Opublikował go wczoraj [19.06.2020] Tomasz Molga {TUTAJ(link is external)}. Tekst ten zaczyna się od słów:
“Kochani funkcjonariusze śledzący mój profil, powiedzcie kolegom z wykroczeniówki, żeby już nie wypełniali tych wniosków o ukaranie, bo szkoda roboty” – napisała na Facebooku adwokat Magdalena Wilk z Warszawy. Jak się okazało, sądy seryjnie odrzucają wnioski policji o ukaranie Polaków za przewinienia w czasach szalejących obostrzeń.”.
Pani Magdalena Wilk jest żoną posła Konfederacji Jacka Wilka. Mówi ona:
“Według najnowszych doniesień z sądów mandaty i wnioski o wykroczenia wystawione w kwietniu 2020 (miesiąc obowiązywania najbardziej rygorystycznych obostrzeń) mogą wylądować w koszu. Sędziowie rozpatrujący wnioski policji, odmawiają wszczęcia postępowań.
– Uzasadniają to faktem, że czyn, popełniony w czasie obowiązywania nakazu czy zakazu, po zniesieniu obostrzenia, nie stanowi już wykroczenia. To wynika jasno z przepisów kodeksu – mówi Wirtualnej Polsce mec. Magdalena Wilk. Na dowód prezentuje postanowienie sądu w sprawie o kwietniowy mandat za naruszenie zakazu przemieszczania się. Uzasadnienie do umorzenia liczy dwa zdania. (…) Adwokat twierdzi, że na podobnej zasadzie przechodnie ujęci podczas siedzenia na ławce w zamkniętym parku, biegacze czy podróżni zatrzymani w trakcie jazdy na święta wielkanocne nie zostaną już ukarani. W kwietniu policja informowała, iż wystawia tysiąc mandatów na dobę. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu policjanci kierowali wniosek o ukarania do sądu. Pisma z policji docierają do sądów z wielotygodniowym opóźnieniem. W międzyczasie zmieniły się przepisy, na podstawie których obwinieni mieliby ponieść karę.
– Powiem więcej, kto zapłacił mandat, ten sierota – dodaje.”.
Aktualne pozostają mandaty za nieużywanie maseczek. “Od 16 kwietnia do 30 maja Policja wystawiła ponad 13 tys. mandatów i skierowała niemal 4,9 tys. wniosków o ukaranie do sądu. Według mecenas Wilk dopiero z chwilą cofnięcia tego obostrzenia, sprawy te staną się bezprzedmiotowe. (…)
Jak informuje mec. Wilk, złagodzeniu uległo również stanowisko inspektorów sanitarnych w sprawie słynnych już kar administracyjnych (do 30 tys. zł), nakładanych za nieprzestrzeganie zakazów epidemicznych. Przypomnijmy, że według danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego suma tych kar przekroczyła ponad milion zł. Jak dowiaduje się WP, zdecydowana większość osób ich nie zapłaciła. Ukarani korzystali z możliwości zawieszenia terminu egzekucji. Następnie pisali odwołania do wojewódzkich inspektorów. Ci zaś łaskawszym okiem patrzyli na przewinienia..”.
To charakterystyczne dla sposobu, w jaki polskie władze wyobrażają sobie stosowanie prawa. Najpierw straszą horrendalnymi karami i to bez podstawy prawnej. Potem jednak kary te okazują się fikcją. Nie sposób ich wyegzekwować. Wszystko to ośmiesza tylko władze.
To dowodzi że sądy trzeba absolutnie zreformować dogłębnie, włącznie z wymianą kadrową, tak jak denazyfikowani Niemcy