Myśl dnia
Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali.
J 13, 31-33a. 34-35
J 13, 31-33a. 34-35
Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział:«Syn Człowieczy został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony. Jeżeli Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie samym, i zaraz Go uwielbi. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię, dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali».
Ta postawa Jezusa pokazuje, jak bardzo cię kocha, ale jednocześnie nakazuje ci taką samą miłość wobec braci, aby wszyscy poznali że jesteś uczniem Jezusa. Może czasem wydaje ci się, że wszystko się nie układa, że chciałbyś być świadkiem Jezusa, ale życie wygląda inaczej, nie masz sił. Czy w trudnościach pytasz Boga, jak On patrzy na wydarzenia, które cię spotykają? Czy przez twoją postawę wobec sytuacji, w której jesteś, możesz powiedzieć, że uwielbiasz Boga?
Jezus cię miłuje! I dlatego zaprasza cię do życia mocą tej miłości, abyś był szczęśliwy, a przez to okazał Mu chwałę, bez względu na niepowodzenia.
Proś Boga, byś mógł widzieć rzeczywistość Jego oczami i przez swoje postawy i czyny zawsze uwielbiał Go i był świadkiem Jego miłosierdzia.
______________________________________________________________________________________________________________
Liturgia słowa na dziś
PIERWSZE CZYTANIE (Dz 14,21-27)
Bóg działa przez ludzi
Czytanie z Dziejów Apostolskich.
Paweł i Barnaba wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli.
Potem przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge, zeszli do Attalii, a stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali.
Kiedy przybyli i zebrali miejscowy Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary.
Oto słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY (Ps 145,8-9.10-11.12-13ab)
Refren:Będę Cię sławił, Boże mój i Królu.
Pan jest łagodny i miłosierny, *
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich, *
a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył.
Niech Cię wielbią. Panie, wszystkie Twoje dzieła *
i niech Cię ”błogosławią Twoi święci.
Niech mówią o chwale Twojego królestwa *
i niech głoszą Twoją potęgę.
Aby synom ludzkim oznajmić Twoją potęgę *
i wspaniałość chwały Twojego królestwa.
Królestwo Twoje królestwem wszystkich wieków, *
przez wszystkie pokolenia Twoje panowanie.
DRUGIE CZYTANIE (Ap 21,1-5a)
Bóg otrze wszelką łzę
Czytanie z Księgi Apokalipsy świętego Jana Apostoła.
Ja, Jan, ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma.
I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swojego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu:
”Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie »Bogiem z nimi«. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”.
I rzekł Siedzący na tronie: ”Oto czynię wszystko nowe”.
Oto słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ (J 13,34)
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
jak Ja was umiłowałem.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA (J 13,31-33a.34.35)
Przykazanie nowe
Słowa Ewangelii według świętego Jana.
Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział:
”Syn Człowieczy został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony. Jeżeli Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie samym, i zaraz Go uwielbi.
Dzieci, jeszcze krótko – jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.
Oto słowo Pańskie.
Znak rozpoznawczy
Kiedy przychodzi moment, aby pożegnać się ze swoimi bliskimi, to nie ma już czasu na jakieś zbędne słowa. Mówi się wówczas tylko to, co jest naprawdę najważniejsze, żywiąc nadzieję, że wypowiadane słowa pozostaną na trwałe w pamięci i sercu bliskiej osoby. Ma to być swoisty testament duchowy. Tak właśnie Jezus żegna się ze swymi uczniami, których nazywa dziećmi, aby łatwiej mogli przyjąć Jego ostatnie pouczenie. Świadom, że nadchodzi godzina, dla której przyszedł, daje im nowe przykazanie. Jego uczniowie Mają się wzajemnie miłować. Odtąd miłość będzie nie tylko ich znakiem rozpoznawczym, ale również naśladowaniem i uobecnieniem Jezusa, za którym jeszcze nie mogą się udać, a sam Bóg dozna przez to chwały.
Jezu, Twoje przykazanie miłości jest rzeczywiście nowe. Mam kochać nie tylko nade wszystko, z całych sił i jak siebie samego. Mam miłować tak, jak Ty umiłowałeś mnie, czyli do końca.
Rozważania zaczerpnięte z „Ewangelia 2016” ks. Mariusz Szmajdziński/Edycja Świętego Pawła.
______________________________________________________________________________________________________________
(…)Jezus mówi także o szukaniu: On odchodzi, my będziemy Go szukać. Tak też przeżywamy nasz czas. Na ten czas otrzymujemy istotną wskazówkę: Pan mówi o nowym przykazaniu. Jeśli tęsknimy za Nim, pragniemy Go szukać, zależy nam na spotkaniu z Nim, jest jedna droga, ta, o której mówi nowe przykazanie: abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Poszukiwanie Jezusa na innych drogach skazane jest na niepowodzenie. /Tygodnik Rodzin Katolickich Źródło/
______________________________________________________________________________________________________________
Jerzy Wolak /PCh24.pl/
Sam chrzest nie wystarczy
(…)
Przez wiele stuleci byliśmy bastionem wiary katolickiej – dziś, w obliczu powszechnej kapitulacji Zachodu, wielu uważa nas za ostatni jej szaniec. Czy Polska jest nim rzeczywiście? Czy wytrwamy w obliczu wyzwań czasu pogardy, wobec nawałnicy ludów Goga i Magoga?
Dlatego pośród świętowania doniosłego jubileuszu nie zapomnijmy jednak sprawdzić, czy w komplecie i bojowym porządku trzymamy pełną zbroję Bożą i pancerz, którym jest sprawiedliwość; czy biodra nasze przepasane są prawdą a stopy obute w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju? Czy wciąż mamy na podorędziu wiarę jako tarczę, dzięki której zdołamy zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego? Czy czeka w gotowości hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże? Czy wciąż jesteśmy mocni w Panu – siłą Jego potęgi (Ef 6, 10–17)?
Sacramentum militiae
Ojcowie Kościoła podkreślają, że chrzest wody gładzi dawne grzechy, jednak nie daje gwarancji, co do świętości życia w przyszłości. Chrzest jest nasieniem zasianym w duszy katechumena, które do wzrostu potrzebuje częstego a obfitego podlewania łaską kolejnych sakramentów następujących na drodze chrześcijańskiego rozwoju. Jest biletem wstępu na ścieżkę ku zbawieniu (krętą i wyboistą), przed którą jednakowoż nie stoi znak nakazu ruchu – obdarzony przez samego Stwórcę wolną wolą podróżny może wybrać autostradę grzechu (szeroką i wygodną).
Chrzest nakłada na katechumena poważne obowiązki. Tertulian w swoim traktacie O chrzcie nazywa go sacramentum aquae nostrae, przejąwszy termin sacramentum z rzymskiej nomenklatury wojskowej (sacramentum militiae oznaczała składaną przez legionistów przysięgę na wierność republice, później cesarzowi). Chrzest święty to nowa sacramentum militiae: wyznacza przecież początek militiae Christi – nowego życia jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa (2Tm 2, 3).
Ochrzczony z inicjatywy Mieszka I naród nigdy nie zdradził podjętego przy chrzcie obowiązku służby Chrystusowi. Przywiedliśmy – i to jak: w miłości i poszanowaniu – do Jego Owczarni ostatni w Europie naród tonący w mrokach pogaństwa, definitywnie tym samym wieńcząc proces chrystianizacji Zachodu.
Przez tysiąc lat trwaliśmy w wierności Stolicy Apostolskiej – od sporu o inwestyturę, w którym polski władca jako jeden z nielicznych zdecydowanie opowiadał się za papieżem, poprzez zamęt poreformacyjnego rozdarcia (nie bez przyczyny po pozornym upadku Rzeczypospolitej pod szwedzkim ciosem w roku 1655 angielski uzurpator Oliver Cromwell cieszył się, iż Karolowi Gustawowi udało się wyrwać jeden róg z głowy papieża), aż po czasy nowożytnych rewolucji i tyranii, kiedyśmy murem stali w kościołach naszych, nieulękli wobec knowań heretyckich i schizmatyckich zaborców. I sojuszu czerwono‑brunatnych antychrystów.
Murem zresztą byliśmy od początku – antemurale Christianitatis – broniącym spokojnego snu Zachodniej Europy przed zalewem pogaństwa. Bez najmniejszej przesady możemy sobie przypisać uratowanie Bazyliki Świętego Piotra przed tragicznym losem stajni dla koni osmańskiego wezyra Kara Mustafy.
I dlatego z dumą czytamy encyklikę Leona XIII Caritatis providentiaeque, w której Ojciec Święty, przypomina Kościołowi powszechnemu i całemu światu o wielkości narodu, co od czasów praojców posiadł sławę religijności; albowiem Kościoła świętego Matki naszej, zawsze wiernym był synem i niewzruszenie wytrwał w równej uległości papieżom rzymskim i posłuszeństwie biskupom według przemożenia Stolicy Apostolskiej wyznaczanym.
Confitemur Deo omnipotenti
Nie znaczy to bynajmniej, żeśmy całkiem bez grzechu byli. Rozliczne popełniliśmy błędy (które nas zresztą zawsze drogo kosztowały). Wyliczmy choć kilka.
Po pierwsze, wykrętny stosunek do krucjat (przed udziałem w których powstrzymał polskiego księcia brak piwa w Ziemi Świętej!) skutkował niemożliwością dania się poznać jako integralna część zachodniej Christianitatis w najodpowiedniejszym po temu momencie, przez co długo jeszcze cierpieć mieliśmy opinię kraju na pozór tylko chrześcijańskiego.
Po drugie, gnuśność w nawracaniu pogańskich sąsiadów, skutkiem której zamiast osobiście zabrać się za ewangelizację Prusów, zwiedzeni rzekomym profesjonalizmem Krzyżaków, wpuściliśmy sobie za pazuchę węża, który do dziś nas kąsa.
Po trzecie, zdrada misji cywilizacyjnej zleconej królowej Jadwidze poprzez zlekceważenie owoców wiktorii kłuszyńskiej otwierającej możliwość złączenia podzielonej Owczarni Pańskiej, triumfu Krzyża nad półksiężycem i rozprzestrzenienia wiary Chrystusowej na Daleki Wschód.
Po czwarte, arogancja i małostkowość (nie dla ruskich miejsca w senacie!), które opatrznościowemu dziełu unii brzeskiej nie pozwoliły rozwinąć się tak, jak na to zasługiwało.
Po piąte, głupia tolerancja, która – jak prorokował naoczny jej świadek, Piotr Skarga – niezwykle szybko rozwinęła się w zobojętnienie na dobro publiczne i… finis Poloniae.
Ale dosyć już kajania się za grzechy ojców i dziadów, bo teraźniejszość wytycza nam samym nie mniej doniosłe zadania i nie mniej rozległe możliwości popełnienia równie poważnych błędów. Oby Pan nas od tego uchronił.
Christianae republicae propugnaculum
Polska, w której przez wieki świat zachodni widział niezłomny bastion chrześcijaństwa (zacytujmy tu choćby słowa papieża Innocentego XI: Polonia – praevalidum ac illustre Christianae Republicae propugnaculum, czyli: Polska – potężna i znamienita obrona świata chrześcijańskiego), wciąż cieszy się taką opinią. Przybyszów z Zachodu niezmiennie zdumiewają wciąż jeszcze (w miarę) pełne kościoły. Wrogów cywilizacji katolickiej we wściekłość wprawia nieprzerwana ofensywa polskich obrońców życia i rodziny. Polski episkopat uchodzi za modelowy przykład ultrakonserwatyzmu.
W kuluarowej rozmowie podczas obrad ostatniego synodu biskupów piszący te słowa na własne uszy usłyszał z ust biegłego watykanisty, iż polscy biskupi walczą na pierwszej linii cywilizacyjnego frontu. Jeżeli oni „pękną”, to pęknie cały Kościół.
Najwyraźniej więc jesteśmy bastionem. Powinniśmy sobie to dobrze uświadomić. I przyjąć tę konstatację z radością i pokorą. Z radością, gdyż nic nie powinno bardziej cieszyć chrześcijanina, niż refleksja, że trwa w wierności Chrystusowi i wiernie służy swemu Panu. Z pokorą zaś dlatego, że łaska Boża nie jest prezentem, który się odstawia na półkę, by po wzbudzeniu w nas chwilowej radości spokojnie pokrywał się kurzem. Łaska Boża nie jest dana raz na zawsze. Łaska Boża – by użyć jakże trafnego sformułowania świętego Jana Pawła II – zostaje nam nie tylko dana, ale i zadana. Łaska Boża domaga się od chrześcijanina aktywnej współpracy.
Gdy zaś tej współpracy zabraknie, strumień łaski wysycha. Nie z powodu wyczerpania się jej Źródła, lecz dlatego, że gdzieś wzdłuż biegu strumienia postawiono tamę. Na przykład, w postaci obojętności, ochłodzenia wiary czy duchowego lenistwa, które skutkują moralnym rozprzężeniem, fascynacją złem, wreszcie jawną wrogością wobec Boga.
Dlatego bądźmy czujni. Wnikliwie badajmy znaki czasów. Dowiemy się z tego, że pozycja i funkcja bastionu świata chrześcijańskiego, podobnie jak łaska naszego Pana, nie jest raz na zawsze dana, lecz zadana. Cóż może o tym przekonać dobitniej niż los dawnych filarów Kościoła katolickiego na Zachodzie – dziś przetrąconych i leżących w prochu ziemi, a wkrótce pewnie podeptanych zabłoconym butem poganina.
Spójrzmy tylko na dzisiejsze Królestwo Hiszpanii i Republikę Irlandii. Jakże wymowne to przykłady – z przeciwnych biegunów katolickiego modi operandi. Hiszpania – model ofensywny – wzór katolickiej ekspansji, matka chrzestna Ameryki; Irlandia – model defensywny – wzór nieugiętego trwania na przekór wrednemu heretyckiemu uciskowi. Obie dziś stanowią modelowy przykład krajów totalnie zlaicyzowanych.
Jak do tego doszło? Na to pytanie niech odpowiedzą autorzy tekstów zamieszczonych na kolejnych stronach. My tutaj zauważmy tylko, że proces dechrystianizacji obu wspomnianych krajów przebiegł niezwykle szybko – w Irlandii za życia jednego pokolenia, w Hiszpanii na przestrzeni dwóch stuleci (co jednak wobec jej szesnastowiekowych dziejów jawi się krótką chwilą).
Oba niegdysiejsze filary Kościoła powszechnego nie wytrzymały obciążenia nowoczesnością. To istotne memento dla Polski, która – swoiście zakonserwowana za żelazną kurtyną w stężonych oparach tradycji – w obszary nowoczesnego świata wkroczyła zaledwie przed ćwierćwieczem. Ale już widać wyraźnie tego owoce.
Nie miejsce tu i nie pora na szczegółowy raport na temat postępów laicyzacji w naszym kraju. Kto się chce o nich przekonać, niech przyjdzie na różaniec, na drogę krzyżową czy na nabożeństwo majowe do pierwszego lepszego kościoła w Polsce – niech zobaczy, jakie tam tłumy. Niech zajrzy na stronę internetową Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego – badania praktyk religijnych Polaków niezbicie ujawniają, że są w naszym kraju diecezje, w których na niedzielną Mszę Świętą przychodzi co czwarty wierny, a do Komunii Świętej przystępuję co dziesiąty. Niech przejrzy księgi parafialne i porówna liczbę zawartych ślubów, udzielonych sakramentów bierzmowania czy pierwszej Komunii Świętej dziś i kilka dekad wstecz. Niech zapyta o odnośne trendy w kwestii powołań kapłańskich i zakonnych. Niech porówna liczbę zakonników poniżej trzydziestego roku życia…
Filia carissima
Jest się nad czym zastanowić. Jest powód, by dokładnie sprawdzić, czy mury naszego bastionu się nie pokruszyły, czy sztaby nie zmurszały, czy proch w armatach nie zamókł i duch w załodze nie zgasł.
Pan Jezus złożył świętej Faustynie Kowalskiej następującą obietnicę: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Jeżeli będzie posłuszna! Jezus nas kocha (bardziej zresztą niż na to zasługujemy), ale obowiązków naszych, wynikających z sakramentu chrztu, wykonywać za nas nie będzie. Nie może zresztą, gdyż pogwałciłby daną człowiekowi w samym akcie stworzenia wolną wolę.
Sami musimy tego dopilnować – rocznica chrztu wydaje się po temu wymarzoną okazją. Potrzeba wielkich narodowych rekolekcji – niech rozbrzmią nimi ambony! – w których spróbujemy odpowiedzieć na pytanie (zadane kiedyś przez świętego Jana Pawła II komu innemu): Polsko, co zrobiłaś ze swoim chrztem?
Warto o tym pomyśleć, gdy będziemy pląsać na Światowych Dniach Młodzieży.
Jerzy Wolak
Tekst pierwotnie ukazał się w 49. numerze magazynu Polonia Christiana
____________________________________________________________________________________________________________
Pius X, Modernizm – synteza wszystkich herezji
„Pojawienie się tzw. katolicyzmu liberalnego było próbą zaatakowania Kościoła ideami rewolucji francuskiej” – podkreślił Julio Loredo w wykładzie „Krytyka chrześcijańskiej demokracji w myśli św. Piusa X”.
_____________________________________________________________________________________________________________
Dodaj komentarz