W ostatnim czasie wielu blogerów wypowiada się na temat plagiatów z kryminałów [a także z “Na wschód od Edenu” Steinbecka], jakie w swojej ksiażce “Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego” umieścił Wojciech Sumliński. Sprawę tę ujawnił tygodnik “Newsweek” {TUTAJ}. Ja też pisałam o tym {TUTAJ}. Przyglądając się całemu zamieszaniu wokół Sumlińskiego, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że niezbyt dawno byłam już świadkiem czegoś podobnego.
Było to we wrześniu 2014. Wciąż trwały obchody 70 rocznicy Powstania Warszawskiego. Ich gwiazdą był profesor Witold Kiezun. I nagle zonk!!! w tygodniku “Do Rzeczy” ukazał się artykuł o kontaktach profesora Kiezuna z SB. Miał on kryptonim “Tamiza”. Wiadomośc tę “Do Rzeczy” umieściło na okładce, a na swej stronie internetowej podało całą zawartość teczki TW Tamiza [patrz {TUTAJ}].
W sprawie Sumlińskiego mamy podobną sytuację. Wojciech Sumliński został właśnie uniewinniony w procesie, w jaki wrobili go prowokatorzy z ubecji. Jeden z tych ostatnich dostał cztery lata więzienia. Co więcej, Sumliński sprzedal podobno już 150 tys. egzemplarzy swojej książki o Komorowskim. To wszystko uczyniło z Sumlińskiego gwiazdę prawicy. I nagle zonk!!! Tygodnik “Newsweek” ujawnił, że Sumliński wkleił do swego dzieła liczne fragmenty tekstów innych autorów. Schemat postępowania w obu sprawach jest podobny i mam na ten temat swoja hipotezę.
Podejrzewam, że (post)ubecja traktuje środowiska prawicowe i tzw. mohery podobnie jak ogrodnik – swój wypielęgnowany żywopłot. Obserwuje go bacznie, czasem podlewa i nawozi, ale gdy zauważy, ze jakieś gałązki nadmiernie wybujały – to je przycina. Tak było w opisanych wyżej przypadkach. Do “przycinania” ubecja wykorzystuje tzw. “haki”, żerując na słabosciach charakteru swych ofiar. W przypadku Kiezuna była to pycha, króra kazała mu podjąć grę z SB. Profesor wierzył, ze ma nad SB przewagę intelektualną. Amator jednak musi przegrać z wyszkolonym zawodowcem i SB zrobiła po prostu z niego swojego informatora.
W przypadku Sumlińskiego wykorzystano jego niespełnione ambicje literackie. W poprzednich książkach też wklejał różne zapożyczenia i wydawało mu się, iż nikt tego nie zauważył. Ubecja jednak to widziała. Gdu Sumliński w książce o Komorowskim “poszedł na całość”, a proces sądowy zawiódł – wykorzystała te plagiaty, by się choć w ten sposob odegrać. Zresztą waga tych zarzutów jest przecież o wiele mniejsza niż w przypadku Kiezuna. Te plagiaty zaszkodziły tylko książce Sumlińskiego i jego wiarygodności. Z donosami do SB jest gorzej. One potrafia zniszczyć wielu ludzi.
Dodaj komentarz