Albowiem to one mówią nam jak jest naprawdę i pokazują wiele rzeczy, o których nie dowiemy się z wieści docierających do nas oficjalną i w pełni legalną drogą. Aby się o tym przekonać – wystarczy porównać efekty ośmiogodzinnego przesłuchania Michała Tuska przez komisję śledczą z materiałami z podsłuchu opublikowanymi w najnowszym numerze tygodnika “W Sieci” [nr 26/2017, obszerne fragmenty – {TUTAJ (link is external)}]. O ile z przesłuchania pozostało głównie szczere wyznanie Michała Tuska o tym, iż on i jego ojciec [Donald Tusk] świetnie wiedzieli, że Amber Gold i OLT Express to “lipa”, to podsłuchane rozmowy ujawniają rozmaite powiązania oraz to, iż jednym z celów tej afery było doprowadzenie do upadku LOT-u.
Mam wrażenie, że od prawie czterech lat polską polityką rządzą podsłuchy. Wszyscy pamiętamy “aferę taśmową” z lat 2014-2015. Doprowadziła ona do istnego trzesienia ziemi w rządzie Ewy Kopacz i przyczyniła się do klęski PO w wyborach roku 2015. Próbowano sprowadzić tę sprawę do spisku pana Marka Falenty i dwóch kelnerów, ale mimo procesu sądowego – nie udało się tego zamieść pod dywan. Kilka tygodni temu ujawnione zostały rozmowy ks. Sowy z politykami i biznesmenami z PO [z 2014 roku]. Obecnie pojawiły się nagrania dotyczące afery Amber Gold.
Wciąż nie wiemy, kim byli i są “władcy taśm”. Nie wiadomo, co jeszcze zostało nagrane i co ważniejsze – kto decyduje – co ujawnić i kiedy? W latach 2014-2015 pogłoski mówiły o kilkuset godzinach nagrań z udziałem m.in. Donalda Tuska. Nikt tego nie próbował sprawdzić. Rzecz jest poważna, bo wygląda na to, iż mamy w Polsce niejawny ośrodek władzy, mogący szantażować różne osoby z życia publicznego. PiS może się cieszyć z tego, że jak na razie – nie wypłynęły żadne nagrania kompromitujące polityków tej partii. Nie musi być tak zawsze. Już krążą plotki o nagraniach z podsłuchiwania Mateusza Morawieckiego. Niestety, mimo iż podsłuchy stanowią ciekawe źrodło wiedzy o polskiej polityce – afery podsłuchowe muszą być wyjaśnione, a “władza taśm” złamana.
Dodaj komentarz