Od wielu lat śledzę działalność prawicowych blogerów i publicystów. Zauważyłam, iż wielu z nich ma swoich “ulubionych wrogów” na których lubi zrzucać winę za całe zło naszego świata. Tak na przykład dla Tomasza Sakiewicza i Jerzego Targalskiego zawsze winni są Rosjanie lub “ruscy agenci”. Stanisław Michalkiewicz i Marian Miszalski piszą najczęściej o Żydach. Michalkiewicz prawie w każdym swoim tekście wspomina o roszczeniach żydowskich wobec Polski, a Miszalski – o żydowskich mafiach.
Dla dużej grupy publicystów [należy do niej np. Aleksander Szumański] najgorszym wrogiem są Ukraińcy. Uważają oni, że czas zatrzymał się w roku 1943, w czasie rzezi wołyńskiej, a wszyscy Ukraińcy to banderowcy. W rzeczywistości sprawców ludobójstwa było ok. 60 tys. i praktycznie wszyscy oni zginęli potem z rąk Sowietów, a kilkaset tysięcy ukraińskich świadków tych zbrodni zostało wywiezionych w głąb Związku Sowieckiego i nigdy na Ukrainę nie powróciło
Ciekawą rzeczą jest to, że prawie nikt nie uważa za największego wroga Niemców, mimo, że to oni odpowiedzialni są za zbrodnie popełnione podczas drugiej wojny światowej , a obecnie kontynuują swą ekspansję w Polsce. Do głowy przychodzi mi tylko Piotr Semka, wyraźnie niechętny Niemcom. Warto też wspomnieć Grzegorza Brauna powtarzającego nieustannie, iż nasz kraj jest “kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem”.
Odmienną pozycję zajmuje pisarz i bloger Coryllus {Gabriel Maciejewski], który winą za wszystko obarcza Imperium Brytyjskie, a zwłaszcza Anglików. Co ciekawe, jego tezy zdaje się potwierdzać jedna z ostatnich książek prof. Andrzeja Nowaka “Pierwsza zdrada Zachodu” o antypolskiej polityce Wielkiej Brytanii po pierwszej wojnie światowej.
W zasadzie nie ma nic złego w tym, że poszczególni publicyści koncentrują się na wybranych przez siebie zagadnieniach historii. Gorzej, gdy przeradza się to w obsesję, a tak niestety – w wielu przypadkach się dzieje.
Dodaj komentarz