Styczeń to – od niemal ćwierć wieku – miesiąc, kiedy w przestrzeni publicznej gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, realizując cele statutowe fundacji, które stanowi m.in. „działalność w zakresie ochrony zdrowia, polegająca na ratowaniu życia chorych osób, w szczególności dzieci”. Fundacja realizuje swoje cele poprzez zakup sprzętu, urządzeń i materiałów, i nieodpłatne przekazywanie lub udostępnianie ich placówkom i instytucjom”.
Orkiestra gra
Na realizacje tego celu orkiestra gra publicznie od 1993 r. w Polsce, jak i na całym świecie, i prowadzi szeroko zbiórkę pieniędzy nagłaśnianą przez media. W tym okresie zebrała już ponad miliard złotych i bije rekordy niemal corocznie. W ostatnim roku udało jej się zebrać ponad 180 mln złotych. Istnieją jednak kontrowersje wokół przejrzystości finansowej fundacji, kierowane także na platformę sądową. Pojawiają się pytania: jakie są koszty tego grania, jaki procent z zebranych pieniędzy kierowany jest na pomoc medyczną, a jaki jest zagospodarowany przez członków fundacji i kierowany na inne cele.
Fundacja informuje, że statutowo podejmuje różne działania mające na celu zapobieganie szerzeniu się i ograniczaniu zjawisk patologii społecznych, w tym narkomanii, alkoholizmu i przemocy. Skupia wokół idei fundacji ludzi w Polsce i poza jej granicami, w tym w szczególności młodzież oraz przedstawicieli środowisk twórczych, intelektualnych i naukowych. Organizuje spotkania służące wymianie doświadczeń osób i jednostek prowadzących działalność w zakresie zbieżnym z jej celami.
Takim sztandarowym spotkaniem organizowanym przez fundację jest Przystanek Woodstok (w latach 1995–2017) a obecnie zwany Pol’and’Rock Festival, gdyż ze względów prawnych nazwa „Przystanek Woodstock” nie może być używana. W założeniu festiwal ten jest podziękowaniem dla wolontariuszy za ich pracę podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i jest w całości bezpłatny dla widzów.
Róbta co chceta
Idea festiwalu ma swoje korzenie w imprezach hipisów – „dzieci kwiatów”, z którymi Owsiak był w młodości związany. Hasło „róbta co chceta” lansowane przez Owsiaka, chyba jakoś nie było skuteczne dla statusowego zapobiegania szerzeniu się i ograniczaniu zjawisk patologii społecznych, w tym w szczególności narkomanii, alkoholizmu i przemocy.
Na festiwalu notowano przypadki narkomanii, także alkoholizmu, czy przemocy w postaci gwałtów wśród radosnej młodzieży nieraz tarzającej się w błocie. Były też ofiary śmiertelne. Hasło „róbta co chceta” i hipisowskie korzenie festiwalu, jakby stymulowały do takich poczynań.
Gra Wielkiej Orkiestry budzi coraz większe kontrowersje, choć zbiera coraz więcej i uznania ze strony artystów, celebrytów, niektórych duchownych, a co najważniejsze, elit umysłowych z prestiżowych nawet uczelni.
Plus ratio quam vis
Najlepszym tego objawem jest przyznanie Owsiakowi 28 czerwca 2017 roku najwyższego odznaczenia Uniwersytetu Jagiellońskiego medalu „plus ratio quam vis”, którego pierwszym laureatem był Jan Paweł II w roku 1997.
Uczeni argumentowali, że „on postanowił zmieniać ten świat na lepsze.” Podobno zainicjował w trudnych czasach jeden z najbardziej niezwykłych masowych ruchów społecznych, konsekwentnie realizując w praktyce piękną idę pomocy najsłabszym. Społeczność akademicka UJ podziękowała Jerzemu Owsiakowi „za jego wrażliwość moralną, wytrwałość i konsekwencję w realizacji głęboko humanitarnych celów”. I wyraziła przekonanie, że dalsza jego działalność będzie „obfitować owocami dobra, szlachetności i miłości „. Uznano, że potrafi „zmobilizować dobre strony Polaków” a Owsiak uznał tę nagrodę za nobla, choć tego prawdziwego nobla jeszcze nie dostał, mimo że był do niego zgłaszany.
W tym roku Owsiak na cele zbiórki orkiestry przeznaczył błyskawicę, symbol Strajku Kobiet, co trudno inaczej interpretować jak poparcie wulgarnego, proaborcyjnego ruchu, podobnie jak to miało miejsce i ze strony jagiellońskiej barbarii. (mój reportaż: Reakcje na Apel Kolegium Rektorskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego do Władz RP w sprawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego – 28.10.2020 r.). To chyba wyjaśnia, dlaczego Owsiak tak jest hołubiony przez uczelnię działającą na podobnej platformie zdziczenia antycywilizacyjnego.
Do tej pory postępowi promotorzy jagiellońscy nie wytłumaczyli „maluczkim’, jak taka barbaria, symbolizowana błyskawicą, ma się do wrażliwości moralnej, humanitarnej, szlachetności, dobra i miłości? Trudno to ogarnąć prostym rozumem a nawet nie mieści się to w głowie. Jagiellońscy promotorzy Owsiaka mają zapewne bardziej pojemne głowy.
Robią co chcą
Tym niemniej uznali zapewne, że barbaria jest oznaką wyższości rozumu nad siłą. Trzeba mieć jednak na uwadze, że część laureatów zaszczytnej nagrody ‚plus ratio quam vis” może i siłą się nie wyróżniała, ale i rozumem nie imponowała. Nagrodę otrzymał m.in. Franciszek Ziejka notowany w aktach SB jakże trafnym pseudonimem KO „Zebu”, Jerzy Wyrozumski – jako historyk mający ogromne zasługi dla niepoznania prawdy o najnowszej historii UJ, czy Zofia Stasicka, działaczka ZNP w czasach PRL, a także Piotr Sztompka, niewątpliwy Goliat polskiej socjologii, którego używając jedynie rozumu zaatakowałem (z pozycji Dawida!) merytorycznie argumentami w temacie kryzysu uniwersytetu na łamach Kuriera WNET (luty 2019) Nie zareagował. Czemu nie użył rozumu wobec moich argumentów, przecież nie siłowych, tylko rozumowych?
A w roku ubiegłym medal został wręczony ks. Adamowi Bonieckiemu. Fakt, że nie na siłę, ale czy z użyciem rozumu? W laudacji taktownie nie podkreślano zasług duchownego laureata dla obrony satanisty Nergala, czy walczącego z Kościołem Margota, ani jego oświadczenia, że nie ma zamiaru stawać w obronie pierwszego laureata nagrody „plus ratio quam vis” – Jana Pawła II, barbarzyńsko od lat atakowanego w ramach wojny z cywilizacją łacińską
I to im zaimponowało? Widać było w roku pandemicznym, że orientacja seksualna całkiem zdominowała orientację intelektualną i moralną środowisk akademickich, nie tylko na UJ.
Czyżby postulat „róbta co chceta” tak zauroczył władze UJ, że postanowiły zastosować go do najważniejszej jagiellońskiej nagrody? Można rzec: autonomicznie robią co chcą ze szlachetną dewizą „plus ratio quam vis”, kiedyś wprowadzoną do Collegium Maius przez Karola Estreichera, który wiedział wiele o nadrzędności siły wobec rozumu na UJ w czasach PRL, co udokumentował w swoich dziennikach. Niestety wprowadzenie tej dewizy na wiele się nie zdało. Deficyt rozumu stał się tak wielki, że siła nad nim dominuje, co widać i słychać było i w roku 2020, kiedy podburzana przez rektorów dzicz artykułowała swoją siłę nie używając rozumu. Rektorzy zapewniali – jesteśmy z wami! Tryumf siły nad rozumem w pełnym zakresie.
Dodajmy jeszcze, że wśród nagrodzonych na szczycącym się swoją apolitycznością uniwersytecie, nie brak było i polityków zagranicznych, jak znany polityk Unii Europejskiej wspierający następnie Wielką Brytanię na drodze wyjścia z Unii- José Manuel Barroso, czy Valery Giscard d’Estaing zasłużony dla podcinania chrześcijańskich korzeni Europy , wyróżniany już wcześniej Orderem Zasługi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Czyżby uznano, że zasłużenie się dla PRL było dowodem jego siły rozumu. Takie ordery otrzymywali w PRL m. in. tacy mocarze ówczesnego świata jak: 1975 Muammar Kadafi, prezydent Libii, 1979 –Fidel Castro, premier i przewodniczący Rady Państwa Kuby,1981 – Leonid Breżniew, przewodniczący Prezydium Rady Najwyższej ZSRR,1982 – Janos Kadar, sekretarz generalny KC Węgierskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej,1982 – Erich Honecker, Przewodniczący Rady Państwa NRD,1983 –1985 –Dolores Ibarruri, hiszpańska komunistka,1986-1987 – Kim Ir Sen, prezydent Korei Północnej.
Nie wszyscy oni dotrwali do czasów, kiedy rozpoczęto przyznawać medal „plus ratio quam vis” i to może wyjaśniać, że go jednak – inaczej niż długowieczny Valery Giscard d’Estaing – nie dostali.
Mente et maleo
Jest jeszcze jedna dewiza z myślą na miejscu pierwszym: ”mente et maleo”, czyli myślą i młotem. Jest to dewiza bliskiej mi dziedziny geologii, która mieści się wśród dziedzin naukowych uprawianych na jagiellońskiej wszechnicy, choć nie wszyscy jej pasjonaci mieszczą się w kadrach naukowych UJ.
Kto na serio traktował tę dewizę i to w należytej kolejności, tzn. na pierwszym miejscu zawsze myśl, a dopiero potem młot, i tak uczył młodych żaków, nie miał wiele szans na utrzymanie się na uczelni. Dewizę „więcej rozum, niż siła” wzorcowa polska uczelnia stosowała nader często na opak. Stawianie myśli na pierwszym miejscu zagrażało bowiem kadrom sformatowanym na opaczną modłę.
Tak już bywało w wieku XIX, kiedy na jagiellońskiej wszechnicy wyróżniający się myśleniem mieli trudności, aby się na niej utrzymać.
Tak było w przypadku geologa Ludwika Zejsznera, dwukrotnie wyrzucanego z UJ.
Podczas okupacji niemieckiej geologia na UJ nie funkcjonowała, a po okupacji wznowione studia geologiczne trwały tylko lat kilka. po czym nastąpiła 25-letnia przerwa. Myśl geologiczna nie była więc rozpowszechniana wśród studenterii. Ci, którzy z tą dziedziną się zetknęli, nader często używali w pierwszej kolejności młota a rzadziej myśli, stąd rezultaty nie zawsze były najlepsze.
Niewątpliwe przyczyniło się to zerwania kontaktu z rzeczywistością i mimo że ludziska przemieszczają się po powierzchni Matki Ziemi, zachowują się, jakby zupełnie nie kojarzyli co ta powierzchnia sobą reprezentuje, a tym bardziej, co się pod jej powierzchnią/naskórkiem – rzec można – się znajduje.
Stąd mamy obecnie sytuację, że na tematy gazu łupkowego wypowiadali się przede wszystkim socjolodzy, aż nadmuchana bańka gazowa pękła, a na temat kopalń wypowiadają się językoznawcy, bo język mają, a to, że pojęcia o geologii nie mają, to nikomu to nie przeszkadza.
Myśl geologiczna jest omijana szerokim łukiem. Jakoś nikt kto stosował dewizę „mente et maleo” nie znalazł się wśród laureatów nagrody „Plus ratio quam vis”, mimo że respektowanie nadrzędności myśli nad młotem do takiej nagrody winno jak najbardziej predestynować.
Zgodnie z postulatem „róbta co chceta”, jak się chce, to stawia się siłę nad rozumem i młotem wali, zamiast wpierw pomyśleć. I taki to mamy obecnie autonomiczny, prestiżowy uniwersytet, w rankingach światowych plasujący się na ogół w piątej setce uczelni. Ostatnio wyróżnia się przywróceniem relacji mistrz-uczeń, ale tym razem nie na platformie poszukiwania prawdy, lecz na platformie „je*ania PIS”, na której tak profesorowie, jak i studenci mówią jednym głosem. (Kurier WNET, nr. 78/79).
Ta platforma funkcjonująca zgodnie z hasłem „róbta co chceta”, wspierana jest przez autora tego hasła, sądzonego zresztą za wulgaryzmy, ale cieszącego się najwyższym wyróżnieniem jagiellońskim. Profesorów-meneli nikt jeszcze nie sądzi. Widać, że degradacja dewizy „plus ratio, quam vis”, jak i „mente et maleo” skorelowana jest z cywilizacyjną degradacją uniwersytetu.
Tekst opublikowany w Kurierze WNET, nr 80, w lutym 2021 r.
Dodaj komentarz