Wdrażanie zasady divide et impera, czyli “dziel i rządź” w naszym biednym kraju ostatnimi czasy mocno przybrało na sile. Definitywnie skłóceni są już wszyscy i to nawet na najniższych płaszczyznach, które nawet nie powinny być obiektem żadnej dysputy.
Znów muszę przypomnieć czasy towarzyszy jedynie słusznej partii. Generalnie partia-matuszka PZPR była jednolita jak beton, jednolita jak ciasto drożdżowe bez rodzynków…bo żadnego rodzynka nie miało prawa być, ponieważ partia żywiła…
Były frakcje, które naparzały się ze sobą, czyli frakcja natolińczyków i puławian…potocznie zjawisko tzw walki żydów z chamami, ale w sprawach dla nich ważnych, czyli dokręcania śruby Polakom byli jednomyślni jak dwie łyse kobyły zaprzęgnięte do wozu z owsem.
Oczywiście do towarzyszy dotarło w pewnym momencie, że jednopartyjny system sprawowania władzy w Polsce jest niepewny, ponieważ Naród jednoczył się przeciwko starym zgredom przywiezionym na ruskich tankach ze schowanymi pejsami pod beretkami, a Kościół Katolicki jednak wspierał Polaków.
Więc przyszła pora na tzw “transformację ustrojową”, oraz “zmianę władzy”. Najlepszą opcją dla towarzyszy było wprowadzenie dwupartyjnego modelu zarządzania motłochem. Nie będę opisywał inscenizacji tzw “obalania komuny” gdyż każdy inteligentny Polak wie, że towarzysze wyznawali żelazną zasadę, że “władzy raz zdobytej nie oddadzą nigdy”, ale też mieli świadomość rozniesienia ich na widłach przez rozwścieczony Naród w razie trwania przy jednopartyjnym modelu.
I tak się też stało, okrągłostołowa sitwa, pijąca gorzałę w Magdalence przy ustawionych na stole menorach rozpisała scenariusz na następne lata.
Dobrze, ale miało być o divide et impera…otóż model dwupartyjny dla towarzyszy jest niemal jak perpetum mobile zarządzania motłochem. Ale zanim tryby tej maszyny będą śmigać bez zgrzytów musi być zastosowana stara, ubecka metoda, czyli gra operacyjna dobry policjant-zły policjant. Mniej więcej wygląda to tak…jeden z policjantów przyjmuje rolę nieprzyjemnego, wrogo nastawionego, agresywnego, niekiedy szalonego twardziela, a drugi jest dla oskarżonego miły i niejako dba o jego dobro oraz jednocześnie uspokaja tego agresywnego. W pewnym momencie ten agresywny opuszcza pokój przesłuchań, a ten dobry, korzystając z okazji częstuje papierosem, łagodzi atmosferę, oswaja i nakłania do współpracy.
Czyli mamy złego policjanta, czyli PO i dobrego policjanta, czyli PiS. PO się nie kryje ze swoimi zamiarami, a PiS udaje, że goni, goni, goni króliczka…już trzy lata i ani jednemu Platfonsowi włos z głowy nie spadł, ale zauważam, że pomimo pełni władzy PiS przez trzy lata straszy zombiakami z PO.
Więc dzięki starej ubeckiej zasadzie, połączonej z zasadą “dziel i rządź” w Polsce skłóceni są niemal wszyscy. Wyznawcy PiS z wyznawcami PO, pracodawcy z pracownikami, ci co nie dostają 500+ z tymi co dostają, zwolennicy kościoła toruńskiego ze zwolennikami kościoła łagiewnickiego, ci co chcą kupować w niedziele z tymi co chcą, aby sklepy były w niedzielę zamknięte, czarne macice przeciwko obrońcom życia, zwolennicy czarnych marszów przeciwko uczestnikom białych marszów, obrońcy zwierząt przeciwko hodowcom zwierząt futerkowych, miłośnicy kornika drukarza przeciwko tym co kornika drukarza spalili by najchętniej w piecu, tych co szczepią, przeciwko tym co chcą wolności wyboru w sprawie szczepień, pracujący za granicą przeciwko pracującym w Polsce, “ruscy agenci” przeciwko “żydowskim agentom”, zwolennicy piwa Tyskiego przeciwko tym co uważają je za pruskie, wegetarianie przeciwko mięsożercom, ci co wolą rosół z tymi co wolą barszcz ukraiński, ci co noszą slipy z tymi co wolą bokserki, ci co uwielbiają Owsiaka z tymi co by go najchętniej kopnęli w dupę, zwolennicy benzyniaków ze zwolennikami diesli…i tak dalej i tak dalej i tak dalej…
Mnie się już rzygać chcę jak na to patrzę…i nie wiem kto zakończy tą wojnę polsko-polską, ale wiem jedno, jeśli taki się pojawi i się mu to uda, to będzie naprawdę niezły kozak…
Łączy nas piłka. Tylko piłka :)
…po ostatnich “wyczynach” widzę to blado :))…to już prędzej siatkówka…
Ja kibicuje tym po prawej. Tam są porządni ludzie, którzy jadają tradycyjny rosół. Ci po lewej nawet się z tym nie kryją, że wolą barszcz ukraiński. Po obu stronach są jednak sympatycy rybnej po żydowsku, którzy nie lubią, ani rosołu, ani barszczu. Nie wiem czy lubią piłkę.
To będzie chyba kozak namaszczony przez Boga.
Wyczyny wyczynami, pomarudzimy, ale będziemy kibicować dalej.
Za to właśnie lubię sport, bo to chyba ostatnia rzecz, która łączy większe społeczności.
W kwestii politycznej, zwrócę uwagę na jeden wątek
Nie przypuszczałem, że Polacy okażą się po raz kolejny w historii aż takimi głupcami. Zaczęło się od 1989, gdy ambasada USA namawiała do głosowania na sowieckiego agenta i komunistycznego bandytę Jaruzelskiego. Dziś amerykańska TVN (niektórzy nawet nie wiedzą, że to amerykańska stacja pod ochronnym parasolem Departamentu Stanu) non stop szczuje, manipuluje utrzymując wysoki poziom dezinformacji i chaosu. Taka jest oficjalna polityka USA. To samo robią ośrodki: żydowskie, niemieckie i ruskie. Poniżej przykład – nowa ambasador USA w czułym kontakcie z komunistycznym kapusiem Bolkiem
Oboje są siebie warci :) Przeczytajcie, sobie w jaki sposób ta Pani po prawej wspięła się na szczyt kariery “biznesowej”.
Jak to pięknie pasuje do Bolusia…
Tym razem pełna zgoda.
Jakiś czas temu miałem taką myśl: jeśli mamy stać się silnym narodem, każdy Polak musi zacząć kochać swoich ziomali. Wszystkich.
To znaczy: więzy wynikające z tego, że jesteśmy z jednego narodu muszą stać się silniejsze, niż różnice światopoglądowe, polityczne itd.
Są na to dwie metody:
albo każdy będzie takim kozakiem, który powie sobie: “co z tego, że mój sąsiad jest pisowskim/peowskim/kukizowskim/sld-owskim lemingiem, jest Polakiem i dlatego jest mi bliski, dlatego będę mu życzliwy”;
albo – potrzebny jest kozak zewnętrzny, agresor, który przypomni nam, że się tak bardzo od siebie nie różnimy, że pragniemy w gruncie rzeczy tego samego: szczęścia dla siebie i swoich bliskich, domu, w którym możemy mówić swoim językiem i który możemy urządzać dla własnej, a nie – cudzej wygody.
+++
P r z y p o m i n a m –
http://niepoprawni.pl/sites/default/files/ilustracje-publiczny/targowica_2015_-_1.jpg
Wygląda ja scena z filmu Botoks :))))
btw… 4 lata wcześniej niejaki Margulis vel Jaruzelski był przyjmowany z honorami na “hamerykańskiej” ziemi…dokonała się wymiana/zamiana alfonsów…
Powiem Ci szczerze Poruszycielu, że nie zgłębiłem tematu “Adama-człowieka”, kurdę brak czasu…ale się kiedyś muszę zmognąć…
co do rosołu…widzisz Beatka pachła rosołem, ale plan był taki, aby wymienić w pewnym okresie na koszernego Mateuszka od barszczu i ryby…i od tego czasu dziadostwo panie, dziadostwo totalne… :)))pozdr
…zapewniam Cię, że jest…ci na zachodzie twierdzą (prości ludzie) z którymi rozmawiałem, że jakby był plebiscyt o przyłączenie do Niemiec ziem zachodnich głosowaliby na tak…są to ludzie, których zmanipulowały media…ale to są Polacy i w ogień by wskoczyli za Tuskiem…naprawdę…i to jest bardzo smutne…
Jestem z ziem zachodnich, dużo w moim otoczeniu zapiekłych antypisiorów, ale od pewnego czasu zauważam w rozmowach z nimi coś niezwykłego i przecieram oczy ze zdumienia. W tych najbardziej kontrowersyjnych tematach, jak sądy, konflikt z Unią, czy uchodźcy, stoją w większości po stronie PiS. Bo wiecie, “wszyscy kradną, ale PiS przynajmniej bierze się za złodziei i mafie. No i dali chociaż dla ludzi te 500+”. Co nie znaczy, że nie chcą głosować na PO, bo wciąż cierpią na alergię na strasznego Kaczyńskiego, Rydzyka, “czarnych”, itp, itd. Ja myślę, że te rekordy popularności filmu “Kler” w kinach też nam o czymś mówią. Polska już nie jest żadnym krajem katolickim, a jeśli jest to w góra 30 procentach. Ogromna część naszych rodaków cierpi na zwierzęcą nienawiść do Kościoła (dzięki pracy u podstaw mediów polskojęzycznych), co przekłada się oczywiście na nienawiść do prawicy, patriotyzmu, PiS-u, Ruchu Narodowego, “faszoli”, itd. I tego przełamać się niestety nie da.
Podobne wrażenie mam, jeśli się wsłucham w rozmowy, jak oni sami o sobie mówią “Intieligientów”, typu Drugie Śniadanie Mistrzów w TVN24, gdzie kompletnie oderwani od rzeczywistości artyści, naukowcy, aktorzy, głównie lewicowi, chwalą PiS właściwie za każdy merytoryczny punkt ich programu, głowiąc się, jakim to sposobem PO przez osiem lat nie zauważyła tego biednego, potrzebującego proletariatu z mniejszych ośrodków. Raptem dostrzegają, że może III RP miała wady, że “wypaczenia były”, że może Balcerowicz nie taki super. No to do cholery, jeśli za wszystko ich chwalą, dlaczego są przeciwko? Bo demokracja liberalna, bo prawa człowieka, bo ble ble ble… Dramat jakiś.
Wydaje mi się, że większość ludzi chce tego samego. Czyli, żeby był spokój, dobre zarobki, żadnych uchodźców, żadnego promowania dewiacji i homomałżeństw, żeby było więcej polskiego kapitału, żeby nie trzeba było wyjeżdżać na Zachód, żeby dzieci wyszły na ludzi i zostały dobrze wyedukowane, żeby bandytów karać jak najsurowiej, z karą śmierci włącznie, żeby żyć uczciwie, rodzinnie, żeby się wspierać. W gruncie rzeczy jesteśmy, jako Polacy bardzo do siebie podobni.
A jednak ktoś między nas wbił ten klin, codziennym urabianiem umysłów ludzkich poprzez media.
“w 30 %”
Myślę, że mniej. Chociaż do kościoła chodzi co najmniej 80% Polaków. I nie sądzę, że cierpią na “zwierzęcą nienawiśc” do Kościoła. Tak to wygląda w tabloidach i mediach, bo jest to trendy. Niechęć do Kościoła to niechęć do kleru, powodowana zawiścią o materialny status księży podsycana kompleksem niższości wobec moralnych zasad kleru.Miernikiem katolickości Polaków jest dla mnie sprawa handlowych niedziel i dyskusje nad prawodawstwem w tej kwestii. Zupełnie tego nie rozumiem. Jestem katolikiem więc nie kupuję w Niedzielę i koniec. Jeśli chcę kupowac w Niedziele, to znaczy, że dekalog jest mi obcy i żadne zakazy tego nie zmienią, więc są niepotrzebne, są typową demagogią polityczną.
Zaś co do tego, że kozak zakończy te waśnie nie ma wątpliwości. Zawsze robił to nachajem.
Chociaż do kościoła chodzi co najmniej 80% Polaków
Chyba w najbardziej katolickiej z katolickich gmin :)
https://www.newsweek.pl/polska/coraz-mniej-wiernych-w-kosciolach/p0x7wcm
Wg powyższych danych kościelnych na Msze Święte regularnie uczęszcza 36,7% wiernych. Jeśli odliczymy od tego “wierzących niepraktykujących”, to mamy 10, góra 15% realnych praktykujących. A gdyby patrzeć na ludzi w moim przedziale wiekowym, szacowałbym to na 1% populacji.
Niemniej jest jeszcze coś takiego jak “wychowawcza funkcja prawa”.
Tu jest oryginał, nie ma po co wchodzić do lisowego g.wna:
http://www.iskk.pl/badania/religijnosc/211-praktyki-niedzielne-polakow-dominicantes