Cała Polska żyje obecnie zbliżającym się plebiscytem, który wyłoni komendanta obozu Polin. Jest to plebiscyt, a w sumie to raczej inscenizacja plebiscytu, którą zdrowo myślący człowiek aby być zgodny ze swoim sumieniem musi odrzucić i potępić. Najśmieszniejszy jest fakt politycznego pi3rdolenia o jakiejś demokracji (rządach ludu), kiedy scenariusz jest zawsze taki sam i de facto zawsze rządzi z tylnego siedzenia jakiś… pierwszy sekretarz/partyjny kacyk/prezes/dyktatorek* (*niepotrzebne skreślić)Przy okazji tzw kampanii wyborczej, którą można by zaliczyć do jankeskiego wrestlingu, gdzie wszystko jest zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach, a ktoś jeśli się wyłamie i będzie traktował walkę na serio zostanie zdyskwalifikowany, to tu można zastosować starą metodę kija i marchewki. Tutaj mamy do czynienia z pokazywaniem rzekomego kija, który jak grom z jasnego nieba uderzy w każdą polską rzyć, jeśli ta nie wybierze jedynie słusznej politycznej hałastry…
Obecnie rządząca kamaryla z pierwszym sekretarzem Jarosławem na czele straszy ciemny, nadwiślański motłoch jakąś Grupą Wagnera, która rzekomo miałaby spacyfikować kraj, zgwałcić wszystkie młode, polskie dziewice, młodych, krewkich młodzieniaszków wziąć w jasyr, a staruszków wybić na miejscu…i co gorsza zagrozić postępowym demokratycznym procesom…
Otóż, gdyby tak było, to właśnie ta strasząca formacja polityczna już by siedziała na skrzydłach naprędce wyczarterowanych do Zaleszczyk samolotów, niczym taliby, które ponoć w popłochu opuszczały Kabul w Afganistanie, których obrazy nie tak dawno dostarczyły nadwiślańskim gojom niezawodne media…nie muszę dodawać, że przy okazji i w pierwszej kolejności tylne skrzydełka samolotu obsiadłaby niczym wonne gówno “niezależna” partyzantka rebe Sakiewycza, pastora Pereiry i rabina Dejwida Wildsztajna…
Jeszcze nie tak dawno straszono ciemny lud “zielonymi ludzikami”, dziś wchodzimy na wyższy level i “zielone ludziki” nie są już anonimowe…to realne najemne wojsko, które czyha na prezesa Jarosława, aby go wypatroszyć i wypchać sianem i postawić na biurku Władimira Władimirowicza…
Ale, wypchanie sianem prezesa wszechczasów nie jest jeszcze najokrutniejsze, najgorszy jest fakt, że procesy demokratyczne mogłyby zostać w Polsce wstrzymane, przesunięte, odwleczone wniwecz, obrócone w perzynę…o czym grzmią od niedawna medialne przekaźniki…
Nie martwy się jednak…prezes Jarosław oznajmił, cytuję: „My to zagrożenie uważamy za rzeczywiście poważne, ale to nie oznacza, że mamy z tego powodu zamiar zatrzymać nasze demokratyczne procesy. Wybory, niezależnie od tego, co tam się będzie działo – chyba żeby wybuchła wojna, ale nie wybuchnie, nie obawiajcie się – otóż wybory odbędą się w terminie. Chcę to jasno powiedzieć: odbędą się w terminie” – powiedział prezes wszechczasów…
Ja mu wierzę, spokojnie popijam zimne piwko i zakąszam laskowymi orzeszkami w bujanym fotelu…no chyba, żeby wybuchła wojna, ale nie wybuchnie, bo prezes Jarosław, jeśli zajdzie potrzeba sam stworzy Grupę, powoła najokrutniejsze polińskie demony wojny, które odeprą ewentualny, potencjalny atak, który mógłby zakłócić najważniejsze w Polinie Święto Demokracji…i wszelkie procesy demokratyczne oczywiście…noo
Nieco tylko off top.
Jeżeli, w ogóle istnieje obecnie jakaś “polska racja stanu”, to według mnie jej paradygmatem jest istnieć na przetrwanie w miarę niezmienionej postaci do czasu wydarzeń, o których, póki co niewiele wiemy, poza tym, że raczej na pewno wydarzą się w okolicach roku 2030. Data ta jest obsesyjnie klangowana – w zasadzie – we wszystkich środowiskach. Odwołaniem, może być pośrednio fabuła książki Faraon, w kontekście zaćmienia słońca. Wydaje się, że jakieś zjawisko o charakterze istotnych zmian, co najmniej w wymiarze geologicznym, czeka nieuchronnie naszą planetę, a w każdym razie Europę i tzw. “północną półkulę”. I może być tak, jak głosił ks. Klimuszko, że tereny obecnej Polski, a być może i ludność tubylcza, na tym pośrednio przynajmniej skorzystają. Jeśli to jest, li tylko fikcja i błędna sugestia, to wszystko, ale to absolutnie wszystko, co w wymiarze politycznym i strategicznym, jest obecnie w Polsce czynione, to przygotowania do zbiorowego samobójstwa narodu.
“nasze” żydowskie pachołki szybko uczą się od swoich panów jak przeprowadzać inscenizację na swoją parszywą korzyść. Więc nie wykluczam takowej za pomocą nadwiślańskiego holyłud. Na polskojęzycznej scenie politycznej mamy liderów w kłamstwach, grabieży i zbrodniach. Ot, piekiełko serwowane kontra Polakom.
Dwie kwestie.
1.Popierając JOW, przypominam równocześnie, że demokracja bezpośrednia wybrała swego czasu Barabasza.
2. Demokracja bezpośrednia działa w przypadku wyborów prezydenckich, a efektem jest to, że ani jeden z dotychczasowych rezydentów nie okazał się godny miana polskiego Prezydenta
– Jaruzelski: ruski pachołek i komunistyczny zbrodniarz
– Wałęsa: kapuś komunistycznych służb najpierw tajny, a potem jawny współpracownik, zwolennik utworzenia wspólnego państwa z Niemcami
– Kwaśniewski: komunistyczny aparatczyk
– Lech Kaczyński: zdrajca lizboński i rzecznik środowisk żydowskich
– Komorowski: polityczny dybuk
– Duda: tutaj zacytuję łaskawie (dla Dudy), Brauna- “idiota w starożytnym rozumieniu tego słowa”.
– Kto następny do kolekcji?
Demokracja bezpośrednia teoretycznie jest wyższym stopniem demokracji, ale według mnie powinno być tak jak powtarzam od lat: Monarchia w państwie, merytokracja na urzędach, demokracja (JOW) w gminach
Głupcy, niezależnie od sytemu, zawsze głosują tak samo. Na koniec rzecz zasadnicza. Mainstream, który w zasadniczej części składa się z folksdojczów i bolszewików ma być usunięty demokratycznie? Nie znam żadnego precedensu.
Co do demokracji bezpośredniej w wyborach prezydenckich. Jest to jej atrapa, która ma skłonić ludzi do negowania jej sensu w Polsce. Analogicznie jak z senatem. Chodzi o to, że tzw. “społeczeństwo” jest odpowiednio sformatowane przez wyniki wyborów do sejmu i kto tworzy sejm, ten i wystawia kandydatów do senatu i na prezydenta. W świadomości ludzi nie mieści się, ze istnieje jakakolwiek realna możliwość wyboru kogoś spoza tzw. mainstream’u. To są skutki – prostej w istocie do zdiagnozowania – socjotechniki. Poza tym, rażąca dysproporcja środków na kampanię, co widać mediach i w drugiej turze. Po to z resztą ona jest, by całkowicie wyeliminować ludzi niezależnych. Ilu tzw. “niezależnych” senatorów zasiada w każdoczesnej kadencji senatu. To tyle jeśli chodzi o jow-y w naszej polskiej praktyce. Nie będę tu oceniał ich istoty, bo to jest temat, dla św. pamięci prof Przystawy.
Kolejna sprawa. Jeżeli mamy aspirację ocalić cywilizację, a razem z nią siebie i nasze rodziny, oraz zbudować państwo, którego nie mamy – musimy odwołać się do prawa naturalnego czyli do Boga. Powinniśmy to powtarzać pomimo banalności dla jednych a anachronizmem dla innych. W cywilizacji polityka jest umiejscowiona nisko w hierarchii, a tym samym, poza wyjątkowymi sytuacjami nie ma prawa ingerować w ludzkie życie. Najwyżej są: prawo naturalne (Bóg), prawo stanowione i polityka w formie działającej merytokracji.
Aktualnie jest: ideologia nad polityką, polityka nad prawem stanowionym, a prawo stanowione czyli w praktyce często “bezprawie” nad etyką.
Prawda to. Co do prawa. Mniej więcej do XIX wieku panował – w katolickich krajach, przynajmniej – konsensus, że prawo naturalne stoi ponad prawem stanowionym (ten “anachronizm” występuje u nas np. w kodeksie cywilnym we wszystkich tych normach, które odwołują się do tzw. “ustalonych zwyczajów”). Ale w tymże XIX wieku upowszechniono tzw. pozytywizm prawniczy, który odwrócił zasadę i z wyjątku uczynił właśnie zasadę.
Zatem, wszystko co uchwalone, a jednocześnie sprzeczne z prawem naturalnym, ma prymat nad tymże prawem naturalnym.
I stąd apoteoza bełkotu o państwie prawa. Państwo prawa, to państwo, które a limine odrzuca Boskie prawo naturalne.
Co myślałby Józef Mackiewicz o wojnie na Ukrainie? [fragmenty]
(…)
(…)
(…)
(…)
Polecam całość.
Co myślałby Józef Mackiewicz o wojnie na Ukrainie? Albo: „zawsze było pełno optymistów na Bożym świecie”, Michał Bąkowski, 6 maja 2023
Straszna liczba wagnerowców – ok 100 – zagraża spokojowi obywateli III RP, hałasuje PMM. A o Kaliningradzie/ Królewcu ta wystraszona władza pamięta? Tam można wstawić każdą rakietę, które sięgną każde miasteczko na terenie III RP. To nic, grupka chętnych zabijaków inspiruje naczalstwo państwowe do wywołania strachu przedwyborczego w rozbrojonym kraju nad Wisłą. Do listy winnych dołączam baranów od urny wyborczej i Poliniaków sprzed telewizora. Pozdrawiam niewymienionych w tej grupie.
Nie chodzi o proces wyborczy, a o system demokracji bezpośredniej. Za prof. Mirosławem Matyją:
“Demokracja bezpośrednia wychowuje obywateli, kształtuje ich odpowiedzialność i zdolność do współdziałania, a co najważniejsze, pogłębia obywatelskie kompetencje i sprawia, że głosują oni oraz działają racjonalnie. Argument ten wydaje się tym bardziej ważki ze względu na wielkie zagrożenie demokracji, jakim jest rozbicie więzi społecznych i pasywność obywateli. Formy oddolnego sterowania państwem tym bardziej powinny być zagwarantowane, że stanowią one równocześnie sposób kontroli władz centralnych.
Demokracja bezpośrednia ma zaspokajać nie tylko interesy polityczne systemu, ale również ważne psychologiczne potrzeby obywatelskie, do jakich należy zakorzenienie, przynależność do grupy i jej integracja, poczucie wspólnej więzi i solidarności”. Prof. Matyja wskazuje też słabe strony, co jest ważne aby ew. móc ich uniknąć. https://phavi.umcs.pl/at/attachments/2015/1221/102453-streszczenie-m-matyja.docx
Na przeciw wychodzi kompleksowe opracowanie dla Polski: Daniel Jabłoński “Demokracja pryncypialna” z konstytucyjnym organem kontroli obywatelskiej czyli czwórpodziałem władzy.