który nie odstępuje jej we wszystkich rozróbach. Oczywiście zakwestionowałem rzetelność dokumentu jakim się posługiwali. Zaprotestowałem też przeciwko próbie zrobienia mi zdjęć. Odpowiedź Klety była zdecydowana. Dostałem kilka ciosów pięścią w twarz, poprawionych kopniakiem. Skutki widać na załączonym zdjęciu. Sądząc po rozcięciu wargi, w użyciu był kastet. Skończyło się to pogotowiem i szyciem w szpitalu”. 

Tymczasem, to nie Kleta występuje w roli oskarżonego, a Bogdan Goczyński. Czyżby to klasyczny post-stalinowski manewr, że winny atakuje pokrzywdzonego, aby odwrócić uwagę od własnej brutalności?

Nie zostawmy Bogdana samego w tej kolejnej dziwnej procesowej sytuacji.

 

Inne teksty:

Bogdan Goczyński zatrzymany w Sądzie. Licytacja jego mieszkania podczas jego nieobecności.

Bogdan Goczyński aresztowany na 2 miesiące

Kiedy Policja wyjaśni, dlaczego dezinformuje Sądy w sprawie Goczyńskiego?

Goczyński przepadł w więziennych lochach. Nikt go nie widział od 17 grudnia.

Aroganckie wymysły władz więzienniczych w Warszawie. Ukrywają, co działo się z Goczyńskim w areszcie na Mokotowie.

Areszt Goczyńskiego uchylony. Więzienie w sprawie II K 856/07

Polowanie na Polonusa, czyli Goczyński-gehenna-story

Ludzie z wymiaru sprawiedliwości, ścigajcie gangsterów, a nie reemigrantów. Ciąg dalszy o gehennie B. Goczyńskiego

Biuro Spraw Wewnętrznych Policji sprawdza, czy działano na szkodę Goczyńskiego

Bogdan Goczyński wzywa pomocy z więzienia

O autorze: Rebeliantka

Bona diagnosis, bona curatio. Bez Boga ani do proga. Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosł.: sprzedających dym).