Szanowni Państwo.
Kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy o Państwie Islamskim, wydawało się, że mamy do czynienia z barbarzyńskim, ale spontanicznym tworem, którego nikt nie może okiełznać. Tworem, którego inspiracją była nienawiść wobec Jankesów, ale i czynniki obiektywne, takie jak wojny i zamachy stanu w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Nawet na tym portalu część komentujących stanowczo odrzucała jakiekolwiek teorie spiskowe.
Dziś o mechanizmach rządzących Państwem Islamskim wiemy już więcej. O ile nikt nie mówi wprost, kto z możnych tego świata inspiruje i podtrzymuje przy życiu tę efemerydę, to składając różne puzzle w postaci opinii, artykułów, reportaży wywiadów i filmów ze sobą, chyba wszystko staje się aż nadto jasne.
Moja teza na temat ISIS jest bajecznie banalna w swojej prostocie. Czynnik religijny, który ma być głównym motorem napędowym ekstremistów, to tylko tło rzeczywistych interesów i procesów gospodarczych. To gra ekonomiczna w największym stopniu kreuje ISIS. A głównym graczem w tej układance są Stany Zjednoczone, kreujące się oficjalnie w tym konflikcie na “ofiarę”, bohatersko walczącą z “wrogiem ludzkości”. W rzeczywistości jednak, Waszyngton (czytaj Wall Street), sam sobie, celowo, ten problem stworzył. I choć koalicja Zachodu mogłaby wypalić gorącym żelazem ISIS dosłownie w tydzień, nie chce tego dokonać, pozoruje tzw. “naloty” i wciąż buńczucznie, ale tylko chlapie jęzorem o zniszczeniu ISIS.
Tymczasem kilka faktów:
-ISIS było wspierane finansowo przez Arabię Saudyjską, głównego sojusznika Stanów w Zatoce Perskiej.
-Pogranicze Syrii i Iraku to nieprzebrane bogactwa naturalne, szczególnie biorąc pod uwagę ropę naftową. Dżihadyści przejęli kontrolę nad polami naftowymi, a ich głównym kontrahentem i sponsorem jest członek NATO-Turcja. Na rynek światowy trafia dużo taniej ropy, a w Syrii i Iraku zyskuje na tym tylko uprzywilejowana garstka osób. Czyli nazwałbym ISIS “Saudami” Syrii i Iraku. A tania ropa na rynkach to element nacisku Stanów na Rosję, w celu skolonizowania i odbicia Ukrainy.
-Popularność Państwa Islamskiego wcale nie musi być determinowana religijnie, ale właśnie finansowo. Młodzi mieszkańcy Syrii i Iraku chętnie wstępują w ich szeregi z powodów prozaicznych-kasy. ISIS jest najpewniejszym i najlepiej płatnym “pracodawcą” w regionie. A zarobki wierchuszki dżihadystów są porównywalne z bajońskimi pensjami zachodnich prezesów banków.
-Kosztowne”naloty” to złoty interes dla lichwiarzy, banksterów i handlarzy bronią. W ich interesie jest jak najdłuższa eskalacja wojny i jak najdłuższa gra pozorów, zamiast radykalnych manewrów.
-Legalne władze Iraku w dziwny i niewytłumaczalny sposób oddały dżihadystom Mosul, drugie największe miasto kraju. Bodaj bez jednego wystrzału, podczas gdy siły ISIS dysponowały kilkukrotnie mniejszą ilością żołnierzy. Islamiści z kałasznikowami i pick-upami, oprócz złota i gotówki z banków, przejęli cały potężny arsenał wojskowy Mosulu z czołgami, wozami pancernymi, który został odziedziczony Irakowi przez “bratnią pomoc” w czasie po obaleniu Saddama. Od czasu tego dziwnego ataku, ISIS dysponuje armią z prawdziwego zdarzenia.
-Zdaniem Grzegorza Brauna, część generałów pracujących dla ISIS to agenci Mossadu. Dziwnym trafem jakoś cicho o atakach dżihadystów na Żydów, a chyba nie mamy wątpliwości, że w przypadku takowych, na pewno byśmy usłyszeli.
-Zjawisko “uchodźców” w Europie to wynik polityki Stanów Zjednoczonych w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Obalenie rządów dyktatorskich i zamachy stanu doprowadziły do wybuchu chaosu i niekontrolowanej migracji. Wspiera ją Soros, który poprzez swoje fundacje pomaga “uchodźcom”. Europa z problemem sobie nie radzi i sama pogrąża się w chaosie. A chaos w Europie to gratka dla kredytodawców, zacierających ręce na kolejne “nieplanowane” wydatki i wojny religijne.
-Wiemy co Stany Zjednoczone zrobiły z Husajnem czy Kadafim, którzy chcieli choć część zysków z eksploracji ropy zachować dla własnych obywateli. Kto zatem przy zdrowym umyśle uwierzy w fakt, że potężne państwo z siedzibą na Wall Street, mające większy budżet wojenny niż wszystkie pozostałe państwa razem wzięte, pozwoliłoby na czerpanie korzyści z ropy naftowej na Bliskim Wschodzie komukolwiek innemu, jak ich agentowi? A co dopiero garstce fanatyków islamskich, którzy z tych dochodów mogliby zagrozić Stanom, tak jak Al-Kaida? Chyba, że wersja B. Czyli, że ISIS jest tak samo pożyteczne dla USA, jak wcześniej Al-Kaida.
-Według przypuszczeń Witolda Gadowskiego, który jest wybitnym znawcą tej tematyki i widział działania ISIS na własne oczy, całkiem prawdopodobna przyczyna powstania Państwa Islamskiego to chęć wyczyszczenia z osadnictwa roponośnych terenów przez korporacje naftowe. Szaleństwo wojny temu sprzyja.
-W jednym z ostatnich wystąpień Stanisław Krajski przekonywał, że Islam jest jednocześnie 32. stopniem wtajemniczenia w masonerii, zwanej według Kościoła “pomocnikiem szatana na Ziemi”. Jak inaczej nazwać “dokonania” dżihadystów pod względem barbarzyństwa w Syrii i Iraku, jak nie satanizmem?
-Zwraca uwagę niezwykle profesjonalne wykonanie filmików propagandowych przez ISIS, także tych z egzekucji. Widać w nich rękę profesjonalistów, a pogłoski w sieci wskazują na pomoc samego… Hollywood
Podsumowując, nie wierzę w przypadki i spontaniczność w tej sprawie. A dziwnych zbiegów okoliczności związanych z Państwem Islamskim jest za dużo. To wielki biznes, który opłaca się wielkim graczom tego świata. Nie traktujmy więc serio kolejnych zapowiedzi Zachodu o rychłym wymazaniu z mapy Państwa Islamskiego. Celem jest jak najdłuższa eskalacja.
Dobry i konkretny wpis.
Wyróżniam aspekt, zazwyczaj pomijany przez wszystkich:
I$I$ jest aktualnie dla U$$manów po prostu niejawnym ale wygodnym sojusznikiem w walce z Rosją (a przynajmniej w jej ekonomicznym powstrzymywaniu). Taka jest obecnie ‘mądrość etapu”. Bo jeszcze kilka lat temu było odwrotnie … i może za chwilę znowu będzie (zależnie od tego co się wylęgnie w kiepełe $oro$a i innych …)