Hat trick Kaczyńskiego, czyli będziecie mieli frajerzy socjalizm

 

Przedwczoraj, korzystając z ładnej, prawie letniej pogody, wybrałem się  w Polskę.
Pojechałem nowym, polskim samochodem elektrycznym (dokładnie tym, który 4 lata temu obiecał mi premier Morawiecki).

Cóż za frajda! Cicho, płynnie i do tego ekolo-ideolo. No miód nie bryka!

Po drodze mijałem piękne domy jedno, dwu i wielo, a nawet bardzo wielo-mieszkalne, wybudowane zgodnie z obietnicą Prezesa Kaczyńskiego w liczbie 3 milionów.

Te śliczne budynki, gotowe od 13 lat do zasiedlenia, sprawiały przygnębiający widok:

puste, jak obietnice ferajny zwanej, a raczej nazywającej samą siebie  „klasą polityczną”, ostentacyjnie niezamieszkałe, z lekka nadgryzione 13 letnim nieużytkowaniem.
No normalnie ganc-nowe, a już wymarłe miasta.

Co to za wredny naród, ten Ciemny Lud/Suweren (w zależności od tego, czy swobodna, nienagrywana rozmowa, czy oficjalny, partyjny spicz) pomyślałem:

tyle gotowych mieszkań – a nikt w nich mieszkać nie chce!

W d… im się poprzewracało! A od czego? A od plusów:

500+, 300 +, krowa+, świnia +, Kujda+ (kolejność przypadkowa), Multikulti+, WR+ (to dzięki importowi zza Buga) – no same plusy!

Pewnie dlatego w ubiegłym roku z Polski wyemigrowało 120 tysięcy Polaków, do krajów, gdzie za mieszkania trzeba płacić, i to sporo:

9 minuta http://dariuszgrabowski.eu/page/2/

***

Prezes to ma kiepełe:

jak Ciemnemu Ludowi/Suwerenowi wybudował 3 miliony mieszkań, to wybrzydzają.

No to żeby już nie wybrzydzali, to obiecał im PAŃSTWO DOBROBYTU.

Dobrobyt ma niezaprzeczalną zaletę: enigmatyczny jest.

Bo dla jednego dobrobyt, to żeby regularnie zjeść, zakąsić i ten-tego – a dla drugiego, to  po zarobieniu jednym podpisem kogo trzeba  …dziesięciu  baniek na przekwalifikowaniu kupionej za grosze działki, w letnim domu na takich Seszelach albo innych Malediwach  jeszcze i cygaro biletem bankowym zapalić (to nie ja – to Mickiewicz) i dwie blandyny mieć na podorędziu (eufemizm).

A  Państwo Dobrobytu to już enigmatyczność enigmatyczna, bo Państwo może wszystko, nawet nadać Dobrobytowi dowolne znaczenie:

może przydzielić Państwu Kowalskim dodatkowy bon na cukier – a Państwu Nowakom nie, a jeszcze obciąć im przydział papieru toaletowego i Kowalscy czują przydzielony im łaskawie Dobrobyt – a Nowakowie dopiero doń aspirują.

Państwo może wyposażyć antyfesora (skoro są profesorowie, to oczywiście muszą być i antyfesorowie) w milionowy grant na badanie polskiego antysemityzmu – a samozatrudnionemu junior copywriterowi podnieść haracz na ZUS do 1445 zł miesięcznie, bez względu na to czy w tym miesiącu coś zarobił, czy nie.

Państwo może wyposażyć kiedyś towarzysza, a dziś już partyjnego kolegę w posadę prezesa SSP – a Kowalskiemu zakazać palenia  we własnym kominku drewnem.

Dlaczego akurat drewnem?

No przecież wyjaśniłem to parę linijek wyżej:

bo Państwo może wszystko.

I to pomimo oczywistej oczywistości, że Państwo nie ma pieniędzy.
Owszem, mają je Państwo Kowalscy czy Państwo Nowakowie, ale Państwo UW, PiS, PO, ZSL lub  SLD, czy jak tam się to kolejne dziecię Cioci Magdalenki wabi – NIE MA PIENIĘDZY.

I dlatego Państwo, żeby pieniądze mieć, je Państwu Kowalskim i Nowakom ZABIERA.

Potem, po potrąceniu sobie za fatygę swoich matek, żon i kochanek ulokowanych na stanowiskach urzędniczych stosownego procentu – to, co z tej jumy pozostanie – REDYSTRYBUUJE.

Co to znaczy?

A to znaczy, że transfery socjalne, obiecane przez Prezesa Kaczynskiego przeprowadza.

Na czym one polegają?
W barbarzyńskim skrócie, na dosypywaniu swoim.

Głosujesz na UW, PiS, PO, ZSL lub  SLD, czy jak tam się to kolejne dziecię Cioci Magdalenki wabi – dostajesz.
Nie głosujesz na nich – nie dostajesz.

Ile?
To zależy: czasem jest to (za PO-ZSL) parę gradów (jednostka miary taka)  – czasem parę kujdów (to za PiSu).

Tak czy inaczej – w każdym razie grubo.

A czasem chudo: na jednorazową opłatę czynszu za skromne mieszkanie (to się Emerytura+ nazywa)

Proste?
Proste! (jak wałek).

***

Wspomniałem, że Państwo może wszystko, ale bieda z tym, że Państwo socjalistyczne (budowane właśnie przez PiS) nie zamierza poprzestać na samej możliwości, a jak najbardziej serio zamierza ten cudny projekt wprowadzić w życie.

Zanosi się na to, że drugi raz w ciągu mojego dość już długiego życia zaznam socjalizmu:

w epoce ogłoszonej przez praczy mózgów za minioną, realnym socjalizmem dziadziusiowie i  tatusiowie dzisiejszych tzw. elit nazywali śmierdzący ruską onucą i aszkenazyjskim czosnkiem komunizm.

Dziś inteligencja z Żoliborza Oficerskiego (to co, że po 1944 mieszkali tam już inni oficerowie, niż przed wojną? Pagon jest pagon!) jako realny socjalizm sprzedaje  kombinację etatyzmu i klientyzmu  z  wdupowłazizmem.

***

Tygodnik „Polityka” donosi (ech, te przyzwyczajenia) , że promotorem pracy doktorskiej Jarosława Kaczyńskiego był prof. Stanisław Ehrlich (1907–1997), osoba bardzo wtedy wpływowa i szanowana w środowisku prawniczym. Pochodził ze spolonizowanej żydowskiej rodziny. Doktorat zrobił przed wojną na UJ. Po wojnie, którą zakończył w mundurze oficera armii gen. Berlinga, objął katedrę teorii państwa i prawa na UW.

Moment moment! „Polityko” miła:
Major Ehrlich nosił mundur z-cy politruka brygady w 1DP im Kościuszki, czyli był elitą sowieckiego korpusu oficerskiego, a jego gwiazdki były znacznie cięższe, niż zwykłego, liniowego oficera – sprawdź sobie u docent Wiki.

Dalej ”Polityka” przedstawia martyrologię majora-politruka-profesora Ehrlicha:

W 1946 r. założył i przez 20 lat był redaktorem naczelnym miesięcznika „Państwo i Prawo”. Po Marcu ’68 katedrę mu odebrano. Przeszedł polityczną ewolucję, od marksisty do poszukującego możliwości ewolucyjnej zmiany ustroju socjalistycznego „rewizjonisty”. W 1981 r. złożył partyjną legitymację.

Z tym jego spolonizowaniem, to też nie do końca prawda, bo wzorem polonizacji był ober-kat pułkownik Józef Goldberg, który nawet zmienił nazwisko na czysto polskie –  Różański.
Florysta jeden…

Prezes Kaczyński robił u Ehrlicha nie tylko swój doktorat, ale wcześniej pisał u niego swoją pracę magisterską,

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/222398,1,doktorat-prezesa-jaroslawa-kaczynskiego.read

Ta fascynacja Prezesa Kaczyńskiego Państwem (i Prawem – ze Sprawiedliwością, to bym nie przesadzał), moim (i całkowicie niesłusznym) zdaniem, musiała powstać właśnie w latach, gdy przebywał pod wpływem (i opieką) swego mentora, majora-politruka-profesora Ehrlicha, mimo/tym bardziej? że Ehrlich kierował istniejącą przez pewien czas Katedrą Prawa Radzieckiego (w tym momencie łkam ze wzruszenia).
https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Ehrlich

***

Kiedy słucham transmitowanych przez Media Rządowe (to nie epitet – to fakt) kolejnych wystąpień przedgłosowaniowych (bo w PRL-bis nie ma żadnych wyborów  – są tylko głosowania), to odnoszę wrażenie (odnoszę, bo o przynoszenie go nie prosiłem) , że Prezes Kaczyński przez całe swoje życie marzył o wprowadzeniu w Polsce socjalizmu.

Kłopot w tym, że moje marzenia o Polsce diametralnie się od Prezesowych różniły i dalej różnią.

I dlatego – jak w tytule.

 

O autorze: Ewaryst Fedorowicz