.
.
1-go Listopada.
Uroczystość Wszystkich Świętych.
(Ustanowiona została około roku Pańskiego 835).
LEKCYA (z Objawienia św. Jana rozdział 7, wiersz 2—12).
W one dni oto ja Jan widziałem drugiego Anioła wstępującego od wschodu słońca, mającego pieczęć od Boga żywego, i zawołał głosem wielkim ku czterem Aniołom, którym dano jest szkodzić ziemi i morzu, mówiąc: Nie szkódźcie ziemi i morzu, ani drzewom, aż popieczętujemy sługi Boga naszego na czołach ich.
I słyszałem liczbę pieczętowanych ze wszech pokoleń synów Izraelskich, sto i czterdzieści cztery tysiące pieczętowanych.
Z pokolenia Judy dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Ruben dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Gad dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Aser dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Neftali dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Manasse dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Symeon dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Lewi dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Izachar dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Zabulon dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Józef dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Z pokolenia Benjamina dwanaście tysięcy pieczętowanych.
Potem widziałam rzeszę wielką z wszystkich narodów i pokoleń i ludzi i języków: stojące przed stolicą i przed obliczem Baranka, przyobleczeni w szaty białe, a Psalmy w ręku ich, i wołali głosem wielkim mówiąc: Zbawienie Bogu naszemu, który siedzi na stolicy i Barankowi. A wszyscy Aniołowie stali koło stolicy, i starszych, i czworga zwierząt i padli na oblicze swe, i pokłon uczynili Bogu, mówiąc: Amen. Błogosławienie i chwała i mądrość i dziękczynienie, cześć i moc i siła Bogu naszemu na wieki wieków. Amen.
EWANGELIA (Mat. rozdz. 5, wiersz 1—12).
Onego czasu widząc Jezus rzesze, wstąpił na górę. A gdy usiadł, przystąpili ku Niemu uczniowie Jego, a otworzywszy usta swe, nauczał ich, mówiąc:
Błogosławieni ubodzy duchem, albowiem ich jest Królestwo niebieskie.
Błogosławieni cisi, albowiem oni posiędą ziemię.
Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają.
Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą Synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć będą, i prześladować was będą, i mówić wszystko złe przeciwko wam, kłamając dla mnie.
Radujcie się i weselcie się; albowiem zapłata wasza obfita jest w Niebiesiech.
————
Pielgrzymami jesteśmy na ziemi, a celem naszej pielgrzymki jest Niebo, nasza rzeczywista Ojczyzna; łatwo się jednak możemy zabłąkać na manowce, odwodzące nas od miejsca, do którego zdążamy. Nie podobna przeto obyć się bez przewodników, którzyby nam wskazywali prawdziwą drogę i oznaczali miejsca spoczynku, gdziebyśmy strudzeni mogli nabrać świeżych sił do dalszej podróży.
Takiemi miejscami są Niedziele i święta; są to dni, w których skołatani troskami, pokusami i walkami powszedniego życia, zaspokoić możemy potrzeby duszy, pomyśleć o jej zbawieniu, pokrzepić ją Słowem Bożem, modlitwą i Sakramentami św. Przewodnikami naszymi w tej podróży są każdego dnia Święci Pańscy; życie bowiem nasze liczy się na dni, a ostatni dzień otwiera nam wrota wieczności. Dlatego też każdy dzień poświęcony jest pamięci świętego Sługi lub świętej Dziewicy Pańskiej. Jak drogoskaz wskazuje drogę do miasta lub wsi, tak Święci wskazują nam drogę wiodącą do Królestwa niebieskiego, gdzie Najwyższy zasiada w Swej chwale na przedwiecznym tronie, gdzie mamy znaleźć wiekuisty pokój i odpoczynek.
Każdy Święty woła na nas: „Idźcie za nami, wyprzedziliśmy was bowiem i doszliśmy do celu, wstępujcie zatem w ślady nasze. Żaden dzień nie jest wolny od kłopotu; każdy przynosi nam nową troskę, nowe utrapienia, pęta duszę naszą i ciągnie ją do ziemi. Ale na straży każdego dnia stoi Święty i woła: „Synu Ojca niebieskiego, bracie Chrystusa, odkupiony Krwią Jego, ubłogosławiony przez Ducha Świętego! ziemia nie jest twoim ostatecznym celem i nie zaspokoi tęsknoty ducha twego, bowiem przeznaczeniem twem jest Niebo; masz być świętobliwym i zbawionym, i to świętobliwym tutaj na ziemi, a zbawionym w wieczności!“
Błogo ci, jeśli zrozumiesz ten głos i posłuchasz go; błogo ci, jeśli imiona Świętych nie będą ci czczym dźwiękiem, błogo ci, jeśli pójdziesz w ich ślady.
Społeczeństwo Świętych Pańskich
Ale niestety, nadaremnie głos ten odbija się o uszy wielu śmiertelników, idą oni bowiem na oślep, błąkają się i nie dochodzą do celu. — Cóż czyni tedy Kościół? Przy końcu roku, gdy nastaje jesień, gdy rolnik zwozi owoce swej pracy do gumna, Kościół woła na dzieci swoje: „Pójdźcie, pokażę wam lepszy owoc, który dojrzał w mym sadzie“, a otwierając wrota niebieskie, pokazuje nam Najświętszego ze Świętych, Syna Bożego, siedzącego po prawicy Ojca, a obok Niego Królowę Niebios, Matkę Jego, Apostołów świętych opromienionych blaskiem niebieskim, Proroków i Patryarchów, spoglądających ze czcią i uwielbieniem na Przedwiecznego, Męczenników dzierżących w ręku palmę a na głowie korony. Wyznawców w chwale wiekuistej, Dziewice z niezwiędłym wieńcem i białą szatą niewinności przyodziane. „Patrzcie — mówi Kościół — otóż owoce łaski Bożej zebrane w gumnie wiekuistem, słuchajcie ich pieni, a podziwiajcie blask ich równający się gwiazdom. Wznieście wysoko oczy i serca! I wy możecie się dostać w ich towarzystwo, Ojciec Przedwieczny was zaprasza, Syn Jego będzie waszym Przewodnikiem. Duch Święty doda wam siły, Święci natomiast za was się modlą. Kwapcie się do wiekuistego spoczynku, jaki dla was jest przygotowany.“
W tem znaczeniu obchodzi Kościół uroczystość Wszystkich Świętych. Celem tejże jest przypominać sercom przykutym do ziemi ich przeznaczenie i rozgrzać je tęsknotą do Nieba. I Święci byli również ludźmi, jak my, słabymi, ułomnymi, a nawet grzesznikami. Od nas tylko zależy, stać się tem, czem oni są. Jeśli zapytamy, co nam czynić należy, aby dostać się w ich towarzystwo, Ewangelia dzisiejsza podaje nam nieodzowne do tego warunki. Starajmy się o cnoty, jakich wzorem jest Zbawiciel, a będziemy szczęśliwi już tu na ziemi.
Nauka moralna.
Początek tejże uroczystości przypada na czasy Papieża Bonifacego IV, który w roku 608 pogańską świątynię Panteon poświęcił na cześć Matki Boskiej i świętych Męczenników. Zbudowana przez Agryppę, ministra cesarza Augusta, nazwaną została Panteonem, gdyż w niej umieszczono posągi wszystkich bożków, a nawet tych, których Rzymianie przejęli od ujarzmionych i podbitych przez siebie narodów.
Gdy religia chrześcijańska wyparła bałwochwalstwo z Rzymu, nakazał cesarz Honoryusz wspaniałą ową świątynię zachować jako pamiątkę dawnej potęgi Rzymu. Po wyznaczeniu zaś przez Papieża Bonifacego dnia konsekracyi, w wigilię powyżej już wzmiankowanej uroczystości zawieziono do owej świątyni wielką ilość relikwii Męczenników, wydobytych z katakomb rzymskich i umieszczono je w przeznaczonych na ten cel skrzynkach, poczem nastąpiło uroczyste poświęcenie.
Od tego też dnia corocznie uroczystość Wszystkich Świętych w świątyni owej obchodzono, a Papież Grzegorz IV wyznaczył dla świata katolickiego na obchód tej uroczystości dzień 1 listopada.
Miał też Kościół w zaprowadzeniu owej uroczystości trojaki cel na oku: Nasamprzód jest ilość Świętych Pańskich bardzo znaczna. Liczbę Męczenników, którzy za Chrystusa śmierć ponieśli i spoczywają w grobach rzymskich, podają na 6,000,000, a na całej kuli ziemskiej do 17,000,000. Któż zliczy wszystkich Sług Bożych, którzy w przeciągu 19 wieków umarli w stanie łaski? Któż zliczy tych, którzy w ukryciu żyli w Chrystusie Panu, a których imiona zapisane są w księdze żywota? Ponieważ zaś nie tylko się godzi, ale i należy oddać im cześć powinną, nie podobna zaś dla każdego ze Świętych wyznaczyć dzień osobny; Kościół Święty mądrze nakazał uczcić wszystkich razem w dniu na to przeznaczonym.
Po drugie nie wątpi żaden katolik, iż wstawienie się Świętych do Boga wielce jest skutecznem. Święci bowiem są naczyniami łaski Jego i oni też mogą wiele uczynić w sprawie naszego zbawienia. Ażebyśmy przeto za ich przyczyną otrzymali, co nam do pozyskania szczęścia wiekuistego potrzebnem jest i koniecznem, Kościół ustanowił dzień osobny, w którym katolicy błagają wszystkich Świętych Pańskich razem o ich wstawienie się do Boga, w nadziei, że Bóg prośby Swych wybrańców raczy wysłuchać.
Po trzecie pragnie Kościół Święty w dniu dzisiejszym zachęcić nas, abyśmy naśladowali życie Świętych Pańskich, i starali się o te cnoty, które im usłały drogę do Nieba. O świętobliwość starać się nam potrzeba; nie dostąpi zbawienia, kto nie jest świętobliwym. Tym zaś wszystkim, którzy zapytają, jaką Święci Pańscy doszli drogą do świętobliwości i zbawienia, niech służy za odpowiedź co następuje:
1) Czuli oni w sercu serdeczne pragnienie dojścia do doskonałości. Tęsknota zaś owa i żądza naśladowania Chrystusa jest oznaką wybrańców. Święci Pańscy mieli wzrok utkwiony w tem, co jest dobrem wiekuistem i nie łudzili się nigdy zwodniczym powabem rzeczy znikomych i uciech światowych.
2) Było to też powodem, że Święci całem sercem gardzili światem i lekceważyli jego rozkosze, a nawet czuli do nich wstręt i obrzydzenie. A jakże świat nagradza zamiłowanie i pociąg do rzeczy znikomych? Troskami i utrapieniami, sporami i niezgodami, nędzą i rozczarowaniem, chorobą i śmiercią. Żaden też zwolennik uciech światowych nie czuł się zadowolonym i szczęśliwym, a śmierć jego zawsze była gorzką i opłakaną.
3) Święci nie przestawali na samem tylko pragnieniu i pożądaniu zbawienia, ale zwalczali złe skłonności, opierali się nagabywaniom, nie dawali posłuchu pokusom. Trzymali oni zmysły na wodzy, poskramiali żądze, poddawali ciało umartwieniom i nie dowierzali sobie, poczuwając się do słabości. Trudną była też ich walka, nieraz się chwiali, ale ostatecznie zwyciężali, bo nie upadli na duchu. Wiedzieli, jakie jest znaczenie słów Jezusowych o obszernej i wygodnej drodze, i ciasnej a ciernistej ścieżce. Jak dzielny żołnierz otoczony nieprzyjaciołmi, tak i oni wiedzieli, że nie pozostaje im nic innego, jak tylko zwyciężyć albo zginąć, a lubo czasem niejeden z nich pośliznął się i zbłądził, podźwignął się w końcu przez żal i pokorę, przez co mu błąd jego wyszedł na dobre.
4) Skrupulatni i sumienni w drobnych rzeczach, pozyskali dar i łaskę wykonania większych i trudniejszych. Niejeden z tych co czyta o ich umartwieniach, pokutach, postach i srogich cierpieniach, sądzi, że naśladowanie Świętych przechodziłoby jego siły. Poczynając jednak od małego, dochodzi się wytrwałością do doskonałości i dokonania największych rzeczy. Ewangelista Łukasz św. mówi też w rozdziale 16, wierszu 10: „Kto wierny jest w najmniejszej rzeczy, i w większej wierny jest, a kto w małem niesprawiedliwy jest, i w większem niesprawiedliwy jest.“
5) We wszystkiem starali się naśladować Chrystusa Pana, biorąc sobie za wzór Jego pokorę, łagodność, zamiłowanie pokoju, miłosierdzie, czystość, cierpliwość, jaką okazywał przez cały przeciąg Swego życia, aż do strasznej śmierci na krzyżu. Wiedzieli oni bowiem, że o własnych siłach nie staną się podobnymi Zbawicielowi i poczuwali się do słabości.
6) Liczyli nadal na pomoc Boską i szukali pokrzepienia w modłach, zasilali się Sakramentami św., jakie Zbawiciel ustanowił na dobro i zbawienie ludzkości. Modły darzyły ich światłem i siłą rozpoznania dobrego, a ponieważ przystępowali do Sakramentów św., sam Chrystus był ich sprzymierzeńcem i pomógł im do zwycięstwa nad ich wrogami.
7) Wszyscy Święci mieli jak największe nabożeństwo do Przeczystej Dziewicy i Matki Zbawiciela. Czego nie uzyskali modlitwą, to wyrobiła im wstawieniem się do Swego Synaczka Najśw. Marya Panna, słusznie nazwana „Królową Świętych“; jest Ona bowiem tak mianowaną nie tylko dlatego, że wszystkich przewyższa świętobliwością, ale i dlatego, że wszyscy Święci Ją wielbili jako swą Orędowniczkę.
Rozważcie zatem kochani Czytelnicy owe siedm punktów, zapiszcie je sobie w sercach waszych, weźcie je za prawidło i wskazówkę życia, a Niebo was nie minie. Niema innego wyboru, jak tylko piekło lub Niebo: wybierajcie przeto.
Wkońcu trzeba nam jeszcze nieco nadmienić o tytułach, jakie Kościół Święty nadaje tym Sługom Bożym, którzy cnotliwem życiem zasłużyli sobie na cześć i naśladowanie. Dzielą się zaś one na cztery rodzaje i to: Sługi Boże, Czcigodni, Błogosławieni i Święci.
1) Sługą Bożym nazywa Kościół tego, który umarł w stanie świętobliwości.
2) Czcigodnym jest chrześcijanin, którego świętobliwość stwierdzoną jest wyrokiem Kościoła, czyli raczej, którego proces kanonizacyjny już się rozpoczął.
3) Błogosławionym zowiemy tego, którego świętobliwość uznaną jest uroczystym wyrokiem najwyższej władzy kościelnej i na którego tymczasową cześć Papież w pewnych krajach albo zgromadzeniach zakonnych zezwala, aż do ogłoszenia uroczystej kanonizacyi.
4) Świętym wreszcie nazywamy tego, któremu uroczyście i publicznie miano to przeznaczonem zostało i którego publiczna i jawna cześć nakazaną jest w obrębie całego Kościoła Katolickiego.
Modlitwa.
Wszechmogący i wieczny Boże, który nam dozwalasz zasługom Wszystkich Świętych Twoich cześć oddawać, prosimy pokornie, daj nam tem obfitszych łask dostąpić, im liczniejszych do miłosierdzia Twego wzywamy dziś pośredników. Amen.
Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dnie roku – Mikołów-Warszawa 1910 r.
.
†
.
∗ ∗
∗
N a u k a o Świętych Pańskich.
Z Listu Pasterskiego
Najprzewielebniejszego Ks. Józefa Bilczewskiego,
Arcybiskupa i Metropolity Lwowskiego.
(…)
I.
C o t o j e s t Ś w i ę t y?
Wielka rzecz — człowiek uczciwy.
Człowiek uczciwy kocha wszystko, co jest dobre, nienawidzi wszystkiego, co złe. Człowiek uczciwy nie popełni złego, choćby czyn jego na zawsze pozostał tajemnicą. Nie dopuści się kłamstwa, choćby mu posłużyło do wyniesienia się. Nie da lekkomyślnie słowa, ale raz danego dotrzyma. Ten, co je otrzymał mówi: jestem spokojny, dał słowo. Nie skrzywdzi nikogo. Odda każdemu, co mu się należy. Obowiązek u niego…. zawsze i wszędzie!
Człowiek uczciwy godzien aby przed nim ugiąć kolana!
Jeśli człowiek uczciwy kocha dobre, a unika złego dlatego tylko, że mu jego naturalny rozum i wrodzony głos sumienia tak czynić każe, uczciwość jego jest czysto ludzką czyli naturalną.
W chrześcijaństwie ta naturalna uczciwość czyli zgodność czynów z prawem sprawiedliwości, które Stwórca wyrył w sumieniu człowieka, nie wystarcza. Nie dla niej Chrystus stał się człowiekiem, nie dla jej tylko w ludzkości ugruntowania dał się przybić do krzyża. Nam Zbawiciel objawił i nałożył obowiązek uczciwości wyższego rodzaju. „Wy bądźcie doskonali — mówi On do nas — jako i Ojciec wasz niebieski doskonałym jest“ (Mat. 5, 48). U chrześcijanina poczucie uczciwości musi więc być pełniejsze, delikatniejsze, pobudki działania wyższe, wierność obowiązkom z miłości Pana Boga — bezwzględna. Ktoby dzisiaj mówił: „mnie dosyć na uczciwości naturalnej“, ten rozmija się z ostatecznem przeznaczeniem swojem i nie dojdzie do oglądania Boga, jak nie dochodzi na szczyt góry człowiek, który wciąż idzie równą płaszczyzną niższą. Tem mniej dojdzie poza grobem do celu swego ostatecznego człowiek, chcący być uczciwym niezależnie od Pana Boga, czyli ten, który stara się spełnić wszystkie swoje obowiązki względem ludzi a żadnego względem Boga. Wspominam o tem dlatego, ponieważ są ludzie, którzy w swej pysze nie chcą uznać Boga. Tacy ludzie nie mają nawet pełnej uczciwości naturalnej.
Uczciwość ta wyższego rodzaju, która nas chrześcijan obowiązuje, nazywa się nadnaturalną, nie dlatego, jakoby ona uczciwości naturalnej się sprzeciwiała albo ją rugowała z duszy, tylko z tego powodu, że człowiek nie nabywa jej samemi siłami swej natury, ale w pracy do spółki z łaską Bożą. Uczciwość nadnaturalna nie tylko nie sprzeciwia się i nie niszczy uczciwości naturalnej, ale przeciwnie, ona ją podtrzymuje, umacnia, użyźnia, podnosi do potęgi Bożej tak, jak wiara chrześcijańska rozumu nie niszczy, jeno go prześwieca światłością Bożą, powiększa, przebóstwia.
Jak w uczciwości naturalnej tak i w nadnaturalnej różne są stopnie. „Kto sprawiedliwy, czytamy w Księdze Objawienia (22, 11), niech jeszcze będzie usprawiedliwion, a święty niech jeszcze będzie poświęcon.“ Jest mianowicie sprawiedliwość chrześcijańska zwyczajna i druga heroiczna czyli bohaterska. Sprawiedliwość zwyczajna polega na spełnianiu z miłością niezupełnie doskonałą wszystkich przykazań Bożych i kościelnych, prznajmniej obowięzujących pod grzechem ciężkim. Sprawiedliwość bohaterska jest tą samą prawem nakazaną każdemu cnotą chrześcijańską, ale spełnianą w sposób nadzwyczajny, z miłości Boga najdoskonalszej, a nieraz jeszcze pomnożoną wypełnieniem doskonałem rad ewangelicznych. Objaśnię rzecz przykładem. Gdy wszyscy obowiązani jesteśmy nieść pomoc ubogiemu choremu, człowiek posiadający sprawiedliwość w stopniu bohaterskim, okrywa biednego własnym płaszczem, daje mu własne obuwie, całuje jego rany, bo w nich widzi rany Jezusowe. Gdy wszyscy jesteśmy obowiązani mówić prawdę — chrześcijanin-bohater posuwa tę cnotę tak daleko, że gdy spostrzeże, iż przez zapomnienie zataił przed zbójcami kilka sztuk złota, woła ich póżniej, aby i resztę wzięli.
W ten sposób doszliśmy do pojęcia świętości.
Co więc jest Święty?
Święty, to najdoskonalszy uczciwy człowiek a zarazem najdoskonalszy chrześcijanin. Mówimy: najdoskonalszy uczciwy człowiek, bo chrześcijanina jego wiara nie dyspensuje (zwalnia) od żadnej cnoty naturalnej. Obowiązany on wszystko lepiej robić niż niechrześcijanin. Jeśli ktoś nie jest w całej prawdzie doskonałym człowiekiem, nie jest też doskonałym chrześcijaninem. Święty posiada tedy uczciwość naturalną i nadnaturalną czyli wszystkie cnoty w stopniu najwyższym, heroicznym, bohaterskim.
Ponieważ chodzi tu o sprawę największej wagi, ponieważ wielu ludzi ma o świętości pojęcie błędne, a przynajmniej niedokładne, rozważymy rzecz tę jeszcze głębiej.
I tak mniemają niektórzy, że świętość polega na ciągłej modlitwie, na ciągłem wysiadywaniu w kościele, na ostrych postach i biczowaniach ciała. Tymczasem modlitwa, umartwienie ciała i wszystkie inne praktyki religijne są tylko środkiem do nabycia świętości, ale same nie tworzą świętości.
Inni myślą, że do świętości przedewszystkiem potrzebne są cuda i dodają, że Świętych tylko podziwiać się musi, ale naśladować ich niepodobna. I to zapatrywanie jest mylne. O Matce Syna Bożego Księgi święte nie zapisały ani jednego cudu, a przecież jest Ona Najświętszą z Świętych! Ani jednego cudu nie uczynił św. Jan Chrzciciel (Jan 10, 41). Nie pozostawił też po sobie pamięci cudów święty Augustyn, św. Jan Chryzostom. Kościół domaga się ich dopiero w nowszych czasach jako warunku, gdy chodzi o kanonizacyę czyli o przyznanie komuś czci publicznej na ołtarzach. A i w tym przypadku sędziowie, badający życie sługi Bożego, szukają w nim najpierw i przedewszystkiem cnót nadzwyczajnych, a dopiero gdy te są stwierdzone i najzupełniej pewne, przystępują do rozpatrywania przypisywanych mu cudów. Innemi słowy: nie są konieczne do świętości cuda zewnętrzne, jak uzdrowienie za przyczyną Świętego chorych, wskrzeszenie umarłych, ale za to są niezbędne cuda, które spełniają się we wnętrzu duszy, cuda cnoty, cuda wiary, nadziei, cuda miłości Boga, cuda zaparcia się siebie i co nie mniej ważne, cuda poświęcenia się dla bliźnich, cuda wierności w spełnianiu codziennych obowiązków stanu i to stale i to aż do ostatniego tchu życia. To spełnianie z nadzwyczajną wiernością zwyczajnych obowiązków stanu, tworzy nawet zawsze podwalinę świętości u każdego sługi Bożego.
Dwa tedy są główne znaki, po których na pewno można poznać Świętego: najdoskonalsza miłość Boga i bezmierne ukochanie bliźniego przez niesienie mu wszelakiego dobra z miłości Boga a przedewszystkiem przez troskę o zbawienie jego duszy. Miłość ku Bogu nie może bowiem próżnować; jej sprawdzianem i miarą są zawsze czyny. Im miłość większa, doskonalsza, tem czyni więcej. Każdy święty rozumiał też i czuł to w stopniu najwyższym, że bliźni na to został mu dany, żeby na nim mógł dowieść swojej miłości ku Bogu. „Kiedy nie mam możności oddawać przysługi, jakbym pragnęła, Dobru Najwyższemu, mawiała św. Katarzyna ze Syeny, to całe moje szczęście znajduję w tem, że mogę służyć bliźniemu, umiłowanemu przez Pana Boga.“ I znowu: „Ach, Panie, czy ja mogę żyć spokojnie, dopóki choćby jedna dusza, stworzona na Twoje podobieństwo, pozostaje w niebezpieczeństwie zbawienia? Czyby nie lepiej było, aby wszystkie zostały uratowane, a ja sama poniosła kary piekła z jedynem zastrzeżeniem, żebym Cię tam miłować mogła?“ Działanie jest właśnie najgórniejszym punktem życia Świętego. Każdy z nich uprawiał królowę nauk i sztukę sztuk — moralne udoskonalenie własne i drugich. Święci są temsamem najszlachetniejszymi krzewicielami oświaty, kultury, jeśli przez kulturę rozumiemy to, co stanowi jej szczyt i prawdziwe szczęście ludzkości — wiedzę prawdziwą, opromienioną wszelaką cnotą prywatną i publiczną.
Święci zajmują przeto pełnem prawem miejsce w szeregu ludzi najbardziej zasłużonych dla świata. Oni są najwonniejszym kwiatem, najpiękniejszym owocem na drzewie ludzkości, oni jej największą chlubą, ozdobą. Nie myślę ja w niczem uwłaczać ludziom wielkiego geniuszu. Wszak wielu z nich za otrzymanych pięć talentów, wróciło Panu Bogu dziesięć. Ale jeśli Świętych porównamy z tymi ludźmi, w sądzie świata wielkimi — nie mówiąc już o owych „nadludziach“ i półbogach, których wielkość spoczywała przedewszystkiem w intrygach i kłamstwach, których aureola ulepiona z błota moralnego, których podnóże posągu zbudowane z czaszek ludzkich, z łez, z krwi i krzywd całych narodów — jeśli Świętych zestawimy z ludźmi nawet prawdziwie wielkimi zasługą świecką, to Święci na tem zestawieniu nie tracą, raczej zyskują. Albowiem u ludzi wielkich trzeba najczęściej poetę, uczonego męża stanu, wodza, artystę odróżnić od… człowieka i żeby módz z całem wewnętrznem zadowoleniem uczcić geniusz, talent, musi się rzucić zasłonę na jego stronę moralną. Gdybyśmy tego nie uczynili, gdybyśmy wejrzeli w głąb ich życia codziennego, w ich pobudki działania, gdybyśmy widzieli, jak oni małymi byli w cierpieniu, w niepowodzeniu — cześć, którą ich darzymy zamieniłaby się nieraz w niesmak, a podziw — w pogardę.
Rzecz znana, że także nie każdemu Świętemu życie całe płynęło równym torem. „Gdy u jednego łaska Boża zeszła zaraz od świtu jego dziecięctwa, jak jutrzenka pogodnie i porastała wciąż w silniejsze blaski aż do pełności południa życia, to innego młodość była zamglona upadkami, nieraz ciężkimi, których chmury światło łaski Bożej dopiero stopniowo rozpędziło.“ Ale też prawda, że gdy taki Święty raz powziął wstręt do grzechu a smak ku cnocie, już więcej nie służył krwi i ciału, już taki sam był na codzień jak i na święto, w ścianach swej izdebki i na placach publicznych, taki sam w szczęściu jaki w cierpieniu, cały z jednego bloku, cały z jednego metalu… z najczystszego złota i już tylko coraz świętszy. Święty nic nie traci w oczach współbraci, którzy mają szczęście patrzeć nań codzień, obcować z nim z blizka… bo Święty nic nie potrzebuje zakrywać. Gdzie Święty stąpi… tam dom, klasztor, parafia, dyecezya odmienią swe oblicze.
Mamy tedy odpowiedź na pytanie; „co to jest Święty?“ A z niej już wniosek prawidłowy, że jeśli komu po Bogu należy się od ludzkości cześć religijna, to Świętym Kościoła Katolickiego dla ich uczciwości nadzwyczajnej, dla ich cnót chrześcijańskich bohaterskich czyli heroicznych.
Cześć ta jest też obowiązkiem ludzkim, obywatelskim, religijnym.
Kanonizacya Świętych.
II.
N a c z e m p o l e g a c z e ś ć Ś w i ę t y c h?
Cześć Świętych spełnia się trzema aktami. Pierwszy, to uznanie ich nadnaturalnej bohaterskiej cnoty, zasługi, wysławianie tej cnoty pieśnią, poezyą, uroczystościami kościelnemi, pielgrzymowaniem do ich grobu, uchylaniem czoła przed ich relikwiami, obrazami.
Drugi akt, to naśladowanie Świętych. Nie chcę przez to powiedzieć, że każdego Świętego wolno i trzeba w każdym jego czynie naśladować. Nie. Każdy człowiek ma do spełnienia osobne obowiązki stanu, których mu pod utratą zbawienia zaniedbać nie wolno, a które nie dadzą się umieścić w życie każdego Świętego. Wolno np. naszym zakonnicom Franciszkankom Sakramentkom przeklęczeć za wzorem błogosławionej Małgorzaty Maryi prawie cały dzień w adoracyi Przenajśw. Sakramentu, nie wolno tego matce rodziny. Każdy z nas może jednak i powinien naśladować każdego Świętego w zwalczaniu swojego samolubstwa, w umiłowaniu prawdy, w doskonałej jego miłości Boga i bliźniego.
Trzecia istotna część składowa czci Świętych, to wzywanie ich pomocy w modlitwach prywatnych i publicznych, w pacierzach kapłańskich, we Mszy Świętej odprawianej na ich pamiątkę.
Wszystkie te trzy akty muszą zawsze być złączone. Jeden bez drugiego nie wystarcza. Jeśli brak choćby jednego, cześć Świętych jest wadliwa, ułomna, niedostateczna.
Wszystkie te trzy akty tj.: uznanie bohaterskiej cnoty Świętego, naśladowanie jego życia, modlitwa do niego — mają najgłębsze uzasadnienie w rozumie, w sercu człowieka, w nadprzyrodzonem objawieniu Bożem.
Cóż bowiem innego, jeśli nie wspólny instynkt, rozum, serce skłaniały ludzkość wszystkich czasów do zgodnego wychwalania, uwielbiania talentu, geniuszu, zasługi, prochów wielkich ludzi? Ludzkość czuje, że sławiąc ludzi zasłużonych, sławi, czci prawdę, piękno, dobro — sławi w najlepszych swoich przedstawicielach siebie, dźwiga siebie ku czystym, górnym przestworzom światła, poświęcenia, cnoty. Cześć zaś religijna Świętych z tych samych wypływa głębin rozumu i serca opromienionych jeszcze światłem wiary. Święci są bowiem, jak widzieliśmy bohaterami cnoty. Święci złożeni są z samej cnoty. Wielu z nich łączyło z cnotą także geniusz, oddany w posługę dziełom, walkom i zwycięstwom cywilizacyi. Święci, to najwybrańsze naczynia łaski, przez które Bóg uwielbił w świecie Siebie, a przez które wielkie uczynił rzeczy dla ludzkości.
Ubliża nieraz Bogu a nawet rozumowi ludzkiemu świecka cześć oddawana wielkim, czy tak zwanym wielkim ludziom, gdy się ich mianowicie ceni nad godziwą stworzeniu miarę i ponad rzeczywistą zasługę, gdy się przemilcza, albo, co gorsza pochwala ich niedostatki moralne, a jeszcze bardziej, gdy się sławi ich geniusz a pomija, wyklucza Boga, dawcę talentu.
Nie ubliża zaś Panu Bogu wysławianie cnót, zasług Świętych, lecz przeciwnie potęguje ono, umacnia wiarę w Boga, cześć Jego i miłość ku Niemu. My katolicy bowiem czcimy Świętych nie dla nich samych i bez względu na Pana Boga, ale zawsze z wdzięczną myślą, że to Bóg łaskawością swoją doprowadził ich na wyżyny świętości. Innemi słowy: Cześć nasza nie zatrzymuje się na samym świętym, ale wznosi się ostatecznie zawsze do Pana Boga. W tej też myśli umieściłem na czele tego orędzia słowa: „Królowi wieków nieśmiertelnemu i niewidzialnemu samemu Bogu cześć i chwała na wieki wieków.“
Rozumna też rzecz naśladować Świętych.
Człowiek potrzebuje wyższego wzoru, potrzebuje ideału, w którymby widział urzeczywistnioną moralną doskonałość w całej pełni. Ideał taki rzuca iskry w duszę, ogrzewa serce, zapala, porywa wolę.
Największy ideał człowiek ma w Panu Bogu i Chrystusie Jego. Ale człowiek potrzebuje też ideału ludzkiego, wzoru doskonałego z własnego zakresu życia, ideału, któryby nosił takie samo słabe ciało co my, któryby był przechodził podobne walki wewnętrzne, jakie my przechodzimy, a mimo to odniósł bohaterskie zwycięstwo nad sobą, nad światem, nad szatanem.
Takim ideałem stworzonym są właśnie Święci.
I znowu nie ubliżamy Panu Bogu, naśladując Świętych, bo naśladujemy ich tylko o tyle, o ile są odbiciem, promieniem doskonałości Bożych i tylko dlatego, że są doskonałymi żywymi obrazami Pana Boga. Boga więc samego naśladujemy, naśladując Świętych jego.
Rozumna wreszcie rzecz modlić się do Świętych, orędownictwu ich się polecać, wzywać ich pomocy.
Święci wiedzą bowiem o naszych potrzebach. Znają je, bo patrzyli na nie za swego życia na ziemi. A w Niebie się nie zapomina. Widzą też nasze potrzeby w Panu Bogu jak w zwierciadle. Oni nas też kochają, bo swą miłość, swe serce, które dla cierpień ludzkości na tej łez dolinie tak gorąco biło, wzięli z sobą do nieba. Miłość ich dzisiaj w niebie stała się nawet jeszcze szlachetniejszą, hojniejszą, ofiarniejszą. Chcą nam więc pomódz. A że mogą pomódz — „wiele może przyczyna sprawiedliwego“, czytamy w liście św. Jakóba, Apostoła (5, 16) — więc i pomagają, więc i ratują nas w potrzebie, byleśmy się do nich uciekali, bo oni są Boga przyjaciółmi, bo oni Panu Bogu za życia swego nic nie odmawiali.
Modlitwa do Świętych nie czyni ujmy Bogu, bo On sam zarządził, żebyśmy szli do Niego przez Świętych Jego. „Idźcie“ do sługi mego Joba — mówi w Starym Testamencie, a sługa mój będzie się za was modlił: oblicze jego przyjmę.” (Job. 42, 8). Modlitwa do Świętych nie oznacza też braku ufności w Bogu, tylko jest wyrazem niedowierzania słabości naszej. Pięknie Skarga tłómaczy, jak to nasze modlitwy przechodząc przez ręce Świętych, rosną w skuteczność. „Święci więksi i zacniejsi u Pana Boga niźli my. A im się kto zacniejszy korzy i modli, tem więcej czci tego, przez którego prosi. Większa cześć Chrystusowi, gdy się z nami Święci jego korzą i przezeń nam dobra wszelakie jednają. Oni starsi bracia na dworze królewskim… my tu młodsi na ziemi. A jako gdy się dwaj bracia zmówią: ja będę doma orał, a ty jedź na dwór królewski; co ja zarobię, a ty wysłużysz: dzielić się równo będziewa. Tak i my tę zmowę ze Świętymi, z bracią naszą mamy. Oni więcej wysłużyli u wielkiego Króla, niźli my w roli wygrzebali, a jednak w równy dział idziem.“
Wzywanie orędownictwa Świętych nie ubliża też pośrednictwu jedynego wielkiego Pośrednika między Bogiem a ludźmi — Jezusowi Chrystusowi. Pięknie powiada znowu Skarga: „Różne jest pośrednictwo Chrystusowe do Boga od modlitwy Świętych za nami. Sam Chrystus jest pośrednikiem do zbawienia i odkupienia; Święci tylko są do modlitwy wspólnej z nami. Trzy są strony: Bóg zagniewany, Chrystus przepraszający, a człowiek się korzący i proszący. Bóg jest, którego prosim; Chrystus przez którego prosim, a ludzie i Święci, którzy z nami proszą. Jakaż tu krzywda jest Chrystusowemu pośrednictwu, gdy do Niego i przez Niego z Świętymi idziemy?“
Wierzymy więc, że Święci nic nam nie mogą pomódz mocą własną. Każda ich łaska dla duszy naszej czy ciała otrzymana, jest zawsze łaską samego Boga. Cuda Świętych są zawsze cudami Pana Boga, które On przez nich jako przez Swoje narzędzia działa. Modlitwa do Świętych ostatecznie jest zawsze modlitwą do Pana Boga.
∗ ∗
∗
W ten sposób Kościół katolicki pojmuje cześć religijną, oddawaną Świętym w wysławianiu i naśladowaniu ich cnót w modlitwie do Nich, w szukaniu u Nich pomocy.
Tak pojęta cześć Świętych jest też wielkiego znaczenia i pożytku pod względem religijnym, moralnym, społecznym.
Twierdzenie to nie potrzebuje dłuższego uzasadnienia.
Podstawę prawdziwej kultury, prawdziwego postępu a nawet siły fizycznej u jednostki, rodzin, narodu, stanowi przedewszystkiem cnota, prawość w obyczajach prywatnych i publicznych. Dlatego też każda szkoła, każda instytucya wychowawcza i całe społeczeństwo powinno za najwyższy swój obowiązek uważać moralne udoskonalenie swoich jednostek.
Cześć zaś Świętych właśnie całą swoją istotą umoralnia, doskonali, pomnaża cnotę. Cześć Świętych przysparza Świętych. Dobre bowiem, jak i złe bywa zaraźliwe. I niepodobna szczerze, serdecznie obcować czas dłuższy ze Świętymi w rozważaniu ich cnót bohaterskich i w modlitwie do Nich a nie doznać na sobie skutków tej błogiej zarazy.
Katolicy tedy czci Świętych wstydzić się nie potrzebują. Jest ona w swej teoryi i praktyce — jak cała nasza święta religia, najwyższym rozumem — bo najwyższy rozum cnota!
Najwyższym nierozumem jest temsamem odrzucanie czci Świętych. Kto odrzuca cześć Świętych, kto mówi: nie potrzebuję Świętych, mnie Bóg wystarcza, ja sobie wprost i bez pośredników załatwiam u Pana Boga moje sprawy, ten kończy zwyczajnie na najgorszem, bo na myśli: nie potrzebuję Boga, ja sam sobie wystarczam, ja sam sobie Bogiem. A to już grób cnoty, to już śmierć moralna jednostki i narodu.
Świętych nawet nigdy dosyć uczcić nie można!
(…)
(Fragmenty wybrane ze źródła)
.
†
.
Niech będzie uwielbiony Bóg w Swoich Aniołach i w Swoich Świętych!
.
Bóg zapłać :-)
i wzajemnie….:)
* * *
Na większą Cześć i Chwałę Pana Boga w Trójce Świętej Jedynego,
ku Czci Wszystkich Świętych Jego,
a nam na pożytek nasz zbawienny…
* * *
Na uroczystość Wszystkich Świętych niech posłuży nam duchowa lektura.
https://sacerdoshyacinthus.com/2012/10/31/uroczystosc-wszystkich-swietych/
* * *
Wszyscy Święci Pańscy, módlcie się za nami…
.
Bóg zapłać! Piękny obraz Dürera, pouczająca lektura i piękna ta Litania z wizerunkami Świętych.
Omnes Sancti et Sancte Dei orate pro nobis.