Amerykański publicysta Ed Klein – były redaktor naczelny The New York Times Magazine – opowiedział w opiniotwórczym programie telewizyjnym Steve Malzberg Show, o rozmowie telefonicznej, jaką nazajutrz po wygranych przez Donalda Trumpa wyborach odbyła z Hillary Clinton jedna z jej przyjaciółek. Hilaria miała przepłakać całą noc, a rano ataki szlochu nadal nie pozwalały jej mówić. Ze szczątków narracji, informatorka Kleina zrozumiała, że winowajcą swej wyborczej klęski Hilaria czyni Jamesa Comey’a, szefa FBI, który tuż przed wyborami rozpętał skierowaną przeciw niej „aferę emaliową”. Obwiniała też swojego „mentora”, Obamę, o to, że nie zrobił dla niej „wszystkiego, co mógł”. Dopytywana o szczegóły, uzupełniła, że przecież „mógł o wiele wcześniej uciszyć Comey’a”. https://www.youtube.com/watch?v=S-KOIhE87AU
Hillary Clinton i jej znak “dla swoich”
Z rozmowy tej wyłania się – zdaniem amerykańskiego komentatora – obraz osobowości psychopatycznej, niezdolnej do uznania własnych win, nawet w obliczu oczywistych dowodów, w postaci jej obfitej korespondencji jako Sekretarza Stanu. Jest to obraz przerażającej korupcji i zbrodni – jak choćby sfinansowanie ludobójczej organizacji ISIS, utworzonej na Bliskim Wschodzie przez USA za pośrednictwem Kataru i Arabii Saudyjskiej. Pomijam inne „smaczki”, nad którymi znęcają się dziś prawicowe media amerykańskie, jak kontakty Hilarii z czarownikami, np. słynne już teraz w świecie „Spirit Cooking” czyli orgie „gotowania dusz” w domu ikony Hollywoodzkiego świata czarnej magii, Mariny Abramovic, w których miał uczestniczyć John Podesta – szef kampanii Hillary Clinton http://vigilantcitizen.com/featured/chairman-clintons-campaign-john-podesta-attended-occult-spirit-cooking-dinner-hosted-marina-abramovic a także związki Fundacji Clintonów z działającą w Waszyngtonie pedofilską szajką Jeffrey’a Epsteina http://www.anonews.co/fbi-clinton/. Jest to zaledwie czubek góry lodowej: pierwsze z brzegu emaile z dziesiątków tysięcy, które czekają na przejrzenie przez FBI.
Ta nieszczęśliwa kobieta, oślepiona złymi duchami, wśród których dominuje demon obłąkańczej pychy, jest niezdolna do tego, aby ujrzeć własne niegodziwości. Tym bardziej nie potrafi z głębszej, duchowej perspektywy, dokonać oceny tego, co w ostatnich dniach wydarzyło się w USA. Dojrzeć w tym znak dany Amerykanom przez Boga: że oto wyrok chaosu, przygotowywany od lat w gabinetach tajnych zarządców Ameryki, jaki miał spaść na USA, aby stały się one zarzewiem światowej wojny i Nowego Porządku Świata – został w Świętym Bożym Planie odroczony.
Wiadomym mi jest, że w ostatnich dniach, również w Polsce, w wielu domach modlono się za Amerykę i o zwycięstwo Donalda Trumpa. Nie jest on może – podobnie, jak rządzący w Polsce PiS – naszym wymarzonym „rycerzem Chrystusa” – z Woli Bożej staje się jednak, w swej marności „sługą nieużytecznym”, czyli tym, kto na dzień dzisiejszy ma wykonać to, co „powinno być wykonane” (Łk 17, 10). W tym sensie, my, Polacy, widzimy dziś dokonujący się u nas, powolny bo powolny, ale jednak, odwrót od plugastw, w których przez lata nurzali naszą Ojczyznę agenci piekła, począwszy od Wasilewskiej, Bieruta, Bermana po dzisiejsze kreatury michniko-, wałęso- czy komorowsko-podobne. Tak samo Ameryka musi teraz przejść swój odwrót od Ohydy Spustoszenia, którą sama przez tyle lat krzewiła i która od pokoleń zatruwa świat. Musi przejść narodowe oczyszczenie i pokutę, tak, jak to dzieje się u nas. I musi wiedzieć, że tak, jak to stało się po upadku Platformy Obywatelskiej, również u nich, spod rozsypanych głazów gmachu nieczystości będzie wypełzać cały legion poukrywanych tam i czekających na swój dzień węży, ropuch, gadów, karaluchów, żmij, noszących w Polsce – dla coraz mniej skutecznego mydlenia oczu – różne „polskie” imiona: Lis, Janda, Olejnik, Senyszyn, Tokarczuk, Stasiuk, Petru, Wajda… żeby tylko wymienić pierwszych z brzegu. I tak, jak my, Ameryka musi nauczyć się i nabrać odwagi, by zacząć rozpoznawać w prawdzie i nazywać po imieniu całą tę poukrywaną wśród rozmaitych „ekspertów”, dziennikarzy, akademickich elit i celebrytów agenturę zła.
Aby to było możliwe, muszą więc przejść swoje nawrócenie. My jednak mamy tę łaskę, że jesteśmy w przymierzu z Naszą Królową, której oddaliśmy się, wieki temu, pod Jej panowanie… A niebawem, oddamy się też pod Królowanie Jej Syna.. Czy Ameryka jest na to przygotowana? Bardzo wątpię. To ogromny kraj, w wielkiej mierze zwiedziony ideą fałszywej wolności, sączoną im do głów przez pokolenia tamtejszych Spinellich, Kohn-Benditów, Geremków, Michników i rządzony przez jawne i ukryte „elity” żydowsko-protestanckie. Dzięki influksowi latyno-amerykańskiemu, w ostatnich dekadach katolicy zaczynają stanowić większość, ale kulturowo ulegli są potężnej tyranii antykatolickiego idiomu, przebranego za „demokrację”, za „prawa człowieka” i dzień i noc sączonego im do głów przez celebrycką hołotę w głównościekowych mediach. Wedle nich, „demokracja” jest „gwarantem wolności i praw człowieka”, w których na Prawa Boże, zwłaszcza rzymsko-katolickie, oczywiście nie ma miejsca. Już dziś zaczynają się na Union Square demonstracje „w obronie demokracji” i tylko czekać, jak Madonna czy Lady Gaga staną na czele marszu jakiegoś amerykańskiego Komitetu Obrony Demokracji, podobnie jak u nas Janda, Wałęsa czy inny wyrobnik międzynarodowego Przemysłu Pogardy (- który wcale nie jest polskim wynalazkiem ostatniej dekady, a jak widać, ma długą historię i rozgałęzienie światowe). Lada dzień, lada godzina lewactwo zacznie wywrzaskiwać o „faszyzacji Ameryki”, a skończy się to na „czarnych marszach” i ulicznych bachanaliach jakiegoś nowojorskiego Femenu czy innych szmat. My znamy to i widzimy na ulicach polskich miast od czasu przejęcia władzy przez formację, która może nie spełnia wszystkich naszych oczekiwań, ale przynajmniej stawia pierwsze tamy temu, co przez lata nurzania nas w szambie, zdołaliśmy w naszych polskich sercach szczerze znienawidzić. Teraz czas na Amerykanów, aby zaczęli głośno mówić „won, wynocha!” zdegenerowanym amerykańskim pokoleniom spod szyldu „sex, drugs & rock’n’roll” i nie obawiali się tekturowego tygrysa ostracyzmu „elit”, ich rytualnych szyderstw i bezwstydu publicznych kłamstw, drwin, pomówień i przeinaczeń. To jest jedyny arsenał lewactwa, potem jest już tylko zdrada – o czym też naszych prawicowych braci-Amerykanów informujemy, bo ten etap akurat w Polsce przerabiamy. Tyle, że „nasi” zdrajcy (piszę w cudzysłowie, bo nie ma pewności, czy takie kreatury, jak Róża Thun czy Wałęsa czują sią jeszcze Polakami) latają z donosami i błaganiem o interwencję do Brukseli i Berlina. Dokąd polecą zdrajcy amerykańscy? Do Tel Awiwu? Pekinu? Moskwy? … Myślę, że zamiast tego, dopóki im Bóg na to zezwoli, knuć będą coraz intensywniej w swych rytualnych miejscach spotkań: w hotelu Bilderberg, w Komisji Trójstronnej, w B’nei Brith, w Davos…
O tym, że wszystko dopiero się zaczyna – i wedle tego samego, co u nas scenariusza – świadczy reakcja hunwejbinów Clintonowej na wieść o jej przegranej. Nie brak było scen prawie dosłownie skopiowanych z Korei Północnej po śmierci Kim Ir Sena – z pełzaniem na czworakach po chodniku rozszlochanych kobiet, rwaniem włosów i waleniem głowami o ściany https://www.youtube.com/watch?v=3v-LQgRj81A&t=344s Starsi Polacy pamiętają też zbiorowe histerie rozmaitych towarzyszek, rozgrywające się po śmierci Stalina. Obraz tych manifestacji „rozpaczy” i ich ponadczasowe podobieństwo, dobitnie wskazuje na marksistowsko-stalinowski rodowód zarówno zwolenników Obamy i Clintonowej, jak w Polsce „formacji Gazety Wyborczej” – czyli kolejnego lewackiego miotu z ideowego zasiewu Beniamina Zylberberga vel Włodzimierza Brusa, Jakuba Bermana czy Zygmunta Baumana. Czas, aby i w USA ujawnili się w swej pełnej urodzie akolici tego międzynarodowego plugastwa i całkiem otworzyli oczy tamtejszemu ogłupionemu od telewizji i zatrutej żywności społeczeństwu. Że tak już się dzieje, o tym nie wątpimy, czytając tweety np. Lady Gagi, opublikowane po zwycięstwie Trumpa: „Hilario, do dzieła! Kobiety są z tobą!” Albo Katy Perry: „Nadchodzi rewolucja! Nie płaczmy, nie załamujmy rąk! Nasz naród nie pozwoli prowadzić się Nienawistnikowi”. Wtóruje jej Madonna, jak zwykle w diabolicznym stylu: „Zapłonął nowy Ogień. My nie zrezygnujemy. Nie pozwolimy się odsunąć”.
Słowa Madonny – Wielkiej Kapłanki światowego satanizmu– tchną bezbrzeżną lucyferyczną pychą. Tą samą, którą niedawno tchnęły usta – prawda, że nie tak ponętne – prezydenta Komorowskiego, gdy na zaczepkę młodego człowieka, pytającego „dlaczego przez tyle lat nie ma w kraju innej pracy, jak za dwa tysiące złotych miesięcznie”, odpowiedział, że „trzeba zmienić pracę albo wziąć kredyt”. Także słowa obecnej komisarz europejskiej Elżbiety Bieńkowskiej, nie mogącej nadziwić się, że “można pracować za sześć tysięcy miesięcznie”. Jej zdaniem, za takie pieniądze pracuje tylko „złodziej albo idiota”. Warto również przypomnieć westchnienie innej kapłanki ideolo w Platformie Obywatelskiej, Róży Thun, która przypadkiem wysiadłszy o przystanek wcześniej i uniknąwszy przez to zamachu w metrze brukselskim, zrozumiała, że stało się tak, bo „Bóg ma wobec mnie wyjątkowe plany”.
Klęska Clinton – podobnie jak przed rokiem klęska Komorowskiego i całej jego formacji – powinny być wykładane studentom politologii, socjologii czy dziennikarstwa jako przykład upadku, pomimo druzgocącego wsparcia ze strony politycznych lobbystów, korporacji i całej sfory „zaprzyjaźnionych mediów” – w starciu z przeciwnikiem pozbawionym tego wszystkiego, a do tego niedoświadczonym politycznie i wyśmiewanym przez czołowych celebrytów od rana do wieczora. Jednak przez miesiące poprzedzające wybory, zarówno sam pławiący się w samouwielbieniu Komorowski, jak i jego partia, dostarczały coraz więcej dowodów na to, że są kompletnie oderwani od społeczeństwa i jego problemów oraz że pojmują rzeczywistość jako skonstruowany specjalnie dla nich matrix, w którym oni świetnie się bawią, w przeciwieństwie do ogółu ciężko pracujących obywateli. W dniu wyborów, Donald Trump udał się jeszcze raz do swych wyborców w kluczowym stanie Michigan, gdzie tłumom prostych Amerykanów mówił o podatkach i o nowych miejscach pracy. W tym samym czasie, Hillary Clinton zabawiała się na scenie w towarzystwie piosenkarza Bon Jovi i Lady Gagi. Zdjęcia z obu imprez obiegły świat i trudno było o skuteczniejszy gol samobójczy, jaki strzeliła sobie Clintonowa i jej ekipa, bo widząc to, nawet najbardziej zniedołężniały staruszek zwlókł się z łoża i potruchtał zagłosować na Trumpa, byle to babsko nie wygrało. A dowodem na to, że debilizm lewacki nie ma dna, jak nie ma dna ludzka pycha, o ile pozwolić jej na to, świadczy przepełniony pogardą i głupotą komentarz polskiego „celebryty” Jacka Żakowskiego, gdy stwierdził, że wygraną w wyborach „zapewnił Trumpowi amerykański Białystok”.
Módlmy się za Amerykę i za Donalda Trumpa, aby wbrew intrygom, jakie już knują przeciw jego prezydenturze rozmaite Madonny i inni, którzy „nie pozwolą się odsunąć” – stanął na wysokości zadań, które Bóg przed nim postawił. Choć to były rozpustnik i aktualny protestant – niech jednak, za Bożym wezwaniem, stanie na apel i wsłucha się w Głos, który w nim przemawia. To Bóg pragnie przez jego serce – najpotężniejszego władcy na Ziemi – natchnąć dziś Amerykę, a za nią cały świat, aby już nie podążał drogą do samounicestwienia.
Pokutujący Łotr
świetny tekst, choć ja jako podejrzliwy na maksa mam też odczucia, że to może być też jakaś amerykańska odmiana “dobrej zmiany”…pozdrawiam
…wszyscy mamy tę obawę… ale Bóg jest mądrzejszy od nas wszystkich i poprowadzi to i tak wedle Swojego planu :-)) Również pozdrawiam :-))
Na razie mamy wycie lewactwa. To już wielka sprawa.
Na początku grudnia powtórzone wybory prezydenckie w Austrii, w który na 90% zwycięży Norbert Hofer.
W przyszłym roku Francja i koniec holenderskiego skutera.
I Niemcy und Tante Merkel wird begraben.
Czy “elity” odejdą po dobroci czy trzeba je będzie pozabijać ?
Oto jest pytanie.
Biorąc pod uwagę cały diabelski mechanizm, jaki pracuje dla mniej lub bardziej świadomych czcicieli księcia tego świata jest to “cud”.
Nie wiem, czy Trump będzie kierować się sumieniem, bo go nie znam. Wiem, że jest otoczony całą zgrają degeneratów, członków (członków, wyznawców, czcicieli) różnych sekt i stowarzyszeń. Sama partia Republikańska jest podzielona na lewą i prawą połowę.
W swojej pysze i głupocie medialny mainstream się gubi. Niedawno na wp.pl. została opublikowana informacja, że kolejnym oburzonym wyborem Trumpa jest przywódca meksykańskiego kartelu narkotykowego, który siedząc w więzieniu opublikował dwa tweety.
“Niezwykle ostro skrytykował Donalda Trumpa. Jeden z najgroźniejszych przestępców nazwał amerykańskiego prezydenta-elekta ‘kandydatem nienawiści, kłótni, rasizmu, prześladowcą i mizoginem’. ”
“El Chapo broni się przed ekstradycją do USA. Teksas i Kalifornia chcą go sądzić za liczne zabójstwa i przerzuty narkotyków. Mafioso boi się, że zostanie tam skazany na karę śmierci – czytamy w TVN24”.
“Czytamy w TVN24“- piją sobie wzajemnie z umorusanych dzióbków.
Zaiste druzgocące to uderzenie…
Wyją, bo lecą w otchłań i czują, że im się kończy czas. Lucyfer dobrze wie, że go pokona Maryja ale pycha go czyni ślepym i nie jest w stanie postępować inaczej, jak wyć, kąsać i szkodzić coraz bardziej, im bliższy jego kres. Bóg na to zezwala, bo tak oddzielają się owce od kozłów. Sami widzimy, jak ujawnia się jeden po drugim. Wczoraj Janda na Twitterze aż zgrzytała zębiskami,że “ci, z tymi sztandarami, to wciąż idą i idą…”. Sursum corda! :-))) Pozdrawiam.
Właśnie z przykrością informuję, że “facebook nie pozwala” udostępnić Twojego wpisu. Sprawdziłem, w przypadku innych jest to możliwe, a w tym przypadku niestety nie. Udostępnia się sam link bez tytułu i grafiki.
Mogli jeszcze spytać o zdanie Charlesa Mansona, który odsiaduje dożywocie w Kalifornii albo mordercę Lennona, Marka Chapmana. Znalazłoby się też parę opiniotwórczych autorytetów w polskich więzieniach… Aż trudno uwierzyć, jak nam lewactwo zdurniało. Ręce mi opadły i gacie, gdy ostatnio czytałem wywody tego utytułowanego pyszałka Marcina Króla o bretońskich ostrygach i toskańskich winach, których znawcą nie jest niestety – w przeciwieństwie do pana profesora – Jarosław Kaczyński, przez co nie może być partnerem we “wspólnej Europie”… Te pseudo-wielkości, nadmuchane jak ropuchy, do niedawna jeszcze grały jako tako te swoje rólki “ekspertów”, “znawców”, “wybitnych artystów”… I nagle widać, jakie to nic. Duch Św. działa, zgodnie z wezwaniem Jana Pawła II. :-)) Pozdrawiam!
Po Pejsbuku nie spodziewałem się niczego innego.Lewacko-stalinowska cenzura, to wszystko, co potrafią te gnidy.
a może spróbuj wkleić bez tych “szmat”:)))bo to może słowo klucz:))
Pokutujący Łotrze,
Mam dokładnie te same obserwacje.
Duch wieje kędy chce…
I w takich właśnie kategoriach można też odbierać to co się dzieje.
Mam już wystarczająco dużo lat aby z Bożą pomocą dostrzegać Znaki.
Pan Bóg jest i miłosierny i łaskawy i jest sprawiedliwym sędzią.
Ale przy tym wszystkim jest też…bardzo dowcipny.
NAPRAWDĘ !
Wrzaski, potępieńcze jęki zewsząd…:-)))).
Oni wiedzą ,że to początek końca.
To nie Trump ich przeraża, ale fakt, że TO SIĘ STAŁO…!
Że cała misterna konstrukcja, kilkadziesiąt lat budowania siatki autorytetów, uczelni, profesorów, think-tanków, instytutów…w tym społeczeństw otwartych i elit zamkniętych, “porządku prawnego”. waaaadzy prokuratorskiej,sądowniczej i adwokackiej i…
Wywołał Pan nazwisko Marcina Króla.
Nie wiem czy mi cierpliwości i determinacji wystarczy by tej kreaturze poświęcić notkę,ale…to jeden z mych “ulubieńców”.
Tzw. rzame (rzadka menda).Podobnie jak drugi mój ulubieniec Andrzej Celiński.
Spersonalizowana głupota i małość.
Wzorzec z Sevres można powiedzieć.
Same siebie tak nazwały. Pierwsze demonstracje tych wariatek nazywały się Marszami Szmat. Stąd to wziąłem, bo przecież nie sam z siebie. Jak wszyscy w polskiej tradycji, staram się być grzeczny wobec kobiet. Ale co robić, kiedy te nowe same na to nie pozwalają :-(
“Ale przy tym wszystkim jest też…bardzo dowcipny”…
Bardzo podoba mi się to spostrzeżenie… :-)) Pierwsza o “poczuciu humoru u Jezusa” pisała Gertrude Le Fort – wybitna teolog, wprawdzie protestancka, ale skromna, co rzadkie u nich, i rzeczywiście przenikliwie inteligentna. Napisała monografię “Osobowość Chrystusa”, gdzie pisze m.in. o Jego “sense of humor”. Np. podczas uczty weselnej w Kanie, kiedy upomina matkę, jakby podrażniony jej “kobiecą nadwrażliwością”: – Kobieto, nie troszcz się zanadto…
No, skoro Bóg jest Wszystkim, to pewien jestem, że ma też poczucie humoru… I to jakie!
Uważaj, Pokutujący, gdyż – kto wie – może Lady Gaga też już zaczęła pokutować?
https://cruxnow.com/church/2016/05/11/lady-gagas-mass-pics-and-posts-on-faith-stir-catholic-reaction/
Widzę, że diabeł przebrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni… Cechą wspólną tych diablic, kręcących się wokół księży katolickich, jest ich przemożne pragnienie wdarcia się na poświęcone posadzki kościelne, aby jak najbliżej ołtarza mogły wdzięcznie zamiatać ogonem i postukiwać kopytkami. Czytam, że Doda o mało co nie wzięła ślubu kościelnego, a może już wzięła? nie śledzę… podobnie, jak zamierza to zrobić jej kumpela, Rodowicz, która też wymachuje obficie przed kamerami diablimi rogami ułożonymi z paluszków. One wszystkie szantażują biednych wielebnych syczeniem w uszko o “nakazie miłości bliźniego”, na co wielebni, zatroskani, aby przypadkiem nie odpędzić “nawracającej się” duszyczki, dopuszczają je bliżej, nie pamiętając, lub nie chcąc pamiętać (zawszeć to przecie Gaga, Doda, Rodowicz… ) że warunkiem nawrócenia jest szczery żal za grzechy, odmiana życia, spowiedź i pokuta. Jakoś nie widać, aby poza czczymi deklaracjami, cokolwiek z tego miało miejsce u wyżej wymienionych… Dziękuję za link, jak widać dający do myślenia (smutnego).
Może ma Pan rację, nie wiedziałem, że Gaga popiera Hilary:
//Lecz teraz napisałem wam, abyście nie przestawali z tym, który się mieni bratem, a jest wszetecznikiem lub chciwcem, lub bałwochwalcą, lub oszczercą, lub pijakiem, lub grabieżcą, żebyście z takim nawet nie jadali.//
Z drugiej strony – te “diablice” to jednak tylko ludzie. A nuż trafią na jakiegoś mocnego duchownego, który – daj Panie Boże – pomoże im nawrócić się szczerze? A czy mogą coś bardziej zaszkodzić niż dotychczas, zwracając uwagę fanów na Ewangelię?
Gdyby Trump rzeczywiście był antysystemowy, nikt by mu nie pozwolił na zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Uważam więc, że “bracia w wierze” trzymają rękę na pulsie. Nie spodziewajmy się niczego lepszego.
Czytałem kiedyś dość nawet przekonujący tekst o tym,że każdy amerykański kandydat na prezydenta musi mieć pokrewieństwo z jedną z 13-tu tzw. “bloodlines” Illuminatów, należących do dynastii wywodzących się od Merowingów, itd. Tak czy owak, nawet jeśli mają między sobą jakieś wspólne krople “przeklętej krwi”, to każdy z nich ma też własną wolną wolę i jest osobnym dzieckiem Bożym, będącym uczestnikiem Jego planu. I tak np. J.F.Kennedy oddał swe życie za to, że poważnie przymierzał się do rozwałki żydowskiego banku Federal Reserve, który po dziś dzień rządzi Stanami. Mason Reagan, wspólnie z Janem Pawłem II działał na rzecz rozwalenia bez wojny nuklearnej Sowieckiego potwora. Udało im się, właściwie bez przelania nawet jednej kropli krwi, co tym, którzy pamiętają potęgę sowieckiego Imperium, do dziś wydaje się jakimś niewyobrażalnym cudem. (Jak pamiętamy, w maju 1984 r. gdy już już miała wybuchnąć wojna światowa, w samą rocznicę objawień Fatimskich wyleciał w powietrze główny arsenał sowiecki, bez którego prowadzenie wojny było niemożliwe; i to dlatego, że jakiś żołnierz rzucił niedogaszonego peta). Można by mnożyć przykłady Bożej interwencji w tę pozorną wszechwładzę ukrytego rządu i ich złudzenie, że “wszystko mogą”. Mam odczucie, że łzy rozpaczy Clintonowej były szczere, że Obama też się przeliczył, bo zdawało mu się, że jest inteligentniejszy, niż się to okazało (nie zdołał przeforsować swej protegowanej) – i ten król pyszałków odchodzi dziś ośmieszony, w niesławie, z żałosnym bilansem swej prezydentury. Właściwie nic z tego, co naobiecywał, nie udało mu się przeprowadzić, poza pożogą niewyobrażalnie krwawych wojen, które rozpętał w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Trump jest trzeźwo myślącym byznesmanem, który jest wystarczająco stary i bogaty, aby robić, co chce i nie słuchać tego, że mu się coś każe. Nie ma też parcia na szkło, bo i bez Białego Domu jest od dawna znany na całym świecie. Odnoszę wrażenie,że kierują nim inne motywy, a znając dość dobrze Amerykanów, bo mieszkałem tam parę lat, to nie wykluczam pobudek patriotycznych, prostych, jakie nosi w sobie serce niejednego amerykańskiego weterana.
Gdyby już 1,5 roku temu nie śmiano się z idei, ze Trump zostanie prezydentem:
… trudniej byłoby mieć nadzieję na tę wizję.
A z drugiej strony. Czy można mieć nadzieję, żeby Trump bronił NATO i Polskę? Kto wie, czy już nie zostaliśmy przehandlowani za “Nowy Nieład”. W którym Rosja bierze sobie wszystko aż do Odry, w zamian za pomoc z Chinami. Tylko w Bogu nadzieja. I w opiece Matki.
Dzięki za link! Polecam wszystkim tę świetną analizę wyborów w USA. A także- osobowości Trumpa. Z przyjemnością stwierdzam,że wiele tez pokrywa się z tym, co napisałem i także z wątkami poruszanymi w naszych komentarzach. Bolesne doświadczenia ostatnich paru dekad nauczyły wielu Polaków – tych oczywiście, którzy pragną żyć w prawdzie, bo lemingozy to nie dotyczy, dla nich nie ma ratunku – przenikliwości i głębokich ocen. Świadczy to o rosnącej dojrzałości naszych prawdziwych elit – w przeciwieństwie do zastraszającej degrengolady tych z nadania. Jak słychać, to samo dzieje się dziś w Ameryce. tamtejsze Lisy, Jandy, Środy, Olbrychscy, wprost wiją się z nienawiści i bezsilności. Pozdrawiam wszystkich! :-)
To się okażę, na pewno jest on zdolny do trzeźwych ocen, także do oceny sytuacji militarnej. Na pewno zasadnicza jest tu karta chińska. Ameryka jest potwornie zadłużona w Chinach, a Chiny zarazem ostrzą sobie zęby na Taiwan, gdzie są amerykańskie bazy. Trzeba tu niesłychanego wyczucia, żeby to rozegrać. Zwłaszcza, że Chiny są potencjalnym napastnikiem Rosji (Mandżuria). Tam rozciąga się prawdziwy front ewentualnej przyszłej wojny, a nie w Polsce czy Europie. Uważam,że w ostatnich latach karmiono nas fałszywą narracją antyuputinowską – pod dyktando “starszych w wierze”, którzy chcieli naszymi rękoma rozgrywać (i nadal rozgrywają) kartę ukraińską. Trump na pewno dostrzega ten trop “Neo-Chazarii” na Ukrainie i ukrytych światowych potęg, które tę partię rozgrywają, kosztem Polski. W końcu, źródło tego ma w sąsiedztwie swej siedziby Trump Tower, w postaci nowojorskiej sekty rabina Schneersona Chabad-Lubawicz, która pociąga za wszelkie sznurki, zwłaszcza w Europie Wschodniej.
Polska jest strategicznie bardzo łakomym kąskiem. Razem z Ukrainą to wspaniała ziemia dla tego, kto jest silny i potrafi wykorzystać szlaki handlowe. Nie byłbym taki pewien, że to tylko po prostu antyputinowska narracja. Rosja jest słaba między innymi dlatego, że ma ten handel utrudniony.
Drugi koniec tej samej pajęczyny jest w Moskwie.
Bliskim współpracownikiem tałażysza I sekretarza tj. pardon oczywiście Pana prezydenta związku radzieckiego, tj. oczywiście pardon Rosji jest Berl Lazar z sekty , co za przypadek, Chabad Lubawicz.
No właśnie! I tu trzeba szukać.
Ukraina to dawny 8-milionowy (ogromna liczba na owe czasy) mongolsko-turecki chanat (kaganat) Chazarii. Od 9 wieku przeszli na Talmud (bynajmniej nie na Torę) stanowiąc odtąd pseudo-żydowską rabiniczno-talmudyczną bezwzględną światową sektę (jej odłamem, najbardziej drapieżnym jest dziś nowojorski Chabad Lubawich). Rozproszyli się ci Chazarowie w XII stuleciu, gdy ich pobiły zjednoczone słowiańskie wojska (również pochodzące z terenu Polski) pod wodzą rusińskiego księcia Świętopełka. Większość szukała schronienia na zachodzie Europy (Polska, Niemcy) a druga fala poszła na południe (Turcja a zwłaszcza Palestyna, gdzie zaczęli stanowić główną ludność napływową). No i stąd mammy teraz Michników, Urbanów, Szczuki, Blumsztajnów a także Kissingerów, Brzezińskich, Magdaleny Albright i resztę tego towarzystwa, najczęściej poukrywanego pod nazwiskami obywateli kraju, który uszczęśliwili swoim przybyciem. Sami dzisiejsi “żydzi” przyznają, że nie są potomkami dawnych Izraelitów http://www.israelect.com/reference/WillieMartin/Jews_Are_Not_Israelites.htm W Polsce, niestety, brak wiedzy na ten temat wśród większości Polaków, dlatego udaje się im bezkarnie manipulować informacjami. Do tego, uważają nadal Ukrainę za swoją własność. Dziś, gubernatorami największych m,iast ukraińskich są wyłącznie Chazarzy, a Dniepropietrowsk pod zarządem Kołomojskiego ma być ich alternatywnym Jeruzalem na wypadek, gdyby z Nowym Jorkiem jednak im nie wyszło – co czuli nie od dziś, bo w ostatnich latach masa nowojorskich bogaczy żydowskiego pochodzenia przenosi swe siedziby i majątek do Indii, Azji Pd-Wsch, no i właśnie liczą na powrót Ukrainy pod swe panowanie. Polska byłaby tu na doczepkę, jako zdobyczny bonus.
Trudno powiedzieć, do jakiego stopnia Putin jest ich marionetką, a w jakim stopniu gra jednak własną grę. Z takim olbrzymim poparciem, jakie ma wśród Rosjan, może sam stawiać warunki. Prawdopodobnie, ta jego spora odporność na szantaże i zewnętrzne naciski jest powodem, że trwa atak zmasowanej antyputinowskiej propagandy. Przypomnijmy, że jeszcze parę lat temu, Putin był noszony przez “salony” na rękach. A od czasu zmajstrowanego przez Sorosa Majdanu, jest ich największym wrogiem. Gdy pisałem o tych sprawach na portalu Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, to zaraz odezwał się redaktor Sakiewicz, żądając (telefonicznie) usunięcia tych tekstów, a mnie nazwano “agentem Putina”. Przestraszeni “katoliccy dziennikarze” karnie wykonali rozkaz i już tam nie pisuję. Bardzo piękny przykład działalności Obrońców Wolnego Słowa… Efekt jest taki, że o tych sprawach ludzie w Polsce pojęcia nie mają i można sobie nimi w każdym kierunku manipulować. O to chodziło.
Myślę, że na pewno istnieje scenariusz przyszłego wschodniego Paradis Judeorum, który ma być realizowany w poszczególnych miastach, obszarach, a konkretnie na terenie Polski i Ukrainy.
Na pewno istnieje wariant dyslokacji zasobów demograficznych Izraela w przypadku poważnego zagrożenia zmierzającego do katastrofy. Szczerze ubolewam, że Polacy wciąż są bardzo głupi po doznanej szkodzie.
A tymczasem w USA ludzie złej woli wciąż protestują:
Zaraz zaraz. Ustalmy fakty. Rosja to wróg Polski – racja, czy nie? Ideologiczny, militarny, ekonomiczny – może niekoniecznie. Zgoda?
Chciałem Ci odpowiedzieć krótkim zdaniem, pt. Kto organizuje te demonstracje, a zrobił mi się z tego cały wpis. Zaraz go zamieszczę. Pozdrawiam :-)
Rosja jest ODWIECZNYM wrogiem Polski. Zgoda. Ale zarazem nie zapominajmy, że Rosja jest również SĄSIADEM Polski. Tu też zgoda. Prawda? Dalszy ciąg na swych kartach rok po roku dopisuje historia. A jedną z zasad mądrej polityki jest: szukać przyjaciół blisko, a wrogów robić sobie daleko. Nigdy odwrotnie. Obawiam się, że ostatnio o tej zasadzie w Polsce zapomniano.