Po drodze była jeszcze “dziura Rostowskiego”. Bloger UPARTY twierdzi, iż to cały czas ta sama dziura. W Salonie24 Mercator napisał wczoraj [9.09.2015]:
“A projekt budżetu 2016 przeszedł niezauważony
I o to chyba chodzi w POPISowym jazgocie na temat imigracji. Zająć czymś ciemny lud żeby się nie pytał gdzie kasa płynie. Potem rząd PIS powie, że no niestety, nic już nie można zrobić bo Platforma przygotowała zły budżet. A budżet przewiduje niestety dalsze zadłużanie Polski. Najwyraźniej POPIS jest zgodny, że zadłużanie Polski w żydowsko-niemiecko-anglosaskich bankach jest dobre. Dla rządzących oczywiście.” {TUTAJ}.
Nieco później tego samego dnia w portalu Niezalezna.pl ukazal się artykuł pióra Marka Michałowskiego “Rząd Kopacz zostawia swoim następcom „niespodziankę”. Budżet na rok 2016 z rekordową dziurą” {TUTAJ}. Czytamy w nim:
“Rząd przyjął wstępny projekt budżetu państwa na 2016 r. Wynika z niego, że w przyszłym roku nasza gospodarka wzrośnie o 3,8 proc. PKB, a więc więcej niż w tym roku. Skończy się deflacja, a ceny towarów i usług wzrosną o 1,7 proc. Dochody budżetu mają wynieść ok. 297 mld zł, a wydatki blisko 352 mld zł, czyli deficyt będzie sięgał 55 mld zł. To rekord, bo tak dużej dziury budżetowej jeszcze nie było. – To może doprowadzić do powtórki i powstania tzw. dziury Bauca, jaką w 2001 r. pozostawiono rządowi SLD. Często przegrani zostawiają takie niespodzianki następcom – ostrzegają ekonomiści.
– Horrendalny deficyt to niejedyny rekord, jaki znajduje się w przedstawionym projekcie budżetu. Zapisano tam także, że przyszłoroczne potrzeby pożyczkowe mają sięgnąć aż 115 mld zł brutto. Tyle trzeba będzie pożyczyć, aby spłacić zaciągnięte wcześniej przez koalicję PO-PSL długi”.
Ogarnęło mnie uczucie deja vu. Dokładnie o tym samym pisałam w notce “Dziury budżetowe” {TUTAJ} z roku 2013, tylko że wtedy mowa była o załamaniu się finansów III RP w lipcu 2013 i tzw. “dziurze Rostowskiego”. Zacytowałam wówczas komentarz UPARTEGO. Jest on nadal aktualny, więc go powtórzę:
“Pod moją notką “Koniec kreatywnej ksiegowości?” komentator UPARTY zamieścił bardzo ciekawy komentarz / http://blogmedia24.pl/node/64186#comment-288358 /. Stwierdził w nim:
“Deficyt budżetowy w Polsce jest deficytem strukturalnym, ale nie tyle wynikającym ze struktury ekonomicznej co ze struktury społecznej. Po prostu oczekiwana struktura i akceptowana społecznie struktura płac związana z wykonywanym zawodem powoduje, że koszty funkcjonowania tzw sfery budżetowej są bardzo wysokie. (…)
W tej chwili to co widzimy teraz to odkrycie się tzw dziur Bauca- czyli brak w budżecie kwoty ok. 60 mld zł . Jest dziura nazwijmy to po “okrągłostołowa”. To jest koszt tych wszystkich luksusowych samochodów i dużych domów dla elit staropartyjnych. Od czasów Bauca jest ona w budżecie państwa, tylko poupychana w różnych miejscach. (…) Na przełomie 2007 i 2008 roku administracja finansowa świadoma problemu postanowiła wyczyścić budżet z dziury Bauca, bo doszła do wniosku, że PO to jest ta formacja polityczna, którą trzeba wesprzeć i postanowiła ściągnąć z rynku brakujące pieniądze. Pomysłem było opodatkowanie drobnych rzemieślników tzw ryczałtowców. (…)
Tusk, czy właściwie jego szefowie, zrezygnowali z tego pomysłu, bo podniósł się raban a w środowisku PiS zaczęło się mówić o konieczności obrony “ryczałtowców”. By nie dawać bardzo słabemu na początku 2008 roku PiS-owi “paliwa” propagandowego , by nie wytworzyć grupy ludzi mających nadzieje w PiS-ie zrezygnowano z tego pomysłu. Przypominam, że na początku 2008 roku salon był przekonany o nieuchronnej samoanihilacji PiS-u . Rozpisano więc dziurę budżetową miedzy różne konta i skupiono się na zwalczaniu przeciwnika politycznego. Od tego czasu dziura budżetowa tylko się robiła się coraz większa, bo nie zmieniano struktury społecznej i społecznych oczekiwań zarobkowych, by nie generować ewentualnych zwolenników alternatywnej grupy politycznej. (…) w rezultacie mamy bankructwo finansów państwa.”.
Analiza UPARTEGO wydaje się bardzo sensowna. Płyną jednak z niej pesymistyczne wnioski. Jeśli mamy wciąż do czynienia z tą samą dziurą Bauca, którą bezskutecznie zamiatano pod dywan, to kwota 24 miliardów podawana obecnie przez Rostowskiego musi być tylko wierzchołkiem góry lodowej, a sytuacja finansów Polski jest gorsza niż sobie w tej chwili wyobrażamy.”.
Przypominam, iż było to pisane ponad dwa lata temu. Analiza UPARTEGO okazała się trafna. Dziura budżetowa ujawnia się znowu. Tym razem można ją nazwać “dziurą Szczurka” od nazwiska aktualnego ministra finansów. Widać, że ten chroniczny deficyt ma swe źródła w oligarchicznym charakterze III RP. Bez jego zmiany nie ma co marzyć o naprawie finansów naszego kraju.
Ja nie byłbym taki zasadniczy, jeżeli chodzi o zadłużenie samo w sobie. Dług może być inwestycją, z której można czerpać zyski. Nowoczesne gospodarki z niego skwapliwie korzystają, patrz USA, Japonia.
Problemem jest raczej to, gdzie się zadłużamy. I tutaj odkrycie, na które nasunął mnie Grzegorz Braun:
Art. 220 ust 2. Konstytucji (a raczek Konstytuty):
Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa.
Dlatego pod obecnym ustrojem w Polsce, nigdy nie będzie dobrze. Sami sobie nałożyliśmy nakaz zadłużania się u zachodnich banksterów. To się nie mieści wręcz w głowie…
I tak jeszcze dodając, kolejny raz tutaj powtórzę moją niepopularną tezę sprzed jakiegoś czasu: Pomysły Belki z nagranych rozmów z Sienkiewiczem dotyczące NBP naprawdę były patriotyczne. Zostawiając na marginesie ich antypisowskie podłoże.