Właśnie dziś, w dniu Wszystkich Świętych wróciłem z Mszy św. w kościele Kapucynów w Bydgoszczy – gdzie Komunia św. była udzielana pod dwiema (!) postaciami, na klęcząco, a po mszy odbyła się modlitwa o łaskę Odpustu dla dusz czyśćcowych i na koniec wyniesiono dwa pudła świec, egzorcyzmowanych przeciw demonom Halloweenu, które rozdano między wiernych. Wracałem lekki, pełen światła naszej Świętej Wiary i darów Bożej mądrości, mieszkającej w ostatnich jeszcze takich miejscach w Polsce, jak ten kościół, gdzie nienaruszony legat św. Liturgii jest przechowywany.
A w domu – szok. Oto w internecie znajduję tekst deklaracji, wczoraj podpisanej przez Ojca Świętego w Szwecji, podczas jakiejś ekumenicznej pseudo-mszy, w pseudo-katedrze w Lund, wspólnie z tą jakąś karykaturą katolickiego biskupa: przymilnym, garbatonosym Palestyńczykiem, Munibem Younan. Nawet jego osoba: dziwaczna, pomieszana, o wręcz komicznie kojarzącym, się „herbacianym” nazwisku, przenosi całe to zdarzenie w sferę czegoś nierzeczywistego, jakiegoś spektaklu, ale takiego, po którym nikomu nie chce się śmiać. Bo tekst ogłoszony w Lund jest śmiertelnie poważny. Stanowi cios wymierzony w fundament naszej katolickiej wiary – w tę dla nas oczywistość, że jest ona jedyną prawdziwą wiarą, jedyną wiarą dającą zbawienie duszy i że winna być rozumiana tak, jak ją przez wieki rozumiał Kościół Katolicki: jedyny prawdziwy Kościół, bo jedyny założony przez Jezusa Chrystusa i stanowiący Jego Mistyczne Ciało. Zamiast tego, tekst Deklaracji z Lund jest fałszywy, przewrotny, operujący ulubioną przez liberałów demagogiczną „symetrią win” a także lewacką „pacyfistyczno-egalitarystyczną” nowomową (np. ta pusta, od lat wycierana jęzorami wszelkiej maści Kuroniów fraza, o szukaniu raczej tego, co „nas łączy, niż tego, co nas dzieli”). Nie obyło się też bez, wyglądającego już na jakieś natręctwo Ojca Świętego, nawoływania do „przyjmowania uchodźców”… Całość tego groźnego zakalca wygląda tak, jakby na kolanie, wyciągnąwszy z szuflady plik obowiązujących przy obecnym rozdaniu klisz, wysmażył go Michnik z jakąś Kublik i posłali to Ojcu Świętemu do Lund. A on – podpisał.
“Poprzez tę Wspólną Deklarację – głoszą hierarchowie – wyrażamy radosną wdzięczność Bogu za ten moment wspólnej modlitwy w katedrze w Lund, rozpoczynamy tym samym rok upamiętnienia 500. rocznicy Reformacji. (…) Poprzez dialog i wspólne świadectwo nie jesteśmy już obcymi. Raczej nauczyliśmy się, że to, co nas łączy, jest większe niż to, co nas dzieli.
(…) Podczas gdy jesteśmy głęboko wdzięczni za duchowe i teologiczne dary otrzymane poprzez Reformację, wyznajemy również i opłakujemy przed Chrystusem to, że luteranie i katolicy zranili widzialną jedność Kościoła. (…) Nasza wspólna wiara w Jezusa Chrystusa i nasz chrzest wymagają od nas codziennego nawrócenia, przez które odrzucimy historyczne nieporozumienia i konflikty, które przeszkadzają w posłudze pojednania. Mimo, że przeszłości nie można zmienić, można przemienić to, co jest pamiętane, i jak jest pamiętane (…) Uznajemy że zostaliśmy uwolnieni przez łaskę abyśmy podążali ku komunii, do której Bóg stale nas wzywa. (…)
Wielu członków naszych wspólnot pragnie otrzymywać Eucharystię przy jednym stole, jako konkretny wyraz pełnej jedności. (…) Uznajemy naszą wspólną pasterską odpowiedzialność, aby odpowiedzieć na duchowe pragnienie i głód naszego ludu by być jednością w Chrystusie (…) Wzywamy luteran i katolików do pracy razem przy przyjmowaniu przybyszów, pomaganiu tym, którzy zostali zmuszeni do ucieczki z powodu wojny i prześladowania oraz obrony praw uchodźców i tych, którzy szukają azylu. (…)
Wzywamy wszystkie luterańskie i katolickie parafie do bycia odważnymi i kreatywnymi, radosnymi i pełnymi nadziei w zaangażowaniu w dalszą wielką podróż, która jest przed nami. Bardziej niż konflikty przeszłości dar od Boga jedności między nami pokieruje współpracą i pogłębi naszą solidarność. Przybliżając się do siebie w wierze w Chrystusa, modląc razem, słuchając siebie nawzajem, żyjąc miłością Chrystusa w naszych relacjach, my katolicy i luteranie, otwieramy się na moc Boga Trójjedynego (…)”
Widząc, jak Ojciec Święty składa swą namaszczoną, kapłańską ręką Pasterza Kościoła Rzymsko-Katolickiego podpis pod czymś takim, chciałoby się wołać słowami św. Pawła: O, Tymoteuszu, strzeż Depozytu Wiary, unikając światowej, czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń rzekomej wiedzy, jaką obiecują niektórzy CI, CO ODPADLI OD WIARY (…)! (1 Tm 6: 20-21). Choć przecież, posłuszni nakazowi posłuszeństwa, wierzymy w jego sukcesję apostolską, wierzymy w łaski Ducha Świętego, którymi Paraklet, Nauczyciel Dusz Ludzkich ogarnia każdą decyzję Papieża, podejmowaną w sprawach Wiary… I te łaski Papież z pewnością otrzymuje – ale czy ich słucha? Ma wszak, jak każdy z nas, ułomnych, dar wolnej woli, która Duchowi Prawdy może powiedzieć„nie”?…
„…jak Bóg jest jeden i prawda jedna – pisze w swej “Obronie wiary katolickiej” Bp. Józef Sebastian Pelczar – tak jedna tylko religia może być prawdziwą; inaczej trzeba by twierdzić, że ma prawdę za sobą i ten katolik, który wierzy w to, czego Kościół naucza, – i ten protestant, który nie uznaje Kościoła, – i ten żyd, który odrzuca Zbawcę Jezusa Chrystusa, – i ten muzułmanin, który Mahometa uważa za boskiego proroka, – czyli że jedna prawda drugą wyklucza, a więc że wszystkie religie są fałszywe. Jedna tylko religia katolicka ma czystą prawdę i całą prawdę; wszystkie zaś inne religie zawierają wprawdzie okruchy prawdy, ale pomieszane z błędami; wszystkie też różnią się od religii katolickiej nie tylko obrzędami, ale także dogmatami, czyli są mniejszą lub większą jej deprawacją; otóż rozum sam mówi, że człowiek ma obowiązek szukać prawdy, i to prawdy całej (…) Gdyby było wolno człowiekowi wyznawać religię, jaką chce, dlaczego Syn Boży w ludzkim ciele przyszedł na świat, dał się ukrzyżować i ustanowił Kościół swój, któremu kazał opowiadać Ewangelię wszystkim narodom? Dlaczego Chrystus Pan zagroził: Kto nie uwierzy, będzie potępionym?. Kto zatem nie przyjmuje, a względnie nie szuka – jeżeli szukać może – prawdziwej religii, ten sprzeciwia się woli Bożej i wydaje na siebie wyrok potępienia; prawdziwą zaś może być tylko jedna religia, i to ta, którą Chrystus przez Kościół swój objawił. Wobec tego nierozumną i antyreligijną jest dążność tych nowych apostołów “religii ludzkości“, którzyby chcieli wszystkie religie zlać w jedno, to jest, zostawić jedynie jakieś mgliste uczucie religijne i zaprowadzić na tym tle powszechne braterstwo ludów, – albo przynajmniej wyłączyć z pojedynczych wyznań chrześcijańskich to wszystko, czym między sobą się różnią, by natomiast utworzyć “chrystianizm istotny, niedogmatyczny i bezkonfesyjny”.
Pokutujący Łotr
witaj…wydaje mi się, ze pisanie o nim Ojciec Święty jest grubą przesadą…no chyba, ze w cudzysłowiu…
ja dalej uważam, że Papieżem jest nadal Benedykt..pozdr
Witam, mnie też w tym przypadku słowo “Święty” z trudem przechodzi przez gardło. Odczuwam, że Kościół doświadcza teraz krzyżowania, zaczęło się ono chyba wraz z “abdykacją” Benedykta XVI – biorę to w cudzysłów, bo prawdziwe przyczyny tego zdumiewającego zdarzenia są dla nas owiane tajemnicą. Tym bardziej musimy trwać przy krzyżowanym Kościele, jak tamta wierna resztka na Golgocie: dwie Marie i św. Jan. Nie wolno nam go zostawić samemu, z całym tym wrzeszczącym tłumem i oślepłymi od pychy kapłanami wokół i zaszyć się w Wieczerniku, za zaryglowanymi drzwiami. Bardzo brzmi dla mnie krzepiąco, mocno, prawdziwie to, co mówi o naszych strasznych czasach ks.Murziński. Pozdrawiam
czyli Ewangelia…to jedyny kierunek…no i niedługo Intronizacja…jeśli Bóg z nami, to któż przeciwko…mnie też to bardzo krzepi…
Polecam wiele wyjaśniający i wręcz wstrząsający artykuł teologa O. Benedykta J. Huculaka “Watykan dzisiaj” https://sacerdoshyacinthus.com/2016/03/03/o-dr-hab-benedykt-jacek-huculak-ofm-watykan-dzisiaj/
Nie wydrukowało go “Do rzeczy” – to też wiele mówiący szczegół.
Módlmy się za Franciszka.
Myślę, że zależy nam na jedności Kościoła i na silnych fundamentach Watykanu.
Cóż poza tym mogę napisać? Niestety, pojawiły się już złe owoce tego pontyfikatu – chaos i dowolność w interpretowaniu słów papieża i jego encykliki Amoris laetitia. Wykorzystują to środowiska pozornie katolickie, np. Obłudnik Powszechny, który dodatkowo wypacza słowa Franciszka:
…a także coraz częściej takie rzeczy: Skandaliczne-wytyczne-diecezji-rzymskiej-w-sprawie-amoris-laetitia
Słynny egzorcysta Watykanu, ojciec Gabriel Amorth powiedział kiedyś, że w Watykanie są kardynałowie, którzy nie wierzą w Jezusa. Brzmi szokująco.
“Wspólnym mianownikiem wszystkich ideologii nowoczesności jest ich wrogie antykościelne i antykatolickie oblicze oraz ich żywotna relacja z protestantyzmem. Nikt inny tak nie próbował satanizować Boga jak Marcin Luter”- podkreślił ks. prof. Tadeusz Guz podczas konferencji „Ignis Ardens. W 100-lecie śmierci św. Piusa X”.
Nie znam tego obrzydlistwa – mam na myśli cytowany przez Ciebie fragment z Obłudnika Powsz. Ale poza ohydą spustoszenia, jaką wprost cuchnie od tych podkreślonych słów – że to sam żyjący w nieprawym związku człowiek ma decydować, czy „zaszczyci” Pana Boga czy też nie, swym łaskawym przystąpieniem do świętokradczej Eucharystii – równie straszny jest dalszy ciąg, niepodkreślony. Że dla przeprowadzenia „dogłębnego rozeznania”, nie jest już nawet potrzebny kapłan, a starczy „drugi członek wspólnoty”… Acha, czyli Kościół właściwie nie jest już nam do niczego potrzebny, wystarczy opinia pani Zielińskiej z sąsiedztwa, którą zapytam, czy uważa, że jestem godny, aby przystąpić wraz z konkubiną do Komunii św. A ona odpowie: ależ tak, panie Piprztycki, na mój rozum, jesteś pan bardzo godny, ino oddaj te dziesięć złotych, co wam wczoraj pożyczyłam na piwo…
Boże, jak bezdenne jest Twe miłosierdzie, że wciąż tak cierpliwie patrzysz, jak Twe owce gromadami skaczą w przepaść, bo ich pasterze jakby upili się, albo zaćpali, albo bardzo zajęci są samotnym wygrywaniem na fujarce, odwróceni plecami do stada.
Ojciec Święty sam ogłosił, że przejdzie na emeryturę. Czekam na to z niecierpliwością, bo nie można już patrzeć na to, co się dzieje.
Też słyszałem, jak wpierw obiecywał, że jego pontyfikat “będzie trwał krótko”, potem była mowa o rezygnacji we wrześniu tego roku, aż mamy już prawie Boże Narodzenie, a tu nic. Obiecanki cacanki, niestety….