Jak podała dziś Rzeczpospolita, w paszy podawanej koniom w Janowie znaleziono antybiotyki używane w przemysłowej hodowli drobiu. W opinii specjalistów są śmiertelne dla koni.
W paszy podawanej koniom w Janowie wykryto antybiotyki stosowane w przemysłowej hodowli drobiu – informuje „Rzeczpospolita”. Substancje te są dla koni śmiertelne. W sobotę minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel stwierdził, że zgon trzech koni arabskich mogły być „efektem celowego działania osób trzecich”. Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura.
W Janowie Podlaskim padły ostatnio dwie klacze, należące do żony muzyka z The Rolling Stones. U obu zwierząt stwierdzono rozległy skręt jelit cienkich.
Według ustaleń „Rzeczpospolitej” badanie paszy zostało zlecone przez nowego szefa stadniny Marka Skomorowskiego po zgonie klaczy Prerii, która padła w połowie marca. Instytut Weterynarii w Puławach zbadał owies, siano i paszę przemysłową. Analiza wykazała niedopuszczalne i niebezpieczne dla koni antybiotyki w próbkach owsa, dodawane do pasz dla kurcząt rzeźnych. Stężenie jednego z nich było bardzo wysokie. /Wpolityce.pl/
____________________________________________________________________________________________________________
©ap photo/muhammed muheisen/ kurierlubelski.pl
no cóż…zemsta na Pisiorach, że ośmielili się ruszyć następny trybunał…tym razem koński…bardzo ch*jowo jest, kiedy polityka wkracza w przestrzeń zwierzęcą…wtedy rodzą się scenariusze rodem z Orwella (folwark zwierzęcy)…nie bronię decyzji Pisiorów, którzy poraz kolejny pokazali, że Polityka Jest Najważniejsza (PJN) nawet w końskich sprawach…nie powinni się brać za coś na czym się po ludzku nie znają, ale z drugiej strony zemsta poprzedników (bo nie czarujmy się jest to celowe działanie wywrotowe poprzednich zainstalowanych koniuszych)wystawia im bardzo kiepskie świadectwo…tak, jeśli kto zapyta…jestem pewien, że zemsta skurwieli politycznych dopadła nie samych skurwieli, tylko Bogu ducha winne konie…szkoda, że ludzie to takie kanalie…
Trybeusie, z miłości do koni chyba się nomen omen zagalopowałeś. Ty jesteś człowiekiem, ja też, nawet Niepokalana była człowiekiem :-) Pojechałeś zbyt szeroko. Mów o tym człowieku, który dosypał trucizny, mając też na uwadze, że gdy nazwiesz zabójcę konia kanalią, jak potem nazwiesz zabójcę człowieka.
nie jestem miłośnikiem koni, w zasadzie nic do koni nie czuję, ale po prostu jest mi żal, jak człowiek żądny władzy potrafi się mścić na zwierzętach…a w zasadzie jakie kto ma podejście do zwierząt, takie i ma do drugiego człowieka, a przecież św Franciszek nazwał zwierzęta naszymi mniejszymi braćmi…
zabójca człowieka, to mega kanalia…
Czyli kanalia to jednostka miary, co ma sens. Seryjny morderca jest o rząd gorszy, czyli będzie giga kanalią. Sprawcy ludobójstwa to tera kanalie. Animatorzy depopulacji ludzkości są peta kanaliami (od gr. penta). Czy stąd nazwa penta-gon?
:-))))))))))
no to kolejna ciekawostka:
„Rzeczpospolita” dotarła do umowy dzierżawy czterech klaczy podpisanej z firmą Halsdon Arabians przez ówczesnego dyrektora stadniny koni w Janowie Podlaskim Marka Trelę. Wynika z niej, że klacze brytyjskiej celebrytki i żony perkusisty The Rolling Stones – Amra, Agusta, Preira i Pieta – wydzierżawiono dopiero 16 października 2015 r., w dniu śmierci innej klaczy Pianissimy, największej perły stadniny.
Dokumenty wskazują, że klacze sprowadzono do Janowa już wiosną 2015 r., a więc pół roku przez podpisaniem umowy. Jednym z dowodów jest rachunek za leczenie klaczy Amry (padła w ostatnią sobotę) wystawiony przez Szpital Koni na stołecznym Służewcu w kwietniu 2015 r. za trzydniowy pobyt i jej leczenie.
Z faktury wynika, że za leczenie Amry ponad 2,7 tys. zł zapłaciła stadnina w Janowie. Podobnie było z Pietą, którą w maju ubiegłego roku leczono z powodu ochwatu kopyt (i powtórnie od końca sierpnia do września, gdyż choroba wróciła).
Marek Trela w rozmowie z „Rzeczpospolitą” potwierdza, że zostały przywiezione do stadniny wiosną ubiegłego roku. ak podkreśla, Watts na własny koszt przysłała cztery klacze, które miały zostawić tu potomstwo. Kiedy wskazujemy, że to państwowa stadnina, a konie leczone za jej pieniądze, Trela przekonuje, że nie widzi w tym nic niestosownego i odrzuca zarzuty o niegospodarność. Podkreśla, że nieeleganckie z jego strony byłoby domaganie się pokrycia kosztów, kiedy Watts zdecydowała się udostępnić stadninie swoje cenne klacze o wartości miliona euro do zaźrebienia: – To był wielki i cenny dar i wielki gest z jej strony. Miałem powiedzieć, że go nie przyjmę, jeśli wcześniej nie podpisze umowy?
Jak podkreśla, później wielokrotnie prosił Watts o wysłanie umowy dzierżawy, by obecność koni zalegalizować. – Ale to trwało. Jak tylko została skonstruowana i nam przesłana e-mailem, podpisaliśmy ją – zapewnia były już dyrektor.
Watts po śmierci Amry zapowiedziała, że zabierze pozostałe swoje dwie klacze z Polski – obie mają się lada tydzień wyźrebić: jedna pod koniec maja, druga w czerwcu. Najprawdopodobniej stadnina nie otrzyma źrebiąt na własność.
Źródło: http://www.rp.pl/Spoleczenstwo/304069839-Klacze-Shirley-Watts–pol-roku-bez-umowy.html#ap-2