Myślę, że katolicy którym zależy na prawdzie i na odkryciu spisku, który działa coraz śmielej w KK powinni poznać rzeczy zakryte, które z mistrzowską precyzją obnaża Pan Krzysztof Zagozda.
Pod tekstem link do witryny w której można znaleźć rzeczy, które układane w puzzle dają coraz śmielszy obraz rozwałki posoborowej, która trawi nasz umiłowany Kościół Katolicki…
Słowo od Autora…
“Od prawie czterdziestu lat inwentaryzuję aktywność tajnych związków działających w polskiej przestrzeni publicznej, zarówno politycznej, jak i eklezjalnej. Ostatnią dekadę poświęciłem przede wszystkim odszukaniu odpowiedzi na następujące pytanie: jak to możliwe, że zmiany, które wprowadzono w Kościele w Polsce po Soborze Watykańskim II, nie spotkały się nie tylko z żadnym stanowczym sprzeciwem, ale nawet z jakąkolwiek kontestacją ze strony osób posiadających odpowiedni do tego autorytet i kompetencje. Posoborową rewolucję zaakceptowała cała kościelna hierarchia, funkcyjni duchowni szkół wszystkich rodzajów i poziomów, zwierzchnicy zakonów i zgromadzeń zakonnych żeńskich i męskich, członkowie kapituł katedralnych i rad kapłańskich, administracja kurialna, teologowie duchowni i świeccy. Ku swojemu zdziwieniu zauważyłem, że to temat tabu, że prawie nikt oprócz mnie nie stawia takich pytań. Mało tego, publicznie formułowane przeze mnie wątpliwości natrafiały na mur milczenia, a w krańcowych sytuacjach stawały się obiektem szyderstw. Wcale nie mam tu na myśli reakcji wyłącznie środowisk modernistycznych, ale również tych grup, które usilnie akcentują swoje zakorzenienie w katolickiej Świętej Tradycji. Cóż, sytuacja ta pozytywnie weryfikuje niestarzejącą się metodę kontrolowania przeciwników: jeśli nie możesz zatrzymać ich pochodu, to stań na jego czele. Wiedziony tym doświadczeniem trzymam się za dala od większości tzw. inicjatyw oddolnych.
Przed trzema laty natrafiłem na informację o powołanym do życia w 1914 roku Stowarzyszeniu Kapłanów Świeckich Miłości Apostolskiej, zwanych potocznie charystami. Odtąd wszystkie niepokojące mnie wątki dotyczące najnowszej historii Kościoła w Polsce – a do tej pory pozostające z sobą w pewnym nieładzie poznawczym – utworzyły ciąg logicznych powiązań personalno-organizacyjnych, czytelnie ilustrujących przebieg procesów “reformatorskich” przygotowujących kościelną substancję na nadejście teologicznej i liturgicznej “odnowy”.
Analiza zgromadzonej wiedzy umożliwia mi wnioskowanie, że odpowiedzialność za sprawne wdrożenie reform soborowych, a w ich konsekwencji za moralny i instytucjonalny rozkład Kościoła w Polsce, ponoszą duchowni i świeccy zorganizowani w ramach koterii charystycznej (od 1 września 1939 r. niejawnej), działający – według nomenklatury prawnej – wspólnie i w porozumieniu. Ich zaszłą i aktualną aktywność monitoruje niniejszy serwis. Jednocześnie staram się unikać oceny intencjonalności poczynań poszczególnych osób uwikłanych w antykatolicki spisek. Motywacje ich aktywności z pewnością bywały różne: od zamiaru celowego czynienia szkody Kościołowi, przez nieświadome wyrządzenie mu krzywdy w stanie ideowego zbałamucenia, aż do cynicznej gry podjętej w imię osiągnięcia wymiernych partykularnych korzyści.
Serwis ten ma charakter publicystyczny, stąd nie wypełnia standardów pracy naukowej. Choć nie jestem zawodowym historykiem, lecz filologiem, to doskonale zdaję sobie sprawę z potrzeby nadania prezentowanej tu wiedzy parametrów badawczych. Jeśli tylko okoliczności mi na to pozwolą, będę czynił to sukcesywnie w formule serii książkowej.
Przewiduję, że wśród czytelników tego serwisu znajdą się osoby lepiej obeznane, potrafiące uzupełnić zaprezentowane tu przeze mnie wydarzenia o nowe fakty. Za wielce prawdopodobną, a może i nawet pewną, uznaję obecność tutaj byłych bądź wciąż czynnych uczestników rzeczonego sprzysiężenia. Apeluję do nich: sami bądź za moim pośrednictwem ujawnijcie całą prawdę o tym, czego byliście uczestnikami lub świadkami. Być może to Wasza ostatnia szansa, by zadośćuczynić Bogu i ludziom. Gwarantuję Wam całkowitą anonimowość.”
Krzysztof Zagozda
Więcej pod linkiem:
Od razu podaję “coś na ząb”. Wstęp Krzysztofa Zagozdy oraz film z debatą
“Chyba wszyscy tęsknimy za debatami toczonymi drzewiej przez świątobliwych mężów z religijnymi odszczepieńcami. Oczyma wyobraźni widzimy, jak to pod naporem argumentów heretycy i schizmatycy wszelkiej maści szybko padają na ziemię. Początkowo tarzają się po niej w spazmach, by po chwili przyklęknąć i dopełnić aktu jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Pisząc te słowa wcale nie kwestionuję prawdziwości licznych hagiograficznych opowieści tego typu. Twierdzę tylko, że wielu z nas uważa taką szermierkę na słowa za prostą i przyjemną robotę do wykonania. Nic z tego. Umysły zaczadzone błędem z reguły uparcie przy nim trwają i potrafią dokonywać nadzwyczajnych erystycznych sztuczek, by zbić z tropu nawet najszlachetniejszego upominacza. To dopiero Boża łaska zrzuca im bielmo z oczu, nakazując odstąpić od zgubnych doktryn i praktyk”.
Rozmowa ks. Szymona Bańki z ks. Krzysztofem Broszkowskim w formie panelu dyskusyjnego na Konferencji Naukowej “Lex Orandi, Lex Credendi, Lex Vivendi” KN Prawa Kanonicznego TBSP UJ
Od czego zacząć, jak się ma mało czasu, by móc cokolwiek ważnego zweryfikować?
W sensie – czy mógłbym prosić o radę? :)
Zacznij od Jakuba Franka rezydującego ongiś na Jasnej Górze…potem charyści, tajemnicza organizacja do której należał też prymas Wyszyński…potem przejrzyj wątek podwarszawskich Lasek …miejsce enigma…wynurzy Ci się ponury obraz posoborowych destrojerów Kościoła…
Pan K. Zagozda nie jest wiarygodny poniewaz usunal mnie ze swojego FB nie dopuszczajac do publicznej debaty. Duzo narzenia na J. K. Mikke & Konfederacje a od wielu lat nie raczyl stworzyc zadnej struktury, taka sobie kontestacja.
Fakt usunięcia Pana (zakładam, że to prawda) nie musi świadczyć o braku jego wiarygodności we wszystkich tematach. Ma Pan tutaj okazję zaprezentować swój pogląd.
Jest to dalece nieprawdopodobne, żeby postacie takiego formatu i ducha jak błogosławiony Kardynał Wyszyński i Święty Jan Paweł należeli do jakiegoś ZŁEGO tajnego spisku.
Czy obejrzałeś film Tajemnica Tajemnic? Jest na CDA.
Owoce papolatrii są ogólnie widoczne w kościele katolickim w Polsce.. Czegóż chcieć więcej?
Co do prymasa Wyszyńskiego był jednym z kandydatów, na którego komuniści się zgodzili, innych odrzucili.
Onośnie wiarygodności ogólnie, czy można być w jednym temacie wiarygodnym a w innym nie?…skoro prawda jest jedna?
Stawiasz niemal natychmiastową odpowiedź nie zgłębiając tematu :)) …czy wiesz, że naturalnym kandydatem na prymasa był biskup Stanisław Kostka Łukomski, który zginął w wypadku…okoliczności wypadku dają poszlakę, że był to zamach, aby wykluczyć biskupa narodowca, a obsadzić Wyszyńskiego…
O Wyszyńskim wiemy, że dawał świadectwo wiary swoją postawą, m.in. pobytem w więzieniu, nieustępliwością wobec komuny, uporem w forsowaniu poświęcenia Narodu Królowej Polski – wbrew woli połowy biskupów. To już nie są poszlaki tylko fakty.
Widziałeś film? Jest m.in. na CDA. Żadna polska telewizja nie chce go zakupić. Ja po obejrzeniu na CDA kupiłem w Rajmedia.
Space, pobyt w więzieniu nie odzwierciedla duchowości.
Jak znajdziesz czas i trochę poczytasz to przekonasz się ,że nie wszystko złoto co się świeci. Wałęsa też był w więzieniu.
K. Wojtyła , S. Wyszyński i ks. Franciszek Blachnicki to –“trójca”, która ukształtowała posoborowy polski model religijności.
Moralizm w katechezie i w modernistycznej pobożności eucharystycznej ma swoje dalsze źródło w jansenizmie a bliższe w tendencjach antropocentrycznych tzw. epoki oświecenia.
Tak to “laikat” został zgodnie z założeniami modernistów (por. Pascendi) motorem postępu w Kościele.
https://gloria.tv/post/cdREJ2Cvd2ae6LhFw9rS3xgdH
Wałęsa był krótko internowany w domu. A Wyszyński był kilka lat więziony w surowych warunkach (np jakiś czas spał na kamiennej podłodze, o ile pamiętam) co przypłacił zdrowiem. Gdyby był mięczakiem, nie poszedłby do więzienia, tylko poszedłby na ugody z komuchami. Dał świadectwo mocy ducha, a to jest świadectwo, które pochodzi od Boga. Gdyby nie był od Boga, nie osiągnąłby tyle dobrego. Proszę obejrzeć film “Tajemnica Tajemnic.”
z tym “surowym więzieniem” to bym nie przesadzał :))
Przede wszystkim pozwolili na wpełzniecie protestantyzmu do KK. Ruch Światło-Życie od początku pracował na materiałach podrzuconych przez protestanckich “misjonarzy” i zaklepnięte przez K Wojtyłę…
Najlepsze jest to, że rejonowi w Ruchu na takie dictum wywalili gały na wierzch, wpierw sobie śmieszkowali, a potem już brnęli :))
https://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1728
Powinniśmy oceniać po owocach, a te są przerażające lub jak kto woli trujące- zatruwające ludzkie umysły i dusze. Jest to suma naszych codziennych zaniedbań, bierności.
1. Aktualna sytuacja
2. Jaczejka zboczeńców i agentów (komuniści i masoni) w Watykanie przed II Soborem
3. Okres kontynuacji: posoborowa trucizna modernizmu
1)Nikt mający bieżącą orientację dotyczącą tego co robi Franciszek et consortes nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że za decyzjami które podejmuje czai się prof. Diabelski i szkoda na ten temat dyskutować. Tragiczny pontyfikat
Punkt 2 i 3 j/w. bez konkretów tym razem
Odniosę się do poglądów K.Zagozdy i Trybeusa. Wydaje mnie się, że jest duża zbieżność z moimi obserwacjami, lecz nie zgadzam się z sugestią (takie odnoszę wrażenie) jakoby Wyszyńskiego i Wojtyłę, późniejszego papieża należy wrzucić do jednego z napisem szkodnicy. Wydaje mi się, że rozumiem naturę Błędów Jana Pawła II. Do błędów tych zaliczyłbym: rozwodnienie Katechizmu w odniesieniu do kary sprawiedliwej, jaką jest kara śmierci, okazywanie miłości i szacunku innowiercom w formie na przykład ucałowania księgi, która nie powstała z natchnienia Ducha Świętego. Mógł to zrobić na wiele innych sposobów, a zrobił coś co nie przystoi następcy Św. Piotra. Odnośnie prymasa Wyszyńskiego. Cytowałem już jego znana wypowiedź, kluczową również dla nas jako społeczeństwa i Kościoła: Kościół może poświęcić wolność dla ratowania wiary, ale nie poświęci nigdy wiary dla ratowania wolności
Pomimo błędów bilans był zdecydowanie pozytywny, w przeciwieństwie do niektórych współczesnych hierarchów. W kwestii Charystów konkrety poproszę. KONKRETY, A NIE DOMNIEMANIA.
Tytułem wstępu dla ogółu, zaledwie wstępu może być to: link
Chciałem zapoznać się z częścią drugą, ale nie znalazłem na szybko. chodzi o kontynuację: “Przerywam zmowę milczenia, czyli o czym nie powiedział Stanisław Krajski (cz. 1.)”
wiesz, że łyżka dziegciu zepsuje beczkę miodu…w Polsce to było jeszcze ciekawiej, na osiem lat przed SVII przemeblowywano kościoły, dodawano masońskie ołtarze (posoborowe)…osiem lat przed soborem(!!!)…i nie czytałem tego w mediach antykatolicjkich, ale w “Niedzieli”…
a jednak szkodnicy…
Bilans był pozytywny ? Hmmm… może i był taki ale Polska i Kościół to nie banki gdzie liczą się przede wszystkim zyski.
Porównywanie do niektórych współczesnych hierarchów też nie ma sensu.
Polska dzisiaj jest jak ta beczka miodu z dziegciem, która się do niczego nie nadaje.
Taki los nam zgotowali, bośmy głupi, bośmy słabi, bośmy tchórze, bo za mało cnót w naszej ojczyźnie.
To co nas teraz spotyka, ten zamordyzm ideologiczny, to ogłupienie narodowe, które niszczy ludzi…to właśnie efekt wszelkich kompromisów, sprzeczności SVII które popierali i wdrażali w/w pasterze.
Niestety.
Co nam pozostaje ? Pokuta, post i modlitwa…a nie ugodowe zakładenie “maseczek” pod kolor ornatu.
Dziś mogę jednoznacznie stwierdzić, że część Kościoła, która wróciła do Tradycji zdała egzamin pandemiczny… Msze w tzw apogeum srovida odbywały się “na żywo”, może czasem trzeba było wyjść na zewnątrz, ale to tylko i wyłącznie przez donosicieli, którzy zamaskowani udawali się na Mszę posoborową po nas i widzieli, że mamy te bandaże na gębach w głębokim poważaniu.
Tylko ta tradycyjna część Kościoła zdała egzamin celująco…zaangażowanie kapłanów było gorliwe i zdecydowane…gdyby nie oni popłynęlibyśmy z prądem jak zdechłe ryby posoborowe…za każdego Kapłana (Marcina Kostkę, ale też Włodzimierza Małotę i wielu innych, którzy odprawiali u nas Msze Wszechczasów), którzy nie dali się omamić, a którzy i mnie i moim bliskim pomogli w tym durnym czasie wielkie Deo Gratias!
Czyli już w roku 1955! – czy mógłbyś, Trybeusie, podać link do tego artykułu “Niedzieli”?
ks. Aleksander Fedorowicz, zaczął w 1954 roku odprawiać Mszę tyłem do ołtarza…choć mówi się że (przodem do ludu) :)), parafia w Izabelina była właśnie z takim ołtarzem/stołem na wzór masoński, potem było wprowadzenie języka ojczystego do liturgii, potem za tym poszli Benedyktyni w Tyńcu…ks Ferdorowicz cieszył się wielkim zaufaniem prymasa Wyszyńskiego…oczywiście wszystko powiązane ze słynnymi Laskami…jak znajdę to podlinkuję…
https://images91.fotosik.pl/52/25ce4a876d1e51f8med.jpg
@Trybeus
@Jaspis
Oceniamy po owocach i dlatego jest nam łatwiej robić to postfactum. Jest opinia, która jest w pewnym zakresie przeciwna Waszej opinii, a mianowicie, że Wyszyński opóźniał(?) zmiany SWII.
__________________________________
„…aby język łaciński był jak najbardziej uszanowany i zachowany”
Rzeczywistość PRL wpływała zarówno na stanowisko zajmowane przez Prymasa i polskich biskupów na soborze, jak i na to, w jaki sposób postanowienia soborowe były wprowadzane w życie. Z tego powodu kard. Wyszyński na soborze opowiedział się za pozostawieniem Mszy św. po łacinie, mimo że w 1959 r., w odpowiedzi na ankietę rozesłaną do wszystkich biskupów świata, postulował wprowadzenie języka ojczystego do części tekstów mszalnych. Z kolei w grudniu 1962 r., po powrocie z pierwszej sesji, mówił w katedrze warszawskiej:
Podkreślał też, że biskupi polscy:
Odpowiedzi na ankietę Prymas udzielał w czasie, gdy w Polsce, po krótkotrwałej odwilży 1956 r., władze państwowe dopiero rozpoczynały na nowo walkę z Kościołem. Natomiast w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych, gdy w Rzymie odbywał się sobór, w PRL wyraźnie trwała już konfrontacja między państwem a Kościołem. W tej sytuacji Prymas zapewne nieraz stawiał sobie pytanie, w jaki sposób sobór powinien się odnieść do sytuacji katolików w krajach bloku wschodniego, aby powiedzieć prawdę o prześladowaniach, jednocześnie zaś pomóc wiernym, a nie zaszkodzić. Musiał też odpowiedzieć na pytanie, w jakim kształcie Kościół w Polsce najlepiej poradzi sobie w konfrontacji z ateistycznym systemem materialistycznym. Już wcześniej, inicjując Wielką Nowennę, postawił na katolicyzm ludowy, a takiej pobożności najbardziej odpowiadał Kościół w dotychczasowym kształcie, z dotychczasowymi formami i językiem liturgii. Prymas obawiał się, że zmiany w liturgii Mszy św. spowodują perturbacje, które widział na Zachodzie, a które w Polsce zachwieją tak potrzebną jednością Kościoła.
Ponadto:Sobór – zdaniem Prymasa Polski – powinien stwierdzić, że:
/Link/
Dziś ważnym jest jak mamy reagować na to, co jest
____________________________________
A o Charystach niczego się nie doczekałem…
…a jednak komisja soborowa, przekształciła się w komisję realizacji uchwał soboru…mit o tym, że prymas Wyszyński był jakimś niezłomnym obrońcą Tradycji niestety upada…
cytuję za Krzysztofem Zagozdą
Z inicjatywy prymasa Wyszyńskiego w kwietniu 1959 r. utworzono Komisję Soborową Episkopatu Polski. Tworzyli ją: abp Antoni Baraniak (przewodniczący), abp Bolesław Kominek, bp Józef Drzazga, bp Jan Jaroszewicz, bp Lech Kaczmarek, bp Piotr Kałwa, bp Michał Klepacz, bp Kazimierz Józef Kowalski, bp Ignacy Świrski, bp Karol Wojtyła, bp Andrzej Wronka, ks. Wincenty Granat oraz o. Bernard Przybylski OP. W tym składzie komisja działała aż do końca 1969 r. W 1970 r. została przekształcona w Komisję do spraw Realizacji Uchwał Soboru Watykańskiego II.
A w środowiskach Tradycji katolickiej pokutuje jeszcze przeświadczenie, że x. Wyszyński opóźniał, jak mógł, przedsoborową, soborową i posoborową rewoltę.
Poczytałem sobie trochę o księdzu Aleksandrze Fedorowiczu – bardzo mi zaimponował; nie znałem go wcześniej. W Izabelinie pamięć o nim jest autentycznie żywa mimo, że odszedł pół wieku temu.
Ks. Aleksander został zainstalowany jako proboszcz nowo utworzonej parafii w Izabelinie 15 lipca 1951, w dniu wspomnienia świętego Henryka Cesarza. W ciągu roku wybudował kościół i już 13 lipca 1952 – dzień Róży Mistycznej – odprawił w nim pierwszą mszę świętą. Zmarł 15 lipca 1965 i czytania dnia dają doskonałe świadectwo o jego postawie, tak lekcja z Księgi Syracydesa [31:8-11] jak i Ewangelia wg. Św. Łukasza [12:35-40]. A to zdanie z Ewangelii uzasadnia i zamyka kwestię zmiany miejsca kapłana przy ołtarzu:
Historia zbawienia posunęła się już tak daleko, że Najwyższy Kapłan Jezus Chrystus każe swoim ofiarnikom patrzeć w stronę wejścia do świątyni, bo Pan może zakołatać i stanąć we drzwiach w każdej chwili. Pan Jezus czuwa nad swoim Kościołem nawet w takich detalach liturgii, choćby się tradycjonalistom wydawało, że są to tylko aberracje tego, czy innego księdza.
Ksiądz Aleksander Fedorowicz wybudował kościół p.w. Św. Franciszka z Asyżu na skraju Puszczy Kampinoskiej pod Warszawą. Ks. Prymas, będąc uwięziony (na puszczy w Bieszczadach), przesłał mu w 1956 “gryps” z pozwoleniem na wprowadzenie języka ojczystego do liturgii. W Truskawiu, należącym do tej izabelińskiej parafii, osiedlili się przed laty Mali Bracia Jezusa – znak, że trzeba wyglądać kogoś Małego, kto wyłoni się z puszczy [Pnp 8, 5].
Kardynał Wyszyński był chyba ostatnim duchownym (jakiego znałem), który zwracał się do ludu per “Dzieci moje” – był ojcem. Dzisiaj księża używają formy “bracia, siostry” i to też jest znak czasu wskazujący na zmianę relacji między dziećmi Kościoła. [Tradycyjni kapłani z bractwa SSPX adresują kazania do “drogich wiernych”, cokolwiek bezosobowo.]
Ks. Karol Wojtyła odprawił swoją pierwszą mszę świętą frontem do ludu w dniu 17 września 1953 (dowiedziałem się o tym od Ciebie, Trybeusie). Sprawował tę liturgię na puszczańskiej hali w dzień stygmatyzacji św. Franciszka z Asyżu. Czy widzisz już, że ten sam Duch Boży inspirował tych dwóch kapłanów poprzez miejsce (puszcza), osobę (Biedaczyna z Asyżu, nie-kapłan lecz brat) i postawę gotowości (twarzą do ludu) na przyjęcie Tego, Który ma przyjść. Ktoś, kto spodziewa się przyjścia złodzieja [Ap 3, 3], obserwuje drzwi (albo tłum, jeśli to kieszonkowiec). A jeśli tego mało, to zwróć uwagę, że ks. Wojtyła sprawował tę historyczną liturgię w górach, co dla Obywatela z Trybsza powinno być szczególnie miłe [Iz 52, 7]:
3 listopada, św. Malachiasza Arcybiskupa Armagh, Prymasa Irlandii (Zielonej Wyspy, znaczy puszczańskiej)
P.S.
Stół masoński? To znaczy jaki?
Wystarczy Bulla Piusa V…raz było postanowione i tutaj nie może być mowy o dowolności odprawiania, zmiany liturgii, zmiany języka…dla mnie klarowne i przejrzyste…ktoś by chciał przekreślić kilkanaście wieków Tradycji jednym soborem, który nota bene był duszpasterski, a nie dogmantyczny…
Św. Pius V w Konstytucji Apostolskiej Quo primumi wstępie do Mszału Rzymskiego ‘1570:
Zastrzeżenie to jest skierowane do użytkowników mszału, czyli kapłanów, i nie dotyczy urzędującego papieża. Sam Pius V, po zwycięstwie katolików pod Lepanto w 1571, wprowadził do “swego” mszału święto Matki Boskiej Zwycięskiej, a jego bezpośredni następca, Grzegorz XIII, bez krępacji zmienił tytuł tego święta na Najświętszego Różańca Błogosławionej Dziewicy Marii. Reszta to już historia: Klemens VIII przywrócił do mszału rzymskiego niektóre święta skasowane przez Piusa V: Ofiarowania Najświętszej Marii Panny, Świętej Anny, Świętego Antoniego Padewskiego. A cóż powiedzieć o zmianach wprowadzonych przez św. Piusa X, Piusa XI czy wreszcie generalnej rewizji dokonanej przez Piusa XII w 1955.
Jak widać z powyższego, papieże rzymscy mogą dodawać i kasować wpisy, a także generalnie zmienić Mszał Rzymski. I dotyczy to także Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła II.
4 listopada, św. Karola Boromeusza, Apostoła Soboru Trydenckiego
P.S.
Krzysztof Zagozda sprawia wrażenie człowieka starającego się odzyskać dawno rozlane mleko, które wsiąkłszy w glebę stało się wyborną pożywką dla nowych roślin i zostało już dokładnie zasymilizowane.
ja tylko dodam od siebie, że porównywanie kilkunastu wieków tradycji Kościoła do rozlanego mleka jest potwornym nadużyciem (eufemizm), a dewastacja Kościoła przez asymilację (rozumiem masz na myśli ekumenizm) jakby się nie nazywała jest nie do obrony…
Tu masz odpowiedź Pana Zagozdy…
“Mlekiem” nazwałem porządek mszy łacińskiej w szczególności wg Mszału Rzymskiego św. Piusa V. Tym łacińskim mlekiem Kościół święty Matka nasza karmił narody przez wieki, aż dojrzały do tego, by móc wielbić Boga we własnych językach. Papież Paweł VI pozwolił na używanie rodzimych języków w liturgii sprawowanej według nowego porządku. “Nowe rośliny” w mojej alegorii to msze święte sprawowane w językach krajowych, a wyrosłe przecież na “mleku” tradycyjnej mszy łacińskiej. O ekumenizmie nie myślałem. Rzymscy ojcowie Vaticanum II na ogół nie znali innej mszy niż trydencka po łacinie, a jednak w sposób zupełnie naturalny przeszli w swoich lokalnych kościołach na języki narodowe i nowy ryt.
4 listopada, Könnyezo Szuzanya (Dziewica Płacząca), Máriapócs, u grekokatolików na Węgrzech i rzymskich katolików w Wiedniu
P.S.
Nie wiedziałem, Trybeusie, że jesteś umyślnym Krzysztofa Zagozdy.
A co do mleka pod nosem to trafione, bo ‘Łaciate’ to podstawa mojej kuchni, więc i na wąsach (i brodzie) coś tam zawsze zostanie. (Święty Bernard, to dopiero osesek.)
Akurat to uważam za bardzo ważny wątek pokazujący jak daleko odeszliśmy od tradycji, a oceniając po owocach, skutki są opłakane. Uważam, że powinniśmy rozmawiać z naszymi księżmi, opiekunami duchowymi, nie możemy sobie pozwolić na dalsze niszczenie naszej religii w tym wymiarze.