Gdyby ktoś mnie zapytał, jakie słowo jest przez wszelkiej maści socjalistów najchętniej używane i jednocześnie budzi w nich największe przerażenie, to odpowiedziałbym, że to słowo WOLNOŚĆ.
Ale ponieważ nikt mnie o to nie zapyta, to sam o tym napiszę.
Socjalizm, jak niedawno wspomniałem, „…to ideologia (i będący jej konsekwencją system), stworzone przez bezbożników, z wszelkimi tego, najgorszymi, konsekwencjami. ”
Człowiek wolny to dla socjalisty wróg najgroźniejszy, bo nie tylko nie idzie na lep propagandy, która streszcza się w dwóch słowach: DAMY CI!,
…ale jeszcze potrafi się odszczeknąć (na przykład „sp…cie!”) i – jak opowiadał w latach 80 mój przezacny profesor, który choć sam z fabrykanckiej rodziny, za młodu w zetempowskich brygadach jeździł na wieś, by chłopów do zalet kołchozów przekonywać – kołkami pogonić (to dosłowny cytat).
Podobnie dla wolnego człowieka najgorszym wrogiem jest socjalizm we wszelkich odmianach, z tą finalną, totalniacką włącznie.
Bo socjalizm ma w sobie coś z pająka:
najpierw znieczula (w tym przypadku gładką, współczującą gadką), oplata (np. wizjami państwa dobrobytu), a kiedy już bezbronny człowiek znajdzie się w kokonie – pożera.
***
My mamy właśnie do czynienia z kolejną próba zniszczenia znanego nam świata przez globalnych żulików , którzy wyciągnąwszy wnioski z porażek poniesionych przez ich tatusiów i dziadziusiów, przywdziawszy nowy kamuflaż, biorą nas fachowo za gardło, a właściwie za krtań.
O zniewoleniu ludzi przez pozbawienie ich pieniędzy (dziś określanych dla niepoznaki jako gotówka) i wprowadzeniu totalnej kontroli, pod kryptonimem obrót bezgotówkowy pisałem ostatnio.
Takie zniewolenie Ciemnego Ludu/Suwerena (wersja zależna od tego, czy prywatna, nienagrywana rozmowa, czy oficjalny spicz) to stan dla socjalistów idealny, ale takie gwałtowne odcięcie motłochu/Suwerena od kasy (wersja zależna …itd.) to ostateczna ostateczność.
No bo nigdy nie wiadomo, jak po takiej informacji wygłoszonej po głównym wydaniu Wiedomosti przez Pana Premiera wspomniana hołota/Suweren (wersja …itd) mogłaby zareagować.
O – właśnie w Chile pospólstwo/Suweren (…itd.) z powodu bzdetu pod tytułem ceny biletów na metro, zaczął dobierać się do d… władzom i to ostrzej znacznie niż w tej starej k… Francji (to nie ja, to Kisiel – tylko nie mylić mi tu, młodzi, z Budyniem!), bo w Chile trupów i wybitych przez policję oczu kilka razy więcej + kilkaset gwałtów na aresztantach, bo Latynosi to jak uczy historia – bezwzględne i jednocześnie perwersyjne typy są.
***
Dlatego znacznie wygodniej jest gotować mięso armatnie/Suwerena (…itd) od zimnej wody, powoli i obserwować reakcję.
Na przykład zamiast zabierać mu kasę – kazać płacić nią więcej i coraz więcej za coś, co jest do życia niezbędne, dotąd było tanie a bywa, że darmowe.
Za opał na przykład.
Media POPiSowe doniosły zgodnie o wielkim sukcesie: zapadł pierwszy wyrok w procesie o smog!
Krakowski sąd skazał mieszkańca centrum miasta na miesiąc ograniczenia wolności, zobowiązując go do wykonywania nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie.
Skazany mężczyzna popełnił tytułową smogozbrodnię:
palił w piecu węglem i drewnem w październiku – miesiąc po wejściu w życie uchwały antysmogowej.
Sąd uznał, że okoliczności zdarzenia i wina obwinionego nie budzą wątpliwości i uznał palenie w piecu za wykroczenie. To pierwszy tego typu wyrok.
(i proszę mi tu nie pisać, że w Krakowie PiS nie rządzi: wojewoda jest pisowski i może każdą samorządową uchwałę zablokować).
Ponieważ obraz przemawia zdecydowanie bardziej, niż słowo, tekst jest opatrzony zdjęciami, które budzą grozę:
funkcjonariusze, naprowadzeni przez drony (nie żartuję) badają sondą piec smogozbrodniarza.
Tak sobie, patrząc na te foty, pomyślałem, że ci chłopi z opowiadania profesora Z. a szczególnie ich kołki, to była piękna sprawa.
***
Walka ze smogiem to kolejna z niezbędnych socjalistom batalii, po zakończeniu których będzie już dobrze, a nawet dobrzej (ten grepsik stworzyłem ponad 9 lat temu)
Ponieważ nie wypalił numer z dziurą ozonową (kto by się tam jakąś dziurą przejmował – dziura to dziura, mało takich na drogach?), choroba wściekłych krów czy ptasia grypa nie miały potencjału, a z globalnego ocieplenia ludzie normalni się po prostu cieszą, słusznie rozumując, że im cieplej, tym lepiej, a jeśli te oceany coś tam podtopią, to będziemy mieli więcej nowych Wenecji do zwiedzania,
rodzimi, socjalistyczni totalniacy postanowili wziąć nas zimnem:
Nie wolno palić w piecu węglem i drewnem!
Ja rozumiem, że palenie oponami to jest granda, bo to śmierdzi, ale palenie węglem, naszym największym, narodowym skarbem, to rzecz dla normalnych ludzi oczywista, a drewno towarzyszyło ludziom jako opał od zawsze.
Ale tu o coś innego chodzi.
Masz piec – a jest ci zimno, to wsypujesz doń węgiel, podpalasz i jest ci ciepło,
Węgla zabrakło?
To palisz drewnem.Ba! Bywa że nawet darmowym.
Kto ogląda paradokumenty o Alasce, Yukonie (ja oglądam pasjami) ten wie, że tam wolni ludzie palą drewnem. Uciążliwe to nieco, ale kto drewno na zimę zgromadził – ten ma ciepło, kto leń – ten ma …przerąbane.
Gromadzeniu drewna na opał, a to z płynących alaskańskimi rzekami wiatrołomów, a to z własnoręcznego wyrębu, poświęcone są całe sekwencje popularnych serii.
Z kolei Ferdynand Goetel w swej książce „Przez płonący wschód” opisał wyczyszczenie przez marznących ludzi z drzew i krzewów podbitego przez bolszewików Taszkientu. Cóż to była za epopeja!
A kiedy masz piec na słuszny ideologicznie gaz, to wystarczy, że socjalistyczna Władza zakręci ci kurek i będziesz tej władzy jadł z jej socjalistycznej ręki jak łańcuchowy kundel i jeszcze jej z podziękowaniem swoim szczątkowym ogonem zamerdasz.
Parę dni temu Mati, z tym przyklejonym, szczerym jak tombakowa moneta uśmiechem, prosto ze szczytu klimatycznego w Madrycie kląska, jak to on tym globalnym żulikom wytłumaczył, że Polska węglem stoi i że uczciwie (komp właśnie się zakrztusił ze śmiechu) jest patrzeć nie tylko na emisje CO2 ale i na konsumpcję, w której to konsumpcji Polska (a konkretnie polskie lasy) przoduje.
Nie dodał, czy się z nim zgodzili, ale od zgadzania się z nim to jest red. Holecka i pozostałe pisowskie wersje Kraśków i Lisów
No nic – ciekawe co dziś, na Barbórkę, Mati będzie kląskał górnikom.
Ciekawe, czy go pogonią, bo choć brać górnicza może i kołków z płota nie ma, ale za to trzonkami od kilofów dysponuje.
***
Coś na deserek, czyli niezawodne media Ojca Dyrektora, 28 listopad 2019
https://tv-trwam.pl/local-vods/vod.29429
Były europoseł, prof. Mirosław Piotrowski recenzuje „selektywną” politykę klimatyczną eurokołchozu
1’41″
Zastępca szefowej KE, Ursuli von der Leyen, nasz stary, dobry, socjalistyczny znajomy Timmermans deklaruje, że będzie walczył o New European Green Deal.
Co ciekawe, w głosowaniu nad swą kandydaturą dostał poparcie… prawie wszystkich „polskich” europosłów (2 się wstrzymało).
5’20″
szefowa Komisji Europejskiej, von der Leyen zapowiedziała, że jej priorytetem będzie spowodowanie, iż w 2050 UE będzie kontynentem neutralnym węglowo. Powiedziała więc to samo, co Timmermans podczas przesłuchania.
7’13″
Niemcy wciąż mają kopalnie i rozwijają elektrownie węglowe (niedawno uruchomili nowa elektrownię na węgiel Datteln 4
11’05″ Timmermans na ten swój NEGD przewiduje wydać 3 BILIONY Euro (zabierze z funduszy spójności i rolnictwa)”
No, to miłego dnia!
http://ewaryst-fedorowicz.szkolanawigatorow.pl/bankdytyzm-czyli-polacy-bez-gotowki
https://www.salon24.pl/u/ewarystfedorowicz/212068,jest-dobrze-bedzie-dobrzej
Morawiecki: “Robotnicza myśl socjalistyczna jest głęboko w filozofii PiS obecna”
Aby zrozumieć jaki idiotyzm głosi premier Mateusz Morawiecki przed szczytem klimatycznym COP25 w Madrycie w kwestii ograniczenia emisji CO2 przeczytaj ten krótki tekst i podaj dalej. Stań na drodze tym idiotom!
Jak działa Globalne Zażydzenie Klimatu – Sprawa Grety Thunberg – BZDURA, którą żyje świat. Obszczymajtka obszymajtką, ale z tymi wszystkimi dziennikarzami dzieje się coś groźnego, podsuwają im jakieś nierozgarnięte dziecko a oni dyskutują, dyskutują … nie sprawdziwszy, że tego dwutlenku węgla (gazu cieplarnianego) jest w atmosferze 0,0411 % a więc 411 cząstek na 1 000 000 cząstek powietrza (4 na 10 000!) i co najciekawsze ten stan się zupełnie nie zmienia od dziesiątków lat.
Skład powietrza na dziś i na wczoraj … i 100 lat temu:
Składnik % – ppm (z ang. parts per million)
—————————————————————–
1. azot 78,0840 – 780 840
2. tlen 20,9460 – 209 460
3. argon 0,9340 – 9 340
4. CO2 0,0411 – 411
Puknijcie się w głowy wszyscy, którzy zabieracie głos na temat CO2 a zobaczycie jak dudni.
411 cząstek CO2 na 1 000 000 cząstek powietrza – 4 na 10 000! – i to niezmienne w czasie. Zdolności adaptacyjne organizmu ludzkiego pozwalają na zachowanie niezmienionej aktywności przy stężeniu osiągającym wartość do 0,15%. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zdefiniowało poziom maksymalny tego gazu podczas pracy w warunkach szkodliwych. NDS, czyli najwyższe dopuszczalne stężenie, wynosi ok. 5000 ppm (0,5%). Głównym źródłem CO2 w miejscach pracy, nauki i zamieszkania są ludzie, a dokładniej wydychane przez nich powietrze. Dorosły człowiek wydycha przeciętnie ok. 20l dwutlenku węgla na godzinę, a ilość ta wzrasta kilkukrotnie podczas wzmożonego wysiłku. Spadek poniżej 200 ppm oznacza zatrzymanie procesu fotosyntezy, i początek kolapsu łańcucha pokarmowego, tlen u ludzi transportowany przez krew może być przez nią oddany do komórek tylko w obecności CO2, wartość przy której krew pracuje najsprawniej 800-1200ppm, dlatego pacjentom niedotlenionym podaje się tlen a potem CO2.
Wiem, że żadnej wiedzy nie macie, ale to co robicie z tym CO2 to jest jakiś upadek cywilizacji. To upokarzająca bezmyślność, poziom debila z zielonych.
4 na 10 000 cząstek CO2 w atmosferze ziemskiej znaczy mniej w bilansie energetycznym planety Ziemia niż włożenie patyka do Wisły w celu zakłócenia jej cieku/biegu.
Inna sprawa to zawartość pary wodnej w powietrzu (wilgotność względna). Jest ona zależna od wielu czynników i zmienia się w zakresie 0–4%. To jest 100x więcej jak CO2 i to ona, para wodna, ma pewien niewielki wpływ na temperaturę powietrza w nocy. Bardzo zresztą niewielki.
Def.: wilgotność względną, określającą stosunek ilości pary wodnej zawartej w 1 m³ powietrza, przy określonym ciśnieniu i temperaturze, do ilości pary wodnej nasyconej w tej samej temperaturze i ciśnieniu powietrza.
Stężenie CO2 (ppm, %) Efekt oddziaływania na organizm człowieka
350-450 ppm, 0,035-0,045% Świeże powietrze atmosferyczne, warunki idealne.
poniżej 600 ppm, 0,06% Akceptowalne warunki świeżości powietrza w pomieszczeniach mieszkalnych / biurowych.
poniżej 1000 ppm, 0,1% Wymóg minimum higienicznego, skala Pettenkofera.
1500 ppm, 0,15% Powietrze odczuwane jako duszne i nieświeże
2000 ppm, 0,2% U osób osłabionych i/lub z chorobami układu oddechowego pojawia się kasłanie, czasem również omdlenia i zasłabnięcia.
10 000 ppm, 1,0% Lekki wzrost częstotliwości oddechów.
15 000 ppm, 1,5% Maksymalna tolerowana dawka dla osób pracujących w trudnych warunkach, pod kontrolą medyczną, m.in. w browarach, na łodziach podwodnych i statkach kosmicznych. Wdychanie powietrza przez dłuższy czas powoduje łagodny stres metaboliczny, który objawia się przyspieszeniem oddechu i zaburzeniami równowagi kwasowo-zasadowej krwi.
20 000 ppm, 2,0% Pogłębiony oddech, wzrost częstotliwości oddychania o ok. 50%. Wdychanie powietrza przez dłuższy czas powoduje bóle głowy i uczucie zatrucia.
30 000–40 000 ppm, 3,0%-4,0% Wzrost trudności oddechowych, występują efekty podobne do działania narkotyków, m.in. osłabienie słuchu, bóle głowy, wzrost ciśnienia tętniczego krwi i przyspieszenie akcji serca.
50 000 ppm, 5,0% Brak swobody w oddychaniu, dzwonienie w uszach, zaburzenia widzenia. Dwutlenek węgla przybiera ostry zapach zbliżony do zapachu wody sodowej.
70 000-100 000 ppm, 7,0-10,0% W ciągu kilku minut następuje utrata przytomności.
100 000 ppm i powyżej, 10,0% i powyżej Szybka utrata przytomności, przedłużająca się ekspozycja prowadzi do śmierci przez uduszenie.
Prawdziwy problem polega na czym innym.
Obłęd “zmiany klimatu” który zatacza coraz szersze granice to tylko dymanie frajerów przez żydów na gigantyczną kasę i nic nie ma wspólnego z klimatem. Wszyscy powtarzają tę zadaną mantrę a nikt nie zwraca uwagi na efekt cieplarniany – który rzeczywiście występuje, szczególnie w wielkich miastach (ale nie tylko, bo od kilku dekad w całej Polsce) – odpowiada:
– melioracja w wielu państwach milionów hektarów i pozbawienie mikroklimatu parowanej wody z setek tysięcy mokradeł i zbiorników wodnych (melioracje na wielką skalę były już w II RP a za komuny osuszono np. całe Polesie, które było jednym wielkim “płytkim jeziorem”),),
– regulacja rzek i ich rozlewisk sprowadziła je do okresowych kanałów ściekowych odprowadzających wody kilkakrotnie szybciej inż w przeszłości powodujących do tego przy byle deszczu podtopienia i powodzie,
– wstęgi asfaltowych dróg działających jak gigantyczne grzałki o temperaturze w lecie dochodzącej do 70 st. C,
– wycinka lasów i chaszczy (np. Białoruś za komuny osuszyła całe Polesie),
– wyłożenie w Polsce i Europie setek milionów podwórek kostką brukową co blokuje uzupełnianie wód gruntowych na gigantycznych obszarach miast i wsi,
– itd.
i nazywa się to pustynnienie klimatu. Krowy tylko na te ludzkie „mądrości” s r a j ą bez żadnego znaczenia dla całego układu pogodowego.
Dla przykładu, temperatura gruntu pod drzewami stykającymi się konarami (aleja) w mieście: 25 w słońcu / 20 w cieniu / 30 st. C asfaltu.
Temperatura gruntu bez drzew w mieście: 50 w słońcu / 38 w cieniu / 66 st. C asfaltu!
Na otwartej przestrzeni temperatura asfaltu jest nawet o 36 st. C wyższa od temperatury asfaltu w słońcu, pod zieloną aleją!
Reasumując 50 lat temu deszcze w szczególnie lecie występowały jako zjawiska lokalne z parującej wody zaś obecnie na deszcz trzeba czekać aż wiatr nagoni chmury z nad Oceanu Atlantyckiego. Kiedyś, 50 – 60 lat temu, w lecie padało i 2x dziennie a obecnie pada mniej więcej raz na dwa trzy tygodnie. Ot i cały problem którego na razie nikt nie dostrzega a co najwyżej żydzi starają się doraźnie wycisnąć z gojów parę szekli pod hasłem “zmiany klimatu” (Al Gore nawet wycisnął z frajerów kilkanaście miliardów $).
To jest problem.
Tu kilka danych dla „dyskutantów” klasy niemota:
Energia słoneczna, która dociera do granicy atmosfery stanowi jedną półmiliardową część energii emitowanej przez Słońce.
Do atmosfery ziemskiej dociera strumień energii, którego moc wynosi 1,39 kW/m2. Oznacza to, że na 1m2 powierzchni umieszczonej prostopadle do kierunku promieni słonecznych, pada strumień energii o mocy 1,39 kW. Taką gęstość promieniowania można uzyskać na granicy atmosfery, natomiast do powierzchni ziemi dociera już znacznie mniej energii, która w czasie przechodzenia przez atmosferę zostaję odbita w kosmos. Promieniowanie słoneczne jest rozpraszane atmosferę a głównie chmury. Część energii zostaje zaabsorbowana przez powierzchnię ziemi w tym oceany i morza. Przyjmuje się, że w słoneczne bezchmurne dni do powierzchni ziemi dociera około 1 kW/m2. Natężenie promieniowania słonecznego na powierzchni Ziemi zależy od wysokości Słońca nad horyzontem, co wiąże się z grubością warstwy atmosfery, przez którą to promieniowanie jest absorbowane. Jako normę dla Polski przyjmuje się wartość napromieniowania całkowitego w ciągu roku 3600 MJ/m2±10% (1000 kWh/m2). Typowy adsorber wykonany z blachy miedzianej lub aluminiowej, pokryty zwykłą czarną matową farbą (α⁄ε ≈1), w słoneczny dzień przy Hb = 800 W/m2 osiąga temperaturę równowagi ok. 343 K (70 oC). W celu podwyższenia tej temperatury, czyli ilości zaadsorbowanej energii można: adsorber pokryć powłokami selektywnymi, dla których α⁄ε ≈ 8,5 (Cu pasywowane NaOH i NaClO2, ta=150÷160oC).
W Krakowie zwariowali.
Ale trzeba też na problem popatrzeć realnie. Od 4 lat ogrzewam dom drewnem. Nie byłabym sobą gdybym nie robiła sobie przy tym różnych doświadczeń. A to różne gatunki, a to biomasa, a to brykiety drzewne. Nie palę węglem z założenia, bo mam tanie drewno pozyskane z wiatrołomów w ramach oczyszczania lasu sosnowego. Poza tym nie ma problemu z popiołem, bo popiołu drzewnego jest duuużo mniej, poza tym wykorzystuje go jako nawóz.
Przy okazji zwożenia martwego drewna pierwszy raz w życiu zobaczyłam tego gada kornika. Dość duże bydlę jak na chrząszcza. Nie znam żadnego ekologa, bo bym mu sprezentowała …
Ale miało być o paleniu.
Chyba zbliżyłam się do doskonałości, bo z komina wylatują czyste, bezbarwne spaliny, albo gdy temperatura jest poniżej “0” – czysty biały dymek, czyli spaliny z parą wodną. Po obejrzeniu kilku filmików jak palić ekologicznie np. miał węglowy, zastosowałam pomysł w moim kotle do spalania drewna (z dość dużą komorą spalania), co ma znaczenie, bo w czasie palenia zachodzą ciekawe zjawiska.
Otóż najlepiej to widać, kiedy do palącego się wysokim płomieniem drewna dokładam garść liści orzecha. Drewno musi się palić, liście wkładam tak, żeby nie przerwać palenia pełnym ogniem. Liście zaczynają się zgazowywać – w pierwszej komorze jest zwykły dym, taki gesty jak mgła. Dym w kontakcie z ogniem zapala się (liści nie może być za dużo, bo wówczas dym po prostu wybucha jak gaz!!!). W drugiej i trzeciej komorze kotła pali się pełnym płomieniem jakby tam ktoś umieścił palnik gazowy. Dzięki temu, że temperatura płomienia jest dużo wyższa niż drewna żarzącego się powoli, wymiana ciepła jest dużo szybsza, woda w kotle nagrzewa się w ciągu kilkunastu minut,
Cały proces wymaga większej ilości powietrza i regulacji wypływu spalin. Spalam drewno sosnowe słabej jakości z suchą biomasa, głównie liśćmi drzew, które rosną w ogrodzie. Oczywiście spalam też wszystkie odpady papierowe, jakie są w gospodarstwie domowym. Spaliny są bezbarwne i prawie bezwonne, W komorze kotła, w czopuchu nie ma ani grama sadzy, bo następuje spalanie całkowite. Jedyne cząstki stałe jakie muszę co 3 dni usuwać, to drobny popiół, porwany przez bardzo dynamiczny strumień ognia. Płomień ma barwę jasnożółtą.
Spaliny są gorące i wylatują wysoko nad dach, nie opadają na ziemię.
Ale mam sąsiada, który pali węglem, ma zbyt niski komin, w dodatku z nasadzoną stalową rurą. Przy rozpalaniu i podkładaniu zimne spaliny spływają bezpośrednio na ziemię, zawierają mnóstwo niespalonych gazów i pyłów. Nie rozpala węgla od góry, tak jak pokazywali strażacy, tylko niepotrzebnie podgrzewa węgiel od dołu Lotne substancje nie mają się od czego zapalić i zatruwają okolice. Czasami nie ma czym oddychać. I tu powinny zacząć działać urzędy – po prostu posprawdzać, czy kominy spełniają warunki wysokości i odległości określone w normach, a jeśli nie są – wymusić remont, dofinansować.
Jeśli tak palą ludzie w Krakowie, to mamy problem. Ale zamiast zakazywać i karać biednego krakusa, trzeba mu pokazać jak palić, żeby nie smrodzić. To jest bardzo proste.
Nie sądzę, żeby każdy biedak w wielkim mieście mógł sobie kupić nowoczesny kocioł gazowy/olejowy albo ogrzewać się elektrycznie. Poza ty cała nowoczesność działa tylko wówczas, gdy jest prąd w gniazdkach i gaz w rurach. (Wczoraj gaz wybuch w Szczyrku, cały dom się zawalił, poszukiwanych jest 8 osób).
Jeśli przy -20 st.C pół Krakowa /Warszawy, kraju, nie będzie miało prądu, albo gazu, to ludzie będą musieli się schronić u tych, co maja staromodne wynalazki typu piece na drewno/węgiel, kominki i kuchnie węglowe.
Ja pamiętam stan wojenny i zamarznięte hałdy węgla, bo po kilkudniowym obfitym deszczu nagle przyszedł tęgi mróz, wszystko zamarzło i było jak skała. Elektrownie nie miały czym palić.
Niebiosa mogą sobie w każdym momencie przypomnieć o tej metodzie nauczenia ekologów szacunku do Boga i boskich porządków.
Idzie kolejna zima. Polacy wiedzą jak przetrwać zimę i dobrze byłoby, żeby unijni cwaniacy nie uczyli nas czym mamy palić, i skąd wziąć słońce i wiatr przy -25 st. C i pełnym zachmurzeniu. Pamiętam taki zimowy tydzień.
Albo jeśli jakiś Jony Daniels, albo jego kuzyn wpadnie na pomysł zakręcenia jakiegoś gazowego kurka. Kto mu zabroni robić w Polin co chce? Przecież jak się stare goje nie chcą szczepić na grypę, to trzeba ich będzie wymrozić.
W Warszawie się zaczyna ….
Przy dość wysokiej (co to jest -5 st.C) pękła rura magistrali ciepłowniczej, cała ulica Powsińska przy Gołkowskiej jest zamknięta.
HGW kilka lat temu sprzedała SPEC “prywatnej spółce” EOLIA.
Jakiś stołeczny urzędnik, kolejny techniczny idiota, mówi, że spadło ciśnienie w kranach ….. Oczywiście dureń nie wie, że są to zupełnie oddzielne, dwie instalacje, jedna doprowadzająca wodę do picia, a druga ciepło w postaci wody o temperaturze 130 -150 st.C i ciśnieniu do 16 at.
korekta: miało być VEOLIA!!!
https://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/615212,warszawa-awaria-cieplownicza-powsinska.html
Fajni są ci dziennikarze w TVP-Info – “To mała awaria o wielkim rozmiarze” …
Z tego właśnie powodu, nie lubię niektórych dogmatów korwinistów – o sprzedaży podmiotom prywatnym. Czasy się zmieniły i to polski kapitał powinien kupować państwowe firmy. Dowcip polega na tym, że PiS pomimo tego, że są socjalistami wpuszczają do Polski obcy kapitał bez żadnej kontroli i weryfikacji. Przedtem robiła to PO. Oni wszyscy pracują nad tym, żeby niszczyć polska klasę średnią, aby ta nie mogła uwłaszczyć się w sposób uczciwy kupując i inwestując w różne obszary gospodarki.
Veolia to chyba firma francuska?
Nie wiem, ani nie wiem ile % od sprzedaży zainwestowała HGW i wszyscy związani ze sprzedażą. Dla mnie przerażające było, że SPEC został sprzedany z całym archiwum, z dokumentacją budowlaną wszystkich budynków, w których było ciepło ze SPEC. Jakby policzyć ile kosztuje 1 egz. dokumentacji, byłaby to fura pieniędzy, że o zawartej tam informacji technicznej nie wspomnę … Cała ta dokumentacja jest w rękach obcych, a może to być również dokumentacja strategiczna, typu wojskowego, bankowego.
Nie wiem jak można sprzedawać takie przedsiębiorstwo? Już za to samo HGW powinna stanąć przed Trybunałem Stanu, czy innym odpowiednim sądem i nie wyjść z pierdla do końca życia.
Rządy Trzaskowskiego w Warszawie przypominają najczarniejsze lata rządów Jaruzelskiego w czasie stanu wojennego: katastrofa goni katastrofę.
No ale jak się wybiera anty talent techniczny (techniczne ZERO) na prezydenta, to tak się ma …..
Francuski oddział izraelskiej firmy ze 100% kapitału żydowskiego…
Trzeba zrobić to co kiedyś zrobili Żydzi z NKWD w Rosji po rewolucji październikowej, albo za pomocą Bieruta w Polsce – ZNACJONALIZOWAĆ STRATEGICZNE FIRMY BEZ ODSZKODOWANIA, szczególnie, że nie będzie chyba trudno znaleźć dowodów korupcji.
W Rosji majątek najbogatszego Polaka został po prostu zabrany. Dotyczy to np. firm naftowych na Krymie.
Co może ludzi zdopingować do działania? Może kiedy pierwszy kościół zostanie ADAPTOWANY NA SYNAGOGĘ, albo bardziej teatralnie: zburzony pod budowę synagogi.
Ciekawe, czy wówczas księża i biskupi też położą uszy po sobie i przekonają wiernych, że to tylko deszcz pada i tak musi być?????