Zamieściłem ten film na swoim kanale na Fb z taką adnotacją:
Ten film to absolutny MUST! Ci, którym propaganda jeszcze nie wyjadła mózgu, powinni posłuchać tej profesjonalnej do bólu i odważnej kobiety. Wybitnej specjalistki ochrony zdrowia z Uniwersytetu w Genewie. Nie słuchajcie pajaców, słuchajcie mądrych ludzi, którzy widzą rzeczywistość przenikliwie, jasno, bez złudzeń.
https://www.cda.pl/video/78169258b
I dodałem: Ciekawe, jak, długo ten film tu postoi.
Również odwiedzających Legion zapraszam, aby koniecznie wykroili sobie 40 minut z życia dla tej pani. Proszę usiąść wygodnie, jak mówi ks. Natanek, zaparzyć sobie kawę i wyłączyć telefon. Czeka was ważne spotkanie.
Dobre to!
Wiecie jak ściągać z CDA? Tu są instrukcje: https://pobieracz.net/
Miałem oglądać kolejny raz Idiokracje ,ale … szkoda, że nie ma lektora, lubię słuchając przeglądać internet.
Pięć starych filmów fantastycznych, które oglądane w dzisiejszych czasach, wyglądają na reportaże dokumentalne.
http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/8-filmy/20-fantastyczne-filmy-ktore-staly-sie-rzeczywistoscia
Wracam do Idiokracji, ten wywiad juz oglądałem
Nie pamiętam czy było, a też warto (m.in. jak BLM się wpisuje w scenariusz):
https://www.bitchute.com/video/50kEYqeY68wN/
Ciekawy wywiad wart rozesłania
A dla nierządu koniec głaskania
Przez ogłupionych i zaślepionych
Na śmierć przez strzykawki wystawionych
Pozdrawiam
Szczęść Boże
Tak, to jest kolejna świetna odważna kobieta, pani Catherine Fitts. Znakomity wywiad, też go powyrzucano gdzie się tylko dało, a oglądałem to chyba jeszcze na You Tube.
Nie znałem, bardzo pożyteczna sprawa bez zabawy z wtyczkami.
Podziękowania.
No co z tego? Ma to jakiś wpływ na np wypłaty w WHO albo na to, że od razu przestaną kupować i wciskać szczepionki??
Ten film to trochę tak jakby za pierwszej komuny ktoś w ZSRR poinformował z całą powagą, że tam łamana jest konstytucja ;). Jedyna różnica, że wtedy był w miarę nie zdechrystianizowany Zachód a przeto dużo większa była tam przestrzeń wolności…a teraz…;). Trudno chyba znaleźć jakieś miejsce… które miałoby odpowiednią siłę militarną by dysydenci mogli tam…;)
Niech Pan nie szuka dziury w całym :-) Ta odważna i mądra kobieta po prostu dzieli się swą wiedzą z pierwszej ręki, z tymi, którzy chcą słuchać. Gdyby się nie podzieliła, to by z kolei mówiono: ocho, wiedziała i nie powiedziała, tchórz albo ją kupiono.
Jest wybitnym naukowcem i zna WHO od podszewki toteż fakty, nawet już znane, tym, którzy szukają prawdy, dzięki jej autorytetowi nabierają wiarygodności i powagi. I można je spokojnie przekazywać dalej, co właśnie czynię w postaci tej publikacji.
Obejrzałem. Warto ze wszech miar. Samo gęste.
Najważniejszym fragmentem jest ten o politykach i sposobach… zapanowania nad nimi. Myślę, że nie trzeba podawać kawy na ławę jakie konsekwencje to pociąga za sobą.
Trochę naiwny jest postulat o ‘zwrocie pieniędzy’, które państwa wpłaciły na różne fundusze.
Przy okazji ktoś, komu trudno zarzucić braki czy nieadekwatność wykształcenia, mówi wprost o kłamstwie, na jakim zbudowana jest współczesna medycyna.
____________________
Pod linkiem z artykułu wyświetlił się tylko czarny ekran z dźwiękiem. Podaję alternatywnie [z tego samego serwisu] również z napisami pl.
LINK
oraz w serwisie Bitchute:
LINK
Dobre? Do czego?
Uwierzyłeś, że ktoś chce podporządkować sobie masy za pomocą “dotykania mózgu patyczkiem przez nos”?
Albo, “strzelając laserem między oczy” pod pretekstem bezdotykowego pomiaru temperatury?
Moi znajomi z NISS też są przekonani, że szczepionki mają składnik, który czyni ludzi bezwolnymi zombie. Tylko akurat osoba, którą znam, po przyjęciu J&J zaczęła dostrzegać korupcję i podporządkowanie polityków korporacjom, więc fakty przeczą tym teoriom spiskowym.
Nie potrzeba żadnych środków farmakologicznych czy technicznych aby nas podporządkować systemowi. Społeczeństwa są tak ogłupiałe, niedokształcone i pozbawione krytycyzmu, że wystarczy tania socjotechnika – bzdury sączone przez media ze wszystkich stron, aby garstka sprytnych mogła kontrolować sytuację.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Jeśli można…
To, że ktoś siedzi i spokojnie mówi, nie oznacza, że się w nim nie gotuje.
To ‘strzelanie laserem między oczy’ to zwykła nieudolność jakiejś pielęgniarki, co jak rozumiem, wkurzyło córkę pacjenta.
Jeżeli chodzi o ‘dotykanie mózgu patyczkiem przez nos’ to nie jest już takie śmieszne. Linkowałem materiały o tym jeszcze w zeszłym roku. LINK
Chodzi raczej o możliwość poważnych uszkodzeń w tym obszarze. To może potwierdzić każdy neurochirurg.
Żadne z powyższych nie zostało powiedziane w kontekście ‘podporządkowania sobie mas’.
Natomiast strach, infantylizacja i socjotechniki – jak najbardziej.
_____________________
Dla zainteresowanych: fragment od 15min.
Wszystkiemu winna jest tolerancja dla socjalizmu. Władza powinna POMAGAĆ uzbrojonym obywatelom w bezpieczeństwie wewnętrznym i zewnętrznym (w znaczeniu militarnym) a nie przeznaczać publiczne podatki na swoje pomysły i swoich ekspertów. Tam gdzie socjalizm am zawsze będą zbrodnie i nieprawidłowości ;)
Termometry optyczne nie mają żadnego lasera, tylko czujnik podczerwieni. Taka ignorancja dyskwalifikuje tę lekarkę jako eksperta od czegokolwiek.
Kontekst mierzenia temperatury i pobierania próbek z jamy nosowej został przez tę panią określony następująco: “zatem ich celem jest depopulacja, a tych, którzy przeżyją chcą doprowadzić by ich mózg przestał być funkcjonalny, by ludzi byli posłuszni” (17’10”).
Nie bronię procedur pobierania wymazów, które – bardzo możliwe, że sprowadzają niepotrzebne ryzyko, ale rzucanie podejrzenia, że zostały one świadomie zaplanowane jako środek depopulacji brzmi groteskowo. W lekceważenie życia ludziego przez oligarchów, polityków i ich “ekspertów” wierzę, ale w ich naiwność i nieudolnośc – nie. Gdyby byli takimi kretynami, to ich rządy by się samoistnie załamały.
Ja bym to ujął inaczej: natura nie znosi próżni. Jeśli nie zorganizujemy się sami i sami nie zadbamy o nasze bezpieczeństwo i potrzeby, to ktoś zacznie nami zarządzać. Nie w naszym, ale – własnym interesie. Wiem, to subtelna różnica: czy przyczyną zakażeń są zarazki, czy brak higieny?
Tylko z powiedzenia “zarazki nie powinny nas atakować, bo to jest be” nic nie wynika, a “należy myć ręce przed jedzeniem” to skuteczna recepta na lepsze życie.
Bierność rodzi zniewolenie. Ludzie złej woli jest zawsze pod dostatkiem – jak bakterii.
Dlatego ONI we własnym interesie dbają poprzez ss (spec służby) abysmy się nigdy SKUTECZNIE nie zorganizowali ;)
Biorę poprawkę na to, że angielski nie jest dla niej językiem pierwszym. Stąd potocznie ‘laser’ zamiast ‘infrared sensor’. A masowe testowanie przez drastyczną ingerencję w nosogardzieli [w niemieckich szpitalach personel testowany jest co 2-3 dni, info z pierwszej ręki] zdrowiu raczej nie służy. Stąd kontekst o depopulacji, ale nie kontroli mas.
Ta pani nie jest lekarzem w rozumieniu leczenia pacjentów. Mówi o tym na początku wywiadu. Jest specjalistą od m.in. zdrowia publicznego. Wykłada na wydziale medycyny, ale niekoniecznie jako lekarz. Jest Privatdozent.
Ogólnie nie deprecjonowałbym wartości tej wypowiedzi. Wiele ważnych informacji podaje, a że w trochę hasłowej formie, to może rodzić wrażenie lekkiego chaosu. Tak nie jest.
Trochę się pan uprzedził. :))
Większość termometrów, pirometrów posiada światło laserowe, które wykorzystuje się tylko do celowania w ściśle określone miejsce pomiaru ( np:łożyska w silniku)
Dziękuję za wyjaśnienie, nie znam się na stopniach i tytułach specjalistów z dziedzin okołomedycznych, szczególnie w krajach niemieckojęzycznych. Usłyszałem doktor, ekspert od zdrowia publicznego, stąd skojarzenie z medycyną.
Tak, uprzedziłem się do niej, można to tak nazwać. Narracja antysystemowa jest tak samo kłamliwa jak systemowa, tyle, że w drugą stronę.
Liczą się dla mnie świadectwa bezpośrednich świadków, ludzi, którzy widzieli dokumenty (lub zauważyli ich brak tam, gdzie powinny być).
Tutaj widzę przede wszystkim sztuczne pompowanie sensacji.
Dobre są szczegóły dotyczące legislacji WHO i tego, że wszelkie procedury są obchodzone. To ważna informacja z ust osoby która twierdzi, że z UN i WHO są “jedną rodziną”.
Techniczną wiedzę tej pani pomijam.
“Nie bronię procedur pobierania wymazów, które – bardzo możliwe, że sprowadzają niepotrzebne ryzyko, ale rzucanie podejrzenia, że zostały one świadomie zaplanowane jako środek depopulacji brzmi groteskowo. ”
Marku, to prawda, że wymaz sam w sobie jest raczej niegroźny, ale pomijasz istotną uwagę tej pani, że w ten sposób dostajesz bank informacji genetycznej o każdej osobie, która poszła na test. Sam miałem przeprowadzony test i teraz kiedy zdałem sobie z tego sprawę, że tak po prostu oddałem całej swoje DNA potencjalnym przestępcom, trochę się przeraziłem.
A wiesz które dokładnie procedury? Gdzie je można znaleść? To mi przeszkadza w tym wywiadzie, że robi wrażenie sensacyjnego, ale daje bardzo mało konkretnej wiedzy.
Owszem, było wiele bezprecedensowych działań, ale są to powszechnie znane sprawy. Np. to, że pominięto w pełni trzecią fazę testów, że UE kupowała szczepionki w imieniu rządów państw członkowskich.
Dla mnie najbardziej sensacyjną sprawą związaną z pandemią sc2 jest ilość badań, które świadczą o bardzo skutecznym – w kontekście C19, prewencyjnym działaniu suplementacji witaminami D oraz C.
Są one (prace naukowe) swobodnie dostępne w sieci. Nie są cenzurowane. Są ignorowane: przez rządy, lekarzy i samych zainteresowanych – zwykłych ludzi.
Za brak narodowego programu takiej suplementacji chciałbym zobaczyć odpowiednich decydentów (np. ministrów zdrowia) przed plutonem egzekucyjnym.
1. Jestem przekonany, że jednak trochę sobie zostawiłeś.
2. Jak można komuś zaszkodzić posiadając próbkę jego DNA? Wrobić w jakąś zbrodnię? To może być scenariusz na kolejny film o Bondzie, ale nie jest to do zastosowania na szeroką skalę przeciwko ludzkości.
3. Aby nie oddawać swojej genetycznej informacji w pełnym zakresie należałoby wykluczyć wszelkie badania analityczne. Osobiście wolę chronić swoje zdrowie i życie, a nie – DNA i zamierzam sobie robić takie badania, kiedy tylko będą one potrzebne.
Czytałem i słyszałem opinię, że zbyt głęboko wsadzony patyk może narobić szkody. Nie jest to naturalny sposób i nigdy tego nie robiono.
Spójrzmy na to w ten sposób: z jakiego to powodu zmusza się ludzi zdrowych do poddawania się temu wymazowi? Ja byłem zmuszony do poddania się temu przed przyjęciem mnie na badania i ostatnio musiałem złapać za rękę i ją przytrzymać -przytrzymać głupka, który mi to robił i jak by chciał się szarpać to bym mu ją wykręcił -bardzo łatwo- za paluszki :-)
Nie ma to żadnego uzasadnienia medycznego w przypadku ludzi zdrowych, nie mających żadnych objawów. Jest to naruszenie czyjeś wolności i szantaż “bez testu nie wykonamy panu badań”. Nie mam zamiaru zgadzać się już na takie testy.
A w jaki sposób przestępcy mogą wykorzystać DNA?
Wiesz co, Marku? Przygotowuję większy tekst w odpowiedzi na ignoranckie bzdury, które dziś tu wypisujesz, jakby cię coś opętało. Teraz najnowsza bzdura: (cyt. ) Jak można komuś zaszkodzić posiadając próbkę jego DNA? Wrobić w jakąś zbrodnię? To może być scenariusz na film o Jamesie Bondzie
Czy nie słyszałeś nigdy o funkcjonujących od lat na Zachodzie i teraz już też pewnie w Polsce tzw. newborns screening programs? O biobankach, w których przechowuje się nasze DNA (np. próbki krwi) do 21 lat od pobr5ania? Słyszałeś takie stare słowo eugenika? I po co wypisujesz banialuki o Jamesie Bondzie, kiedy kryminał eugeniczny mamy w Europie od pokoleń. Ockniesz się, gdy twoje dziecko (oby nie) lub wnuka zdiagnozują jako “nosiciela genu zbrodni” określonego tak na podstawie “patologicznego genotoypu” i zakwalifikują całą rodzinę do eliminacji. Takie programy istniały w przeszłości np. w Szwecji i są rozwijane obecnie.
Naprawdę, Twoja beztroska ignorancja mnie przeraża. Zauważ, że rozsiewasz w ten sposób kąkol wśród wątpiących, którzy tu zaglądają w poszukiwaniu prawdy. Bóg cię o to zapyta.
Widzę, że na Legionie przybyła kowidowcom odsiecz w postaci mało dotąd aktywnego Marka Sas-Kulczyckiego. Bezlitosną krytyką, opartą zapewne o głęboką wiedzę medyczną, smaga on nie tylko nas, zwolenników „teorii spiskowych”, ale już też najwybitniejszych specjalistów w dziedzinie ochrony zdrowia, jak Astrid Stuckelberger z Genewy.
Ściera na miazgę szwajcarską ignorantkę, która – ha, ha! – w swoim wywiadzie ostrzegła nas przed mierzeniem temperatury za pomocą bezdotykowego pistoletu laserowego.
“Nie można termometrem laserowym uszkodzić mózgu” – szydzi ekspert z pani docent o światowej renomie. „Ta wypowiedź ją dyskredytuje”.
Ale niech się wstrzyma ten, kto chciałby jego wypowiedź przetłumaczyć i słać do Genewy, by panią docent zawstydzić i skierować na kursy dokształcające. Otóż, drogi Marku, masz rację, że rozpowszechniony dziś do mierzenia temperatury na czole bezkontaktowy termometr powszechnie nazywany pistoletem (a dual laser infrared gun thermommeter) podczas krótkiej ekspozycji na odległość nie stwarza bezpośredniego zagrożenia. Ale nie o tym mówi pani docent. Podkreśla ona co innego, czego nie dostrzegasz: patologiczne okoliczności towarzyszące temu pomiarowi, które można podzielić na:
a. psychologiczne
b. technologiczne
A. przystawianie człowiekowi pistoletu między oczy – nawet, jeśli jest to „tylko” termometr zamiast do innych okolic ciała, wcale nie zwiększa dokładności pomiaru https://www.nytimes.com/2007/08/07/health/07heat.html . Dokładniejszy jest na nadgarstku, mniej wyeksponowanym na temperatury zewnętrzne. Ale za to przygotowuje się pacjenta do tego, że odtąd częścią procedury medycznej jest przystawianie mu pistoletu do czoła. Ma to głębokie skutki psychologiczne, gdyż – jak rozwija tę myśl pani docent i z czego drwi Sas-Kulczycki – okolica obejmująca skrzyżowanie wzrokowe i w głębi szyszynkę – jest ze wszystkich części ciała ludzkiego najściślej związana z procesami życiowymi. Strzał w czoło w filmach kryminalnych od wielu dekad jest najbardziej spektakularnym obrazem odbierania człowiekowi życia. Masowe wycelowywanie w tę okolicę przez pielęgniarki, żołnierzy i kogo tam jeszcze czegoś, co przypomina pistolet i włączanie tego do „procesu leczenia”, stanowi gest zbrodniczy i jest szyderstwem z człowieka, wprowadzającym go w zonę strachu. Jeszcze bardziej odrażającą wersją tej manipulacji jest – o czym pani docent nie mówi – stosowane już od miesięcy w Chinach mierzenie temperatury i także pobieranie wymazu z odbytu, na wzór psów i kotów, na lotniskach, punktach zgromadzeń itd. Z tych, którzy ostrzegają przed takim poniżeniem człowieka, jeszcze gorszym niż celowanie do niego z „pistoletu”, też będziesz szydził?
Wszystko to jest tylko wstępem i ma swoje – jak zwykle u masonów – drugie dno. Przechodzę do punktu b. – do technologii.
Pewnie w trakcie swych badań nas instrumentami medycznymi nie trafiłeś dotąd na informację o tym, że niewinna technologia „zdalnego pomiaru temperatury” ma już nową odmianę w postaci pomiaru z rozpoznawaniem twarzy. http://pl.weetaach.com/ir-thermal-camera/57759652.html Następny etap: pomiar temperatury już nie zdalny a dotykowy, następny etap: z czipowaniem. W Chinach – kraju pionierskim w odmienianiu naszego chrześcijańskiego życia na obóz pracy – „niewinne” pistolety laserowe są już wdrażane jako aparaty do implantowania w skórę czoła mikroczipu dawniej zwanego RFID, dziś pewnie zastąpionego jakąś nanocząsteczką. Człowiek nauczony, że w prawie każdym już publicznym miejscu celuje mu się w czoło z przypominającego pistolet urządzenia, nie zaprotestuje, gdy takie samo urządzenie zostanie mu przystawione do skóry czoła bezpośrednio, aby wszczepić implant.
I to ma być zwieńczeniem całej tej pseudo-epidemii, po to ją zrobiono, poza depopulacją, oczywiście. Czy nadal jest Ci do śmiechu? Więc śmiej się, śmiej…
(Moim zdaniem) to bardzo dobrze, głosy sceptyczne często pozwalają wyłapać słabsze punkty/aspekty przekazu.
No i bywa, że prowokują ubogacającą dyskusję ;)
Ciekawa informacja o tych Chinach, to zainteresowanie czołem zaraz nasuwa skojarzenia z Ap.13
Podzielam Pana zdanie, dlatego udzieliłem szerokiej i merytorycznej, jak sądzę, odpowiedzi. Pozdrawiam.
Niezła logika:
Pobieranie wymazu jest złe, bo istnieje pojęcie eugeniki oraz możliwość, że będzie kiedyś stosowana.
Bezdotykowe mierzenie temperatury czoła jest złe, bo istnieją urządzenia, które poza pomiarem temperatury rozpoznają i rejestrują wizerunek twarzy.
“Człowiek nauczony, że w prawie każdym już publicznym miejscu celuje mu się w czoło z przypominającego pistolet urządzenia, nie zaprotestuje, gdy takie samo urządzenie zostanie mu przystawione do skóry czoła bezpośrednio, aby wszczepić implant.”
Przyzwyczajeni, że służby miejskie tłoczą wodę do naszych kranów nie zaprotestujemy, gdy zaczną tłoczyć nam środki zmieniające nas w bezwolne automaty. Dlatego zakręćmy wodę w piwnicach, albo odetnijmy i zaślepmy rury wodociągowe. Prąd bezwzględnie powinniśmy odłączyć, a telefony komórkowe spalić lub zakopać, a najlepiej – jedno i drugie.
Konsekwentnie stosując takie podejście nieuchronnie dojdziemy do wniosku, że pierwszym agentem NWO był wynalazca krzesania ognia, a następnym – ten od koła.
Jestem całkowicie przeciwko lock-downom, pomiarom temperatury w miejscach publicznych, przumuszaniu nas do noszenia masek i prześladowaniu na różny sposób tych, którzy nie chcą się szczepić. Cały program walki z “pandemią” uważam za jedną wielką hucpę zaprzedanych korporacjom big pharmy naukowców i politykierów. Tym bardziej boli mnie, gdy ośmiesza się sprzeciw wobec tego wszystkiego przywołując niesprawdzone, nieudolne lub po prostu błędne argumenty albo straszy fantazjami o tym, co może być kiedyś realizowane zamiast informować, co na naszą szkodę robione jest już teraz. Taka antypropaganda może trafić tylko do bezkrytycznych “oświeconych” (w sprawie knowań wiadomych kręgów), natomiast odstraszy większość normalnych ludzi poszukujących prawdy.
Marek Sas-Kulczycki zgodnie ze swym obyczajem, wyśmiewa podejrzenia o szkodliwość (cyt) dotykania mózgu patyczkiem przez nos.
Tu też ze swymi śmichami-chichami nie ma on racji, chyba że sprawia mu przyjemność, gdy 15 centymetrowy zgłębnik wpycha mu się brutalnie i często niefachowo, bo wymazy głębokie robi czasem kto bądź, aż po sklepienie jamy nosowej. Tam znajduje się delikatny nabłonek węchowy i opuszka węchowa – początek przedniej części mózgu zwanej węchomózgowiem. Taka brutalna ingerencja w bezpośrednie sąsiedztwo mózgowia jest zagrożeniem, gdyż łatwo jest przez cieniutką przegrodę przebić się do przedniej jamy czaszki. Taka ingerencja w tę okolicę jest więc nieuzasadniona w sytuacji stosowania mało specyficznego testu PCR. Dlaczego takiego łże-testu nie chcą robić na nieszkodliwym wymazie z gardła lub nozdrzy?
Wielki chaos panuje w twej głowie, Marku. Obawiam się, że włączając się w Legion po wielu miesiącach milczenia, pozostajesz w mym odczuciu wciąż na wczesnym etapie dochodzenia do prawdy o plandemi i stosowanych przeciw niej środkach, w stosunku do tego, co tu dyskutujemy i publikujemy od dawna, w oparciu o bardzo poważne artykuły i zawsze z podanymi źródłami. Mam tu na myśli zwłaszcza znakomity i regularnie wzbogacany pakiet informacyjny Altercabrio. Na tym tle, twoje kpinki brzmią żałośnie, jakbyś był wciąż na etapie kłótni w tramwaju o maseczkę na nos czy poniżej. Wybacz, ale zaniecham dalszej dyskusji na tym poziomie. Co chciałem powiedzieć to powiedziałem, przedstawiając oparte o źródła i w każdej chwili sprawdzalne kalendarium. Reszta to są już Twoje powierzchowne interpretacje, prześmiewki i Twoja droga. Nie zamierzam Ciebie przekonywać, chyba szkoda czasu.
Być może Marek nie wie o zagrożeniu, które opisałeś. Ja w odpowiedzi do Space’a wspomniałem o takim aspekcie:
___________________________________
Słyszałem bezpośrednio z ust niewolnika, robiącego takie testy, że inaczej nie będzie diagnostyczny, co w przypadku PCR jest śmieszne, a prócz tego nie jest to prawdą, szczególnie w przypadku domniemanego SARS-CoV-2, rzekomo obecnego prawie wszędzie, a jak przychodzi do namierzenia dziwnie nieobecnego:
Co o tym sądzicie?
/link/
Nie wiem, jakie procedury. Może masz rację, ta pani nie sprawia wrażenia w 100% zrównoważonej :)
Mogę Cię prosić o te linki do witamin C/D w kontekście SC2?
1. Dowcipnisiu :)
2. Na przykład targetowanie słabości osobniczych, które można już pewnie wyczytać z DNA. Wrobienie w zbrodnię jest na razie trudne, bo trzeba by było się przyznać, że DNA nie szło tylko na test, ale że poszło do banku.
3. Tym razem wiemy, że badania mają określony kontekst, są pewnie zlecane i nadzorowane z góry przez pewne organy regulacyjne, mają charakter totalitarny. To tak jakby znać Twoje wszystkie dyski, skrzynki pocztowe. Zazwyczaj się nie przydaje, ale oni i tak tego chcą. Magazynowanie danych niewiele dziś kosztuje.
Ja akurat chorowałem – już około 2 tygodni. Było to wyczerpujące a planowałem spotkanie rodzinne, więc chciałem wykluczyć, że kogoś zarażę tym nowym shitem.
Proszę zobaczyć, jak odpisałem Markowi 18 sierpnia 2021 godz. 23:29. W sumie, wrobienie w zbrodnię w szczególnych przypadkach też wchodzi w rachubę.
No tak. Ale też jak się kogoś upatrzy to przy zwykłym pobieraniu krwi w przychodni można zdobyć DNA i jeszcze podrzucić krew na miejscu zbrodni np ;)
Myślę, że SS (spec służby) i tak znają wszystkie skrzynki, dyski itp. W razie czego pewnie i tak jak będą chciały wrobią kogokolwiek w cokolwiek BEZ PROBLEMU. Bo tak naprawdę od tego są oni od tego są ;)
że kogoś zarażę tym nowym shitem
ta pani nie sprawia wrażenia w 100% zrównoważonej
A Pan jest zrównoważony, skoro odłożył na parę tygodni spotkanie z rodziną, bo się przestraszył “nowego wirusa”, którego nikt jeszcze na oczy nie widział? Panie Space, jeśli Pan dał sobie wmówić deltę, to uwierzy też Pan w lambdę, omegę, stigmę, kappę… I jeszcze nazywa Pan wariatką poważnego naukowca, który kosztem swej kariery a może i życia, chce zaalarmować ludzi, bo uważa, że to obowiązek kogoś, kto miał dostęp do zakulisowej wiedzy.
Czytając takie komentarze, naprawdę zastanawiam się, czy warto nadstawiać głowę za przemądrzałych niedowiarków.
Chorowałem na “coś” 2 tygodnie. Po raz pierwszy w życiu przechodziłem taką chorobę. Nie kładło mnie to do łóżka, nie wywoływało temperatury. Tylko delikatny katar, jakieś bóle głowy, mięśni. Ale najgorsze było to, że byłem bardzo słaby, zarówno fizycznie i intelektualnie. Wejście po kilkunastu schodach było wyczuwalnie męczące, podnosiło mi tętno w nieoczekiwanym stopniu. Myślenie był zamglone, utrudnione. To wszystko uniemożliwiało normalne funkcjonowanie.
Nie wiem, co to było, ale nie chciałem brać odpowiedzialności za zakażenie nikogo z rodziny, zwłaszcza starszych. Podejrzewałem nowy reklamowany patogen. W takiej sytuacji nie mogłem tego ani ignorować, ani ukrywać. Racjonalne wydało mi się przebadanie na obecność tych genów. Gdyby test wykrył u mnie SC2, poinformowałbym rodzinę, że jestem na kwarantannie. Ale nie znaleziono tego u mnie. Do spotkania z rodziną doszło i nikt po mnie nie chorował.
A zatem nie była to kwestia strachu, tylko troski o innych, odpowiedzialności i doświadczenia nowej dla mnie, dziwnej choroby.
Acha, jeszcze było coś z gardłem: charczenie, świsty, kaszel. Miało to w każdym razie kilka sygnatur SC2. Podobnie i podobnie długo chorował mój bliski znajomy 150 km ode mnie.
Do niedawna to się nazywało “przechodzona grypa”. Mama trzymała na to w piecu syrop z pociętej cebuli i pakowała nas do łóżka na dwa dni z piramidonem na poty i witaminą c. Trzeciego dnia szliśmy do szkoły.
Być może. Nie przeczę. Osobiście faszerowałem się witaminą C (nawet kilkanaście gramów dziennie doustnie), D (10-40tys jednostek dziennie) oraz czosnkiem (ząbek-dwa). Robiłem też sobie gorące kąpiele. Moim błędem przed chorobą było niedospanie 3-4 nocy pod rząd, co osłabiło naturalną odporność. W każdym razie doświadczyłem tego świadomie po raz pierwszy.
Na koniec dostałem od przyjaciela srebro koloidalne i lukrecję. Oprócz tego ktoś doradził aspirynę. Nie wiem, co najbardziej pomogło, pewnie też długi sen. W końcu przeszło.
W opisie tego wywiadu jest bodaj naście odnośników do badań naukowych dotyczących vit D vs C19:
CL, chyba nie przeczytałeś moich komentarzy, tylko wnioskujesz o tym, co mogłem napisać na podstawie odpowiedzi PŁ do mnie.
Pokutujący ubrdał sobie, że wie, co sądzę na temat zjawiska p.t. C19 i polemizuje z wymyślonymi przez siebie tezami, wkładanymi w moje usta.
Jestem przeciwko wszelkim absurdalnym szykanom, ryzykownym procedurom (np. rzeczone pobieranie wymazów) i odbieraniu nam wolności pod pretekstem walki z pandemią. Dość nieźle zdaję sobie sprawę z zagrożeń, jakie polityka rządów i zachowania środowisk medycznych sprowadzają na pacjentów i całe społeczeństwo.
Nie przeszkadza mi to dostrzegać, jak pani ekspert w cytowanym wyżej wywiadzie wygaduje monstrualne bzdury. Nie każdy, kto głosi, że za pomocą C19 dokonuje się zamachu na wolność, argumentuje zgodnie z prawdą i logiką. Takie mieszanie faktów i fałszu uważam za bardzo szkodliwe, bo ośmiesza opozycję antysystemową. Osoby, które nie przyjmują na wiarę wszystkiego, co opatrzone jest etykietą “katolicki, patriotyczny” po prostu dostają kolejny argument, że antysystem to oszołomy, wyznawcy bzdurnych teori spiskowych. Nie, żebym bardzo się przejmował eksponowaniem tutaj tego typu koktajli. Nie mam złudzeń, że Ekspedyt może kiedykolwiek wyjśc poza niszę osób, o ugruntowanych przekonaniach. Zdziwiłem się natomiast na komentarz Space’a, który odebrałem jako bezkrytyczne przyjęcie cytowanego wywiadu, dlatego mu tutaj odpowiedziałem.
Może pan napisać w jakiej formie to przyjmował?
Bez nazw produktów czy producentów.
U mnie, w poprzednich latach było tak: nieprzespana noc = na 100% infekcja – zapelenie gardła, angina lub zapalenie uszu.
Ze względu na zagrożenie C19 od wiosny 2020 intensywnie suplementowałem C i D i do tej pory nie miałem żadnego epizodu grypo- lub angino-podobnej francy, nawet po zarwanych nocach.
https://www.astridstuckelberger.com/
Ale można uszkodzić wzrok, walać z tak bliska przez przypadek również po oczach. Na szczęście, później po przeważnych ostrzeżeniach i swiatło lasera jest wyłączane w pirometrach przy takich badaniach .
PS: Humorek ;)
Przepraszam, ale jak brzmi tłumaczenie tego zdania na polski?
Czy termometry lekarskie z czujnikiem podczerwieni mają laserowy znacznik pola pomiarowego, tak jak pirometry przemysłowe (np. pokazany wcześniej przez Ciebie produkt Voltcraft)?
Nie czytałem wszystkich. AC wyjaśnił użyte sformułowanie przez autorkę:”Biorę poprawkę na to, że angielski nie jest dla niej językiem pierwszym. Stąd potocznie ‘laser’ zamiast ‘infrared sensor’.”
Uważam, że informacja dotycząca DNA danej populacji jest jedną z najważniejszych i powinna być chroniona, bo jest materiałem – matrycą dzięki której można opracować broń biologiczną. Ja to umieszczam w kontekście braku ochrony różnych danych wrażliwych z Polski. Mówił o tym m.in. Gadowski.
Rytuały paramedyczne typu “test” i “mierzenie temperatury” służą także tresowaniu niewolników. Na to też właśnie starałem się zwrócić uwagę. Jeszcze jest dezynfekcja rąk zmywająca warstwę ochronną z naskórka.
Nie tyle wyjaśnił, co podał hipotezę, co mogła mieć na myśli. Dodam, że w moim odczuciu raczej łaskawą dla autorki wypowiedzi, niż – prawdopodobną.
Zdań o “sensacyjnym odkryciu”, że rządy różnych państw posiadają osobowość prawną (jak firmy prawa handlowego), opisaną w rejestrach sądowych (m.in. USA), nie da się raczej wytłumaczyć rzekomą nieporadnością językową (dla mnie angielski również nie jest pierwszym językiem, tym niemniej potrafię docenić poziom jego opanowania w przypadku pani Privatdozent Stuckelberger).
Populacji, czy jednostki?
Ogólnie zgadzam się, nie tylko DNA, ale wszelkie informacje pozyskane przy okazji procedur medycznych powinny być dostępne do celów naukowych wyłącznie po anonimizacji, a poza tym – jedynym ich dysponentem powinien być pacjent.
Jednak nie sposób prowadzić leczenia bez pozyskiwania danych, w tym – materiałów zawierających całe DNA danej osoby. Dlatego zamiast podejrzewania z góry każdego, kto taki materiał pobiera czy analizuje – o plany użycia go w nieuprawniony sposób, wolałbym poświęcić swój czas i energię na wyegzekwowanie od prawodawców, aby procedury kontroli dostępu do danych medycznych były szczelne, transparentne i aby były odpowiednie mechanizmy kontroli społecznej ich przestrzegania. Tylko, że jesteśmy stadem owiec bez organizacji. Możemy beczeć, a i tak będą nas strzyc – jak zechcą.
Populacji. Jednostka może być dedykowana służbom.
Jest projekt ustawy znoszący barierę poufności i ochrony danych wrażliwych. Według niego wgląd do danych będzie mieć pracodawca ( nt. szczepienia na razie)
jeszcze jedno:
“Dlatego zamiast podejrzewania z góry każdego, kto taki materiał pobiera czy analizuje – o plany użycia go w nieuprawniony sposób…” to jest otwarta furtka i nie powinno jej być.
Tak mają.
Znam to z praktyki, na początku w przychodniach i zakładach pracy mieli włączone laserowe znaczniki, dopiero po protestach wyłączono te lasery.
—–
Termometr lekarski na podczerwień. Odpowiedni do pomiaru temperatury na czole. Wyświetlacz LCD.
Nie kierować czujnika na oczy!
https://www.kaiserkraft.pl/pierwsza-pomoc/termometry-lekarskie/termometr-lekarski-na-podczerwien/czas-pomiaru-1-sekunda/p/M7691260/
—–
Podaj mi link do termometru, pirometru który nie ma tej opcji i jest stosowany :)
Ja bym powiedział, że to raczej jest pomiar skuteczności – już przeprowadzonej tresury. Bo gdyby dopiero teraz była tresura, to widać byłoby, że jest początkowe stadium. Weź takiego lwa cyrkowego. Na pewno przy pierwszych treningach nie skacze przez obręcz. Tymczasem (tak wynika to z moich codziennych doświadczeń) najwyżej 10% się jakoś oparło indoktrynacji i zachowało krytycyzm. Reszta posłusznie wykonuje polecenia (mówię o ochroniarzach, aptekarzach, lekarzach, recepcjonistach, sprzedawcach itd.). Czyli tresura odbyła się już wcześniej, a teraz społeczeństwo zdaje właśnie egzamin (będzie db+ lub bdb). Ale kiedy i gdzie było to tresowanie? W szkołach?
OK, w tym modelu widać wyraźnie przełącznik on/off wskaźnika laserowego.
W publikacjach na ten temat pisze się o dwóch rodzajach termometrów lekarskich – z oraz bez wskaźnika laserowego.
Zatem p. Dr A.Stuckelberger miała tutaj rację, jeśli chodzi o nieodpowiedniość dokonywania takiego pomiaru bez uprzedzenia i uzsyskania zgody od badanej osoby. Nadal jednak widzę w tym przede wszystkim brak kultury u pielęgniarki, a nie – realizację planu pozbawienia “tych, którzy przeżyją depopulację” – zdolności do samodzelnego myślenia.
https://www.beurer.com/web/gb/products/medical/fever-thermometers/ft-90.php
https://geratherm.com/en/diagnostic/home-care/temperature-measurement/non-contact/
https://www.omron-healthcare.pl/en/thermometers/GentleTemp_720.html
https://www.cezal.pl/bezkontaktowe/5406-termometr-bezkontaktowy-mm-331-mesmed.html
W kategorii “termometry medyczne” trudno znaleźć taki z laserem.
Co innego – pirometry techniczne i przemysłowe.
Przy okazji: Łysenkizm covidowy
Dziękuję Marku!
Witaminę C w proszku o czystości na poziomie 99,5%, 1kg można kupić nawet na Allegro. Jest śmiesznie tania, jakieś 30zł. Jedna czubata łyżeczka to około 10g. Z uwagi na kwasowy odczyn i żeby zmniejszyć problemy żołądkowe, zobojętniałem ją sodą oczyszczoną (około 1/3 łyżeczki sody na 1 łyż. wit. C). To mój patent, młodego chemika ;) To rozpuszczałem w wodzie, dodawałem do soków itp. Powstawał wtedy, jak sądzę, askorbinian sodu i dwutlenek węgla. Pomaga także na osłabienia po wysiłku – bo świetni usuwa wolne rodniki, które generuje w zwiększonych ilościach każdy wysiłek (w tym – choroba).
Wit D w kapsułkach z apteki. Jedna kapsułka to 2000 jednostek.
Chyba przed tym moim epizodem, zaniedbałem nie tylko sen, ale też i sumplementację… Teraz w sumie też. Dzięki, wrócę do tego.
Faktem jest, ze na początku tzw. pandemii stosowano pirometry przemysłowe i świecono laserem po oczach i czole. Było o tym ponad rok temu wiele tekstów i pretensji w internecie.
“to jest otwarta furtka i nie powinno jej być.”
Nie rozumiem. Jak ma działać diagnostyka bez analiz krwi, biopsji itp.?
Uzależnianie przyjęcia na oddział od wynikow badań mikrobiologicznych uważam za uzasadnione. Szpitale i lecznice były od zawsze miejscem, gdzie patogeny mogły uzyskać dostęp do nowych nosicieli i ofiar.
Są moim zdaniem pozytywne skutki mody na sc2: rozwój metod zdalnej diagnostyki i poprawa higieny ogólnej oraz w miejscach publicznych.
Oczywiście jest ogromna skala nadużyć: terror szczepionkowy, dążenie do uchylenia ochrony danych medycznych, jednym słowem – wprowadzanie totalitaryzmu niby-prozdrowotnego. Potrzebny jest zorganizowany opór przeciwko tym działaniom, ale by uzyskać dostatecznie szerokie poparcie musi on bazować na rzetelnej, udokumentowanej wiedzy.
Histeryczne, bazujące na domysłach i plotkach wypowiedzi – tak oceniam wywiad cytowany w powyższej notce – tylko pogarszają sprawę, bo przekonują wątpiących, że słuszność jest po stronie Systemu.
Doprecyzowuję w takim razie: tylko i wyłącznie w dotychczasowych klasycznych procedurach diagnostycznych, lecz absolutnie NIE w dodatkowych doraźnych- “covidowych”, które działają na wariackich papierach z zaangażowaniem personelu pomocniczego, bez dotrzymania dotychczasowych standardów.
Wywiad w formie do czytania.
Sygnalistka WHO Astrid Stuckelberger mówi
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=31947&Itemid=47
http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=31948
Dzięki za odpowiedź.
Askorbinian sodu można dostać gotowy. Nawet z dodatkami typu acerola, flawonoidy itd.
Ale mnie bardziej zaciekawiła ta wit. D3. 10-40tys. oznacza w tym przypadku 5-20 kapsułek ma dobę. Ludzie biorą nawet większe ilości, ale w kroplach. Stąd moje zdziwienie.
W 24’20” pada takie stwierdzenie:
“WHO nigdy dotąd nie zajmowała się promocją i propagandą szczepień. Nigdy w historii.”
Dość przypadkowo znalazłem wytyczne WHO jeszcze z 1999r
“Influenza Pandemic Plan. The Role of WHO and Guidelines
for National and Regional Planning” April 1999
i tam między innymi:
“WHO will make recommendations for composition and use of
vaccines (doses and schedules), and organize consultations that
are intended to facilitate vaccine production and distribution in
the most equitable manner possible.”
Może i w sensie dosłownym nie jest to “promocja”, ale jednak zaangażowanie na całego i takiego argumentu raczej bym nigdzie nie podnosił.
Źródło
http://www.who.int/entity/csr/resources/publications/influenza/whocdscsredc991.pdf