Rafał Ziemkiewicz opublikował w najnowszym numerze tygodnika “Do Rzeczy” [nr 20/2018] tekst “Barwy prekampanii”. Ku swemu zdumieniu znalazłam w nim następujący fragment:
“Wszyscy tu nie lubmy “Wyborczej” i mamy powody, ale jeśli tak na spokojnie, z dystansu, przyjrzeć się roli, jaką odegrała michnikowszczyzna w dziejach III RP, to nawet ja muszę przyznać – dobrze przysłużyła się ojczyźnie. To nic, że chciała wręcz przeciwnie. Pan Bóg znowu podpisał się prosto na krzywej linii.
Michnikowszczyzna skolonizowała kulturowo najpierw postkomunistów, a potem falę wioskowych cwaniaczków, jaką była PO Tuska, i przy okazji jeszcze Palikota – po czym, sama w międzyczasie skolonizowana przez “Krytykę Polityczną”, wszystkich po kolei wciągnęła, jak w czarne dziurę, w lewicową niewybieralność. Gdyby ziścił się czarny sen Michnika i komuna po rozwiązaniu PZPR poszła w Mecziaryzm/Moczaryzm, gdyby zamiast na “europejskość” mierzoną liczbą piór w zadku i intensywnością kręcenia nim na platformie “parady równości” postawiła na gomułkowski “ludowy” patriotyzm z nutką PRL-owskiej pruderii – toby pewnie rządziła do dziś. Popularność PO także załamała się wskutek ostrego skrętu w lewo, wywołanego ubieganiem się Tuska o posadę w Unii, ale potem kontynuowanego przez Ewe Kopacz już zupełnie bezrefleksyjnie.”.
Ziemkiewicz ma oczywiście rację – ideologiczne szaleństwa Michnika i jego ludzi skutecznie udupiły całą polską lewicę. Przed wyborami parlamentarnymi 2015 mieliśmy jaskrawy przykład podobnego zjawiska. Oto w telewizji wystąpił Adrian Zandberg {TUTAJ}, szef niszowej, komunistycznej partyjki Razem, i wygłosił płomienne przemówienie. Gadał bzdury, ale okazał się nadzwyczaj utalentowanym mówcą wiecowym [mógłby grać rolę Sarumana we “Władcy Pierścieni”]. Część lewicy, m.in. “Gazeta Wyborcza”, wręcz oszalała na jego punkcie. Partia Razem uzyskała aż 3% głosów w wyborach, odbierając je SLD. W efekcie – żadna partia lewicowa nie znalazła się w parlamencie, a PiS mogło rządzić samodzielnie.
Dodaj komentarz