Pan minister Kościński, czyli kosherny padawan wysłany wprost z Imperium City of London w celu wypatroszenia każdego polskiego rebelianta z posiadanych środków pieniężnych nie ustaje w pomysłach jakby to poczynić. Po rozeznaniu tematu, że jakoby w polskich skarpetach jest ponad 200 miliardów złotych nie pracujących na Imperium postanawia zaproponować obligacje, które miałyby trwać nawet 100 lat. Innymi słowy Kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym (choć jakoś ruskich ostatnimi czasy zupełnie nie widuję) określone przez ministra Sienkiewicza w restauracji u Sowy jako ch*j, dupa i kamieni kupa chce wypuścić kosher obligacje, które miałyby status gwarancji państwowej…
Sytuacja ta jak żywo przypomina wątek z wiersza Aleksandra Fredry pod tytułem “Cygan i baba”. Że przypomnę, że jakoby przed laty cygan wszedł do wiejskiej chaty i zaproponował chytrej babie (bynajmniej nie z Radomia), że ugotuje jej zupę z gwoździa. A że się jej nawet skłonił w progu i powitał ją w Bogu…kurdę, a to zupełnie jak rządząca cygańska obecnie kamaryla. No i dalej było już prosto…gwoździa wsadził do kotła, poprosił o sól, łyżkę masła i garsteczkę ino kaszy. Baba chciwa końca doczekać się nie mogła, a finał był taki jak pisze Fredro dalej: “Cygan wtenczas czas swój zgadł, gwóźdź wydobył, kaszę zjadł”.
Oczywiście przy ponad już teraz bilionowym zadłużeniu państwa (nawet nie wiadomo specjalnie u kogo), przy rozpasanej do granic możliwości armii urzędniczej i przy dziurze budżetowej, której łatać łatami OFE i innymi sztuczkami finansowymi się już nie da pomysł ze stuletnimi obligacjami na “dopięcie budżetu państwa” zgoła jest nie głupi i chytrzejszy niż 200 miliardów bab z Radomia.
Wszystko będzie zależne, czy polskie łosie połkną haczyk. Wpierw powinne połknąć te, które najbardziej się darły “Jarosław Polskę zbaw” …tutaj nota bene nawiązałbym do sceny z filmu “Ogniem i mieczem”, gdzie Chmielnicki deleguje poselstwo z listem do Wiśniowieckiego. Przetarg wygrywają te mocno nawalone kozaki, które najbardziej darły się, aby uderzyć “na Jaremo”…
No więc jak wspomina minister Kościński legislacyjnie kocioł z gwoździem będzie narychtowany jeszcze przed świętami, aby rodzinne spotkania świąteczne, słusznie przez złośliwców nazywane politycznymi grunwaldami mogły przetrawić przy wigilijnych golonkach tematykę pewnego jak w ruskim banku wzbogacenia się na tychże obligacjach.
A po świętach, na nowym roku, wszyscy, którzy czują w sercu patriotyzm i którym w duszy gra retoryka żoliborskiego naczelnika, niechże wykupią obligacje ratując ten kraj przed ruskimi…a jak już spełnią swój patriotyczny obowiązek, to wtedy pan premier wszechczasów Morawiecki przypomni im słowa, które wypowiedział w restauracji Sowa i Przyjaciele…cyt: “najlepszym sposobem zawsze była wojna. Wojna zmienia perspektywę w pięć minut.”
I przypomnę, że wojna resetuje wszelkie umowy, nawet stuletnie obligacje…”w pięć minut”…
Nowy minister finansów myśli o wyemitowaniu nawet stuletnich obligacji. W ten sposób Tadeusz Kościński chce pożyczyć pieniądze od Polaków.
Kandydat na nowego ministra finansów w Londynie pracował w japońskim w Tokai Banku, a później przez ponad dekadę był starszym menedżerem w londyńskim oddziale polskiego Banku Handlowego. Po upadku komunizmu wrócił do Polski. Wykładał o bankowości i rynkach kapitałowych. W latach 90. XX w. zaczął robić karierę w rozwijających się bankach w Polsce. Pracował w Polskim Banku Rozwoju, BPH i Banku Śląskim. W 1997 r. trafił do Wielkopolskiego Banku Kredytowego, gdzie jako dyrektor odpowiadał za back-office, skarb i płatności międzynarodowe.
Tadeusz Kościński jest proponowanym przez premiera Mateusza Morawieckiego kandydatem na nowego ministra finansów. To wieloletni kolega szefa rządu, ich znajomość rozpoczęła się 21 lat temu, a połączyła ich praca w sektorze bankowym. Obaj pracowali w Banku Zachodnim WBK. “Dziennik Gazeta Prawna” prześwietlił przeszłość i wykształcenie Tadeusza Kościńskiego. Jak się okazuje, nie uzyskał on wyższego wykształcenia. Przynajmniej nie według polskiego systemu edukacji.
Tadeusz Kościński urodził się w Londynie. Tam też się kształcił. Studiował geologię, botanikę i zoologię. Jest absolwentem londyńskiego Salesian College, oraz Goldsmith’s University of London, gdzie uzyskał tytuł “higher education”, czyli w tłumaczeniu na język polski “wyższą edukację”. – Jednak w polskim systemie oznacza to, że ma on jedynie średnie wykształcenie. Każdy wiceminister przed powołaniem wypełnia ankietę, która następnie trafia do Kancelarii Premiera. Tam Kościński musiał wpisać, że ma wykształcenie średnie – mówi informator gazety.
Kościński ukończył Goldsmith’s University w latach 1976-1977. Jak zauważa “DGP”, dopiero w latach w latach 80. uczelnia zaczęła oferować studia undergraduate, czyli pierwszy stopień uniwersytecki i postgraduate, czyli drugi stopień, odpowiadający magistrowi. Gazeta zaznacza jednak, że premierowi Morawieckiemu nie przeszkadza jednak kwestia wykształcenia nowego ministra. Ceni go za solidną pracę w poprzednich latach zarówno na stanowisku wiceministra finansów, które pełni od lipca tego roku, jak i na poprzednich stanowiskach: wiceministra w resorcie przedsiębiorczości i technologii, a wcześniej wiceministra rozwoju.
Tadeusz Kościński ma duże doświadczenie w sektorze bankowym. Zanim trafił do administracji, od 1997 roku pełnił funkcję dyrektora w Banku Zachodnim WBK. Wcześniej pracował w Polskim Banku Rozwoju, Banku Przemysłowo-Handlowym, Banku Śląskim i Banku Pomorskim, a także w dwóch bankach w Londynie.
14 listopada do Sejmu wpadł kolejny projekt, tym razem przygotowany przez Tadeusza Kościńskiego. Podnosi on od 2020 r. akcyzę na alkohol i wyroby tytoniowe średnio o 10 proc., co ma przynieść dodatkowo 1,7 mld zł rocznie do budżetu. Po zmianach paczka papierosów od 2020 r. podrożeje o ponad złotówkę, butelka wódki o ok. 1,4 zł, butelka wina o 15 gr, a puszka piwa o ok. 6 gr. (licząc z VAT).
O jego majątku nic nie wiadomo, bo chociaż zgodnie z przepisami musiał składać oświadczenia, to nie wydał zgody na ich upublicznienie.
Wątpię, żeby ludzie dali się nabrać na te obligacje, na PPK jest mało chętnych, a MM liczył, ze ludzie masowo ruszą i dadzą się wtopić w kolejne OFE, więc kasy coraz bardziej na rozdawnictwo brakuje. Obawiam się, że będą chcieli zrobić inny myk,nie chcę wywoływać wilka z lasu, ale lepiej inwestować w konserwy niż w lokaty bankowe i nie trzymać wszystkiego na wirtualnych kontach.
Poprzez 100-letnie obligacje żydzi chcą sobie kupić czas, na demontaż polskiego państwa.
Chcą zyskać na czasie w sprawie bezproblemowego wdrożenia 447 przez PiS.
Tyle.
Jeśli uda się żydom wdrożyć ustawę 447, to trzeba będzie płacić obligacjami 1000-letnimi