Senat Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przegłosował kilka dni temu projekt „polityki równościowej i antydyskryminacyjnej”. W dokumencie przyjętym przez Senat stwierdzono, że zwracanie się do drugiej osoby zgodnie z jej płcią biologiczną jest formą molestowania. Odtąd wykładowcy poznańskiego uniwersytetu będą zmuszeni w stosunku do osób z zaburzeniami tożsamości płciowej używać zaimków i określeń zgodnych subiektywnymi odczuciami tych osób. Studenci i naukowcy, którzy się do tego nie zastosują staną przed komisją dyscyplinarną i będą odpowiadać za naruszanie zasad „równości i antydyskryminacji”.
Przed komisją dyscyplinarną uczelni student mógł być dotąd postawiony gdy złapano go na ściąganiu na egzaminie, a pracownik dydaktyczny gdy dopuścił się czynu niegodnego wykładowcy lecz nie podlegającego penalizacji, na przykład pił ze studentami alkohol. Łatwo sobie wyobrazić złośliwych gorliwców, którzy będą prześladować wykładowców za naruszenie „zasad równości” tak jak za czasów stalinowskich tak zwani „pryszczaci” prześladowali profesorów Uniwersytetu Warszawskiego za naruszenie „zasad marksizmu”. Choć termin „pokolenie pryszczatych” odnosi się w zasadzie do literatów można do nich zaliczyć również młodych filozofów takich jak Leszek Kołakowski czy Roman Zimand. Zimand bardzo wstydził się tego etapu swego życia i wielokrotnie publicznie to powtarzał. Kołakowski szybko stał się guru kontraktowej opozycji i mogliśmy tylko z nabożeństwem śledzić jego długie i bolesne intelektualne rozstawanie się z marksizmem. Rzadko kto chce pamiętać, że w marcu 1950 Kołakowski był w gronie ośmiu studentów, członków PZPR, którzy wystąpili z listem otwartym atakującym Władysława Tatarkiewicza za dopuszczenie na prowadzonym przez niego seminarium do „politycznych wystąpień o charakterze wyraźnie wrogim socjalizmowi”. Tatarkiewicz wkrótce został zwolniony z pracy. W 1966 roku sam Kołakowski został usunięty z partii za „odchodzenie w nauczaniu od kanonu marksizmu” co jego wielbiciele potraktowali jako karę i domagali się ( o grozo) przywrócenia go do PZPR. Można by stwierdzić, że: „kto mieczem wojuje ten od miecza ginie” ale Kołakowskiemu wyrzucenie z PZPR i represje za udział w wydarzeniach marcowych pomogły zamiast zaszkodzić. Zapoczątkowały jego międzynarodową karierę.
Wracając do UAM. Przeszło sześćdziesiąt osób spośród pracowników naukowych i dydaktycznych uczelni zaprotestowało przeciwko projektowi dyscyplinarnego ścigania za odstępstwa od ideologii gender wyrażając obawę, że wdrożenie projektu „pogorszy realne warunki pracy naukowej i dydaktycznej na uczelni, w praktyce ograniczy wolność słowa i badań, a służyć będzie polityce niezgodnej z misją Uniwersytetu”. Reszta milczy z obawy przed postępowaniami dyscyplinarnymi, które mogą doprowadzić do utraty przez nich pracy.
To co się obecnie dzieje jest jak w rosyjskim przysłowiu „i straszne i śmieszne”. Jeżeli płeć odczuwana nie ma wyraźnej definicji i jeżeli te odczucia mają prawo być zmieniane z dnia na dzień sterroryzowany tym profesor będzie się zwracał do studenta bezosobowo. Powie na przykład „ niech siada i wyjmie kartkę”, albo: „ niech podejdzie do tablicy”. Ja w każdym razie tak bym robiła.
Jak za czasów stalinowskich ideologizacja dotyczy również najmłodszych. W czasach stalinowskich uczniowie byli zmuszani do składania przed całą szkołą albo przed swoją klasą samokrytyki gdy zostali oskarżeni przez jakiegoś gorliwego młodocianego donosiciela. W tych czasach jako wzór osobowy przedstawiano Pawlika Morozowa, który w czasie kolektywizacji rolnictwa w ZSRR doniósł na swego ojca kułaka.
Warszawskie liceum im. Jana III Sobieskiego przeznaczyło jedno z pomieszczeń na specjalną toaletę dla „osób niebinarnych, transpłciowych i nieokreślających się”. To nie tylko idiotyczne lecz wręcz niebezpieczne, a przede wszystkim nieestetyczne.
W efekcie wprowadzenia takich genderowych toalet w amerykańskim stanie Wirginia, podający się za dziewczynę uczeń zgwałcił 15-letnią koleżankę. Oczywiście moglibyśmy przyjąć, że do takiej toalety będą wchodzić tylko osoby chętne, więc zgodnie z zasadą: „Volenti non fit iniuria” (chcącemu nie dzieje się krzywda) nie musimy się o nie troszczyć gdyby nie fakt, że zasada ta nie stosuje się do nieletnich.
Najistotniejsze jest jednak, że troszcząc się o ewentualny dyskomfort osób z zaburzeniami identyfikacji płciowej naruszamy prawa i bezpieczeństwo innych osób. Dziewczynka, która spotka w toalecie rozebranego chłopaka ma prawo czuć się skrepowana lub wręcz molestowana płciowo. To zabawne, że lewactwo traktuje jako molestowanie seksualne banalny komplement skierowany pod adresem kobiety a nie chce tak traktować przymusu wspólnej toalety. Właśnie na tym polega problem, że przepisy chroniące rzekomo prześladowane czy dyskryminowane mniejszości faktycznie dyskryminują większość albo inne grupy społeczne. Na przykład tak zwane parytety czyli ustalanie procentowego udziału kobiet, inwalidów czy Afroamerykanów przy rekrutacji na studia i do pracy dyskryminuje odpowiednio mężczyzn, białych, zdrowych. Jest więc też dyskryminacją tyle, że à rebours .
Wszelkie przepisy wyrównawcze są poza tym sprzeczne z ideą wolnego rynku, która jest podstawą liberalnej demokracji. Jeżeli mamy prawo wybierać najlepszego lekarza, czy fryzjera to może powinniśmy się zastanowić jak czuje się ten najgorszy? Może w trosce o samopoczucie kiepskiego fryzjera powinniśmy zmuszać klientki do korzystania z jego usług? A może zwycięzcą maratonu powinna być osoba która przybiegnie ostatnia?
Nie zamierzam twierdzić, że osoby z nieprawidłową identyfikacją płciową należy leczyć. Ale nie można również wymagać abyśmy ulegali ich aberracjom i zwracali się do nich w stosownej do ich rojeń formie. Czy jeżeli ktoś uważa się za Napoleona powinniśmy zwracać się do niego sire? A jeżeli uważa się za Ramzesa powinniśmy padać przed nim na twarz?
W matematyce taki sposób dowodzenia nazywa się sprowadzeniem do niedorzeczności.
Podam racjonalne i zgodne ze zdrowym rozsadkiem wyjasnienie tego fenomenu. Jak wszyscy widzimy PIS juz bez zadnych zaslon znalazl sie na pozycjach skrajnie, skrajnie lewackich we wszystkich sprawach . Najbardziej antyludzkie , zbrodnicze i przede wszystkim antypolskie pomysly wynajetych przez banki i korporacje lewackich bojowkarzy sprzed kilku lat dzis sa oficjalna agenda PIS-u . Rzad Stanow Zjednoczonych uruchamia w Polsce jeszcze bardziej oblakane, lewackie i antypolskie inicjatywy wobec ktorych PIS bedzie mogl nadal podawac sie za prawice.Naturalnie w odniesieniu do tych inicjatyw. Chyba dalej nie musze tlumaczyc ? Moje wyjasnienie opiera sie na zalozeniu , ze od 33 lat jestesmy amerykanska kolonia zarzadzana we wszystkich sferach z Waszyngtonu , Nie potrafie sobie przypomniec choc jednego dzialalnia w Polsce w tym czasie zgodnego z polskim interesem lub niezgodnego z amerykanskim interesem.
To jest jasne. To tak jak np w 1815 r. Rosja przejeła ks. Warszawskie i stworzono Kr. Polskie. W latach 80-tych najpóźniej SUWEREN nakazał, aby Polska przeszła pod kontrolę USA (bo tam już dechrystianizacja była na tyle silna, że mogli być skuteczniejsi w tym niż trochę już ucywilizowani bolszewicy). No i stworzono III RP ;)
Tu wcale nie idzie o jakieś ustalenia, o reguły. Tu, tam, teraz, niegdyś. Szatan zawsze atakuje nas seksem. Bóg rzekł nam idźcie i rozmnażajcie się. No i bestia szaleje, bo dostała m. oczy, czyli, praktycznie, w krocze.
Dzisiaj w dzienniku TVP o 19.30 Jaroslaw Kaczynski przemawial na jakiejs imprezie i w wyemitowanym fragmencie przemowy zapowiedzial koniecznosc obrony albo powrotu do wartosci konserwatywnych .
ktokolwiek się odwołuje do wartości, jest nieprzytomny…
obudźcie się! no…:)
Tam Brodacka zrobiła wiele błędów, ale najważniejszym nośnie i publicznie, jest użycie zwrotu Afroamerykanów. 99% rozsadku, promil kluczowego błędu i w efekcie, tzw. szrot. O tym piszę o dyskusjach. Wystarczy jeden błąd, a szatan ma wrota otwarte i chłonie.
Dodając, ta Kobieta rozumie wiele, ale nie wyjdzie poza system, który ona uważa za stabilny. Otóż, tego systemu już nie ma, a ona wciąż komentuje według jego nieodwracalnych zasad. Jaka jest motywacja, nie wiem, ale rozumiem jej ogłoszenia.
a ja tam odczytałem to jako wysublimowaną ironię. podobnie jak za komuny w skeczach kabaretowych stosowało się zwroty , pojęcia, wyrażenia, których władza, czyli aparat opresji codziennej, używała z całą powagą, z egzekucją włącznie.
btw, bajthen?;), prez. USA powołał na urząd najwyższego sędziego czarną babę uzasadnieniajac to z całą powagą właśnie tym, a nie tym, że ta osoba jest kompetentna. i to TU właśnie jest ów szatan, a nie u ibf, która zresztą rozważany określnik ujęła wielką literą :) a! przy okazji, nie pisze/mówi się: nie prawda, ale nieprawda – łącznie.
pozdrawiam
A czemu ta sublimacja ma służyć. Właśnie ona ma postać cudownego guana. Mamy się cieszyć czytaniem :) Piszę to tylko w obronie czci owej niewiasty.
Co do sędziów, w naszym zaścianku. Już od lat 80 tych kryteria były dwa: dzieci UB – ów plus chłopskie. Wojskowe już szły wyżej. A robotnicze?
A co do błędów językowych, absolutnie PEŁNA samokrytyka.
Emocje, których wygaszaniem obecnie się zajmuję, jakowoż czysty diabeł, znów podpowiedziały mi, a co by było, gdyby Widzew strzelił Juventusowi bramkę na 3 – 1 mając 4 minuty w zanadrzu (1983rok). I tak kiedyś pomyśliwałem, jako dziecięcie, naówczas obce Bogu.
ps można sobie wygrywać z juventusem w 1980 roku, pod zarządem Ludwika Sobolewskiego vel Lutka Rosenbauma w II rundzie mniej istotnego pucharu UEFA, po tym jak Wanda Póltawska mogła się cieszyć z wyboru i przed tym, jak – mam nadzieję Prymas, prawdziwy rządził w Polszcze jeszcze – zorganizowano dwa “zamachy”, na Reagana i Papieża, a nie można, już gdy szykuje się nowy prządek gospodarczy, w tym na wschodzie, w toku i po stanie wojennym.
Na marginesie Boniek za żonę miał absolwentkę filologii włoskiej. Pytanie kiedy się ożenił i kiedy nastąpił transfer do juventusu? Ciekawostek nie brakuje.
Pańska teza o obecności guana jest tyleż właśnie warta wobec identyfikacji poczynionych w notce, a koniecznych do czytania, aby nie zwariować :) emocje zaś, najskuteczniej się wychowuje modlitwą, refleksją, medytacją (to jest hardcore!:) i kontemplacją nad rzeczą. nie nad sobą, mimo że od siebie się właśnie, słusznie, zaczyna. No ale Kres jest znakomicie inny.
Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym. Czynnym lecz nienarzucającym się. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca kilku przyjaciół. Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i dodaj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień – w miarę jak ich przybywa, a chęć ich wyliczania staje się z upływem lat coraz słodsza. Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich. Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być święty, ale zgryźliwi starcy to jedno ze szczytowych osiągnięć szatana. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym…
Dobrego dnia
Mocarz jesteś Szanowny Panie i jako kolejny Nauczyciel edukujesz mnie w KONIECZNOŚCI zamilkiwania, a może i nawet Zamilczenia. Jesteś Wielki. Dziękuję! Kolejny krok w moim życiu, gdy Bóg okazuje mi się poprzez ludzi.
Ironię można by zamanifestować, owszem w skeczu tonem wypowiadanego słowa, mimiką, ale w przypadku słowa pisanego w tym kontekście słowo to powinno być ujęte w cudzysłów lub powinny być użyte inne słowa stosownie do desygnatu w postaci: murzynów lub uprzywilejowanych kolorowych (Latynosów, Indian). Poza tym współczesny murzynek Bambo (świeży nachodźca z Afryki) zazwyczaj pasożytuje na ciele zdychającej Europy.
och, owszem. wszelako czytam Jej wypowiedzi od lat zgoła 10
. i dlatego nie spodziewałem wcale cudzyslowu, czy zamiennika tam, gdzie, technicznie, winien niby być :) passusu z nim nie pojąłem.
cu
errata: nim/bambim.
a Bóg zapłać, DOBRY człowieku, za pokorne pochylenie się nad sobą :)
zdrowia
Maciek
ludzi? pshaw, gupi delfin jestem. jak chcesz zobaczyć jak faktycznie postępuje Człowiek w zmaganiach ze zlem a jak walczą z tym i wspierają Go aniołowie i święci i czemu On za otrzeźwienie bije właśnie najbliższych, anioła stróża na poczatek, to obejrzyj proszę ten krótki materiał o tym. ok. 3 min.
Małe kundlontko jestem, niemniej pokory uczę się, jak to mówią Niemcy – jeden tag.
Ale, choć to, umiem prowadzać pociągi, to do Kolejarza.
fajno :) zacznij być hojny ;)
Jedyna rzecz chyba jakiej człowiek powinien chcieć to właśnie świętość. Ostatecznie każdy człowiek będzie albo święty albo potępiony.
Właśnie obejrzałem piękny, straszny i mądry film Kurosawy Ran z 1985 r. Japońska parafraza szekspirowskiego Króla Leara. Lear pokazany jest jako stary dureń który nic nie rozumie a ma się za mędrca. Uwłaszcza dwóch najgłupszych ze swych trzech synów a najmędrszego, który mu się nie podlizuje i wprost mówi ojcu, że jest stary dureń, wypędza. Złe nadania prowadzą do wojen między uwłaszczonymi o pełnię władzy, wplątuje się w to, a jakże, straszna lady Makbeth czyli kobieta-wąż która manipuluje wszystkimi przy pomocy sake i swego krocza, wszyscy mordują siebie nawzajem a kwitnące królestwo upada. Na koniec błazen króla, widząc trupy wokoło woła w rozpaczy w niebo (do Buddy) – I co, zadowolony jesteś? Przyjemnie ci patrzeć , jak my tu się zabijamy i krzyczymy z rozpaczy?
Na to mówi mu jedyny sługa, jaki pozostał: Nie bluźnij. Bóg nie może ochronić człowieka przed nim samym.
Od takich słów ciarki po grzbiecie biegną.
A wszystko we wstrząsająco pięknych pejzażach i wnętrzach średniowiecznej Japonii. I kunszt aktorski na poziomie symfonii Beethovena. Tak grają te twarz i te słowa japońskich aktorów.
Po takim kinie nie chce się nawet myśleć o kloace, w jakiej nurza nas Hollywood i jego pochodne, i o tych ogłupiałych, zepsutych aktorzynach którzy udają artystów.
Kurosawa, jako ikona kina japońskiego zrobił, co najmniej jeszcze dwa dobre filmy, rzekł bym “światowe” Rashomon i 7 samurajów.
Nikt z nas, Polaków tak nie spojrzy, ale spojrzenie zrozumie.
Jestem teraz w Niemczech. Ci ludkowie tutejsi w I RP, co najwyżej mogliby aspirować do bycia chłopami, a ichniejsza inteligencja, to tak na prawdę co sprytniejsze chłopstwo wypromowane na zarządcę intensywnej gospodarki. Dno, szambo i 6 metrów mułu. Zaczynam, po kościach, rozumieć dlaczego POLSKOŚĆ, jest tak okrutnie zwalczana.
ps No i jeszcze ten z 1975 roku, o wodzie i Czelabińsku. Zapomniałem tytułu.
A tak na marginesie. Rząd PiS bardziej reprezentuje interesy zarządców Moskwy, aniżeli USA. To oni kryli “zdarzenie okołosmoleńskie”. Tusku, wbrew powszechnym opiniom, w tej kwestii niewiele złego uczynił. On się tylko przyglądał. Po prostu gapił się. I tyle.
A skąd wiadomo, że zdarzenie “okołosmoleńskie” to TYLKO (albo wogóle) interesy Moskwy?? A skąd wiadomo jaka była w tym rola np Tuska?? A może PiS nie reprezentuje tak naprawdę nic, tylko odgrywa rolę wyznaczoną która w KAŻDEJ CHWILI może się zmienić ;)
Dersu Uzała? Z adaptacji szekspirowskich podobał mi się jeszcze “Tron we krwi”
Zacne kino. Dzięki za przypomnienie. Właśnie oglądam Czarne chmury, potem będzie Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy, a potem to, co zaproponowałeś. Ostatnio widziałem dwa dobre filmy hiszpańskie, w tym jedną trylogię o przygodach pani detektyw Salazar. Nie mam wykwintnego gustu filmowego a i zasadniczo sztuka w ogóle mnie nudzi :) Kiedyś miałem 3tomowy atlas anatomii zwierząt domowych, popeski – och, jak mnie to kręciło! :)
no ale trzeba było iść. do pracy bo w domu bieda była, więc studia poszły w kat i tak już zostało.
Serdecznie pozdrawiam
Fajna dyskusja , demaskatorska , za sie wyraze.
To teraz Twoja kolej, aby zrzucić maskę. Śmiało, sami swoi tutaj.
Sursum corda!
Rashomon jest fantastyczny. Sprawa zabójstwa samuraja w lesie, opowiadana w różny sposób przez 4 różnych świadków. A każda z tych wersji jest zniekształcana przez opowiadającego wedle wzoru własnej osobowości i swych pragnień. Karkołomne zadanie filozoficzne, a opowiedziane przy pomocy prostych, potężnych środków, jak tylko najwięksi artyści potrafią. Domniemanego zabójcę gra genialny aktor Kurosawy, Toshirō Mifune, jeden z największych jakich wydała kinematografia światowa. I ten film był kręcony w 1950 roku w Japonii, po przegranej wojnie i masakrze Hiroszimy i Nagasaki. A u nas, w nadal mordowanym i krwawiącym kraju powstawały takie bzdety jak “Piątka z ulicy Barskiej”czy “Celuloza”. To wtedy ukręcono łeb wielkiej sztuce polskiej a wetknięto różne Wajdy, Fordy, Polańskich, Auderskie. Dobrze, jeśli choć taki poziom.
“Siedmiu samurajów” nie widziałem. Chowam sobie na deser na ten dłuuugi weekend.
Polska sztuka była osłabiana już chyba za sanacji…Najgorsze, że ukręcono łeb sztuce i trwa to do dzisiaj. Np na fali walki z nieprawidłowościami (w zamierzeniu mającego uderzyć w KK) wyszło co dzieję się na uczelniach z tymi co kształcą się na aktorów. Np sprawa Anny Paligi (ciekawe czy teraz przejdzie jakikolwiek kasting, hehehe). Niektórzy z młodych aktorów wykazując się naiwnością ponad przeciętną, zaczęli wyciągać na światło dzienne różne patologie, jakby myśleli, że z tymi walkami ze złem to wszystko naprawdę a nie po to, żeby dokopać KK. Co ciekawe, to wszystko (co było jakoś tam do przewidzenia) bardzo szybko ucichło. Jeśli chodzi o rzeczników praw człowieków, polskie niezreformowane niezależne sądy itp to wiadomo (nie ma chyba już za dużo aż tak naiwnych żeby wierzyć, że ich istnienie deklaratywne i faktyczne to to samo). Ale nawet ci którzy są odbiorcami sztuki (jaka ona by nie była) jakoś nie drążą tematu, a przecież ci co sztukę tworzą nie tylko jakiś tam przekaz będą kierować do następnych pokoleń, ale też MUSIMY im zanosić do Urzędu Skarbowego ;)
Dzięki za opis, chętnie obejrzę. z dzieciństwa pamiętam Dekalog, Kieślowskiego. potem faktycznie pustynia…
a tutaj zaś horror bieżący
Lubię Rodziewiczównę. I gorąco polecam. Pojęcia nie mam czemu kanonu do lektur szkolnych weszło lato leśnych ludzi, a nie np. chahary. czerwonych tajemnica. z kolei na historii czy wosiu brak, też teraz, Konecznego, Odyniec, Dmowskiego… horror!
Nie rozumiem po co ludzie oglądają filmy.Toż to potwornie nudne. Fascynacja cudzą wyobraźnią może wynikać chyba tylko z braku sensu i celu we własnym życiu. A może z braku towarzystwa,zajęć czy dobrej książki ?A może z braku modlitwy?Dalibóg, nie wiem!
wybierz coś z tego
https://deon.pl/po-godzinach/film/oto-11-filmow-mogacych-wzbogacic-twoja-wiare,366364
czemu piszą poezję, malują obrazy, rzeźbią? to dopiero jest marnotrawstwo czasu! :)
Fascynacja cudzą wyobraźnią może wynikać chyba tylko z braku sensu i celu we własnym życiu.
Czy ta pani była kiedyś w muzeum? Tam nic, tylko “fascynacja cudzą wyobraźnią”, wszyscy ci głupi ludzie zachwycają się obrazami Renoira czy Malczewskiego. A nie lepiej popatrzeć sobie z pociągu na polskie łąki i lasy, niż takie pacykowanie pędzlem po płótnie? Pana Tadeusza też pewnie nie czytała? Tam nic, tylko popisy indywidualnej wyobraźni, zwłaszcza takie “Litwo, ojczyzno moja” – po prostu ohyda. Nie można po prostu powiedzieć “tęsknię za Litwą”, a nie wypisywać dyrdymały na dwie strony, których do tego dzieci muszą się uczyć w szkołach. Wykolejony Mickiewicz pisał to wskutek braku sensu i celu we własnym życiu.
Nie do wiary, jak niektórzy potrafią sami siebie zaorać w niedorzeczności – i pewnie są nadal przekonani o swej racji. Poziom pana Jourdain, który nie wiedział że mówi prozą.
hej,
jak zwykle okrutnie miło jest Cię czytać. trochę się gubię, co ironią, a co serio, jeszcze…
Jaspis trafiła w dychę, jeśli idzie o mnie. a ja cóż… lekko się wykręciłem. stchórzyłem. przepraszam. nie bardzo umiem odczytywać niuanse typu ironią, czy kpina, dopóki mi kto nie da po ryju. no chyba, że parę godzin pomyśle jednak i, bywa, dojdę do istoty przekazu.
serdeczne Bóg zapłać, że tu Państwo jesteście
Pozdrawiam
Maciek
Pani Jaspis miałaby rację w jednym przypadku, gdy określiłaby bardzo konkretnie ludzi oraz rodzaj oglądanych filmów. Są takie filmy, które odstają od dobrze pojętej normy filmu jako dzieła sztuki, które są oglądane kompulsywnie jako rozrywka i używka dla uwiędłej duszy i ciała – uwiezionych w matriksie,i mało aktywnych w realnej rzeczywistości – filmy bez prawdy, dobra i piękna, dobra, prawdy i piękna, które istniały, istnieją i będą istnieć aż do samego końca pomimo zalewającej nasz świat diabelskiej lawy. Współczesne kino często jest urządzeniem wykorzystywanym do erupcji tej obrzydliwości, dlatego każdy dobry film stary lub nowy jest wart polecenia.
Ta pani w swej wypowiedzi zanegowała w ogóle sens oglądania dzieł filmowych jako takich, co więcej wyraziła pogląd, iż “fascynacja cudzą wyobraźnią może wynikać chyba tylko z braku sensu i celu we własnym życiu”. W ten sposób wyraziła wstręt do wszelkiej postaci twórczości artystycznej, gdyż polega ona właśnie na prezentacji płodów własnej wyobraźni.
Takie ignoranckie opinie wykluczają dyskusję na jakimkolwiek rzeczowym poziomie. Przykre, że znalazły one miejsce na Legionie.
wszystko się właśnie zgadza i o tym tylko napisała. rozróżnienie miała na tacy bośmy tu takie i siakie filmy wprost przywołali. personalnie zaś, skoro wcześniej stwierdziłem że sztuka mnie nudzi, a ona to przywołała wprost, nie sposób bym odebrał jej wypowiedź inaczej jako ironiczna prowokacje, więc odpowiedziałem też w dwóch członach. czy pojmie, nie wiem :)
w każdym razie na pewno można się było, i nadal, odwinąć tym, że czytanie po nocach cudzych wypotek na peryferyjnych blogach, a już w szczególności reagowanie na nie, do jakichś tam obcych chłopów, może wynikać chyba tylko z braku sensu i celu we własnym życiu. A może z braku towarzystwa,zajęć czy dobrej książki ?A może z braku modlitwy?
pozdrawiam :)
można się było, i nadal, odwinąć tym, że czytanie po nocach cudzych wypotek na peryferyjnych blogach, a już w szczególności reagowanie na nie, do jakichś tam obcych chłopów, może wynikać chyba tylko z braku sensu i celu we własnym życiu
Doskonałe! Szkoda że jej się wtedy tym nie odwinąłęś. Ja u niej nie znalazłem ani cienia autoironii. Może taka osoba powinna uprzedzać: uwaga, teraz żartuję. Raczej było zaperzenie, typowe w kontekście jej wcześniejszych nauczań.
taaak… cóż tu rzec wieczorową porą?;) przypomniałem sobie taką poetykę…
https://literat.ug.edu.pl/cnwybor/003.htm
Szanowna Pani,
jestem historykiem, pracuję nad biografią Romana Zimanda. Zainteresował mnie Pani wpis. Czy mógłbym się z Panią skontaktować, żeby o nim porozmawiać?
z wyrazami szacunku,
Jan Olaszek