Z tą walką NZS o przyszłość i godność nauki w Polsce to jakoś nie wyszło
Gorzkie refleksje po 40 latach.
Na okoliczność 40 lecia Niezależnego Zrzeszenia Studentów, antykomunistycznej organizacji o zasięgu ogólnopolskim zorganizowano wystawę w hallu dworca PKP w Krakowie. (https://jwfotowideo.wordpress.com/2020/08/12/nzs-pokolenia-przemian-1980-2020-na-dworcu-pkp/)
Warto ją obejrzeć i zastanowić się nad historią tego ruchu i dniem dzisiejszym. Na wystawie zainteresowała mnie szczególnie informacja – uzasadnienie strajku NZS w listopadzie 1981 roku w Białymstoku. Studenci demonstrowali w pobliżu ówczesnej siedziby KW, na placu noszącym obecnie nazwę NZS, domagając się m. in. uwolnienia więźniów politycznych, ale podnosili również, że jest to strajk o przyszłość polskiej nauki i kultury, uzasadniając, że ‚rdzeniem polskiej pracy jest polska nauka’ i walczą o to aby uniwersytet był uniwersytetem a nauka nauką, co w czasach PRL nie było jednoznaczne, jako że naukę w niemałym stopniu zastępowała ideologia, a uniwersytety były pod nadzorem przewodniej siły narodu, aby posłuszne ideologii komunistycznej kadry akademickie formowały kolejne, posłuszne kadry budowniczych najlepszego z ustrojów.
Wówczas w Białymstoku nie było nawet uniwersytetu a jedynie filia Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie na wykłady byli zsyłani niezbyt spolegliwi akademicy uczelni-matki. Tym bardziej taki stan umysłów tamtejszych studentów budzi i po latach uznanie, a i Białystok doczekał się samodzielnego uniwersytetu, zwanego bardziej opisowo Uniwersytetem w Białymstoku [UwB], aby jego skrót nie budził niepożądanych skojarzeń. Odkomunizowany pomnik, pod którym strajkowali, po latach został zaopatrzony – nie bez walki – w napisy „Bóg, Honor, Ojczyzna” nawiązujące jasno do deklaracji studenckich, a także robotniczych.
Strajkujący studenci uznali, że ciąży na nich odpowiedzialność za godność polskiej nauki, tak jak robotnicy w tamtym czasie wzięli na siebie odpowiedzialność za godność polskiej pracy.
Mam dowody (np. https://wobjw.wordpress.com/2009/12/30/moj-jubileusz/), że te deklaracje nie były gołosłowne, bo i pod koniec czasów jaruzelskich, kiedy przed tzw. transformacją ustrojową czyszczono uczelnie z elementu negatywnie wpływającego na młodzież akademicką, bo uczącego ją myślenia i to krytycznego, jedynie studenci, zgodnie z poczuciem odpowiedzialności za godność nauki protestowali, argumentując, że takie metody nie wprowadzą nauki godnie w wiek XXI !
I nie wprowadziły !
Tak ówczesnym, jak i późniejszym decydentom akademickim (i nie tylko), beneficjentom niegodnego systemu komunistycznego, takie metody jednak nie przeszkadzały i nie przeszkadzają do dnia dzisiejszego. Nawet największe autorytety akademickie, naukowe, moralne pozostali i nadal pozostają głusi na wołania o prawdę i sprawiedliwość, a najwięksi nawet historycy za nic w świecie nie chcą poznać tego co badają !
Studenci domagali się przygotowania nowych, pozbawionych fałszerstw podręczników historii. I co ? Podręczniki historii (i nie tylko historii) były pełne fałszerstw, z nauką to nie miało wiele wspólnego. Ale po 40 latach nadal takich podręczników nie brakuje, tak na poziomie edukacji niższej, jak i wyższej. Z tym, że im wyżej tym gorzej, bo na szczeblu wyższym formatowani są nauczyciele, autorzy i recenzenci podręczników przeznaczonych także do edukacji niższej. W pro-socjalistycznej edukacji przestrzegano: czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał i uczono z takim sukcesem, że po latach jasno widać: czego Jaś, czy Joasia z fałszywych podręczników zbyt dobrze się nauczyli, to Jan i Joasia nie są w stanie się oduczyć. Przeciwko fałszowaniu historii na szczeblu niższym zdarzają się protesty, ale na szczeblu wyższym to protestuje tylko margines. (https://blogjw.wordpress.com/2009/08/05/list-do-polskiej-akademii-umiejetnosci/). A ryba przecież psuje się od głowy !
Wystawa nosi nazwę „NZS – pokolenia przemian 1980-2020” (https://jwfotowideo.wordpress.com/2020/08/12/nzs-pokolenia-przemian-1980-2020-na-dworcu-pkp/). Widać, że pokolenie NZS tak się przemieniło, że już nie protestuje ! Skoro nie mają nic przeciwko temu aby w historiach ich uczelni nie było komunizmu, PZPR, stanu wojennego…, to ich walka po latach staje się niezrozumiała.
Piękne deklaracje studenckie, z tamtych gorących dni, po latach skłaniają do gorzkich refleksji.
Z tą walką o przyszłość i godność nauki w Polsce to jednak jakoś nie wyszło. Dzisiaj, ci strajkujący wówczas studenci, to są 60-latkowie – czyli w wieku decydenckim w domenie akademickiej i dobrze by było poznać ich późniejsze dokonania i obecne działania, bo godność w tej domenie jakby całkiem zanikła, a przyszłości też nie widać.
Uniwersytet miał być uniwersytetem a nauka nauką – a jak się stało?
Uniwersytetami zostały wcześniejsze szkoły, nie za bardzo wyższe, a nawet te – nazywane Wyższymi Szkołami Podstawowymi, a nauka jak była zastępowana ideologią, tak i pozostała, tyle że ideologia czerwona została zastąpiona tęczową a nauki na uniwersytetach zostało tyle co kot napłakał.
Co prawda zlikwidowano docentów, ale pozostawiono dostawy obowiązkowe [niechby tylko kto nie zechciał dostarczyć produktów swojej wiedzy przyłożonemu !], więc i tak pozostał feudalny podział na tych co są do centów i tych do roboty, ale z tego podziału jakoś nauka nie powstaje, a centy trafiają tylko do kasty nadzwyczajnej, i tak nadal biednej, bo za żadne centy nie są w stanie godnie wyżyć. No cóż, godność jakoś nie idzie w parze z centami, więc nie dziwota.
Postępu nie ma ani na krok, a orientacja ‚bonobiańska’ [https://blogjw.wordpress.com/2020/08/08/orientacja-bonobianska-w-pierwszych-dniach-sierpnia-2020-r/ ] wykazywana przez liczne grona akademickie, to krok wsteczny, do czasów naszych przodków, czasów liczonych milionami lat.
Rdzeniem polskiej pracy bynajmniej nie została polska nauka. Lansuje się rzekomo odkrywczą koncepcję „gospodarki opartej na wiedzy”, jakby na czymkolwiek innym można by gospodarkę opierać. Na wiedzy gospodarka czymkolwiek opierała się zawsze, z tym że wiedza bywała niedostateczna, to i gospodarka stateczna nie była. Skoro innowacyjność naszej gospodarki jest jedną z najniższych w krajach europejskich, to i wiedza naszych akademików jest zapewne niedostateczna aby na niej gospodarkę skutecznie opierać. Instytuty badawcze utrzymują się głównie z wynajmu nieruchomości, a nie ze swojej wiedzy, bo żeby wiedzę sprzedać to trzeba ją mieć ! Finansuje się, i to obficie, projekty dla poszerzenia wiedzy, ale przyczyny braku tego poszerzenia ukrywa się przed szarym obywatelem, traktowanym jako nieuczciwa konkurencja do niekontrolowanego wydawania jego środków płatniczych.
Dużo młodych wykształconych ludzi opuściło Polskę w PRL oraz w III RP, wielu wykluczono z systemu akademickiego, stąd nadal mamy deficyt elit, a świat akademicki bronił się i nadal się broni przed ich powrotami. Godne uznania deklaracje młodych studentów sformułowane w systemie totalitarnym nie zostały wdrożone w życie.
Odnosi się wrażenie, że ciężar odpowiedzialności za los nauki i pracy przygniótł świat akademicki [i nie tylko] i to na lata, także w wolnej Polsce .
Jeśli są dowody, że jest inaczej, to proszę o informacje/dokumentacje.
Umieszczę gratis, jak zawsze, w zajętej przez mnie części cyberprzestrzeni.
.
Szanowny Panie Józefie,
po przeczytaniu całego artykułu, zacytowane przeze mnie zdanie skłania do głębszej refleksji, którą pozwolę sobie podzielić się w dużym skrócie myślowym.
Tak Polska jest wolna, jaka jest odpowiedzialność za Nią… podobnie jest z nauką i z pracą…
Można powiedzieć, że Polska jest w o l n a od… o d p o w i e d z i a l n o ś c i… czyli ANI odpowiedzialności, ANI jej ciężaru… ANI Polski prawdziwie wolnej…
Niestety…
Pozdrawiam!