Gdy wyszukiwarce Google zadamy wyszukanie frazy tekstowej “Syn członka Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w szeregach KOD”, google podaje aktualnie, że znalazł 7 linków zawierających tę frazę.
Co w tym ciekawego? Mianowicie to, że podana fraza jest tytułem notki opublikowanej na Ekspedycie: Syn członka Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w szeregach KOD, a wśród wyświetlonych linków nie ma linku do tej notki. Pierwsze trzy pozycje zajmuje portal wolna-polska.pl, który przedrukował tę notkę na swojej głównej stronie, twitter’ze, i facebook’u. Na czwartym miejscu pojawia się wprawdzie Legion św. Ekspedyta, ale nie jest to link do notki, tylko do strony głównej, a na dodatek nie ekspedyt.org tylko ekspedyt.info.
Jeszcze dwa dni temu, gdy wpisałem tytuł notki do wyszukiwarki, Google na pierwszym miejscu pokazywał link do notki o podanym tytule pod adresem ekspedyt.org. Teraz go ukrywa.
Obecnie, kiedy Google za pomocą swoich agresywnych robotów skanuje wszystkie zakątki Internetu, do których uda mu się zajrzeć, a w Polsce ma prawie monopol na rynku, tj. 97% użytkowników korzysta właśnie z tej wyszukiwarki, utarło się niestety błędne przekonanie, że jeśli czegoś nie ma w Google, to znaczy, że tego nie ma wcale. Zatem uprzejmie informuję, że notkom opublikowanym na Ekspedycie “wszechmocny” Google odebrał istnienie.
Oryginalny wpis jest tutaj
Dziękuję. Faktycznie, zabrakło w mojej notce linku do tej notki, o której jest mowa. Dodałem również ten link w treści notki.
Może nie wypada nam dawać na pudło notki we własnej sprawie, ale Poruszyciel zwrócił uwagę na bardzo groźne zjawisko.
Jeśli jakaś organizacja osiągnie monopol w dziedzinie wyszukiwania w Internecie, to jej usługi mogą stać się czymś innym, niż się początkowo wydawało, a przeciętny internauta nawet tego nie zauważy.
Zamiast ułatwiania dostępu do informacji mamy kształtowanie świadomości.
Nowoczesny “wielki brat”, który śledzi nasze poczynania i dyktuje, co mamy myśleć.
Brrrr.
“Może nie wypada (…)”
Wypada, bo jest to przejawem współczesnego działania Wielkiego Brata. Pewnie pójdzie do góry za jakiś czas.
Czy jest na to jakiś skuteczny sposób?
Jedynym skutecznym sposobem jest uniezależnienie się (organizacji) od internetu. Musimy sobie uświadomić jedną bardzo istotną rzecz. Jeśli Polska stanie się ofiarą, całkiem możliwe, że internetu, telefonu, telewizji, a nawet poczty, czyli – kontaktu ze światem – w zasadzie dla nas nie będzie. “Wielki Brat” poblokuje łącza na zewnątrz, większość łącz telefonicznych jest dziś cyfrowa. Strzępy informacji nie przedostaną się do mediów. Realny może być nawet scenariusz tak absurdalny, jak ten przedstawiony w antyamerykańskiej propagandzie Olszańskiego – że będą do nas strzelać jak do kaczek Amerykanie z dronów. Teoretycznie mogą nas załatwić tak, jak z Niemcami załatwili Jugosławię. Polacy lokalnie nie są na razie poorganizowani wcale – każdy sobie rzepkę skrobie. Bez ropy i gazu z rozwalonymi sieciami energetycznymi nawet podróże międzymiastowe byłyby po 2-3 miesiącach bardzo trudne. Kto wie, może nawet taka wojna pomogłaby nas zjednoczyć. W każdym razie, za bardzo jesteśmy dziś “internetowi” – jesteśmy wobec tego całkiem bezbronni.
Jakby siadł Internet i GSM, czekam w każdą pierwszą niedzielę miesiąca przy Kolumnie Zygmunta. A gdyby ją zburzyli lub odcięli dostęp, to przy fontannie w Parku Saskim. Będę mieć kamerę ze statywem jako znak rozpoznawczy. Alternatywnie (gdyby kamery były zakazane) – będę mieć czerwone, teleskopowe kijki do “nordic walking”.
Moim zdaniem korzystanie z Internetu nie wyklucza posiadania roweru, jako niezawodnego środka transportu, gdy zabraknie prądu i ropy. Póki jest Internet korzystajmy, z umiarem :-)
Niestety, tak jest. Oprócz tego, że Google ma duży wpływ na to, co znajdujemy w Internecie, jest wielką czarną dziurą informacyjną, która chłonie wszystko z cybernetycznej galaktyki (komputerów, telefonów, rzeczy) a także skanuje nasze ulice i całe biblioteki. Niewyobrażalne wolumeny danych i rosnące wykładniczo moce obliczeniowe komputerów przybliżają nas do technologicznej osobliwości snutej przez fantastów, kiedy cała wiedza ludzkości zgromadzona w maszynach w połączeniu z gigantyczną ich mocą obliczeniową da sztuczną inteligencję przewyższającą potencjał intelektu człowieka. Wtedy nie człowiek będzie mówił komputerowi, co ma robić, ale będzie słuchał komputera ;-)
Warto wiedzieć ;-)))))