Dziś [17.01.2021] największe wrażenie zrobiła na mnie następująca informacja:
“Pomimo skrajnie trudnych warunków pogodowych, pięcioro turystów wybrało się w sobotę na Babią Górę bez długich spodni, swetrów, czy kurtek. Kiedy jedna z kobiet, ubrana jedynie w szorty i stanik osłabła, turyści poprosili o pomoc ratowników GOPR. Poszkodowana w ciężkim stanie trafiła na oddział intensywnej terapii – ma odmrożenia wszystkich kończyn.
Niefrasobliwi turyści zamierzali dojść na najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego w letnich ubraniach podczas, gdy panowała tam temperatura blisko 14 stopni mrozu i obowiązywał drugi stopień zagrożenia lawinowego. Ratownicy GOPR otrzymali zgłoszenie o “leżącej w śniegu skąpo ubranej turystce, mającej na sobie jedynie spodenki, sportowy biustonosz oraz obuwie” {TUTAJ(link is external)}.
Historia ta nie uszła też uwagi blogera Hephalumpa {TUTAJ(link is external)}, który napisał:
“Niestety obecnie chyba coraz więcej ludzi utraciło coś co powinno być cechą naszego gatunku. Utracili instynkt, który odpowiadał za przetrwanie (instynkt samozachowawczy) oraz zdolność do prawidłowej oceny sytuacji i szans na przeżycie podjętego ryzyka.
No bo jeśli ktoś podejmuje próbę zimowego “zdobycia” Babiej Góry odziany tylko w szorty to znaczy, że… jest z nim źle. Jest źle i to jeszcze przed konieczną akcją ratunkową.
Nie wiem co tak ludzi nakręca… Ale obawiam się, że jest to jakaś moda, której źródeł należy szukać gdzieś mediach społecznościowych.”.
Tu nie tylko o media chodzi. W mojej dawnej notce “O sportach ekstremalnych” {TUTAJ(link is external)} opisałam to tak:
“Ogladając rozmaite tego typu wyczyny, doszłam do wniosku, że sporty ekstremalne rozmnażaja się przez pączkowanie. Zaspakajają one bowiem naturalną potrzebę ryzyka i przygody /silną zwłaszcza u młodych mężczyzn/. Współczesna cywilizacja stawia jednak na pierwszym miejscu bezpieczeństwo i wyłazi wprost ze skóry, by uchronić nas przed jakimkolwiek zagrożeniem. W rezultacie mamy następująca sytuację: ludzie wymyślają sobie jakiś atrakcyjny i niebezpieczny sport. Uprawianie go staje się coraz bardziej masowe, co z czasem doprowadza do serii nieszcześliwych wypadków. Wtedy wymyśla się szereg zabezpieczeń, reguł i regulaminów majacych zapobiec nieszczęściom. To powoduje, że sport ten przestaje być ekstremalny i ci, którzy łakną przygody wymyślaja nowa jego odmianę, jeszcze bardziej szaloną i niebezpieczną. Z tym nowym sportem po pewnym czasie dzieje sie to samo, co z poprzednim. W ten sposób dążenie do bezpieczeństwa w sporcie doprowadza do coraz bardziej szaleńczych wyczynów.”.
Media oczywiście też odgrywają swoją rolę. Z jednej strony kibicują różnym wyczynom, kiedy wszystko idzie dobrze. Jeśli zdarzy się jakieś nieszczęście to nagle zaczynają rozdzierać szaty nad ludzką głupotą, a w najlepszym razie siedzą cicho. Tak jest w przypadku szeroko reklamowanego w tv “morsowania”, czyli kąpieli w lodowatej wodzie.. Oto dzisiejsza wiadomość:
“Tragicznie zakończyła się w niedzielę próba przepłynięcia członka grupy morsów pod lodem na jeziorze w Urszulewie koło Rypina (woj. kujawsko-pomorskie) – przekazał dyżurny Komendy Wojewódzkiej PSP w Toruniu. Mężczyznę odnaleziono pod zamarzniętą taflą; zmarł mimo reanimacji (…).
W czasie gdy doszło do tragedii, część grupy morsów kąpała się w przeręblach skutego lodem jeziora, a część ogrzewała się przy ognisku.
Jeden z mężczyzn podjął próbę przepłynięcia pod lodem pomiędzy przeręblami oddalonymi o około 4 metry, ale utknął pod lodową taflą i nie wypłynął.
Pod lodem był około dwie godziny {TUTAJ(link is external)}.”.
Znam jeszcze głupszy sport ekstremalny, który stał się naszym narodowym. Tym sportem jest wmawianie sobie, że nie ma żadnej pandemii oraz, że Covid-19 jest grypą, a nie bronią biologiczną do utylizacji milionów istnień ludzkich. Na ten moment dwóch milionów na świecie.
Tak, pamiętamy. :)
_________________________________
Ale tak poważnie, to każdego chętnego do takich uciech, najpierw namawiałbym do wizyty u kardiologa, a później do sprawdzenia ewentualnych zmian miażdżycowych (zacząć od poziomu homocysteiny).
Migorr, no weź przestań…nie ma większego sportu ekstremalnego niż noszenie brudnych maseczek na których jest fachowa hodowla grzybków wszelakich…astma, zatoki…to dużo bardziej ekstremalne niż zjazd na rolercosterze :))
Spokojnie narracja zamilknie, albo zmieni się, jak umrze im ktoś z otoczenia, albo rodziny. Człowiek jest dość oporny w przyznawaniu się, że nie ma racji…
Mój przyjaciel dziś mi raportował, że duża część jego rodziny się pochorowała, około 7 osób. Przechodzili różnie, niektórzy bóle głowy i kaszel dwa tygodnie, utrata węchu. Jedna osoba, babcia, dostała zapalenia płuc, ale raczej wyszła z tego. Wcześniej się śmiali z alternatywnych terapii, ale Viregyt K jednak w końcu dla babci ze Śremu sprowadzali, bo w Poznaniu wykupiony. Jedna osoba w rodzinie zmarła, mężczyzna, około 65 lat.
A co do Ciebie Migorr, ostrzegam: kto się nie boi Boga, musi się bać koronawirusa i innych takich głupot. Lepiej zacznij się porządnie bać Boga – czyli nawracaj swoje myślenie i postępuj rozumnie – a lęk przeminie. Jak zaufasz Panu. Kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości. Zastanów się, jakiej sfery swego życia nie oddałeś Bogu? Nie oczekuję odpowiedzi, chcę Ci tylko pomóc, bo często chyba widzę Twój lęk.
https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1049
“13 Dlatego przepasawszy biodra waszego umysłu6, [bądźcie] trzeźwi, miejcie doskonałą nadzieję na łaskę, która wam przypadnie przy objawieniu6 Jezusa Chrystusa. 14 [Bądźcie] jak posłuszne dzieci. Nie stosujcie się do waszych dawniejszych żądz, gdy byliście nieświadomi, 15 ale w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, 16 gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty7. 17 Jeżeli bowiem Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi według uczynków każdego, to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie8. 18 Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, 19 ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy. 20 On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was. 21 Wyście przez Niego uwierzyli w Boga, który wzbudził Go z martwych i udzielił Mu chwały, tak że wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu. 22 Skoro już dusze swoje uświęciliście, będąc posłuszni prawdzie9 celem zdobycia nieobłudnej miłości bratniej, jedni drugich gorąco czystym sercem umiłujcie. 23 Jesteście bowiem ponownie do życia powołani nie z ginącego nasienia, ale z niezniszczalnego, dzięki słowu Boga, które jest żywe i trwa. 24 10 Każde bowiem ciało jak trawa, a cała jego chwała jak kwiat trawy: trawa uschła, a kwiat jej opadł, 25 słowo zaś Pana trwa na wieki. Właśnie to słowo ogłoszono wam jako Dobrą Nowinę. ”
A gdzie indziej (https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1022):
“6 Z tej właśnie przyczyny przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest w tobie przez nałożenie moich rąk1. 7 Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. 8 Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga! 9 On nas wybawił i wezwał świętym powołaniem nie na podstawie naszych czynów, lecz stosownie do własnego postanowienia i łaski, która nam dana została w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasami2. 10 Ukazana zaś została ona teraz przez pojawienie się3 naszego Zbawiciela, Chrystusa Jezusa, który przezwyciężył śmierć3, a na życie i nieśmiertelność rzucił światło przez Ewangelię, 11 której głosicielem, apostołem i nauczycielem ja zostałem ustanowiony. 12 Z tej właśnie przyczyny znoszę i to obecne cierpienie, ale za ujmę sobie tego nie poczytuję, bo wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt4 aż do owego dnia4. “
Przez przypadek wyszło panu lekkie poplątanie, które ratował pan (przez przypadek?) dobrym cytatem.
No, to ma się bać czy ufać? Po to rozróżniamy bojaźń bożą od strachu. Miłość go wyklucza.
Pan wie, ja wiem, ale tekst był do pana Migorra… :))
_________________________
Kiepski ze mnie fajter (albo nawet fighter). Przez lata tępiłem tę naleciałość. Raportować – cudowny gniot językowy. Zapożyczenie w języku polskim datowane na lata 90te. Rozpowszechniane przez korporacyjne niedołęgi na skutek korespondencji zagranicznej i szkoleń Business English. Jeszcze długo nie pozbędziemy się takich kwiatków.
Wiem, że jest mnóstwo takich wtrętów, ale ten mnie wybitnie drażni. :))
Pański przyjaciel mógł panu o tym wspomnieć, napomknąć lub podzielić się tą informacją. Ale, jak się domyślam, panu nie podlega w sensie służbowym.
Takie mnie reminiscencje wieczorne ogarnęły. ^^
Pismo Święte mówi wielokrotnie o “bojaźni Bożej”. Nie chcę się wymądrzać, bo są w tym temacie mądrzejsi, tylko krótko odpowiem, jak ja to rozumiem – zasłyszane u śp. ks Pawlukiewicza. Bojaźń Boża to jest tak jakby ten “strach”, “lęk”, który ma Bóg przed utratą nas. To jest ujrzenie prawdy o swojej małości i bezbronności, kiedy nie trzymamy się Boga. Kto nie jest w Łasce Bożej, jest siłą rzeczy zdany na niełaskę szatana (celowo piszę z małej, bo wiadomo już, że odebrał sobie sam, wzgardził swoją godnością Dziecka Bożego). Bóg – tak jakby – lęka się, że nie wybierzemy Jego, tylko coś innego. Nie Wieczność, tylko byle-co. I nasza Bojaźń Boża to jest bardziej lęk przed utratą swojej duszy na zawsze niż strach przed Bogiem. Bóg jest oprócz Miłości także Sprawiedliwością wieczną. To – wobec naszych słabości i grzechu – napawa lękiem.
Co do poprawek językowych – dziękuję. Ton tego “raportowania” miał być subtelnie żartobliwy, ale powinienem był dać chociaż cudzysłów, bo to rzeczywiście mogło źle zabrzmieć. W istocie z mojego punktu widzenia to nie było napomknięcie, ani wspomnienie, raczej podzielenie się – na naszym wspólnym przyjacielskim kanale czatowym, ale takie dziwne, zdawkowe, trochę właśnie jak raport. Nie dziwię się, przeżywają w rodzinie tragedię i pewnie nie chce mu się/nie ma siły pisać, tylko zdawkowo odpowiada, jakby z musu “raportuje”.