Wbrew oczekiwaniom, a także w sprzeczności z przedwyborczymi zapowiedziami premier Szydło zadeklarowała gotowość do realizacji ustaleń w sprawie imigrantów, do których zobowiązała się targowica spod szyldu Kopacz. Okazuje się jednak, że sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej. Nikt już nie mówi, że będziemy przyjmować tylko uchodźców chrześcijańskich z terenów objętych wojną.
Jak podało na swojej stronie „Polskie Radio” w ramach polityki imigracyjnej Polska ma przyjąć Syryjczyków, Irakijczyków, Erytrejczyków oraz obywateli Jemenu. „W przypadku Syryjczyków są to w szczególności rodziny, a w przypadku Erytrejczyków są to zazwyczaj samotni mężczyźni (sic!)” – powiedział w rozmowie z PAP szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców Rafał Rogala (wypowiedź z filmu).
Potwierdził to również wiceszef polskiej dyplomacji Konrad Szymański w programie #dziejesienazywo (wp.pl). „Polska nie będzie przyjmować wyłącznie uchodźców-chrześcijan”.
„Polska w ciągu dwóch lat ma przyjąć ok. 7 tys. osób, z czego maksymalnie 400 jeszcze w tym roku”. W konsekwencji będzie to kilkadziesiąt tys. (z powodu przepisów o łączeniu rodzin).
Warto zaznaczyć, że kraje Zatoki Perskiej uważają przyjmowanie uchodźców za niebezpieczne. „Sześć najbogatszych państw w regionie nie przyjęło ani jednego azylanta w ciągu ostatniego roku”. („Wprost.pl.”/ wrzesień 2015).
Myślę, że większość nie miałaby nic przeciw, aby Polska na miarę swoich możliwości przyjęła pewną ilość uchodźców wojennych, a to oznacza, że nie powinniśmy przyjmować imigrantów z unijnych obozów(!) wśród których uchodźcy stanowią znikomą część.
Ponadto nic nie zwiastuje, aby rząd PIS myślał o czarnym scenariuszu, gdyby w wyniku zmiany sytuacji w Niemczech fala arabskich imigrantów musiała… uciekać z Niemiec do Polski. Państwo polskie nie ma aktualnie możliwości, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom w obliczu pojawiania się w Polsce armii młodych mężczyzn przyzwyczajonych do bezkarnego stosowania przemocy wobec nie wierzących w Allacha, napadających i gwałcących kobiety, okradających i nie szanujących mieszkańców kraju udzielającego im gościny.
Zastanawiam się, czy zwolennicy PiS pójdą po rozum do głowy i zaczną wywierać presje na swoich politycznych idoli, aby ci zaczęli wreszcie zachowywać się adekwatnie do sytuacji geopolitycznej i związanych z nią zagrożeń. Warto wiedzieć, że Polska (oprócz Rumunii i Litwy) jest krajem o największym stopniu bezbronności swoich obywateli w Europie!
Jeżeli to prawda, że PiS gra na zwłokę, czekając rzekomo na zmianę kursu lub zmianę ekipy rządzącej w Niemczech, oznacza to, że jest to kolejny rząd 3 RP, który uzależnia swoje decyzje od władzy w ościennej metropolii. Żałosne i smutne. Smutne, bo w odróżnieniu od poprzednich (targowica) jest to rząd polski.
Od początku czułam, że na PIS w kwestii tak zwanych “uchodźców”, a mówiąc prawdę bez ogródek: imigrantów socjalnych i wysłanników ISIS, nie można liczyć. Kaczyński podłączył się chwilowo pod koniunkturę, aby ukraść wyborców KORWINowi i KUKIZowi. Od początku to nie był ich (pisiorów) pomysł (aby nie przyjmować islamskich imigrantów), więc czemu mieliby tego pilnować i czuć się do tego przywiązanymi? To pokazuje, gdzie PISiory mają obietnice składane swoim frajerom, wyborcom. Parafrazując znanego volksdeutsche’a: “Teraz to możemy przyjąć i 500 tys. wysłanników ISIS” i co nam zrobicie?
Ja zapowiedź przyjęcia 500 uchodźców (czyli mikroskopijnej ilości) odczytałem właśnie jako policzek wymierzony w UE i Berlin :) W rzeczywistości PiS będzie grać na zwłokę i być może nie przyjmie ani jednego przybysza muzułmańskiego. Na to liczę.
Ale myli się ten, kto myśli, że najeźdźców islamskich w Polsce nie ma. Od kilku tygodni grasują w przygranicznych Słubicach, do których wybierają się sąsiedzkie wypady z obozowisk niemieckich.
Myślę, że rzecz można ując w następujący sposób:
Różnica pomiędzy radykalnym a umiarkowanym patriotyzmem opiera się głównie na tym, że drugi rodzaj (umiarkowany) wykazuje się daleko zaawansowanym umiarkowaniem w działaniu.
PiS jest polską partią polityczną, która wykazuje się umiarkowanym patriotyzmem – na miarę swoich skromnych możliwości w tym zakresie.
Czyli zrobienie sobie malutkiej krzywdy ma być policzkiem wymierzonym w naszych wypróbowanych nieprzyjaciół?
Staram się być realista, dlatego wiem, że zamiast nierealnej piąchy na szwabskiej facjacie mamy przynajmniej możliwość nie robienia sobie samym kuku, którym jest realizacja niemieckiej posteuropejskiej polityki.