Lewackie wydmuszki postbolszewickich mass mediów w PRL-bis
Warto zwrócić uwagę na artykuł prof. Andrzeja Zybertowicza pt. „Druga strona ekranu”, opublikowany w ostatnim numerze tygodnika wSieci (nr 19, 11-17 maja 2015, s. 130) o dominacji w wyborach kandydatów konserwatywnych oraz prawicowych, którzy 5 maja wzięli udział w telewizyjnej debacie..
Jednocześnie prof. Zybertowicz zauważa, że takie lewackie wydmuszki jak wicemarszałek Sejmu z partii Palikota Wanda Nowicka czy tzw. Anna Grodzka – nawet nie osiągnęły progu 100.000 podpisów wyborców, co jest konieczne do wpisania na listę kandydatów. Czyli, że tym razem, nawet antypolska propaganda postbolszewickich mass mediów w PRL-bis nie zdołała napompować tych lewackich medialnych wydmuszek…
Warto dodać, że syn Nowickiej, neostalinowiec Michał Nowicki publicznie pochwalał stalinowskie mordy na polskich oficerach, a także wzywał m.in. do wprowadzenia siłą „dyktatury proletariatu” oraz nowych masowych mordów przeciwników komunizmu w Polsce.
Jednak, jak pisze prof. Zybertowicz „Wielu Polaków zupełnie nie wie, jak działa system władzy w Polsce, jaką funkcję pełni w nim prezydent RP. Pewnie rządzi.”
Ponadto z debaty kandydatów wynikało m.in. to, że „Polacy nie bardzo interesują się polityką zagraniczną. Stąd słaby nacisk na kwestie międzynarodowe. Wyborcy, poza stereotypami na temat niskich podatków oraz jednomandatowych okręgów wyborczych, nie myślą o państwie pod kątem mechanizmów, czyli rozwiązań instytucjonalnych, które wyznaczają efektywność różnych sfer życia. Stąd unikanie takich wątków jak strukturalne przyczyny korupcji.”
Natomiast, omawiając nieobecność przedstawicieli środowisk lewackich w czasie debaty kandydatów prof. Andrzej Zybertowicz napisał:
„Lewacka wydmuszka
I jeszcze jeden ważny motyw. Podkreślano, że dominowali kandydaci konserwatywni i prawicowi. Tacy kandydaci potrafili zgromadzić 100 tys. głosów poparcia niezbędnych do rejestracji.
Nie potrafiły uczynić tego często obecne i od lat promowane w mediach dwie posłanki: wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka oraz Anna Grodzka. Ich nieobecność w debacie, której filtrem było 100 tys. podpisów pokazała, że te postacie to medialne, propagandowe wydmuszki. Że nie stoi za nimi żaden prawdziwy ruch społeczny.
Że środowiska lewackie to zbieranina indywidualistów żyjących z grantów publicznych i podczepiania się pod medialny establishment III RP. To także cenna nauka, jaką zawdzięczamy tej debacie.”
Trudno w tym przypadku nie przyznać prof. Zybertowiczowi całkowitej racji…
Dodaj komentarz