Okazuje się, że bardzo trudno jest zacząć urlop od blogowania. Oto dziś [24.07.2018] przeczytałam najnowszą notkę Coryllusa [Gabriela Maciejewskiego] i znalazłam w niej następujące zdania:
“W co, wobec faktu, że nie można promować Polski w sporcie, angażuje się nasze państwo? W ratowanie szwedzkich lasów. Wczoraj dowiedziałem się, że 140 samochdów strażackich wraz z ekipami ratowniczymi pojechało na północ, żeby gasić pożary. Wiadomości pełne są entuzjazmu, wypowiedzi strażaków podnoszą wszystkich na duchu, mamy jawny dowód, że Polska jest krajem, który stać na poświęcenie się dla innych. (…) Proszę państwa, jeśli komuś się zdaje, że służby, nawet jeśli chodzi o strażaków, to państwo, ten jest w błędzie. Newsa o strażakach nie można powtarzać w nieskończoność. Ja oczywiście wiem, że to świetnie, Polacy pomagają Szwedom, ale tacy Francuzi też pomagają, tyle, że w wymiarze nieco mniejszym i bardziej zaawansowanym technologicznie. To znaczy wysłali tam chyba z pięć śmigłowców. (…) Występy zaś strażaków w Szwecji, po raz kolejny obnażają deficyty zbiorowości, do której należymy, deficyty łatwo rozpoznawalne i proste do wykorzystania.” {TUTAJ}.
Nie jest jasne, skąd to przyszło do głowy naszemu Smerfowi Marudzie, czyli Coryllusowi. Znalazł on jednak sprzymierzeńca w blogerze o nicku Matka Kurka [Piotr Wielgucki]. Okazał się on drugim wcieleniem Marudy, pisząc w swej dzisiejszej notce {TUTAJ}:
“Daję sobie głowę uciąć, że 80% społeczeństwa wie o pożarze w Grecji i nieco mniej o bezsensownej akcji posyłania do Grecji polskich strażaków, którzy mają do przejechania 2300 km.”.
No cóż, z Australii do Tajlandii jest chyba jeszcze dalej. Nikt w Australii nie uznał jednak, iż wysłanie australijskich nurków na pomoc tajskim chłopcom uwięzionym w zalanej wodą jaskini było bezsensowne. Wręcz przeciwnie – dowiedzieliśmy się dziś, że:
“- Dziewięciu Australijczyków, którzy uczestniczyli w ryzykownej akcji ratowania 12 chłopców z drużyny piłkarskiej i ich trenera z zalanej jaskini w Tajlandii, otrzymało państwowe odznaczenia za odwagę – poinformowały władze we wtorek.
Anestezjolog i nurek jaskiniowy Richard Harris oraz jego partner nurkowy, lekarz weterynarii Craig Challen zostali wyróżnieni oznaczeniem Gwiazdą Odwagi (Star of Courage) – poinformował w wydanym oświadczeniu gubernator generalny Peter Cosgrove (przedstawiciel królowej Elżbiety II, która jest formalną głową państwa).
Jest to drugie co do ważności odznaczenie cywilne w Australii, przyznawane za czyny wyjątkowej odwagi w sytuacji wielkiego zagrożenia.
Pozostali uczestnicy akcji ratunkowej w Tajlandii – sześciu policjantów i nurek wojskowy – otrzymali Medal Odwagi (Bravery Medal), trzeci w hierarchii australijskich oznaczeń cywilnych, również przyznawany za uratowanie życia lub mienia w niebezpiecznej sytuacji.” {TUTAJ}.
Wyraźnie widać, że australijskie władze wiedzą coś, o czym Coryllus i Matka Kurka nie mają pojęcia. Nie ma lepszej [i tańszej] metody promocji kraju niż tego typu akcje. Wystarczy przypomnieć, jak entuzjastycznie witali Szwedzi polskich strażaków. To świetna odtrutka na antypolską propagandę.
Ma Pani rację. Dodam jeszcze od siebie: nie można do wszystkiego przykładać marketingowej lub utylitarnej miarki. Pomaganie bliźnim w potrzebie jest przede wszystkim odpowiedzią na nauczanie Chrystusa: “Idź, i ty czyń podobnie”.
Inna sprawa, że reżimowe media zachłystują się tym wydarzeniem, co może budzić niesmak. Ale to dwie różne rzeczy – udzielenie pomocy i robienie z tego medialnego cyrku. Pomocy udzielają przede wszystkim strażacy, nawet jeśli potrzebna była do tego jakaś decyzja kogoś z MSZ, a cyrk robią marketingowcy polityczni pokroju pana Kurskiego.