Nie ulega bowiem wątpliwości, że to sami Niemcy sprowokowali obecny kryzys. Gdy zaczęło im się palić pod tyłkem – próbują przerzucić skutki swych błędów na inne kraje, wywołując medialną histerię, która trwa już od ok. 10 dni. Wykorzystują przy tym KE i skłaniają ją do narzucania innym krajom liczby imigrantów, których mają one jakoby przyjąć.
To prawda, że ilość tzw. uchodźców wzrosła dwukrotnie w porównaniu z zeszłym rokiem. Spowodowała to jednak sama Angela Merkel. Jan Rokita w artykule “Błąd Merkel” [tygodnik “W Sieci” nr 36/2015] pisze:
“Najlepszym na to dowodem są skutki wielkodusznej zapowiedzi Merkel, iż wbrew tzw. dublińskiej konwencji azylowej rząd niemiecki nie będzie zawracać nigdzie uchodźców syryjskich, ale z uwagi na katastrofe humanitarna w tym kraju każdemu Syryczykowi udzieki schronienia. Wystarczylo to jedno zdanie niemieckiej kanclerz, aby niemal wszyscy uciekinierzy rejestrowani przez władze węgierskie zadeklarowali syryjskie pochodzenie”.
W dalszym ciągu swego tekstu Rokita twierdzi, że:
“Obowiązek udzielania azylu uciekinierom jest traltowany jako swego rodzaju doktryna państwowa RepublikI Federalnej [Niemiec}”..
Zauważa jednak, Iż:
“Jeśli wiec Niemcy świadomie prowokują takie skutki, powinni umieć sobie z nimi sami poradzić. Tymczasem Merkel chce, aby konsekwencje jej polityki ponosiły wszystkie kraje Unii.”.
Dlaczego jednak Niemcom zaczęło się tak gwałtownie palić pod tyłkiem. Wcale nie liczba uchodźców jest tu najistotniejsza, ale reakcje społeczeństwa niemieckiego mającego juz dość panoszenia się muzułmanów. W Niemczech wschodnich powstaly ruchy przeciwstawiające się islamizacji Niemiec i organizujace manifestacje np. w Lipsku.
Rośnie stale ilość ataków na uchodźców. TVN24 donosi {TUTAJ}:
“Seria podpaleń obiektów dla uchodźców w Niemczech trwa od kilku miesięcy. Z danych niemieckiego MSW wynika, że w pierwszej połowie tego roku doszło do ponad 200 ataków na schroniska dla azylantów, niemal tyle samo co w całym ubiegłym roku.”.
Rafał Ziemkiewicz w artykule “Kwadratura imigracji” [tygodnik “Do Rzeczy” nr 36/2015] pisze:
“Zachodnie elity, zapędziwszy się w ideologię, wypowiedziały swoistą wojnę informacyjną własnym społeczeństwom – powoduje to oczywiście narastanie buntu, którego dobrym przykładem byly zamieszki w Heidenau, przedstawiane w mediach jako neo-nazistowski eksces, a w istocie mające charakter masowego antyimigranckiego zrywu miejscowej ludności.”.
I tak dotarliśmy do sprawy histerii medialnej. Świetnie pisze o niej dziś Tomek Laskus w Salonie24 {TUTAJ}. Stwierdza on:
“Opinię publiczną na Zachodzie urabia się propagandową młócką i zmanipulowanym przekazem. Ciało małego Aylana, którego morze wyrzuciło na brzeg, zostało najprawdopodobniej ułożone do zdjęcia dla lepszego efektu. (…) Nie inaczej młotkowani jesteśmy my. Mainstreamowe media są jednoznaczne w swoim proimigranckim przekazie, skrzętnie pomijając niemalże wszystkie niewygodne informacje (na przykład taką, że mały Aylan zginął, bo tatuś chciał sobie wstawić zęby w Grecji). Osobny rozdział tej ideologicznej młócki stanowią sondaże.”.
Na wstępie swej notki Tomek Laskus napisał:
“Rzeczpospolita publikuje sondaż, wg którego 67% Polaków chce przyjęcia uchodźców, TVN prezentuje badanie, wg którego 64% z nas uważa, że polski Kościół powinien pomagać uchodźcom, a 51% jest za otwarciem granic dla przybyszów z Syrii i Afryki.Wyborczana pierwszej stronie oznajmia, że naród nasz w sile 53% uznaje pomoc dla uchodźców za swój moralny obowiązek.” [patrz też {TUTAJ}].
Laskus przeciwstawia temu bardziej uczciwy sondaż Millwad Brown:
“Millwad Brown w sondażu dla Wyborczej zadał drugie, konkretne i porządne pytanie: ilu uchodźców powinna przyjąć Polska. W końcu pytanie adekwatne, oddające istotę debaty, która toczy się obecnie w naszym kraju, bez manipulacji i nadętego moralizowania. Widać można.
Odpowiedzi na to pytanie są druzgocące: 22% – w ogóle nie przyjmować; 32% – jak najmniej, kilkaset osób; 18% – do kilku tysięcy; 9% – do kilkunastu tysięcy.”.
Wyciąga stad wniosek:
“Mimo medialnego pałkowania z każdej strony, mimo uniesień i szantażów moralnych Żakowskich, Lisów, Śród, Kurskich et consortes, Polacy przejawiają jednoznacznie antyimigranckie nastawienie, co próbuje się ukryć, względnie złagodzić, karkołomnymi konstrukcjami pytań sondażowych, które wybija się później na czołówki.”. Z Niemcami jest, jak sądzę – podobnie.
Na koniec powiem, czemu uważam, iż Niemcy będą musieli sami jeść tę żabę. Ano dlatego, że te wszystkie plany przydzielanych różnym krajom kwot imigrantów – nie biorą pod uwagę nie tylko poglądów mieszkańców tych państw, ale i nastawienia samych uchodźców. Oni nie są workami kartofli, które można dowolnie przerzucać z miejsca na miejsce. Po prostu pragną pojechać do Niemiec a nie gdzie indziej. Pokazały to awantury w Budapeszcie, wywołane tym, że Węgry usiłowały zatrzymać migrantów u siebie.
Po kilkudniowym strajku uchodźcy wygrali i dotarli do Austrii i Niemiec. Pani Merkel zaprosiła Syryjczyków – to będzie ich miała.
Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/blogi/dziennik-chuligana/koniec-europejskiego-rzymu,14785674506#ixzz3lCRSPlDL