Dzialaność mediów przypomina efektowne fajerwerki, po których zapada ciemność skrywająca dalszy ciąg opisywanych historii. Tak było ze sprawą Romana Polańskiego, potem z Wikileaks, następnie z rewolucjami Arabów, czy też kwestią Śląska.
Można to też porównać do snopu światła z reflektora, wyrywającego na moment z ciemności jakiś fragment krajobrazu. Nagle wszyscy naraz zajmują się czymś, panuje niesłychany zgiełk, trwający kilka dni, tygodni, bardzo rzadko parę miesięcy, i nagle wszystko cichnie i to, co wydawało się jeszcze przedwczoraj takie ważne – odchodzi w niepamięć.
Tak było ze sprawą ekstradycji do USA Romana Polańskiego, winnego gwałtu na trzynastoletniej dziewczynce. Media zajęły się czym innym, filmowca po cichu wypuszczono z aresztu domowego i dalej robi on filmy i zbiera za nie nagrody. Wiele hałasu narobiła pod komiec zeszłego roku sprawa wykradzenia przez Manninga setek tysięcy depeszy dyplomatycznych USA i przekazania ich Wikileaks. Manning do dzisiaj gnije w wiezieniu, nie opublikowano nawet 10% z tych materiałów, a media, w szczególności prasa, przestały się już praktycznie zajmować tymi przeciekami.
W styczniu, lutym i marcu wiele pisano o “jaśminowej rewolucji” w świecie arabskim. Z napięciem relacjonowano przebieg ogromnych manifestacji, zmiany rządów w Tuneżji oraz Egipcie, walki w Libii. I oto w tym miesiącu dość nagle przestano się tym interesować. W Egipcie aresztowano Mubaraka, w Libii mamy interwencję NATO, w Jemenie opozycja żąda po raz kolejny ustąpienia prezydenta Saleha, a ten sie wykręca. Nawet w Syrii dochodzi do krwawych zamieszek. Wyglada jednak na to, iż światowe media uznały, że nie jest to juz takie ważne. Coraz mniej słyszymy też o Fukushumie, mimo, że ona nadal promieniuje, ma już najwyzszy, siódmy stopień w skali zagrożenia, a strefę ewakuacji się rozszerza.
U nas w kraju także mieliśmy tydzień temu dobry przykład tego zjawiska. Na jakiś tydzień przed rocznicą tragedii smoleńskiej przez wszystkie polskie media przetoczyła się fala publikacji na temat Śląska, Ślązaków i Ruchu Autonomi Śląska. Po tej rocznicy – wszystko umilkło. Nic ważnego nie zostało powiedziane, ani tym bardziej zrobione, ale media doszły do wniosku, że Ślask został odfajkowany.
Wydawałoby się, iż lekarstwem na tę “bieżączkę” może być Internet, że niezależni blogerzy będą poruszać tematy zapomniane przez mainstreamowe media, powracać do dawnych spraw i sprawdzać, co było z nimi dalej. Nic takiego się jednak nie dzieje. Przywilej wyznaczania pola debaty publicznej wciąż należy do mainstreamu, a blogerzy podążają za nim jak stado baranów. Owszem, różnią się często od niego w ocenie wydarzeń, ale decyzja , czym warto się zajmować – wciąż należy do niego.
DYSKUSJA:
-
Pewna analogiaTakie postępowanie mediów przypomina mi obraz Piekła z opowiadania Roberta Silverbergera “Gilgamesz na pustkowiu”: “Gilgamesz już dawno zrozumiał, na czym polega prawdziwe przekleństwo Piekła: żadne wysiłki nie prowadzą do niczego, są jak grom bez błyskawicy. I nic się nigdy nie kończy…”. Więcej o tej wizji tutaj:
http://emerytka.salon24.pl/123547,rozne-rodzaje-piekiel-gilgamesz-na-pustkowiuelig 15.04.2011 20:44:58 -
Mam bardzo podobne spostrzeżenia.To co daje się najbardziej zauważyć to “bieżączka”.
Pisanie ciągle o tym samym w kółko Macieju staje się nudne. Czasami na SG można znaleźć 5-6 tekstów dokładnie na ten sam temat.Ale nie jest to jedynie przypadłość Ekranu. Niech Pani rzuci okiem na BM24.
Nawiasem mówiąc, toczy się tam mało sympatyczny sąd kapturowy nad moją skromną osobą.
O tyle ohydny, że nie mam możliwości odpowiedzieć na zarzuty. Ale to już nie mój problem tylko kultury Maryli i dyskutantów (a raczej braku tej kultury…)
http://blogmedia24.pl/node/47321Bardzo sobie cenię Pani zdystansowane i zdroworozsądkowe podejście do tematu.Pozdrawiam
SpiritoLibero 16.04.2011 10:13:52 -
@Czarny BorysNic dziwnego. W NE nie sposób niczego znaleźć. Ma najbardziej nieczytelny układ ze wszystkich znanych mi portali.elig 16.04.2011 18:40:13
-
@SpiritoLiberoJest jedna zasada: nie wdawać się w pyskówki. Poza tym w każdym portalu jest paru blogerów, których najlepiej unikać i nie wdawać się z nimi w dyskusje, cokolwiek by nie wypisywali. Nie ma obowiązku czytania ich blogów.elig 16.04.2011 18:50:40
-
@eligJasne, obowiązku nie ma. Ale są czasami pewne wartości, których należy bronić bez względu na miejsce.
Z chamstwem i insynuacjami (jak w tym linkowanym przeze mnie wątku) raczej się nie wygra.
Zwłaszcza jak nie ma się technicznej możliwości…SpiritoLibero 16.04.2011 18:54:22
Dodaj komentarz