Komentarze, które szanowni czytelnicy umieścili pod moim poprzednim wpisem uzmysłowiły mi potrzebę dopisania niniejszego wstępu.
W moich rozważaniach zajmuję się w istocie kwestiami technicznymi, pierwszymi krokami po właściwym odzyskaniu suwerenności, nie zaś metodami dojścia do niej. Innymi słowy próbuję odpowiedzieć na pytanie, jak wolność utrzymać i rozszerzyć, a nie – jak ją zdobyć.
Dlaczego? Otóż nie ulega dla mnie wątpliwości, że podstawowym warunkiem uwolnienia Polski spod okupacji jest głębokie nawrócenie naszego Narodu. Nie ma dla mnie istotnego znaczenia, czy następnie dojdzie do powstania wielomilionowego ruchu społecznego, czy wrogowie uciekną w trwodze beż żadnego wyjaśnienia i widocznego powodu. Nie chcę też rozważać, czy proces ten odbędzie się bez użycia siły, czy przybierze postać zbrojnego powstania, czego nie wykluczam, choć uznaję ten drugi scenariusz za nieprawdopodobny, sprzeczny z wiedzą, logiką i rozumem.
Ponieważ wierzę i mam nadzieję, że do takiego nawrócenia i następującego po nim odzyskania wolności dojdzie – postanowiłem zająć się drobnymi kwestiami technicznymi pod tytułem “co dalej?”
Rozumiem przeto wrażenie, jakiego Szanowny Czytelnik może nabrać po lekturze poniższego tekstu, iż zajmuję się fantasmagoriami i pobożnymi życzeniami. Tak jest w istocie. Rozważam sytuację po cudzie, nie wdając się w analizę, jak i dlaczego do niego miałoby dojść.
Następna sprawa – co to właściwie za okupacja? – panuje na ten temat mnóstwo sprzecznych i fałszywych opinii.
Wbrew powszechnie panującemu przekonaniu twierdzę, że nie mamy w Polsce okupacji jakichkolwiek sił zewnętrznych:
ani banksterstwa żydowskiego, ani służb specjalnych państw ościennych z Rosją na czele, ani żadnych innych osób zagranicznych.
Nasz kraj, ziemie uznawane w różnych okresach jako terytorium Polski zamieszkiwane są w rzeczywistości i to od dawien dawna – co najmniej od XVIII w. – przez dwa narody mówiące jednym (nie licząc drobnych niuansów) językiem, których przedstawiciele są do siebie niezwykle podobni zewnętrznie, a nawet w zakresie codziennych obyczajów.
Pierwszy z tych narodów nazwę umownie Polakami Prawymi, czy Właściwymi, drugi zaś – Lewymi lub Pseudo-Polakami.
Przedstawicielami pierwszego z nich byli m.in. Paweł Włodkowic, rycerze spod Grunwaldu i Wiednia, Dmowski i Piłsudski, Orlęta Lwowskie, obrońcy Wilna, Powstańcy Warszawscy, Bł. ks. Jerzy Popiełuszko – i wielu, wielu innych (z imienia wymieniam tylko nielicznych – dla przykładu). Do drugiego z opisywanych tu narodów należą wszelkie sprzedajne k…, które nie potrafią wyjść poza myślenie: “komu najkorzystniej będzie się sprzedać”, “przy którym alfonsie będzie najznośniej”.
Nieraz trudno odróżnić jednych od drugich. Generalna zasada to patrzeć raczej na czyny niż na słowa, na programy i recepty na przyszłość, – niż analizy sytuacji. Smutnym przykładem Polaka Lewego może być p. Michalkiewicz, który przy swoich celnych opisach rzeczywistości jednocześnie zaleca nam by wybrać sobie dowolną volkslistę i się na nią wpisać, zamiast działać na rzecz niezależności i suwerenności.
Naród Pseudo-Polaków ma obecnie przewagę ilościową nad Polakami Prawymi i to on jest rzeczywistym okupantem Polski.
Przynależność do narodu nie jest determinowana przez czynniki genetyczne (nie chcę przez to pomniejszać ich ogromnego znaczenia) i wydaje się, że w wielu przypadkach zdarza się, że Pseudo-Polak staje się w jakimś momencie swojego życia Polakiem Właściwym, zachodzą niestety także procesy odwrotne.
Przez odzyskanie suwerenności rozumiem tedy przede wszystkim sytuację, w której Prawi Polacy osiągną wpływ i decydujący głos w sprawach urządzenia i polityki państwa znajdującego się na obszarze Polski.
Czy nastąpi to za sprawą cudownego nawrócenia się mas pseudo-polactwa, czy po prostu mniejszość Prawych przejmie przywództwo i kontrolę nad resztą – tego nie wiem.
Nawet zakładając, że wszyscy by się “nawrócili”.
Jak w sensie technicznym doprowadzić do odzyskania naszej gospodarki? To uważam za ważniejszą kwestię, bo jeśli tego sobie nie zaplanujemy, to “nawracanie” będzie tylko zbędnym wysiłkiem. W Polsce nie będzie lepiej dopóty, dopóki będziemy rządzeni przez podmioty zagraniczne (banki, przemysł, media, hipermarkety, itd.)
Drogi Migorrze,
o tym jest właśnie treść mojego wpisu. Skomentowałeś jego wstęp :)
Słowo odzyskanie w odniesieniu do produkcji i handlu pasuje tylko pod warunkiem użycia go w przenośni. Nie ma potrzeby, by coś komuś zabierać.
Inaczej ma się rzecz z pieniądzem. Złoty Polski został bezprawnie sprywatyzowany i potrzebna jest jego re-nacjonalizacja.
Zanim ona nastąpi możliwe jest częściowe odzyskanie suwerenności monetarnej za pomocą waluty równoległej i walut lokalnych (polecam filmik poniżej). To, plus polityka gospodarcza nastawiona na samowystarczalność (nie po to by nic nie kupować za granicą, ale po to, by nie być od importu uzależnionym) pozwoli Polakom systematycznie zwiększać swój udział w posiadaniu biznesu działającego na terenie naszego kraju (“środków produkcji” – jak powiedziałby marksista).
Moje uwagi: Ogólnie zgadzam się z zastrzeżeniami
1.Chodzi o Michalkiewicza. Rzeczywiście ostatnimi czasy jego pesymizm i cynizm przekroczył granice, tak jakby nie dawał najmniejszych szans Polakom. Czy to wystarczy, aby umieścić go w grupie “lewych”?
2.Piłsudski. Zasługi do roku 1918. Od zamachu majowego szkodnik, idol nadzwyczajnej kasty piłsudczyków, którzy przyczynili się do klęski Polski w 1939 roku.
3.
Według mnie maja wpływ. kwestią do ustalenia jak duży jest to wpływ, jak bardzo paraliżujący? Dlaczego z Rosją na czele? Czyje służby dominują teraz w Polsce?
Skoro krąży tyle fałszywych opinii na ten temat, dlaczego dorzucasz kolejną tego typu? Czy to jakiś konkurs na najbardziej absurdalną tezę w tym temacie?
Michalkiewicza zaliczasz do sprzedajnych k…, lewych Polaków, rzeczywistych okupantów Polski. Z tego wynika, że naszym wrogiem nie są Niemcy, ani Rosja, ani Żydzi, ani komuniści z UE, ani ponadnarodowe korporacje i organizacje mafijne, ale Michalkiewicz i jemu podobne pseudo-polactwo. Czy to upał tak autorowi daje się we znaki?
To jest ponoć wstęp do “realnego programu odzyskania niepodległości“?!
To oczywiście moja ocena subiektywna. Uważam, że niezależnie od trafności serwowanych opisów rzeczywistości i analiz, jeśli ktoś serwuje programy działania zatrute jadem serwilizmu i pesymizmu, to jest bardziej szkodnikiem niż dobroczyńcą.
Pamiętaj, że nadzieja jest cnotą, a rozpacz – grzechem.
Sam mam problem np. z Gadowskim. Mówi, że nie pozostaje nam nic innego niż głosowanie za PiS-em i domaganie się realizacji naszego interesu narodowego. Lepsze to niż wpisywanie się na volkslisty, ale – niewiele lepsze.
Być może niesłusznie zawęziłem w tym zdaniu kontekst do państw ościennych.
Oczywiście, nawet przy takim ograniczeniu można zastanawiać się czy obecnie większą aktywność przejawiają u nas służby rosyjskie, czy np. – niemieckie. Nie chodziło mi w żadnym wypadku o “wyznaczanie jedynego słusznego wroga”. Chyba możemy zgodzić się, że służby naszych “tradycyjnych” wrogów (Rosji i Niemiec), jak i negatywnie zweryfikowanych “przyjaciół” (USA i Izraela) mają zdecydowanie zbyt dużo swobody i wywierają stanowczo za duży wpływ na politykę rządów nazywanych polskimi i nie ma sensu określanie rankingu szkodliwości tych wpływów; należy zwalczać je wszystkie, na równi.
A jak Ty oceniasz radę p. Michalkiewicza i jego stwierdzenie, że Polacy nie mogą się wybić na niepodległość?
(od 1h37m42s)
Widzisz, wszyscy mamy tendencję do szukania ideałów: dobrze mówi czy źle mówi? pełen cnót czy grzesznik?
Ja nie idealizuję “Prawych Polaków”, nie twierdzę, że są święci. Chodzi mi o tę jedną cechę myślenia: “budujmy swoją siłę” versus “budujmy swoją siłę w oparciu o (Niemcy, Rosję, Białoruś, EU, USA, Izrael itp. – niepotrzebne skreślić).
Zgadzam się, że Piłsudski, a szczególnie jego protegowani zaszkodzili Polsce, z odpowiedzialnością za klęskę 1939 r. włącznie. Był socjalistą, tkwił w błędnej ideologii od swojej młodości.
Nie zmienia to mojego przekonania o jego przynależności do “Polaków Prawych” czy “Właściwych”.
Hitler podobno raz był w kosciele -na mszy za Piłsudskiego (to nie jest podobno w odniesieniu do tej mszy, bo to jest pewne, nie wiadomo czy bywał i kiedy indziej).
Największym, najgorliwszym piłsudczykiem i najwiekszym protegowanym Piłsudskiego byl Sławek. Odsuniety od władzy przez piłsudczyków?
Nic nie jest pewne i jasne w naszej najnowszej historii, oprocz tego, że Piłsudskiego najbardziej nienawidzili moskale i jest tak do dzisiaj.
To, że pan Michalkiewicz nie widzi sposobu, jak Polacy mogą teraz wybić się na niepodległość polityczną, nie powoduje, że przestaje być Polakiem. Ty na podstawie jednej wypowiedzi odebrałeś mu przynależność do narodu polskiego i zakwalifikowałeś do obcego narodu, który jest ponoć okupantem Polski, przy czym ten obcy naród sam sobie wymyśliłeś i go zdefiniowałeś według własnego kryterium. Czemu służą takie wirtualne podziały?
To jeszcze nie jest tragedią, że pan Michalkiewicz nie widzi sposobu, jak Polacy mają wybić się na niepodległość, ponieważ na Ekspedycie został właśnie opublikowany “realny program odzyskania niepodległości” ;-) Nie pozostaje nam nic innego jak odpalić ten program i pokazać panu Michalkiewiczowi, jak tę niepodległość się odzyskuje ;-)
Jedna cecha myślenia nie może decydować o tym, czy ktoś jest Polakiem pod obcą okupacją, czy przedstawicielem tego obcego narodu, który okupuje Polskę.
Wychodzi na to, że Prawy i Właściwy Polak może mówić o sobie, że jest Litwinem, może być socjalistą, może zmieniać żony równie często jak wyznania religijne, może służyć obcym wywiadom (japońskiemu, austriackiemu, niemieckiemu) i otwarcie popierać branie od nich pieniędzy, a nawet może mordować osoby prawnie sprawujące w Polsce najwyższe urzędy. To wszystko nie dyskwalifikuje Piłsudskiego i zaliczasz go do Prawych Polaków, ale gdy ktoś – jak pan Michalkiewicz – w obliczu potężnych wpływów w Polsce obcych sił: niemieckich, rosyjskich i amerykańsko-żydowskich, nie widzi sposobu na wybicie się Polaków na niepodległość polityczną, wykluczasz go z przynależności do polskiego narodu. Czy nie widzisz tutaj choć drobnej niekonsekwencji?
Zauważ, że nie dzielę mówiących po polsku na Polaków i nie-polaków, ale na dwie kategorie równorzędne. Postulowany przeze mnie podział uważam za kluczowy w kwestii niepodległości Polski (tym razem – po prostu Polski, a nie “Polski właściwej” lub “pseudo-Polski”).
Jeśli uważasz, że inne podziały są ważniejsze, Twoja wolność.
Według mnie nie da się rozmawiać, nie mówiąc o wspólnym działaniu na rzecz niepodległości Polski z ludźmi, którzy uważają, że nie jest możliwy samodzielny i suwerenny byt wolnych Polaków, którzy wciąż szukają parasoli ochronnych, protektorów i strategicznych sojuszy z silniejszymi.
Uważam, że takie osoby jak S.Michalkiewicz mogą być większymi szkodnikami niż np. Sierakowski i jemu podobni, bo pozór mądrości może skutecznie ukryć jad zdrady lub beznadziei. Jawna głupota może przyciągnąć do siebie tylko jeszcze większych głupców.
Ściemniasz daremnie. Stwierdziłeś, że terytorium Polski zamieszkują dwa NARODY, a nie żadne “kategorie”. Stwierdziłeś, że jeden z tych NARODÓW jest pod okupacją, a drugi jest okupantem, więc nie są one “równorzędne”. Jeden naród nazwałeś “Właściwymi Polakami”, a drugi “Pseudo-Polakami”, czyli oni tylko udają Polaków, ale Polakami nie są. Pana Michalkiewicza zaliczyłeś do narodu okupantów Polski, sprzedajnych k…, którzy udają Polaków, ale nimi nie są. Napisz, komu sprzedał się pan Michalkiewicz? Bo od kogo Właściwy Polak Piłsudski brał pieniądze to wiadomo.
Znalazłem ciekawy cytat, w innym co prawda wątku:
Rozumiem, że można się nie zgadzać z panem Michalkiewiczem, ale “pozór mądrości”, czy też “jawna głupota” ????????
Wydaje mi się że pan Michalkiewicz sądzi podobnie, na dodatek zauważa, ze wśród ludzi mających wpływ na kształt życia publicznego są wyłącznie ludzie, “którzy wciąż szukają parasoli ochronnych, protektorów i strategicznych sojuszy z silniejszymi”, chociaż innymi wyraża to słowy: “W Polsce ścierają się trzy stronnictwa: ruskie, pruskie i amerykańsko-żydowskie.”
A skoro nie da się z tymi ludźmi rozmawiać to cóż pozostaje, chcący mieć wpływ na życie publiczne, przyłączyć się do nich, czyli “wybrać folkslistę”.
I którą Pan wybiera?
Albo nie rozumiem, o co Panu chodzi, albo Pan nie zrozumiał tego, co napisałem.
Mądrość, która nakazuje być biernym wobec zła jest pozorem mądrości.
Jawna głupota – tak określiłem ideologię lewicową. Czy znajduje Pan jakieś niegłupie treści w poglądach p. Sierakowskiego?
Z kontekstu Pańskiej wypowiedzi nie wynika, że “jawna głupota” dotyczy ideologii głoszonej przez p. Sierakowskiego.
Przepraszam, cofam to zdanie, istotnie można to tak odczytać.
Niemniej jednak, czy lekceważenie przeciwnika jest rozsądne? Czy ideologia lewicowa, gdyby była tylko jawną głupotą zdobyłaby tylu zwolenników? Wreszcie, czy p. Sierakowski jest pierwszym lepszym głupcem, czy też doskonale przygotowanym do robienia wody z mózgu ideologiem?
Pozostał jeszcze “pozór mądrości”, który, jak mniemam, poprawnie odczytałem jako tyczący p. Michalkiewicza.
P. Michalkiewicz, o ile się orientuję nigdy nie nakazywał być biernym wobec zła.
Przede wszystkim, koncentruje się on na opisie sytuacji, a tę widzi tak, (p. Michalkiewicz), że “w aktualnej Polsce nie da się robić polityki nie będąc niczyim agentem”.
To nie jest rozwiązanie, to jest diagnoza, można się z nią zgadzać bądź nie, ale czy to powód aby zaliczyć p. Michalkiewicza do zdrajców (“bo pozór mądrości może skutecznie ukryć jad zdrady”).
Czy na miano Właściwego Polaka zasługuje tylko ten, kto nieustannie powtarza “jest dobrze, a będzie jeszcze dobrzej”? Czy każda krytyka to “pozór mądrości”?
Ale p. Michalkiewicz, przyciśnięty do muru, nie ogranicza się do diagnozy, w zalinkowanym powyżej materiale mówi, co robić.
Starać się zachować naród jako naród, dbać o zachowanie i przekazywanie polskiej kultury, jak ci niepiśmienni prawdopodobnie chłopi opisani przez Żeromskiego, którzy zgromadzeni na poczcie czekają na gazetę, w której będzie kolejny odcinek “Potopu”.
Czy to jest nakazywanie bierności?
Jeszcze trochę gorzkich żali i prywaty.
Nie muszę wybierać, nie zauważył Pan, że w moim komentarzu jest tryb warunkowy (chcący mieć wpływ na życie publiczne trzeba wybrać folkslistę). Może nieco nieprecyzyjnie napisałem, dlatego wyjaśnię, że “chcący mieć wpływ na życie publiczne” miałem na myśli udział we władzy.
Czy patriotyzm ogranicza się jedynie do wyścigu po władzę? Czy polskość mierzy się liczbą obsadzonych stołków?
Trochę prywaty: tu można poczytać.
Niewiele, kiepskiej jakości, pewnie epopei z tego nie będzie, pewnie nie trafi pod strzechy, ale czy to jest mniej wartościowe od planów na gospodarkę, czy aby nie być zaliczonym z poczet zdrajców muszę mieć receptę na wszystko?
Są różne pola, i słusznie, każde trzeba obsiać i zaorać (kolejność przypadkowa), ale czy to powód abym każdego kto nie chce uprawiać mojego ogródka nazywał “pseudo Polakiem”?