Dokładnie trzy tygodnie temu, 27.08.2016, napisałam notkę “Gorączka dyplomatyczna” {TUTAJ}, w której omówiłam aktywność polskiej dyplomacji w ciągu obecnego lata. Zauważyli ją takze inni blogerzy. Jedni zaczęli snuć wizje rosnącego znaczenia Polski w świecie, a inni uznali, że czas rozdzierać szaty i lamentować.
Przykładem tego pierwszego podejścia był wpis Eski “Kilka faktów i jedna mapa” z dnia 7.09.2016 {TUTAJ}. Blogerka stwierdziła, iż:
“Rok temu mieliśmy słaby i podzielony Wyszehrad ( Polska, Węgry, Czechy i Słowacja), a Niemcy budowali przeciwwagę w postaci porozumienia ze Sławkowa (Austria, Czechy, Słowacja*).
Potem Andrzej Duda wygrał wybory.
Wczorajszy dzień Forum w Krynicy był de facto manifestacją siły Wyszehradu, wspartego Dubrownikiem. Co najlepsze – wciągnęliśmy do tego Austrię, a więc porozumienie sławkowskie właściwie przestało istnieć. Do tego Wyszegrad powiedział jednym głosem, że teraz to my będziemy zajmować się Ukrainą, a w UE konieczna jest „kontrrewolucja”. (…)
Trzeba być kompletnie ślepym, żeby nie zauważyć, że w ciągu roku z przyklejonego do Niemców, nieruchawego kloca staliśmy się ważnym partnerem polityk zagranicznych i to nie tylko w UE,”.
Wbrew groźnie brzmiącemu tytułowi dzisiejszy [17.09.2016] tekst Jazgdyni “Dlaczego trzeba zniszczyć Polskę” {TUTAJ} równiez tryska optymizmem:
“Gdy Polska powoli i z trudem przebijała się w kierunku suwerenności i budowania swojej siły, Europa karlała i gniła, zarządzana przez coraz gorszych polityków, którym przewrócono w głowach lewacką rewolucją 1968 roku i podkopywana przez starającą się o imperialną rekonstrukcję Rosję Putina. (…)
Widać z tych rozważań, że wzrost potęgi Polski będzie się nieodwołalnie wiązał z upadkiem Niemiec i Rosji.
Oni o tym dobrze wiedzą. Mają też swoje instytutu badawcze, prognostyków i politologów. I oni się boją.
I trzeba to wyraźnie powiedzieć – Unia Europejska już upadła. Upadła może jeszcze nie ostatecznie, lecz zasadniczy projekt legł w gruzach. Przekombinowano ze wspólną walutą, przekombinowano z integracją i kompletnie i idiotycznie zalano Europę imigrantami.
Oczywiście, wspomniana powyżej trójka nieudaczników na czele UE, oraz rzesza eurobiurokratów będzie się bronić aż do nieubłaganego, haniebnego końca. …
Ja już czuję, że wieje nowy wiatr. Wreszcie u władzy są ludzie, którym najbardziej zależy na sile i suwerenności kraju. Mimo oporu i kłód rzucanych pod nogi rozpoczął się postęp, już nie do zatrzymania.
To, co jeszcze w 2014 mogło się wydawać bajeczną political fiction, teraz w 2016 stało się realne. Inni coraz bardziej zaczynają się z nami liczyć. Polska, piąty kraj w Europie właśnie wykuwa sobie, po raz pierwszy, należne miejsce na świecie.
Jeszcze przez pewien czas wrogie siły będą nas zwalczać. Lecz już nawet oni wiedzą, że przegrali.”.
Podejście pesymistyczne reprezentuje Coryllus, który w dniu 8.09.2016 tak polemizował {TUTAJ} z Eską:
“chodzi o to, że teraz wreszcie wstajemy z kolan i razem z naszymi sojusznikami będziemy budować trwałą prosperity w regionie. Ja jestem za, ale się zastanawiam, czy ci wszyscy optymiści wiedzą na co się porywają? Komunikacja i handel w strefach łączących trzy morza, według tego czego uczy nas historia, nie może służyć jakimś Słoweniom i Estoniom. Ma służyć imperiom, albowiem one, wokół swoich doktryn mogą zgromadzić odpowiednie środki na obronę pozycji, którą zajmują. Jeśli zaś ktoś się tym planom przeciwstawia ginie. (…)
łatwo zorientowałem się, że uruchomienie jakiejkolwiek komunikacji wodnej w Europie środkowej to jest sprawa najwyższej wagi i każdy kto się za nią zabierze musi się liczyć z najgorszym, w przypadku zaangażowanych polityków jest to śmierć w zamachu jawnym lub upozorowanym na wypadek samochodowy. Przez lata całe, mimo istnienia planów nie można było w Polsce przekopać kanału śląskiego łączącego Wisłę z Odrą. To samo jest z regulacją górnych odcinków Wisły. O przekopaniu mierzi Wiślanej nie ma co gadać. (…)
Czy politycy PiS zdają sobie z tego sprawę? Jeśli tak, dobrze byłoby dowiedzieć się jak zamierzają ochronić swoje projekty i siebie samych? Za pomocą komanda straceńców ze Słowenii? Żartuję oczywiście. Pytanie jest proste – kto asekuruje ten projekt finansowo i militarnie, to znaczy kto będzie czerpał zeń lwią część zysków? (…)
kto finansuje projekty gospodarcze w naszym regionie? Chyba ta no…Unia Europejska…nie? To znaczy Niemcy…ale Niemcy za nic nie zgodzą się na jakieś Trójmorze i kopanie kanałów, które podłączają niemieckie rzeki do rzek polskich. Rosja zaś za nic nie zgodzi się na przekopanie mierzei i uruchomienie portu w Elblągu, bo będzie to oznaczało oderwanie Białorusi od Rosji. No więc teraz wychodzi na to, że projekt Trójmorza to pogrzeb UE. I jeszcze raz – kto to finansuje i czy traktuje on poważnie kraje takie jak Słowenia, Estonia, Słowacja, Węgry, Chorwacja….a jeśli nie traktuje poważnie, to jakie są jego rzeczywiste zamiary?”.
Hmmm…. Coryllus zrobił co mógł, żeby przekonać czytelników, iż żaden projekt typu Trójmorze nie uda się, bo ktoś temu przeszkodzi. Wymienił różne zagrożenia, ale nie wspomniał ani słowem o tym, co wobec nich NALEŻY zrobić. Sam pesymizm w pigułce. Nie jest jasne, co port w Elblągu ma wspólnego z Białorusią? Chyba tyle samo, co pobliski Gdańsk. Podczas pisania o szlakach handlowych, dobrze jest spojrzeć na mapę. Triest jest włoskim portem, a nie słoweńskim. Nie da sie prowadzić sensownej polityki zagranicznej, jeśli rządzi nami paniczna obawa, by przypadkiem komuś na odcisk nie nadepnąć. To właśnie ona przebija z tekstu Coryllusa.
Przebieg wczorajszego nieformalnego szczytu UE w Bratysławie zdaje się świadczyć o tym, że rację mają Eska i Jazgdyni, a nie Coryllus. Oczywiście, do następnego spotkania UE w Rzymie za pół roku – wszystko może się zmienić. Będzie już nowy prezydent i rząd w USA.
Dodaj komentarz