Buuu….Budyń mnie do piaskownicy nie wpusca i jesce psezywa…buuu…. :-( :-( :-(
użala się Błaszczak po mediach i współczucia od Publiczności oczekuje.
Ja najmocniej przepraszam, ale współczuć komuś, kto regularnie od lat pieniądze Podatników bierze, że się nie nadaje do roboty, którą mu Prezes w nagrodę za wierną służbę przydzielił, to może jakiś masochista.
Albo dziennikarz mediów rządowych (to nie epitet – to stwierdzenie faktu), ale wszyscy – jak ich wiele lat temu nazwałem – dziennikarze komercyjnie niepokorni takie współczucie (i parę jeszcze innych zachowań) wpisane w zakres obowiązków mają.
O, na przykład Michał Rachoń wykazał się wobec Błaszczaka na Twitterze służbową empatią:
Urodziłem się i wychowałem w Gdańsku. Dla mnie Westerplatte to historia bohaterskiego oporu Wojska Polskiego. Nie wyobrażam sobie, że państwo polskie dopuściło do wycofania udziału Sił Zbrojnych z uroczystości bo nie zgadza się na to samorządowiec skonfliktowany z polskim rządem.
Ja mu na to grzecznie (skoro mnie follołuje, zamiast wzorem innych Lichockich, Janickich czy Feusette’ów zablokować, to grzecznie):
co tu jest do “wyobrażania”? Fakty mówią wszystko: od dymisji Beaty Szydło państwo polskie robi ze strachu przed Brukselą w majty, to i Adamowicz kozaczy. A łamaga Błaszczak skarży się po mediach, że Wojska Polskiego taki Budyń na Westerplatte nie wpuści
***
Mnie kompletnie nie obchodzi to, czy Adamowicz robi na głowę mężowi pani Kornhauser, czy Morawieckiemu, czy całemu PiSowi.
Mnie interesuje to, czy Westerplatte, na którym byłem z Rodzicami jako dziecko wielokroć, a i później, już jako dorosły mężczyzna, podczas nawet służbowych pobytów w Gdańsku, starałem się dotrzeć tam albo/i pod Pocztę Polską, pozostanie POLSKIE, a nie jakiejś tej czy innej, partyjnej sitwy.
I proszę mi tu nie wierzgać, bo wyskok Adamowicza jest najlepszym dowodem na to, że Polska pod rządami PiSu to wciąż państwo teoretyczne. Dlatego też nie rusza mnie słodkie pierdzenie Błaszczaka, jaki to ten Budyń zły:
bo wy w tym PiSie się k… zajmujecie podrasowaniem pod siebie ordynacji wyborczej itp bzdetami, a nie żadną ZMIANĄ!
***
Ciocia Magdalenka uczyła dzieci swoje:
kopiemy się tylko po kostkach, ale nigdy powyżej, a opluwamy nie po buzi, i tylko na biało, a nie na zielono.
I takie ekstremalne numery, jak robienie na głowę były zastrzeżone wyłącznie dla przypadków specjalnych:
gdy trzeba było uwiarygodnić jakąś kolejną matrioszkę w oczach Ciemnego Ludu/Suwerena (w zależności od tego, czy prywatna, nienagrywana rozmowa, czy oficjalny spicz).
Eska, która jest spec od samorządów napisała, że tak naprawdę nieprzygotowanie przez PiS nowej ustawy samorządowej (czytaj – nieruszanie samorządowych sitw) jest i w interesie PiSu, który po prostu czeka na swoją kolej w dorwaniu się do samorządowego koryta.
To tłumaczy wiele, także i to, dlaczego ten cały PiS jest mocny tylko w gębie i w lansiku:
ze sportowcami się pokazać, piosneczki powstańcze w Warszawie pośpiewać, wieniec pod pomnikiem Gloria Victis złożyć – a kilkadziesiąt metrów dalej mauzoleum sowieckiego agenta Bieruta spokojnie sobie stoi, bo ruszyć – nie lzja!
Wracając do naszych bar… Błaszczaków:
tylko niech się nie popłacze – z Budyniem sobie nie potrafi PiS poradzić, to co będzie, jak nas San Marino albo inny Liechtenstein napadnie?!
I nie chichrać mi się tutaj, bo jak mój internetowy znajomy zauważył, we środę nieliczna ekipa z Luksemburga wpadła na Łazienkowską i wszystkich w półtorej godziny pozmiatała, no ale luksemburski specnaz to w świecie renomę ma!
Tak że to bajerką stojące teoretyczne państwo PiSu, jak wspomniałem mocne w gębie, a przed byle dupkiem z Brukseli drżenia kolan dostające, i w Polsce po prostu rejteruje.
***
3 lata rządów PiSu i Budyń wie jedno:
PiS się boi go ruszyć.
I dlatego zamiast Wojska Polskiego woli na swoim folwarku delegację młodzieży. Pewnie wzorem dziadków przybyłą na wycieczkowcu “Schleswig-Holstein”?
W teoretycznym państwie PiS takie Budynie są i będą nietykalne – za to zwykłego Kowalskiego już dawno by trafili pod byle pretekstem.
Do czego to zmierza?
Hm… Nie znam niemieckiego, ale moim wiolinistycznym uchem oceniam, że słowo gałlajter to brzmi ładnie.
Nurtuje mnie tylko jedna kwestia:
czy doczekam czasów, kiedy władze (już wolnego) Miasta Gdańska będą zaczynać i kończyć swoje wystąpienia publiczne historycznym pozdrowieniem “Zig Hajl!” ?
Jakby tego obciachu było mało, 1 września mąż pani Kornhauser daje nogę do Tczewa, bo się boi, że mu Budyń na Westerplatte miejsce przy Toi Toiu wyznaczy, taaa…
I pomyśleć, że wczoraj 4 delikatne, polskie kobiety pokazały, jak sobie z Niemcami w Berlinie radzić, a mąż pani Kornhauser z Błaszczakiem przed jednym Budyniem w Gdańsku pękają.
Oni tam w tym PiSie to jacyś tacy “genderowi” …
A jeśli komuś się nie podoba, że ja do Błaszczaka po nazwisku, to (jak mam w zwyczaju) grzecznie tłumaczę, że minister znaczy sługa.
https://naszeblogi.pl/35979-autorzy-niepokorni-aportujahttps://naszeblogi.pl/35979-autorzy-niepokorni-aportuja
https://dorzeczy.pl/kraj/73616/Mariusz-Szef-MON-odszedl-za-daleko-przywolal-go-prezes-PiS.html
O tempo o mores.Przed wojną oficyjerowie sanacyjni jezdzili po Polsce i lali w po pysku dziennikarzy i polityków za obrazę marszałka czyli “bandyty z pod Bezdan”.Dziś nie ma nawet jednego oficera WP,który by nakład po pysku temu lokalnemu watażce za to, że nie okazuje czci prawdziwym bohaterom września 1939.