Podczas kilku ostatnich zamachów terrorystycznych w Europie muzułmańscy terroryści mieli na sobie atrapy pasów szahida, czyli coś co wyglądało tak jak one, ale nie zawierało materiałów wybuchowych. Powstaje pytanie: po co to było zamachowcom? Moim zdaniem odpowiedź może być tylko jedna: Te atrapy gwarantowały, że w razie czego terroryści zostaną zastrzeleni na miejscu przez policję lub wojsko. Czemu oni tego właśnie chcieli?
Ano – radykalni salaficcy imamowie przekonali ich, że każdy, kto zginie w walce z niewiernymi – trafi natychmiast do raju. Owi islamiści głęboko w to uwierzyli i woleli natychmiastową śmierć od aresztowania. Chcieli się znaleźć się w raju natychmiast, bez niewygodnego więzienia i uciążliwego śledztwa oraz procesu [a potem – nie wiadomo jak długiej odsiadki]. Podobne rozumowanie stoi za atakami muzułmańskich nożowników. Z naszego punktu widzenia atak z maczetą na uzbrojony po zęby patrol wojska – to czyste szaleństwo. Z punktu widzenia islamskich zamachowców – wcale tak nie jest. Atakując patrol – stają się oni żołnierzami Kalifatu, obrońcami islamu. Wiedzą, że zginą, ale wierzą, że miejsce w raju mają zapewnione.
Co z tego wynika? Przede wszystkim to, że policja, wojsko i służby powinny opracować metody walki, które będą pozwalać na ujęcie terrorystów muzułmańskich żywcem. Zabicie ich należy traktować jako porażkę, gdyż w ten sposób spełnia się ich gorące marzenia. Co więcej, od żywych można się w śledztwie dowiedzieć czegoś o innych fanatykach oraz ich szefach. Właściwym rodzajem kary za zamachy powinno być dożywotnie więzienie w izolacji od innych muzułmanów.
Owi terroryści nie są ani szaleńcami, ani tchórzami. Ich czyny są efektem kalkulacji opartych na głębokiej wierze.
Dodaj komentarz