Mikołaj Kopernik zajmując się ciałami niebieskimi wyparł gorszą teorię, tworząc lepszą, która przetrwała wieki. Jako człowiek renesansu interesował się także finansami i doszedł do wniosku, że pieniądz gorszy wypiera lepszy. To spostrzeżenie przeszło do historii i przytaczane jest do dziś. Gdyby Kopernik żył w czasach współczesnych, zapewne by zauważył, że w domenie akademickiej gorsi naukowcy wypierają lepszych.
Od czasów Kopernika mieliśmy wielu wybitnych naukowców, ale jakby wypieranych przez gorszych w ramach selekcji negatywnej. Astronomia w czasach PRL, jakkolwiek obfitowała w naukowców klasy międzynarodowej, okazała się w niemałym stopniu astronomią donosicielską i jak przyznawał jeden z najwybitniejszych jej przedstawicieli, bez pomocy SB to by tak wysoko nie zaszedł (Aleksander Wolszczan TW „Lange”). Komitet noblowski chyba miał dylemat, jak podzielić nagrodę między uczonego a oficera prowadzącego i zgłaszanej kandydatury nie nagrodził.
Mimo ogromnego wzrostu ilościowego profesorów różnych profesji jakoś w nauce światowej mało się liczymy. Profesorowie sami się oceniają, awansują i nie zezwalają, aby ktokolwiek, kto nie jest profesorem, zabierał głos na temat ich osiągnięć, choć tych, w przeciwieństwie do liczby profesorów, mamy niewiele.
W PRL profesorowie (a nawet mniej utytułowani) zbliżeni do władz komunistycznych, choć nieraz kiepscy, wypierali lepszych o orientacji wstecznej, bo nabytej w II RP. Ideologia dominowała nad nauką i tak pozostało po transformacji, z tym że ideologię czerwoną zastąpiła tęczowa i kto jej nie wyznaje, ma trudności w domenie akademickiej. Nie jest też tak, że jak ktoś nie jest dobry, to nikt go w nauce nie zatrudni. Czynniki pozamerytoryczne są ważniejsze, a zatrudnia się swoich, którzy nie stanowią zagrożenia dla kasty „najlepszych”. No, chyba że pójdą na układy w zakresie realizowania dostaw obowiązkowych swoich produktów intelektualnych. Czasem to jedyna szansa dla dobrych (merytorycznie), ale jednocześnie słabych (charakterologicznie).
Dodaj komentarz