Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, zwłaszcza dzisiaj [29.10.2017]. Na stronie internetowej tygodnika “Do Rzeczy” ukazał się tekst “Ziemkiewicz: Szczucie medialnej antypisowskiej orkiestry wciąż działa, ale słabiej niż wcześniej…” {TUTAJ (link is external)}. Czytamy w nim:
“Odnotowuję to zdarzenie ze smutno-wesołą refleksją, że szczucie medialnej antypisowskiej orkiestry wciąż działa i agreguje złe emocje, ale jednak słabiej niż wcześniej – pisze Rafał Ziemkiewicz. Publicysta tygodnika “Do Rzeczy” opisuje przybycie “komitetu powitalnego” na krakowskie Targi Książki. “Podobnie jak rok temu, także i dziś miałem na krakowskich Targach Książki swój komitet powitalny” – pisze Ziemkiewicz, który przypomina, że dokładnie rok temu przeciwko jego obecności na Targach protestowały “Dziewuchy” i przedstawiciele Partii Razem, którzy zarzucali mu znieważanie kobiet. Publicysta tłumaczy, że powodem tegorocznej obecności nieprzychylnych mu osób było oskarżenie, jakoby śmiał się z człowieka, który podpalił się pod Pałacem Kultury i Nauki.
“Zarówno w roku ubiegłym, jak i w tym, inspiracją dla “komitetu powitalnego” była więc medialna manipulacja. Żeby to wyjaśnić, podszedłem więc do pikietujących z pytaniem, co do mnie mają. W odpowiedzi jeden z pikietujących, przy milczeniu pozostałych, obrzucił mnie obelgami i życzeniami, by zdarzyły mi się różne przykre rzeczy.”.
W rzeczywistości Ziemkiewicz mówił o tej tragedii w TV Republika {TUTAJ (link is external)}, a winą za nieszczęście obarczył histeryczną propagandę TVN i “Wyborczej”. Powiedział:
“Ulotka rozrzucona przez tego człowieka to ciekawy materiał dla socjologów. Trzeba przyznać, że ten człowiek spisał te 15 bredni, które są tak durne, jak hasło, że w latach 2005-07 była „duszna atmosfera”. Same puste frazesy. Pisałem o tym już dwa lata temu, że jak człowiek rano włączy TOK FM, później poczyta „Wyborczą” a następnie obejrzy TVN, to jest to taki poziom histerii, że człowiek może zwariować. No i mamy tego ofiary – dodaje Rafał Ziemkiewicz.
– Wyborcza od tygodnia zajmuje się tym spaleniem, zastanawiam się, czy oni go nie dobiją w szpitalu, bo to bym im bardziej pasowało do narracji [dziś nieszczęśnik ten zmarł]. Zresztą Hartman o tym otwarcie pisał, że po części czeka na śmierć tego męczennika. Opozycja ma swój zamach w Smoleńsku, jako coś co podgrzewa nastrój, tylko, że w Smoleńsku rzeczywiście zginął prezydent i 96 osób, doszło tam do rzeczy potwornej, upadku państwa i podeptania go przez Ruskich, a tu mamy chorego człowieka, który podpalił się przez tę propagandę. Daje to temat dla tych hien medialnych na najbliższy miesiąc – zauważa RAZ”.
To była krytyka ze strony “totalnej opozycji”. Jednak prawicowi publicyści wcale nie traktują Rafała Ziemkiewicza lepiej. Oto dziś znany bloger i pisarz Krzysztof Osiejuk [“Toyah”] napisal notkę “Raz, raz, jeszczo raz” {TUTAJ (link is external)}. Stwierdził w niej m.in.:
“Otóż wydaje mi się, że za tą jego szczególną tu popularnością stoi owa wyjątkowa bezczelność, z jaką on się od lat produkuje. Ile razy on się pojawi, czy to na papierze, czy w Internecie, czy na publicznych spotkaniach, czy wreszcie w telewizji, ów kontrast między ową bezczelną pozą, a tym, co ona w sposób oczywisty zakrywa, jest tak irytujący, że naprawdę trudno jest wobec tego przejść obojętnie. Ziemkiewicz bowiem, to jest coś więcej niż słowo i opinia. Ziemkiewicz, to jest pewien szczególny szyk, który sprawia, że każdy normalny człowiek, zamiast podejmować dyskusję, ma ochotę temu człowiekowi dać w pysk za samo spojrzenie, za samo wykrzywienie ust, za sam ton głosu, a wszystko to podane w taki sposób, by jak najlepiej przykryć tak naprawdę jedną jedyną wiadomość: „I’m sick as a brick, and I’m fine”. (…) włączyłem sobie telewizor, a tam trwał program „W tyle wizji”, gdzie wspomniany Ziemkiewicz rozmawiał z nieznaną mi panią (…) nieznana mi pani powiedziała, że przecież nawet w Niemczech wszystkie sklepy w każdą niedzielę są zamknięte, na co Ziemkiewicz, z owym swoim, nieznośnym wręcz, szyderczym uśmiechem, odpowiedział jej, że w tych samych Niemczech są promowane najgorsze zboczenia, a my jakoś nie bierzemy z nich przykładu i natychmiast zamknął dyskusję.
A więc, jak rozumiem, ów dziwny człowiek postanowił zrównać postulat wolnej od ekonomicznego i instytucjonalnego przymusu pracy niedzieli z promocją wszelkich możliwych zboczeń i, jak się domyślam, owa intelektualna, ale też czysto ludzka postawa, ujdzie mu jak najbardziej na sucho. (…) Od Ziemkiewicza głupszy jest już tylko Warzecha i to się po raz kolejny potwierdza.”.
No cóż, ja się z tymi krytykami nie zgadzam. Lubię czytać i słuchać Ziemkiewicza, mimo że najczęściej nie podzielam jego poglądów. Od Toyaha różni mnie to, że nie wpadam z tego powodu w szał i nie pragnę wdeptać Ziemkiewicza w błoto. Wręcz przeciwnie – daje mi to do myślenia i działa na mnie inspirująco.
Dodaj komentarz