Rodzaj operacji jest ustalany na podstawie ścisłych przesłanek medycznych, uwzględniających takie czynniki, jak wiek i stan zdrowia pacjenta. Ostatnią rzeczą, jakiej możesz potrzebować, stojąc przed taką decyzją medyczną, jest jakiś głupek gadający o zmianach klimatu.
−∗−
Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org
−∗−
Aktywiści medyczni próbują umieścić kwestie zerowej emisji netto w centrum chirurgii sercowo-naczyniowej
Puste moralizatorstwo, rzekomo mające na celu ratowanie planety, to ostatnia rzecz, jakiej ktokolwiek potrzebuje, stojąc w obliczu trudnej operacji serca.
Poważna operacja serca wiąże się z ryzykiem klinicznym i wymaga tygodni rekonwalescencji. Często jednak jest to zabieg ratujący życie, a dostępne są różne opcje naprawy zastawek i poszerzenia tętnic.
Rodzaj operacji jest ustalany na podstawie ścisłych przesłanek medycznych, uwzględniających takie czynniki, jak wiek i stan zdrowia pacjenta. Ostatnią rzeczą, jakiej możesz potrzebować, stojąc przed taką decyzją medyczną, jest jakiś głupek gadający o zmianach klimatu.
Witamy w fantastycznym świecie Net Zero, w którym grupa naukowców medycznych i aktywistów z Nowego Jorku sugeruje, że takie decyzje mogłyby być częściowo oparte na ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych.
Rzeczywista oszczędność między dwoma omawianymi operacjami wynosi podobno maksymalnie 390 kg, czyli mniej więcej tyle, ile jeden człowiek wydycha w ciągu roku. Warto zauważyć, że jeden człowiek przypada na osiem miliardów ludzi żyjących i oddychających na tej planecie.
Do wymyślenia tej bzdury potrzeba było aż 19 lekarzy i przemądrzałych aktywistów. „Wpływ zmian klimatu jest coraz częściej uznawany za istotny czynnik wpływający na zdrowie publiczne” – napisano. Komentując te znikome ilości CO2, autorzy dodali, że ich odkrycia „powinny być potencjalnie brane pod uwagę przy podejmowaniu decyzji na poziomie populacji i tworzeniu wytycznych na przyszłość”.
Co dalej, moglibyśmy zapytać – medyczne represje wobec ludzi puszczających gazy, niesławnej praktyki, która podnosi poziom metanu w atmosferze? Znane środki powodujące wzdęcia to wiele popularnych antybiotyków, leków na cukrzycę i suplementów błonnikowych. A dlaczego nie pójść z głupotą Net Zero na całość i nie zakazać kapusty i kalafiora w posiłkach szpitalnych?
Autorzy rozważali dwie procedury kardiologiczne mające na celu wyleczenie poważnego zwyrodnienia aorty – chirurgiczną wymianę zastawki aortalnej (SAVR) i przezcewnikową wymianę zastawki aortalnej (TAVR). Pierwsza procedura obejmuje operację na otwartym sercu. Wszczepiona zastawka utrzymuje się dłużej, ale rekonwalescencja może być powolna, dlatego jest ona zazwyczaj zalecana dla młodszych pacjentów o niższym ryzyku.
Druga procedura jest znacznie mniej inwazyjna, ale trwałość zastawki jest mniejsza. Procedury te nie są zamienne, a decyzja o leczeniu podejmowana jest po dokładnej ocenie przez lekarzy, biorąc pod uwagę ryzyko, anatomię, aktualny stan zdrowia i ostatecznie indywidualne preferencje pacjenta. SAVR może być uważana za lepszy wybór w przypadku długotrwałego powodzenia, natomiast TAVR jest lepszym rozwiązaniem dla pacjentów z wyższym ryzykiem, którzy mogą preferować krótkoterminowe rezultaty.
Zmontowana bajeczka o CO2 i puste moralizatorstwo, które rzekomo mają ratować planetę, to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje ktoś, kto stoi w obliczu trudnej operacji serca.
Niestety, wirus Net Zero jest endemiczny i rozprzestrzenił się, infekując myślenie i praktykę w wielu placówkach medycznych. W Wielkiej Brytanii wydaje się, że wypowiedziano wojnę bezpiecznemu i popularnemu znieczuleniu podtlenkiem azotu. Ten środek przeciwbólowy nie jest tematem do śmiechu dla zwolenników Net Zero w brytyjskiej Narodowej Służbie Zdrowia (NHS). Według Królewskiego Kolegium Medycyny Ratunkowej (Royal College of Emergency Medicine), stosowanie środków znieczulających, do których należą również izofluran, desfluran i sewofluran, zostało zidentyfikowane jako „punkt zapalny” emisji dwutlenku węgla. Jednym z substytutów podtlenku azotu jest metoksyfluran, od dawna zakazany w Stanach Zjednoczonych po tym, jak pojawiły się obawy dotyczące uszkodzenia nerek i wątroby.
Według listu z 2021 roku opublikowanego w „Guardianie”, pani Julia Slingo, była główna naukowiec Met Office [narodowy serwis meteorologiczny -AC], i dr Mary Slingo, starsza ordynator oddziału anestezjologii w Szpitalu Ogólnym w Southampton, stwierdziły, że jakikolwiek wpływ niewielkich emisji i wymuszania radiacyjnego tych gazów na klimat „będzie, szczerze mówiąc, pomijalny”. Stwierdzono, że efekt jest „znikomy”, a powoływanie się na zmiany klimatu jako powód zaprzestania ich stosowania „nie ma uzasadnienia naukowego”.
Na całym świecie lekarze są wpędzani w poczucie winy, aby dostosować wyniki leczenia pacjentów do szerszych celów politycznych związanych ze zmianami klimatu. Rozwiązania niskoemisyjne są szeroko promowane, o czym świadczyły sugestie, że środki znieczulające i przeciwbólowe należy zastąpić tzw. opcjami niskoemisyjnymi. Kolejnym celem ataków są inhalatory dla astmatyków, przy czym preferuje się inhalatory proszkowe zamiast środków z dozownikiem gazowym.
Te drugie mają wyższy „ślad węglowy” ze względu na użycie gazów takich jak hydrofluoroalkan. Oczywiście można zauważyć, że ślad węglowy tych pierwszych jest praktycznie zerowy, a drugich niemal niemierzalny. Nie trzeba dodawać, że różnice między nimi są na tyle duże, że uzasadniają wybór jednego z nich z powodów medycznych.
Należą do nich stan zdrowia, zdolność wdechowa oraz szkolenie w zakresie prawidłowych technik. Żaden z dozowników nie jest mniej wydajny w dostarczaniu leku do płuc, ale ich skuteczność różni się w zależności od wielu konkretnych schorzeń. W żadnym wypadku ich stosowanie nie powinno opierać się na znikomej różnicy, jaką wnoszą w rzekomo ratowanie planety. W zdroworozsądkowej medycynie byłoby to postrzegane jako coś wykraczającego poza domenę najlepszej opieki nad pacjentem i całkowicie związane z ekskluzywną wiarą w fantazję o zerowej emisji netto.
_____________
−∗−
Ywzan Zeb
