Moralność jest jak język – oba mechanizmy są tak samo obiektywne w swej subiektywności. Nie ma uniwersalnej moralność, tak jak nie ma uniwersalnego języka. Niemniej i język, i moralność, to naturalne, konieczne, niezbędne mechanizmy działania ludzkich społeczności – to mechanizmy uniwersalne, wszystkie kultury to mają i bez nich nie ma kultury.
Język z jednej strony nie może być czysto subiektywny, indywidualny, bo służy do komunikacji, więc jest tworem zbiorowym, kolektywnym, służy społeczeństwu – bez zbiorowości nie ma sensu – ale z drugiej strony nie jest tworem obiektywnym, wrodzonym, zaszytym w genach, to twór kulturowy – bo mamy wiele języków.
Dokładnie tak samo jest z moralnością. Moralność to kwestia kulturowa, cywilizacyjna – mamy wiele cywilizacji, a zatem wiele moralności – ale każda społeczność uznaje swoją moralność za obiektywną. Moralność i język są tak głęboko zakorzenione w danej kulturze, że ludzie uznają to za prawo naturalne, uważają, że język i moralność są jakoś w nas zaszyte genetycznie. A to nieprawda – prawo naturalne to w istocie prawo cywilizacyjne.
Genetycznie mamy zaszytą tylko zdolność do posługiwania się jakimś, jakimkolwiek językiem i zdolność do stosowania się do jakichś, jakichkolwiek norm społecznych. Oczywiście nie kompletnie dowolnych – język musi być w miarę spójny, sensowny, ograniczony gramatyką. Podobnie moralność to muszą być reguły choćby niesprzeczne wzajemnie.
Więc i język, i moralność, tak jak w ogóle cywilizacja, to są konstrukty jednocześnie obiektywne i jednocześnie subiektywne. Dana cywilizacja jest subiektywna, a wszystko, co wewnątrz niej, jest obiektywne. Obiektywność wyznaczają subiektywne ramy.
Czy istnieje zatem całkowicie obiektywna, uniwersalna moralność? Moralność to system norm społecznych, to mechanizm definiujący co jest dobre, a co złe, to reguły porządkujące ludzkie życie. Na świecie mamy wiele cywilizacji, a każda ma jako swój fundament inną moralność. Te moralności są wzajemnie sprzeczne – na przykład monogamia jest sprzeczna z poligamią.
Obiektywna moralność to by była ta, która z tych wszystkich istniejących jest najlepsza. No ale by oceniać różne moralności, potrzebujemy jakiegoś systemu ocen, jakiejś definicji tego co jest dobre, a co złe, jakiejś metody wartościowania – a zatem znów moralności. By oceniać moralności, potrzebujemy moralności. Popadniemy więc w błędne koło. A zatem nie tędy droga.
Zależy nam, by moralność była obiektywna. Podobnie z językiem – fajnie by było, gdyby wszyscy ludzie na świecie mówili tym samym językiem – nie potrzeba by było wtedy tłumaczy i mozolnej nauki języków obcej – życie ludzkie bardzo by się uprościło. Ale dobrze wiemy, że obiektywnego, uniwersalnego języka nie ma. Nie odkryjemy takiego języka – musimy go stworzyć. To będzie oczywiście sztuczny język. Taką próbą było stworzenie esperanto.
Z moralnością jest trochę inaczej – też nam zależy, by była uniwersalna, taka sama dla całej ludzkości, ale wzbraniamy się przed sztucznym jej tworzeniem. Wierzymy, że obiektywna moralność istnieje – i albo uważamy, że to ta nasza, albo chcemy ją odkryć.
Tę obiektywną moralność powinniśmy odkryć tak, jak się odkrywa prawa przyrody – czyli metodą naukową. Ta obiektywna moralność to byłyby reguły, które są wspólne dla wszystkich ludzkich kultur, które przetrwały, które dziś istnieją.
Naukowcy próbują to robić. Pierwszym krokiem jest stworzenie ludzkich uniwersaliów, czyli pojęć, które występują we wszystkich znanych nam kulturach. Tu kiedyś opublikowałem taką listę: Lista ludzkich uniwersaliów
Jak widać, nie tylko pewne struktury językowe są wspólne dla całej ludzkości, co sugeruje, że tkwi to w naszych genach, ale jest też wiele innych uniwersalnych konstruktów kulturowych.
Wszystkie języki świata mają gramatykę. To mało – mają czasowniki, rzeczowniki i zaimki – ale też na przykład antonimy i synonimy. Ale uniwersalne są też takie pojęcia jak: broń, dziedziczenie, estetyka, gościnność, gwałt, higiena, kokieteria, plotki, taniec, własność, wstyd – wybrałem kilka z wielu. Polecam przeczytanie tej listy, bo jest bardzo pouczająca!
A jak już przeczytacie te uniwersalia, to proszę, byście w komentarzach napisali, jaka Wam się z tego wyłania obiektywna moralność.
No i najważniejsze pytanie: czy jest w ogóle sens szukania obiektywnej moralności? Czy ma sens wiara w nią? Podobnie można spytać: czy jest sens upowszechniania esperanto? Może to dobrze, że jest wiele języków – jest trudniej, ale ciekawiej. Może też to jest dobre, że jest wiele cywilizacji, wiele moralności i żadna nie jest jakoś wyróżniona? Może różnorodność jest wartościowa i nie warto dążyć do ujednolicania wszystkiego?
Grzegorz GPS Świderski
PS1. Przypominam, że kiedyś Józef Bocheński stworzył zarys takiej obiektywnej moralności – ale z góry zastrzegł, że jest ona sprzeczna z chrześcijaństwem: Mądrości Tego Świata
PS2. Notki powiązane:
Widzę, że inteligencja nie przeszkadza Panu komplikować najprostszych rzeczy.
W naszej cywilizacji łacińskiej podstawą życia zbiorowego jest etyka katolicka bazująca na dekalogu- Prawie Bożym. Dopiero potem jest prawo i funkcjonująca w jego ramach polityka
Są jeszcze inne cywilizacje: turańska, bizantyjska, arabska i żydowska. Żadna z nich nie daje zbawienia zbiorowościom żyjącym w ich ramach. Pojedyncze przypadki są sprawą Boga i nic nam do tego. Każda z tych cywilizacji jest wroga naszej. Reszta to dywagacje, fanaberie dla przyjemności samego rozumu. Szkoda też dywagować o podobieństwach, które oczywiście są, ale czy to nie zbawienie duszy jest najważniejsze? Nie ma synkretyzmu, ekumenizmu i nie ma pobłażania dla wrogów. Kto twierdzi inaczej jest heretykiem lub pracuje na etacie truciciela.
To samo twierdzą przedstawiciele tych innych cywilizacji – że tylko u nich jest zbawienie, że ich moralność jest obiektywna, a my to heretycy. Co ciekawe ani my, ani oni, nie twierdzą, że jest tylko jeden jedyny słuszny język, a ten, kto mówi obcym językiem to truciciel. A przecież i moralność i język to takie same konstrukty kulturowe.
Nie do końca tak jest jak twierdzą ci “inni”.
Polecam bardzo syntetyczną tabelę cywilizacji Konecznego
http://www.dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=44&Itemid=49
To, że dana moralność odróżnia swoich od obcych, nie oznacza, że sama siebie uznaje za relatywną. Każda z tych moralności uznaje, że odróżnianie swoich od obcych jest jedynie słuszne, a ci, którzy nie odróżniają, się mylą.
Wie Pan dlaczego to mnie w ogóle nie obchodzi? Dlatego, że naszą religię i nasz kościół powołał sam Jezus Chrystus, a na dodatek powiedział wyraźnie:
Żadna inna religia nie powstała z inspiracji Ducha Świętego. Jeżeli Pan ugrzęźnie w kolejnych dywagacjach, lub będzie to kwestionować, oznaczać to będzie, że nie jest Pan katolikiem, a takim (niekatolikiem), jak widzę, często się Pan tutaj prezentuje.
.
Baaardzo proszę…
Ten wpis jest d o w o d e m.
Dowodem na ogłupianie… na świadome sianie z a m ę t u jeszcze większego niż jest.
Ten wpis jest d o w o d e m na – powiem otwarcie – O S W A J A N I E “NOWEJ NORMALNOŚCI”(!)
[odgadłam,prawda?autorze?piszePanosobieżejestprowokatorem]
TRAFIONY!ZATOPIONY!
Bez odbioru!
Zamęt to sieją takie komentarze od czapy i nie na temat.