Widzę to jako katastrofę, bo to jest tylko element większej całości. Mieliśmy kiedyś taki bardzo prześmiewczy film pana Barei o tym jak było ‘jajeczko’ na Wigilię, potem mieliśmy pasztet na wigilię Platformy Obywatelskiej w Sejmie z ich przystawkami, a teraz mamy zespół Enej na Święto Trzech Króli. Nas powoli przyzwyczajają do tego, że wszystko nie jest takie jakie jest, wszystko będzie inaczej…
−∗−
Czy kardynał wie, że propaguje zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu?
Rozmawiają: Edyta Paradowska oraz Anna Adamowicz i Leszek Żebrowski
−∗−
Nie, to nie jest niedoinformowany proboszcz, który organizuje w kościele koncert utworów zmarłej aborcjonistki.
Jeśli ekscelencja chciałaby sobie kliknąć na guglu co to ten Enej, to by sobie kliknęła. Już na pierwsze klikniecie na TVN24 wyskakuje, kto zacz. Ale widocznie ekscelencja nie chciała. https://tvn24.pl/polska/zbrodniarz-patronem-zespolu-enej-gowniarze-musza-miec-niezly-ubaw-ra339523-3439161
Cyt. z artykułu: “Wśród zbrodniarzy, którzy w 1943 roku wymordowali na Wołyniu prawie 100 tysięcy Polaków – był Petro Olijnyk, pseudonim Enej. Zabijał swoje ofiary odrąbując im głowy.”
I dalej: “Trudno sobie wyobrazić, żeby w Izraelu powstała grupa muzyczna, która by się nazywała Adolf Eichmann albo doktor Mengele, bo to jest podobna skala prowokacji – przekonuje Janusz Wojciechowski, europoseł PiS.”
“To gadanie o prymitywnej, mało znanej, ukraińskiej “Eneidzie” jest funta kłaków niewarte. Gówniarze muszą mieć niezły ubaw, patrząc na tłumy podrygujących w takt ich muzyki Polaków – napisał jeden z komentatorów”.
Raczej swoista norma zachowana, a w rytm jakich melodii i przez kogo lubianych bawili się ludzie/Polacy po 1944 r.? Odtwarzanie dominacji idzie swobodnie, przy milczeniu elity, nie potrafię wskazać, kto teraz jest elitą.
Rzeczywiście, w czasie okupacji powszechnie bawiono się przy płytach niemieckich orkiestr tanecznych i różnych śpiewających hitlerówek w rodzaju Mariki Rökk, nawet w żydowskich gettach. Ale było tak z powodu zakazu używania radia i nagrywania płyt przez Polaków. Poza tym, żadnemu z dostojników Kościoła, a jeszcze było paru, np. kardynał Sapieha w Krakowie, nie przyszłoby do głowy przyjąć takiego towarzystwa pod swym dachem. Sapieha, gdy musiał, to przyjął Hansa Franka w swej siedzibie podając na srebrnych talerzach czarny chleb kartkowy. No, ale to byli zupełnie innego formatu ludzie.