Walka o prawa orientacji wampirzej toczy się, z wiadomych powodów, w absolutnej ciemności. Pomimo tego spróbujmy uczciwie odpowiedzieć na jedno pytanie: czy brak widoczności może być jakimkolwiek usprawiedliwieniem dla obojętności z jaką podchodzą do tej nabrzmiałej kwestii politycy? Napisałem „podchodzą”, ale oni nawet nie podchodzą, bojąc się podejść do starego jak świat problemu nierównego traktowania – dyskryminacji innej alienacji.
Pisałem o tym nie raz, próbując zainteresować Czytelników portalu tą kwestią, licząc na odzew. Na próżno. Żadnej reakcji. Nie oczekiwałem poważnych głosów. Przyznam się, że miałem nadzieję na głosy niepoważne, żartobliwe, ale oczywiście bez hejtu wymierzonego w wampirów. Zamiast tego, przepraszam za wyświechtane sformułowanie, zamiast mowy było milczenie wcale nie mniejszej nienawiści.
W sytuacji, gdy cała masa fałszywych krwiopijców – zwykłych pasożytów, którzy kradnąc, wyłudzają z budżetu ostatnie granty, a wszystko co potrafią wyssać to krwawica zwykłych ludzi, w przeciwieństwie do prawdziwych wampirów – „w takiej sytuacji dyskryminacja naszej grupy jest łamaniem praw człowieka i szarga naszą godność jako obywateli Świata i Polski” – napisał w liście do Rafała_2025 Emisariusz wykluczonej społeczności.
Przyczyny dyskryminacji
Bardzo możliwe, że niechęć do polskich wampirów jest spowodowana ich sprzeciwem wobec masowej imigracji do Europy tzw. wampira czarnego, który jako mutant jest z natury mniej strachliwy, mniej inteligentny, mniej światłoczuły, zjada zwierzęta domowe i zabija bez potrzeby, dla samego zabijania. Wampir polski dla odmiany żyje ze swoją ofiarą w specyficznej symbiozie i najwyżej ją zmienia, a gdy to się nie uda – porzuca, próbując przedtem skasować jej pamięć lub przynajmniej wmówić winę. Odmiana polska nie zabija. Zdarzają się napady na stacje krwiodawstwa, lecz są coraz rzadsze z powodu poważnego zanieczyszczenia krwi dawców preparatami big farmy.
– Dotknęły nas też unijne regulacje, ale o tym nie chciałbym mówić. Czekamy cierpliwie na wynik wyborów, ale jak do tej pory, zawodzą nas wszyscy kolejni kandydaci, którzy składają deklaracje bez pokrycia…
Tomasz Beksiński wyczuł problem nieco wcześniej i rozwiązał go na swój sposób :)
Tomasz Beksiński… chodzi o syna znanego malarza.
Myśli, podobnie jak idee, mają swoje konsekwencje. Nad myślami trzeba umieć panować. On nie umiał. To one wyprowadzały go na niebezpieczne przechadzki z których nie wiedział jak wrócić.
Jakiś czas temu ktoś przesłał mi link do audycji wspomnieniowej Tomasza Wybranowskiego. Wykorzystano w niej kompozycje Konstancji Kochaniec bardzo ciekawej współczesnej kompozytorki. Link do audycji dla zainteresowanych
Miało być z lekka ironicznie…
Z tymi przechadzkami to prawda, a owej Konstancji chętnie posłucham, nigdy wcześniej o niej nie słyszałem.
Wiem, że ironicznie, ale dodałem coś dla wyimaginowanego Czytelnika