Tomasz Sommer: – Jak oceniasz kampanię?
Grzegorz Braun: – Słucham? Proszę o powtórzenie pytania.
– Jak oceniasz kampanię wyborczą partii Konfederacja?
(…) Zaproponuję takie spojrzenie: jeśli z jakichś przyczyn nie idziemy na walną bitwę, co w polityce i kampanii przekłada się na schodzenie z linii strzału i unikanie tematów zasadniczych, grubego kalibru, typu zamordyzm, wojna, ukrainizacja, wyprzedaż autorytetu Rzeczypospolitej i rozbrojenie Wojska Polskiego na potrzeby sąsiedniego państwa, to tracimy – po pierwsze – ten przywilej korzyści, który wynika z inicjatywy, z tego, że to my nadajemy ton i występujemy z własną narracją (niezależnie od tego, na ile uda się nam narzucić ją innym), a wtedy nieprzyjaciel wchodzi na opuszczone przez nas pole, tam sadzi jakieś nawet i dywersyjne projekty polityczne, zagospodarowuje przestrzeń, którą myśmy odpuścili…
– Mówisz o PJJ?
– Również. Wracając: podchodzi pod nasze opłotki, wchodzi, bierze nas za gardło i odpytuje z michałków. Jak nie chcemy rozmawiać o poważnych sprawach, to będziemy rozmawiali o michałkach. Jak nie chcemy rozmawiać o ukrainizacji i pandemizacji, to będziemy się tłumaczyć z jedzenia psów, „Patriarchatu” i różnych innych rzeczy, których nie ma w naszym programie na te wybory, no ale w czym to przeszkadza funkcjonariuszom frontu ideologicznego.
– No właśnie. Gdyby przynajmniej było tak, że w „Piątce Mentzena” punkt pierwszy brzmi: „Jedzmy psy”…
– Prawda? To byłoby o co kruszyć kopie. Chciałbym od razu zaznaczyć, że ja o tym mówię jako postronny obserwator, ponieważ mnie to ani nie było dane, ani narzucone. Ja miałem fajnie – z niczego nie musiałem się tłumaczyć, gdyż, jak wiadomo, mój czas antenowy w tej kampanii, a także poza nią, wyraża się okrągłą cyfrą 0, w związku z tym ani w Warszawie, ani w Rzeszowie nie było okazji, żeby mnie z czegokolwiek odpytywać. No ale innych odpytywali i wiem, że nie było to dla nich miłe ani przyjemne…
– Ale skończyło się tak, że wynik był, jaki był, a oprócz tego znaleziono kozła ofiarnego w postaci Janusza Korwin-Mikkego, który w dniu wczorajszym został wyrzucony z Rady Liderów.
– Ja się upominam o to, żebyśmy jednak w takich sprawach nie przyjmowali języka potocznego naszych nieprzyjaciół. Nie ma ani w statucie Konfederacji, ani żadnej innej partii czegoś takiego jak wyrzucenie. Nie przypominam sobie, żeby w statucie znajdował się rozdział „wyrzucanie”.
– No to „usuwanie”.
– Nie ma czegoś takiego. Nie było takiego głosowania, bo nie było takiego wniosku. Zadziałała natomiast procedura statutowa: „członek partii Konfederacja, pozbawiony praw członkowskich, traci zdolność funkcjonowania w organach statutowych”. No i tak to koledzy załatwili. Mówię „koledzy” dlatego, że sąd partyjny Konfederacji działa bez żadnego członka Korony w składzie. Ja na to wielokrotnie zwracałem uwagę, że warto by przywrócić równowagę parytetów w Konfederacji, tę równowagę, której od początku nie ma, no ale publiczność statutów nie czyta, a więc koledzy z różnych względów nie uznawali za stosowne tych parytetów zmieniać. Przypominam, że funkcjonuję w Konfederacji jako akcjonariusz mniejszościowy, chociaż uważam, że jakoś tam się przyczyniłem do powstania i przetrwania, a nawet jakichś tam osiągnięć tej formacji. Pozostaję nim na poziomie około 17% wykrojonych w roku 2019 przez dwóch panów eks-prezesów, którzy, jeśli chodzi o Konfederację i politykę, przeszli już do politycznych zaświatów.
Powyższy tekst jest fragmentem rozmowy jaką przeprowadził z posłem Grzegorzem Braunem red. Tomasz Sommer, opublikowanym na łamach NCZASINFO
Smutny ton mądrego polityka. Widzi samobójczą pustotę “młodości” dla której już sama ta “młodość” jest wystarczającym powodem, by wyłamywać drzwi. Dawniejsze wieki kultury politycznej zawsze podkreślały wartość wieku i doświadczenia w ustalaniu strategii, również politycznych. Ale wgapieni w słupki “młodzi” nie chcę tego dostrzegać. Wolą krzyczeć “wszystko możemy” i fajnować przy piwie. Teraz wprawdzie Konfa stara się (w prawie codziennych konferencjach prasowych) dotrzymać obietnic wyborczych i przyciska do muru sprawujących władzę. Ciekaw jestem, jak długo to potrwa.
Po wyborach telewizja publiczna zaprosiła Brauna:
Warto posłuchać włożonych jak zawsze piękną polszczyzną jasnych, mocnych racji polityka i intelektualisty pierwszej klasy. Pisiursko-platformiasta czerń spryciulków, krętaczy, karzełków tylko skrzeczy i kłębi się u stóp tego orła. Biedny dziennikarzyna zdaje się aż mełł w ustach złorzeczenia, że go wystawili tu na pożarcie.
Konserwatysta? antyliberał? Grzegorz Braun w koalicji z liberałem “wolnościowcem” Korwinem, Mentzenem + narodowiec? antyliberał? Bosak.
Jak to połączyć ideologicznie? – nie da się.
morderstwa lekarskie kowidowe
Jerzy Rydzewski
3 Nov 2023 at 2:27 pm
„Mój tata dostał skierowanie do szpitala z podejrzeniem zawału,
jego nieszczęściem okazał się fakt, że był przeziębiony – chorował przewlekle na zatoki.
W pewnym momencie tata został przeniesiony na oddział diabetologii (choć nie był cukrzykiem), tam z powodu ostrej niewydolności oddechowej podłączono go do ssaka, takiego urządzenia odsysającego wydzieliny z płuc. Podłączono go i zostawiono samego na noc. Sądzę, że o nim zapomniano. Mój tato zaczął się dusić, wyzywał pomocy, ale nikt nie przyszedł, jakby nikogo tam nie było w nocy. Zdarł tę aparaturę z siebie, ale osłabł na tyle, nie był w stanie nawet do toalety pójść, więc się zsikał do łóżka i do rana leżał mokry – nie miał nawet basenu przy łóżku.
Podejrzenie zawału okazało się fałszywym alarmem ale Tato zmarł.
W obliczu naszej tragedii Ordynator zdobył się na komentarz, że Tato „i tak miał szczęście, że zwolnił się respirator”… Takiej znieczulicy wśród lekarzy nigdy nie widziałam! Mieli pretensje o to, że się dzwoniło zapytać o stan taty, oburzali się, jak śmiem pytać czym go leczą, nikt nic nie wiedział.
Nic nie ma odzwierciedlenia w dokumentacji szpitalnej.
https://kodluch.wordpress.com/2023/11/07/07-11-2023-syria-2954-dzien-sprzatania-swiata/
Amerykański chaos: śmiertelnie ranna bestia jest szczególnie niebezpieczna. Los nie tylko Eurazji, ale i całego świata zależy od tego, jak Rosji, w strategicznym partnerstwie z Chinami, uda się zatrzymać to zagrożenie i przejść do geopolitycznej ofensywy
https://pecuniaolet.wordpress.com/2023/10/30/nie-draznic-niedzwiedzia/
Tak,tak oczywiście…(ręce opadają).
Rosji, w strategicznym partnerstwie z Chinami
Przy pierwszej okazji Chiny nagwiżdżą na to “strategiczne partnerstwo” i rzucą się na Rosję. Smok pożre niedźwiedzia. Ta antynomia między nimi trwa przez wieki. Chiny są starożytnym mocarstwem, uważają się za pana Azji. Licząca “zaledwie tysiąc lat” Rosja, wywodząca się z jakichś plemion nordyckich, to dla nich parweniusze, przybłędy, które zajęły należne im tereny Azji. Chińska kolonizacja Syberii przez Amur trwa, w tej chwili w Kraju Nadmorskim na 3 mln Rosjan statystycznie przypada 30 mln Chińczyków. Na ulicach wielu tamtejszych miast łatwiej porozmawiasz po chińsku niż po rosyjsku i masa jest wsi i osad całkowicie zamieszkanych przez Chińczyków. Chiny wykorzystują też Rosję na arenie międzynarodowej we własnej rozgrywce z Waszyngtonem, bo poza Azją, dla Chin priorytetem jest globalna hegemonia. Moskwie prawią czułe słówka, Xi Jinping poklepuje Putina po plecach i na tym koniec. Chiny potrzebują rosyjskich regionów jako zaplecza surowcowego własnej gospodarki i drogi transportu produktów Państwa Środka na świat. Będzie sposobność, to żółtki zaleją Syberię po Ural, albo i dalej.
Straszna historia z tym pacjentem, ale niestety jedna z wielu. Pewnie przy przyjęciu zrobili mu test i wyszedł oczywiście dodatni, więc od tej chwili wszystkie pozostałe schorzenia przestały się liczyć. Został zakwalifikowany jako “kowid” i od tej chwili wszedł w system. Odtąd postępowali punkt po punkcie według “procedur kowidowych” i kończyło się nie raz na respiratorze, który zabijał. Zawsze mówiłem wszystkim znajomym: unikajcie szpitala, leczcie się domowymi sposobami! Bo jeśli wpadniesz w ich procedury to po tobie. Za każdy “rozpoznany” kowid oddziały dostawały kilkutysięczne dodatki.